23.01.2024 Czy jest taka cena, która zrekompensuje ryzyko?

2 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
First topic message reminder :

To, że Marcus miał inne źródła dochodów, to było bardziej niż pewne. Praca w przychodni medycznej stanowiła jedynie przykrywkę dla tego, czym naprawdę się zajmował - a był człowiekiem wielu zawodów. Człowiek-orkiestra. Ze swoim niepozornym wyglądem i sprytem nie wzbudzał podejrzeń. Fałszywe dane, legalna praca, wynajmowane mieszkanie. Na koncie bankowym marna wypłata lekarza pierwszego kontaktu nie alarmowała banku, a i cztery ściany na wynajem znajdowały się w jego możliwościach zarobkowych - tych legalnych. Vanin był po prostu wierzchołkiem góry lodowej.
Lekarz łączył ze sobą dwa światy. Nie mógł zapomnieć o tym należącym do nadprzyrodzonym, kiedy sam do niego należał. Szybko wyhaczył możliwość zarobku na gustach smakowych wampirów. Wystarczyło połączyć jedno z drugim. Skoro zajmował się pacjentami przy wycinaniu organów, mógł również zajmować się poborem krwi. Oszczędność zasobów ludzkich. Jak to Dimitri określił, pan Vanin jest w stanie wyciągnąć z ludzkiego organizmu, jak najwięcej. I rzeczywiście tak było.
Doglądanie osób po wycięciu narządów było obowiązkiem, jeśli chciał ich utrzymać przy życiu. Przebył całą noc i połowę dnia następnego, żeby pilnować stanu pacjenta. Bez spania i bez solidnego odpoczynku, co odbiło się na jego wyglądzie w dość oczywisty sposób. Bladość skóry nasiliła się, a oczy zrobiły się bardziej podkrążone.
Wysłał do Andre wiadomość, a ten wiedział od razu, gdzie podjechać. Potem wampir stał na środku dzikiego parkingu oddalonego od starej cegielni. Na ramieniu trzymał torbę, której zawartość skrywała prawdziwy skarb. Okazja, by zdobyć krew z najrzadszej grupy trafiała się równie rzadko. Natomiast kupiec znajdował się niemal od razu. Kiedy już samochód nadjechał, Vanin podszedł i wsiadł do środka.
- Jedziemy na Buttes-Chaumont. Kojarzysz, nie? - Spytał od razu, siadając na miejscu i zapinając pasy. Zaraz postawił torbę na kolanach i wbił spojrzenie przed siebie. Nie spoglądał nawet na Francuza. - Jeden z obozów dla uchodźców na Meynadier.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Więc od nikogo. Reakcja chłopaka, połączona zresztą z wyraźnym nieobyciem i brakiem choćby ułamka podstaw wystarczyła, by ze stuprocentową dokładnością ocenił, że to samowolka. Póki nie rzucali się w oczy, pewnie przejdzie bokiem, sęk w tym, że jeśli będą kontynuować nieudolne zabawy w gangusów, w końcu ktoś upomni się o swoją gażę. A może po prostu się ich pozbędzie – w ten czy inny sposób. Chevalier wolał nie wiedzieć.
— Ludzie są terytorialni jak lwy. — Co lwy robią z tym, który napatoczy się na ich rewir? Cóż, to raczej powszechna wiedza, wystarczy raz obejrzeć stację, która nadaje programy o zwierzętach. Nie miał wątpliwości co do tego, że mieli okazję, by z wypiekami na twarzy obserwować starcie królów. Próbował odwieść ich od problemów, byli młodzi i jeszcze mieli szansę na asymilację z otoczeniem, zdobycie pieniędzy w legalny sposób, problem w tym, że – cóż – widocznie opierali się przemycanym przez niego dobrym radom.
— Mogę dać kartę i PIN — zaproponował znużonym tonem. Postawa francuza rozluźniała się wprost proporcjonalnie do ilości gróźb bez pokrycia. Amatorka. Ale każdy gdzieś zaczynał, nie? — Problem w tym, że każdy bankomat ma kamerę. Szybko was znajdą.
To, co robili nastolatkowie, nie było chwalebne. Ba, zasługiwało na potępienie, oglądanie świata zza krat i płacz matek. Sęk w tym, że Andre nie życzył im ani jednego, ani drugiego, ani też trzeciego. Znał smak utkwionego w spojrzeniu rodzica zawodu, tej goryczy spływającej po tylnej ścianie gardła, gdy padało pytanie: gdzie popełnili błąd. Mimo wszystko był w stanie postawić się na ich miejscu, a dzięki temu odnaleźć w sobie pokłady cierpliwości i zrozumienia dla naiwnego postrzegania świata przestępczego jako zabawę. Wymachiwanie pałką, pokaz siły, uznanie wśród starczych. Na koniec, kiedy coś się pieprzy, staną się mięsem armatnim. Niezależnie od tego, dla kogo się pracowało, z kim się piło i jadło, ile krwi starło się z rąk – to kiepski wybór kariery w tak młodym wieku, kiedy jeszcze nie rozumie się powagi sytuacji. A oni ewidentnie nie rozumieli.
— Więc jak robimy? — zapytał, potem zaś zwrócił się do przywódcy: — Wymachiwaniem pałką tylko narobisz sobie kłopotów, a kieszenie nadal będziecie mieć puste.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Pierwsze zdanie spotkało się z kolejnymi zdezorientowanymi spojrzeniami ze strony trójki. Byli za młodzi, żeby dostrzec, ile karygodnych błędów popełniali po drodze do gangsterki. W dodatku mężczyzna absolutnie nie przejmował się groźbami, jakie były do niego kierowane. Tracili grunt pod nogami.
- ...Tak? - Spytał niepewnie ten z kijem bejsbolowym, kiedy usłyszał propozycję Andre. Jednak na wzmiankę o kamerach, cóż... Nieznaczny ruch nogą w tył i ponowne obrócenie się w stronę swoich kolegów świadczyło, iż pojawiła się pewna refleksja na temat potencjalnych konsekwencji, jaka mogła ta sytuacja przynieść.
- Weź, może dajmy spokój... To jakiś zjeb... - Mruknął trzeci, łapiąc dowódcę za ramię.
- Zamknij się. Już wymiękasz...?! - Warknął w odwecie i wyszarpał ramię z ucisku. Zaraz wrócił spojrzeniem na mechanika. Z kolei ten najwyższy wyciągnął jedną rękę z kieszeni i zaczął rozglądać się po otoczeniu, upewniając się, czy nikt niepożądany się nie zbliżał. Od całkowitego zrezygnowania powstrzymywał go tylko przedmiot, który dzierżył w prawej kieszeni.  - Kamery? I co te kamery dadzą, jak mamy zasłonięte twarze? - Rzucił z pełną powagą dowódca stada, wymachując przy tym ręką. Nawet nie wiedział, jak duży błąd popełnił, wdając się w dialog Francuza.
- Dawaj ten PIN i kartę. - Zażądał chłopak z kijem bejsbolowym. - Chuja się znasz. Zaraz ty będziesz mieć kłopoty i puste kieszenie. - Wybuchł śmiechem i zerknął po swoich kolegach. Tym razem nie uzyskawszy aprobaty, wrócił spojrzeniem na mechanika. Odchrząknął i wyciągnął sugestywnie dłoń. - Wyciągaj portfel. Odrzuć go w moją stronę. A potem podaj PIN. - Zażądał jeszcze raz, zerkając na wyższego, dając mu wzrokowo sygnał, żeby pozostał w gotowości na wypadek, gdyby się okazało, że Andre tylko blefował z podaniem PINu i trzeba będzie użyć bardziej drastycznych środków.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Do bólu szczery, do bólu chcący zakończyć widowisko mechanik tracił zainteresowanie rozmową. Wszelkie próby odwiedzenia chłopaczków od problemów spełzały na niczym. Widział, to prawda, pewne załamania w ich bojowym nastroju, ale nie były na tyle znaczące, by ciągnąć temat w nieskończoność. Nie mógł ich uszczęśliwić na siłę, to oczywiste, ale przynajmniej spróbował. Przez chwilę
— Nie wiecie, jak działają zabezpieczenia w bankomatach, co? — westchnął i pokręcił głową. Wiedzą, z oczywistych przyczyn, na razie nie planował się dzielić. — Już pomijając kamery, które są na rogu każdego sklepu. Pojazd ma tablice rejestracyjne. Co z nim zrobicie potem? Utopicie? Na części? Co z numerami identyfikacyjnymi?
I Andre mógłby tak do jutra. Kradzież pojazdu była prosta. Wystarczy zabrać kluczyki albo podjechać lawetą i rozpracować zamek w późniejszym czasie. Wszystko rozchodziło się jednak o drobne szczegóły, które pozwalały stróżom prawa namierzyć zgubę. Musieliby go spalić, co oczywiście również nie jest najlepszą opcją, by całkowicie zatrzeć ślady. Francuz nie cieszył się na myśl o utraceniu zielonej, płowej strzały, ale nie był wart tyle, by żałoba zajęła więcej niż jeden dzień. Wynik był jasny.
— W porządku — mruknął Andre i powoli, asekuracyjnie wręcz, sięgnął do przedniej kieszeni kurtki. Jak powiedział, tak też zrobił – odrzucił portfel z całą zawartością w wyznaczone miejsce. W środku była obiecywana karta, maluczka, nieomal legitymacyjna, fotografia kobiety, parę drobniaków na myjnię i inne, mało potrzebne francuzowi bzdety. — 8431. Zapisz sobie, żebyś nie zapomniał.
By nie przedłużać, i tak już długiej dyskusji, odsunął się zapraszająco od drzwi. Ba, nawet je otworzył. Zuchwałość? Nie. To nie była zuchwałość. Był naprawdę ciekawy czy chłopcy poradzą sobie z ułatwionym zadaniem, jak i tego, czy pieprzony lekarz w końcu wróci. Ileż można czekać?
— A… Nie szalejcie na drodze. Szkoda, żeby wasze matki zbierały was z jezdni.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
W świecie młodzików wszystko było łatwe. Musiało być, skoro bycie złodziejem w filmach, które oglądali, zawsze kończyło się szybkim osiągnięciem korzyści majątkowych. Kwestie kamer w banku, zabezpieczeń i numerów rejestracyjnych zdecydowanie nie należały do tych przemyślanych przez trójkę chłopaków.
Zwątpienie wśród grupki oznaczyło się w postaci kolejnej, acz chwilowej, przepychance słownej. Andre jednak nic nie usłyszał z tej paplaniny.
- Nie twój interes. - Odparł w końcu brawurowo dowódca grupki. Lepiej tak zbyć dziada, niżli wchodzić w dalszą, niepotrzebną dyskusję. Planu trzeba było się trzymać. Bez tego szybko się pogubią, a to z kolei nie doprowadzi ich donikąd. A to, że nie potrafił żaden odpowiedzieć na pytanie zadane przez Andre, to drobny szczegół, którym bynajmniej nie wypadało się dzielić na głos.
Chłopak z kijem bejsbolowym złapał za portfel i od razu otworzył, żeby przejrzeć zawartość. Zaraz szturchnął najwyższego z poleceniem, żeby zapamiętał numer PIN, który podał Andre. Cała trójka z podejrzliwością w spojrzeniu łypnęła w stronę mężczyzny, kiedy ten nie tyle, co się odsunął od samochodu, co otworzył zapraszająco drzwi.
- Dobra. Wsiadajcie chłopaki. - Zarządził dowódca grupy, sam zostając jeszcze na zewnątrz. Skierował swoje spojrzenie na Francuza - Odsuń się. Tam. Pod samo wejście. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo mamy broń. - Zażądał chłopak w stronę Francuza.
- Étienne, gość tutaj miał w schowku kilka kafli! - Wykrzyknął najwyższy, wychylając się zza szyby samochodu. Dowódca grupki uniósł triumfalnie ręce ku górze, wydając z siebie okrzyk zadowolenia i ekscytacji. Następnie skierował się w stronę pojazdu, którym tutaj przyjechali.
- Jaki frajer! - Śmiechy pożegnały Andre. Dwójka młodzików odjechała jego samochodami, zostawiając go samego.

Do momentu. Vanin, kiedy już dopiął swojego utargu, zszedł po schodach. W progu spotkał Andre. Przystanął, orientując się, iż po samochodzie nie było ani śladu. Obejrzał wzrokiem okolice, tak jakby z nadzieją, że jakiś pojazd miałby się wkrótce zmaterializować, ale... Nie. Dlatego wkrótce zawiesił spojrzenie na Francuzie.
Marcus słyszał wcześniej dźwięk jadącego pojazdu po żwirze, nawet zerknął w trakcie rozmów za wybitą szybę okna, żeby się upewnić, iż nie były to jakieś służby. Później średnio zwracał uwagi na rozmowy, skupiony na rozmowie z dwójką wampirów. Dopiero krzyki zwróciły jego większą uwagę - wtedy znowu wyjrzał przez okno i dostrzegł dwójkę młodzików zadamawiających się w samochodzie Andre.
Zaraz potem skierował się na dół. Po samochodzie ani śladu.
- ...Co się stało? - Spytał wyraźnie skołowany i wyjątkowo nie bezbarwnym tonem głosy. To znaczy, brzmiał na dość poruszonego tą sytuacją. Cóż, może najwyraźniej w planach nie miał odwiedzenia tylko jednego miejsca. Brak pojazdu mocno to komplikował. - Nie mów mi, że tak po prostu dałeś im ten samochód.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Amatorszczyzna po raz trzeci. Andre próbował załatwić sprawę dobrowolnie, naiwnie wierzył w intelekt i zdrowy rozsądek młodzieży. Dał im szansę, której nie wykorzystali, skazując się nie tylko na poważniejsze konsekwencje, ale i ukrócenie przestępczego procederu. Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Mechanik – znów – posłusznie odsunął się w dokładnie to miejsce, w które mu nakazano. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ba, stał się jakby wyraźniejszy, pomimo „przegranej”, która wcale przegraną nie była. Nie dla niego. Kiedy tylko gangsterzy z bożej łaski zniknęli mu z pola widzenia – zastrzegł kartę i zgłosił kradzież. Pin, rzecz jasna, był błędny. Sprawę uciułanych na czarną godzinę pieniędzy miał załatwioną.
Dalej: pojazd. Nim się nie przejmował. Wartość – znikoma, drożej wyjdzie jego utylizacja, niż jakby próbowali sprzedaży. Pieniądze w stacyjce? Pieniądz to tylko pieniądz. Dziś jest, jutro nie ma. Życie miał jedno i jak nikt inny, kogo znał, bardzo je cenił. Dobra materialne, jasne: lubił. I to też nie tak, że strata otrzymanej od Vanina gotówki by była mu obojętna. Nie była. Zwyczajnie uznał, że z dwojga złego woli wyjść z sytuacji cało. Nie wiedział bowiem, co mają pochowane w kurtkach i spodniach, a trumna przecież kieszeni nie miała.
Cała ta, wydawałoby się nieuzasadniona, lekkość wynikała z obecności we wnętrzu pojazdu szatańskiego urządzenia, które nabył w drodze absolutnego przypadku i zrządzenia losu. Może francuz był po prostu w czepku urodzony? Nie przewidziałby przecież, że podarowane przez Carlę klucze do baru, w którym miał dziś pomagać, zabezpieczone jedyne AirTagiem, okażą się tak przydatne. Pamiętał doskonale, jak prowadził zaciekłą dyskusję z latynoską, twardo stojąc przy opinii, jakoby gadżet był co najmniej zbędny. W myślach układał już przeprosinową litanię, którą z całą pewnością będzie musiał wygłosić przy jednoczesnym dziękowaniu za jej wybuchowość.
To, że Carla była pedantką, wiedział od dawna. To, że nienawidziła, gdy ktoś przestawiał jej rzeczy również. Ale dopiero gdy zetknął się z jej maniakalnym inwestowaniem we wszystko, co zapewnia kontrolę, zrozumiał, że jest pokręcona. Ale to nie zawsze wada. Dla przykładu: teraz. Wściekła brunetka pruła najpewniej przez ulice Paryża, ażeby odzyskać swoją własność.
Słysząc głos Vanina, natychmiast podniósł głowę, powitał go wciąż obecnym zadowoleniem i wrócił do grzebania w telefonie.
— Miałem się z nimi prać po mordzie? — odparł kompletnie niewzruszony. — …Ja pierdolę, jadą szlaczkiem. Chcesz zobaczyć?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- Nie...Tego nie powiedziałem. - Odpowiedział Vanin na pierwsze pytanie i zastygł na chwilę z lekko rozchylonymi ustami, jakby się nad czymś zastanawiał i zaraz westchnął. Irytacja powoli narastała w brunecie. Ten delikatny grymas na twarzy Białorusina wskazywał, że na pewno nie był zadowolony z obrotu spraw. Oczywiście, złości nie zamierzał przekierowywać na kierowcę-debila. Zerknął na niego zdziwiony, gdy Andre nie odmówił sobie komentarza sposobu jazdy młodzików. Co najbardziej mu się rzucało w oczy, mechanik był tym rozbawiony.
- ...Ciebie to bawi? - Spytał absolutnie poważnie. Tego typu wydarzenia, nawet jeśli brać pod uwagę absolutną amatorkę gówniarzy, potrafiły trochę napsuć krwi. Tak jak właśnie Vaninowi w tym momencie.
Dwie osoby zeszły po schodach - mężczyzna i jedna kobieta, w trakcie gdy dwójka rozmawiała przy wejściu. Mężczyzna, dość wysoki, niósł torbę, którą wcześniej dzierżył Vanin.
Ubiór dwójki nieznajomych zdecydowanie nie pasował do miejsca, w którym przed chwilą przebywali. Stroje wręcz krzyczały o dużym stanie majątkowym. Szczególną uwagę zwracała czerwona, obcisła i krótka sukienka jasnowłosej, a wysokie obcasy odbijały się echem jeszcze w środku budynku.
- Do zobaczenia, panie Vanin. - Rzuciła na odchodne z uśmiechem i skierowała swoją uwagę na Andre. Przyjrzała mu się dłużej, bardziej starannie. - Pańska maskotka? - Spytała bez ogródek, zatrzymując się przed wejściem.
- Bynajmniej. To mój kierowca. - Odpowiedział od razu, czując niepokój tym niepożądanym w tej sytuacji zainteresowaniem Andre ze strony wampirzycy. Urodzeni mieli specyficzne zachcianki, jak i nietypowe podejście do ludzi, nawet jeśli to właśnie ten gatunek dominował świat. Jasnowłosa skinęła tylko głową, machnęła ręką na pożegnanie i udała się w swoją stronę.
Marcus obserwował ich uważnie, dopóki nie zniknęli przy najbliższym zakręcie. W końcu z wampirami nigdy nie było wiadomo. Sytuacja, koniec końców, wymusiła na mechaniku opuszczenie samochodu, w którym miał zostać.
- Potrzebuję dostać się w jeszcze jedno miejsce. - Obwieścił w końcu Marcus, spoglądając w stronę oddalającego się samochodu. To, że nie lubił, kiedy rzeczy działy się wbrew jego planom, było bardziej niż oczywiste. A jednak czuł w kościach, jakby to był moment, żeby trochę odpuścić. Brał zdecydowanie za dużo roboty na swoje barki.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— Czego w takim razie? — wtrącił, nim Vanin zadał kolejne pytanie.
Niewiele lepszych opcji na rozwiązanie całej tej sytuacji przyszło francuzowi do głowy. Mógł prowokować młodzików i liczyć, że Marcus wróci, zrobi jakieś sztuczki, zadzwoni na policję. Mógł też dostać ostrzem w śledzionę i wykrwawić się na miejscu. Mógł zwodzić chłystków w nieskończoność, mógł skończyć z groźnym urazem na potylicy i połamanych nogach. Każdy scenariusz, który przewidział, kończył się źle. Nie, żeby obrana przez niego ścieżka pacyfistycznego podejścia była właściwa – skończył bez samochodu i kasy – ale na pewno była najspokojniejsza i najmniej ryzykowana. I choć lubił ryzyko, tak zabawy w wymierzanie ciosów i uchylanie przed nimi – niekoniecznie. W jego oczach chłopcy byli dziećmi – krnąbrnymi, zbuntowanymi, może nawet pokrzywdzonymi przez system.
Czy go to bawiło? Jeszcze jak. Potwierdził przypuszczenie Vanina skinięciem głowy, choć na szczyt zadowolenia mechanika musieli jeszcze poczekać. Jeszcze… Chwilę. Ostatni raz zerknął w skrzynkę odbiorczą na telefonie, w myślach poprosił Boga o łaskawość i schował go w kieszeń.
Widząc wychodzącą z budynku parę, od razu zawiesił na nich spojrzenie. Nie umknął mu fakt, iż odznaczali się na tle brudu i syfu, jaki panował w tym miejscu. Utkwiony nań wzrok stał się natrętniejszy, gdy odstrzelona jak szczur na otwarcie kanału blondynka postanowiła przypiąć mu osobliwą łatkę. Tego jeszcze o sobie nie słyszał. A już na pewno się z tym nie zgadzał. Zmienił obiekt zainteresowania – teraz to Białorusin stanął na podium pytającego spojrzenia francuza.
Poczekał, aż odejdą.
— Maskotka? — powtórzył, nie do końca wiedząc, co mogło się kryć pod takim stwierdzeniem. Choć… Jak się dłużej nad tym zastanowił, doszedł do wniosku, że być może Marcus gustował we własnym gatunku. W mężczyznach znaczy się. To by wyjaśniało wstrzemięźliwość w odpowiadaniu na pytania dotyczące tej sfery życia.
— Mhm, nasz transport zastępczy właśnie podjeżdża — powiedział Andre, wychwytując nadjeżdżającego Seata.
Carla. Wściekłość biła nie tylko z jaskrawo-czerwonego lakieru Leona, ale i miny, z jaką kobieta wysiadła z samochodu. To, jak wyglądała w barze, nijak miało się do tego, co właśnie sobą prezentowała. Nie wiedzieć kiedy i jak, znalazła się tuż obok nich. Momentalnie rzuciła się na francuza z łapami, wymachując nimi jak rozdrażniona ośmiornica.
— Nogi ci z dupy powyrywam! W co ty pogrywasz, co? — syknęła, wpychając w klatkę piersiową mężczyzny kluczyki.
— Uspokój się, później ci wszystko wytłumaczę. Wezwałaś policję? — zapytał, kierując się w stronę krwawej błyskawicy. Ruchem ręki zaprosił towarzysza do uczynienia tego samego.
Latynoska kiwnęła głową i ruszyła za mechanikiem. Gdyby ważyła więcej, najpewniej ziemia drżałaby pod jej stopami, wywołując coś na kształt trzęsienia ziemi. Wciąż jednak – pomagała im. Jemu. Sobie? Ciężko ocenić co nią kierowało.
— Co się stało? Gdzie moje kurwa klucze? Znowu wciągasz mnie w te swoje brudne sprawy! Ty pieprzony idioto, dałeś się zrobić jakimś gówniarzom! — ciągnęła dalej, zapinając pas. Mało brakowało i wyrwałaby sprzączkę, siłując się z mechanizmem. I jak ten wulkan – wybuchała na wszystko wokoło. Wątpliwa przyjemność nie ominęła nawet Vanina, choć z ichnimi sprawunkami niewiele miał wspólnego. Cóż. Wrzuci w koszt prowadzenia biznesu. —A ty, co masz z tym wspólnego? Gadaj ale już. Mam tego dość!
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Czego się spodziewał? Na pewno nie takiego spokoju. Ludzie łatwo łapali nerwówkę w tego typu sytuacjach.
- Nieważne. - Mruknął od razu z miną powoli wracającą do stanu przeciętnej obojętności. Pytanie, które rzucił, było spowodowane tym, że chwilowo dał się ponieść emocjom. Rozsądniej byłoby postąpić tak, jak właśnie zrobił to Andre - czyli nie dać się zranić. Postępowanie tak, jak rozkazują przestępcy to była najrozsądniejsza taktyka na przeżycie. Tylko, że Francuz dodatkowo wyglądał na rozbawionego.
Marcus zerknął na Francuza, kiedy ten powtórzył to charakterystyczne słowo za jasnowłosą. Jak zwykle, pozostawał niewzruszony. Możliwe, że nie zorientował się nawet, w jaki sposób mogło być to odebrane przez człowieka niewtajemniczonego w świat nadnaturalnych.
- Osobistości, takie jak pani Manon, są niezwykle osobliwe nie tylko w wyglądzie, ale również w zachowaniu, jak i sposobie wysławiania się. Odcina się grubą linią od zwykłych, szarych ludzi i traktuje ich... Inaczej. - Wyjaśnił wyjątkowo wylewnie, omijając jednak najistotniejszy szczegół traktujący o wampirach. - Nie nadinterpretuj. - Zastrzegł, po chwilowej pauzie, odwracając wzrok od Francuza. Więc wiedział i domyślał się, co mógł mężczyzna wywnioskować.
- Świetnie. - Skwitował z lekkim uśmiechem. Francuz, jak się okazało, był w stanie wykombinować coś na bieżąco. Kierowca coraz idealniejszy, poza tym, że oddawał samochody jakimś chłystkom.
Samochód zatrzymał się niedaleko, a z niego wyskoczyła krzykliwa, charakterna Latynoska, którą Marcus zdążyć zapamiętać z baru. Odruchowo odchylił się wymownie, chyba pod wpływem jej krzyków. Spoglądał na tę scenę z uniesionymi brwiami. Potem, posłusznie, skierował się do środka pojazdu w akompaniamencie krzyków kobiety. Usiadł na tylnym siedzeniu i zapiął pas, kiedy uwaga Carli znalazła się na nim. Brunet podniósł spojrzenie na lusterko i napotkał wściekłe oczy barmanki.
- ...Z czym? - Spytał w końcu nieświadomy źródła wściekłości barmanki. A może świadomy, ale nie do końca kojarzył jednego z drugim. A może, zgrywał idiotę, cholera go wie. - Nic nie mam wspólnego z kradzieżą auta ani kluczy. - Odparł spokojnie. - Ani już na pewno nie dałbym się zrobić jakimś gówniarzom. Mam trochę więcej oleju w głowie. - Usiłował subtelnie skierować uwagę kobiety na Andre. Marcusowi zbędna była kłótnia z kimś w silnym stanie wzburzenia emocjonalnego. Krzywy, delikatny uśmiech wpełzł na twarz bruneta, co zasłonił naturalnie palcem wskazującym, kiedy przytknął dłoń do podbródka.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Kobieta, właśnie rugająca Marcusa, zamrugała nerwowo, przełknęła ślinę i, jak zaczarowana, wróciła do czynienia tego, co rozpoczęła – rzucania się do kierowcy-debila. Vanin rozgrywał ją jak pięciolatka. Może to ten naturalny dar narodów słowiańskich – obycie z wiecznym darciem mordy i chęcią mordowania? Kto go tam wiedział. Mimo słabości w kontaktach międzyludzkich radził sobie po prostu świetnie. A przynajmniej z nią.
— Widzisz André? Można? Można! — wrzeszczała nieustannie ile tylko sił w płucach. — Ale nie… Ciebie przemoc brzydzi! No i widzisz, co z tego masz! Lepiej, żeby te klucze się znalazły albo z naszym układem koniec. Rozumiesz?! Mam dzieci na utrzymaniu.
Jatka wydawała się jedynie rozkręcać. Im bardziej Chevalier milczał, tym głośniej krzyczała Carla. Jakby chciała go sprowokować do jakiejkolwiek reakcji – innej niż wykrzywianie twarzy w naiwnej próbie przetrwania tyrady. Tyle dobrze, że nie łapała za kierownicę, chcąc rozbić pojazd. Prawdopodobnie jedyne, co ją powstrzymywało, to że był jej własnością. Nic więcej, nic mniej.
— Prowadzę, ucisz się w końcu — napomniał ją, jak na niego, dość chłodnym tonem. Miał po kokardę kobiety zamkniętej w ciele ujadającego yorka. A bardziej niż ilości decybeli to tego, ile informacji spływało z jej ust. Jeszcze nie zdążyła wywlec z siebie tych, które wolał, by pozostały między nimi, ale obawiał się, że tak to się właśnie skończy. Chronił swoją prywatność i bardzo nie chciał mieszać interesów z tym, co działo się w jego życiu. Nie z Vaninem. W sumie – z nikim.
Carla nic sobie nie zrobiła z ostrzeżenia francuza. Jak się darła – tak się darła. Repertuar wyzwisk, uraz i dogryzania zwiększał się z każdą minutą. Andre więdła mina coraz bardziej. Choć, jak można się domyślać, kiedy co jakiś czas zerkał na umieszczony na szybie telefon, jakby promieniał.
Trasa wyznaczona przez już nie szatańskie, a przydatne urządzenie doprowadziła do celu. Rzeczywiście, z bezpiecznej odległości, w jakiej zaparkował francuz, można było dostrzec ichnią zgubę. Co dalej?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Vanin zwracał uwagę na słowa, jakie padały ze strony kobiety. Ważne jest wiedzieć więcej o swoim współpracowniku, szczególnie, gdy ten niezbyt chętnie dzielił się wiedzą o sobie. Skupianie uwagi na Carli nie trwało za długo, kiedy tyrada zaczęła przypominać tylko rzucanie mięsem. Nic godnego zapamiętania, toteż wampir wyłączył się.

Dojeżdżając na miejsce, można było dostrzec migające światła charakterystyczne dla policyjnego pojazdu. Podane przez Carlę informacje o skradzionym samochodzie oraz kontakt ze służbami znacznie ułatwiły pracę służbom. Przez jeszcze uchylone drzwi wozu policyjnego można było ujrzeć jednego z młodzików, który przyczynił się do kradzieży. Drugi znajdował się za nim. Trzeci, cóż, poruszał się innym pojazdem. Na ten moment nie został uchwycony.
Passat, niestety, doznał obrażeń. Pościg najwyraźniej wprowadził w panikę kierującego pojazdem. Skręcając w jedną z ciemnych uliczek, wjechał w wielki kontener na śmieci, co spowodowało wgięcie przedniej maski i wybicie prawego reflektora.
Cała trójka wysiadła z samochodu. Andre i Carla zostali poproszeni przez policję o identyfikację przestępców, krótki wywiad, jak doszło do kradzieży. Funkcjonariusze zadali kilka pytań na temat danych skradzionego samochodu i parę innych, które były częścią procedury, choćby spisanie protokołu uszkodzenia pojazdu.

Marcus w tym czasie stał na uboczu. Zerkał na zegarek co jakiś czas, aż w końcu zrozumiał, że nie było cienia szansy na to, by zdążyć w umówione miejsce. Odbył dość długą rozmowę, zerkając co jakiś czas w stronę mundurowych, którzy rozmawiali z Carlą i Andre.
- ...Nie będę tego tłumaczyć przez telefon... Losowe wydarzenie. Ta... W takim razie kiedy indziej, na przykład jutro? Przechowasz to chyba do jutra, prawda? Nie ucieknie. Cześć. - Zakończył rozmowę, kiedy dwójka zaczęła się zbliżać.
- Ale się porobiło. - Podsumował obojętnie Vanin. Brzmiał tak, jakby nie obchodziła go cała ta sytuacja - po części tak było - ale kiedy już miał wyjaśnioną sytuację ze swoim kontaktem, mógł odetchnąć z ulgą. Koniec końców liczyło się to, żeby nie ucierpiał na tym biznes, gdyż samo uszkodzenie samochodu go nie interesowało. - W tych okolicznościach nie będę nawet pytać o transport. Sytuacja jest już wystarczająco nieprzyjemna.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Auto, może nie całe, przetrwało starcie z nastoletnimi podbijaczami ulic i szemranych biznesów. Pieniądze odzyskane. Chevalier nie ucierpiał, a przynajmniej nie z rąk młodzików – Carla była w tej materii bardziej brutalna, niż cała banda razem wzięta. Przestrzeliła go raz, a może dwa, w głowę, okrzyczała nieomal naruszając słuch, ale kiedy tylko odzyskała „swoje”, straciła na zapale do bijatyki. Latynoska, jak bomba, wybuchała szybko, potężnie, a po chwili nikt już nie pamiętał, co właściwie się wydarzyło.
Andre natomiast wydawał się już nie pamiętać… Niczego. Tak, jakby cała ta sytuacja ani odrobinę go nie ruszyła. I to po części prawda: w życiu przeżył sporo, głównie za sprawą wrodzonego pacyfizmu i niechęci do walki w „zwierzęcy sposób” – nauczył się odpuszczać, wierzyć w sprawiedliwość i lepsze sposoby, niż rozwiązywanie problemów za pomocą pięści. Zresztą, nie trzeba być orłem intelektu, by dojść do wniosku, że konsekwencje prawne będą dla nastolatków lepszą nauczką, niż parę siniaków. Sądząc po miejscu, w jakim mieszkali, pewnie i tak mało mieli miejsc na ciele, które byłby od nich wolne. Przemoc rodzi przemoc – to właśnie wpoił mu Cyril za dzieciaka, a francuz nigdy nie zwątpił we wskazaną przez ojca drogę. Ani wczoraj, ani dziś, ani jutro.
— Co jest w niej nieprzyjemnego? — zapytał Andre, chowając ręce do kieszeni kurtki. Spojrzał na Carlę, próbując znaleźć odpowiedź, której twarz Marcusa wybitnie mu odmawiała. Ogólnie rzecz biorąc – ciężko było z Białorusina cokolwiek wyczytać. Brunet naprawdę zaczynał wierzyć, że przeciwieństwa się przyciągają: gorącokrwista latynoska i lodowaty bufon. Idealnie się dobrali.
— Ty udajesz czy pytasz poważnie? — burknęła.
W moment poczuł się wyobcowany. Jakby oto wykładali mu fizykę kwantową, oczekując, iż cokolwiek zrozumie. Podrapał się w tył głowy i wzruszył ramionami – cóż innego mógłby począć? Ani jedno, ani drugie, nie było skore do wyjaśnienia braku przyjemności z zamieszania. Przecież tylko chaos jest coś warty.
— Aha, ta — mruknął nieprzekonany i, całkowicie ignorując sugestię kontrahenta, otworzył zapraszająco drzwi na tylne siedzenia. Teatralnie wręcz. Jak dla księżniczki. Dzikuska obsłużyła się sama. — Wsiadaj i nie marudź Vanin. Gdzie? Może dom Carli będzie po drodze.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Brew Marcusa nieznacznie drgnęła ku górze, kiedy padło pytanie z ust długowłosego. Zerknął krótko na Latynoskę, która postanowiła jawnie skomentować postawę Francuza. Dopiero po tym, jak skończyła, otworzył usta.
- Bycie napadniętym przez trójkę dzieciaków, zepsuty samochód, pościg... Nie, rzeczywiście nic. - Zaczął wymieniać, żeby zaraz zakończyć zdanie bezbarwną ironią. Dodałby jeszcze coś o dzwonieniu na policję, choć sam działał w myśl zasady "najciemniej pod latarnią", tak wzywanie służb akurat teraz, gdy był w trakcie załatwiania spraw niekoniecznie legalnych, cóż... - ...Chociaż może to i dobrze. Nie tracisz głowy, kiedy się coś dzieje. Przydasz mi się. -  Dodał zaraz, ignorując zupełnie obecność Latynoski. Vanin dochodził do wniosku, że lekkoduszne podejście do sytuacji mechanika mogło być na plus i tylko potwierdzało to, co powiedział o nim Dimitri. Rzeczywiście Andre był świrem. Pozostawało pytanie, czy była to zaleta, czy jednak wada, ale na razie wszystko wskazywało, że to pierwsze. Niemniej, nic jeszcze nie było przesądzone.
- Marcus. - Poprawił go do razu, jak usłyszał samo "Vanin" bez "pan". Jak to mawiali w jego okręgach, po nazwisku to po pysku. Nawet jeśli to nazwisko było fałszywe. Uznawał, żeby zwracać się do niego formalnie albo nieformalnie. Nie było niczego pomiędzy. Jednak ponownie się zaskoczył postawą Andre. Mechanik zignorował subtelną sugestię bruneta, która jasno mówiła, iż zamierzał udać się w swoją stronę na własną rękę. - De la Chine niedaleko la Bellevilloise. - Odpowiedział na zadane pytanie, podchodząc do drzwi samochodu, które zostały dla niego przytrzymane i sam je złapał, czekając, aż Francuz wsiądzie na miejsce kierowcy.
Rue de la Chine. Dzielnica Ménilmontant zamieszkała w większej części przez imigrantów. Vanin nie zdziwiłby się, gdyby Carla rzeczywiście mieszkała w tej samej okolicy, co on.
Usadowiwszy się na tylnym siedzeniu, zapiął posłusznie pasy i skierował głowę za szybę. Służby zdążyły się zabrać z miejsca zdarzenia. Brunet miał jedno pytanie do Andre w sprawie tego "obrzydzenia do brutalności", o którym nadmieniła wcześniej Carla, ale wolał powściągnąć z zadaniem go do momentu, aż Latynoska opuści samochód. Dlatego niepytany siedział cicho.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Andre, jak to Andre, nie pojmował, że „coś” się stało. Miał zdecydowanie inne postrzeganie ryzyka i wartkich emocji, niż statystyczny człowiek, a nawet – jak wynikało z reakcji Vanina – istoty nadnaturalne. Kto wie, może tyle razy zaglądał śmierci w oczy, że podobne wydarzenia, do tego, które właśnie miało miejsce, nie robiły już na nim wrażenia?
W każdym razie, na pewno był świrem. Świrem, który najwidoczniej nie pierwszy i nie ostatni raz ładuje się w oko cyklonu na własne życzenie. Pewnie, gdyby chciał, mógłby poradzić sobie z rozochoconą na cudze mienie bandą, sęk w tym, że w żaden sposób nie leżało to w jego naturze. Nie widział sensu. Żadnego, choćby najmniejszego argumentu przemawiającego za tym, że walka z nastolatkami przyniesie światu więcej korzyści, niż skorzystanie z narzędzi, które oferuje każde współczesne państwo. Tym mocniej, iż wierzył w moc resocjalizacji. Jeśli nie dla wszystkich, to choćby dla jednego. Tego, w którym upatrywał ofiary nierównego i okrutnego losu. A przecież nic tak dobrze nie uczy, jak potykanie się o własne nogi. O tym właśnie zapominają ludzie z chwilą, gdy postawią pierwszy krok.
Błędy są błogosławieństwem, podobnież porażki. Z jakiegoś jednak powodu oba traktuje się jako coś absolutnie złego.
Francuz spojrzał na Marcusa oceniająco, zaraz jednak rozładował rodzące się napięcie wyuczonym, irytującym jak cholera, uśmiechem.
— Nie jestem przedmiotem — przedstawił sprawę jasno Andre.
Więc jednak istniała na tym świecie rzecz, która potrafiła zirytować go w sekundę – traktowanie jak przedmiot, jak coś, co można dowolnie kształtować i urabiać wedle własnej woli niczym glinę. Mechanik miał mocne poczucie własnego „ja” – własne ścieżki, spojrzenie na świat, wolną wole i silne przekonania. Z tego też względu nigdy nie odpuszczał okazji do podkreślenia tej drobnej różnicy między uwielbieniem pieniędzy, a co za tym idzie naginanie się na ich modłę, a zasadami, których się trzymał. Te drugie stały wyżej w hierarchii. Po prostu.
— Vanin — powtórzył bezrefleksyjnie. Inaczej – refleksję miał, ale zwężała się drastycznie w chwili, gdy władzę przejmował wetknięty między fałdy mózgu gad, pchający go do stałego upewniania się, jak bardzo może sobie pozwolić. Jak dziecko? Jeszcze jak. — To po drodze.
— Będziecie gadać czy wrócę do domu przed północą?
Carla przewróciła oczyma i wymownie trzasnęła drzwiami. Ona jedyna nie upatrywała uciechy w niekończącej się próbie słownych sił. Ciężko się jej dziwić – nie miała z sytuacją nic wspólnego (a przynajmniej z pozoru), a została w nią na siłę wetknięta. Co więcej, błagalne spojrzenie francuza posłane w momencie, gdy przekręcał kluczyk w stacyjce, umocniło latynoskę w przekonaniu, że znajomość z Andre to niekończące się kłopoty.
— Tak, możesz, ale tego dla odmiany nie rozbij… — westchnęła i wróciła spojrzeniem na telefon.
Uśmiech dziecka za seata Leona z obiciem na bocznych drzwiach. Bezcenne. Tak samo, jak pełny bak paliwa, które francuz zawsze po sobie zostawiał. Cóż, koszt „wypożyczenia” na ostatnią chwilę. Napiwek w podwózce do domu. Ruiny. Rudery. Rozpadającego się mieszkania z kartonu. Zwał jak zwał. W takim w każdym razie mieszkała Carla.
— Widzimy się na rozładunku — rzuciła do Andre, wysiadając z pojazdu.
— Pamiętam, pamiętam — powiedział i odmachał kobiecie na pożegnanie, a kiedy tylko zniknęła z zasięgu wzroku – natychmiast odwrócił się do Białorusina. — Chcesz się przesiąść?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Oceniające spojrzenie ze strony Andre umknęło brunetowi. Dopiero ten dziwny uśmiech, jaki wpłynął na jego twarz, wzbudził w Vaninie zainteresowanie. Chwilowo zamilkł na słowa mechanika i przechylił nieznacznie głowę, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Oczywiście, że nie. Jesteś człowiekiem. - Wyraził najbardziej oczywisty fakt, nie spoglądając w stronę Francuza. Niewzruszona twarz Vanina nie mówiła nic. Zgrywał się, czy rzeczywiście uznał tego rodzaju odpowiedź za najbardziej odpowiednią? Nikt nie wiedział. Jedynie drgnięcie kącika ust bruneta mogło zasugerować, iż w pewien sposób bawiło go zgrywanie niezbyt bystrego i wprawianie w irytację innych. Marcus zaczął snuć wniosek, że Andre był zbyt wrażliwy na własnym punkcie, zważywszy na to, co powiedział w barze.
Mina Vanina spoważniała, kiedy mechanik stał uparcie przy nieodpowiadającej brunetowi wersji zwracania się. Brew ponownie sugestywnie uniosła się ku górze. Patrzył na Andre przez moment w milczeniu. Na tym się skończyło. Marcus nie miał nic więcej do powiedzenia, jeśli ten wolał stać przy swoim. Tak naprawdę w przypadku Vanina, potrzebne było naciskanie odpowiednich guzików, żeby wyprowadzić go z równowagi. Całe szczęście, nie mówił o sobie zbyt wiele. Jedyne, co zdążył wypaplać, to to, że nie lubił, gdy myliło się go z Ruskiem.
Carla wtrąciła się w tę próbę potyczek słownych, tym samym przypominając o swoim istnieniu, o którym zresztą Marcus zdążył na moment zapomnieć. Znajdując się w środku auta, odciął się od świata zewnętrznego. Dopiero, gdy znaleźli się pod domem Carli, wrócił do żywych.
- Mhm. - Mruknął, i wysiadł, żeby zaraz zmienić miejsce na to z przodu. - Możesz jechać. - Rzekł neutralnie, kiedy już zapiął pas. Sytuacja z gnojkami kradnącymi samochód nieco go rozbudziła, ale teraz, gdy już przejechali się kawałek, senność i zmęczenie uderzyła Białorusina z podwójną mocą.
- Zastanawia mnie, co miała na myśli Carla, mówiąc, że brzydzi cię przemoc. Pacyfista? - Spytał z pozoru bezbarwnym tonem, nieco zachrypniętym przez zmęczeniem głosem. Zastanawiał się, na ile, w razie kłopotów, będzie musiał też zwracać uwagę na bezpieczeństwo i stan zdrowia swojego kierowcy. Zważywszy na to, że miejsca, które odwiedzał, nie były zbyt bezpieczne. - Nie mówię, że tam, gdzie będziemy jeździć, będzie dochodzić do regularnych bijatyk i strzelanin, ale... - Urwał, odwracając na chwilę wzrok od Francuza. - ...Różnie bywa. W pierwszym odruchu najlepiej uciekać, ale co jeśli nie będzie takiej możliwości? - Spytał, przenosząc uważne spojrzenie na Andre. Nieważne, czy mechanik dalej żywił do niego urazę za niebezpośrednie sklasyfikowanie go jako przedmiot, czy już mu minęło. Marcus musiał znać podstawowe - w jego odczuciu - spojrzenie na pewne tematy osoby, z którą współpracuje.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Gdy tylko Marcus zajął miejsce, brunet ponownie uzbroił zamek drzwi. Przezorny ubezpieczony. Co prawda, nie zakładał, że nie-rusek zechce z pędzącego pojazdu wyskoczyć, ale już to, że ktoś nieproszony wpełźnie na tylne siedzienia jak najbardziej.
Chevalier spojrzał na pasażera kątem oka. Podskórnie czuł, że właśnie tę kwestię postanowi wyciągnąć, gdy tylko nadarzy się okazja. Nie winił go za to, Vanin nie był pierwszym, któremu osobliwe, jak na standardy przestępcy – którym Andre niewątpliwie był, dalekie od przemocy podejście wydaje się naiwne i nie na miejscu.
— Czy ja wiem? …Pacyfista, nie-pacyfista. Bóg dał nam intelekt, żeby go używać. Agresja rodzi agresję, a i tak niewiele zmienia — powiedział, po czym odchrząknął zalegającą w gardle maź i kontynuował: — Jak ktoś ma strzelić to i tak to zrobi. Bardziej prawdopodobne, że wtedy, gdy podniesiesz argument pięści. Żadna w tym filozofia.
Andre rozpracował kark lewą dłonią. Dyskomfort francuza stał się widoczny; nie za pośrednictwem tego, co mówił, ale tego, jak układało się jego ciało. Z całą jednak pewnością zdawał sobie sprawę, iż ryzyko było wpisane w zawartą przez nich umowę. Mogli zginąć, dostać pociskiem w tętnicę albo głowę – od policji lub od tych, którym nie w smak interesy Vanina. Wiedział, a mimo to odsuwał w czasie i przestrzeni dudniące pod czaszką ostrzeżenia. Tak było wygodniej i zwyczajnie lepiej. Zbytek myślenia to zły doradca, odbierający często sprawczość. Na to nie mógł sobie pozwolić.
— Czego ode mnie oczekujesz Vanin? — westchnął.
Chevalier nie wątpił, że Białorusin potrafił wyciągać wnioski, które pozwoliłby – i bez zadanego pytania – znaleźć odpowiedź. Najpewniej już ją miał, a teraz starał się jedynie potwierdzić, czy była prawidłowa. Problem w tym, że Andre nie umiał, albo umieć nie chciał, zadeklarować jednoznacznej ścieżki, którą podążyłby w sytuacji zagrożenia. Jasne, nie raz i nie dwa stawał naprzeciw mało przyjemnych ludzi, ale nigdy pod murem, nigdy tak, by musiał wątpić we własne zasady. „Co, jeśli nie będzie takiej możliwości?” – nie wiedział. To było najgorsze. Ten moment, w którym będzie – teoretycznie – zmuszony do wybierania między życiem a pogwałceniem wszystkiego, w co wierzył.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach