Liczba postów : 249
First topic message reminder :
Budynek był tak wielki, że ciężko było go w całości objąć spojrzeniem. Okazała, elegancka budowla, z mnóstwem schodów, rzeźb i ogromnych fontann, zapierała dech w piersiach. Ayato spojrzał na zapisaną przez siebie karteczkę, po chwili na budynek i znów na notatki. Wszystko się zgadzało, był w odpowiednim miejscu. Głęboki wdech, policzyć do dziesięciu... piętnastu... dwudziestu i powoli ruszyć schodami ku wejściu. Ta obszerna przestrzeń, ten przepych... Shin czuł się trochę przytłoczony. Mimo tego, uparcie wspinał się po schodach, aż wszedł do hollu. Biel i złoto, które królowały w wystroju wnętrza, aż oślepiły młodego wilkołaka i potrzebował on chwili by przywyknąć. Po krótkiej rozmowie z ochroniarzem przy wejściu, ruszył dalej, kierowany wskazówkami, które podał mu strażnik, szukał konkretnych drzwi.
"Marcus Wijsheid" odczytał tabliczkę na drzwiach, porównując imię i nazwisko z tym, które widniało na jego karteczce. Wygląda na to, że trafił, nawet jeśli parę razy się zgubił. Zabawne, że potrafił się odnaleźć w naturalnych środowiskach, zaś jeśli chodziło o miasta czy budynki, niemal zawsze się gubił. No ale skoro był na miejscu, schował notatki do kieszeni swetra i zapukał do drzwi, czekając na wezwanie. Ochroniarz zapewniał, że mężczyzna będzie w swoim gabinecie.
@Marcus Wijsheid
Budynek był tak wielki, że ciężko było go w całości objąć spojrzeniem. Okazała, elegancka budowla, z mnóstwem schodów, rzeźb i ogromnych fontann, zapierała dech w piersiach. Ayato spojrzał na zapisaną przez siebie karteczkę, po chwili na budynek i znów na notatki. Wszystko się zgadzało, był w odpowiednim miejscu. Głęboki wdech, policzyć do dziesięciu... piętnastu... dwudziestu i powoli ruszyć schodami ku wejściu. Ta obszerna przestrzeń, ten przepych... Shin czuł się trochę przytłoczony. Mimo tego, uparcie wspinał się po schodach, aż wszedł do hollu. Biel i złoto, które królowały w wystroju wnętrza, aż oślepiły młodego wilkołaka i potrzebował on chwili by przywyknąć. Po krótkiej rozmowie z ochroniarzem przy wejściu, ruszył dalej, kierowany wskazówkami, które podał mu strażnik, szukał konkretnych drzwi.
"Marcus Wijsheid" odczytał tabliczkę na drzwiach, porównując imię i nazwisko z tym, które widniało na jego karteczce. Wygląda na to, że trafił, nawet jeśli parę razy się zgubił. Zabawne, że potrafił się odnaleźć w naturalnych środowiskach, zaś jeśli chodziło o miasta czy budynki, niemal zawsze się gubił. No ale skoro był na miejscu, schował notatki do kieszeni swetra i zapukał do drzwi, czekając na wezwanie. Ochroniarz zapewniał, że mężczyzna będzie w swoim gabinecie.
@Marcus Wijsheid
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!