Siedziałem na zimnym murku, który przesiąknął wilgocią. Było mi zimno. Chłód nieprzyjemnie przebijał przez ubrania i płaszcz, który na sobie miałem. W takich momentach zaklinałem los, że nie podarował mi tych liku stopni mniej w ogólnej temperaturze ciała. Oczywiście pozwalała mi ona na niemalże całkowite wtopienie w ludzi, ale w innych sytuacjach przypominała mi o niegdysiejszym człowieczeństwie, które bezpowrotnie utraciłem. Strata ta, chociaż mi nie przeszkadzała, była czymś, co często przychodziło mi do głowy.
Skrzyżowałem ręce, bo zrobiło mi się kurewsko zimno w tym momencie.
–
Po co czekać, buntuj się śmiało – powiedziałem, uśmiechając się w jego stronę. Ach bunty… marzenie ludzi spętanych najróżniejszymi więzami. Znałem to z autopsji. Być może właśnie dlatego tak mocno udzielałem się we wszelkiego rodzaju protestach. Było to głupie, bo powinienem być ponad to, gdyż ludzkie sprawy już dawno mnie nie dotyczyły, niemniej jednak nie potrafiłem się od tak odciąć. Uważałem bunt za swoją cechę charakteru i pewnie dlatego właśnie byłem takim wrzodem na tyłku swojego rodu.
–
Współczuję im – powiedziałem, spoglądając na przechodzących turystów, którzy rzeczywiście nie mieli lekko. A mówiłem to takim tonem, jakby wydarzenia na świecie mnie nie dotyczyły, jakbyśmy byli wyjęci poza ramy czasu i przestrzeni. Niewidzialni i anonimowi. Było to niezwykle przyjemne. –
Wiele rzeczy nas nie oszczędzało – kiwnąłem głową, chociaż chodziło mi oczywiście o nasze życie przed staniem się wampirem. Nie wiedziałem o Laurencie zbyt wiele, jeśli o to chodzi. Nigdy go tez nie dopytywałem, bo traktowałem to jako sprawę bardziej personalną niż cokolwiek innego. Wampiryzm dawał nam bowiem czystą kartę, którą mogliśmy spisać na nowo, jak tylko tego chcieliśmy. Nie każdy musiał więc chcieć rozmawiać o swojej przeszłości.
–
Wiesz, wolę jak faceci robią się mokrzy na mój widok w innych okolicznościach – mruknąłem, ale odwróciłem się w jego stronę. Odwróciłem się cały, więc już nie siedziałem tyłem do mężczyzny, jednak żeby nie zamoczyć butów, to usiadłem po turecku.
–
I znalazłeś? – zapytałem, widząc jak Laurent zanurkował do wody.
@Laurent