Liczba postów : 1257
Listopad tego roku był zaskakująco ciepły i suchy. Nawet nocami przymrozki tylko lekko czerwieniły nos, próżno było szukać dżdżawki. Dla Tahiry nie był to wielki problem, bowiem jej ogromne wilczury - Phobos i Deimos - wymagały dodatkowej uwagi po spacerach, jeśli było morko. Brak kałuż i błota oznaczał brak problemów i więcej czasu na spacer i harce. Teraz kiedy otwierała o 21 swój sklep "Profanum", psy były zamknięte w pomieszczeniu dedykowanym wróżeniu, kantorku za główną częścią tego jedynego w swoim rodzaju przybytku. Ostatnio było tam jeszcze gorzej, jeśli chodzi o porządek, ze względu na fakt, że Ci którzy potrzebowali o coś zapytać kart zapraszali Tahirę do siebie do domu, a nowych klientów na razie brakowało. Nie jeździła na targi, nie ogłaszała się w internecie. Czy jednak aż tak bardzo zależało jej na nowym? Przez siedzenie w jednym miejscu zaśniedziała. Z tą myślach pożegnała zasypiające na sofie psiaki i z westchnieniem ciężaru spojrzała w kierunku nierozpakowanych kartonów wypełnionych paczuszkami z herbatkami na wszystkie boleści. Miała się wczoraj nimi zająć, ale jakoś ta młoda draculka zajęła jej głowę i czas zbytnio...
Ubrana w jedwabną zieloną koszulę w słońca i księżyce (zdecydowanie zieleńszą niż ściany, które być może kilkadziesiąt lat temu też były w tym odcieniu), narzuconą na czarny golf i zebraną w materiałowe, beżowe spodnie o wysokim stanie, krzątała się. Co jej pozostało... Kiedyś, ktoś musiał to posprzątać. Przecież nie każe tego robić Carol.
Przez obszerną gablotę z zewnątrz można było dostrzec kobietę o ciemnych lokowanych włosach, która po wyciągnięciu dwóch torebek poddała się, zapaliła kadzidełka w trzech miejscach sklepiku zawalonego książkami, kryształami, wisiorkami, symbolami szczęścia i pomyślności, starymi książkami i misami tybetańskimi, a następnie zabrała się za otwieranie wina. Profanum... brakowało tylko jakiegoś seksu na ołtarzu, chociaż kto wie z czego była zrobiona kamienna lada w tym sklepie?
_________________
Ubrana w jedwabną zieloną koszulę w słońca i księżyce (zdecydowanie zieleńszą niż ściany, które być może kilkadziesiąt lat temu też były w tym odcieniu), narzuconą na czarny golf i zebraną w materiałowe, beżowe spodnie o wysokim stanie, krzątała się. Co jej pozostało... Kiedyś, ktoś musiał to posprzątać. Przecież nie każe tego robić Carol.
Przez obszerną gablotę z zewnątrz można było dostrzec kobietę o ciemnych lokowanych włosach, która po wyciągnięciu dwóch torebek poddała się, zapaliła kadzidełka w trzech miejscach sklepiku zawalonego książkami, kryształami, wisiorkami, symbolami szczęścia i pomyślności, starymi książkami i misami tybetańskimi, a następnie zabrała się za otwieranie wina. Profanum... brakowało tylko jakiegoś seksu na ołtarzu, chociaż kto wie z czego była zrobiona kamienna lada w tym sklepie?
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!