Drogą na sam szczyt, gdzie skała łączy się z chmurami

3 posters

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 834
First topic message reminder :

Góry Huang Shan - tylko tyle wiedział Wei i nic więcej. Wampir musiał więc sobie poradzić, jeżeli faktycznie chciał zdobyć krew Pierwszego. Podpowiedź mogły stanowić zapiski, które miał okazję odczytać po wejściu do tajemniczego skarbca w Xi'an.
Drugą była pora - noc wraz z nastaniem dnia, lecz co mogła dokładnie oznaczać?
Czas podróży, pakunek oraz lokum były do wyboru wampira. Jako rodowity Chińczyk nie musiał borykać się z papierologią, bynajmniej nie w aż tak dużym stopniu co przeciętny turysta, który chcąc spędzić czas w Chinach był zobligowany do załatwienia wizy, uiszczenia niechcianych opłat i załatwienia sprawy szczepień. Dodatkowy problem fanów również odpadał, zapewne z powodu przerwy ich ukochanego idola no i miejsca docelowego, który raczej nie sprzyjał śledzeniu i strzelaniu fotek. Na tapecie widniał więc tylko jeden mankament, mianowicie rozplanowanie trasy no i przede wszystkim odnalezienie odpowiedniego zaczepu, aby w ogóle wiedzieć, od którego miejsca rozpocząć przygodę i który faktycznie górski szczyt wchodził w grę.
A więc...
Od czego rozpocznie Wei?

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Nie Junowi było kwestionowanie motywów, którymi kierowali się bracia. Nawet jeśli wyglądały na dość “kontrowersyjne” nie sądził, aby dopuścili się manipulacji, na pewno nie w takim stopniu. Poniekąd też rozumiał ich zmęczenie, wszak dopadało każdego wiekowego wampira. Pokręcił również głową na wzmiankę o potyczce z Pierwszym, bowiem i w niej widział siłę jego potomków, którzy nie tylko dorównywali mu potęgą krwi, ale przede wszystkim zdołali zakołkować, na co zwrócił uwagę w czasie trwania przerwy.
Powrót do szarej rzeczywistości nie przyszedł łatwo. Z drugiej strony oderwanie ciał uchroniło Feniksa przed dalszym drażnieniem odsłoniętej skóry, bo o ile na początku dotykała ją wyłącznie przyjemna miękkość warg, o tyle z czasem dołączyła do nich podejrzana ostrość po niekontrolowanym wysunięciu się kłów.
I gdyby ktoś spytał, niekoniecznie z powodu głodu.
Biedni byli ci, których spotkał smutny los śmierci pod wpływem promieniowania. Mimo zmniejszonego oddziaływania opatulenie ciała stanowiło wymóg - słaby, bo słaby, ale w jakimś stopniu pewnie skuteczny. Jun niestety nie miał czasu na dłuższe przyjrzenie się martwym, zamiast tego uwagę skupiał na drodze i wrotach – tych pierwszych przed wejściem i drugich, których strzegł azjatycki jednorożec i które Azjata raczył zamknąć w miarę możliwości po przekroczeniu ich progu, aż po trzecie, być może ostateczne.
- Pierwsze dwie próby przeszliśmy? Chyba, o ile minione wrota i sale się do nich zaliczały... Jeśli się nie mylę, to wygląda na to, że stoimy przed trzecią i ostatnią. Rzekomą odpowiedzią ma być krew, tak więc szukałbym czegoś, co na nią czeka. Być może to uzupełni braki w symbolu? - pierwszym co zrobił wampir po zatrzymaniu się przed perłą, było wyciągnięcie dziennika i ponowne zagłębienie się w jego treść. Po jej odczytaniu mężczyzna skierował oczy na płaskorzeźby, ciekaw czy któreś z widoków przypominało legendarny szczyt lub chociażby fragment drogi, po które kroczyli jeszcze na powierzchni. Prócz tego błękitnymi oczyskami szukał oczywiście wskazówek dotyczących mechanizmu, co prędzej czy później doprowadziło go do dokładniejszych oględzin rzeczonej perły.

Rzut K12 bez bonusów: 6
Z bonusami będzie: 6+5+1=11
Wybierz, który wynik Cię interesuje xD

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei nie żył w tamtych czasach. Patrzył wiec na wszystko bardzo obiektywnie. Nie ufał starym zapiskom, które łatwo był zmodyfikować. Jak nie bracia to inni... Ktoś mógł na pewno. Było to w pewnym stopniu całkiem logiczne, ale co wtedy opierało się na tym?
Feniks wyczuł dziwną ostrość drażniącą jego skórę, dlatego z lekkim uśmiechem zbywał go, ale i nadal kusił. Oczywiście do czasu aż opatulił się na powrót warstwami materiału. Rozczulało go to oblicze Juna, bo nie ukrywał, że specjalnie korzystał z tej jego słabości, ale wyłącznie dla własnych rozkoszy...
Szkielety oglądał pobieżnie, jeśli jakiś napatoczył się na ich drogę. Widać było mocny wpływ promieniowania i zmienioną strukturę kostną. Na szczęście wielu z nich już nie żyło gdy tutaj zostali sprowadzeni więc nie cierpieli tak. Gorzej z tymi drugimi.
- Wydaje mi się, że dopiero pierwszą, a to jest druga. Ta, która wymagała dwójki osób, według zapisków. Ta z krwią jest trzecia. - mruknął w odpowiedzi do Smoka i zaraz zaczął przyglądać się sztuce na ścianach. Wyciągnął aparat i ocierając powierzchnię płaskorzeźb, robił im zdjęcia. Ot tak, bo były dosyć unikatowe. Nie jedno muzeum oddało by całe kolekcje za możliwość zdobycia takich historycznych eksponatów.
- Z tego co widać to Yin Yang jest niepełne. Wrota są wykonane ze złota, wiec może i owe brakujące elementy też? - rzucił luźno, ale zaczął latarką szukać złotych kółek. Nie było to łatwe, bo wszystko było zakurzone, ale ocierając powoli ściany, poszukiwał błyskotek.

MG:
Spoiler:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
W więc jeszcze jedna próba przed nimi – nic straconego. Przynajmniej wampir wiedział, na czym mniej więcej stał. Gdy więc tylko on i Wei zdołali odnaleźć przyciski, od razu zajął się obadaniem każdego z nich, podczas focenia komnaty przez towarzysza.
Między niebem a ziemią Azjata troszeczkę ubolewał nad brakiem sposobności sprowadzenia tutaj ekipy badawczej.
Chociaż... Gdyby ich tak dobrze przygotować?
- No to co, wciskamy je jednocześnie? - Jun rzucił półżartem, a trochę na serio.
Umysł i wiedza o symbolice podpowiadały mu, że oddzielne uruchamianie guzików mijało się z celem, co znajdywało swoje dodatkowe potwierdzenie na kartach dziennika, który nieprzypadkowo wspominał o konieczności udziału w próbie kilku osób.
Pozostawała jeszcze kwestia zaufania, no bo czym miało być? Może chodziło o obawę, że druga strona nie podejmie wyzwania, przez co skaże pierwszą na zagładę, poprzez wciśnięcie wyłącznie jednego guzika? Taka pułapka miałaby sens i byłaby nawet zgodna z okrutnym charakterem Cesarza.
Jun nie obawiał się konsekwencji, ponieważ ufał Weiowi – to raz, a dwa – no co mogło pójść nie tak, gdyby jednak coś poszło? Śmiechem i żartem, przynajmniej umarłby w spokoju oraz z wiedzą o źle ulokowanym kredycie zaufania. Pewnie dlatego przed faktycznym uruchomieniem przycisków, zebrało mu się na żarty, przez które zaczął udawać, jakoby na serio coś się z nim działo.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Na pewno istniałby sposób by ich tu sprowadzić, bo jeśli droga za nimi jest już niedostępna od tej strony, to na pewno było dalej gdzieś drugie wyjście. To było bardziej niż pewne.
- Na to wygląda, że tak trzeba. - mruknął z uśmiechem do Juna, ale nie musiał się martwić. Wei nie bał się parcia na przód u boku kogoś ukochanego. To co ich czeka dalej też nie było dla niego straszne. Wiedział, że sobie dadzą radę radem.
Poczekał więc na sygnał od Smoka i wraz z nim wcisnął złoty przycisk, który uruchomił mechanizm. Ten był dosyć stary, ale dalej działał. Głośność mechanizmu była jednak dość spora, a smok po kolei puszczał pazurami swoją złotą perłę. To co jednak otwarło przed nimi przejście, było od środka. Spuszczony spory młot, uderzył wrota i te opadły na ziemię. Huk był ogromny, tumany kurzu jeszcze większe, ale gdy opadły, przed nimi ukazało się spore przejście.
Komnata do której weszli była ogromna. To była spora sala, do której jak wkroczyli, zapaliły się pochodnie od kolejnego mechanizmu, oświetlając większość pomieszczenia ciepłym światłem.
Sala ta była grobowcem. Wszędzie były piękne płaskorzeźby zdobione złotem, srebrem i klejnotami. Warto wspomnieć, że to miejsce miało dwa poziomy. Kondygnacje po bokach posiadały piętro, gdzie kontynuowane były zdobienia, ale i były pomniejsze komnaty ze skarbami.
To co jednak rzuciło się wam w oczy to to, że po środku tej sali znajdował się sporej wielkości sarkofag. Również bogato zdobiony, wykonany w marmurze i krysztale, a na wieku była jakby rzeźba kogoś śpiącego w objęciach smoka. Smoczysko miało łeb ułożony na torsie tej osoby, która jakby tuliła go bądź głaskała.
- Spoczywa tutaj Cesarz? - mruknął zaskoczony tym widokiem, ale wokół była też ułożona starożytna broń na specjalnych stelażach.

MG:
Spoiler:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Ale ręce przy sobie. - zaśmiał się Jun do Weia, gdy tylko obaj przekroczyli próg mosiężnych wrót i stanęli na gruncie antycznego skarbca. Cała ta masa złota, kamieni i Niebiosa wiedziały czego jeszcze, uruchomiły wyobraźnię. To właśnie nią wampir widział zachwyt na twarzy towarzysza, sparklące się oczy na widok bogactw oraz wybitnie ociężałe ciało, które za Chiny nie zamierzało się podnieść z połyskującej kupki monet, na którym uwaliło zadek. To wszystko i o wiele więcej obrazów ulotniło się śmiechem z ust i tak aż do momentu przerwania komicznej chwili przez wtargnięcie osoby trzeciej.
- Wiesz co? Chyba nawet za moich czasów wszystko było łatwiejsze. - oczywiście, że Jun mruknął do partnera z lekko skwaszoną miną, a prócz tego zaraz wbił błękitne oczyska w sylwetę obcego. Próbował skojarzyć gagatka, mianowicie jego uzbrojenie i zbroję pod kątem przynależności. Był ciekaw, czy długowieczny, prócz faktu, że nie mógł tutaj siedzieć “x” lat, przypadkiem nie zasilał szeregów strażników, do których ongiś zapisano Smoka. Spośród dwóch pytań, przynajmniej na jedno znał odpowiedź.
Gdy świst włóczni przeszył powietrze, a ostrze wbiło się w grunt, Gad instynktownie przysłonił ciało Weia własnym. W taki oto sposób wysunięty na przód stał w gotowości do boju, ale nie z tym, kogo wytypował strażnik.
- Ale wiesz, że bicie młodszych to trochę nie fer, prawda? - co więcej, zamiast podtrzymania powagi i gardy, długowieczny rozluźnił napięte mięśnie, po czym wszedł w tryb trolla.
- Nie zamierzam walczyć, na pewno nie z nim. To byłoby bezsensu, bo raz: bez ślubu nie ma co zaliczać kłótni małżeńskiej a dwa: trochę przyps krzyżować ostrza osobom, które wzajemnie się od siebie uczyły. To ciągnęłoby się bez końca. Co innego wyzwanie na pojedynek strażnika. Z Tobą można się zmierzyć. - czy Junowi zebrało się na żarty? Owszem. Czy próbował nimi zakpić z długowiecznego? Nie. Czy chciał zatem poddać go pokrętnej próbie, którą rozumiał tylko on sam? Być może.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- Psujesz całą zabawę. Czemu przy sobie? - prychnął do niego cicho, bo mimo wszystko jakąś pamiątkę chciał zabrać, zwłaszcza widząc ogrom bogactw tutaj ukrytych i nietkniętych tyle lat. Chętnie by się gdzieś uwalił i odpoczął w towarzystwie tych błyskotek. Nic nie poradzi, że po prostu było tutaj pięknie. Tyle lat nikt nie postawił tutaj stopy, no poza owym Strażnikiem.
Skierował jednak od razu wzrok na mężczyznę, który ich "przywitał". Dla Weia jego rynsztunek nic nie znaczył, nie znał się aż tak bardzo na insygniach sprzed dwóch tysięcy lat. Prędzej Jun coś odgadnie. Na to stawiał młody wampir.
- Grobowca? A więc tutaj spoczywa Pierwszy Cesarz? - mruknął Wei do obcego wampira, który kulturalnie wyjawił swoje imię.


MG:
Ming zmrużył nieco ślepia na jego słowa. Miał na sobie dość starą zbroję, ale bogato zdobioną. Był kimś ważnym, a smocze atrybuty zbroi wskazywały na rangę Generała. Musiał być kimś bliskim Pierwszemu Cesarzowi.
- Nie fair jest też poszukiwanie czegoś, co się nie należy. - odpowiedział Junowi i zaraz przeniósł z niego wzrok na Weia, który stał obok niego i zadał pytanie. Chwilę je jednak zignorował słysząc zaczepkę Juna.
- Ślubu? A więc to twój narzeczony? Nie jest to zbyt mądre zabierać w takie miejsce wybranka serca, nie sądzisz? Co jakby zginął? Z twojej winy? - spytał się go poważnie i lekko zaśmiał się gdy wyzwał go na pojedynek.
- Ty? Ze mną? Odważny jesteś. Tak łatwo rezygnujesz z życia? - odparł z rozbawieniem w głosie, ale czy droczył się z Junem? Owszem. Można by powiedzieć, że dawno nie miał okazji do jakiejkolwiek walki... Wszak nikt się tutaj nie przypałętał.
- Odpowiadając na twoje pytanie... Nie. To nie Grobowiec Pierwszego. - powiedział spokojnym głosem i wskazał ostrzem włóczni na sarkofag na środku tej wielkiej sali.
- To Grobowiec jedynej osoby, którą kochał bezgranicznie. Dla której szukał nieśmiertelności i lekarstwa, i która niestety też zginęła z jego ręki. - dodał po chwili i wskazał Junowi na okoliczne bronie, które był tutaj złożone.
- Śmiało. Wybierz swój oręż. Przedstaw się. Chyba, że tradycje też w tych czasach wymarły i jesteście z tych co mają je za nic. - rzekł już nieco oschlej w ich kierunku.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Po pierwsze: lepiej mieć kogoś takiego przy sobie, niż zostawić na pastwę losu. Po drugie: z upartością się nie walczy. Po trzecie: nie mam i nie chce mieć przed nim tajemnic innych niż ta w związku z obfitością mojej karty kredytowej. Po czwarte: nigdy nie skrzywdziłbym osoby, którą miłuję ponad życie, a po piąte... - z każdą kolejną słowną prowokacją Jun coraz bardziej przysłaniał Weia swoim ciałem, aż w całości nie ukrył ukochanego przed przeszywającym wzrokiem antycznego strażnika.
-Jestem Huang Jun Kai... - syn Najwyższego Generała Pierwszego Cesarza i jego pierwszego z trzech przemienionych ludzi, braci, a założyciela klanu Jadeitowego Smoka - dopiero wtedy i w dokładnie taki sposób Azjata przedstawił się przeciwnikowi. Także i na znak szacunku pokłonił mu się nisko, a gdy wyprostował ciało, nakazał Weiowi odsunąć się na bezpieczną odległość.
-Póki napędza mnie ogień, póty będę żył. Uczyń mi ten zaszczyt i racz przyjąć moje wyzwanie Strażniku Ming, aby ocenić wedle uznania prawdziwość przepowiedni. - być może była to głupota albo szaleństwo, a może wszystko skondensowane na talerzyku szalonej odwagi doprawionej o pragnienie poznania prawdy. Jun nie sądził, by Strażnik nie znał słów legendy czy jej samej. Nawet jeśli serce waliło mu młotem, ciało stało napięte, a błękitne oczy nie spuszczały wampira z pola widzenia, dusza nie zawahała się ani na krok. Tak też przed wybraniem oręża mężczyzna zdjął górną część odzienia oraz związał półdługie włosy, by dopiero potem dobyć miecza i przyjąć odpowiednią pozycję, którą poprzedził ukłon.
Po wszystkim wzrok znów skupił się na strażniku, błysnęły oczy oraz blizna którą nosił na twarzy.
Aby tylko pamiętać.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei zgodnie z życzeniem Juna się odsunął, bo nie zamierzał się wyrywać i kłócić o to kto chce walczyć. Tamten wampir był na tyle stary, że musiał znać Juna, a przynajmniej go kojarzyć. Wampir jednak wysłuchał spokojnie Cesarza, uśmiechając się pod maską.
- Posiadanie kogoś tak bliskiego jest pewnego rodzaju ciężarem i słabością. Musisz chronić go nie tylko przed sobą, ale i innymi. Jest bowiem twoim najsłabszym punktem. Otwarcie tak wyznając wszystkim wiążące was uczucie, musisz być pewny swoich umiejętności. - skwitował go po czym również się skłonił Cesarzowi, bo oczywiście, że go znał.
- Nie sądziłem, że przyjdzie mi się z tobą zmierzyć, choć patrzyłem jak dorastasz i tracisz ponownie to co tak pokochałeś. Nie sądzisz, że to ironia, a może klątwa, bądź karma? Nie boisz się powtórki losu? Czy tym razem wybrałeś kogoś innego? - spytał się go spokojnie, nawiązując do przeszłości Juna, do jego panowania, do kogoś kogo wtedy pokochał i stracił przez nadworne spiski... Ten wampir wiedział dużo. Musiał więc i wtedy być w jego otoczeniu.
- Przepowiednia... Czy jest prawdziwa czy nie, nie mój w tym interes. To co odkryjesz, jeśli wygrasz... Sam zadecydujesz jak wykorzystasz tą wiedzę. - mruknął spokojnie, ale strażnikowi nie było w smak ściągać maski oraz hełmu. Obawiał się rozpoznania? Może. Wątpił w to, by Jun go pamiętał, kiedy zasiadł na tronie raczej obserwował go z cienia. Zaintrygowany nowym wcieleniem owego "potwora", którego on zwał przyjacielem.
Wampir jednak odłożył włócznię i również chwycił za miecz.
- Pokaż wiec na co cię stać... Czy choć trochę zachowałeś dawnego siebie, czy nadal masz ten ogień co przed laty... - dodał po chwili by przygotować się do walki, przyjmując pozycję do ataku. Wbił swoje szkarłatne oczy w jego błękit, po czym zaatakował frontalnie chcąc sprawdzić jego reakcję.

Atak: Rzut K12 = 6

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Unik (3 z rzutu x2 z uwagi na wampirzy refleks plus 1 z szóstego zmysłu plus refleks czyli 1 i plus 5 z atrybutu daje 13) postawił Juna ba równi, czego nie można było powiedzieć o ataku. Jego siła (1 zrzutu plus 5 z siły daje 6) może i przebijała potęgę młodszego pokolenia, ale nie mogła równać się z mocą i doświadczeniem kogoś starszego,czyli tak,jak powiedział strażnik. Z drugiej strony ostrze miecza wcale nie zostało wycelowane w zbroję czy chociażby odsłonięty fragment skóry,przeciwnie. Po wykonaniu uniku, Azjata chciał specjalnie przejechać metalem oręża po broni wroga, aby drogą po skosie dotrzeć do maski. To, że Jun zamierzał ją stracić nie stanowiło większej tajemnicy, pozostawała jedynie kwestia tego, jak szybko zareagował na to oponent.
- Skąd o tym wiesz? Kim jesteś Strażniku Ming? Należałeś do naszego klanu? Byłeś wysłannikiem ojca? A może wrogiem politycznym? - syk uciekł z ust i zdradził wejście na cienki grunt. Teraz było to więcej niż pewne. Słowa przeciwnika jednoznacznie wpłynęły na siłę wyprowadzonego ciosu. Wątpliwie, aby wyprowadziły go z równowagi - tu kryło się coś o wiele bliższe obawie i nieufności.
Azjata szybko schował je głęboko w siebie.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wampir skupił się wiec na obronie, pozwalając mu zaatakować się, choć widząc w co celuje, nie zamierzał tak łatwo dać się obnażyć. Uniknął ataku, ale i kontratakował przez co odepchnął Juna od siebie, zwiększając dystans między nimi. Nie da sobie tak łatwo strącić maski, choć było blisko.
- Nie byłem ani członkiem waszego klanu, ani nie byłem wysłannikiem twojego ojca. Kim jednak jestem? Nikim ważnym. - odparł krótko nie chcąc teraz wdawać się w szczegóły. Nie teraz gdy mieli przed sobą pojedynek, którego losy mogą się różnie potoczyć. Zasadą było rozbrojenie przeciwnika oraz tym samym zagrożenie jego życiu. Proste, stare, tradycyjne zasady.
- Wygraj to może ci odpowiem... Cesarzu. - mruknął po chwili, wyprowadzając kolejny atak w stronę Smoka. Celował tym razem w jego nogę, udo dokładnie, bo chciał wytrącić go z równowagi.
Ostrza nie były jednak pokryte srebrem, więc nie zagrażały bezpośrednio wampirom.
- Postaraj się trochę dzieciaku... Taki z ciebie Smok? Raczej Smoczątko. Jeszcze wiele musisz się nauczyć. Nie mów mi, że przez tyle lat nic się nie nauczyłeś? - powiedział specjalnie chcąc go bardziej prowokować. Sprawdzał jego granicę i badał jak się zachowuje. Bacznie się mu przyglądał.
Wei jednak patrzył na to z lekką obawą. Martwił się o Juna.

Rzuty: click
Unik: K12 = 2x2 + 5 + 1 = 10
Atak: K12 = 8 + 5 + 1 = 14

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Unik: 2x2=4+5+1+1=11
Kontra: oddanie połowy obrażeń atakującemu po wyprowadzeniu automatycznej kontry
Atak: 1+5=6

Potencjalna rana na udzie była niczym wobec utraty miecza, a tym samym utraty możliwości obrony. Szybką kalkulacją Jun w ostatniej chwili wycofał się z wyprowadzenia klasycznej obrony. Chciał oczywiście uniknąć ciosu, ale z uwagi na słowa zareagował o sekundę i pół za późno.
Materiał rozdarł się w miejscu naruszenia, ale nie było tego złego, co na korzyść Azjaty wyszło. Ten bowiem choć przegrywał siłą i prędkością w aktualnej rundzie, zdołał mimo wszystko podzielić się rzekomym bólem, gdy wyprowadzając kontrę uzbrojoną ręką, na tak zwanego cichacza, postanowił oddać oponentowi, tym razem celując w odsłonięte miejsce w zasięgu, acz bez większej precyzji oraz pełnego wkładu siły.
Właściwy atak nadszedł zaraz po tym mniej czystym, ino zamiast ruchu uzbrojonej dłoni, do akcji wkroczyły nogi.
-Nie uwierzę, że "nikt" tyle wie i pilnuje tego miejsca. A co jeśli jednak nie wygram. Czy wtedy przyjmiesz moja ofiarę?- padło wpierw pytanie, a następnie cios, prosty kopniak z pół obrotu z wcześniej zaatakowanej nogi, gdyż na drugiej nienaruszonej spoczął ciężar ciała.
I tym razem cios nie był najsilniejszy. Z drugiej strony nawet gdyby taki był, to jakie realne miał szansę w starciu z pancerzem? Tym razem Jun chciał zwyczajnie odepchnąć wroga od siebie lub siebie od niego. Wszystko po to, aby szybko otaksować teren walki w wychwyceniu elementów otoczenia, które mógłby wykorzystać na swoją korzyść.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Póki co nie atakował w żadne witalne miejsce, ani nie celował tak by mocno zranić. Może rozkoszował się możliwością pojedynku z kimś kto nie padnie po kilku ciosach? Albo samą okazją do walki?
Nie spodziewał się kontry, ale syknął czując jak drasnął jego ramię. To sprawiło, że obrócił sprawnie ostrze by zablokować kolejny atak. Takie draśnięcia powinny się prędko zagoić i pozwolić na dalszą walkę, ale Smok go zaskoczył swoim chytrym atakiem.
- Poświęcisz się dla swojego ukochanego i skażesz go na życie w bólu, takie samo jakiego ty kiedyś doświadczyłeś? Okrutny jesteś... - mruknął z rozbawieniem w głosie, ale z chęcią odskoczył od Juna unikając ataku i zwiększając ponownie dystans.
Przedmiotów było wokół wiele. Bronie, klejnoty, pył, monety, kamienie. Miał wszystko do dyspozycji jeśli potrzebował. Strażnik nie ograniczał go w doborze większej ilości orężu ani nie zabronił jego zmiany.
Obrócił jednak mieczem kilkukrotnie w dłoni.
- Wątpię by On się na to zgodził. Pewnie będę musiał ściąć was obu... - westchnął cicho, bo takie już były problemy z kochankami. Jeden nie chciał żyć bez drugiego. Nie dziwił się temu i doceniał tak silną więź. Sam jej nigdy nie doświadczył. Nie tak silnej przynajmniej. Ponadczasowej.
Postanowił zaatakować więc już bardziej poważnie, prędko zmniejszając między nimi dystans i celując ostrzem w tors chcą oddać tam cięcie, choć drugą ręką był gotowy do obrony.


Rzut: click
Unik: 5x2 + 5 + 1 = 16
Atak: 2 + 5 + 1 = 8

Atak wymagany na "strącenie" maski: Celny rzut (równy bądź większy unikowi) powyżej 8

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Unik: 8x2=16+1+1=18
Atak: 3+5=8

- To,że pytam o ofiarę, nie oznacza że zamierzam tu umierać. Dar życia jest zbyt cenny, aby go tak marnować. - tym razem żarty opuściły Juna. Gdy syknął i wykonał kolejny unik, nie czekał na zaproszenie. Zebrawszy garść złotych monet, cisnął nimi wprost nacierającego oponenta. Chciał go nimi zmylić, a być może nawet wytrącić z równowagi, tym samym utrudniając jeśli nie atak, to skupienie na swojej osobie. Scenariusz nie odgrywał roli, w takim czy innym wypadku mężczyzna wystrzelił z napiętych nóg. Zamiast jednak rzucić się na frontalny atak, zamierzał mignąć strażnikowi obok, zarówno sobą jak i ostrzem,którym celował w zapięcie maski długowiecznego. Gdyby tylko mu się udało, zyskałby wgląd na jego twarz. Gdyby jednak nie...
Profitem i tak była pozycja, mianowicie ustawienie za wrogiem oraz możliwość wyprowadzenia kolejnego ciosu, cięcia po wrażliwej wewnętrznej, zapewnie nieosłoniętej stronie kolan.
- Nie chce rozlewu krwi, ale tylko go tknij, a choćby i Niebiosa były mi wrogiem, zabije Cię. - głos zagrzmiał gromem w sali. Nawet jeśli nie był tym samym Cesarzem, tym jednym zdaniem bardzo się do niego upodobnił. Różnica tkwiła natomiast w intencjach - te były bowiem szczere. Jun ponad wszystko chciał bronić partnera.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- To prawda, choć w moim wieku to już klątwa. - mruknął do niego cicho, bo był dosyć stary. Nie ukrywał, że życie nie było łatwe. Ciągłe życie w taki sposób. Poniekąd liczył na to, że Jun wygra i go uwolni od obietnicy. Nie przypuszczał, ze przyjdzie mu egzystować tak długo. Nie chciał jednak śmierci. Lubił ten świat i jego cuda.
To co jednak go zaskoczył to zwód przeciwnika, monety i ich błysk oraz jego zajście go od tyłu, a tym samym strącenie jego maski. Syknął zły, ale to sprawiło, że nieco wytrąciło go z równowagi, a tym samym cios wampira okazał się celny i zranił Strażnika. Zacisnął zęby, nie wydając z siebie żadnego odgłosu, gdy kolano zadrżało. Twarz jednak spowijał lekki grymas niewygody.
- Jak to zrobisz będąc martwym? Gdy sam podsunie się pod ostrze? Masz jednak szczęście Cesarzu. Nie mogę go tknąć palcem. - odparł do niego ciszej i zaatakował z całej siły chcąc wytrącić mu broń z ręki bądź tam go zranić. Jun miał szczęście, bo Pierwszy zakazał mu zagrożenia w jakikolwiek sposób swojemu ukochanemu jeśli ten powróci. Ba miał rozkaz z cienia wspierać go w miarę możliwości. Niekiedy jednak decyzje Weia były zbyt mocne by mógł się mieszać i sam na siebie sprowadzał nieszczęście.

Rzuty
Unik: 2x2 + 5 + 1 = 10 - 3 za monety = 7
Atak: 12 + 5 + 1 = 18

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
1) Unik K12: 8x2=16+1 (szósty zmysł) + 1 (refleks) + 5 (spryt) = 23
2) Atak K12: 4+5=9
3) Opanowanie k12: 12 + 5+ 2 (mistrz skupienia) = 19

- I tylko dlatego starasz się mnie sprowokować na każdym kroku? - wpierw wampir ustabilizował pozycję po wykonaniu zgrabnego uniku przed nadciągającym ciosem, potem wyprowadził swój, prosto i frontalnie, byleby zachęcić długowiecznego do blokady zamiast odskoku.
Co zabawniejsze pomimo większego wkładu siły, Smok wcale nie chciał zranić ani tym bardziej wytrącić ostrza z ręki drugiego wampira. Tym razem zamierzał zbliżyć się do niego a tyle blisko, aby móc spojrzeć w jego ślepia, a potem...
Wpierw Cesarz uspokoił oddech, po nim schował kły, które uległy wysunięciu, dalej wziął głęboki wdech i przepędził gniew zrodzony pod wpływem słów, a na sam koniec wbił błękit oczu, dalej niżeli sięgał wzrok przeciętnego śmiertelnika. W pełni skupionym ciałem oraz duszą ostrożnie powiódł wzdłuż rys, chcąc choćby ukradkiem przypomnieć sobie ukazaną twarz.
I wtedy zrozumiał sens i znaczenie starcia, tak więc na bok odsunął słowa wybujałego ego, nawet jeśli częściowo niosły radość oraz przyjemny smak adrenaliny ze sposobności rozruszania starych kości w niełatwej walce.
Nie o nią przecież chodziło.
- To nie wiek jest Ci klątwą a miejsce. Obaj dobrze wiemy, jak to jest, żyć w służbie przysięgi. Nie ma go tu i nie ma go też tam, w miejscu, w którym powinien rzekomo trwać wieczność. Kto zatem je zajął? Kogo pilnuje Terakotowa Armia? - strażnik wiedział, musiał wiedzieć, bo przecież znał historię braci, a jeśli nie, to Jun był gotów mu ją opowiedzieć.
- To wszystko test, prawda? Próba krwi. Tyle że ja nie zamierzam wygrywać tego pojedynku, nie kosztem jakiegokolwiek przelewania krwi. To bezsensu. - i w sumie to tyle... Nie padł żaden kolejny cios, nie została wyprowadzona kontra. Jeżeli Ming chciał, mógł w każdej chwili wytrącić ostrze z rąk Juna, nawet by się przed tym nie bronił.
- Skoro Cesarz nałożył na Ciebie “rozkaz”, to tylko inny Cesarz może go z Ciebie zdjąć. Nie musi to jednak być dokonane w taki sposób. - a jeśli nie rozbroił, Azjata sam wypuścił ostrze, po czym wykonał pokłon. Jedno to stanąć do walki, drugie móc się bronić, ale to dopiero trzecie świadczyło o mądrości, a tylko prawdziwi władcy ją posiadali i dzięki niej potrafili prowadzić ludzi lub wiedzieli, kiedy należało się poddać.
Teraz zaczynał to rozumieć.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach