Drogą na sam szczyt, gdzie skała łączy się z chmurami

3 posters

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Góry Huang Shan - tylko tyle wiedział Wei i nic więcej. Wampir musiał więc sobie poradzić, jeżeli faktycznie chciał zdobyć krew Pierwszego. Podpowiedź mogły stanowić zapiski, które miał okazję odczytać po wejściu do tajemniczego skarbca w Xi'an.
Drugą była pora - noc wraz z nastaniem dnia, lecz co mogła dokładnie oznaczać?
Czas podróży, pakunek oraz lokum były do wyboru wampira. Jako rodowity Chińczyk nie musiał borykać się z papierologią, bynajmniej nie w aż tak dużym stopniu co przeciętny turysta, który chcąc spędzić czas w Chinach był zobligowany do załatwienia wizy, uiszczenia niechcianych opłat i załatwienia sprawy szczepień. Dodatkowy problem fanów również odpadał, zapewne z powodu przerwy ich ukochanego idola no i miejsca docelowego, który raczej nie sprzyjał śledzeniu i strzelaniu fotek. Na tapecie widniał więc tylko jeden mankament, mianowicie rozplanowanie trasy no i przede wszystkim odnalezienie odpowiedniego zaczepu, aby w ogóle wiedzieć, od którego miejsca rozpocząć przygodę i który faktycznie górski szczyt wchodził w grę.
A więc...
Od czego rozpocznie Wei?

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Obietnica raz złożona, musi zostać dotrzymana. Wei jako człowiek honoru, nie zamierzał okłamywać swojego Cesarza i Narzeczonego. W tym problem, że nie miał za wiele poszlak. Wiedział, że ostatnim miejscem gdzie pojawił się zbiegły Cesarz były góry Huang Shan. Więc to stąd zamierzał zacząć swoją wędrówkę. Góry te należały do wyjątkowo niebezpiecznych i ciężkich. Poza utartymi szlakami, ciężko było o żywą ludzką duszę.
Spakował wiec wszystko co potrzebne na taką podróż. Zapas krwi, sprzęt, odpowiednie odzienie, kremy uv, lekki śpiwór, jakiś namiot i sprzęt do wspinaczki. Czy Wei kiedykolwiek był w górach? Tak. Gdy ukrywał się przed wojną domową w Chinach i poborem do wojska. Znał się więc poniekąd na survivalu w jakimś stopniu. Miał o tyle ułatwione, że nie musiał jeść ludzkie pożywienia i spakował jedynie potrzebne minimum dla smaku oraz dwie butelki wody, jakby potrzebował coś obmyć, to tyczyło się też apteczki. Przezorny zawsze ubezpieczony, pomimo wampirzej regeneracji. W końcu jakby rozdarło się ubranie, choć nie powinno, był to dość elastyczny i trwały polimer, to zawsze mógł go zszyć.
Tak wiec stanął u podnóży gór i wyruszył w podróż, póki co udając się normalnym turystycznym szlakiem, by wspiąć się w miarę łatwo na szczyt i poobserwować stamtąd. Zaczął zaraz po zmroku, dla wygody. Zimno i tak nie było mu straszne, w końcu był wampirem. Liczył, ze jednostajnym tempem znajdzie się na szczycie przed świtem, jak według wskazówek i stamtąd może coś go natchnie gdzie zacząć poszukiwania.

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Choć ciało wypełniała siłą, a duszę spowiła klątwa, góry pożarły wielu śmiałków, którzy w bucie próbowali zdobyć ich szczyt. Potęga natury nie wybrzydzała - wampir, wilkołak, człowiek - rasa nie grała roli, bo gdy niebem wstrząsał potężny wiatr, z góry sypał chłód, a ziemię rozwierała się paszczą, kolana uginał każdy niezależnie od wrodzonych/nabytych boostów.
Niebo zamalowała ciemność, lecz na jak długo? Trasa z pewnością nie miała skończyć się na jednej nocy, bynajmniej nie bez potrzebnej wiedzy, a ta jak wiadomo, nie musiała widnieć śladami stóp na wydeptanej ziemi turystycznego szlaku. Dodatkowym utrudnieniem była również pora, dogodna dla dziecka nocy, niemniej znacząco skracająca pole widzenia, tym mocniej, gdy przychodziło do wypatrywania wskazówek, tak skrzętnie poukrywanych w najróżniejszych szczelinach skalnych.
Ludzi na szlaku brakowało, bo w końcu nikt nie zapuszczał się na takie wyprawy o tak późnej godzinie. Do potencjalnego przystanku jeszcze troszkę brakowało. Póki co towarzyszem Weia był chłodny wiatr, szelest liści i światełko gwiazd rozsianych na czarnej płachcie nieba. Spokojna atmosfera sprzyjała przemyśleniom. Może w całej tej tajemniczej legendzie i minimalnej ilości faktów kryło się jakieś powiązanie? Góry skrywały w sobie znacznie więcej niżeli piękne widoki, kolejki oddane do dyspozycji turystom (niestety obecnie zamknięte, bo późno) tudzież pensjonaty dla wypoczynku.
Gdzieś musiał istnieć zaczep. Tylko gdzie? I w sumie czemu właśnie te góry? Te ze wszystkich innych w Chinach? Znajomość historii mogła pomóc Weiowi, wierzeń i metafor również, wszak Azjaci je uwielbiali. Czasu na przemyślenia miał sporo.

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Nie był osoba, która tak łatwo się poddawała. W sumie nigdy się nie poddawał, bo by go już tu dawno nie było. Gdy został sam, kusiło oddać się na spoczynek i po prostu odetchnąć od udręki samotności. Niejednokrotnie rozmyślał o tym, będą w górach. Nie były to jednak te góry, a inne. Tych nie znał dobrze. Tylko czytał i może raz czy dwa odwiedził w celu nakręcenia czegoś. Nigdy nie miał czasu na samowolne zwiedzanie. Teraz też nie był tutaj w tym celu. Bycie wampirem w końcu nie pomagało podziwiać piękna polodowcowych szczytów.
Wei znał opowieści, chińskie legendy, że w tych górach wielu śmiałków szukało drogi do nieśmiertelności. Powiązanie więc z ową klątwą, która trawiła wampiry i wilkołaki, było więc oczywiste. Niemniej doskonale wiedział, ze to nie będzie jeden czy dwa dni zabawy. Doskonale przygotował się na dłuższy okres czasu, a może i niejednokrotną podróż w razie niepowodzenia? W końcu nie zamierzał spędzić tutaj wieczności.
Wiedział też, ze w końcu będzie musiał zboczyć ze szlaku i udać się w dziki górski teren. Lasy tutaj były gęste i dosyć dziewicze. Bardzo niezbadane i tajemnicze.
Postanowił wpierw rozejrzeć się z mniejszego szczytu i zawitać do okolicznego hotelu, by odpocząć oraz wypytać tutejszych mieszkańców/pracowników o lokalne legendy oraz miejsca związane z Nieśmiertelnymi. Dopiero potem chciał zaplanować konkretny plan podróży.

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Trasa ciągnęła się niebagatelnie długo. Wokół roztaczał się mrok, choć nie był niczym złym. Dojście do pierwszego “pensjonatu” zajęło troszkę czasu, szczególnie jeśli wampir zdecydował się na trasę z tak zwanej stopy. Późna pora nie sprzyjała przyjmowaniu gości, lecz ta sama godzina dawała do myślenia - bo co, jeśli ktoś się zgubił? Właśnie dlatego ku szczęściu Chińczyka niektóre z obiektów działały na zmianach 24-godzinnych, na przykład ten, który raczył go ugościć.
Wnętrze nie obfitowało przepychem. Było schludne i klimatyczne, idealnie wpasowane w magiczną aurę gór. Na recepcji stały dwie kobiety - każda ubrana w pracowniczy strój. Po głównej sali nie chodził praktycznie nikt, co najwyżej kilku pracowników dla sprawdzenia stanu czystości obiektu. Z sali głównej można było udać się do malutkiego baru w celu ugaszenia pragnienia kawką lub herbatką, bądź niewielkiej czytelni przy sklepiku, gdzie nie dość, że sprzedawano pamiątki, to na dodatek zezwalano na zajęcie umysłu książeczkami. Może tam znajdzie się jakaś podpowiedź?
- W czym mogę pomóc? - wpierw jednak Wei musiał przejść przez proces rejestracyjny, jeżeli faktycznie chciał się tutaj zatrzymać. Ludzka niewiasta wyglądała na skonfundowaną. Mimo wszystko przyjmowanie gości o takiej porze nie było częstym zjawiskiem.
Z drugiej strony zaczepienie któregoś z pracowników również mogło pomóc w znalezieniu wskazówki. Ewentualnie grzebanie w internecie?

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Doskonale zdawał sobie sprawę, że był niecodziennym gościem. Choć ktoś o jego sławie mógł szukać właśnie schronienia w mroku nocy, bo wejście w góry nie było trudne. Po prostu zajmowało czas. Dalsza trasa była już bardziej wymagająca.
Czy Wei przejmował się brakiem luksusów? Nie. Był gotowy nawet na spanie w jaskini w dalszej części wędrówki, bo wątpił by coś tak ważnego jak krew Pierwszego Cesarza, było w miejscu łatwo dostępnym przez turystów na co dzień. to musiało być w jakimś innym miejscu. Takim, które tutaj wystarczająco długo istniało. Chociaż kto ich tam wszystkich wie.
Zjawił się więc w recepcji i ściągnął okrycie twarzy. Na dworze było zimno więc raczej nic dziwnego, że starał się nie zmarznąć.
- Witam. Chciałbym się wynająć pokój na jedną, góra dwie noce. - odparł uprzejmie do kobiety spokojnym tonem głosu, nawet się delikatnie uśmiechając. Oczywiście płynnym chińskim. Czy się przejmował, że rozpowie dalej kim jest, albo czy w ogóle wie kim jest? liczył na to, że jednak nie wie. A nawet jeśli to wątpił by fani tutaj za nim przyleźli.
- Mam też małe pytanie. - mruknął wyciągając mapę tego pasma górskiego. - Chcę podróżować drogą Nieśmiertelnych i w tym Pierwszego Cesarza. Zna Pani może odpowiednie miejsca bym mógł wytyczyć szlak? - zapytał się jej ciekawy czy mu w tym pomoże skoro tutaj pracuje. Musiał nie być pierwszym, który o to pyta. Dla Chińczyków Nieśmiertelni byli dość ważni. Zwłaszcza Pierwszy Cesarz.

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
- Pana godność? - sława czy nie, formalności należało załatwić po bożemu. Proces oczywiście troszkę trwał, toteż Wei mógł się rozejrzeć po okolicy. Ponieważ jedna z pracownic była zajęta wbijaniem danych z dokumentu, o który oczywiście poprosiła, to druga podjęła się dialogu.
- Ma Pan na myśli wielkiego Żółtego Cesarza? - poprawiła. - Jeśli uda się Pan do czytelni, to znajdzie Pan mapę, na której są oznaczone wszystkie dostępne szlaki oraz punkty nawigacyjne, od których można zacząć własną wędrówkę, również po udostępnionym rejonie. Zalecam wybrać się na podróż z samego rana, ponieważ droga jest dość długa, szczególnie jeśli nie będzie Pan zainteresowany użyciem kolejki po wyborze nie tyle samego szlaku, ile jednego z oznaczonych punktów. - z wiadomych względów kobieta nie wiedziała, czego dokładnie poszukiwał wampir.
Udzieliła mu więc klasycznych informacji, a więc o mapie, o oznaczonych na niej turystycznych szlakach z podziałem na trudność, w tym słynnym i dość popularnym szlaku Cesarza, może, ale i niekoniecznie związanym z tym, czego oczekiwał Wei, oraz punktami nawigacyjnymi, od których co bardziej doświadczeni alpiniści mogli rozpoczynać własne przygody.
Wszystko oczywiście operowało na udostępnionym terenie. Miejsca wyłączone z obiegu były naturalnie niedostępne dla ludzi lub inaczej: możliwe do wejścia na nie pod kartą własnej odpowiedzialności w razie niebezpieczeństwa wraz z ryzykiem napatoczenia się na mundurowych. Mimo wszystko góry należały do dziedzictwa Chin, a jak wiadomo, Chińczycy nie tolerowali wandali.
- Bardzo proszę, oto karta do pokoju. - pierwsza kobieta dokonała rejestracji. Po wszystkim przekazała mężczyźnie niezbędne rzeczy, rzeczoną kartę i ulotkę przybytku, po czym życzyła miłego pobytu. Teraz już od Weia zależało, gdzie postanowi się udać i co zrobić dalej.
Mógł udać się prosto do pokoju lub czytelni. W niej oczywiście nie brakowało książeczek, czasopism, map. Wampir miał także do dyspozycji tutejsze "wifi", a to już było coś, bo przecież znajdowali się w GÓRACH.

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Liu Wei - odpowiedział kobiecie i zaraz wyciągnął swoje dokumenty. Podał je jej i pozwolił zająć się resztą. Potem jego uwagę przykuła druga kobieta, która ewidentnie znała się co nieco na tym terenie. Oczywiście, że nie mogła wiedzieć czego szukał Wei. Wątpił by byli i tutaj familianci albo chociaż ktoś powiązany ze światem nadnaturalnym. Nie łudził sobie aż tak nadzieji. Mimo to podziękował jej za informację i schował dokumenty po tym jak ta pierwsza skończyła wklepywać dane do systemu.
Dziękuję bardzo za informację. Mam jeszcze małe pytanie. Są jakieś miejsca szczególnie istotne dla Żółtego Cesarza? Ponoć wstąpił do nieba , czy według legend miało to miejsce w tych górach? Jak tak to czy wiadomo, który to był szczyt? - mruknął do “przewodniczki” ciekaw czy będzie miała i te informacje. Potem jednak podziękował im obu, odebrał kartę i ruszył do czytelni. Tam zamierzał przejrzeć książki związane z Cesarzem i jego pobytem tutaj. A nuż może coś mu wpadnie do głowy gdy trochę poczyta. Był ciekaw czy są jeszcze jakieś miejsca szczególnie istotne dla samego Cesarza. Nie było to wszystko takie jasne. Jak zwykle. Jun nie mógł za poprzedniego życia ułatwiać sobie rzeczy tylko musiał je utrudniać? Kompletnie nie rozumiał po co to wszystko było. Poniekąd rozumiał chęć zachowania wszystkiego w tajemnicy, miejsca ostatniego spoczynku i tak dalej… Ale co z tego jak reszta ma problem z odnalezieniem tego co ukryte. Zwłaszcza sam Cesarz. Nieco go to frustrowało, bo Wei nie wierzył zbytnio w jakieś przesądy czy przepowiednie. Zwłaszcza względem Juna, który był dla niego najbardziej rozsądną osobą jaką znał. Minęło już tyle lat, że jakby to wszystko miało się spełnić to już dawno by się dokonało.
Po burzy mózgów w czytelni, jeśli mógł, zabrał jakieś książki do pokoju, jak nie to zostawił. Musiał odpocząć, bo był wykończony. Przygotował więc sobie gorącą kąpiel, by wygrzać nieco zmarznięte ciało. Podróżować za dnia… Zabawne i bolesne, jak coś pójdzie nie tak. O ironio, że akurat był wampirem. Wilkołakiem byłoby łatwiej. Nieco przysypiał w wannie gdy gorąca woda rozluźniała ciało. Niedługo planował udać się na spoczynek

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Książki potwierdziły to, co podejrzewał Wei. Naniesione na kartki papieru wersety jednoznacznie wspominały o Żółtym Cesarzu i jego wędrówce na sam szczyt góry, gdzie dostąpił “wniebowstąpienia”. Zarys ścieżki poniekąd pokrywał się z jednym ze szlaków na mapie, ale tylko do połowy - potem trop się urywał, zupełnie jakby trasa zbaczała z “udeptanej” ścieżki. Co zabawniejsze, kolor drogi na mapie oznaczono kolorem żółtym. Przypadek? Pewnie nie, gdyż stanowiło nazewnictwo dla poziomu trudności, w tym wypadku średniego dla tego konkretnego szlaku.
Co więc to wszystko oznaczało dla Weia? No na pewno było pewną poszlaką, tym większą, jeżeli Chińczyk połączył odpowiednie nitki historyczne po opuszczeniu czytelni, udaniu się do pokoju i wskoczeniu do obszernej wanny wypełnionej po brzegi gorącą wodą. Huang Di, bo przecież to na jego cześć nazwano góry, nie był jedynym, który podążał drogą w poszukiwaniu nieśmiertelności. Choć od zatarcia śladów jego stóp minęło naprawdę sporo lat, tym samym szlakiem podążył później następca, ten, który poniekąd wszystkich zjednoczył i ten, który okazał się tyranem, niesławny Pierwszy Cesarz Qin Shi Huang.
W swojej bucie i pragnieniu potęgi, potwór poszukiwał sposobu na zdobycie boskości. To był już kolejny zaczep, bo co, jeśli i on kierował się legendami i dotarł do tego samego miejsca? Co, jeśli to tam doszło do zarażenia klątwą i odkupienia? W końcu to na ten sam szczyt raczył powrócić po długiej stagnacji i zrozumieniu swoich błędów - zgodnie z niekompletnymi zapiskami: po walce z tajemniczym towarzyszem i długiej rozmowie...
Wszystko zaczynało się powolutku układać tylko...
Gdzie w takim razie mógł ukryć krew?
Szum wody zagłuszył dźwięki z pokoju, a może to intruz poruszał się wybitnie cicho... Krokami pantery cień przemknął przez wejście i pokój, aż nie znalazł się w łazience. Wtem ciepłe ręce spoczęły na naprężonej wilgotnej skórze, a ruchy zaczęły masować wycieńczone napięte mięśnie ramion.  
Intruz nie śmiał odezwać się słowem, co by nie przerwać nici przyjemnego snu. Z drugiej strony myśl nasuwała się sama, bo i oczy zapewne wszystko wkrótce ujrzą, gdy ciało rozpozna charakterystyczny dotyk biegnący dreszczykiem wzdłuż jestestwa.

Zmiana kont: MG z/t (sama chciałaś :3)

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Miał już więc pewien szlak do przebycia. Czy martwił się stopniem trudności czy też zboczeniem z oficjalnego szlaku? Skądże. Był wampirem. Raczej nie musiał się martwić o stopień trudności jeśli będzie się zachowywał ostrożnie. Wyrysował więc trasę na mapie, którą chciał się udać i zaznaczył kółkiem ewentualny teren poszukiwań pozostałości po podróży Pierwszego Cesarza. Skoro udał się w góry, tam wędrował i też zakończył żywot, musiał tam też zostawić wskazówki do swojej spuścizny. Może jakaś jaskinia? Albo grota? W końcu podróżował z mędrcem/smokiem, który mógł mu pomóc zabezpieczyć wszystko. O ile ten smok, mędrzec i cała reszta to nie był halucynogenny efekt jakichś substancji, które zaczął spożywać... Wei śmiał wątpić w jakiekolwiek istnienie prawdziwych smoków.
To wszystko pozostawało do przemyślenia na trzeźwo następnego dnia. Musiał przyswoić informacje i wypoczęty zrozumieć ich sens. To czego się nie spodziewał to intruz, który wdarł się do pokoju, podczas gdy Wei przygotowywał sobie gorącą kąpiel. Czy spodziewał się tutaj swojego Smoczyska? Czy wiedział, że ten go śledził? Nie. Ani na chwilę nie podejrzewał, że Jun mógłby ruszyć za nim.
Wpierw poczuł znajomy zapach, przypominający mu o bezpiecznych objęciach, w które mógł co noc się zanurzać, a potem dotyk dłoni, który tak dobrze znał. Nawet z zamkniętymi oczami oraz półśnie, doskonale wiedział kto go nawiedził i wprawił jego ciało w drżenie.
- Cóż to za wygłodniałe Smoczysko kładzie na mnie dłonie? - spytał się go z lekkim rozbawieniem, w ich ojczystym języku, na ich ojczystej ziemi. Dopiero wtedy otworzył rozluźnione, nieco zaspane oczy, wpatrując się w ten znajomy błękit dzięki odchyleniu głowy o krawędź wanny.
- Co tutaj robisz Jun? - spytał się go troskliwie, poniekąd rozczulony tym, że za nim podążał. Martwił się, że Feniksowi coś się stanie? Czy może jednak zatęsknił, bo nie wiadomo kiedy Ptaszyna miałaby powrócić do jego złotej klatki i w objęcia szponów? Niemniej, było to pytanie pełne tęsknoty, bo i on tęsknił za Ukochanym u swojego boku. Teraz gdy zaznał smak bliskości, każda rozłąka była bolesna.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
W założeniu, iż akcja działa się jakiś czas po noworocznej burzy to tak, można było uznać, iż Smokiem kierowały dwie intencje jednocześnie. Tęsknota mieszała się z niepokojem, tak jak głód z wędrówką rąk, którymi Jun sukcesywnie rozmasowywał równie złaknione atencji jestestwo. Ilości pomruków, które opuściły gardziel, nie szło zliczyć na palcach jednej ręki, na pewno nie w momencie ciągłości rozlanej falą po wodzie na powierzchni pachnącej piany i linii jednego z olejków, którymi Smok nieprzypadkowo namaścił płótno ciała ukochanego Feniksa.
- Myślałeś, że puszczę Cię samego? - smoczą twarz oszpeciła pojedyncza zmarszczka na czole, gdy wypowiadał słowa zdania. - Tęskniłem. - lecz była ona fałszywa, ponieważ zaraz naprostował mylne wrażenie cichym podszeptem ważnego stwierdzenia po dostatecznym pochyleniu się nad delikatne uszko.
- Nawet bardzo. - które oczywiście ucałował raz, drugi i trzeci po nakierowaniu miękkich warg na wrażliwy spot za płatkiem. Kiedo go tak pieścił, dłonie dalej baraszkowały po rozległych rejonach grzesznego negliżu - po połaciach dziewiczych "ziem” i wzniesieniu ulubionego pagórka, którego nie szło ominąć. Po zjechaniu po nim w dół zawędrował ku dwóm wyjątkowym punktom. Ku ich podatności chwycił je i lekko pomasował dwoma palcami, zaś wcześniej zatoczył śliczne kółeczka wokół burzliwego epicentrum.
Błoga rozkosz trwała wyjątkowo długo i choć niechętnie, Smok musiał ją przerwać - nie dlatego, że chciał, a z potrzeby złożenia na ustach Weia niewinnego pocałunku w geście oddania poprawnej czci jego osobie. Wtedy i dopiero wtedy, po leniwym odsunięciu się, zanurzył dwa błękitne kamienie oczu w obsydianie drugich, pozwalając sobie na ujęcie obu rąk i ucałowaniu jednej z nich, tej, na której połyskiwał śliczny pierścionek zaręczynowy.
Wtem kurtyną opadły dłuższe pasma kruczoczarnych włosów, niejako oddzielając ich jestestwa od reszty świata.  

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Feniks nie ukrywał przyjemności płynącej od wprawionych dłoni, które bardzo przyjemnie pieściły jego wrażliwe ciało. Pomruki, westchnięcia, a czasem jęki, zdradzały to jak było mu dobrze. Smoczysko wiedziało gdzie dotykać, by jego Ptaszyna uległa. Zmęczenie poniekąd odbierało w nim wolę walki. Poddawał się tym pieszczotom z rozkoszą.
- Myślałem wiele rzeczy, nie sądziłem jednak, że znajdziesz na to czas. To może zająć... Dłuższą chwilę. - przyznał szczerze do Juna, bo w końcu ten miał swoje obowiązki. Przynajmniej tak uważał Wei, bo już szef ochrony wyjechał, a teraz właściciel. Czy jednak to miało jakieś znaczenie? Ani on ani Jun nie byli głównymi celami. To nie tak, że musieli siedzieć w hotelu i osobiście wszystkiego pilnować. Byli od tego inni. Niemniej obecność Ukochanego naprawdę podniosła go na duchu i odgoniła na chwilę posępne myśli.
- Ja też, Jun. - powiedział z ciepłym uśmiechem, takim jakim obdarzał tylko jego. Już dawno nie miał kogo obdarzyć tak gorącym uczuciem. Od początku był to Wiatr, Smok, który rozkochał go w sobie. Przez wszystkie wcielenia, choć tego nie pamiętał. Ich historia zawsze zataczała koło, kończyła się nieciekawie. Tym razem było inaczej tak? Co zrobi Wei jak kiedykolwiek dowie się największej tajemnicy swojego wybranka? Ten, który mówił, że nie ma już żadnych tajemnic...
Dotyk rozpalał, pobudzał i sprawiał, że woda chyba ostygła. Tak. To było na pewno to. Odwzajemnił pocałunek z głośnym pomrukiem, niczym ktoś spragniony po długiej wędrówce. Błękit oczu jednak uspokajał i sprawiał, że nie przejmował się kompletnie światem zewnętrznym. Choć rumieniec ozdobił jego lico, gdy ucałował dłoń z pierścieniem. Nigdy go nie zdejmował. Bał się, że go zgubi...
- Jun, Skarbie, dołącz do mnie. Pewnie też jesteś strudzony wędrówką. - zaproponował mu i dotknął dłonią jego policzka, delikatnie głaszcząc go kciukiem. - Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. Twoja obecność raduje moje serce, tak samo jak myśl wspólnej podróży i wspólnego odkrycia tajemnicy. W końcu po tylu latach, będziesz mógł przestać obawiać się tej "przepowiedni". - mruknął cicho i ucałował go w czubek nosa delikatnie.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Jun nieprzypadkowo nie lubił mówić o swoim poprzednim życiu. Nawet jeśli zaprzeczały temu gwiazdy i logika sceptyków, on wierzył, raz: ponieważ wywodził się z czasów, gdy ludzie byli zabobonni i dwa: świadczyło o tym wiele sygnałów, dajmy na to: przepowiednie, błękitne ślepia, specyfika charakteru... Głęboka analiza pozwalała na sukcesywne łączenie kropeczek, tak samo jak i ruchy figlarnych paluszków, którymi Cesarz grał na strunach newralgicznych punktów instrumentu ciała Weia.
- Naprawdę uważasz, że Paryż jest dla mnie na tyle ważny, aby pochłaniać cały mój czas? - szczypta ironii zawitała w słowach, gdy usta wykrzywił gorzko-słodki uśmiech. Odpowiedź na pytanie nasuwała się sama, lecz Smoka nie interesowała. Z o wiele większym entuzjazmem, poprzedzając nadal niechętne odsunięcie warg i łapek, wampir zrzucił z ciała warstwy ubrań: bluzę i wybitnie obcisłą termiczną koszulkę, następnie spodnie i resztę elementów, które wkrótce zawitały na blacie łazienkowego mebelka.
Sposób, w jaki Azjata obnażał ciało, nieprzypadkowo karmił oczy. Wyobraźnia również dostała swój przydział, zwłaszcza po naprężeniu muskuł w trakcie pracy rąk, której towarzyszył dodatkowych ruch pozostałych partii męskiej muskulatury. Dopiero zanurzenie się w gorącej wodzie przerwało sensualny pokaz, jeno pozostawiając ciągłość bodźca wzrokowego, albowiem zamiast spocząć z tyłu, Jun zajął miejsce centralnie przed rozgrzanym Feniksem, tym samym fundując mu ciekawe widoczki każdej strony ciała.
- Widziałem, jak namiętnie wertujesz tutejsze czasopisma, ulotki i książki. Powinienem chyba poczuć się zazdrosny o poświęcenie im tyle uwagi, podczas gdy moje głodne oczy błądzą w poszukiwaniu ukojenia. - cwaną puentą Cesarz skrzętnie ominął niewygodny temat – nie z powodu nieufności, nawet nie z uwagi na kolejne tajemnice – w grę wchodził niepokój i lęk przed poznaniem tej drugiej boleśniejszej prawdy.
O potworze.
- Albo wręcz urażony. - właśnie dlatego chętniej ciągnął niewinną gierkę obrażonego Cesarza o wybujałym ego - poniekąd zresztą prawdziwą, tak jak wspomnienie o głodzie i utknięciu ślepi na miejscu “gdzieś”, gdzie tylko on miewał tendencję się “gapić”. Pewnie dlatego w swojej przebiegłości wystosował kolejny zabieg, mianowicie ponowne ułożenie twarzy na chwyconej dłoni, którą Feniks wcześniej gładził ciepły polik.
- Jak Ci minęła podróż? - kolejnym pytaniem Jun ułożył wisienkę na torcie, aby zmyć z siebie zapaszek podejrzeń o specjalne zbliżenie do siebie ciał.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei nie dawał się omamić wizji czemuś co niby miało władze nad jego losem. Po prostu tego nie uznawał, że nie miał mocy decyzyjnej. Rozumiał chęć ludzi w tym, by móc zwalić swoje błędy na to, że "tak miało być", ale Wei nigdy nie pokładał w czymś takim nadziei. Dlatego był tak pewny swego, że owa przepowiednia nie miała przełożenia. Przecież Jun był najukochańszą osobą na świecie.
- Ostatnio sporo się dzieje... Wiele osób zniknęło bez śladu, wyjechało, ukryło się. - mruknął cicho, ale pił do tych wszystkich co ich zostawili. Jun nie był jedynym, który "stracił" znajomych. Siedzieli w tym oboje sami. Zostali z tym sami. Zdani tylko na siebie, albo aż na siebie. Przynajmniej mieli siebie nawzajem.
Feniks oddawał się jednak pieszczotom smoka aż ten nie postanowił spełnić jego prośby. Patrzył uważnie jak odzienie zsuwa się z jego ciała, odsłaniając każdy idealnie wyrzeźbiony centymetr. Był po prostu piękny, niczym utrwalony w marmurze przez dłonie utalentowanego artysty. Zrobił mu miejsce w wannie i patrzył, wprost w te hipnotyzujące spojrzenie, dwa oceany, w których chętnie pozwoliłby się utopić.
- Och mój miły. Aż tak pragniesz mojej uwagi, że nawet o własne zadanie jesteś zazdrosny? - spytał się z ironią, w celu właśnie rozluźnienia atmosfery. Oboje nie chcieli teraz poruszać niewygodnych tematów. Wei przystał wiec na grę słowną. Wszak na tą misję miał wybrać się z innymi. Tymi, którzy ich zostawili, a przyrzekali dociec prawdy.
- Urażony... Jak więc mam ci to wynagrodzić, o Cesarski Smoku? Hmmm? - zadał kolejne pytanie, specjalnie karmiąc ego łakomego na pochlebstwa Gada. Stopą bowiem zaczepił i tą jego, powoli przesuwając się pomiędzy. Ot niewinnie, było przecież mało miejsca... Za to specjalnie prężył szyję, niby jakby bolał go kark czy ramiona. Wodził grzesznika na pokuszenie, bo wiedział, że patrzy i głoduje już jakiś czas.
- Dobrze, spokojnie i cicho. Bez zbędnych par oczu. W sumie brakowało mi takiego wyciszenia. Pomaga w refleksji i ukazuje nie tylko drogę, którą będziemy podążać, ale pozwala nakreślić drogę życia. A tobie?

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Jun nie widział większego sensu w ukrywaniu swojego pragnienia. Zdawał sobie sprawę ze świadomości Weia, toteż zamiast dalej udawać, skorzystał z okazji i kiedy tylko partner odchylił głowę, bezczelnie przejechał nosem wzdłuż gładkiego pola, oddając cześć jemu i własnej fantazji okrytej kocykiem przyjemnie ciepłego oddechu, którym wkrótce rozlał się leniwie niewinny górski potok od szczytu aż po samiutki dół.
- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. - a tam, gdzie opadała woda, powolutku zlatywało się ptactwo oraz krnąbrne gady. Jeden już zajął miejsce przy wodopoju i nie zwlekając ani chwili dłużej, zaczął chlipać kropelki, nie ujmując żadnej, zwłaszcza tym osadzonym na pewnym soczystym wzniesieniu.
- Nie wiem... Pomyśl, w jaki sposób mi to wynagrodzisz. Póki co idzie Ci bardzo dobrze. - fakt, że w trwającym akcie czynu Jun został zmuszony do zmiany pozycji na spoczynek na udach, powinien ucieszyć winnego – nie tylko z uwagi na ułatwienie dostępu do roznegliżowanej muskulatury, którą Feniks tak grzesznie kochał, ale przede wszystkim przez uproszenie trasy, po której do niedawna stąpała pewna stopa.
Teraz, zamiast niej pałeczkę inicjatywy mogły przejąć ręce - jego dla przykładu specjalnie oparła się na ptasim udzie, zaczęła ugniatać i podszczypywać, schodząc w miarę możliwości w dół. Wkrótce dołączyła do niej druga, lecz nie na długo, gdyż po niespełna kilku dotknięciach napiętych mięśni po wewnętrznej stronie nóg, palce w sposób bardzo drapieżny wzniosły się ścieżką do góry, aby spocząć na szerokich ramionach, wbić się w nie, po czym szarpnąć na tyle delikatnie, aby nie poczynić większej krzywdy i jednocześnie mocno, co by zmusić Feniksa do przysłonięcia smoczego jestestwa swoim w tak zwanej pozycji górującej.  
Woda tylko z pozoru utrudniała zabawę. Tak na dobrą sprawę Jun mógł z łatwością się w niej zanurzyć, nawet jeśli nie było jej na tyle, aby opadnięciu na wannę zostać weń utopionym. Po przyjęciu pozycji uległego Smok ponownie wrócił do wodopoju, chociaż nie, tym razem pozwolił sobie na rozsmakowanie się w słodyczy skubanego owocu i drażnieniu szponami wrażliwych lędźwi.
- I co? Nakreśliłeś już coś? Bo ja wiele, zwłaszcza teraz. - słowa mieszały się z pomrukami w trakcie "konsumpcji", tak jak i z krótkim "mhm" w odpowiedzi na pytanie w związku z podróżą.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach