28.01.2024 Przyjdzie kiedyś nam zapłacić za grzechy

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
First topic message reminder :

Po krótkiej wiadomości do Andre, by ten odebrał go z ulicy, na której mieszkał, długowłosy już na niego czekał. Vanin skierował się do samochodu ubrany w ciemnogranatowy płaszcz i sztruksowe, czarne spodnie. Usiadł na miejscu pasażerskim i zapiął pas.
- Witaj. - Zwrócił się do kierowcy-debila na dzień dobry i zamilkł. Może to refleksja na temat rozumienia komunikacji międzyludzkich, która została sprowokowana przez pytanie mechanika, skłoniła Marcusa do przywitania się z mężczyzną. Choć lekarz starał się, jak zwykle zresztą, zająć czymś strudzony umysł, rozmyślał nad rozmową z Andre. Do teraz zastanawiał się, czy posiadał jakąkolwiek osobowość poza byciem lekarzem. Pomyśleć można, iż była to bzdurna rozmowa, a jednak jakąś zaprzątała myśli Marcusa.
Kierunek ich jazdy był oczywisty i znany, gdyż zmierzali w stronę domu tego, który stał na samym szczycie całego biznesu. Dimitri. Rusek mieszkał na jednej z bogatszych i spokojniejszych dzielnic. Człowiek, którego zdolności aktorskie przy osobach trzecich były na najwyższym poziomie. Zupełnie nikt nie podejrzewał, w jakich sprawach maczał ręce i jak bardzo miał je brudne. Idealna żona, idealna córka posłana do najlepszej strony. Ba, ze względu na jej dość długi epizod choroby, Rusek i cała jego rodzina zyskała współczucie i wsparcie sąsiadów.
Zaproszenie do domu zapewne było podyktowane właśnie zachowaniem pozorów. Albo być może przyczyna leżała gdzieś indziej. Vanin podejrzewał, na czym będzie polegać rozmowa. Podobne rzeczy przerabiał na Białorusi, kiedy pracował jeszcze dla Ludwika.
- Jak było w piątek? - Spytał obojętnie Marcus, jeszcze w trakcie jazdy i jeszcze zanim znaleźli się na podjeździe na teren domku. Wiedział, że Andre zrobił swoją robotę i nic nie mogło pójść nie tak - inaczej wiedziałby już o tym dawno. Niemniej, ponownie coś odezwało się w tym strudzonym umyśle lekarza. Coś, co nakazało mu spróbować small talku, którego tak nie lubił. Koniec końców, wolał kiedy Andre się odzywał, niż jak milczał. Obserwował Francuza ukradkiem. Nie miał jednak zamiaru pytać się o jego samopoczucie. Doszedł do wniosku, że to byłoby trochę za dużo, jak na niego nawet z tymi całymi staraniami z byciem bardziej komunikatywnym. Choć nie umknęło jego uwadze, że długowłosy wyglądał o wiele lepiej, niż te kilka dni temu. A to, że Marcus wcale nie zachowywał się jakby był jakkolwiek przejęty faktem, jakoby mieli problemy z powodu nowego biznesu - o czym zdążył oświadczyć kierowcy kilka dni temu - to swoją drogą.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Na ustach Andre, dotąd wygiętych nader teatralnie i nieprzekonywująco, zagościł zadziorny uśmiech. Szczery. Pozbawiony całej tej złowieszczej aury. Co tylko udowadniało, jak szybko Chevalier potrafi odgrodzić złość na osobę X, od sympatii względem osoby Y. Taki typ człowieka – nie czuł potrzeby, by obarczać Marcusa sprawą z Dimitrem. W ogóle cała ta sytuacja, a właściwie Vanin jako widz, była mu nie na rękę. Wolał uciąć temat, póki jeszcze była szansa. Zająć go czymś innym.
— To nie degradacja — zaznaczył.
Rzeczywiście, nie nazywał Vanina „Vaninem”, by go od siebie odsuwać czy niezachwianie podtrzymywać nastrój biznesowej relacji. To, jak kreował i chciał kreować znajomość, nie ograniczało się do kurtuazji a tego, co sam, głęboko w duszy, myślał. Oczywiście, świadom poprzednich ciągot Marcusa, domyślał się, jak zwracanie się po nazwisku odbiera Białorusin, ale… No, właśnie – ale. Było to tym bardziej kuszące. A Andre pokusom nie odmawiał prawie nigdy.
Skinął głową na pierwszą część zdania, a następnie wzruszył ramionami. Nie ma nic za darmo. Nie w kapitalistycznym jak sam skurwysyn świecie. A już na pewno nie u niego. Kapitalizm, socjalizm, dyktatura – jeden pies. Każdy system miał swoje wady i zalety, a obowiązkiem zwykłego obywatela było naginać go pod siebie. Tak też robił. A nauczył go tego Cyril, choć najpewniej nie był świadomy, jak jego potomny będzie to wykorzystywał. Może to i lepiej. Nie byłby dumnym ojcem. Oj nie.
— Tak? No popatrz — zaśmiał się.
Znów: szczerze. Tak, jak miał to w zwyczaju. Vanin bawił, nieomal rozczulająco, swoim niezrozumieniem społecznych, niespisanych norm. Nie w sposób obelżywy, absolutnie, ot, jak dziecię, które mówi na głos coś, nie wiedząc, że nie powinno. Upłynie pewnie jeszcze wiele czasu, nim Chevalier zorientuje się, że to nie tylko poza, brak wystawienia na zawiązywanie wielu różnych znajomości (jak przypuszczał), a ciążąca na nim – niejedna zresztą – klątwa. Na razie, odbierał Białorusina na wpół świadomie.
— Słuchaj, nie jestem taki łatwy. Kupiłbyś chociaż kwiaty albo czekoladki… Mało romantyczny z ciebie facet — powiedział z przekąsem i strzepał popiół z resztki papierosa, którego najwyraźniej pochłonął w kilku zaciągnięciach. Albo połknął, odgryzł pół i udał, że tak właśnie się robi. Z Chevalierem nigdy nic nie było pewne ani jasne, a to, że wpadał na najbardziej nieoczekiwane pomysły, cóż, nie stanowiło tajemnicy.
Westchnął przeciągle. I otworzył drzwi pasażera, z przodu – oczywista oczywistość.
— Zapraszam princesso, masz szczęście, że nie umiem odmawiać. A już zwłaszcza alkoholu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- W takim razie co? - Spytał od razu, jakby automatycznie, nim ledwie Andre zdążył zakończyć swoje słowa. Nie słyszał w jego głosie kłamstwa, więc tym bardziej ciekawiły go motywy mechanika w tym ciągłym lawirowaniu coraz to nowymi przydomkami. Oczywiście, Marcus nie nastawiał się na odpowiedź z jego strony. Powoli zaczynał wyczuwać, w jaki sposób "działał" Andre. Nawet jeśli był kiepski w zawieraniu relacji.
Obdarzył mężczyznę nieco skołowanym spojrzeniem, kiedy usłyszał śmiech. Nie rozumiał, co było śmiesznego w tym, co właśnie powiedział. To z kolei sprawiało, że ponownie poczuł irytację zbierającą się pod skórą. Korciło, by spytać, o co kierowcy-debilowi chodziło, ale Vanin miał swoją dumę. Nie po to tyle lat starał się zachowywać, jak każdy normalny człowiek, żeby teraz zdekonspirować się całkowicie i pokazać Andre, że jednak - tak jak tamten przypuszczał - był jaszczuroludziem czy innym kosmitą. Nie po to nauczył się pewnych zachowań, żeby jeden mężczyzna zdolny był tak po prostu go wyprowadzić z równowagi.
Jedyne, co nie pasowało w narracji, jaka budowała się w głowie Marcusa, to brak lekceważącej nuty w sposobie śmiechu Francuza. Gubił się w interpretowaniu jego zachowania. Dlatego tym bardziej nie chciał się odzywać. Dlatego przez moment spoglądał w rozbawione oczy mechanika.
- Nie? Poprzednim razem nie potrzebowałeś czekoladek ani kwiatów. - Zauważył Vanin, a na jego usta wkradł się nieznaczny uśmiech. Uciekł też wzrokiem na moment. A potem jeszcze raz spojrzał na niego kątem oka - uważniej, jakby właśnie coś działo się w jego głowie... Dopiero teraz nabrał pewnych podejrzeń co do tych żartów ze strony mężczyzny. Jednak wygląd i ogólny sposób bycia Andre zdawały się być dla Marcusa wystarczająco jasne, że jednak Francuz musiał gustować tylko w kobietach. - Już mówiłem, że nie jestem. Przeszkadza ci to? - Dopytał jeszcze, tym razem beznamiętnym już tonem, choć dalej w żartobliwych intencjach. Swój wzrok skoncentrował na rękawie płaszczu. Podwinął go, by móc zerknąć na zegarek, a potem wrócił spojrzeniem na Andre.
- To już chyba zdążyłem zauważyć. - Stwierdził lekko Vanin. Ciągoty Francuza do alkoholu stały się jasne, kiedy chciał napić whisky będąc w dość zaawansowanym stanie grypy, czy innego, dość poważnego dziadostwa. - Myślę jednak, że dobra whisky zastąpi brak kwiatów. - Dodał zaraz, korzystając z uchylonych drzwi pasażera i usiadł na miejscu. Standardowo zapiął pas i wbił spojrzenie przed siebie, czekając, aż Andre wsiądzie za kierownicę. W tym czasie Wadim wyszedł z posiadłości, najwyraźniej zaalarmowany odpalonym silnikiem. W milisekundę objawił się przy bramie, by móc ją otworzyć raz jeszcze i zaraz zamknąć, kiedy tylko odjadą.
Marcus też wolał odciągnąć myśli od zmartwień. Co ciekawe, rozmowa z Francuzem ułatwiała nieco sprawę, choć z nieznajomych mu przyczyn. Być może tak działały te legendarne relacje międzyludzkie, o których coś wspominał długowłosy.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Andre nie odpowiedział. Nie czuł potrzeby tłumaczenia własnych działań, tym bardziej, kiedy ten „tajemniczy” powód był naprawdę prozaiczny i małoznaczący. Co innego satysfakcja z nazywania Vanina „Vaninem”; ta była ogromna, niemożliwa do objęcia rozumem. Prawda: prychnął pod nosem, ale było to na tyle ciche, by nie zdradzić dosłownie niczego. Potworny typ – sposób bycia tak przystępny, a morda doprawdy zakazana. Nieszablonowy człowiek o jeszcze bardziej nieszablonowym podejściu do otaczającego go świata. Bo, szczerze, kto normalny nazywa swojego zleceniodawcę naprzemiennie – Księżniczką, princessą, gołąbkiem pokoju i Vaninem? O ile rzeczywiście tę listę dało się zamknąć jedynie w czterech przykładach, bo pseudonimy dla Marcusa zdawał się sypać co rusz nowsze.
Obie brwi mechanika uniosły się ku górze, a on sam zdawał się odpłynąć w jakieś zaprzeszłe wydarzenia. Co prawda, sytuacja z Lincoln randką nie była, kwiatów i czekoladek też nie dostał, ale…
— Podniosłem standardy — odparł mocno sugestywnie. Cóż, blondyna robiła naprawdę dobre steki. Wino miała do niczego, fakt, ale mięso… Cholera, na samą myśl robiło mu się jakby puściej w żołądku i jałowiej na języku. Nie sądził, by wspominana przez Vanina Whisky była od tego lepsza, ale nie wykluczał takiej możliwości. Choć, wnioskując po pitym przez Chevaliera piwie (a raczej obrazy dla piwa), bogate nuty smakowe, cuda wianki i kunszt alkoholowy były mu raczej obojętne. Najważniejsze, żeby procentów miało odpowiednio dużo i kopało.
— Nie, to lepiej — powiedział. — Wolę bezpośredniość. Zagadki nie są dla mnie.
Dziwne. Był w nich dobry, zaczytywał się w ludziach z perwersyjnym wręcz umiłowaniem. Więc czemu? Otóż: z lenistwa. Jeśli już ktoś go zainteresował, a z Vaninem tak właśnie było, wolał rozsunąć ciężkie i ciemne kotary tajemnic. Kawa na ławę. To oszczędzało zachodu i ewentualnej straty czasu. Poza tym, romantyczne podejście do relacji (nawet przyjacielskiej), budowanie napięcia w nieskończoność… Nie, zdecydowanie nie.
I znów na ustach francuza zagościł parszywy uśmiech.
— Lubię kwiaty bardziej od alkoholu — przyznał. — Więc nie zastąpi.
O dziwo nie kłamał. Jakby paradoksów było mało – hodował w domu sporą ilość roślin. Cały proces wzrastania, od nasiona aż po pojawienie się listków, był dla Chevaliera szalenie fascynujący. Coś z niczego. I choć zwykle brakowało mu cierpliwości, tak w przypadku roślin sprawa miała się zgoła inaczej.
Kiedy Wadim zezwolił na wyjazd, posłusznie wyjechał z posiadłości Aleksiejewicza. Pokusa otworzenia szyby i pokazania staremu i posłusznemu psu Dimitra była ogromna, tym mocniej, gdyż domyślał się, że w swoim ojczystym języku wcale nie nazywał go „przyjemnym jegomościem”, ale oparł się. Oparł i to z trudem, jedynie spoglądając w lusterko wewnętrzne.
Kierował się, rzecz jasna, do mieszkania Marcusa, ale nim to zrobił: potwierdził cel. Adres zdążył poznać i zapamiętać.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Tak, jak przewidział, odpowiedziało mu wymowne milczenie. W tym świecie nie było nic za darmo, to fakt. Ale najbardziej chyba w świecie Andre. To nie tak, że to źle. Marcus był coraz bardziej ciekawy jego motywów i ogólnie całej osoby. To właśnie nieszablonowość zachowania o tym głównie decydowała. Choć utrzymywanie relacji międzyludzkich u Marcusa leżało i błagało o pomstę do nieba, to zdążył się nauczyć, że tylko ci właśnie ekscentryczni byli najbardziej warci uwagi. Andre zdawał się również należeć do tej grupy, tylko sprawiał zupełnie inne pozory.
- Dobrze wiedzieć. - Odparł lakonicznie wciąż malującym się delikatnym uśmiechem na twarzy. Zdawać się mogło, że miało pojawić się coś więcej, jednak Marcus nie podzielił się na głos swoim wnioskiem.
- Zapamiętam. - Parsknął przez nos. Przyznałby jawnie rację Francuzowi. Problem w tym, że Vanin uwielbiał zagadki i niebezpośrednią ekspresję własnej osoby tylko do momentu, kiedy chodziło o sprawy biznesowe lub rozprawianie o życiu. Kiedy przychodziło do bycia "romantycznym", cóż... Brunet kilka razy w życiu wyłożył się na tym polu. Szczególną trudność stanowiły kobiety. Później nabrał nadzieje, że z mężczyznami będzie nieco łatwiej, ale to były mylne wnioski. - Chociaż... We wszystkim należy zachować umiar. - Dodał, tak jakby chciał zasugerować, że ze swojej strony nie zamierzał zawsze wykładać bezpośrednich kart. Koniec końców, i tak były to jedynie żarty... Prawda?
- Kwiaty? - Powtórzył za Andre, pozwalając zaskoczeniu na krótkie zagoszczenie w tonie głosu. Potem westchnął. - W porządku, następnym razem zamówię specjalnie na twoje przyjście. - Zażartował... Zażartował? Ani nie wskazywał na to sposób wypowiedzi ani ton. Patrząc na to, że Vanin sporo rzeczy brał dosadnie, cóż... Nigdy nie wiadomo. - Chociaż uważam, że kwiaty powinny znajdować się tam, gdzie ich miejsce. A już na pewno nie w wazonie, skazane na szybkie zwiędnięcie. - Podzielił się tym razem swoim wnioskiem na głos. Nigdy nie potrafił zrozumieć fenomenu kwiatów. Ten, jak się mogło zdawać, sztucznie pompowany przez współczesną kulturę mus przynoszenia kwiatów kobiecie. Po co komuś w mieszkaniu pęk obiektywnie pięknych kwiatów, którego piękno właśnie uleci w ciągu kilku dni.

Wadim otworzył bramę, Andre i Marcus wyjechali, kierując się pod adres zamieszkania Vanina. Kiedy byli już na miejscu, brunet wysiadł. Poczekał krótką chwilę za kierowcą-debilem i bez słowa skierował się w stronę klatki schodowej.

zt x2

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach