Liczba postów : 149
Siedział w samotności przy barze, w otoczeniu stłumionego światła i delikatnej muzyki, które tworzyły melancholijną atmosferę. Popijał ponuro drinka, który bez pytania podał mu barman. Było coś niepokojącego w tej ciszy, która go otaczała. Coś, co przypominało mu o samotności i tajemnicach, z którymi nie mógł się z nikim podzielić. Gorzki smak alkoholu na jego języku był jak odzwierciedlenie wszystkiego, co ostatnio się wydarzyło. Wpatrywał się w tonący w szklance lód. Nie zwracał uwagi na to, co działo się wokół niego. Jego myśli były gdzieś daleko, w świecie, który był mu obcy i pełny niebezpieczeństw. Być może to właśnie dlatego barman bez słowa postawił przed nim drinka, wyczuwając w jego postawie coś więcej, niż mogło być widoczne na pierwszy rzut oka. Był mu za to wdzięczny.
Siedział tu jeszcze niedawno ze swoimi nowymi wspólnikami. Planował największy biznes w swoim życiu. Wszystko wyglądało niemal perfekcyjnie. Wtedy zobaczył wiadomości. Jego twarz i innych nadnaturalnych, którzy dokonali masakry na licytacji dzieł w Luwrze. On w centrum uwagi. Rozrywający na strzępy szyję jakieś niewinnej kobiety. Łowcy zapędzili ich w pułapkę doskonałą. Niewielkim kosztem spowodowali chaos, który rozsiał się po całym Paryżu. Nie mógł zwrócić się o pomoc do frakcji. Pojawianie się wśród ludzi nie było opcją. Choć w dzisiejszych czasach nie każdy wierzył w takie spreparowane nagrania, to znaleźli się i tacy, co widzieli go by za kratami. Novusi nie przestali go ścigać. Może nawet nie chcieli już go zamordować, ale na pewno pojmać jako przykład. Nie mógł im na to pozwolić. Nie da się zamknąć po raz drugi w jego życiu. Był wolnym wampirem i takim pozostanie. Nawet jeśli miałoby go to kosztować życie.
Nie zwrócił się do nikogo o pomoc. Nie napisał wiadomości do Asmodeusa, ani też do Marcusa. Prawdopodobnie i oni byli już poinformowani. Ciężko było przegapić ostatnie wydarzenia. Atmosfera stała się bardzo nerwowa. Jego klub przestał być tak często odwiedzany. Sprawa z podziemnym biznesem wisiała na włosku. Odkąd stał się wrogiem numer jeden także wśród nadnaturalnych, niewielu pozostało członkami jego przybytku.
Musiał znaleźć jakieś rozwiązanie. Sposób, by wyjść na prostą. Wstąpienie do frakcji było już poza zasięgiem. Nie miał czego tam szukać. W pojedynkę mógł nie dać sobie już rady. Był dobry, ale nie aż tak dobry. Szukał czegoś innego. Prostego, ale i skutecznego. Pozbawionego zorganizowanej struktury, ale wciąż mogącego stanowić zagrożenie. Nie potrzebował jeszcze pieniędzy, ale bezpiecznego schronienia i zasobów. Broni i środków ochrony. Nadnaturalnych gotowych stanąć naprzeciwko łowcom, ale wciąż pozostając niezależnymi. Sojuszu bez zobowiązań? Czy to w ogóle była opcja?
@Theo Lacroix
Siedział tu jeszcze niedawno ze swoimi nowymi wspólnikami. Planował największy biznes w swoim życiu. Wszystko wyglądało niemal perfekcyjnie. Wtedy zobaczył wiadomości. Jego twarz i innych nadnaturalnych, którzy dokonali masakry na licytacji dzieł w Luwrze. On w centrum uwagi. Rozrywający na strzępy szyję jakieś niewinnej kobiety. Łowcy zapędzili ich w pułapkę doskonałą. Niewielkim kosztem spowodowali chaos, który rozsiał się po całym Paryżu. Nie mógł zwrócić się o pomoc do frakcji. Pojawianie się wśród ludzi nie było opcją. Choć w dzisiejszych czasach nie każdy wierzył w takie spreparowane nagrania, to znaleźli się i tacy, co widzieli go by za kratami. Novusi nie przestali go ścigać. Może nawet nie chcieli już go zamordować, ale na pewno pojmać jako przykład. Nie mógł im na to pozwolić. Nie da się zamknąć po raz drugi w jego życiu. Był wolnym wampirem i takim pozostanie. Nawet jeśli miałoby go to kosztować życie.
Nie zwrócił się do nikogo o pomoc. Nie napisał wiadomości do Asmodeusa, ani też do Marcusa. Prawdopodobnie i oni byli już poinformowani. Ciężko było przegapić ostatnie wydarzenia. Atmosfera stała się bardzo nerwowa. Jego klub przestał być tak często odwiedzany. Sprawa z podziemnym biznesem wisiała na włosku. Odkąd stał się wrogiem numer jeden także wśród nadnaturalnych, niewielu pozostało członkami jego przybytku.
Musiał znaleźć jakieś rozwiązanie. Sposób, by wyjść na prostą. Wstąpienie do frakcji było już poza zasięgiem. Nie miał czego tam szukać. W pojedynkę mógł nie dać sobie już rady. Był dobry, ale nie aż tak dobry. Szukał czegoś innego. Prostego, ale i skutecznego. Pozbawionego zorganizowanej struktury, ale wciąż mogącego stanowić zagrożenie. Nie potrzebował jeszcze pieniędzy, ale bezpiecznego schronienia i zasobów. Broni i środków ochrony. Nadnaturalnych gotowych stanąć naprzeciwko łowcom, ale wciąż pozostając niezależnymi. Sojuszu bez zobowiązań? Czy to w ogóle była opcja?
@Theo Lacroix
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!