Liczba postów : 284
First topic message reminder :
Po krótkiej wiadomości do Andre, by ten odebrał go z ulicy, na której mieszkał, długowłosy już na niego czekał. Vanin skierował się do samochodu ubrany w ciemnogranatowy płaszcz i sztruksowe, czarne spodnie. Usiadł na miejscu pasażerskim i zapiął pas.
- Witaj. - Zwrócił się do kierowcy-debila na dzień dobry i zamilkł. Może to refleksja na temat rozumienia komunikacji międzyludzkich, która została sprowokowana przez pytanie mechanika, skłoniła Marcusa do przywitania się z mężczyzną. Choć lekarz starał się, jak zwykle zresztą, zająć czymś strudzony umysł, rozmyślał nad rozmową z Andre. Do teraz zastanawiał się, czy posiadał jakąkolwiek osobowość poza byciem lekarzem. Pomyśleć można, iż była to bzdurna rozmowa, a jednak jakąś zaprzątała myśli Marcusa.
Kierunek ich jazdy był oczywisty i znany, gdyż zmierzali w stronę domu tego, który stał na samym szczycie całego biznesu. Dimitri. Rusek mieszkał na jednej z bogatszych i spokojniejszych dzielnic. Człowiek, którego zdolności aktorskie przy osobach trzecich były na najwyższym poziomie. Zupełnie nikt nie podejrzewał, w jakich sprawach maczał ręce i jak bardzo miał je brudne. Idealna żona, idealna córka posłana do najlepszej strony. Ba, ze względu na jej dość długi epizod choroby, Rusek i cała jego rodzina zyskała współczucie i wsparcie sąsiadów.
Zaproszenie do domu zapewne było podyktowane właśnie zachowaniem pozorów. Albo być może przyczyna leżała gdzieś indziej. Vanin podejrzewał, na czym będzie polegać rozmowa. Podobne rzeczy przerabiał na Białorusi, kiedy pracował jeszcze dla Ludwika.
- Jak było w piątek? - Spytał obojętnie Marcus, jeszcze w trakcie jazdy i jeszcze zanim znaleźli się na podjeździe na teren domku. Wiedział, że Andre zrobił swoją robotę i nic nie mogło pójść nie tak - inaczej wiedziałby już o tym dawno. Niemniej, ponownie coś odezwało się w tym strudzonym umyśle lekarza. Coś, co nakazało mu spróbować small talku, którego tak nie lubił. Koniec końców, wolał kiedy Andre się odzywał, niż jak milczał. Obserwował Francuza ukradkiem. Nie miał jednak zamiaru pytać się o jego samopoczucie. Doszedł do wniosku, że to byłoby trochę za dużo, jak na niego nawet z tymi całymi staraniami z byciem bardziej komunikatywnym. Choć nie umknęło jego uwadze, że długowłosy wyglądał o wiele lepiej, niż te kilka dni temu. A to, że Marcus wcale nie zachowywał się jakby był jakkolwiek przejęty faktem, jakoby mieli problemy z powodu nowego biznesu - o czym zdążył oświadczyć kierowcy kilka dni temu - to swoją drogą.
Po krótkiej wiadomości do Andre, by ten odebrał go z ulicy, na której mieszkał, długowłosy już na niego czekał. Vanin skierował się do samochodu ubrany w ciemnogranatowy płaszcz i sztruksowe, czarne spodnie. Usiadł na miejscu pasażerskim i zapiął pas.
- Witaj. - Zwrócił się do kierowcy-debila na dzień dobry i zamilkł. Może to refleksja na temat rozumienia komunikacji międzyludzkich, która została sprowokowana przez pytanie mechanika, skłoniła Marcusa do przywitania się z mężczyzną. Choć lekarz starał się, jak zwykle zresztą, zająć czymś strudzony umysł, rozmyślał nad rozmową z Andre. Do teraz zastanawiał się, czy posiadał jakąkolwiek osobowość poza byciem lekarzem. Pomyśleć można, iż była to bzdurna rozmowa, a jednak jakąś zaprzątała myśli Marcusa.
Kierunek ich jazdy był oczywisty i znany, gdyż zmierzali w stronę domu tego, który stał na samym szczycie całego biznesu. Dimitri. Rusek mieszkał na jednej z bogatszych i spokojniejszych dzielnic. Człowiek, którego zdolności aktorskie przy osobach trzecich były na najwyższym poziomie. Zupełnie nikt nie podejrzewał, w jakich sprawach maczał ręce i jak bardzo miał je brudne. Idealna żona, idealna córka posłana do najlepszej strony. Ba, ze względu na jej dość długi epizod choroby, Rusek i cała jego rodzina zyskała współczucie i wsparcie sąsiadów.
Zaproszenie do domu zapewne było podyktowane właśnie zachowaniem pozorów. Albo być może przyczyna leżała gdzieś indziej. Vanin podejrzewał, na czym będzie polegać rozmowa. Podobne rzeczy przerabiał na Białorusi, kiedy pracował jeszcze dla Ludwika.
- Jak było w piątek? - Spytał obojętnie Marcus, jeszcze w trakcie jazdy i jeszcze zanim znaleźli się na podjeździe na teren domku. Wiedział, że Andre zrobił swoją robotę i nic nie mogło pójść nie tak - inaczej wiedziałby już o tym dawno. Niemniej, ponownie coś odezwało się w tym strudzonym umyśle lekarza. Coś, co nakazało mu spróbować small talku, którego tak nie lubił. Koniec końców, wolał kiedy Andre się odzywał, niż jak milczał. Obserwował Francuza ukradkiem. Nie miał jednak zamiaru pytać się o jego samopoczucie. Doszedł do wniosku, że to byłoby trochę za dużo, jak na niego nawet z tymi całymi staraniami z byciem bardziej komunikatywnym. Choć nie umknęło jego uwadze, że długowłosy wyglądał o wiele lepiej, niż te kilka dni temu. A to, że Marcus wcale nie zachowywał się jakby był jakkolwiek przejęty faktem, jakoby mieli problemy z powodu nowego biznesu - o czym zdążył oświadczyć kierowcy kilka dni temu - to swoją drogą.
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!