You can have it all. Just not all at once. || 25.01.2024

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
First topic message reminder :

W ciemnościach paryskiej nocy miasto ożywało w mrocznej elegancji. Światła latarni odbijały się na brukowanych ulicach, tworząc mieniące się mozaiki na powierzchni rzeki Sekwany. Na tle nieba, które migotało delikatnymi gwiazdami, kontury wieży Eiffla wznosiły się majestatycznie, niczym stróż nocnego miasta.
Podczas drogi do hotelu, ulice Paryża tętniły życiem, choć w nieco powolnym tempie. Wiatr niosący zapach papierosów i wyrafinowanych potraw, mieszał się z nutą perfum, unoszącą się z eleganckich restauracji i kawiarenek. Ludzie rozmawiali przy lampkach wina, delektując się świeżym pieczywem i wędlinami, przy dźwiękach akordeonu, które przenikały miasto jak magiczny akcent.
W oddali słychać było echo kroków, które wędrowały po kamienistych uliczkach, podążając w kierunku hotelu. Światła wystroju luksusowych sklepów oświetlały witryny, ukazując błyszczące klejnoty i najnowsze kolekcje mody, które kusiły przechodniów do chwilowego zatrzymania się. Noc w Paryżu była jak melodia, która nieśpiesznie przepływała przez ulice, wypełniając serca podróżnych magią i tajemnicą miasta świateł.
Podjechał pod elegancki budynek, opuścił niepospiesznie samochód i skierował się w stronę wejścia. Przekroczył przez próg automatycznych drzwi hotelowego holu, rzucił szybkie spojrzenie na swój telefon, w poszukiwaniu wiadomości od swoich partnerów biznesowych. Jego palce szybko przesuwały się po ekranie, sprawdzając, czy Marcus i Asmodeus są już w drodze.
Nie bywał tutaj za często. Za dużo wampirów i próżności w jednym miejscu. Niestety potrzebował dzisiejszego wieczoru miejsca neutralnego, z dala od łowców, mogąc rozmawiać swobodnie, bez żadnego szyfru czy obawy, że narazi maskaradę lub bezpieczeństwo swoje oraz nowych współpracowników. Nie miał też pojęcia, czy Marcus i Asmodeus odnajdą wspólny język. W razie problemów, zasady hotelu skutecznie ich odwiodą od niezasadnych rękoczynów.
Był ubrany w elegancki garnitur, który idealnie komponował się z jego tajemniczym wizerunkiem. Jego ciało owinięte było w ciemny, głęboko granatowy materiał, który podkreślał jego smukłą sylwetkę i wydobywał zmysłowy wdzięk. Na białej koszuli Xaviera błyszczały srebrne guziki, które dodawały mu dyskretnej klasy. Krawat w kolorze głębokiej purpury, delikatnie marszczony pod kołnierzem, przyciągał uwagę do jego szyi, a jednocześnie emanował subtelnym luksusem. Wreszcie, jego twarz, wyrażająca nieprzeniknioną tajemniczość, dopełniała eleganckiego zestawienia, tworząc obraz wampira, który znał sztukę bycia niezwykle pewnym siebie, nawet w najbardziej nietypowych sytuacjach. Nie miał wątpliwości, że ta cecha okaże się dzisiaj wyjątkowo pomocna.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Rozmowa jakby się ożywiła, odkąd głównym tematem stali się łowcy. Obaj mężczyźni mieli coś do dodania, gdy on zakończył swój wywód. Może nie był on najbardziej edukacyjny, ale starał się w nim zawrzeć wszystko, czego ostatnio doświadczył i co udało mu się dostrzec. Może pominął kilka drobnych szczegółów jak na przykład bardzo widowiskowe spotkanie z Ordo w Luwrze. Nie chciał jednak niepokoić swoich wspólników. Wieści o tym, że jego pożywianie się postrzeloną kobietą zostało nagrane na kamerach, z których materiał był teraz w łapach Novusów, mogłoby wywołać niepotrzebny chaos i zagrozić nowego biznesowi. Nie potrzebowali tego teraz. Ostatecznie nie byli w stanie nic z tym zrobić. Jeśli zapis monitoringu trafi do sieci, to maskarada będzie spalona. Musieli czekać na rozwój sytuacji i być gotowi na to, że przyszłość nadnaturalnych może stać pod znakiem zapytania.
Wrócił wzrokiem do Asmodeusa, który skupił swoją uwagę na połączeniu kropek w całość, kierując się swoimi instynktami. Nie winił go za to, że chciał poznać ich przeciwnika lepiej, ale nie miał nadziei, że nawet będąc krok przed nim, są w stanie uniknąć konfrontacji z nim. - Nie znam szczegółów, daleko mi do eksperta, ale paskudnie nas poparzyło tego dnia. - dotknął z jednego miejsc na swojej szyi, które oberwało najbardziej. Nie, żeby wtedy za specjalnie cierpiał, bo gorsze rany miewał, ale był zły, że tak łatwo dali się wpędzić w pułapkę. - Muszę jednak przyznać, że ich metody stają się kreatywne. - co nie do końca mu pasowało, bo lubił wyrównane szanse, gdzie w starciu kontaktowym, mógł komuś pokazać, że nie tak łatwo da się wykończyć.
Zerknął nieprzychylnie na Marcusa, który bez żadnych skrupułów, wyjawił ofiarę tajemniczej substancji. Nie wstydził się swojego braku kontroli, bo jednak nie miał na to wpływu, ale nie zamierzał pozostać mu dłużnym. - Lepiej dla pana, panie Vanin. W innym przypadku szkody wyrządzone panu mogłyby być dużo dotkliwsze. Zalecałbym trening siłowy lub kurs z zakresu sztuk walki. Kto wie, co jeszcze może nas spotkać w najbliższym czasie. - w tym momencie z zadziornym uśmieszkiem podniósł swój drink w geście na zdrowie i pochłonął jego zawartość. Uniósł też dłoń, by przywołać obsługę do siebie i zamówić tym razem coś bardziej alkoholowego.
Nie miał Marcusa za kłamcę, ani też za kogoś, kto ukrywa coś potencjalnie niebezpiecznego. Nie był jednak fanem przedstawicieli swojej rasy i niełatwo było mu któregoś obdarzyć zaufaniem. Szczególnie kogoś o tak nieznanym profilu, jak Vanin. Ostrożność była tu rozsądkiem, nie aktem tlącej się mizantropii. Puścił mimo uszu uwagę o pytaniach. Doskonale pamiętał wymijające odpowiedzi wampira przy ich pierwszym spotkaniu. - Nie interesuje mnie pana wiek. To tylko spostrzegawczość. - wtrącił z uśmiechem, odbierając od kelnera podwójny gin z tonikiem. - No i trafił pan do gniazda Ordo. Chyba nie najbardziej przemyślana decyzja. - nie żeby on zrobił lepiej, kilka lat temu wracając do Paryża. Szczególnie będąc tak poszukiwanym w kraju. - Wspaniale. - skomentował krótko zapewnienie o braku ścigających go demonów z przeszłości. Miał pewne wątpliwości co do wampira, który przemienił Marcusa, ale jeden krwiopijca, nawet jeśli się zjawi i zacznie stwarzać zagrożenie, nie powinien stanowić wyzwania.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Był człowiekiem nauki, który jak tylko wyrwał się z rodzinnego stada, zaczął szukać odpowiedzi na wiele różnych pytań. Niektóre zadawał dla zabawy, inne z powodu ciekawości. Na część udało mu się znaleźć zadowalające go odpowiedzi, niestety niektóre wciąż zostawały zagadkami, z którymi musiał sobie w ten czy inny sposób poradzić. Inna sprawa, że miał wiedzę, która również mogła zmienić układ kart, które każdy z nich dzierżył w ręce.
Podniósł spojrzenie na Xaviera, a jego oczy lśniły jak u pięciolatka, który właśnie zgłębiał sekrety wszechświata.
-Poparzyło, okej to już coś mówi. Chociaż większość kwasów może cię poparzyć. Czy skóra w poparzonych miejscach czerniała i zachowywała się, jakby była palona? - Jeśli tak, to łowcy na bank użyli azotanu srebra, a to by dowodziło tego, że mają dostęp do niebezpiecznych środków chemicznych. Jeśli tak było, to można by spróbować wyśledzić ich gniazdo i większą liczbą spróbować ataku.
-To mogła być adrenalina. Nie zabiłaby ani wampira ani wilkołaka, bo mamy za szybką przemianę materii, ale odpowiednia jej ilość wprowadzi w szał bojowy i wymusi niekontrolowaną przemianę - zastanawiał się na głos.
Znał co najmniej kilka takich substancji, które mogłyby wywołać taki efekt. Na dobrą sprawę nawet odpowiednie dawki narkotyków używanych przez ludzi mogły dawać taki efekt. Tylko faktycznie ciekawe było, że nie zdecydowali się tego z czymś połączyć. W przypadku wilkołaka tojad zrobiłby robotę, ale wampiry? Cóż dla niego te istoty były czarną magią, ale on zawsze miał coś z czarnoksiężnika i chciał zgłębić sekrety otaczającego go świata.
Chwilę tonął we własnych myślach, by potem powoli wynurzać się na powierzchnię świadomego słuchania. Zaciągnął się mocno powietrzem, łapiąc delikatną mieszaninę zapachów, która okrywała wampiry i którą one same wydzielały. Zabawne jak wiele można się dowiedzieć z samego zapachu człowieka, chociaż Asmodeus nigdy się w tym wybitnie nie specjalizował. Z niego byłby skuteczniejszy wykrywacz kłamstw, chociaż przy wampirach nigdy nie działało to za dobrze.
-Nie ma nawet pół wieku, zaś z naszej trójki ty, Xavier, jesteś najstarszy - mruknął cicho, a potem kichnął. Wyciągnął chusteczkę i wytarł nos. -Uch nie mogę się tak zaciągać, jak mam w otoczeniu więcej wampirów. Wasz zapach jest... dziwny.
Nie żeby narzekał, ale trochę tak. Do zapachu Xaviera przywykł, nawet był w stanie powiedzieć, że go bardzo lubi, a bestia w nim na pewno będzie mu przychylna. Zaś do zapachu Marcusa musiał przywyknąć.
-Skąd mógł wiedzieć? Ja szczerze mówiąc wróciłem do Paryża licząc na spokój od wojen i innych cholerstw, a potem ty mi mówisz, że tu pełno łowców - Był rozbawiony, tą całą sytuacją. W końcu też zdecydował się wypić nieco swojej whisky.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Przeskoczył spojrzeniem z Xaviera na Asmodeusa, który wciąż dociekał na temat substancji, z jakimi mieli styczność podczas pierwszego spotkania.
- Poniekąd. Skóra zachowywała się tak, jakby się paliła, ale bez czernienia. - Odpowiedział krótko, przypominając sobie zajście. - W roztworze na pewno nie znajdował się kwas. Poza nami, inni klienci lokalu również zostali narażenie na oprysk. Tylko my ucierpieliśmy. Więc na pewno mówimy tutaj o srebrze. - Zauważył, hamując po części snucie kolejnych teorii ze strony wilkołaka. Teraz większą uwagę przykuwał Asmodeusowi, który był niezwykle zaciekawiony tematem.
- Epinefryna nie wprowadza w stan bojowy człowieka ani wampira. - Wyjaśnił bardzo neutralnie, bynajmniej nie mając na celu wywyższenia się nad rozmówcą. Nie bez powodu też nie wymienił tutaj wilkołaków, gdyż nie znał się na ich fizjologii. Całkiem możliwe, że Asmodeus miał rację mówiąc, że adrenalina mogła wprowadzić w szał - pod warunkiem, jeśli było się wilkołakiem. - W tamtym przypadku podejrzewałbym działanie substancji psychodeliczno-pobudzających, zważywszy na absolutną utratę kontroli i brak możliwości porozumienia się z panem Page na czas działania środka... A tych już jest sporo i mogą być używane zarówno w narkotykach, jak i mogą być pozyskiwane ze źródeł naturalnych. - Dodał jeszcze na głos, zupełnie nieświadomy tego, iż Xavier wziął bardzo do siebie jawne wskazanie przez Vanina jako ofiarę zdarzenia.
Kiedy drugi wampir się odezwał, brunet zerknął na niego niewzruszony. Tym razem w głowie Marcusa nie pojawiła się żadna refleksja, która jakkolwiek nakierowałaby go na to, że uraził dumę Xaviera. Zamiast tego wysłuchał go z tą swoją obojętnością na twarzy i zaraz pokręcił przecząco głową.
- Jestem lekarzem. Przemoc, dopóki nie jest koniecznością, nie jest mi po drodze. - Odparł zgrabnie i bez większego wzruszenia. Nie poczuł, tym samym, żadnej konieczności, żeby posłuchać rady pana Page'a. Nie po to "pojawił się znikąd" i zdobywał rozgłos wśród pewnej grupy osób, żeby praktykować jednocześnie zwierzęce metody pokazywania siły. Vanin pragnął czegoś więcej, lepszego i nieoczywistego na pierwszy rzut oka - chciał być na tyle cenionym za swoje umiejętności personą, żeby nikt nie musiał chcieć go skrzywdzić.
Bardzo odważne stwierdzenie wilkołaka sprawiło, że Marcus spojrzał na niego zaskoczonym wzrokiem. Chwilowo tylko, gdyż zaraz jego twarz przybrała z powrotem ten sam obojętny wyraz twarzy. Nie doceniał wilkołaków. Nie znał się też na tym gatunku, ale w życiu by nie podejrzewał, że były w stanie "wywęszyć" wiek z samego zapachu.
- ...Ma pan rację. Najwyraźniej przed czułym nosem wilka nie da się zbyt wiele ukryć. - Przyznał bez ogródek. Nie widział sensu w dalszym owijaniu bawełny, kiedy tak łatwo został zdekonspirowany. Zaraz wrócił wzrokiem na Xaviera. Już chciał coś odpowiedzieć, ale uprzedził go Asmodeus. Obdarzył go krótkim zerknięciem, żeby zaraz skinąć głową na wypowiedziane przez niego słowa.
- Każdy kraj ma swoje Ordo Novus, tylko pod inną nazwą, panie Page. - Zauważył i wymusił na sobie uśmiech, po czym dopił do końca swojego drinka. - Gdziekolwiek bym się nie wybrał, istniało spore ryzyko bycia tropionym.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Uśmiechnął się pod nosem na słowa Marcusa o unikaniu przemocy. Chwalebny cel, choć niezwykle naiwny. - Zapewniam panie Vanin, że łowcy nie będą dbać o pana pozycję. - zaczął, ponownie przyjmując wygodniejszą pozycję. - Może być pan najwybitniejszym lekarzem w Paryżu, ale wciąż pozostanie pan pijawką. Jeśli wyślą za panem kilku dryblasów, to nie pozostanie nic innego, jak walczyć o swoje życie. No, może poza poddaniem się i zdaniem się na ich łaskę. - ostatnie słowa wypowiedział niemal z obrzydzeniem, jakby unikanie walki było czymś niegodnym ich rasy. - Jeszcze jest droga poddaństwa. Może pan im służyć jak pozostali sprzymierzeni, ale zapewniam, że to nie jest lukratywna oferta. Traktują nas wtedy jak mięso armatnie, nie część organizacji. Czemu nadnaturalni się na to zgadzają? To syndrom stania po "właściwej" stronie. Jeśli wszystko pójdzie się pierdolić, to mają nadzieję, że wyjdą z tego bałaganu żywi. Zapewniam, że tak się nie stanie. - sam kiedyś myślał by podjąć się takiej współpracy, bo w końcu nie zależało mu szczególnie na innych wampirach i wilkołakach, ale doskonale wiedział, że byłby gościem od brudnej roboty. Jeśli przestawałby się nadawać, to by się go najzwyczajniej w świecie pozbyli. Żywot popychadła i nic poza tym.
- Tak, zgadzam się. Wszędzie znajdziemy łowców i organizacje zwalczające nadnaturalnych, ale miejscowi są bardziej zdeterminowani. - pogładził się po gładkiej brodzie, przeskakując wzrokiem między rozmówcami. - Przestali bawić się w półśrodki. Nie boją się wykraczać poza prawo, zabijając przy tym niewtajemniczonych. Przestali nawet udawać, że chcą zachować nas sekret w tajemnicy. - Luwr był niezbitym dowodem, że chcą ich sprowokować nie do kolejnej bitwy, lecz pełnowymiarowej wojny. - Ich ataki są częstsze i w coraz to bardziej uczęszczanych miejscach. Mało tego - byli zdolni na wystawie w muzeum, oddać pod licytację zakołkowanego wampira. Na oczach wszystkich. - wciąż pamiętał ciekawski, ale i przerażony wzrok zgromadzonych na sali. Czegoś takiego nie widuje się zbyt często. - Nie byłbym zaskoczony, gdyby wkrótce i hotel stał się ich celem.
Dywagacja o działaniach Novusów była niezwykle interesująca, lecz całkowicie niepotrzebna w tej chwili. Nie miało to żadnego związku z ich wspólnym biznesem, a już na pewno nie był to czas i miejsce, by poświęcać temu tyle uwagi.
- Dobrze panowie, ale może powróćmy do tematu. - przerwał moment ciszy, odchrząkując, jakby musiał pozbyć się chrypki. - Plan zakłada, że obiekt zostanie otwarty w przyszłym miesiącu. Nadnaturalni członkowie mojego klubu otrzymają stosowne zaproszenia już pierwszego dnia. - zatrzymał się na chwilę, zwilżając usta rozkosznym dla podniebienia alkoholem. - Przewiduję, że ekscytacja może doprowadzić do krwawego otwarcia. Liczę nawet na kilkanaście ciał. Czy panowie zamierzają się podzielić towarem? - uśmiechnął się na samą myśl o potencjalnej ilości przelanej krwi. Będzie to niezwykle interesujący dzień dla jego biznesu. - Oczywiście zmiany zaproponowane przez pana, panie Vanin, także będą gotowe. Do waszej dyspozycji zostanie też oddany podziemny parking, z którego będzie można odbierać ciała do utylizacji. - każdy element tej układanki był skrupulatnie przemyślany. - Mają panowie do mnie jeszcze jakiejś pytania? - skrzyżował ręce, przyglądając się rozmówcom z obojętnością.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Uważnie słuchał, co lekarz miał w tej całej kwestii do powiedzenia. Miał troszkę inną wiedzę, niż Asmodeus, a to sprawiało, że dyskusja robiła się naprawdę ciekawa. Przynajmniej dla wilkołaka, po swoim rozmówcy nie widział zbytniego entuzjazmu, ale w sumie... Marcus od samego początku wydawał się być pozbawioną emocji skorupą. Ciekawe czy właśnie w ten sposób działała na niego długowieczność? Z drugiej strony, o jakiej długowieczności tu mówimy? Jeśli miał niespełna pół wieku, to nadal jego życie nie "przedłużyło" się jakoś znacząco. Po prostu powinien być starszy, a był... taki sam. No i pojawiał się problem w postaci łowców dyszących na plecy. Takie coś mogło skutecznie pozbawić człowieka i wampira ochoty do uśmiechania się.
A potem udało mu się sprawić, że Marcus choć na ułamek sekundy pokazał coś więcej, poza maską.
-Jeśli cię to pocieszy, ze mnie kiepski... wąchacz. Zdecydowanie lepiej sprawdzam się w roli wykrywacza kłamstw. Niestety z wami wampirami nie do końca to działa - mówiąc to wyciągnął jeden ze stoperów z uszu i momentalnie się skrzywił. Stukanie szklanek, obcasów na parkiecie, dzwonek hotelowy w holu, który raz za razem rozbrzmiewał z różnych powodów, mnóstwo rozmów, choć wszystko było... na pozór bardzo spokojne, a hotel wydawał się na razie uśpiony, to w rzeczywistości wcale taki nie był. Włożył znów zatyczkę do ucha i cicho odetchnął z ulgą, by potem podnieść spojrzenie na Xaviera, który zaczął swoją opowieść o łowcach. Cóż takich wariatów to należało się zdecydowanie brać, albo po prostu zastanowić po co to wszystko robią. Jeszcze jednak rzecz go zastanawiała... ta cała maskarada. Po co ona w czasach, gdy kultura masowa z taką lubością snuje własne domysły na temat wampiryzmu i likantropii.
-Zapowiada się niezły rozpierdol - podsumował całą wypowiedź Xaviera, bo w sumie nie wiedział co innego mógłby powiedzieć. Nawet nie chciał się nad tym zastanawiać, a jednocześnie ciężko było nie mieć tego gdzieś z tyłu głowy.
Słuchał znów uważnie co do powiedzenia ma w tej kwestii Xavier.
-Ja nie mam nic przeciwko dzieleniu się, jak mówiłem jestem w stanie pomieścić około 50 ciał. W ciągu doby powinienem być w stanie tyle ich zutylizować, jednak troszkę się sprawy komplikują, jeśli są jakieś specjalne życzenia co do... towaru - odpowiedział spokojnie, a jednocześnie spojrzał na Marcusa. On nie miał nic przeciwko dzieleniu się, zresztą jemu to było nawet na rękę, bo mimo wszystko był domem pogrzebowym, więc musiał też normalnie działać, by nie wzbudzać podejrzeń.
-Nie moja to w sumie broszka, ale... skąd weźmiesz towar? - Zapytał. Ciekawiło go to troszeczkę.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus pozostawał niewzruszony tak samo, jak dotychczas. Z cierpliwością wysłuchał "pouczenia" ze strony Xaviera.
- Zalecałbym umiar w wydawaniu opinii, panie Page. Zapewniam pana, że nie musi mnie pan pouczać. Jak już powiedziałem, nie jestem zwolennikiem przemocy, ale za to fanem wszelkich środków zapobiegawczych. - Odpowiedział dyplomatycznie i bez emocji. Nie lubił się powtarzać, ani tym bardziej nie zamierzał rozwijać się na temat własnych poglądów. Nie zamierzał wyprowadzać drugiego wampira z błędu, jeśli ten założył, iż Vanin całkowicie wystrzegał się przemocy. Nie bez powodu Białorusin napomniał o "przemocy, póki nie jest koniecznością". I właśnie to drugie było absolutnym warunkiem, które popchnęłoby lekarza do działań niekonwencjonalnych - jeśli mowa o własnych przekonaniach.
Później tylko przysłuchiwał się temu, co miał do powiedzenia Page na temat łowców. Vanin nie miał od siebie nic do dodania, poza nieznacznym skinięciem głową na znak, że stale uczestniczył w tej dyskusji.
- Rozumiem. - Odpowiedział Asmodeusowi, przymykając oko na stale zwracanie się do niego na ty. Widać, ludzie z zachodniej Europy mieli luźniejsze podejście w komunikacji. Vaninowi ciężko było się pozbyć słowiańskich przyzwyczajeń. Zresztą, nie tylko o korzeniach mowa w jego przypadku. Miał po prostu problem z wychodzeniem poza sztywne, ustalone ramy, jakich nauczył się jeszcze na ojczyźnie. Sam nie rozumiał do końca wampirów, nie rozumiał też wilkołaków ani ludzi. Kto by się spodziewał, że był to wynik znajdowania w spektrum specyficznego zaburzenia rozwojowego, które zostało w miarę udany sposób przykryte przez wiek. Jeśli Asmodeus odniósł wrażenie, iż Marcus posiadał jakąś maskę - w metaforycznym tego słowa znaczeniu - rzeczywiście tak było. Vanin potrzebował czasu, żeby nauczyć się obycia wśród ludzi, a praktycznie zerowy brak mimiki sprawiał jedynie wrażenie, jakby został pozbawiony emocji.
- Nie zamierzam robić niczego ponad naszą umowę, chyba że padnie prośba dodatkowego zarobku na krwi. Sam nie mam potrzeby czerpania z towaru, więc pan Lang ma tutaj dowolność. - Oznajmił otwarcie, kiedy wyłapał zerknięcie Asmodeusa. Vanin był łasy na dodatkowy zarobek, ale wszystko musiało się odbywać w granicach jego możliwości. Obecnie już miał sporo na swoich barkach.
Natomiast gdy padło pytanie z jego ust, skierował swoją uwagę na Xaviera, w oczekiwaniu na odpowiedź.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Zachichotał rozbawiony oburzeniem ze strony Marcusa. - Opinie? Och, nawet jeszcze nie zacząłem. - można by nawet uznać, że patrzył teraz na wampira z niedowierzaniem. - To były tylko fakty. Ostrzegłem pana, panie Vanin. Nic poza tym. Jeśli cokolwiek z moich słów odebrał pan personalnie, to już nie mój problem. Mówiłem o długowiecznych per se. - czy nadepnął na jakiś czuły punkt? Może Marcus pomimo młodego wieku, już zdążył przesiąknąć pychą, tak niezwykle częstą dla ich rasy? On sam kiedyś nie był lepszy. Niestety przekonał się na własnej skórze, że nie jest niezwyciężony i nie zawsze ma rację. Odkąd się uwolnił, a raczej został przypadkowo wypuszczony, zdecydowanie nie powtarza tych samych błędów. Pewność siebie jest niezwykle przydatna w tym świecie, ale gdy z nią przesadzimy, możemy się wpędzić w niepotrzebne kłopoty. Nie zamierzał jednak matkować wampirowi. Zrezygnował z tematu zupełnie.
- Och, nie taki kiepski. A przynajmniej nie unikasz mojego zapachu. - czy właśnie powiedział coś, co mogło nieco zaskoczyć towarzystwo? Nie dbał o to. Zresztą węch był czymś naturalnym dla wilkołaków i przywiązanie do znanych zapachów też. Jeśli kogokolwiek to zawstydzało lub wpędzało w zakłopotanie, to miał to gdzieś. Nie znajdowali się w kościele. - Ciekawe czy spróbują nas jakoś wykorzystać, czy nawet zaszantażować. Nie widzę powodu, by nas ujawniać. Wywołają chaos, panikę lub może nawet im nikt nie uwierzy. Żyjemy w czasach, gdzie deepfake to nie jest już tylko fantastyka naukowa. - czy się bał? Niekoniecznie. Czy wolałby pozostać w ukryciu przed światem? Zdecydowanie tak. Ludzie zazwyczaj boją się tego, czego nie rozumieją. Na dodatek zarówno wampiry, jak i wilkołaki, traktują śmiertelników jak pokarm. Niewiele więcej potrzeba, by rozpętać kolejny pogrom czarownic. Tylko w tym przypadku to oni nimi będą.
- Jak ustalicie, tak będzie. Ja się dostosuję. - nie byli w końcu jego pracownikami, a wspólnikami. Zamierzał zaufać im w sprawie podziału obowiązków i wyjaśnieniu wszelkich niejasności. Jeśli praca będzie dobrze wykonana, to na niczym innym mu nie zależy.
Uśmiechnął się mimowolnie na pytanie Asmodeusa. Nie zamierzał dzielić się szczegółami, bo i swoje tajemnice lubił posiadać. - Mam swoje źródła. - zaczął bez ogródek - Porwania, prostytutki, czasem po prostu bardzo ciekawscy śmiertelnicy. Mało co w tym biznesie będzie legalne czy moralne. Nic więcej nie mam do dodania. - wniósł kryształowe naczynie ku górze w geście toastu. - Za naszą współpracę, panowie. Mam nadzieję, że bardzo owocną.

Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Przepychanki odnośnie bezpieczeństwa, walki czy chociażby planów na temat walki niespecjalnie go interesowały. Głównie dlatego, że jeśli przyjdzie mu walczyć to na pewno będzie walczyć, ale jeśli nie musi... to i tak znajdzie sobie ku temu powód lub chociaż odpowiedniego przeciwnika. Właśnie dlatego nie zamierzał się określać w tej sprawie. Był wilkołakiem, poniekąd cała jego rasa była stworzona do walki i polowania.
Nie spodziewał się, że Xavier wspomni o swoim zapachu, więc w pierwszej chwili był nieco zaskoczony, a potem na jego usta wpłynął szeroki i nieco szelmowski uśmiech.
-Nie mówię, że mam kiepski. Po prostu na pewno znajdzie się wilkołak z lepszym lub większymi predyspozycjami - zaczął niby neutralnie. -Czemu miałbym unikać tak apetycznej woni? - a potem dojebał, wciąż uśmiechając się w ten sam szelmowski sposób.
Potem wrócili do "neutralnej" rozmowy. Asmodeus jako że należał do tych niespokojnych duchów, lekko się wiercił na swoim miejscu. Rozwiązał krawat i odpiął pierwszy guzik koszuli. Znów usiadł wygodniej w fotelu i bawiąc się jedwabnym paskiem materiału zastanawiał się nad tym wszystkim.
-Ludzie boją się tego, czego nie znają. Jednak z drugiej strony... obecnie popkultura tak mocno rozsławiła wilkołaki i wampiry, że jak dobrze byśmy ugryźli moment "ujawnienia" się, a raczej dobrze go rozplanowali, robiąc pod to odpowiedni grunt... to moglibyśmy bardzo wiele na tym ugrać - stwierdził. W tym momencie przypomniał sobie film "Królowa Potępionych", który o ironio byłby dobrym przykładem odpowiednio zaplanowanego ujawnienia się. Wystarczyło znaleźć sobie krąg zainteresowanych osób, rozpromować się medialnie, a potem po prostu ujawnić. Wtedy łowcy nic by nie zyskali na rozpowiadaniu na lewo i prawo o istnieniu wampirów czy wilkołaków.
Spojrzał krótko na Marcusa.
-Zatem... - westchnął. -Pan Vanin bierze swoją część, a ja resztę. Jeśli panu coś zostanie, panie Vanin, to również mogę się zająć utylizacją tego.
Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. No i tu pojawiał się problem, bo Asmodeus z tego piekła uciekł.
-Moralność czy jej brak, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zresztą... imię zobowiązuje - wymruczał. Potem sam chętnie uniósł szklankę w ramach toastu. -Za współpracę.

@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Mina Marcusa nie zmieniła się ani trochę. Rzeczywiście, w środku poczuł irytację, a było to spowodowane ostrzeżeniem właśnie. Wiadomo, jak to jest z radami, o które się nie prosiło. Vanin miał swoje sposoby na radzenie sobie z zagrożeniem. Koniec końców, tak długo, jak będzie widniała opcja inna niż przemoc, tak długo będzie z nich korzystać. Dlatego Białorusin postanowił nie odezwać się na ten temat już nigdy więcej. Bez podziękowania, bez skinięcia głową, bez niczego.
Później obdarzył dwójkę nieco pytającym spojrzeniem, kiedy doszło między nimi do dziwnej wymiany zdań, które by wskazywały na to, iż panowie znali się prywatnie nieco lepiej. To również pozostawił bez komentarza.
- Myślę, że historia jasno pokazuje, że ujawnianie się będzie mocno na naszą niekorzyść. Ludzie mają tendencje do wybijania się nawzajem, a co dopiero, gdyby się okazało, że na świecie nie są sami... - Odezwał się w obecnym temacie, skoro ten już został poruszony przy stole. Nie rozmawiał o poglądach, ale bywały takie sytuacje, w których wypadało podtrzymać rozmowę. Nawet taki niewygadany Marcus o tym wiedział. - Fakt, że deepfake'i stały się rzeczywistością współczesnego świata i mają się coraz lepiej, jest dla nas niczym poduszka amortyzująca na wypadek, gdyby komuś podwinęła się noga... - Dodał jeszcze, przywołując to, co miał okazje sam widzieć w na stronach internetowych. Wypuszczanie AI z możliwością generacji filmików było ogromnym, choć niebezpiecznym potencjałem. Niemniej, fakt, że sztuczna inteligencja była w stanie wygenerować coś tak trudnego do rozróżnienia od prawdziwości, mogło być nadnaturalnym mocno na rękę.
- W porządku. - Przytaknął krótko, przystając na podział. Zaraz przysłuchał się uważniej Xavierowi, który postanowił podzielić się, skąd będzie brać "towar". Cóż, brak moralności w tym biznesie był bardziej niż pewny i żadne wspomniane sposoby nie zrobiły na Białorusinie wrażenia. Świat tak już działał. Podczas gdy zwykli, szarzy śmiertelnicy robili swoje nudne rzeczy w swojej nudnej codzienności, przestępcze podziemie żyło własnym życiem. I bez udziału Vanina świat pozostałby tak samo tak samo zły. Właściwie niczym to się nie różniło od tego, jak żył i pracował przez wiele lat na Białorusi.
- Za współpracę. - Rzekł, również unosząc szklankę. Kończył się alkohol, tematy, jakie powinni byli ustalić, zostały ustalone. Biznesowa rozmowa zdawała się powoli chylić ku końcowi. - Co do klubu, panie Page, na pewno będę chciał obejrzeć nad nim prace. Na żywo zawsze można nanieść pewne poprawki. Później, oczywiście, będę chciał obejrzeć klub, kiedy już jego budowa zostanie ukończona. - Oznajmił neutralnie, zawieszając wzrok na drugim wampirze.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Brak riposty ze strony Marcusa po ostrzeżeniu go przyjął nawet ze zadowoleniem. Oznaczała to, że wampir nie jest jeszcze tak zepsuty, jak inni krwiopijcy i można z nim dojść do porozumienia. Może nawet mógłby zaakceptować Vanina w swoim otoczeniu. Nie przychodziło mu to łatwo z pijawkami, ale właśnie z powodu ich wygórowanej samooceny. Tutaj widział jeszcze walkę ludzkiej strony z tą wampirzą, więc nie wszystko było stracone, pomimo tego, że Marcus nie należał do rozmownych i raczej był oziębłym typem. Choć niekoniecznie różniło się to od tego, jakim mógł być śmiertelnikiem za życia.
- Zgodzę się tutaj z panem Vaninem. - zaskoczony udziałem drugiego krwiopijcy w wątku, dodał od siebie po chwili zamyślenia - Nie wydaje mi się, by ujawnianie naszego istnienia przyniosło nas cokolwiek dobrego. Nawet jeśli przywykli do naszego, nieco oszukanego, obrazu z literatury czy kinematografii, to na pewno odebraliby nas za zagrożenie. Oni nie tolerują siebie nawzajem za błahostki jak religia czy kolor skóry, a zaakceptowaliby tych, którzy się nimi pożywiają? Nie wyobrażam sobie tego. - choć nigdy nie był człowiekiem i może nie rozumiał śmiertelników do tego stopnia, w jakim prawdopodobnie znał ich Marcus, to żył na tym świecie na tyle długo, by dostrzegać ludzkie schematy. Wojny i mniejsze konflikty zbrojne były dla nich nieodłącznym elementem ich historii. Już od zarania dziejów walczyli ze sobą z różnych powodów. Dlaczego więc mieliby nie przeciwstawić się istnieniu nadnaturalnych? Była to okazja do wyeliminowania zagrożenia, ale i potencjalnie najlepszy sposób, by nie zabrakło królików doświadczalnych do różnych badań i eksperymentów. - Też uważam, że najlepiej jak możemy wykorzystać dzisiejszą technologię, to tylko by umocnić nasz niebyt w ludzkiej świadomości. Pozostańmy częścią legend, bajek dla dzieci i filmów dla dorosłych. Nie kuśmy losu, który jest nam jeszcze łaskawy. - te słowa mogły brzmieć dziwnie z ust wampira pokroju Xaviera, ale choć był wybuchowy i lekkomyślny, to nie był skończonym idiotą.
- Doskonale. - ich biznes może rozpocząć działalność. Wszystko było dogadane. Musieli teraz tylko zaczekać na zakończenie budowy. - Och, proszę bardzo, panie Vanin. Dopilnuję, by dostęp do podziemi był dla was nieograniczony, panowie. Wystosuję też żądanie, by uwagi z waszej strony, zawsze były rozpatrywane z należytą starannością. - on w tym czasie dopilnuje kontaktów i upewni się, że część klubowa jest wykonana poprawnie. Zależało mu na perfekcji - w końcu sam nie raz ją odwiedzi.
Nie pozostało im nic innego, jak tylko zakończyć spotkanie i opuścić hotel. Wstał pierwszy, czekając na pozostałych, nim wypowiedział te melodyjne słowa - Oby ta noc była dla was łaskawa, panowie. Spotkamy się ponownie niebawem. - poprawił w tym czasie swoją marynarkę i zostawił ich z wymuszonym, acz bardzo uspakajającym uśmiechem.

@Asmodeus Lang @Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Asmodeus Lang

Asmodeus Lang
Liczba postów : 65
Obserwował ich, słuchał. Na jego ustach gościł delikatny uśmiech, gdy widział wampiry stające po jednej stronie barykady. Z nim było coś nie tak, a może... za krótko żył, za mało zła widział? A może... to z nimi było coś nie tak? Ciężko było mu to stwierdzić w tamtej chwili. Zresztą nie bardzo chciał się nad tym jakoś bardziej zastanawiać. W końcu mogli mieć rację, a on mógł się mylić? Większość rządziła tym światem, a jednak historia nie raz i nie dwa pokazywała, że jednostka potrafiła pokonać większość. Kwestią zawsze było trafienie na podatny grunt, a także odpowiednia siła przebicia.
Nie wspominał o tym, bo po co? Wampiry miały swój front, a on... cóż, był sobą i pewnie będzie musiał zastanowić się nad kilkoma rzeczami i... zaplanować kilka rzeczy.
Widząc, że Xavier wstaje, również się podniósł. Krawat przeciągnął przez pas od spodni i zawiązał delikatnie, tak by jedwab zbytnio się pogniótł. Uśmiechnął się do obydwu mężczyzn.
-I dla ciebie również. Zatem do zobaczenia - pożegnał się, lekko skłonił i wyszedł.

z/t x3
@Xavier Larousse-Page @Marcus Vanin

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach