Kiwnął ze zrozumieniem gdy Marcus wyjaśnił mu swoje stanowisko. Sam nie był największym fanem podpisywania umów, ale zdawał sobie sprawę, że to jedyne realne zabezpieczenie w dzisiejszym świecie. Nawet jeśli w ich biznesie nie oznaczało to odzyskania swoich pieniędzy, to pozwalało wyegzekwować swoje prawa. Jeśli miał do czynienia z nadnaturalnym, na dodatek nie bezkastowym, i zrobiłby mu krzywdę bez dowodów, to zaraz miałby na głowie frakcję. Nie potrzebował robić sobie problemów, więc dbał zawsze o to, żeby wszystko było spisane. Nawet jeśli przygotowywanie dokumentów było czasochłonne i nudne.
Pytanie wampira przyjął z uśmiechem. Tu ponownie na myśl przyszedł mu wilkołak. Jednak nie na tym kończyły się jego pomysły. -
Drugi współpracownik posiada kostnicę. - zaczął, choć zdawał sobie sprawę, że chodzi o coś jeszcze bliższego. -
Budowa nowej części klubu jeszcze się nie zakończyła i wciąż możemy nanieść zmiany. Dam znać swoim ludziom, że będziemy potrzebować wyspecjalizowanego pomieszczenia, by przechowywać przedwcześnie zmarłych.Podobał mu się sposób myślenia Vanina. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że czasem będą potrzebowali zareagować szybciej. Dojazd do klubu, zabezpieczenie i przewóz ciała, mogą potrwać na tyle długo, że organy nie będą się już do niczego nadawać. Mogą na tym stracić wiele okazji. Przy tym sporo pieniędzy.
sekcja dla mg
W pewnym momencie poczuł się bardzo słabo. Zaczęło mu się kręcić w głowie, widzenie zatraciło ostrość, niemal osunął się z krzesła. Nie wypił nawet jednego kieliszka, więc alkohol nie mógł być tu sprawcą. Pili trunek z tej samej butelki co jego rozmówca, a nawet para, która siedziała stolik dalej. Choć niczego podejrzanego nie usłyszał, ani nie poczuł, to jakby odruchowo złapał za materiałową serwetkę i przyłożył ją sobie do nosa. Wiedział, że to nie pomoże całkowicie jeśli faktycznie coś znajdowało się w powietrzu, ale da mu trochę czasu na zastanowienie się. Wskazał też na bar i zaraz się do niego skierował. Nie było przy nim za wiele osób, więc nie musiał się martwić o bliski kontakt z napastnikiem. Mogli też rozmawiać w miarę spokojnie i mieć lepsze pole widzenia. Poczekał na swojego towarzysza i westchnął głęboko, odrywając finalnie niepotrzebny już materiał od swojej twarzy.
-
Cholera. Już tutaj są. - powiedział to głośno, prawdopodobnie zwracając na siebie uwagę nie tylko Marcusa. Nie dbał teraz o to. Novusi w miejscach takich jak to, zawsze stosują podstęp, by niepotrzebnie nie alarmować niewtajemniczonych. Mogło to zadziałać teraz na ich korzyść. -
Nie mam pojęcia ilu ich może być w środku. Nie chcę nawet myśleć co możemy zastać na zewnątrz. Potrzebujemy planu. Solidnego. - nie zamierzał panikować. Ktoś czyhający na jego życie to nie była dla niego nowość. Takie rodeo miał już za sobą. Nie mógł być jednak zbyt pewnym siebie, bo mogło go to zgubić. Musiał myśleć trzeźwo. Nie mieli za dużo czasu. -
Wyjście przez kuchnię nie wchodzi w grę. Na pewno o tym pomyśleli. Nasza jedyna szansa to wywołać zamieszanie i wtopić się w tłum opuszczający lokal.W głowie miał już kilka scenariuszy, ale żaden nie wydawał się prosty do zrealizowania. Mogli spróbować wywołać pożar albo rozsiać dezinformację, że w lokalu znajduje się bomba. W obu przypadkach powinni spłoszyć gości i obsługę lokalu, a przy odrobinie szczęścia wymknąć się razem z nimi.
-
Mamy tu pod ręką sporo alkoholu. Na stolikach palą się świece. Średniej wielkości ogień powinien poruszyć to towarzystwo. Spróbuj namieszać coś tutaj przy barze, ja wykorzystam okazję. - wypowiadając te słowa ruszył w stronę najbliższego stolika i gdy tylko zauważył, że mężczyzna unosi szklankę wypełnioną whisky, "przypadkowo" go szturchnął, na tyle mocno, że alkohol rozlał się po obrusie. -
Przepraszam bardzo! Ale ze mnie gapa. - rzucił próbując pomóc zdenerwowanemu człowiekowi, ale tak naprawdę zamierzał szturchnąć świecę. Jeśli ten plan się powiedzie, będą mogli przejść do kolejnego etapu.
Kostki: 12 +
14 = 26
Podsumowanie dla MG:1. Przez kostki zorientował się, że coś jest nie tak i wiedząc, że to nie alkohol, zasłonił usta i oddalił się od stolika. Nie miał przy tym pewności, czy to coś nie jest w całym powietrzu.
2. Postanowił zostać w środku, przemieszczając się do baru i wywołać zamieszanie na kilka sposobów, by zmusić ludzi do opuszczenia lokalu.
3. Nie chciał póki co korzystać z głównego wejścia, ani tego dla pracowników od strony kuchni.
4. Gdy ustalił co zamierza, udał się do stolika przypadkowej pary, popchnął mężczyznę, który wylał sporo alkoholu na obrus i próbując "pomóc", zaczął wymachiwać rękami, chcąc przy tym strącić świeczkę.
5. Ich główny plan zakładał, że wszyscy w panice opuszczą to miejsce, a oni przemkną się pomiędzy nimi niezauważeni.
@Marcus Vanin