Liczba postów : 22
Gdy tylko przekroczyła próg budynku czuła znajomy, miły zapach prochu. Tego nie dało się tak po prostu wyplenić. A może jej się tylko wydawało? Może jej mózg przywoływał wspomnienia z tych wszystkich momentów, gdy strzelała z ojcem? Zakręciła się przy recepcji, ale to było jedno z tych miejsc, gdzie już ją dobrze znali.
Wykładzina stłumiła dźwięk jej obcasów, gdy przemykała w stronę hali. Nie miała w planach dziś strzelać, a więc nie pobierała broni. Szukała za to kogoś. Osoby, która miała zdecydowanie większe doświadczenie jeżeli chodzi o broń i amunicję.
- Te europejskie zasady... Strasznie nudne. W Teksasie strzelamy popijając browary i przegryzając wszystko grillem. - Jej melodyjny głos, uważnie dobierający francuskie słowa, jakby składała w całość tekst piosenki... Do tego pogodny uśmiech, którym obdarzyła mężczyznę. Ewidentnie była dziś w dobrym nastroju. Zsunęła z ramion kożuszek i rzuciła na stojące obok krzesło.
- Poszło ci w klatę Monet. Więcej pompek czy kurczaka? - Podeszła do Adriena żeby zbić z nim piątkę i uścisnąć na przywitanie.
Ceniła sobie tą relację. Nie miała takich zbyt wiele. A na pewno nie miała drugiej takiej we Francji, tak daleko od domu. Mężczyzna przypominał jej to, co znała. Wojsko, rygor, dyscyplinę, zdecydowanie... Była to pewna stabilność, dzięki której czuła się trochę bardziej jak w domu.