18.01.2024 - Z polecenia

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Mieszkał w Paryżu już rok. Brunet nie próżnował i budował swoją renomę wśród przestępczego półświatku, choć nie było łatwo. Dotychczas miał tylko jednego zleceniodawcę, aż któregoś dnia dostał propozycję spotkania w SMSie od nieznanego numeru. Kto przychodził na wyznaczone spotkanie od kogoś, kto nie raczył nawet ujawnić swoich danych? Nikt normalny, ale przecież Marcus do takich nie należał. Przyzwyczaił się, że bez ryzyka nie ma zabawy. W jakiś sposób trzeba załatwić sobie dojście do szemranych biznesów. Taki charakter pracy to nie jest kwestia wystawienia ogłoszenia na stronie internetowej.

Marcus wszedł do wyznaczonej restauracji o umówionej godzinie. Ta, jako jedna z naprawdę niewielu, nie była chińską. Zwykła, normalna francuska restauracja, prowadzona przez, chyba, rodowitego Francuza, choć nie miało to dla niego większego znaczenia.
Był ubrany w elegancki garnitur, jakby to była rozmowa o pracę i w sumie tak do tego podchodził. Po części. Najważniejsze to pierwsze wrażenie. Zamówił wodę, przysiadając wcześniej przy jednym z wolnych stolików i czekał, zerkając jeszcze w zegarek. Zastanawiał się, z jakim jegomościem będzie mieć do czynienia. Do tego czasu popijał wodę i spoglądał w telefon, przeglądając media.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Spóźnił się na umówione spotkanie nie więcej niż pięć minut, ale ostatnio miewał z tym problem. Choć był dziecię nocy, to niestety jego doba nie była dłuższa. Jego plany na rozbudowę klubu przytłaczały go na tyle mocno, że musiał przesuwać wszystkich w kalendarzu, a czasem nawet odwoływał współpracowników. Powoli powinien zacząć rozglądać się za jakimś asystentem, ale trudno mu było zaufać komuś na tyle mocno, by dać dostęp do poufnych danych jego firmy. Przy jego najnowszych planach, każda najmniejsza pomyłka mogła się zakończyć nieciekawie. Nie potrzebował większego zainteresowania ze strony Novusów, ani też inspekcji po stronie lokalnej policji. Ktoś by powiedział, że jeśli nie chce igrać z ogniem, to nie powinien bawić się zapałkami w magazynie pełnym fajerwerków, ale czym było życie wampira bez ryzyka? Nie mógł do końca swych dni, o ile nadejdą, zajmować się czymś przyziemnym. Po czasie sam by poprosił kogoś o kołek prosto w serce.
Poprawił marynarkę po wyjściu z samochodu, zerknął na telefon i pokiwał głową. Oby ten krwiopijca z polecenia nie był z tych przywiązanych do punktualności. Ryzykował wpadnięciem w pułapkę z każdym kolejnym spotkaniem, więc liczył dzisiaj na sukces.
Wszedł do budynku rozglądając się niepodejrzliwie i skierował swe kroki w stronę zarezerwowanego stolika. Spostrzegł przy nim starszego mężczyznę, nieco wyróżniającego się na tle innych gości, ze wzrokiem skupionym w telefon. Przysiadł się do niego bez słowa, przysunął krzesło nieco bliżej, wyprostował się i położył przed nim teczkę z dokumentami. Trzymał na niej dłoń jakby oznajmiając, że na to przyjdzie jeszcze czas.
- Marcus Vanin, jak mogę się domyślać? - zapytał po chwili ciszy, skupiając swój wzrok na wampirze. - Xavier Larousse-Page. Dziękuję za przybycie.

Kostka na ingerowanie MG: 16

@Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus był z tych, którzy przychodzili przed czasem. Kilkadziesiąt lat na tym świecie nauczyło go, że większość miała bardziej luźniejsze podejście do punktualności. Plus, okazało się, iż na zachodzie ludzie już całkowicie podchodzą do tego z dużą rezerwą. Inna mentalność. Całe szczęście, że Białorusin umiał sobie zorganizować czas, podczas gdy oczekiwał na tego, który umówił to spotkanie.
Nieistotne. Dźwięk otwierających się drzwi wyjściowych odwróciło uwagę piwnych tęczówek od telefonu. Zerknął, najpierw ukradkiem, a później wyprostował się, spoglądając na przybysza. Do jego nosa dotarł zapach charakterystyczny dla wampira, więc i to już na wstępie Marcus mógł ustalić. Zatem młody wygląd mężczyzny mógł być zaledwie wampirzą iluzją. Brunet nie zwykł oceniać po wyglądzie, jednak kiedy przychodziło do robienia biznesu, wolał mieć pewność, że będzie go robić z kimś, kto miał trochę doświadczenia... Ale czy wypada pytać wampira o wiek?
- Tak. - Przytaknął krótko, zerkając przelotnie na teczkę, którą na-ten-moment-nieznajomy położył na stole i z której sugestywnie nie zdejmował ręki. Wzrokiem za chwilę wrócił na twarz wampira. Kącik ust Marcusa mimowolnie drgnął ku górze, choć nieznacznie - tak w sam raz, żeby pokazać ten chłodny uśmiech w iście wschodnim stylu. Cieszył się w duchu, że jego imię stawało się jakkolwiek rozpoznawane.
- Bardzo miło poznać. - Odparł od razu i poderwał się na chwilę na nogi, żeby wystawić dłoń w kierunku potencjalnego zleceniodawcy. Biznes biznesem, ale to jeszcze był czas na uprzejmości i okazanie kultury. - Ja również dziękuję. - Dodał za chwilę, siadając z powrotem na krześle i sięgnął po menu.
- Rozumiem, że na temat właściwy przyjdzie jeszcze czas. Nie będę pytać, skąd pan miał do mnie kontakt, gdyż po dzień dzisiejszy mogła mnie polecić tylko jedna osoba. Niemniej, z czystej przezorności, wypadałoby się trochę poznać. Może coś by pan zjadł, panie Larousse-Page? Przepraszam, jeśli nie wymawiam wystarczająco dobrze pańskiego nazwiska, ale nie jestem stąd. - Powiedział niemal jednym ciągiem, skupiając swoją uwagę teraz na literkach w karcie menu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
- Czy miło to się jeszcze przekonamy. - choć te słowa mogły brzmieć szorstko, na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. Nie był fanem innych krwiopijców. Gdy nie musiał, nie robił z nimi biznesów. Relacje z nimi przynosiły tylko kłopoty. Często umowy były niedotrzymywane, a i zdarzyło się, że ktoś próbował go wykiwać. Marcus zdawał się być lepszym dopasowaniem. Nie wiedział o nim za dużo, ale na tyle, by podjąć to ryzyko. Czy on sam był lepszy? Niekoniecznie, ale na pewno był uczciwy. Każdą pijawkę sprzedałby tanio, bez żadnych skrupułów, ale nie kogoś z kim pracował. Oczywiście o ile ten ktoś go nie zdradził lub nie próbował okraść. Wtedy nie miał litości.
Pokiwał głową przecząco gdy usłyszał o lepszym zapoznaniu się. - Niestety muszę odmówić. Znajdujemy się w miejscu, w którym Novusi mają mnie na wyciągnięcie ręki. Jestem dla nich łakomym kąskiem. - nie dzielił się tą wiedzą z każdym, ale jeśli mają prowadzić razem interesy, a jego rozmówca może być też zagrożony, to nie chciał tego zatajać. Najgorsze co mógł zrobić, to zaczynać współpracę biznesową od tajemnic. - Pośpiech wskazany. Przejdźmy więc do rzeczy.
Przesunął teczkę z dokumentami bliżej wampira, otwierając ją po chwili. Poza kilkunastoma stronami zawierających nudne, prawne powiązania, regulacje i "zabezpieczenie" w razie nieoczekiwanych zdarzeń, w środku można było znaleźć kilka zdjęć i krótkich opisów. Kim jest Xavier, czym jest L'Uisine, jaki biznes jest przedmiotem tej rozmowy. - Klienci w moim przybytku będą mogli się zabawiać z ludźmi. Jeśli wydarzy się "wypadek", to mam kogoś kto posprząta ciało. Nierzadko będą to młode, zdrowe osoby, które mogą się przydać do czegoś nie tylko za życia. W tym miejscu liczę na ciebie. We współpracy z moim drugim partnerem biznesowym, będziesz zajmować się pozyskiwaniem organów od ofiar i ich sprzedażą. Oferta jest lukratywna, bo oczekuję wielu "dawców". Proponuję 60/40, czyli większa część ląduje na twoim koncie.
Machnął nonszalancko na kelnera. Zamówił sobie kieliszek dobrego, czerwonego wina. Spojrzał na swojego rozmówcę pytająco. Może nie mieli czasu by zjeść jakikolwiek posiłek, ale mogą sobie pozwolić chociaż na drobną przyjemność.

@Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Nieznaczne, ledwie widoczne drgnięcie dolnej powieki Marcusa wskazało na to, że był zaskoczony taką dość krnąbrną odpowiedzią ze strony Xaviera. Mimo wszystko, brunet uśmiechnął się lekko ze sztuczną uprzejmością.
Kiedy odmówił bliższego zapoznania się, Marcus oderwał wzrok od karty i spojrzał uważniej na rozmówcę. Słuchał z obojętną, niewzruszoną miną. Analizował każde słowo, gdyż wzmianka o Novusach wzbudziła w nim zainteresowanie. I bynajmniej nie takie, jakie by chciał Xavier. Marcus słyszał o tej organizacji - niewiele, ale jednak. Drugi wampir od razu postanowił przyznać się o tym, że znajdywał się na celowniku Novusów. Nieciekawie. Mimo to, Marcus nie dał po sobie poznać nic, co wskazywałoby na jakiekolwiek wątpliwości.
- Rozumiem. - Skinął tylko głową na wzmiankę o pośpiechu i odłożył w końcu kartę, zwracając pełną uwagę swojemu rozmówcy. Ukradkiem sięgnął po teczkę z dokumentami, które przekazał mu wampir w ten czas. Skinął jeszcze głową twierdząco na to niewerbalne zapytanie o kieliszek wina.
- Zanim jeszcze się określę, zadam panu pytanie. - Zaczął, opierając się wygodniej o oparcie krzesła. - Wie pan, jak załatwia się biorców? - Spytał w końcu, uśmiechając się nieznacznie. Brunet otworzył ponownie usta po krótkiej chwili ciszy, nie dając okazji Xavierowi na odpowiedź.
- Skoro mam zajmować się również ich sprzedażą, to wymaga odpowiednich kontaktów z biorcami. Wie pan, jak długo może przebywać nerka poza ciałem? Mówię o takiej nerce, która jest już zachowana w odpowiednich warunkach. Maksymalnie trzy doby. Więc po odseparowaniu organu od ciała musiałbym jeszcze znaleźć kupca. Zakładając, że kupcem niekoniecznie musiałaby być osoba wymagająca przeszczepu, a jakiś wilk o specyficznym guście smakowym, czy może jakiś ludzki zwyrodnialec, to wciąż nie poszerza możliwości. Zmierzam do tego, że mógłbym do takich kontaktów dojść, ale... To nie jest łatwe. Nie przy sześćdziesięciu procentach. - Zasugerował subtelnie i wziął do ręki dokumenty. - Druga ważna sprawa, kim jest ta druga osoba? Będzie odpowiedzialna za przewóz? - Spytał po chwili.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Śledził reakcje rozmówcy z każdym wypowiedzianym przez siebie słowem. Nie chciał wplątać się w kogoś niezdecydowanego, kogo przerośnie zadanie i wycofa się na samym początku. Potrzebował wspólnika o podobnym usposobieniu co Asmodeus, którego pewność siebie i determinacja, potrafiły wampira wmurować w ziemię. Praca z Xavierem wymagała też podjęcia ryzyka, które było niezwykle wysokie w dzisiejszych czasach. Jeden zły ruch, jedno spotkanie w niewłaściwym miejscu i można było skończyć z kołkiem w sercu. Tylko najwięksi furiaci, a może i nawet psychopaci, decydowali się na ten niepewny los.
- Klientela na nowe organy, i nie tylko, będzie załatwiana po mojej stronie. Oczywiście nie jest to ekskluzywny kontrakt dla żadnego z nas, więc biorców możesz też załatwiać we własnym zakresie. - wyjaśnił po chwili, nie spuszczając wzroku z wampira ani na sekundę. - Nie każde ciało też trafi na handel. Jeśli dostaniemy zlecenie, to będziemy przygotowani. Pracujesz tylko wtedy kiedy chcesz, na tyle ile masz ochotę, z klientami, których zaakceptujesz. - w tym czasie ktoś z obsługi przyniósł mu zamówiony alkohol. Wziął łyk i uśmiechnął się błogo. Dobry rocznik i idealna temperatura. Tak jak lubił najbardziej.
Zmrużył oczy, gdy usłyszał próby Marcusa, by zgarnąć jeszcze większą działkę. Nie zależało mu na tym biznesie na tyle, by tracić jeszcze więcej. On też ryzykował sporo. Jeśli Vanin spieprzy robotę i ktoś dojdzie po nim do Xaviera, to się z tego nie wywinie. Pokiwał głową na znak dezaprobaty, będąc już dużo mniej neutralnym w podejściu do rozmówcy. - Nie mówiłem, że nasza umowa podlega negocjacjom. Jeśli chcesz odrzucić taką okazję, by zdobyć renomę, klientów i górę pieniędzy, to nie będę stał ci na drodze. - to on tu stawiał warunki, to on był pracodawcą, to on wyciągnął do Marcusa rękę. Jeśli ten postanowi ją pokąsać, to zostanie z niczym. Page nie potrzebował tego biznesu. Asmodeus dostanie kompletne ofiary, których części na pewno nie pójdą na zmarnowanie. Nie tak lukratywnie jak przy odsprzedaży, ale problem zostanie rozwiązany, tak czy inaczej.
- Wilkołak. Podobnie jak ty, niedawno przeniósł się w te rejony. - odpowiedział na pytanie, wpatrując się w szkło, w którym znajdowało się jeszcze trochę czerwonego trunku. - Jeśli do nas dołączysz, to zorganizuję nam spotkanie. - zerknął przez okno, jakby upewniając się, że ktoś już na nich nie czyha na zewnątrz. - Jego rola jest prosta - wywożenie, przechowywanie i utylizacja zwłok. W całości lub nie.

@Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus ponownie ze spokojem wysłuchał Xaviera do końca. Dopiero na koniec parsknął krótkim śmiechem przez nos. Zaraz uniósł dłoń, chcąc wyjaśnić swoje intencje, bo bynajmniej nie chciał wyśmiać wampira.
- Ja nie negocjuję. To kwestia tylko i wyłącznie tego, żeby wynagrodzenie było adekwatne do moich obowiązków. Jeśli miałbym zajmować się również sprzedażą, stawka musiałaby być większa. Niemniej, skoro pan już określił jasno, że biorcy są po pańskiej stronie, układ jak najbardziej mi odpowiada. - Wyjaśnił, opuszczają dłoń. Dalej się uśmiechał, w ten sam sztuczny sposób, co wcześniej. Chwycił za szkło, które przyniosła obsługa i upił z niego łyk.
Mógłby mówić dalej i spróbować wyprowadzić z błędu Xaviera na temat zdobywania renomy w takiej nietypowej branży, ale sobie darował. Lekarzy brakowało już w legalnym biznesie. Ryzyko pozostania nakrytym i konsekwencje wiążące się z udziałem w takich wydarzeniach skutecznie odstraszały. Na medycynę głównie udawali się tacy, którzy chcą jednak ratować ludzi. Nawet Marcus w pewnym sensie w taki sposób tłumaczył swoje działania. No i pieniądz kusił. Tak więc, w przestępczym półświatku panował spory deficyt ludzi z taką wiedzą i umiejętnościami, jakie posiadał Marcus. Był tego świadomy, że kosztował sporo.
- Skoro mamy już ustalony podział obowiązków... - Urwał, zerkając uważnie na twarz Xaviera. - ...Współpraca z panem jak najbardziej mi odpowiada. - Dokończył i ponownie upił ze dwa łyki wina. Nie odniósł się ani do wilkołactwa tej trzeciej osoby ani w kwestii usuwania zwłok. Brunet zwykł nie wściubiać nosa w to, co nie było jego robotą. Tak jest bezpieczniej. Natomiast, wilkołaki go nie raziły. Właściwie, Marcus miał nieco pokrętny pogląd na ten świat, którym się zresztą nie chwalił. W jego oczach po prostu każdy był człowiekiem - póki wyglądał, jak człowiek i wykazywał inteligencję na poziomie ludzkiej. Brunet sam był za krótko wampirem, żeby zacząć samego siebie postrzegać jako coś, co nie było już człowiekiem. Kwestia wyparcia. Nie chwalił się swoimi rozmyślaniami nikomu.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Bardzo cieszył się, że Marcus nie zamierzał się targować. Jego propozycje zawsze były ostateczne, o ile ktoś sam nie chciał rezygnować z procentów. Był uczciwy, na chłodno kalkulował koszta po obu stronach. Nie tolerował sztucznie napompowanej pewności siebie. Takie osoby zawsze były gotowe spróbować go wykiwać. Na próbach zazwyczaj się kończyło. Jego renoma nie wzięła się znikąd. Choć wyglądał młodo i wielu nadnaturalnych mogło go nie brać na poważnie, to nigdy nie dawał powodów, by go nie szanować. Dbał o to pozycję, choć nigdy się nią nie unosił.
Zerknął na mężczyznę unosząc lekko brwi, gdy ten parsknął mu prosto w twarz. Nie wziął tego do siebie, nie takie rzeczy potrafiły go wyprowadzić z równowagi. Pozwolił też Vaninowi się wytłumaczyć i skinął tylko głową na potwierdzenie, gdy zrozumiał jego intencje.
- Wyśmienicie. - rzucił krótko ponownie delektując się winem, które rozkosznie łaskotało jego przełyk. Choć krew była nie do zastąpienia, lampka czerwonego zawsze sprawiała mu dużo radości. Może była to nawet jego słabość, której nie planował przezwyciężać. Choć nie jadał ludzkich posiłków, to nie wyobrażał sobie dnia bez chociaż jednego kieliszka. Był też częściowo Francuzem, więc picie tego trunku miał w genach. Od dziecka widywał karafkę w rodzinnym domu, zawsze gotową ugościć gospodarzy lub przyjezdnych. Traktowali to jak rytuał, a może po prostu część ich długowiecznej codzienności. Choć był czystej krwi, to szanował, niektóre, ludzkie zwyczaje.
- Bardzo mnie to cieszy. - oznajmił po chwili i wskazał na dokumenty. - Możesz zabrać umowę i się z nią na spokojnie zapoznać. Wrócisz do mnie w wybranym przez siebie czasie. Jeśli mi ufasz, to możesz ją podpisać na miejscu. - zawsze dawał wybór swoim partnerom biznesowym. Nie lubił być pospieszany, więc na równi traktował innych. Nie był fanem drobnych druczków i źle dobranych sformułowań, i po prostu preferował zacisze własnego biura, by zapoznać się z tym co miał podpisać. Często uchronił się tym przed bardzo nietrafionymi decyzjami. Przezorność była cnotą wartą pielęgnowania. Szczególnie u wampirów. W końcu mogli ponosić konsekwencje swoich pochopnych działań przez bardzo długi czas. On sam doskonale to wiedział. W końcu był poszukiwany, choć ostatniej rzezi dokonał ponad wiek temu.
- Jeśli to wszystko, to zalecałbym opuszczenie tego miejsca. - dodał po chwili, nie mając cienia wątpliwości, że prędzej czy później kogoś zainteresują. Był nawet zaskoczony, że wieści nie rozeszły się szybciej i już ktoś nie próbuje ich zaatakować. - Nie mniej jeśli masz jeszcze jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem. Doradzałbym jednak pośpiech.

@Marcus Vanin
@Mistrz Gry
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Marcus nie dopytywał o nic więcej. Skoro, zapytawszy o to, kto będzie zajmować się dowozem, nie dostał konkretnej odpowiedzi, znaczyło tyle, że jego zakresem obowiązków będzie tylko moment, w którym wycina nerkę i szykuje do transportu. Dlatego skinął głową na krótkie stwierdzenie wampira i ponownie upił łyk wina.
Utkwił spojrzenie na dokumentach. Podniósł jednak wzrok na swojego rozmówcę, kiedy usłyszał wzmiankę o zaufaniu. Posłał mu sztuczny, dyplomatyczny uśmiech. Białorusin nie potrafił uśmiechać się naturalnie, co rzucało się w oczy. Zdawał sobie z tego sprawę i robił to celowo.
- To nie jest kwestia zaufania, ale papiery to jedynie formalność. Charakter takiej pracy narzuca na nas z góry zaufanie na słowo. - Stwierdził równie dyplomatycznie, co rzucony w jego stronę uśmiech, po czym zgarnął dokumenty do swojej teczki. Było to jasnym znakiem, że zamierza zaznajomić się ze szczegółami umowy na temat tej bardziej oficjalnej, legalnej części jego roboty.
Marcus nawet nie zdawał sobie sprawy, z kim właśnie rozmawiał. Zastanawiał się dalej nad wiekiem wampira, ale nie zamierzał o nic wypytywać. Nawet nie zdawał sobie ze skali okrucieństwa, jaką za dawnych lat mógł rozsiewać jego przyszło zleceniodawca. Czy gdyby wiedział cokolwiek to zmieniłaby się jego postawa? Być może. Może by się tak nie uśmiechał i nie traktował z drobną dozą pobłażania. Może wyraźnie okazywałby strach. Ale najprawdopodobniej możliwość współpracy nie zostałaby przerwana. Pokrętna logika bruneta nakazywała mu czerpać korzyści z dziejącego się zła. To, że ktoś umierał, było nieuniknione. Że powstawały miejsca, w których ludzkie życie nic nie znaczy, też było nieuniknione. Marcus nie chciał się bawić w bohatera. Niemniej, ktoś umierał - a to znaczyło, że ktoś mógłby przeżyć.
- Chciałbym się jeszcze upewnić, czy w razie czego jest pan zapewnić odpowiednie warunki potencjalnym, ekhm, nieboszczykom na to, żebym mógł przeprowadzić zabieg na miejscu. - Dopytał jeszcze, upijając wino do końca i zatrzymując wyczekujący wzrok na Xavierze. - Chodzi mi o pomieszczenie, w którym będzie wszystko, co będę potrzebować.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Nagle huk, para w ruch!
Para, która siedziała przy stoliku obok poderwała się z miejsca. Nic niespotykanego, nie zdawali się być podejrzanymi, ot zwykła para na jakiejś rocznicy, która właśnie zapłaciła za kolację i zamierzała wyjść z restauracji.
Pozory potrafią mylić.
Mężczyzna pomógł wybrance zarzucić na plecy płaszcz, podał jej torebkę, zasunął krzesło, a następnie schylił się, by zawiązać buta. Prawdopodobnie wtedy wturlał pod wasz stolik małe urządzenie. A może było one tam od początku, a para nie miała z tym nic wspólnego? Nie ważne, w tym momencie ważne było to, że wydobył się z niego cichy syk, zagłuszone przez gwar restauracji, a powietrze w okolicy waszego stolika zaczęło przesycać się różnymi związkami chemicznymi, głównie flawonoidami. To Xavier był na celowniku Novus Ordo, więc to jemu pierwszemu zakręciło się w głowie. Może od wina? Urządzenie musiało znajdować się pod jego krzesłem, a przynajmniej bliżej jego pozycji. Nie znaczyło to, że zaraz i Marcusowi nie zrobi się słabo.

Rzućcie obydwoje kością k20, dodajcie wyniki i zobaczcie co się stało:
1-20: Xavier padł nieprzytomny, a do stolika podszedł podejrzany kierownik sali, oferując, że zadzwoni po karetkę i może zaprowadzić kolegę na zaplecze, albo przynieść zimnej wody, a najlepiej to jakby położyć go na podłodze i położyć nogi do góry
21-40: zauważyliście, że coś jest nie tak i wyszliście z lokalu zanim odcięło wam prąd (jeżeli chcecie zostać w restauracji i się rozejrzeć nie szkodzi, dopasujcie narrację). Na zewnątrz czekała jednak na was grupa uzbrojonych łowców wampirów ze srebrnymi pałkami. Zdecydowanie nie macie szans w walce we dwóch, bo zebrała się mała armia. Co robicie?

pingnijcie mnie na discordzie jak napiszecie kolejkę, bo nie sprawdzam daily konta mg, ewentualnie możecie tagować Idę Wink
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Kiwnął ze zrozumieniem gdy Marcus wyjaśnił mu swoje stanowisko. Sam nie był największym fanem podpisywania umów, ale zdawał sobie sprawę, że to jedyne realne zabezpieczenie w dzisiejszym świecie. Nawet jeśli w ich biznesie nie oznaczało to odzyskania swoich pieniędzy, to pozwalało wyegzekwować swoje prawa. Jeśli miał do czynienia z nadnaturalnym, na dodatek nie bezkastowym, i zrobiłby mu krzywdę bez dowodów, to zaraz miałby na głowie frakcję. Nie potrzebował robić sobie problemów, więc dbał zawsze o to, żeby wszystko było spisane. Nawet jeśli przygotowywanie dokumentów było czasochłonne i nudne.
Pytanie wampira przyjął z uśmiechem. Tu ponownie na myśl przyszedł mu wilkołak. Jednak nie na tym kończyły się jego pomysły. - Drugi współpracownik posiada kostnicę. - zaczął, choć zdawał sobie sprawę, że chodzi o coś jeszcze bliższego. - Budowa nowej części klubu jeszcze się nie zakończyła i wciąż możemy nanieść zmiany. Dam znać swoim ludziom, że będziemy potrzebować wyspecjalizowanego pomieszczenia, by przechowywać przedwcześnie zmarłych.
Podobał mu się sposób myślenia Vanina. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że czasem będą potrzebowali zareagować szybciej. Dojazd do klubu, zabezpieczenie i przewóz ciała, mogą potrwać na tyle długo, że organy nie będą się już do niczego nadawać. Mogą na tym stracić wiele okazji. Przy tym sporo pieniędzy.

sekcja dla mg

W pewnym momencie poczuł się bardzo słabo. Zaczęło mu się kręcić w głowie, widzenie zatraciło ostrość, niemal osunął się z krzesła. Nie wypił nawet jednego kieliszka, więc alkohol nie mógł być tu sprawcą. Pili trunek z tej samej butelki co jego rozmówca, a nawet para, która siedziała stolik dalej. Choć niczego podejrzanego nie usłyszał, ani nie poczuł, to jakby odruchowo złapał za materiałową serwetkę i przyłożył ją sobie do nosa. Wiedział, że to nie pomoże całkowicie jeśli faktycznie coś znajdowało się w powietrzu, ale da mu trochę czasu na zastanowienie się. Wskazał też na bar i zaraz się do niego skierował. Nie było przy nim za wiele osób, więc nie musiał się martwić o bliski kontakt z napastnikiem. Mogli też rozmawiać w miarę spokojnie i mieć lepsze pole widzenia. Poczekał na swojego towarzysza i westchnął głęboko, odrywając finalnie niepotrzebny już materiał od swojej twarzy.
- Cholera. Już tutaj są. - powiedział to głośno, prawdopodobnie zwracając na siebie uwagę nie tylko Marcusa. Nie dbał teraz o to. Novusi w miejscach takich jak to, zawsze stosują podstęp, by niepotrzebnie nie alarmować niewtajemniczonych. Mogło to zadziałać teraz na ich korzyść. - Nie mam pojęcia ilu ich może być w środku. Nie chcę nawet myśleć co możemy zastać na zewnątrz. Potrzebujemy planu. Solidnego. - nie zamierzał panikować. Ktoś czyhający na jego życie to nie była dla niego nowość. Takie rodeo miał już za sobą. Nie mógł być jednak zbyt pewnym siebie, bo mogło go to zgubić. Musiał myśleć trzeźwo. Nie mieli za dużo czasu. - Wyjście przez kuchnię nie wchodzi w grę. Na pewno o tym pomyśleli. Nasza jedyna szansa to wywołać zamieszanie i wtopić się w tłum opuszczający lokal.
W głowie miał już kilka scenariuszy, ale żaden nie wydawał się prosty do zrealizowania. Mogli spróbować wywołać pożar albo rozsiać dezinformację, że w lokalu znajduje się bomba. W obu przypadkach powinni spłoszyć gości i obsługę lokalu, a przy odrobinie szczęścia wymknąć się razem z nimi.
- Mamy tu pod ręką sporo alkoholu. Na stolikach palą się świece. Średniej wielkości ogień powinien poruszyć to towarzystwo. Spróbuj namieszać coś tutaj przy barze, ja wykorzystam okazję. - wypowiadając te słowa ruszył w stronę najbliższego stolika i gdy tylko zauważył, że mężczyzna unosi szklankę wypełnioną whisky, "przypadkowo" go szturchnął, na tyle mocno, że alkohol rozlał się po obrusie. - Przepraszam bardzo! Ale ze mnie gapa. - rzucił próbując pomóc zdenerwowanemu człowiekowi, ale tak naprawdę zamierzał szturchnąć świecę. Jeśli ten plan się powiedzie, będą mogli przejść do kolejnego etapu.

Kostki: 12 + 14 = 26

Podsumowanie dla MG:
1. Przez kostki zorientował się, że coś jest nie tak i wiedząc, że to nie alkohol, zasłonił usta i oddalił się od stolika. Nie miał przy tym pewności, czy to coś nie jest w całym powietrzu.
2. Postanowił zostać w środku, przemieszczając się do baru i wywołać zamieszanie na kilka sposobów, by zmusić ludzi do opuszczenia lokalu.
3. Nie chciał póki co korzystać z głównego wejścia, ani tego dla pracowników od strony kuchni.
4. Gdy ustalił co zamierza, udał się do stolika przypadkowej pary, popchnął mężczyznę, który wylał sporo alkoholu na obrus i próbując "pomóc", zaczął wymachiwać rękami, chcąc przy tym strącić świeczkę.
5. Ich główny plan zakładał, że wszyscy w panice opuszczą to miejsce, a oni przemkną się pomiędzy nimi niezauważeni.

@Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
- W razie czego, będzie pan mógł jeszcze skonsultować zmiany ze mną przy następnym spotkaniu. Wyjaśnię, czego będę potrzebować i co powinno zawierać takie pomieszczenie. - Dodał jeszcze tyle od siebie. Wiadomo, że większość sprzętu nie będzie mógł mieć stale przy sobie i wozić ze sobą. Ciało potrzebowało odpowiedniego przechowania, a o zdatności narządów do wycięcia decydowały minuty.
Marcus spojrzał z konsternacją na Xaviera, kiedy zauważył go przytykającego chustę do nosa. Jego brew drgnęła, ale nie czekał. Od razu zareagował na skinięcie i poszedł w ślady za wampirem do baru.
Cholera, już tu są...? Marcus przewertował restaurację wzrokiem, podczas gdy towarzysz mówił.
- Skoro jest coś w powietrzu, może dalej być rozpylane... - Mruknął sam do siebie i zerknął z powrotem na Xaviera. Być może zostanie w środku dłużej nie było żadną opcją. Skinął głową, kiedy ten powiedział coś o solidnym planie i próbach zrobienia zamieszania.

DLA MG: Zaraz odwrócił się w stronę osoby za barem. Ta, zdawało się, że zauważyła już wcześniej poruszenie między dwójką i od razu podeszła.
- Przepraszam, czy coś się stało...? - Spytała kobieta, kierując całą swoją uwagę na Marcusie.
- W waszej restauracji ulatnia się gaz. Zalecałbym ewakuację. - Odpowiedział bez pardonu, a barmanka obdarzyła go spojrzeniem z początku skonsternowanym, a później przejętym.
- Gdyby ulatniał się gaz, na pewno zareagowałyby...
- Proszę pani, wszyscy mogą tutaj zaraz paść. - Przerwał jej, kładąc otwartą dłoń na stole i nachylając się w jej stronę, dając jej do zrozumienia o powadze sytuacji. Barmanka odwróciła się i udała się na zaplecze, z kolei Marcus zwrócił się w przeciwną stronę do ludzi, którzy wciąż znajdywali się w środku. Zapewne zdążyli już wyczuć dziwną, napiętą atmosferę, jaka wytworzyła się przy barze. - Proszę opuścić restaurację! W pomieszczeniu ulatnia się gaz! - Krzyknął, wystawiając rękę ku górze, chcąc na siebie zwrócić jeszcze większą uwagę. W międzyczasie, gdy Xavier tworzył swój mały chaos, brunet podszedł do pierwszego lepszego stolika, gdzie siedziała dwójka osób. Ludzie w dzisiejszych czasach byli przeżarci znieczulicą i brakiem odpowiednich reakcji zachowawczych. Dlatego musiał najpierw zmotywować wszystkich do podjęcia ewakuacji.
- Nie słyszeli państwo? Trzeba natychmiast opuścić to miejsce. - Nakazał.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Plan był nawet sprytny. Udać, że wydarzyło się coś poważnego, wprowadzić panikę. Szkoda tylko, że ludzie w restauracji średnio zwracali na nich uwagę. Cóż, najwyraźniej potrzebowali mocniejszego bodźca. Gdy Marcus zaczął krzyczeć, kilka ludzi nawet zaintrygowało się o co chodzi. Nie czuli gazu, najwyżej jakieś ziółka, a trzeba przyznać, że propan-butan ma bardzo charakterystyczny zapach. Nikt się nie ruszył z krzesła, jednak mężczyźni byli obserwowani z zaciekawieniem przez kilka okolicznych osób. Cóż, co najlepiej wzmaga obawę przed gazem> Ogień i prawdopodobieństwo wybuchu.
Taką myśl chyba miał Xavier, bo kiedy wywrócił świeczkę, alkohol, którym nasączony był obrus szybko się zajął ogniem, który chwilę później przeniósł się na kwiaty, które miały ozdabiać stolik. Siwy dym poszybował gdzieś pod sufit, odpalił czujnik, więc po chwili wszyscy usłyszeli alarm i zaczęli podnosić się ze stolików.
Niestety, nie mogło wszystko pójść dobrze z planem. W wodzie, która poleciała ze spryskiwaczy pod sufitem, było coś, co sprawiło, że każda kropla, która spadała na waszą skórę paliła jak kwas. Jony srebra? Doprawka z czosnku? Ciężko było powiedzieć, ale plamy pojawiające się na skórze wskazywały, że coś jest z wami nie tak, a ból, który przeszywał was podskórnie nie przechodził.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Xavier Larousse-Page

Xavier Larousse-Page
Liczba postów : 149
Nie był zaskoczony tym, że krzyczenie i próba wmówienia ludziom, że ulatnia się gaz, to pudło. Nie był jednak też zadowolony, że Marcus go nie posłuchał i postanowił rozdać swoje karty. Jeśli mają z tego wyjść cało, gdy teraz już na pewno każdy będzie wiedział, że Vanin nie jest przypadkowym człowiekiem, na spotkaniu z wampirem, to powinni strzelać do tej samej bramki.
Jego część planu zadziałała idealnie. Ogień rozniósł się wesoło po przedmiotach, zraszacze zaczęły działać, a ludzie, choć nie w pośpiechu, zaczęli opuszczać lokal. Coś jednak było nie tak. Wpierw pomyślał, że to druga fala środka odurzającego w końcu wygrała z adrenaliną, ale jego skóra zaczęła nieprzyjemnie palić. Ból nie był paraliżujący, ale na tyle nieprzyjemny, że Xavier szybko czmychnął pod pierwszy stolnik, który tylko zobaczył.
- Cholera. Nie wiem jak, ale przygotowali się i na to. - krzyknął na głos, na tyle głośno, by na pewno Marcus usłyszał każde słowo. - Dodali coś do środka gaszącego. Znajdź osłonę.
Musiał myśleć bardzo szybko. Muszą dogonić wychodzących ludzi, ale przy okazji nie narażać odsłoniętych partii ciała. Jeśli poczekają aż zraszacze przestaną rozpylać "wodę", to zostaną tu całkowicie sami i wychodząc będą jak "podani do stołu". - Kurwa mać. No dawaj, dawaj. To nie czas na pustkę w głowie. - rzucił do siebie już lekko tracąc panowanie, ale wciąż starając się wpaść na cokolwiek. Wziął kilka głębszych oddechów i krzyknął ponownie - Tace na drinki! Złap jedną, trzymaj nad głową i nie puszczaj. Palce będziesz miał popalone, ale jeśli szybko czmychniemy do wyjścia, to na tym obrażenia się skończą.
Jak pomyślał, tak też zrobił. Rozejrzał się spod stolika gdzie kelnerzy zostawili interesujące go przedmioty i ignorując na razie ból, podbiegł do baru, przy którym dopiero co stał. Po chwili miał nad głową metalowe koło, kiwnął do towarzysza i powędrował w stronę drzwi przyspieszonym marszem, tak by wciąż doścignąć niewtajemniczonych.

@Marcus Vanin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Vanin

Marcus Vanin
Liczba postów : 284
Ludzie byli nieprzejęci tym, co wykrzykiwał brunet. W tym wszystkim dobre było chociaż to, że plan Xaviera się powiódł. Stolik zapłonął, a dym wybudził czujniki.
Niestety, już pierwsze zderzenie oprysku z wody przysporzyło ból na odsłonionej skórze bruneta. Złapał się za twarz, żeby osłonić oczy, a potem odruchowo skoczył pod pobliski stolik, słysząc głos Xaviera, który krzyczał gdzieś z drugiego końca pomieszczenia.
Otworzył oczy i zobaczył, jak ludzie udawali się do wyjścia. Nie wiedział, co miał zrobić w tej sytuacji. Nie wiedział, co dokładniej było w systemie gaśniczym. Czy jeśli by to zignorował i jakoś przebiegł do końca, obeszłoby się bez poważniejszych konsekwencji naskórnych? Czy ci, którzy zastawili pułapkę na Xaviera nie rozpoznaliby również i w Marcusie wampira przez odniesione obrażenia?
Ponownie do jego uszu doleciał głos drugiego wampira. Bez zbędnego przedłużania złapał za jedną z tac, która znajdywała się na barze. Zanim jej sięgnął, oczywiście ponownie naraził skórę na kontakt z palącą cieczą. Niemniej, starał się, jak tylko mógł, żeby uchronić ciało przed jej działaniem.
Ruszył za towarzyszem, żeby dołączyć do tłumu ludzi, kierując się w stronę wyjścia.

_________________
Biznesmen
10 razy nawiąż w wątkach do zawodu postaci.
Niedoskonały
Odnieś się/odegraj 5 razy wpływ swoich mutacji negatywnych postaciami na forum.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Ciekawski
Poznaj 3 wampiry lub 3 wilkołaki na fabule.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach