GRZYBKOWA POLANA - IDA & MAURICE

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
First topic message reminder :

Maurice wziął na poważnie temat imprezy Tahiry. Obejrzał bajkę Disneya oraz film Tima Burtona i wtedy zdecydował, że pójdzie jako walet kier. Zaopatrzył się w zbroję z tworzywa sztucznego, aczkolwiek wyglądającą jak prawdziwa, opaskę na oko w kształcie serca i nawet wraz z Idą zrobili mu sztuczną bliznę. Wyglądał jak sexy bomba era, ponieważ zależało mu, żeby spełnić oczekiwania jubilatki. Na urodziny pojechali oddzielnie i plan był taki, że i on i Ida zajmą się samymi sobą. I tak przez długi czas było. Maurice pił, pił i pił. Wciągał, połykał i wcierał w dziąsła. Jak nie siedział przy shishy to tańczył na parkiecie, a jak tego nie robił to po prostu unikał rodziców. Jeszcze nie był gotów na poważną rozmowę. Czy to leciała Lady Gaga, czy też ABBA, mężczyzna super się bawił. Tylko, że tak koło dziesiątej, gdy już był w stanie odlotu, zatęsknił za swą wybranką. Napisał jej średnio zrozumiałego smsa: ty ja i grzybkwa polana i czekał na odpowiedź. Jak ją dostał, to udał się do najciemniejszej, czyli również najbezpieczniejszej, przestrzeni na tej całej imprezie i czekał przy jednym z kwiatów na kobietę. Już w tym momencie był po wręczeniu prezentu Tahirze, więc nie musiał się niczym martwić. Przez stan w jakim się znajdował, nawet nie do końca możliwe było, żeby się czymś stresował. Zapomniał, że wraz z Idą się ukrywają i nie mogą publicznie okazywać sobie uczuć. Ale on tak bardzo pragnął poczuć jej usta na sobie, że nie ważył na nic. Miał gdzieś konsekwencje, co najwyżej Sahak przez ciemności i dym ich ujrzy. Trudno. Potrzebował choć na chwilę ją mieć przy sobie. Szczególnie, że zgrywanie singla przychodziło mu coraz trudniej ze względu na poczucie lojalności wobec Idy. Nie mógł już wskoczyć z Haldie, czy Henriettą do krzaków. I szczerze? Unikał ich, nie wiedząc jak się do końca tłumaczyć. Liczył, że nikt z listy nie umrze, bo wtedy byłby problem.

I w końcu ją dojrzał, swoją Alicję z Krainy Czarów. Ucieszył się niebywale i od razu, gdy do niego podeszła, złapał ją w talii. Rozejrzał się, czy nie ma nikogo obok i zaciągnął ją w głąb dekoracji. O mało nie podeptał świecących się kwiatów, ale miał to gdzieś.
- Czekałem na Ciebie – wyszeptał jej do ucha. Mogła od niego poczuć alkohol wymieszany z perfumami oraz dymem papierosów. Jego źrenice były szerokie, a on sam podejrzanie uśmiechnięty. Jego ręce zjechały na dół, a on nachylił się, aby pocałować Idę. Maurice był tak naćpany i najebany, że to aż wstyd był. Jeszcze go nie widziała w takim stanie, choć dla jego innych znajomych, nie była to żadna nowość.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
Jego dotyk, chociaż tak chłodny, prawie palił. Zamknęła oczy, kiedy sunął dłonią po jej twarzy i nie zaprotestowała, kiedy położył ją na jej ustach. Jasność bijąca od jego błyszczącej skóry prawie ją oślepiała. Czuła się nim przytłoczona, tym jaki był, jego aparycją, jego charyzmą i intelektem. Prawie fizycznie ją to bolało i nic nie mogła na to poradzić. Nie wiedziała jaki będzie jego następny krok, aż w końcu zaczął mówić. Słuchała się melodyjnego głosu, nawet nie próbując mu przerywać, szczególnie, że skupiała się na jego ustach powoli wymawiających każdą zgłoskę.
Skoro on jej coś kazał zrobić, o coś ją poprosił, to ona nie mogła zrobić nic innego jak posłuchać. Chociaż na nią nie patrzył, to on, jej ukochany, jej Adonis obdarzył ją swoją uwagą. Powoli podniosła się z ziemi, puszczając jego policzek i podeszła do auta od drugiej strony. Chwyciła opakowanie z krwią, które faktycznie tam było i tak jak prosił podała mu je do ręki. Nic nie mówiła, jedynie opadła na ziemię obok niego i oparła się o jego bok, wtulając głowę w jego ramię. Chciała się grzać w jego blasku, by chociaż trochę spłynęło też na nią. Już też zaczynała błyszczeć. Nikogo nigdy wcześniej nie pragnęła tak bardzo, nikt nie był dla niej taką figurą jak on. Nie pytała się czy mu ta krew pomogła. Skoro miała się nie odzywać, to chyba dopiero odwołanie tego rozkazu wypowiedzianego nie wprost mogłoby sprawić, że z jej ust wydobyłby się jakiś dźwięk. Dlatego po prostu była obok, niby kontrolując sytuację, ale w tamtym momencie coraz bardziej zamiast racjonalnych myśli w jej głowie pojawiały się obrazy jego, jego twarzy i torsu. Pragnęła go, a narkotyki tylko wzmogły jej uczucia.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice pokładał całe swoje nadzieje w tej krwi, licząc że wprowadzając ją do krwioobiegu, pomoże zniwelować skutki narkotyków. Powinien był zostać jedynie przy kokainie, jednakże zachciało mu się wrażeń w postaci tortu. Nie sądził, że tak to na niego podziała, zazwyczaj stronił od halucynogenów. Po tym wydarzeniu, przysiągł sobie, że już nigdy więcej nie weźmie LSD. Cierpiał niesamowicie, ta nieznośna melodyjka odnosiła się z oddali, a on bał się otworzyć oczy, żeby spojrzeć na swoją dziewczynę. Nie chciał mieć wrytego w głowę obrazu Idy z głową kurczaka. No przecież to byłoby totalnym turn offem. Czując w dłoni opakowanie z krwią, rozerwał intuicyjnie skrawek i otwierając jedynie trochę oczy, wlał całość do gardła. Napawał się smakiem syntetyka, chociaż preferował krew prosto z ofiary. Jednakże, z jego większą potrzebą pożywiania się, potrzebował różnych źródeł zdobywania pokarmu. Czuł jak Ida wtula się w niego, więc gdy już dokończył woreczek, rzucił go gdzieś na bok, ponownie zamykając powieki. Objął ją ramieniem i położył swoją głowę na jej. Siedzieli tak wtuleni w ciszy, muzyka powoli cichła i przestawało mu się kręcić w głowie. Aczkolwiek, bał się otworzyć oczy, nie chciał naprawdę się niemiło zaskoczyć.

- Dziękuję, że jesteś – powiedział szczerze. Naprawdę był jej wdzięczny, że poszła za nim i się nim jakkolwiek zajęła. To była dla niego nowość, ktoś się nim opiekował. Maurice nie przywykł do posiadania kogoś u swojego boku. Wpuszczał ją powoli do swojego życia i nie żałował tego, choć był tym przerażony. Nie rozumiał co się z nim działo, nigdy wcześniej nie miał, aż takich uczuć wobec nikogo. Bał się, że ją straci. Że coś pójdzie nie tak, że ucieknie. Znał siebie, zdawał sobie sprawę, że potrafił zepsuć każdą relację. I choć nigdy nie miał wobec siebie wyrzutów z tego powodu, wyjaśniał to tym, że tak go życie ukształtowało. To już raz pogrążył się w żalu, że sprawy wyszły tak, a nie inaczej. Nie chciał tego powtórzyć. Chociaż nie oszukiwał się, że będą razem na zawsze, to bardzo nie chciał doczekać się końca tej relacji. Miał wrażenie, że już drugiej takiej nie znajdzie.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
Idę coraz bardziej pochłaniał jego blask, jego ciepło, bijąca od niego aura. Dla niej w tamtym momencie nie liczyło się nic innego. Rozszerzone źrenice skupione były tylko na jego osobie, przyspieszony rytm serca zgrywał się z jego. Widziała, że coś jest nie tak, że on nie jest w takim euforycznym stanie jak ona. Chciała mu pomóc jak najlepiej umiała, a i to nie dawało rady. Milczała, tak jak przykazał, ale dalej była obok. Spełniła jego prośbę, podała mu krew i po prostu trwała przy nim oferując wsparcie psychiczne, skoro fizycznie nie mogła nic poradzić. Gdyby sama nie była w podobnym stanie byłaby mu w stanie nawet zaoferować, by napił się z niej, gdyby miałoby to mu pomóc. W tamtym momencie mogła jednak jedynie spoglądać na niego zmartwiona, nie do końca wiedząc co się dzieje. No bo nawet w największych rozkminach nie założyłaby, że w jego oczach jest w tym momencie w połowie kurą. Szczególnie, że ona nie miała podobnego bad tripa, jedynie w euforycznym stanie podziwiała go i to jak zajebiście wygląda. Weszła na wyższy poziom fizycznego podziwiania go, chciała się do niego odkleić.
Słyszała jak przełyka syntetyk, nie reagując w żaden sposób nawet jak odrzucił puste opakowanie gdzieś w bok. Poprawiła ich pozycję, gdy objął ją ramieniem i odwzajemnił uścisk. Serce zabiło jej jeszcze szybciej. Jej bożek, właściciel jej serca przygarnął ją do siebie, wybrał ją na swoją opokę. Wstrzymała na chwilę oddech, obezwładniona ich połączonym blaskiem, które przyćmiło mrok nocy. Prawie podskoczyła wystraszona, że przegapili moment, kiedy nadszedł świt. To jednak byli jedynie oni, ich uczucie, nieskalana niczym aparycja i płomienie pożądania.
Prawie mu odpowiedziała, że nie ma za co, miała jednak w pamięci jego prośbę, by nic nie mówiła. Nie umiejąc jednak nie zareagować, podniosła się na tyle, by sięgnąć do jego twarzy, ująć ja w dłonie i go lekko pocałować. Stało się, światło bijące z ich ciał rozprysnęło się dookoła, a ona mimo zamkniętych oczu widziała wszędzie tęczę, której kolory były coraz bardziej intensywne z każdym muśnięciem jego ust. Wszystko odczuwała kilka razy bardziej, nie umiała się opanować.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Czując jej pocałunek, nie wiedział co zrobić. Czy ją odepchnąć, czy też zostawić przy sobie. Nie chciał całować się z kurą, aczkolwiek z Idą już tak. Spanikował, na samą myśl, że znowu usłyszy te melodyjkę, dostał szału i odepchnął kobietę od siebie. Otworzył przez przypadek oczy i zobaczył coś co go zdziwiło. Była to ona, bez tej śmiesznej głowy, znowu na miejscu. Zamrugał kilka razy, ale nic się nie zmieniło. Wciąż tam była, niewzruszona iluzją, którą wcześniej wytworzyły narkotyki. Poczuł wielką ulgę i radość. Objęły go one, więc ponownie przyciągnął do siebie Idę i tym razem nie unikał jej dotyku. Wpakował ją na swoje kolana i zaczął namiętnie całować. Cieszył się, że już wszystko minęło. Euforia wraz z minionym bad tripem nim zawładnęła. Włożył ręce pod jej sukienkę i napawał się smakiem jej ust. W końcu czuł się normalnie, choć kokaina wciąż nim prowadziła. Nie miał pojęcia co się działo w środku, czy ktokolwiek ich szukał, czy ktokolwiek zainteresował się ich zniknięciem. Siedzieli pod jego autem, w powiedzmy, że -mało skrytym miejscu. Dlatego też Maurice uznał, że czas na zmianę.

- Chodź do auta – powiedział wstając i podając jej rękę. – A no i już możesz mówić, tylko nie krzycz za głośno – rzucił żartobliwie. Gdy już się wpakowali na tyle siedzenia to nie było przebacz. W końcu trzeba było skonsumować związek. Może i samochód się trochę trząsł, może i wcale nie byli tak cicho. Aczkolwiek, nikt nie przyszedł, nikt nie zareagował. Ich sekret wciąż był aktualny. Tahirze wcisnął kit, że się chowa przed innymi, Halide miała ich kryć. Wszystko było na tip top. Po wszystkim, leżeli ściśnięci, Maurice nie wiedział nawet jak ma ponownie założyć tę zbroję. Nie było szans, żeby sobie sam poradził, a jego fryzura wołała o pomstę do nieba.
- Chcesz wracać do środka, czy jedziemy do mnie? – Zapytał swojej lubej.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
Nie była pewna jak zareagować, kiedy odrzucił ją ze swoich kolan. W pierwszej chwili chciała odsunąć się jeszcze dalej, będąc niegodną jego blasku. Z drugiej strony chciała przysunąć się bliżej, by dalej w ciszy pławić się w jego cieple, jego aurze i łunie, jednocześnie błagając go o przebaczenie, że dopuściła się takiej zniewagi. Dlatego też, kiedy on nagle ponownie przyciągnął ją do siebie, to nie wiedziała co się dzieje. Nie narzekała jednak, szukając jak największego kontaktu z jego zakrytym ciałem. Pogłębiała pocałunki, chociaż było to praktycznie niemożliwe z ich pasją i narzuconym tempem. Żądza, która nimi zawładnęłą była już nie do powstrzymania, a ona miała wrażenie, że bez niego umrze. Czuła dłonie wsuwające się pod jej krótką sukienkę, szukających większej ilości skóry i ciała. Gdyby chciał, to mógłby ją rozebrać nawet na środku parkingu, a ona w tej chwili by nawet nie protestowała, zapatrzona w niego jak w obrazek. Nie ochodziło jej nic innego oprócz jego osoby, jego potrzeb i tego, jak bardzo chciała pokazać swoje oddanie.
Podała mu dłoń, kiedy wstał, niekoniecznie zadowolona nawet z takiej krótkiej przerwy w tym co robili. Na szczęście Maurycy jej to wynagrodził z chwilą, kiedy znaleźli się w aucie. Pozycja może nie była najbardziej wygodna i komfortowa, ale to się dla niej wtedy nie liczyło. W jej myślach był tylko on i on, a fakt, że taki cudowny mężczyzna w ogóle zwrócił na nią uwagę, było ponad granicami jej rozumowania. Do niej nie docierało, że byli razem. Nie wiedziała jak to w ogóle było możliwe, że do tego doprowadziła. I nawet kiedy skończyli, kiedy opadli na skórzane siedzenia zadowoleni, od niego dalej bił blask. Może trochę mniejszy, bo cardio i upływ czasu robiły swoje, ale nadal widziała w nim boga.
Zostańmy może chociaż do północy. — Odpowiedziała mu po chwili zastanowienia, próbując przeliczyć wszystkie za i przeciw. Gdyby zapytał o to czy chce już teraz jechać do mieszkania, to zapewne odpowiedziałaby, że tak, oślepiona jego blaskiem, jego zajebistością i pięknem. Na szczęście po prostu zadał pytanie, więc nie wpłynęło to na nią jakoś szczególnie.
Chodź, pomogę ci założyć tę zbroję, bo pewnie sam nie dasz rady. — Nikt przecież nie mógł go widzieć bez niej. Tylko jej oczy były godne dostąpienia zaszczytu tego widoku, a przynajmniej ona sama w tej chwili tak myślała. Był jej, a ona była jego. Oficjalnie. Tylko to się liczyło.

koniec

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach