Liczba postów : 400
First topic message reminder :
Maurice wziął na poważnie temat imprezy Tahiry. Obejrzał bajkę Disneya oraz film Tima Burtona i wtedy zdecydował, że pójdzie jako walet kier. Zaopatrzył się w zbroję z tworzywa sztucznego, aczkolwiek wyglądającą jak prawdziwa, opaskę na oko w kształcie serca i nawet wraz z Idą zrobili mu sztuczną bliznę. Wyglądał jak sexy bomba era, ponieważ zależało mu, żeby spełnić oczekiwania jubilatki. Na urodziny pojechali oddzielnie i plan był taki, że i on i Ida zajmą się samymi sobą. I tak przez długi czas było. Maurice pił, pił i pił. Wciągał, połykał i wcierał w dziąsła. Jak nie siedział przy shishy to tańczył na parkiecie, a jak tego nie robił to po prostu unikał rodziców. Jeszcze nie był gotów na poważną rozmowę. Czy to leciała Lady Gaga, czy też ABBA, mężczyzna super się bawił. Tylko, że tak koło dziesiątej, gdy już był w stanie odlotu, zatęsknił za swą wybranką. Napisał jej średnio zrozumiałego smsa: ty ja i grzybkwa polana i czekał na odpowiedź. Jak ją dostał, to udał się do najciemniejszej, czyli również najbezpieczniejszej, przestrzeni na tej całej imprezie i czekał przy jednym z kwiatów na kobietę. Już w tym momencie był po wręczeniu prezentu Tahirze, więc nie musiał się niczym martwić. Przez stan w jakim się znajdował, nawet nie do końca możliwe było, żeby się czymś stresował. Zapomniał, że wraz z Idą się ukrywają i nie mogą publicznie okazywać sobie uczuć. Ale on tak bardzo pragnął poczuć jej usta na sobie, że nie ważył na nic. Miał gdzieś konsekwencje, co najwyżej Sahak przez ciemności i dym ich ujrzy. Trudno. Potrzebował choć na chwilę ją mieć przy sobie. Szczególnie, że zgrywanie singla przychodziło mu coraz trudniej ze względu na poczucie lojalności wobec Idy. Nie mógł już wskoczyć z Haldie, czy Henriettą do krzaków. I szczerze? Unikał ich, nie wiedząc jak się do końca tłumaczyć. Liczył, że nikt z listy nie umrze, bo wtedy byłby problem.
I w końcu ją dojrzał, swoją Alicję z Krainy Czarów. Ucieszył się niebywale i od razu, gdy do niego podeszła, złapał ją w talii. Rozejrzał się, czy nie ma nikogo obok i zaciągnął ją w głąb dekoracji. O mało nie podeptał świecących się kwiatów, ale miał to gdzieś.
- Czekałem na Ciebie – wyszeptał jej do ucha. Mogła od niego poczuć alkohol wymieszany z perfumami oraz dymem papierosów. Jego źrenice były szerokie, a on sam podejrzanie uśmiechnięty. Jego ręce zjechały na dół, a on nachylił się, aby pocałować Idę. Maurice był tak naćpany i najebany, że to aż wstyd był. Jeszcze go nie widziała w takim stanie, choć dla jego innych znajomych, nie była to żadna nowość.
Maurice wziął na poważnie temat imprezy Tahiry. Obejrzał bajkę Disneya oraz film Tima Burtona i wtedy zdecydował, że pójdzie jako walet kier. Zaopatrzył się w zbroję z tworzywa sztucznego, aczkolwiek wyglądającą jak prawdziwa, opaskę na oko w kształcie serca i nawet wraz z Idą zrobili mu sztuczną bliznę. Wyglądał jak sexy bomba era, ponieważ zależało mu, żeby spełnić oczekiwania jubilatki. Na urodziny pojechali oddzielnie i plan był taki, że i on i Ida zajmą się samymi sobą. I tak przez długi czas było. Maurice pił, pił i pił. Wciągał, połykał i wcierał w dziąsła. Jak nie siedział przy shishy to tańczył na parkiecie, a jak tego nie robił to po prostu unikał rodziców. Jeszcze nie był gotów na poważną rozmowę. Czy to leciała Lady Gaga, czy też ABBA, mężczyzna super się bawił. Tylko, że tak koło dziesiątej, gdy już był w stanie odlotu, zatęsknił za swą wybranką. Napisał jej średnio zrozumiałego smsa: ty ja i grzybkwa polana i czekał na odpowiedź. Jak ją dostał, to udał się do najciemniejszej, czyli również najbezpieczniejszej, przestrzeni na tej całej imprezie i czekał przy jednym z kwiatów na kobietę. Już w tym momencie był po wręczeniu prezentu Tahirze, więc nie musiał się niczym martwić. Przez stan w jakim się znajdował, nawet nie do końca możliwe było, żeby się czymś stresował. Zapomniał, że wraz z Idą się ukrywają i nie mogą publicznie okazywać sobie uczuć. Ale on tak bardzo pragnął poczuć jej usta na sobie, że nie ważył na nic. Miał gdzieś konsekwencje, co najwyżej Sahak przez ciemności i dym ich ujrzy. Trudno. Potrzebował choć na chwilę ją mieć przy sobie. Szczególnie, że zgrywanie singla przychodziło mu coraz trudniej ze względu na poczucie lojalności wobec Idy. Nie mógł już wskoczyć z Haldie, czy Henriettą do krzaków. I szczerze? Unikał ich, nie wiedząc jak się do końca tłumaczyć. Liczył, że nikt z listy nie umrze, bo wtedy byłby problem.
I w końcu ją dojrzał, swoją Alicję z Krainy Czarów. Ucieszył się niebywale i od razu, gdy do niego podeszła, złapał ją w talii. Rozejrzał się, czy nie ma nikogo obok i zaciągnął ją w głąb dekoracji. O mało nie podeptał świecących się kwiatów, ale miał to gdzieś.
- Czekałem na Ciebie – wyszeptał jej do ucha. Mogła od niego poczuć alkohol wymieszany z perfumami oraz dymem papierosów. Jego źrenice były szerokie, a on sam podejrzanie uśmiechnięty. Jego ręce zjechały na dół, a on nachylił się, aby pocałować Idę. Maurice był tak naćpany i najebany, że to aż wstyd był. Jeszcze go nie widziała w takim stanie, choć dla jego innych znajomych, nie była to żadna nowość.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!