13 X 2022 DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI

3 posters

Go down

Nasir Al Rasheed

Nasir Al Rasheed
Liczba postów : 17
13 października 2022,
01:00

Nasir zawsze lubił otaczać się luksusem. Niemniej jednak, nie przepadał za wnętrzami posiadłości swojego rodu. Nie wiedział dokładnie (jak chyba nikt zresztą), jaką dokładnie strategię polityczną obrał Chanceux, jaki wizerunek klanu chciałby lansować na forum nieśmiertelnych, lecz przywodzący na myśl skojarzenie z białą czekoladą wystrój chociażby salonu co najmniej nie pasował do jego, Nasira, wyobrażenia co do tego, jakie myśli powinno wywoływać brzmienie słowa Scaletta. Niemniej, przynajmniej jak na razie, architektura wnętrz musiała ustąpić bardziej naglącym sprawą.
     Stukot niskich obcasów jego mokasynów niósł się skocznym echem, odbijając się od marmurowych posadzek i kolumn. Jeden służący odebrał od niego płaszcz – a raczej niemal złapał go w locie, ponieważ Nasir nie silił się nawet, by przystanąć czy choćby obdarzyć śmiertelnika najbardziej przelotnym spojrzeniem.
     Wrota do salonu były otwarte na oścież; pomieszczenie było puste. Mężczyzna usiadł w fotelu i na pobliskim stoliku przygotował niezbędne dokumenty, które przyniósł ze sobą w czarnej aktówce. On i Tahira mieli tej nocy omówić warunki umowy biznesowej z rodem Vassière – a najlepiej to w ogóle ją już podpisać.
     Spojrzał na zegar stojący po przeciwległej stronie pokoju. Miał jeszcze chwilkę. Wstał zatem, podszedł do barku i nalał sobie kieliszek czerwonego, nieprzyzwoicie wytrawnego wina.

@Tahira Darbinyan @Cyrille C. Vayssière

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Mam nadzieję, że mi również nalewasz caro zio– aksamitny głos przechodził płynnie między francuskim a włoskim, w łagodnym przywitaniu i prośbie. W domenie pojawiła się chwilę wcześniej, by móc odpowiednio się nastroić do spotkania. Bywała lekceważąca wobec terminów prywatnie, jeśli jednak chodziło o zobowiązania wobec rodu, a zwłaszcza gałęzi, z której się wywodziła, była nie mniej drobiazgowa od swojego stwórcy. Drugim zaskoczeniem, które zazwyczaj pojawiało się na twarzy jej rozmówców, podczas oficjalnych imprez był fakt, że codzienną niechlujność pozostawiała za sobą. Nie inaczej było tym razem, gdyż zdecydowała się na skórzaną suknię o dopasowanym odcieniu do jej karnacji, która wyglądała, jakby przezroczysty mokry materiał przylgnął bezpośrednio do jej ciała. Jej dzikie loki zostały ujarzmione w delikatną falę, a jedyną ozdobą pozostawała kolia będąca wężem z różowego złota pożerającym jadowicie zielony szafir.

Zbliżyła się do wuja, a wraz z jej pojawieniem się, powietrze wypełnił ciężki orientalny zapach, wysycony szafranem i jaśminem, o ciepłym podbiciu bursztynu i piżma. – Mam nadzieję, że długo na mnie nie czekałeś? – zapytała kokieteryjnie, wiedząc doskonale, że jeszcze mają czas.

_________________

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Cyrille od zawsze należał do osób martwiących się czasem, zawsze czekając jako pierwszy przy wyjściu z domu, byleby tylko się nie spóźnić. Ot, jego ułożona natura i chęć do okazywania szacunku drugiej osobie z którą był umówiony. Tak też było i w tym przypadku, zarzucił na siebie cienki, materiałowy płaszcz przykrywając tym samym śnieżnobiałą koszulę. Zrzucił krawat z szyi i poluzował trochę materiał odpinając najwyższy z guzików i ruszył w drogę chwytając jeszcze z półki elegancko zapakowane pudełko. Wsiadł w taksówkę czekającą na niego przed szpitalem, żeby ruszyć do domostwa Scalettów.
Był przed umówionym czasem, więc pozwolił sobie jeszcze wyciągnąć z ciemnogranatowych dżinsów paczkę fajek. Spalił jedną w spokoju zanim zadzwonił dzwonkiem do bramy. Wchodził na teren wampirów, niespecjalnie czuł się z tym komfortowo, nawet wiedząc, że nic mu nie powinno zagrozić. Pozwolił na odebranie mu płaszcza przez służbę, a następnie zaprowadzenie do salonu w którym miało się odbyć umówione spotkanie. Stukot wynikający ze stawiania kolejnych kroków w skórzanych trzewikach spowodował, że słychać było go już z daleka, zanim tak naprawdę jego postura mogła wyjść z cienia.
- Nasir!
Zawołał zadowolony ze spotkania z wampirem. Może i nie byli przyjaciółmi, jednak nie jest to też ich pierwsze spotkanie. Naturalna dla Cyrille'a zdolność przełamywania barier z innymi powoduje, że zazwyczaj szybko schodzi z formalnego tonu, co też miało tutaj miejsce.

Nasir Al Rasheed

Nasir Al Rasheed
Liczba postów : 17
Nasir obrócił się do nowoprzybyłej, a w dłoniach trzymał kieliszki wypełnione winem. Półuśmiech na jego twarzy w moment przemienił się w pozytywne zaskoczenie.
     – Wyglądasz doprawdy zjawiskowo, moja droga – ucałował jej oba policzki, zgodnie z paryskim zwyczajem, po czym wręczył jej kieliszek. – Sahak powinien cię teraz zobaczyć, wiele bym dał, by ujrzeć jego wyraz twarzy.
     Nie dane im było kontynuować rozmowy, bowiem echo doniosło ku ich uszom dźwięk poruszenia przy drzwiach wejściowych.
     – Jak się okazuje, jesteś idealnie na czas – uśmiechnął się delikatnie do Tahiry, po czym uniósł nieznacznie kielich, niby na znak toastu, po czym zwrócił się w kierunku wejścia do pomieszczenia, aby stanąć twarzą w twarz z gościem.
     To co jedni nazywają zdolnością przełamywania barier, w oczach innych uchodzić może za brak ogłady. Nasir zmarszczył lekko brwi, gdy usłyszał swoje imię, lecz uśmiechnął się po chwili uprzejmie i skinął do gościa.
     – Tahiro, poznaj proszę Alfę Cyrille'a Vayssière – przedstawił nowoprzybyłego zgodnie z zasadami etykiety.
     Służący odebrał prezent od wilkołaka, po czym skierował się ku barkowi, by nalać trunek.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Nie codziennie masz szansę pomówić z alfą drogi wuju – zdążyła mu odpowiedzieć mruczącym pianissimo, gdy odbierała odeń kieliszek. A potem umilkła, odwracając się ku drzwiom. Nie mieli okazji nigdy tak naprawdę porozmawiać. Owszem, Tahira jako dyplomatka Scalettich dedykowana kontaktom z lokalnymi watahami, jak wolny elektron krążyła wokół interesów kudłaczy, oferowała, załatwiała, aranżowała, czasem pomagała sprzątać... Mijali się w drzwiach, mijali się podczas nielicznych bankietów zorganizowanych dla obu ras. Ale teraz, ale dziś...

Jego bezpośredniość, sprężyste ruchy, absolutny gwałt na zasadach etykiety... Przyjemny dreszcz przeszedł po odsłoniętych plecach kobiety, poczekała z degustacją wina na to, by wszyscy mieli swoje kielichy, niemniej wyciągnęła dłoń w stronę ich gościa, powstrzymując fantazje na temat ewentualności wspólnego polowania, zorganizowanego gdzieś pod Paryżem.
– Bardzo mi miło Monsieur. – Powiedziała cicho, ale gość mógł być pewien, że cała jej uwaga zogniskowana była właśnie na nim.

_________________

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Można było się tego spodziewać, kultura i odpowiednie zachowanie było zdecydowanie domeną młodszego z braci. Starszy musiał sobie radzić na swój sposób, skinął Nasirowi głową w geście powitania. Gdy tylko zostali sobie przedstawieni, zmierzył wzrokiem Tahirę, chwycił jej rękę w geście powitania, kącik ust lekko podniósł się w zawadiacki sposób.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Momentalnie dostosował się do swoich rozmówców, schował szeroki uśmiech i chwycił kieliszek wina, który został przyniesiony przez służbę.
- Mam nadzieję, że wino zasmakuje. Prosto z rodzinnej winiarni.
Przechylił nieznacznie kieliszek wprowadzając jego zawartość w powolny, okrężny ruch, wydobywając prawdziwy bukiet zapachów. Umoczył delikatnie usta w czerwonym napoju, nie kryjąc zadowolenia ze smaku. Może i nie był sommelierem, pewnie też jego wiedza jest dużo mniejsza, niż obecnego tu Nasira, natomiast doceniał wyrób przygotowywany przez bratową.
- Można?
Zapytał się, wskazując w kierunku fotela w salonie. Przyszedł tu w konkretnym celu, nie będą przecież sterczeć przez całą rozmowę.

Nasir Al Rasheed

Nasir Al Rasheed
Liczba postów : 17
Po wymienionych uprzejmościach, podszedł do nich ten sam służący, który przed chwilą odbierał butelkę od Cyrille'a – tym razem z tacą, na której stały trzy kieliszki. Nasir zgrabnie zamienił kieliszek swój oraz Tahiry na nowy trunek, po czym począł uprzejmie, acz nieco natarczywie wpatrywać w gościa, aż ten nie upił pierwszego łyku – dopiero wtedy i Al Rasheed uniósł naczynie do ust.
     Skinął z uznaniem głową, jakby samemu będąc zaskoczonym jakością napoju, i oblizał wargi.
     – Mi casa es su casa – zapraszającym gestem wskazał na fotel, po czym skinął na krewną i razem zasiedli przy stole, na którym leżały już wszelkie przygotowane dokumenty.
     – Myślę że na miejscu będzie od razu przejść do sedna sprawy, czas zdaje się nas nieco naglić – kontrolne spojrzenie na zegarek. – Pozwólmy sobie zacząć od oczekiwań pańskiego rodu, po czym będziemy mogli przedstawić swoje i przystąpimy do negocjacji – mówiąc o negocjacjach, obdarzył Tahirę komunikatywnym spojrzeniem, a w kąciku jego ust tlił się cień uśmiechu.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Och to całe poważnienie naprawdę nie było konieczne... Choć para wampirów odstrzeliła się jak stróże w Boże Ciało (a przynajmniej tak mawiała Ida z zaprzyjaźnionej gałęzi Draculów), to Tahirze daleko było do zdystansowania. Zwłaszcza kiedy zatonęła w lodowcach błękitnych oczu, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, doprawdy ciężko było jej wypuścić dłoń gościa, ciężko było powstrzymać ciche westchnienie, gdy pozostawił delikatny pocałunek na jej palcach. Ciężko było również jej znieść, że Nasirowi, którego tak prosiła, by móc wziąć udział w tych negocjacjach, teraz przypadała rola przyzwoitki. Nie wypowiedziała jednak żadnego słowa, śmiejąc się w duchu z deklaracji bez pokrycia. Gdyby o jej dom chodziło, to można by założyć, że jest to przyjazne miejsce dzieciom Luny. Domena Scaletta... cóż, była do tego zobowiązywana traktatem, którego uchwalenie niedługo mieli świętować.
Pozostawała spokojna w gestach, wręcz flegmatyczna i bezgłośna, jak przyczajony drapieżnik obserwujący z zainteresowaniem swoją potencjalną ofiarę. Niespiesznie spijała wino z kryształu, przysłuchując się wymianie zdań. Nie zajęła miejsca przy stole, stanęła przy oparciu siedzenia swojego wuja, by oprzeć się o nie dla podkreślenia asymetrii swojego stroju i mieć na gościa baczenie. Nie po to zakładała suknię z rozcięciem odsłaniającym niemal całe udo, by teraz kryć się za blatem stołu z dokumentami.

_________________

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Aż obdarował zebranych tu uśmiechem widząc jak Nasir zareagował na Vayssière'owy wyrób, delikatnie nawet wyszczerzył swoje zębiska, równiutkie, niczym od linijki zrobione. Aprobata od tak starego wygi jest nie lada wyzwaniem dla właścicieli winiarni, a choć nie był nim osobiście, to zawsze bardzo utożsamiał się z poczynaniami członków swojej watahy.
Skinął głową na zaproszenie wgłąb salonu i ruszył pewnym siebie krokiem w kierunku wygodnego fotela. Zasiadł na nim, upił kolejny raz trochę wina, oparł rękę o podłokietnik pokazując już w pełnej okazałości rodowy sygnet, jedyny przedmiot, który od razu pokazywał jego rolę w tym smutnym jak - yhm - mieście.
- Do wschodu słońca myślę, że mamy jeszcze sporo czasu. Aczkolwiek rozumiem, że masz inne tematy do załatwienia.
Odniósł się do słów Nasira, żeby za moment wzrokiem powędrować w kierunku Tahiry. Niebieskie ślepia wpatrzyły się w wampirzycę, chwilowo zawieszając się na odkrytym udzie.
- Dobrze. Zakładam, że po tylu latach spędzonych w Paryżu orientujesz się czym mniej więcej zajmujemy się na co dzień. Szpital Saint-Luc jest nie tylko czołową instytucją w świecie ludzkiej medycyny, ale też jednym z niewielu na świecie zajmującym się bezpośrednio nadprzyrodzonymi, zapewniając również schronienie wszystkim zbłąkanym duszom, niezależnie od pochodzenia, czy też ich rasy.
Zaczął swój długi wywód, pauzując na moment, by wszystko dobrze wybrzmiało, jednocześnie zwilżając usta w winie.
- Zajmujemy się również zaopatrywaniem pewnej firmy w świeże dostawy krwi, czy mięsa, gotowe do dalszego przetwarzania oraz produkujemy autorskie lekarstwa dla nadprzyrodzonych. I dokładnie tutaj, Nasirze, moglibyście nas wesprzeć zajmując się dostawą czarnorynkowych produktów.
Niezwykle spoważniał wypowiadając ostatnie zdanie z tego całego słowotoku, niemalże jakby wszedł w tym momencie w tryb szanowanego negocjatora, idealnie komponując się jakby nie patrzeć z dość, hm, szeroką budową ciała, dodatkowo potęgując pierwsze wrażenie.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Dla niej nie był to bynajmniej słowotok. Przyszli ustalać rzeczy, a zatem choć czytała z ciała, to właśnie słowa powinny być głównym nośnikiem oficjalnych treści. Zwracała uwagę na ton jego głosu, na pomruki i pauzy, zapisując w pamięci moment w którym sięgnął po wino. Nie potrzebowała wstępu dla informacji, doskonale wiedziała czym zajmuje się francuska watacha, pozbawiona może i dodatkowych mocy wilkołaczych, za to niepozbawiona wpływów na tych ziemiach. Byłaby złym dyplomatą, gdyby na dyskusje o ewentualnych współpracach przychodziła w niewiedzy. Przypatrywała się jednak jego bazie, jak wyglądały jego gesty, w jakim tempie mówił, jakich słów używał wtedy... gdy mówił prawdę. Znając kartę na której spisane są słowa, zdecydowanie łatwiej było jej później wyłapać fałsz.

Tymczasem sączyła wino, słuchając z uwagą, czasem przytakując.
– Szpital... to doskonały pomysł. Dbacie nie tylko o dostawę surowca, ale też zdrowie. Przy naszej kondycji, jeśli już coś się stanie, to musi to być ciężki przypadek. Dobrze jest wiedzieć, gdzie można się udać, a misja, którą podążacie, jest słuszna, dla całej społeczności. – Nasir mógłby się oczywiście zastanawiać do której bramki gra w tych negocjacjach Tahira, słysząc, jak jej aksamitny głos kształtuje przyjemne komplementy. Tym przyjemniejsze, że szczere i adekwatnie opisujące sytuację. Szpital był ważnym miejscem na mapie Paryża. Nie mniej niż zakłady spożywcze innego alfy. –... jakichże to zasobów jednak potrzebujecie z czarnego rynku? Przestały wystarczać legalne źródła? Jak do tej pory sobie radziliście, skoro teraz przychodzicie do nas?

_________________

Cyrille C. Vayssière

Cyrille C. Vayssière
Liczba postów : 26
Całe szczęście Tahira była już obeznana bardzo dobrze w świecie futrzastych przyjaciół i faktycznie zdawała sobie sprawę z wpływów jakie mieli w Paryżu Vayssière'owie. Czas ich naglił, tak jak zresztą to zauważył Nasir. Cyrille się naprodukował, podpił kolejną partię wina ze swojego kielicha i poczekał na reakcję towarzyszy. Głos zabrała Tahira, która z początku przytaknęła i podsumowała działalność szpitala Saint-Luc, aby następnie przejść do konkretów.
- Dotychczas działaliśmy legalnie, natomiast tak duże zamówienia lekarstw i tak szybkie ubywanie ich ze stanu magazynowego nie należą do najbezpieczniejszych opcji. Wiele rzeczy mogę zatuszować w naszym szpitalu, ale kontrole i zewnętrzne audyty już kilkukrotnie zwróciły mi uwagę na ten aspekt.
Odpowiedział szczerze jak to wyglądało dotychczas i z jakiego powodu postanowił przyjść z propozycją współpracy.
- Z tego też względu przyszłe zamówienia środków dla ludzi będą szły normalnym trybem, a te dla nadprzyrodzonych z niekoniecznie legalnych źródeł.
Ot, cała historia i przy okazji pomysł na wspólny biznes. Chociaż kto wie, może ich połączyć też coś więcej, niż tylko chęć zarobku.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Choć miała być tylko obserwatorem, jakoś płynnie, wężowym ruchem przejęła inicjatywę. Czy była to kwestia przysiądnięcia nieco bliżej alfy, tak, aby wciąż miał ogląd na jej sylwetkę i zaintrygowane sytuacją spojrzenie, a może chciała, by została z nim na dłużej ciężka, lepiąca woń orientalnych perfum, którymi zraszała swoją ciepłą skórę.
– Sądzę, że dojdziemy do porozumienia monsieur Vaissiere, oboje jednak wiemy, że potrzeba więcej detali. Decyzja jest, pytanie, jak postanowimy tę naszą współpracę zacieśnić... – obracała wolno na języku dwuznaczność, choć w jej postawie, w jej zachowaniu próżno było szukać dwuznaczności.

Tyle na zachętę... potem jednak przyszło im pracować i rzeczywiście jakieś detale ustalić. Ostatecznie wnioski z tej rozmowy obie strony miały przekazać kilku jeszcze decyzyjnym osobom, przed ostatecznym podjęciem decyzji. Pierwsze kroki jednak zostały poczynione.

Gdy już mieli rozchodzić się do swoich domów, Tahira jeszcze na moment podeszła do Cyrilla, by wraz z pocałunkiem zostawionym na szorstkim policzku, wsunąć w jego dłonie niewielki jadowicie zielony arkusik pachnący kadzidłem i piżem, z wypisanym złotym tuszem numerem telefonu.


ZT x3 do zobaczenia na fabule 13 X 2022 DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI 1f60f

_________________

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach