03.05.2023 Przychodzi lekarz do mechanika, a mechanik...

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Tytuł: Przychodzi lekarz do mechanika, a mechanik też lekarz, tylko od
samochodów
Data: 03.05.2023
Miejsce: Vintage Mécanique
Kto: Marcus Vanin i Andre Chevalier

------------------------------------------------------------------------------------------

Każdego dopadały troski życia rzeczywistego. Od około dwóch tygodni Marcus wyłapał, że jego cudowne autko zaczęło mieć dziwne humory, kiedy automatyczna skrzynia biegów wbijała nieparzyste biegi. Za każdym razem zmianie towarzyszyło charakterystyczne szarpnięcie. Jednak nie było to coś, co, w jego mniemaniu, miało zwiastować szybkie zepsucie się samochodu, więc bagatelizował sprawę jeszcze przez jakiś czas. W każdym razie, dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym zdecydował się dać swojej białej Toyocie Corolli więcej odpowiedniej uwagi.
Zaparkował swoje mechaniczne dziecko przed wjazdem do warsztatu. Tak się złożyło, że początki swoich podejrzanych znajomości przynosiły pożytek w postaci dobrych rad, jakie uzyskał od swoich współpracowników. W końcu bywało i tak, że podczas wycinania narządów rozmawiało się o tym, co popsuło się w samochodzie. Ktoś polecił mu ten warsztat.
Białorusin wszedł do środka, próbując odnaleźć współpracownika tego miejsca. Sam wygląd bruneta nie wskazywał, że mógłby być właścicielem samochodu z 2020 roku. Właściwie, wyglądał na wczorajszego i w sumie niewiele mijało się to z prawdą. Roztrzepane włosy w nieładzie, dwudniowy zarost, podkrążone oczy i dodatkowo wampirza bladość niezwykle ujmowała dzisiaj Marcusowi. Gdyby nosił garnitur, przynajmniej wyglądałby... Jakoś bardziej przyzwoicie. Ale, nie przybył tutaj w sprawach biznesowych, a na sobie miał tylko szarą bluzę bez żadnego nadruku i czarne jeansy.
- Witam. - Odezwał się w końcu zachrypniętym głosem, kiedy mechanik pojawił się w warsztacie. - Mam problem z samochodem. - Wyjaśnił zaraz skrótowo, przy okazji swoim akcentem ujawniając, że nie był Francuzem.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Sezon na wymianę opon właśnie się rozpoczął – krew, pot i łzy uderzały o wykafelkowaną podłogę Vintage Mécanique raz po razie. Te ostatnie, rzecz jasna i oczywista, ronili głównie ci klienci, którzy z obsługą samochodu inną niźli tylko kręcenie kierownicą niewiele mieli wspólnego. André rozpoznawał nieszczęśników już po samym tylko wyrazie twarzy. Zupełnie tak, jakby mieli nieznajomość tematu co najmniej wypisaną na czole. Lata praktyki, podczas których wielu, doprawdy różnych ludzi przewinęło się przez warsztat. A to z kolei pozwoliło mężczyźnie zdobyć doświadczenie w fachu i jednocześnie w rąbaniu naiwniaków na cenne pliki gotówki. Jakoś trzeba było sobie radzić w tych ciężkich czasach, nieprawdaż?
W Eguisheim stary numer z rękawicą, czyli zepsuty terminal płatniczy, przechodził bez grama dramatu. Tu, w stolicy bywały niekiedy większe lub mniejsze problemy. Chevalier zwykł rozwiązywać je za pomocą kwiecistej mowy, odrobiny sprytu i charyzmy. Działało. Zawsze działało, czego dowodem był wyjeżdżający z podjazdu warsztatu, stary i fioletowy ze złości, acz niechętny do potyczek, poprzednik Marcusa. Miłośnik i fanatyk BMW. Od wyciągnięcia łomu z bagażnika i przyrżnięcia nim prosto w łeb André dzieliła go chyba tylko świadomość, że nikt w całej pieprzonej Francji nie robi roboty tak dobrze i szybko jak zbliżający się do czterdziestki syn Cyrila o gołębim sercu, który w ramach naturalnej, ascetycznej potrzeby niesienia dobra dorzucał gratisy w postaci wymiany… Czegoś. Czegoś ekstra. Za ekstra kasę.
Sukces należało uczcić w odpowiedni sposób: niezmiennie najlepszą opcją pozostawała filiżanka wyziębionej, jeszcze porannej kawy. Chłód i gorycz, która wykręcała ryj na drugą stronę. Koniec końców to właśnie osławiona kofeina pozwalała przetrwać francuzowi ponadprogramowe godziny, wożące swoje filigranowe ciała SUV-ami jęczące partnerki bogatych fagasów i napompowanych testosteronem ważniaków. Rozwieszone po nieomal całym przybytku plakaty z paniami o biustach większych od głów były marną pociechą. Niewystarczającą w każdym razie.
Chevalier pchnął drzwiczki od magazyno-biura barkiem. A te, cóż, otworzyły się bez grama zwłoki, ujawniając sekundę później postawną sylwetkę mężczyzny nowemu klientowi. Odziany był w odpowiedni, roboczy strój: czarny, o szarych wstawkach i pomarańczowych akcentach. Szelki luźnych spodni utrzymywały się na wypłowiałym t-shircie z logiem firmy na plecach. André trzymał się zasad BHP. Byle jak – ale trzymał.
Usłyszawszy nieznany dotąd głos, zwrócił twarz w kierunku nieszczęśnika, który z twarzy podobny był do zupełnie nikogo. Skinął głową, w górę – nie zaś w dół, na przywitanie. Tyle z kurtuazji i wzorowej obsługi klienta.
— Do mnie czy do ojca? Jak do Cyrila, to nie ma go do przyszłego tygodnia — oznajmił obojętnie André, krótko po tym wzruszając ramionami. Odłożył dotychczas dzierżony w dłoni kubek na przesuwny stół warsztatowy o krwiście czerwonej, żarówiastej wręcz, barwie i przyciszył ryczące ponad normę radio. Voyage Voyage od Desireless wybrzmiewało w warsztacie trzydzieści razy w ciągu dnia – słyszał melodię i głos Claudie Fritsch-Mentrop nawet wtedy, gdy wokoło panowała cisza.
— Stuka, puka, szarpie, strzela, wybucha czy odlatuje w kosmos? — wymienił, opierając ciężar ciała o wspomniany wcześniej wysłużony mebel. Ciecz otulona przez wyszczerbioną przy rantach porcelanę nie mogła czekać – upił z niej łyk, może dwa.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Już wkrótce jego oczom ukazał pracownik warsztatu. Chyba pracownik. Znajomy po fachu wspominał, że ten przybytek prowadzi dwójka mężczyzn - ojciec i syn, ale nie wykluczał, że mogli zatrudniać też innych. W każdym razie, nie to było interesującym szczegółem, jakim uraczył go ów kolega. Zainteresowała go wzmianka o tym, że warsztat służył nie tylko do naprawy samochodów. Widać, bruneta ciągnęło do miejsc, które mogły mu odblokować inne ścieżki.
- Do tego, co jest w stanie naprawić samochód. - Odpowiedział krótko, uśmiechając się przy tym nikle. Odwrócił wzrok, żeby obejrzeć się po warsztacie i doglądnąć jego stanu. Snuł w głowie wnioski, którymi jeszcze się nie dzielił. Nie chciał o nic dopytywać. - Chyba, że potrzebny termin to... Cóż. W razie czego jestem w stanie zapłacić więcej. - Dodał, wracając spojrzeniem na mechanika, który opierał się teraz o stół. Nie mówił tego wyniosłym tonem. Nie po to, by zaznaczyć, że był w stanie wyłożyć więcej pieniędzy, bo po prostu posiadał więcej pieniędzy. Słowa te wyszły z jego ust w postaci naturalnej propozycji. Z nadzieją, że jeśli mechanik jakkolwiek był zajęty lub miał ważniejsze sprawy na głowie, jednak skusi się pomóc Marcusowi.
Parsknął krótkim śmiechem przez nos na wzmiankę o odlatywaniu w kosmos. Zaraz po chwili westchnął, co miało być krótkim wstępem do nadchodzących wyjaśnień.
- Nie, jeszcze nie odlatuje. Za to szarpie, za każdym razem jak skrzynia wbija nieparzysty bieg. To automat. Dałoby się coś zrobić w miarę szybko? - Rzekł, zawieszając na długowłosym wyczekujące spojrzenie.
Brunet sam należał do tych, co nic nie wiedzieli o autach, poza tym, że można nimi jeździć. Natomiast problem był taki, że - uwaga - potrzebował tego auta do jeżdżenia i byłoby niefajnie, gdyby mu padło po drodze. Nie daj boże, po drodze na zlecenie. Albo w drodze na sprzedaż. Początki nigdy nie były łatwe, a rozbieranie ludzi z organów i jednoczesne ich wożenie z punktu A do punktu B należało do co najmniej ryzykownych. Właściwie, Marcusa śmiało można nazwać stukniętym. Człowiek orkiestra.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Lewy kącik ust André uniósł się w pobłażliwym, cynicznym uśmieszku. Do opartego wcześniej ciała dołączyły dłonie zaciśnięte na krańcach stołu. A było na nim dosłownie wszystko – śrubki, klucze, śrubokręty, uszczelki, wysmarowane czarną mazią ścierki z babcinymi haftami i Bóg jeden wie co jeszcze.
— A to nie tutaj. My naprawiamy tylko organy kościelne — odpowiedział drwiąco, ówcześnie wyciągając szyję, by kręgi na powrót zagościły w odpowiednich miejscach. Po paru wygibasach, przy jednoczesnym wsparciu tegoż procesu ręką ułożoną na karku, ciało Chevaliera wydało z siebie głuchy, ledwie słyszalny trzask. Z pewnością na takie dolegliwości pomogłaby prawidłowa postawa – bez wiecznego zgarbienia czy uniesionej godzinami głowy, ale na takie luksusy nie mógł sobie pozwolić. Zresztą, jego ciało od dłuższego czasu nie było w pełni sprawne. Jedno uszkodzenie w tą czy tamtą nie robiło znaczącej różnicy. Nie na tyle, by udać się z pojawiającym epizodycznie bólem do lekarza. Tych nie lubił. A bardziej niż ich samych, wydawania pieniędzy na niezmieniające niczego diagnozy w stylu „taki pana urok”.
Ostatecznie pastwienie się nad klientami niekończącą się ironią i żartem nie leżało w kręgu jego zainteresowań. Zdecydowanie bardziej kręciły go ich portfele. Czas to w końcu pieniądz. A swoje minuty życia francuz cenił niezwykle wysoko. Prawdopodobnie przy niższych cenach, przystępniejszych – to dobre słowo, chętnych na usługi Vintage byłoby znacznie więcej, ale cóż. Przywykł do bycia jedyną opcją na wskrzeszenie machin w promieniu najbliższych kilkuset kilometrów. Ciężko było mu się odzwyczaić.
Spojrzenie Chevaliera, które do tego momentu wykazywało braki zainteresowania, zmieniło się w znacznie trzeźwiejsze, uważniejsze. Przesunął ciemnymi oczyma z filiżanki na sylwetkę mężczyzny, a językiem, którym dotychczas rozsmarowywał po podniebieniu gorycz, przesunął się po zębach. Teraz mówił w jego języku. Języku korzyści, jedynym, poza francuskim, który rozumiał. Ba, był w nim biegły.
— Nie będę ukrywał, mam do wymiany rozrząd w jednym z aut — zaczął mgliście. Choć, jeśli nieco pogłówkować, znaczyło to tyle, że cena za usługę cito będzie oscylować w górnych granicach, być może niedostępnych dla zwykłego zjadacza chleba, żyjącego od pierwszego do pierwszego. A za takiego właśnie miał Marcusa. Bynajmniej jednak go nie skreślał. Życie nauczyło André, że najciemniej jest, o właśnie, pod latarnią. A że pod tymi bywał często i chętnie…
— Albo szybko, albo dobrze… Ewentualnie drogo, a wtedy może być szybko i dobrze — Skoro był chętny do płacenia — niech płaci. Pytanie, jak dużo i czy kwota wystarczy na to, by Chevalier nagiął czasoprzestrzeń i możliwości własnego ciała. Miał swoją cenę – jak każdy. Z tym jednak wyjątkiem, że nie łudził się, iż jest inaczej. Najgorsza prawda, ale prawda: egoizm i pazerność leży u podstaw ludzkiego istnienia.
— Brzmi jak problem z przetwornikiem momentu obrotowego albo czujnikiem wału korbowego. Może oba na raz? Ciężko powiedzieć… Wjedź na kanał, rzucę okiem — podsumował, nie dając Vaninowi czasu do namysłu i, po prawdzie, rozmyślenia się. Musiał być zdesperowany albo, co lepsze, samochód był mu do czegoś niezwykle potrzebny. A to pozwalało windować cenę choćby i we wspomniany kosmos.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus nie odpowiedział nic na drwiącą odpowiedź ze strony mechanika. Uśmiechnął się tylko łagodnie, z nutką sztuczności, nabierając przy tym łagodniejszych rys. Za to jego uwagę przykuł chrzęst, jakie wydały kręgi szyi mężczyzny, kiedy ten przekrzywił głowę na bok. Wyostrzone ucho wampira, chcąc nie chcąc, wyłapywało takie dźwięki z dużą łatwością. Z kolei umysł Marcusa, jak na specjalistę przystało, zaczął zastanawiać się nad postawą długowłosego. Każdego dopadało zboczenie zawodowe i brunet nie należał do wyjątku. Dlatego zaczął uważniej przyglądać się sylwetce mechanika i dochodził do wniosku, że tego rodzaju praca musi w jakiś sposób eksploatować ludzkie ciało. Marcus nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad zawodem mechanika i nad jego potencjalnymi trudami.
Po krótkiej chwili i analizie, jaką odbył w głowie, brunet wrócił spojrzeniem na twarz mężczyzny, którego mimika z kolei zmieniła się na bardziej zainteresowaną. Marcus uniósł nieznacznie brew, wyłapując, iż mechanik ożywił się na wzmiankę o pieniądzach. Nie dziwił się i nie miał za złe tego, jak działał ten świat. Przywykł. Ważne było, żeby umieć wykorzystać słabości ludzkie na swoją korzyść.
Przechylił lekko głowę na bok, kiedy mechanik zaczął wypowiedź. Brzmiał tak, jakby nie potrafił się zdecydować, ale Marcus nie wpadł na to, że mechanik tylko chciał sprawiać takie pozory.
- Jasne. Wszystko ma swoją cenę. - Odpowiedział bez większego namysłu, dając przy tym jasny znak, że - ponownie - nie przeszkadzała mu kwota, jaka przyjdzie mu zapłacić. - Oczywiście, w zależności, co go boli. Zapłacę dwa razy tyle, ile normalnie jest za taką naprawę. - Dodał zaraz, jeszcze przez chwilę obserwując twarz mechanika. Czy Marcus wiedział, co będzie do naprawy? Nie. Czy Marcus będzie wiedzieć, jaka jest przeciętna cena za naprawę rzeczywistego problemu? Również nie.
Usta bruneta wygięły się w niejasny grymas. Przetwornik momentu obrotowego, czujnik wału korbowego... Równie dobrze mógłby powiedzieć, że kosmici z Marsa przylecieli i chcą podjąć próby porozumienia się z ludźmi. Nazwy brzmiały już na wstępie, jakby miały gryźć. Posłusznie udał się w stronę swojego mechanicznego dziecka i wjechał nim do środka. Wysiadł za chwilę i odszedł kilka kroków na bok, wyciągając telefon i googlując to, co powiedział mechanik.
- Jeśli to któreś z tych, to ile zajmie naprawa? I jaka będzie cena? - Spytał obojętnym tonem, wpatrując się intensywnie w ekran. W międzyczasie odczytywał korespondencję od zleceniodawcy, mając na uwadze, że termin zlecenia zbliżał się nieubłaganie.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
André nie silił się na zmyślne manipulacje, kręcenie karuzelą dostępnych zawsze i wszędzie wymówek oraz sztuczek. Nie musiał. Jasne, możliwość dodatkowego, nieprzewidzianego przecież, zarobku kusiło jak wściekłe, ale ostatnimi czasy życie zdawało się odpuścić mu zmartwień. Klientów może nie było wielu, niemniej – byli. I to głównie tacy, którzy zostawiali po sobie odpowiednią ilość gotówki, by mógł (wraz z ojcem) spokojnie bytować, a czasem zainwestować w „drobne” przyjemności. Francuz nie wierzył w gromadzenie pieniędzy – życie było na to za trudne i, jakby nie patrzeć, krótkie. Zdecydowanie bliżej było mu do doktryny, iż należy czerpać z niego pełnymi garściami, bez zbędnego zaglądania w przyszłość i wróżenia z fusów. Być może, kto wie, gdyby przyjął odmienną taktykę finansową, warsztat nie stałby w martwym punkcie, a przy odpowiednich staraniach – dorobiliby się pracownika, który pomógłby z nadprogramową robotą. Było jak było, nie zastanawiał się nad tym.
— Aha, dokładnie tak — potwierdził pogodnie, kiwając jednocześnie głową. Zaraz jednak, kiedy tylko potencjalny zleceniodawca zaproponował lukratywne rozwiązanie kwestii naglącej wymiany rozrządu, przygasł. Zdecydowanie nie było mu smutno – wyrazowi jego twarzy było bliżej do swego rodzaju zawodu, może pobłażliwości, która wdała się ukradkiem w skupione spojrzenie.
Odpowiedział ciszą, ale tylko z początku. Wycena wymagała odpowiedniego zaangażowania – powiedzieć dużo, ale nie za dużo. Nie chciał bawić się w przepychanki słowne i krakowskie targi: to męczyło tak jedną, jak i drugą stronę. Przez chwilę błądził wzrokiem po pomieszczeniu, osobliwą zamianę maskując za pomocą upijanego w międzyczasie napoju. W końcu kubek wrócił na swoje miejsce, podobnież oczy mechanika – wprost na wyprostowaną sylwetkę Vanina.
— Trzy. Trzy razy — postawił warunek, liczbę podbijając wizualno-przestrzennym przedstawieniem liczby tak, by klient nie miał wątpliwości co do własnego słuchu. — To stały klient, sam Pan rozumie.
I jeśli André byłby złodziejem, to właśnie on, złapany za rękę, mówiłby, że to nie jego ręka. Jak nikt inny na świecie potrafił wybrnąć z niekomfortowych dyskusji i negocjacji tak, by rozmówca nawet nie wątpił w jego słowa. Można to nazwać darem albo przekleństwem – zależy którą stronę spytać. W każdym razie Chevalier był, nieomal zawsze, niezwykle przekonujący. Może rzeczywiście wierzył w swoje słowa. Takie przynajmniej sprawiał pozory.
W czasie, kiedy Marcus udał się w kierunku wspomnianego „pacjenta”, francuz przemieścił się do biuro-magazynu, by pobrać stamtąd druki. Papierologia – nie czynił tego chętnie, ale pozwalała uniknąć komplikacji, a na te był szczególnie narażony, gdy w grę wchodziło pozyskanie nowego klienta. Małą łyżeczką, a często. Skok na kasę, znaczący przynajmniej, to błąd początkującego, a André był wprawiony w fach: wiedział, kiedy i jak bardzo może sobie nań pozwolić.
Dźwięk silnika stanowił często pierwsze wskazówki dotyczące dolegliwości pojazdów. To trochę jak z płaczem dziecka – musiał istnieć powód, który on, jako mechanik, musiał odnaleźć. Stojąc już na wprost, przy końcu kanału, tuż przy ścianie, z uwagą lustrował ruszające się koła. To były pierwsze, bardzo wstępne, oględziny.
Wysiadającemu mężczyźnie wręczył dokument zawierający najpotrzebniejsze informacje; swoistą zgodę pisemną na usługi i naprawy – sprawa kluczowa i niezbędna. Do świstka dołączył również wyjęty zza przedniej kieszeni odzieży roboczej długopis. Fikuśny róż. Z takim zestawem zostawił go w odpowiedniej atmosferze, by darowaną kartkę wypełnić.
Sam zaś, niewiele zdradzając, otworzył drzwi od strony kierowcy, przykucnął na lewym kolanie, prawe zaś wyginając w nienaturalny dla zdrowego człowieka sposób. Rzeczywiście, sposób, w jaki się przemieszczał, wskazywał na to, że mechanik dręczony jest, być może jedynie epizodycznie, niejasną dolegliwością. Następnym krokiem było podłączenie do pojazdu skaneru diagnostycznego do portu OBD-II. André chciał sprawdzić, czy sterownik skrzyni biegów zgłasza jakiekolwiek błędy lub nieprawidłowości. W nowych modelach, które – co tu dużo mówić – odpowiednimi systemami były uzbrojone po zęby, lokalizowanie problemu było zwykle uzależnione od kodów błędu – wskazówek.
— Tyle ile trzeba. To nie sklep z wywieszonymi cenówkami. Cena zależy od części, ile zajmie robota. Dużo zmiennych, które będę na bieżąco z Panem konsultował telefonicznie — odpowiedział surowo, acz całość łagodząc tonem głosu: ciepłym, nieco zachrypniętym, z charakterystycznym dla ludzi z Alzacji wpływem tamtejszej gwary. Oczywiście, głos mężczyzny zniekształcony w wyniku nurkowania głową w miejscu, gdzie jeszcze chwilę wcześniej noga Marcusa przyciskała gaz, ale wciąż brzmiał wyraźnie i – co by nie mówić – doniośle.
— Uuu... Niedobrze — zapowiedział, ni do siebie, ni do Marcusa, po czym wstał z klęczek i nieśpiesznie zbliżył się do Vanina. Wyciągnął rękę – jeszcze czystą, choć widocznie naznaczoną pracą od najmłodszych lat. — To jak, pasuje?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Mechanik już na wstępie targował cenę, która była niewiadomą dla nich obu. Znaczy, dla Marcusa na pewno niewiadomą - tamten mógłby wymyśleć każdą cenę, jaką tylko sobie zażyczy. To nie tak, że Białorusin nie zrozumiałby później, że został orżnięty na kasę. Najprawdopodobniej doszedłby do tego, przeszukując fora motoryzacyjne. Jednak nie to było najważniejsze.
- Niech będzie trzy. - Odpowiedział niewzruszony potrojeniem niewiadomej, choć przyjrzał się mężczyźnie nieco uważniej. - Chociaż, zawsze lepiej, kiedy z jednego stałego klienta zrobi się dwóch, nie? - Rzucił zupełnie beznamiętnie i odwrócił się, żeby skierować się do samochodu, by zaraz wjechać nim do środka. Tym samym nie dając możliwości odpowiedzi mechanikowi.
Kiedy wysiadł, od razu dostał do ręki papiery wraz z długopisem. Niemal od razu wzrok zatopił na kartce, ale zaraz kątem oka wychwycił nietypowy chód mężczyzny. Dopiero teraz, a zwłaszcza w momencie, kiedy przykucnął w równie dziwny sposób wskazujący na pewną dolegliwość.
- To wrodzone? - Spytał mimochodem, oddając się zboczeniu zawodowemu, wracając spojrzeniem do kartki. - Noga, znaczy się. - Sprecyzował od razu, nie spoglądając już w stronę mechanika. Powolnym krokiem skierował się do stołu i odsunął porozrzucane nań drobne przedmioty, żeby móc odłożyć dokumenty i zacząć je wypełniać na stabilnej podporze.
Brunet zmarszczył delikatnie brwi, słysząc tę odpowiedź. Bynajmniej nie było to w odpowiedzi na szorstki ton mechanika.
- To niedobrze. Zależy mi na czasie. - Westchnął i podniósł głowę, żeby zerknąć na mężczyznę. Marcus kierował się logiką, że skoro maszyna była tylko maszyną to wystarczyłoby wymienić części, żeby działała. To nie człowiek, żeby potrzebowała dochodzić do siebie tygodniami, czy nawet miesiącami. - A jak jest u was z samochodami zastępczymi? - Spytał zaraz. Zastanawiał się, czy warsztat mężczyzny dawał taką możliwość. Wtedy będzie mógł być spokojniejszy.
A propos spokoju. Spojrzał na mechanika, który wypowiedział coś, co nie wróżyło niczego dobrego. Brwi Marcusa mimowolnie ściągnęły się do siebie i patrzył jeszcze przez chwilę, wyczekując odpowiedzi. Zamiast tego, zobaczył, jak nieznajomy wyciąga rękę w jego stronę.
- Chyba nie mam wyjścia. - Stwierdził posępnie i zacisnął dłoń. Odwrócił wymownie głowę w stronę papierów zostawionych na stole. - W razie czego, proszę dzwonić i mnie informować. Jak się pan nazywa?

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Francuz nie polemizował z faktami. Przytaknął. To prawda – rżnąć też trzeba umieć. Głupa, na kasę… W każdym razie nie miał w zamiarze kroić Vanina na naprawie usterki. Tworzenie problemów i ich rozwiązywanie – to było to, dzięki czemu zdobywał cenne szekle, jak i również sympatię klientów. Nieuzasadnioną, ale jednak: sympatię. Dlatego wracali, dlatego go cenili i polecali. Poza tym był też po prostu dobry. Jeśli czegoś się podejmował, a praca tego wymagała, robił to tak, jak zrobiłby dla samego siebie.
Brunet, usłyszawszy pytanie, przez krótką chwilę milczał, analizując moc własnego słuchu. Podobne „small-talki” były rzadkością; większość ludzi unikała nadmiernego wpełzania w życiorys nieznajomych. Dla Marcusa, najwyraźniej, nie stanowiło to przeszkody. Albo, co bardziej prawdopodobne, po prostu jej nie widział, znajdując się w szponach własnych schorzeń i medycznych zawirowań.
— Nie — odpowiedział lakonicznie, choć gładko, André kręcąc przy tym przecząco głową. Na tym wypowiedź się jednak nie skończyła – nie był tajemniczy, koniec końców, miłośników tajemnic i zawiłości. Wylewny w pierwszych kontaktach nie był, to fakt, ale niezwykle daleko było mu do zamkniętego. Prostolinijny, mówiący prosto z mostu i zgodnie z własną prawdą – te określenia pasowały do niego zdecydowanie bardziej. Kontynuacja myśli dokonała się w momencie, w którym mężczyzna powrócił do grzebania w złączach, a w następstwie tegoż czynu, późniejszym ułożeniu specjalistycznego urządzenia na siedzeniu. Potrzebowało czasu. — Błędy młodości.
Chevalier prychnął.
— Jak wszystkim w tych czasach — stwierdził, bynajmniej nie mijając się z prawdą. W Paryżu było to jedynie mocniej odczuwalne – wszyscy gdzieś gonili, pędzili, a i współczesne czasy, narzuconego odgórnie, pośpiechu nie pomagały w tej materii. On, jako człowiek z wioski, nie lubił pośpieszaczy, choć przywykł, że istnieją, a ludzie chcą wszystkiego teraz i już. Z początku drażniło go to niezwykle mocno, z czasem, a minęło już sporo lat, przestało. — To nie ASO, my tylko naprawiamy i modyfikujemy; sprawy niemożliwe załatwiały od ręki, ale na cuda trzeba poczekać... Niedaleko jest wypożyczalnia. Tam niech spyta i powoła się na mnie, powinni dać upust. — rzucił, widocznie, jeszcze mocniej niż poprzednio, rozbawiony. Dla niego, jako mechanika, takie kwestie – braku samochodów – były oczywiste i mimo wielu spotkań z tymi, dla których stanowiły zagadkę na poziomie nieomal początku stworzenia świata, niezmienne wprowadzały go w pozytywny, luźny nastrój. Nie chełpił się, nie wywyższał – to logiczne. Klient nie musiał się znać. Ot, zaznaczał, iż te sprawy były mocno elementarne. Wciąż jednak, może za sprawą aparycji i zręcznej mowy, udawało mu się unikać wprowadzania klientów w dyskomfort. Rzeczywiście, Chevalier już przy pierwszym spotkaniu potrafił zaskarbić sobie sympatię, na którą niektórzy musieli pracować latami. Przewaga pogodnych ekstrawertyków.
Nie wyciągnął ręki, by ten ją uścisnął. Niemniej, nie dał tego po sobie poznać i zręcznie przechodząc z niewidocznego wytrącenia z toku myśli, przeszedł do „przyjacielskiego” uścisku dłoni. Takiego, jakich obdarza się dwóch mężczyzn o wspólnym celu i interesie.
— André — poinformował od razu, nie zwracając uwagi na wbite w słowa Białorusina niezadowolenie. — Jutro dam znać co mu dolega.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Z początku, gdy usłyszał krótkie zaprzeczenie, Marcus nastawił się na brak głębszego wyjaśnienia stanu nogi mechanika. Zerknął kątem oka, nieco ożywiony, gdy jednak ten postanowił dorzucić coś jeszcze. Błędy młodości? Marcus zmrużył nieznacznie oczy, błądząc dosłownie przez chwilę po pomieszczeniu, zastanawiając się, co się za tym kryło. Bynajmniej nie dlatego, że interesowała go osoba mężczyzny, tylko historia powstania tej wady.
- Wypadek? - Dopytał, wiedziony naturalnym odruchem swojego zawodu. Wypytywanie się swojego pacjenta o wszystko było już czymś bezwarunkowym. Nic, że sam przyszedł do warsztatu. Marcus głową znajdował się teraz w gabinecie i dopytywał pacjenta o szczegóły. A ci potrafili bardzo utrudniać współpracę i często trzeba ich ciągnąć za język. Niektórzy nawet celowo zatajali bardzo istotne fakty, które mogły być kluczowe w leczeniu. - Co lekarz powiedział? Zalecił fizjoterapię? - Dopytał jeszcze, zanim zorientował się, że zaczął interesować się aż za bardzo i mógł wyjść na wścibskiego. Westchnął cicho, sam do siebie. Co zostało powiedziane, już tego nie cofnie.
- Mhmmm... - Mruknął przeciągle i bez przekonania. Absolutnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie był jedynym na świecie, któremu się spieszyło. Tylko, że totalnie go nie obchodzili inni. Liczyło się jego dobro, przynajmniej na ten moment.
- Chociaż tyle. - Mruknął, a chrypka ponownie wdarła się w słowo. Spoglądał na mężczyznę, który grzebał przy aucie i zastanawiał się, co takiego tym razem go rozbawiło. Brunet zaczął rozważać, w którym miejscu znowu wykazał się wyraźnym brakiem zaznajomienia się w temacie, ale nic nie potrafił wyłapać. Uroki bycia absolutnie niezaznajomionym w danej dziedzinie. A zdawało mu się, że zapytanie o auto zastępcze było czymś normalnym.
Białorusin zacisnął szorstką dłoń, nieświadomy tego, że to nie było to początkowo w intencji André.
- Marcus. - Odpowiedział krótko, a kiedy już rozluźnili uścisk, brunet opuścił głowę w dół, zatrzymując krótki, acz sugestywny wzrok na chorym kolanie mężczyzny. - Znam dobrego fizjoterapeutę. Mogę polecić, jeśli jest pan zainteresowany. Może jeszcze się coś da z tym zrobić.- Oznajmił beznamiętnie, znowu wcielając się w rolę lekarza. Chociaż szczerze wątpił, żeby po tak długim czasie noga mogła wrócić do pierwotnej sprawności.
- Będę czekać. - Oznajmił na do widzenia. Ze zniecierpliwieniem, rzecz jasna, bo bardzo chciał mieć ten samochód na już. Skierował się do wyjścia.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Nie lubił, gdy ktoś zadawał za dużo zbędnych pytań. I mogłoby wydawać się to paradoksem, biorąc pod uwagę towarzyską i gadulską naturę André – niemniej, tym właśnie był. Paradoksem. Człowiekiem kroczącym z głową chmurach, a jednocześnie twardo odbijającym podeszwy butów na podłożu. Wciąż szukał własnej ścieżki i mimo odpowiedniego wieku do wicia gniazdka, płodzenia syna, sadzenia drzewa i zakupie psa – ani trochę nie było mu do tego śpieszono. Wręcz przeciwnie, uciekał od zobowiązań tak bardzo, jak to tylko możliwe. Przymus był tym, co go zatrzymywało. Kochał być w ruchu, dynamicznie zmieniające się sytuacje, które przypominały, jak mocno potrafiło bić jego zdrowe serce.
— Wypadek — potwierdził bez zwłoki Chevalier. Jego twarz nie była widoczna, ale ściągnął brwi, na moment przerywając to, co dotychczas robił. Nie wstydził się szczegółów zajścia, co mogłaby podpowiadać wybiórcza otwartość w opowiadaniu o tle wydarzenia. Nie. Zwyczajnie nie uważał ich, detali, za ważne czy potrzebne. Zresztą, roztrząsanie czegoś, co minęło, nie miało sensu. Ot, stało się i już. Żył dalej. Żył – najważniejsze, tylko to się dla niego liczyło, choć – sprawa zdaje się jasna – ani trochę nie zmądrzał od tamtego czasu. Nadal popełniał dokładnie te same błędy, tym gorzej, że z pełną świadomością potencjalnych konsekwencji. Może o to w tym wszystkim chodziło; o konsekwencje, o ten zimny podmuch na karku w chwili, gdy pojazd wypada z objętego kierunku i trzeba nad tą ważącą kilka tysięcy kilogramów machiną zapanować. — Pewnie i tak. Nie pamiętam, to było dawno — dodał równie lekko, co uprzednio.
Znów – nie skłamał. Prawda w tej rozmowie imała się go częściej niż zwykle. I rzeczywiście jego pamięć, obejmująca czas przed, w trakcie i krótko po wypadku niewiele miała wspólnego z tym, co miało miejsce. Potężna dawka morfiny skutecznie przykryła nie tylko ból, ale również jaźń – ponoć zdołał nawyzywać dwie pielęgniarki, a potem proponować – w ramach zadośćuczynienia za grzechy – randkę, na którą najpewniej nie było go nawet stać.
— Dzięki, obędzie się — powiedział, odchodząc w kierunku pojazdu. Po dwóch krokach zatrzymał się nagle i nieoczekiwanie. Nagła, trzeźwa myśl – zważywszy na zaawansowany wiek ojca – wpadła do łba francuza. Zmienił zdanie. — …W sumie możesz zostawić namiar.
Czekajcie, a się doczekacie.
Vanin doczekał się obiecanego kontaktu i diagnozy problemu, jaki dręczył jego pojazd. Podłączone narzędzia diagnostyczne nie pokazały niczego, płyn przekładniowy był na odpowiednim, choć wybrakowanym poziomie – ten został uzupełniony, wizualna inspekcja, znacznie wnikliwsza, pozwoliła ujawnić źródło.
Zatkany zawór sterujący i zużyty przetwornik momentu obrotowego.
Brzmiało enigmatycznie, ale było najprawdziwszą z prawd. André mógł, a i owszem, połasić się na oznajmienie, iż za nieprawidłowości odpowiadała rozpieprzona skrzynia biegów, ale w tak nowym pojeździe byłoby to co najmniej zastanawiające. Marcus musiałby mieć dwie lewe ręce do jazdy i ledwie dyszące, dwie szare komórki, by zepsuć ją w tak krótkim od zakupu czasie. W każdym razie – mechanik podał klientowi, przez telefon, sumę oscylującą w granicy kilku tysięcy powiększoną o umówione „razy”. Bez tychże zmiennych, można by określić ją jako całkowicie normalną, choć z tych wyższych. Co również potwierdziłoby pierwsze lepsze wyszukanie ciężkich w zapamiętaniu nazw w przeglądarkę.
Odbiór auta zapowiedział na za dwa dni robocze, przy których mieli się rozliczyć. W gotówce: rzecz jasna. Inna opcja nie wchodziła w grę, o czym dosadnie poinformował. Lepiej tak, niźli później bawić się w poszukiwanie bankomatu czy przelewy. Ale i na to ostatnie znał metodę.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Wypadek. Błędy młodości. Warsztat samochodowy. Marcus co jakiś czas zerkał na mężczyznę, budując pewien obraz oczami wyobraźni. Choć lakoniczny ton mechanika nieco otrzeźwiał bruneta od dalszego dopytywania, tak nie zniechęcał całkowicie do zastanawiania się nad szczegółami tej historii.
- Rozumiem. - Odpowiedział tylko, dając do zrozumienia, że nie zamierzał już dopytywać. Przypomniał sobie, jak fiksował jeszcze za czasów studenckich, wraz z innymi uczniami, na punkcie medycyny. Człowiek, chcąc nie chcąc, widział wtedy wokół same schorzenia. Ludzie ze skoliozami, wadami postawy, innym ułożeniem szczęki... Lekarzem stawało się już na etapie studiów. A później robi się jeszcze gorzej, kiedy przebywa się z pacjentami na co dzień. Stąd w Marcusie powolnie rosła irytacja związana z tym, że nie mógł się dowiedzieć więcej szczegółów na temat nogi pację... Mechanika - bo owszem, z chęcią przyjrzałby się urazowi zanim by wysłał do specjalisty. Zapewne wróci niedługo do domu i będzie myśleć nad tym nieszczęsnym kolanem.
Skinął głową. Jednak zaraz André zmienił zdanie. Oczy Marcusa nieco ożywiły się, a na twarz wdarł się delikatny uśmiech - tego typu, jakim obdarzają ludzie wschodu, gdzie z lekko zapadniętej miny linia ust robi się prosta. Potem sięgnął do kieszeni, przyzwyczajony, że zazwyczaj nosił wszystkie wizytówki przy sobie, ale szybko się zorientował, że tego wieczoru nie był przygotowany. Machnął nieznacznie ręką, jakby do samego siebie.
- To gabinet fizjoterapii na Etienne Marcel, prowadzi go Fabien Favre. Powołaj się na mnie. - Powiedział, a kącik jego ust drgnął ku górze nieco wyraźniej, ale zaraz jego mina wróciła do względnej normalności. Wywodził się z kraju, którym rządziło kumoterstwo i kolesiostwo. Jak na Białorusina przystało, szukał każdej okazji do nawiązania kontaktu z tymi, którzy mieli coś do zaoferowania. Budowanie ścieżek, kontaktów... Wszystko miało swój cel i urok.

Brunet zgodził się na naprawę i dostał zapowiedź, iż auto będzie naprawione w ciągu dwóch dni.  Marcus z kolei zaznaczył, że koniecznie zjawi się wieczorem i nie wcześniej. Następnie wstawił się na miejsce, tym razem ubrany lepiej niż za pierwszym razem. Nie był bynajmniej "wczorajszy". Co prawda, dalej w luźnych ubraniach, ale nie w tych wyrobionych i zmechaconych. Wszedł do środka, mając ręce w kieszeniach.
Już na wejściu jego oczom ujawniło się mechaniczne dziecko. Bialutka Toyota prezentowała się dobrze i zdrowo. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Witam. - Rzucił w stronę André. - Działa? - Spytał, podchodząc w stronę samochodu. To pierwsze, co mu przyszło na myśl. To przez wewnętrzną ekscytację. Opcja z gotówką jak najbardziej mu odpowiadała. Z oczywistych powodów nie trzymał na koncie kasy z lewego źródła. Tę trzymał na inne rzeczy, dla niepoznaki.
- Mam tylko nadzieję, że nie stracił pan tego stałego klienta. - Rzucił tylko, przejmując kluczyki od samochodu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
Vanin wszedł w środku, jak się wydaje, chylącej się ku końcowi rozmowie dwójki zbliżonej wzrostem mężczyzn. Gestykulacji nie uświadczono, podobnie nadmiernych emocji i oznak wzajemnej niechęci czy napiętych w gotowości mięśni. Nic. Zwykła rozmowa. Jednym z uczestników dyskusji nich był mechanik, drugim zaś… Klient? Przyjaciel? Wspomniany przez niego Cyril? Nie, to ostatnie odpada. Był za młody na ojca francuza. A więc równolatek albo niewiele starszym gość.
— Mhm, tak — potwierdził André, masując przy tym podbródek, cholera wie co i komu. „Obcy” wyglądał na typa spod ciemnej gwiazdy. I to takiej doprawdy ciemnej – pochłaniającej wszystko i wszystkich. Pozory mylą, to fakt, niemniej w jego przypadku wydawały się niezwykle zbliżone do prawdy. I jednemu, i drugiemu spostrzeżenie, że dyskretną rozmowę przerwała osoba trzecia, kompletnie niepowiązana z tematem, zajęła ledwie chwilę. Oboje zwrócili swoje oczy na Marcusa, by w moment po tym całkowicie zakończyć rozważania na niewiadomy temat. — Wiesz jak jest. Przeprawienie tego za granice… Trzymaj się. Dam znać — wyjaśnił naprędce towarzyszowi długowłosy francuz, poklepał go w ramię i uścisnął dłoń. A ten, cóż, ulotnił się bez niepotrzebnej kurtuazji.
Kroku dotrzymał mu Chevalier, kierując się jednak nie do wyjścia, a bliżej Marcusa. A właściwie jego auta, które wciąż znajdowało się na podnośniku. Poruszał się podobnie, co poprzednio – przytykając na prawą nogę. To nawet nie były kroki, prędzej ciągnięcie sztywną kończyną. W każdym razie nie wydawał się tym specjalnie przejęty. Może przywykł.
— Witam, witam. I to jak! — przyznał z dumą i czule poklepał białe cacko w bok. Prawda: od nowych aut znacznie bardziej preferował te stare, z historią i duszą w każdej części. Nie znaczyło to jednakowoż, że napchanych systemami i cudami dupowozów nie cierpiał. Każdemu z podstawionych do warsztatu aut poświęcał dokładnie tyle samo uwagi i troski, od tej reguły nie było wyjątków.
André nacisnął palcem na przycisk, który odpowiadał za mechanizm i wkrótce po tym pojazd począł obniżać swoją wysokość. Tak, by wpierw znaleźć się na wysokości ich oczu, później zaś, opadając zdecydowanie wolniej, na samym podłożu. W międzyczasie wręczył klientowi kluczyki.
— Teraz to rzeczywiście może odlatywać w kosmos… Na szczęście nie, ale było blisko. — rzucił z uśmiechem obejmującym jeden kącik wąskich, acz szerokich, ust. — Dobra, zrób kółko po placu i się rozliczymy.
Sam pojazd wyglądał tak, jakby właśnie został odebrany z salonu – czysty, pachnący, wciąż zabezpieczony folią w obszarze kierownicy i siedzeń. W ogólnym rozrachunku: zdecydowanie lepiej. Jazda testowa mogła to tylko podkreślić. Pozostała tylko kwestia uregulowania rachunku.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Druga postać przebywająca w warsztacie nie stłumiła w Marcusie ekscytacji ani też nie wprowadziła w stan skrępowania. Przystanął tylko w bezpiecznej odległości, zerkając to na André to na nieznajomego, który wyglądał, cóż... Brunet doskonale wiedział, że najgorszymi byli ci, którzy nie wyglądali na takich, co byliby zdolni do pewnych rzeczy. Zresztą, podejrzany wygląd typa mógł świadczyć kompletnie o niczym. Niemniej, zanotował słowa mechanika, które traktowały coś o przewożeniu za granice.
Brunet odprowadził wzrokiem znajomego André, a następnie spojrzał i na niego. Co prawda, rozmyślał sporo na temat kolana mechanika i rozważał potencjalne przyczyny takiego zblokowania stawu, ale nawet ktoś tak specyficzny i pochłonięty swoją specjalizacją, jak Marcus, doszedł do wniosku, iż lepiej nie drążyć więcej tematu ani tym bardziej nie gapić w oczywisty sposób. Nawet jeśli obserwacja miała być w celach czysto analitycznych.
- To cudownie. - Podsumował z nieukrywaną satysfakcją, a nawet z uśmiechem na twarzy - jednym z tych szczerszych, które rzadko brunetowi się zdarzały. Zrobił dwa kroki w stronę auta i przystanął, obserwując je jeszcze przez moment, a następnie przejął kluczyki.
- Aż tak? - Spytał, unosząc brew. Nie zdawał sobie sprawy z powagi usterki. Znaczy, jasnym było dla niego, że jak samochód wydaje dźwięk, to jawny znak, że coś go boli... - Szczerze mówiąc, zastanawiałem się wcześniej, czy go dać do naprawy, czy przetrzymać go dłużej... Wie pan, bez samochodu dzisiaj, jak bez nogi. Zwłaszcza teraz, kiedy odpadł mi kierowca i sam muszę dowozić towar na miejsce. - Pozwolił sobie na odrobinę wylewności beznamiętnym tonem i wsiadł do samochodu, kiedy kołami dosięgło już podłoża. Poczekał jeszcze, aż mechanik wsiądzie na miejsce pasażera i wyjechał z warsztatu na plac. Już przy pierwszej zmianie biegu nie poczuł problemu, jaki występował przed naprawą. Uśmiechał się sam do siebie kącikiem ust. Kilka powtórek i skierował się przed warsztat.
- Rzeczywiście już problemu nie ma. - Oznajmił z uśmiechem, wysiadając z auta. Sięgnął do kurtki, którą wcześniej rozpiął i wyjął z wewnętrznej kieszeni związany gumką plik setek euro. Podał go Andre i spojrzał wymownie, czekając, aż mężczyzna przeliczy kwotę, czy się zgadzała.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

André Chevalier

André Chevalier
Skrót statystyk : WADY
— Wadliwa pamięć krótkotrwała [-1]
— Alergik [pyłki, -1 PRC]
— Naznaczony [-1 skup]

ZALETY
— Spowiednik
Liczba postów : 114
— No i błąd. — A za błędy się płaci; dodałby, gdyby ich stosunki obejmowały coś innego, niźli tylko relację zleceniodawca – zleceniobiorca. Czasem potrafił się ugryźć w język. Ale nie kiedy była mowa o głupocie, używania prawie nowego pojazdu, który absolutnie nie był stworzony do przewozu czegoś więcej, niźli weekendowych zakupów. Nie wykluczał jednak, że zwyczajnie się nie zrozumieli. Dlatego dodał, po krótkim, acz wymownym westchnięciu: — Jaki niby towar tym wozisz? ...Szkoda samochodu. Przebieg robi swoje, za moment nic nie będzie wart.
Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – towarzyszył Vaninowi w jeździe próbnej. Choć był już pewien, że dolegliwości bielucha zniknęły, tak mogły pojawić się nowe. Te, które obejmowały brak zapłaty i pojazdu na podjeździe. Nie, żeby kiedykolwiek dał się na podobny numer złapać, bo nie. Ale Cyril, jego ojciec, a i owszem. Miał za dobre serce na te czasy. Poza tym, zdecydowanie nie odnajdywał się w dynamice stolicy. Co innego Chevalier – jego spryt i rozumienie otoczenia wyprzedzała tylko buta i cwaniactwo.
— Oczywiście, że nie — pociągnął. Jakieś pozory profesjonalizmu trzeba było zachować. Co tu dużo mówić – Vintage może nie było pierwszym wyborem mieszkańców Paryża, ale nikt jeszcze nie narzekał na robociznę. Cenę, nieplanowane wydatki, a i owszem. Nigdy jednak nie na główny problem, z którym przybyli. Zwykle nie wracał, o ile zastosowali się do jego zaleceń. — Nie będzie występował przez dłuższy czas. Chyba że planujesz wchodzić bokiem w zakręty na ręcznym…
Wysiadł, podobnie jak Marcus, z pojazdu i odliczył kwotę, wcześniej muskając opuszek kciuka wilgotnym językiem. Uczynił to zresztą szybko i sprawnie, jakby całe życie nie robił nic innego, niż wertowanie plików gotówki. Może tak było, choć sam wygląd francuza i, bądź co bądź, wyposażenie warsztatu nie sprawiało wrażenia, jakoby opływali w luksusach i złocie. Znów – pozory lubią mylić. Świstki wylądowały w przedniej kieszeni stroju roboczego.
— Aha, wymieniłem jeszcze trójzelowy pneumokokowy badonizator, trapezowe koło trodanowe i klocki. Wiesz, drobne naprawy, a bezpieczeństwo na drodze to ważna rzecz — dodał. Ot, zwykłe naprawy i wspomniana „ekstra robota” za „ekstra kasę”. Na naprawie głównego problemu rzeczywiście nie przyciął go bardziej, niż powinien, a kwota, którą podał André krótko po szerszym oświadczeniu dotyczącym przeprowadzonych zabiegów, w ogólnym rozrachunku stanowiła raczej marginalną wartość. Wciąż były to dodatkowe stówki do zapłaty, bez wcześniejszego umówienia, ale cóż… Kłócić się o ich usunięcie mogłoby tylko podnieść koszt usługi. Zwyczajnie nieopłacalne. I sprytne. — Robić wypis, czy planujesz się przyjrzeć się drzewom z bliska?
Zawieszony nań mężczyźnie wzrok, ogólna, rozluźniona postawa mechanika zdradzała tyle, co nic. Co najwyżej obojętność na to, jak zakończy się sprawa ponadprogramowej kwoty. Wyciągnął jednak podobny świstek do tego, który wręczył Marcusowi przy poprzednim spotkaniu i zawisł ręką, dzierżącą długopis, nad kartką.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus zamrugał sam do siebie. Była to subtelna oznaka lekkiej dezorientacji, jaka go zalała. W przeszłości takich sytuacji miewał więcej, ale na starość oznaki braku porozumienia między "on" kontra "reszta świata" drastycznie malały. Jednak, jak widać, wciąż takie się pojawiały - a wszystko przez to, że przecież, nie po to kupował samochód, żeby nim teraz nie jeździć. Nie pierwszy raz słyszał coś o przebiegu i wartości auta, ale zawsze puszczał to mimo uszu.
- Taaa... - Mruknął i odchrząknął. - To tylko tymczasowe, dopóki kogoś nie znajdę. - Odpowiedział zgrabnie, celowo omijając odpowiedzi na temat samego towaru. Marcus w swojej branży nauczył się, że przewoźnictwo takiego rodzaju przedmiotu niosło mniejsze ryzyko, kiedy robiło się to za pomocą zwykłej osobówki, a nie ciężarówki, busa czy innych większych gabarytowo pojazdów. Zbędne kombinatorstwo z fałszywymi przewozami czy przekupstwem schodziło z głowy. W dodatku, ważnym było, żeby wybrać taką markę samochodu, która nie była obierana przez policję rutynową kontrolę częściej, bo takowe były. Najmniejszą podejrzliwość budziły nowsze samochody - nie budzące podejrzenia, iż istniało ryzyko o niezrobionym przeglądzie. Ani takie, na które były brane na cel rozbrykanej, niesfornej młodzieży, czyli, między innym, bmw.
- Nie jestem fanem takich zabaw, więc spokojnie. - Odparł dyplomatycznie, kiedy najpierw na język sunęła mu się inna odpowiedź, ale właśnie - do takich potrzebna byłaby dłuższa znajomość, a nie uprzejma wymiana zdań z mechanikiem, do którego przyjechało się w celach skorzystania z usługi. Niemniej, gdyby jednak byli w bliższych relacjach, na pewno Marcus pokusiłby się na odpowiedź w stylu "nie jestem aż takim idiotą".
Obserwował, jak Francus przelicza pieniądze. Zerkał co jakiś czas na widok za nim, przyglądając się samemu warsztatowi. Zaraz wrócił wzrokiem do długowłosego, kiedy postanowił się odezwać, a Marcus znowu poczuł, jak jego uszy odmawiają posłuszeństwa, jak tylko usłyszał te nazwy. Pneumokokowy badonizator... Jeśli chodzi o pneumokoki to tak, jest paskudna grupa bakterii. Patrzył na mężczyznę z miną na nic nie wskazującą, a na koniec tylko kiwnął głową.
- Chyba rozumiem, skąd bierze pan tych stałych klientów. Mam nadzieję, że nie pojawiają się za szybko po pańskich naprawach? - Parsknął śmiechem przez nos, pozwalając sobie na odrobinę żartu. - W każdym razie, dzięki. - Dodał zaraz z poważniejszą miną. Więc wyszło na to, że Francuz i tak dokonał kilku dodatkowych napraw, o ile wierzyć mu na słowo. Marcus nie miał wiedzy, żeby nawet zweryfikować odpowiednio to, co zrobił mechanik.
- Wypis. - Odpowiedział krótko, odwracając głowę i znowu zatrzymując wzrok na warsztacie. - Własny warsztat samochodowy to musi być opłacalny biznes? - Zagaił, chcąc zająć swoje myśli na czas, gdy Francuz wypisywał świstek.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach