11.11 Philomena&Tahira&Sahak

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Listopad tego roku był zaskakująco ciepły i suchy. Nawet nocami przymrozki tylko lekko czerwieniły nos, próżno było szukać dżdżawki. Dla Tahiry nie był to wielki problem, bowiem jej ogromne wilczury - Phobos i Deimos - wymagały dodatkowej uwagi po spacerach, jeśli było morko. Brak kałuż i błota oznaczał brak problemów i więcej czasu na spacer i harce. Teraz kiedy otwierała o 21 swój sklep "Profanum", psy były zamknięte w pomieszczeniu dedykowanym wróżeniu, kantorku za główną częścią tego jedynego w swoim rodzaju przybytku. Ostatnio było tam jeszcze gorzej, jeśli chodzi o porządek, ze względu na fakt, że Ci którzy potrzebowali o coś zapytać kart zapraszali Tahirę do siebie do domu, a nowych klientów na razie brakowało. Nie jeździła na targi, nie ogłaszała się w internecie. Czy jednak aż tak bardzo zależało jej na nowym? Przez siedzenie w jednym miejscu zaśniedziała. Z tą myślach pożegnała zasypiające na sofie psiaki i z westchnieniem ciężaru spojrzała w kierunku nierozpakowanych kartonów wypełnionych paczuszkami z herbatkami na wszystkie boleści. Miała się wczoraj nimi zająć, ale jakoś ta młoda draculka zajęła jej głowę i czas zbytnio...

Ubrana w jedwabną zieloną koszulę w słońca i księżyce (zdecydowanie zieleńszą niż ściany, które być może kilkadziesiąt lat temu też były w tym odcieniu), narzuconą na czarny golf i zebraną w materiałowe, beżowe spodnie o wysokim stanie, krzątała się. Co jej pozostało... Kiedyś, ktoś musiał to posprzątać. Przecież nie każe tego robić Carol.

Przez obszerną gablotę z zewnątrz można było dostrzec kobietę o ciemnych lokowanych włosach, która po wyciągnięciu dwóch torebek poddała się, zapaliła kadzidełka w trzech miejscach sklepiku zawalonego książkami, kryształami, wisiorkami, symbolami szczęścia i pomyślności, starymi książkami i misami tybetańskimi, a następnie zabrała się za otwieranie wina. Profanum... brakowało tylko jakiegoś seksu na ołtarzu, chociaż kto wie z czego była zrobiona kamienna lada w tym sklepie?


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak, jak zawsze w kirze, w czarnej koszuli, trochę już wyświechtanej, zdecydowanie nieco zszarzałej od prania, zapiętej dokładnie pod szyją i na nadgarstkach, przytrzymał nogą drzwi od sklepu Tahiry, w rękach trzymając otwarty karton, a w ustach niezapalonego papierosa. Na końcu nosa wisiały okulary w złotej oprawce, których nie potrzebował, ale które nosił często. Lubił łagodzić pośród ludzi swój wizerunek na profesora w wełnianym kardiganie, który używa starej Motoroli, odchodząc jak najdalej od krwiożerczego potwora, którym był w rzeczywistości.
To do ciebie — powiedział do Tahiry. — Mylan chyba się ciebie boi. Co mu zrobiłaś?
Zapytał pół żartem, pół serio.
W kamienicy Darbinyanów było kilka zasad. Jedną z nich było niezabijanie ani niezdradzanie się przed pracownikami Sacrum swoimi preferencjami żywieniowymi. Mały sklepik, stworzony jako przeciwwaga dla Profanum, rozrósł się do całej sieci, rozrzuconej po Francji i wchodzącej powoli do Niemiec oraz Hiszpanii, otwierając kolejne franczyzy i filie, przynosząc znaczne dochody i to z całkowicie legalnego źródła. Mylan był dwudziesto-paroletnim studentem dziennikarstwa, który zatrudnił się w Sacrum i został przeniesiony do oryginalnego sklepiku, bo tam były dostępne nocki, które preferował, studiując dziennie. Sahak nie pytał kiedy dzieciak śpi. Nie jego problem.
Położył karton z jakimiś świeczkami pachnącymi waginą czy innymi bzdetami, o których opowiadała mu Tahira swojego czasu, na fotelu, najbardziej wolnej od ezoterycznych bzdetów przestrzeni i poprawił okulary, przykładając palce do pałąka pomiędzy szkłami i nasuwając je wyżej, tam, gdzie powinny się znaleźć.
Ojciec Tahiry wyglądał na kogoś, kto jest na granicy rzucenia wszystkiego w pizdu i wyjechania w Bieszczady, gdy zapalił swojego papierosa i bez pytania usiadł w drugim fotelu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
4.

outfit

Sprawy mocno się pokomplikowały od jej osiemdziesiątych piątych urodzin. Nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń, chociaż w pewnym sensie nawet jej ulżyło. Dowiedziała się o wiele więcej niż kiedykolwiek o swoim Stwórcy, ich relacja już dawno przekroczyła granicę zwyczajnej sympatii. Teraz mogła o wiele więcej zrozumieć, puzzle w głowie Miny powoli układały się w logiczną całość. Pozostała jeszcze ostateczna konfrontacja, byłoby o wiele łatwiej, gdyby Sinclair nagle ponownie nie rozpłynął się w powietrzu. Musiała mocno się wysilać, żeby go odnaleźć. Wykorzystała wszelakie techniki, których ją nauczył. Dlatego w pewnym sensie powinien być z niej dumny! Jednak tym razem zacierał idealnie ślady, aby nie mogła go zbyt szybko namierzyć.
Powoli odchodziła przez tą sytuację od zmysłów... Ciągle jedynie się zamartwiała, próbując skupić na pracy, wyszukując kolejnych zajęć, które chwilowo mogłyby ją odciągnąć od tematu Archibalda. Przypomniała sobie również, że dawno nie oczyszczała swojego mieszkania. Kiedyś robiła to regularnie, okadzała starannie każde pomieszczenie, a w odpowiednich miejscach leżały kamienie, które miały określone znaczenia. Skończył się jej również zapas świec sojowych, a bez nich jej azyl nie miał już takiego uroku, jaki mógłby mieć. Nie było tam po prostu domowo!
Znalazła sklep, który otwierał się po godzinie dwudziestej pierwszej - idealnie! Jako wampir ceniła sobie takie biznesy. Ba, nawet przeczuwała, że ów przybytek prowadzi jej gatunek. W końcu większość lokali usługowych było zamykane przez wieczorem, aby móc otworzyć wczesnym rankiem.
Dziś akurat miała wolny dzień od pracy, jej podopieczni na pewno sobie poradzą pod opieką innej pielęgniarki. Ubrała się dość swobodnie, nie miała zamiaru wędrować po mieście dłużej niż to konieczne. Chciała zamknąć się w mieszkaniu, zrobić, co trzeba, a potem powrócić do poszukiwań felernego mężczyzny.
- Dobry wieczór. - odezwała się pogodnie, wchodząc do środka. Praktycznie od razu rzuciła jej się w oczy kobieta, której uroda bardzo mocno przykuwała uwagę. - Profanum? Dobrze trafiłam? - zapytała jeszcze, rozglądając się po wnętrzu. Po chwili zauważyła również siedzącego na drugim fotelu mężczyznę.

@Tahira Darbinyan @Sahak Darbinyan

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Ach nic wielkiego, poddałam próbie jego gorące zapewnienia, że utrzyma dziewictwo do ślubu. – rzuciła lekko, jak opowieść o kolejnym odcinku obejrzanej telenoweli, nie poświęcając sprawie więcej uwagi, bowiem oczy, a za nimi reszta ciała, próbowały wymyślić jakieś sensowne miejsce dla paczuszek z herbatami, które były bardzo wąskie i łatwo spadały z półki, która wydawała się podczas zamawiania Tahirze najodpowiedniejsza.

– Czy ta na stawy powinna stać obok tej na prostatę? Może zostawić tylko relaksacyjną i.. no nie... wzięłam też na trawienie? – mruczała do siebie rozgrzebując karton i ustawiając eleganckie paczuszki z zielskiem dookoła siebie. Co ona miała w głowie, kiedy je wszystkie zamawiała, ciężko stwierdzić. Najpewniej było to pod wpływem impulsu przywiązania niektórych nieśmiertelnych do śmiertelnych krewnych czy przyjaciół. Osoby odwiedzające jej sklep lubiły od czasu do czasu zadbać o swoje zabawki.

Dźwięk dzwonka wyrwał ją z zamyślenia nad wnętrznościami przesyłki. Podniosła swoje ciemne oczy na nowego klienta i szybko jej mina przeobraziła się w zamyśloną, przez zaskoczoną po szeroko uśmiechniętą.
– Ależ oczywiście. Jeśli tylko szukasz wiedzy prosto z ziemi, nie zaś niebios. Niebiosa po lewej. – z rozbawieniem wskazała głową w lewo gdzie nie tylko przez dwie ściany i korytarz stało Sacrum, ale też właśnie po jej lewej siedział właściciel przybytku wypchanego plastikowymi dewocjonaliami i też na niego wskazała kiwnięciem. – Cóż Cię sprowadza? W czymś pomóc? Może zainteresuje Cię mieszanka na ... – spojrzała na trzymane pudełko w ręku wypełnione suszoną wierzbownicą, wspomagającą działanie prostaty. – na eee... na dobry sen? – wyszczerzyła rząd białych ząbków.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Wyciągnął szyję przez stolik, aby zajrzeć na te jej paczuszki, ale szybko stracił nimi zainteresowanie. Zioła nie działały na wampiry, tak jak na ludzi, nawet przyjmowane regularnie i w dziesięciokrotnym stężeniu, potrzebowały być metabolizowane przez krew, inaczej nici z efektów. Pomijając fakt, że wampiry nie chorowały na żadne grypy czy problem z nietrzymaniem moczu.
Zadziałało? Albo wiesz co? Nie chcę wiedzieć — powiedział, rozbawiony wizją chłopaka, bardzo religijnego swoją drogą, osaczonego przez Tahirę, wypuszczając z ust dym w tym samym momencie, przez co jego osoba posiwiała całkowicie od kłębów dymu. Chociaż na wielu polach byli bardzo podobni, to w kwestii wyrażania seksualności znajdowali się na dwóch różnych krańcach spektrum, on zawsze zasłonięty, jak to mnich, według opinii publicznej absolutnie cnotliwy, ona tymczasem, współczesna i wyzwolona kobieta, kochająca bezgranicznie, w fizyczności i duchu.
Ustaw raczej takie, co otwierają czakry. Nawet jeśli tego nie robią. Podobno są modne — podpowiedział, używając arabskiego. Fakt, że Sahak nie używał komputera ani TikToka nie sprawiał, że nie wiedział, co się dzieje w społeczeństwie, chociaż niektórzy brali go za idiotę, ponieważ nie pisał dostatecznie szybko, jakby przestrzeń telefonu dodawała mądrości, a nie jej odejmowała, jak w rzeczywistości.
Strząsnął popiół do miseczki, która chyba miała być popielniczką, chociaż patrząc na to, że miało kształt Dłoni Fatimy, co uważał za absolutną herezję, mogło być też podstawką na daktyle.
Dobry wieczór — przywitał się, przestawiając się na francuski ze zblazowaną miną, ciężkie powieki nadały mu znudzonego wyrazu twarzy, nawet gdy oczy drgnęły, mierząc nieznajomą kobietę od góry do dołu, samym ruchem gałek ocznych. — Masz przecież anielskie karty w asortymencie.
Wskazał na półkę z różnymi taliami do wróżenia, do klasycznego tarota, przez jakieś dzikie odmiany rysuneczków, na przykład w formie kociej czy całkowicie odmienne systemy.

@Tahira Darbinyan @Philomena Deveraux

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Słyszała o tych sklepach, ale nigdy jakoś nie miała okazji wpaść, żeby zerknąć na asortyment. Również dotarło do niej, że biznes jest prowadzony przez przedstawicieli jej rasy. Potrzebowała również czegoś, co pomogło by jej znaleźć Sinclaira. Niezła z niej tropicielka, ale niestety ponownie gdzieś się rozpłynął. Doskonale wiedział, jak się ukryć, żeby nie mogła go dość szybko znaleźć. Musieli sobie wiele rzeczy wyjaśnić, a Philomena nie cierpi zamiatania problemów pod dywan. Jest piekielnie uparta więc nawet jeśli miałaby przetrząsnąć wszystkie dziewięć piekielnych kręgów to w końcu go namierzy, lepiej, żeby nie poznał potęgi jej gniewu. Jak w ogóle mógł ponownie zniknąć? Targało nią wiele emocji, frustracja zmieszania z gniewem, nadzieją oraz rozbudzonym pożądaniem, które tłumiła przez kilka dekad.
Mniejsza, teraz skupiła się na zakupach oraz sprzedawcach. Omiotła wzrokiem kobietę, a zaraz potem mężczyznę. Widząc szeroki uśmiech Tahiry, również obdarowała ją pięknym uśmiechem.
- Tym razem poszukuję wiedzy z ziemi, nie po drodze mi do niebios. - odpowiedziała, a potem przegarnęła ciemne włosy. - Chociaż przyznam, że Pana asortyment wygląda równie kusząco. - uprzejma, jak zawsze.
- Potrzebuję zapasu sojowych świec... Trochę szałwii, drewienka Palo Santo i zastanawiałam się nad przedmiotem, który podobno działa, jak kompas. kiedy kogoś się szuka. Słyszałam tylko o czymś takim, ale nie ma pewności czy działa. - zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się czy czegoś nie pomieszała. Podobno istnieje wahadło, które pomaga na podstawie energii danej osoby ją odszukać.
- Słyszała Pani o tym? Jeśli to mit to proszę śmiało mówić. - potem spojrzała na mieszankę, którą wskazała kobieta. - To wierzbownica. Na sen może nie zadziałać. - zaśmiała się, kręcąc przy tym głową. - Jestem pielęgniarką, znam się trochę na ziołach i różnych mieszankach. - dodała.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Ależ oczywiście, że nie po drodze, wiadomo że ziemia odpowie na wszelkie bolączki i pytania, gdy niebo będzie siedzieć i dostojnie milczeć. - ostatnie słowa skierowała wprost ku siedzącemu obok mężczyźnie, jakby Philomena perfekcyjnie dopasowała się ze swoją deklaracją do jakiejś rozmowy, którą wcześniej prowadzili. Odłożyła pudełeczko na powrót do kartonu i wymijając go, a potem jeszcze nogi Sahakowe zgarnęła z fotela i stoliczka przy którym był ustawiony kilka kolorowych maneli, symboli i okultystycznych ścierek.
– Proszę usiądź kochana, już zaraz pokażę Ci co mam w swoim królestwie... – tanecznym ruchem wróciła do kartonu, który stał się teraz podstawką dla zabranych wcześniej gratów, a następnie cicho nucąc przebiła się w róg koło witryny, gdzie nowością zaskakiwały czerwone półki uginające się od świec, soli do kąpieli i pachnideł ech'elle.

– Świece, świece, świece sojowe... – wybierała pudełeczka, aby pokazać klientce co ma dobrego na stanie, jakich rozmiarów i woni. – Szałwia dla medyka czy wieszcza skarbie? Bo mam tą drugą, a pierwsza chyba jest na dnie kartonu, który gdzieś znikł mi z oczu – ćwierkała radośnie, umieszczając świece na stoliczku przy swoich gościach, po zioło ruszając do lady. – Święte drzewko jednak to po sąsiedzku. U zarania dziejów stwórca zadecydował, że taki podział będzie pasować jego dzieciom, aby to co święte oddać niebu, nawet jeśli rośnie w ziemi. – Złapała się na myśli, że dobrze, że jej z talii tarota nie powybierał kapłanów.

– Masz ochotę może na coś do picia? – zapytała jeszcze życzliwie zza lady, grzebiąc po półkach w poszukiwaniu szałwi. Miała nadzieję, że nie wypaliła wszystkiego podczas ostatniego seansu w saunie, bo byłoby niedobrze, zwłaszcza, że klient nowy...


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Palosanto to twoja działka — zaprzeczył Sahak. — Dym z Palo Santo prowadzi dusze zmarłych do zaświatów. Jego używanie jest też nieetyczne.
Brzmiało to zabawnie z ust wampira. Nawet jeśli obecne wybory żywieniowe wampira były nieznane i z powodzeniem mogła to być syntetyczna krew od Silvana Zimmermana, to wiadomym było jego istnienie w świecie wampirów już dawniej. Święty stąpał po globie przynajmniej dwieście lat, na długo przed pojawieniem się syntetyków. Jednakże tak, jak życie ludzkie nie miało dla niego takiego znaczenia, tak zupełnie inaczej miało się to ze środowiskiem. Faktycznie, nie mógł się oduczyć wyrzucania niedopałków na ulicę, ale starał się nie uczestniczyć w masowej rzezi zwierząt na fastfoody, a jego firma corocznie wydawała dużo pieniędzy na ekologizację swoich produktów, nie tylko zwykły greenwashing oraz na wspieranie organizacji rzeczywiście wpływających na stan środowiska.
Stare białasy w polityce nie będą na tym świecie przez następne dwieście lat, a on tak. Nie chciał, aby cuda przyrody zniknęły.
Podniósł się z miejsca w końcu. Widać, dlaczego nie zrobił tego od razu. Jak na wampira, był bardzo wysoki, na dodatek wyjątkowo barczysty, jak wół pociągowy, przez co przytłaczał przestrzeń i tak wypełnioną kolorowymi ezoterycznymi przedmiotami, stolikami, skrzyniami, zbierającymi kurz, regałami nie do kompletu. On też tak wyglądał, ze swoją przytłaczającą prezencją. Położył dłoń na piersi w powitaniu i skłonił głowę.
Proszę wybaczyć mi maniery. Sahak Darbinyan, właściciel Sacrum.

@Tahira Darbinyan
@Philomena Deveraux

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
- Niebo niestety już dawno przestało mi odpowiadać. - westchnęła, ponieważ jej relacja z Bogiem uległa zmianie jeszcze, kiedy była człowiekiem. Najpierw przeżyła śmierć rodziców, później mieszkanie z ciotką dla której stała się problemem. Kiedy myślała, że już rozpoczyna o wiele lepsze życie u boku kogoś, kogo kocha to ten ktoś... Postanowił posuwać się do przemocy, aż w końcu ukrócił jej życie w ciemnym zaułku. Gdyby nie jej Stwórca to nie byłaby nadal na tym świecie, nie cieszyłaby się wiecznością oraz wieloma innymi profitami wynikającymi z bycia wampirem. Także można powiedzieć, że Sinclair stał się dla niej poniekąd prywatnym Bogiem.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się pięknie do kobiety, siadając na wskazanym miejscu. Obserwowała każdy jej ruch, podziwiając zwiewność właścicielki Profanum. - Dla medyka będzie w porządku. - wychyliła się nieco, odpowiadając. Trochę pluła sobie w brodę, że wcześniej nie odtarła do ich sklepów. Gościli ją naprawdę przyjemnie, a do tego całkowicie nie musiała się krępować. Przynajmniej ktoś na moment oderwał ją od poszukiwań oraz zamartwiania się o tego gnojka...
- Palo Santo stosowano również w medycynie, ma wiele leczniczych właściwości. - przeniosła wzrok na mężczyznę. - Wszystko zależy od interpretacji braku etyki. - dodała jeszcze, w końcu drzewko miało wiele właściwości, które służą ludziom od wieków. Mina lubowała się w medycynie naturalnej, dlatego też często w ten sposób pomagała swoim podopiecznym. Niektóre najnowsze lekarstwa jedynie pogarszają stan organizmu, wywołując spustoszenie w innych organach. Szczególnie te przeciwbólowe od których ludzie obecnie są uzależnieni.
- Dziękuję i bardzo chętnie się skuszę. - potem wbiła spojrzenie w Sahaka, który podniósł się z fotela. Jego prezencja poniekąd ją nie zaskoczyła, przypominał nieco Archibalda. Równie rosły oraz barczysty mężczyzna, chociaż faktycznie wśród wszelakich magicznych artefaktów wyglądał zabawnie.
- Philomena Deveraux. Bardzo miło mi Pana poznać. - również skinęła głową, obdarowując Sahaka uśmiechem.

@Sahak Darbinyan @Tahira Darbinyan

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Och... to niestety nie mam. – odpowiedziała Sahakowi na tę krótką wykładnię. Było prawdopodobne, że miała jakieś zapasy, które zamówiła na przykład w latach 90. i zwyczajnie zapomniała o nich.
– Jak dla większości z nas kochana, nie przejmuj się zupełnie. – dodała również na wzmiankę o tym, że niebo przestało odpowiadać. Tu z kolei mogłaby zaradzić kilkoma sprawdzonymi psychotropami, a ich lokacje miała bardzo dobrze zapamiętaną w serduszku, ale powstrzymała się. Zamiast tego dopytała, czy Philomena miałaby może ochotę na wino, a może jednak herbatę czy kawę.

– Mówiłaś też o kompasie, ale nie dysponuję takim artefaktem. Szukasz kogoś bliskiego, kto zaginął, czy nieokreślonej miłości, kogoś, kto zrozumie? Wiesz... czasem karty mogą wskazać drogę... – zasugerowała unosząc brwi zachęcająco. Sama dla siebie wyciągnęła wino, włączyła też czajnik na zapleczu, bo może Sahak też miał ochotę. – To, co pijemy? Ach i tak, jestem Tahira. Tahi Darbinyan, szefowa tego wspaniałego miejsca.



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak podziękował za wino, za to herbatę przyjął, obojętnie jaką, nie miał preferencji do samego wyboru, każde liście dawały nowe wrażenie smakowe, dzięki różnorodnemu pochodzeniu, składnikom w glebie, dzięki innym kroplom deszczu.
Z tego, co mówiła mu kiedyś Carol, chodziło o wahadełka, szmelc zawieszony na łańcuszku, który miał kręcić się szybciej czy tam w prawo i w lewo, jeśli jakieś byty odpowiadają. Mnich miał ponad trzystuletnią praktykę w jednostronnych rozmowach z Najwyższym Istnieniem. One zawsze milczały. No prawie.
Kimże jesteśmy, aby oceniać etykę ludzi — stwierdził filozoficznie. — Długo jest pani już w Paryżu?
Zapytał kurtuazyjnie, gdy czekali na Tahirę. Właściwie nie, brzmiało to, jak kurtuazyjne pytanie, ale Sahak lubił trzymać rękę na pulsie życia społecznego wampirzej socjety, nawet jeśli nie był najbardziej rozrywkowym wampirem dekady. Nawet zmęczony, głównie mentalnie, pozostawał na swoich torach, do których przywykł przez urzędowanie we francuskiej stolicy przez ostatnie osiem dekad.
Potrzeba wiedzy.
Nieustanny obserwator skierował swój badawczy wzrok na Philomenę, dwie bezdenne otchłanie. One nie oceniały. One tylko chłonęły informacje, jakby mężczyzna karmił się wiedzą. Wzrost, kształt uszu, sposób wypowiadania słów. Katalogował. Tworzył kolejne akta, zbierał dane. Sahak był nomadem. Materialne rzeczy nie miały dla niego takiej wartości jak informacja, jako jednostka. Jako aktywa.
Tahira doskonale kładzie karty.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
Pokiwała jedynie głową jeszcze na wzmiankę o niebu. Cóż, o niej Bóg zapomniał już kilka dekad temu, kiedy ktoś robił jej okropną krzywdę. Teraz nie zakrzątała sobie głowy takimi sprawami, zresztą większość fanatyków mogłaby ich uznać za podmioty samego Szatana. W końcu Stwórca raczej nie powołał do życia wampirów... Czyż nie? Raczej nie miała zamiaru się teraz nad tym zastanawiać, dobrze jej ze swoją natura i traktowała to, jako dobry dar.
- Cóż, zamieszkałam tu jako dziecko więc będzie jakieś...Ponad siedemdziesiąt lat. - odpowiedziała, marszcząc lekko brwi. Zawsze tak robiła, kiedy mocniej się nad czymś skupiała. Do przeprowadzki zmusiła ją ciotka z którą zamieszkała po śmierci rodziców, nigdy nie wyjeżdżała gdzieś daleko. Pokochała Paryż całym sercem i wolałaby tu pozostać. Była nierozpoznawalnym wampirem, długo po przemianie bała się wychodzić z mieszkania. Opiekował się nią Stwórca, dopiero kiedy zniknął to musiała się nauczyć samodzielności, zaczęła wychodzić na zewnątrz, zdobywać pożywienie, raczyć się substytutem oraz pracować w godzinach nocnych. Dawna Mina zniknęła, co zresztą Sinclair zdążył już zauważyć.
- Moja matka niegdyś kładła karty, chętnie spróbuję, co mi z nich odczytasz. - uśmiechnęła się pięknie. Może da jej to jakąś wskazówkę dotyczącą miejsca pobytu Archibalda? - Ktoś mi bliski nagle rozpłynął się w powietrzu, nie potrafię go namierzyć. - sprecyzowała jeszcze odnośnie swojej rozterki. - Wina nigdy nie odmówię. Nazywam się Philomena Deveraux, chociaż znajomi mówią na mnie Mina. Miło mi Cię poznać. - bo w sumie Sahakowi się przedstawiła, ale Tahirze już nie.

życie mnie zjadło, wybaczcie!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Mina! Jak pięknie. Doskonale, już sięgam po karty, wino, kadzidło i różne inne takie pasujące do tej okazji sprawy. – niemalże zaśpiewała, płynnie przechodząc na włoski i nie zauważając tego zbytnio. Może i nie był to jej rodzimy język, ale przez spory czas udawała Włoszkę i była we Włoszech, więc przychodziło jej to łatwo. Szczególnie przy dwóch okolicznościach - swobody kalabryjskiego słońca, lub sycylijskiej, gniewnej pasji.

– Bardzo mi przykro, że zniknął... – odpowiedziała powracając do francuskiego i przysuwając sobie do stoliczka niewielki zydel. Szybkie przearanżowanie przestrzeni zagwarantowało zainteresownym miejsce na układ i świece wszystkie wrzucone na powrót do kartonu uwalonego pod sążnistą katedrą. – Arkana nie powiedzą Ci gdzie go znaleźć, ale mogą wesprzeć radą jak sobie radzić z poszukiwaniami, albo stanem opuszczenia. Zgłaszałaś to głowie rodu? Albo radzie? Oni mają swoje sposoby, żeby znaleźć zgubę.– zapytała rozpoczynając tasowanie wodnika. Błękitne karty tańczył w jej dłoniach, a Tahira szeptała jak zaklęcie pytanie o wsparcie w poszukiwaniach i codzienności bez ważnej osoby.
– Rozlejesz wino? – poprosiła jeszcze ojca gdy przestała szeptać, ale szelest kart wciąż trwał.

@Philomena Deveraux @Sahak Darbinyan

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sprawdził godzinę i westchnął.
Zasiedział się.
Poza tym szukał również wymówki, aby nie uczestniczyć w seansie. Nie przepadał za kartami Tahiry, sprawiały mu dyskomfort nie tylko przez kwestie ideologiczne, ale też domniemany dar profecji, który płynął w żyłach Darbinyanów. Oczywiście nic nie było potwierdzone, sami też nie adresowali głośno zbieżności swoich słów, które niczym dialogi Cassandry, zapowiadały przyszłe wydarzenia. Ledwie poprzedniego dnia Sahak przewidział wygraną w wyścigu Amelii Van der Eretein, w przeciwieństwie do tego, co zakładali inni. Dziewczyna mogła mieć dobry samochód, ale nie znała Paryża. A jednak, słowo ciałem się stało.
I tak miał umówione spotkanie z agentem giełdowym. Doskonale.
Mnich zgasił papierosa, miażdżąc go o popielniczkę i zaczął szukać po szafkach Tahiry kieliszków. W końcu je znalazł, w stanie dość dużego zakurzenia. Pewnie nie o te chodziło jego córce, ale po prostu wyjął z kieszeni bawełnianą chustkę i wytarł je dokładnie na zapleczu, tak aby piękny cięty kryształ lśnił. Przyniósł jednak tylko dwa.
Odkorkował wino, pierwsze, jakie znalazł, Moscato di Noto, sycilijski rarytas produkowany raczej w butikowych ilościach, o pięknej  złotej, jasnobursztynowej barwie. Pachnie świeżym winogronem, gruszką, pigwą, skórką cytrusów, suszonymi i kandyzowanymi owocami, imbirem. A do tego kwiat pomarańczy i nuta miodu. Słodycz jest tutaj bardzo delikatna i  trzymana w ryzach przez odświeżającą kwasowość. Smakuje subtelnie  pigwową konfiturą, imbirem z miodem i cytryną. Pojawia się też soczysta gruszka i kwaskowe jabłko ze szczyptą kardamonu. Prawdziwe jakościowe słodkie wino, które nie męczy, a zachęca do kolejnego kieliszka. Nalał napitku dla kobiet.
Mam spotkanie za godzinę, opuszczę więc panie. Bardzo było miło panią poznać i… popytam —  zapewnił Sahak poważnie. Scaletti mieli swoje kanały, swoje sposoby. W tej erze nie dało się zniknąć całkowicie z powierzchni ziemi. Adonis to zrobił tylko dlatego, że jego dzieci mu na to pozwoliły i nie szukały. Mieli jednak doświadczenie z ulatniającymi się figurami rodzicielskimi. Każ szukać Scaletti wiatru w polu, a go złapią.
Skinął głowom paniom i wyszedł.

zt dla Sahaka

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Philomena Deveraux

Philomena Deveraux
Liczba postów : 45
- Pięknie dziękuję. - uśmiechnęła się szeroko do kobiety, chociaż nie chciała robić problemu. Jednak skoro sama zaproponowała, że postawi jej karty to nie oponowała. Interesowała się od dłuższego czasu takimi rzeczami, ale sama nigdy nie próbowała Tarota. Podobno pierwszą talię powinno się znaleźć albo dostać, aby odpowiednio działała. Pamiętała, że kiedyś w domu matka posiadała swoją, pięknie zdobioną... Szkoda, że kiedyś nie zwracała mocniej uwagi na takie rzeczy. Los zbyt szybko odebrał jej rodziców stanowczo zbyt szybko.
- Cóż, czasem uwielbia rozpływać się w powietrzu, ale teraz mam przeczucie, że nie zniknął z Paryża. - westchnęła ciężko, czasami miała ochotę użyć wszelakich wampirzych atutów i skręcić mu w spektakularny sposób kark, jednak złość momentalnie uciekała, kiedy Sinclair się pojawiał na horyzoncie.
- Dziękuję. - zwróciła się do Sahaka, gdy polał im wino. - Och, już? W takim razie bardzo miło było mi poznać i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze na siebie wpadniemy. - pożegnała się elegancko z mężczyzną, wbijając w niego spojrzenie zielono złotych oczu. Doceniała chęć pomocy, przynajmniej może szybciej uda jej się namierzyć Archibalda.
- Nie, nie zgłaszałam. To... Cóż, bardziej sprawa między nami. Zrobiłam coś głupiego, dlatego teraz przede mną ucieka, przekroczyłam pewną granicę. - to nie była na tyle ważna sprawa, aby ją zgłaszać Radzie. W końcu, co miała powiedzieć? Pocałowałam go i uciekł? Prędzej zapadłaby się pod ziemię.

@Sahak Darbinyan @Tahira Darbinyan

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach