Liczba postów : 28
Kiedy świat spowity jest odcieniem szarości i niemrawą barwą bieli, zaczyna doceniać się ciekawe rzeczy. Chociażby propozycje spotkań od przedstawiciela innej rasy, aby zostać oprowadzonym po szpitalu w ramach niezbereźnego sprawdzenia jak funkcjonuje pobieranie krwi. Szczególnie kiedy to może sam Rent wysunął propozycje spotkania osobie brzydzącej się sztuki zabijania. Szczęściem jest zatem, że w szpitalu, w którym pracuje wampir największą rzeźnie stanowi sala operacyjna zaś najokrutniejszymi rzeźnikami są chirurdzy. Poza nimi? Wszystko odbywa się etycznie. Pielęgniarki - raczej mniej zaznajomione z ponadludzkim półświatkiem - dbają o sterylność każdego zabiegu, którym jest pobieranie krwi. Osocza. Składników krwi. Wszystkiego, czego ludzie wyzbywają się z własnej i nieprzymuszonej woli. Sam Laurent nawet stara się, aby donacje przeznaczone konkretnym ludziom do nich trafiały a jedynie honorowe zrzeczenie się krwi mogło wpaść w wampirze kły.
Wszystko miło ze sobą zatem współgrało. Polak czuł, że ma zadanie na obecną dekadę. Miejsce, w którym może się realizować, spełniać i nie opuszczać go dopóki przytulny zmrok nie zawładnie tą częścią Europy.
Wampir ukłonił się niemało przed swoim gościem. Obyczaje jeszcze te wyniósł z domu, kiedy zaś chodziło o swojego Rodaka, miłym gestem zdawało się oddać hołd tradycji współcześnie tak nieaktualnej, a w której sam Juliusz się wychował.
- Waćpan pozwoli, żem oprowadzę goż po mej gospodzinie - będąc trzeci dzień na dyżurze bez przerwy, Laurent czuł się jakoby jego jestestwo stopiło się ze smętnymi ścianami szpitala. Stąd też tak śmiało postanowił nazwać go swoim domem.