Liczba postów : 45
1.
outfit
Minęło trzydzieści lat od kiedy Archibald po prostu zniknął... Złamał tym jej serce, nie potrafiła zrozumieć dlaczego ją opuścił. Tak, wiedziała o Marcusie i innych jego zmartwieniach, jednak łudziła się, że będzie przy niej już zawsze. Czym jest wieczność spędzona samotnie? Doskonale wiedział, jak obawia się samotności, w końcu to jej największy lęk. Pomimo to odszedł... A ona? Musiała sobie jakoś radzić, nie odpuszczała poszukiwań, jednak Sinclair zapadł się pod ziemię. Czasami była wściekła, obiecała sobie, że jeśli kiedykolwiek wróci to mu wszystko wygarnie.
Wieczorami uwielbiała kręcić się w okolicach panteonu, gdzie przed zamknięciem mogła podziwiać freski. W pewnym sensie uspokajało to Deveraux, a wracając do mieszkania rozkoszowała się ciemnością nocy. Dziś tak, jak zazwyczaj przechadzała się po sali, kiedy dotarł do niej znajomy zapach. Momentalnie zaczęła się rozglądać po sali, idąc za wonią, która wywoływała jakby szybsze bicie serca. Chociaż wiadomo, że to jej... Cóż, jest od dłuższego czasu martwe.
Dostrzegła dobrze znaną sylwetkę, a po chwili również twarz. Przyspieszyła krok, a potem złapała mocno mężczyznę za ramię, odciągając w ciemniejszy kąt. Była wściekła, szczęśliwa, kotłowało się teraz w niej mnóstwo emocji.
- Sinclair! Ty pieprzony bucu! Zostawiłeś mnie, cholera! Zostawiłeś! - syknęła do niego, szturchając go pięścią w klatkę piersiową. Robiła to dość lekko, jak na wampira. Potem po prostu się do niego przytuliła, tęskniła za nim piekielnie.
- Nie było Cię prawie trzydzieści lat! Co Ty sobie wyobrażasz, co? - odezwała się już znacznie łagodniej, nadal wtulając się w niego.
@Archibald Sinclair
outfit
Minęło trzydzieści lat od kiedy Archibald po prostu zniknął... Złamał tym jej serce, nie potrafiła zrozumieć dlaczego ją opuścił. Tak, wiedziała o Marcusie i innych jego zmartwieniach, jednak łudziła się, że będzie przy niej już zawsze. Czym jest wieczność spędzona samotnie? Doskonale wiedział, jak obawia się samotności, w końcu to jej największy lęk. Pomimo to odszedł... A ona? Musiała sobie jakoś radzić, nie odpuszczała poszukiwań, jednak Sinclair zapadł się pod ziemię. Czasami była wściekła, obiecała sobie, że jeśli kiedykolwiek wróci to mu wszystko wygarnie.
Wieczorami uwielbiała kręcić się w okolicach panteonu, gdzie przed zamknięciem mogła podziwiać freski. W pewnym sensie uspokajało to Deveraux, a wracając do mieszkania rozkoszowała się ciemnością nocy. Dziś tak, jak zazwyczaj przechadzała się po sali, kiedy dotarł do niej znajomy zapach. Momentalnie zaczęła się rozglądać po sali, idąc za wonią, która wywoływała jakby szybsze bicie serca. Chociaż wiadomo, że to jej... Cóż, jest od dłuższego czasu martwe.
Dostrzegła dobrze znaną sylwetkę, a po chwili również twarz. Przyspieszyła krok, a potem złapała mocno mężczyznę za ramię, odciągając w ciemniejszy kąt. Była wściekła, szczęśliwa, kotłowało się teraz w niej mnóstwo emocji.
- Sinclair! Ty pieprzony bucu! Zostawiłeś mnie, cholera! Zostawiłeś! - syknęła do niego, szturchając go pięścią w klatkę piersiową. Robiła to dość lekko, jak na wampira. Potem po prostu się do niego przytuliła, tęskniła za nim piekielnie.
- Nie było Cię prawie trzydzieści lat! Co Ty sobie wyobrażasz, co? - odezwała się już znacznie łagodniej, nadal wtulając się w niego.
@Archibald Sinclair