Drogą na sam szczyt, gdzie skała łączy się z chmurami

3 posters

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Góry Huang Shan - tylko tyle wiedział Wei i nic więcej. Wampir musiał więc sobie poradzić, jeżeli faktycznie chciał zdobyć krew Pierwszego. Podpowiedź mogły stanowić zapiski, które miał okazję odczytać po wejściu do tajemniczego skarbca w Xi'an.
Drugą była pora - noc wraz z nastaniem dnia, lecz co mogła dokładnie oznaczać?
Czas podróży, pakunek oraz lokum były do wyboru wampira. Jako rodowity Chińczyk nie musiał borykać się z papierologią, bynajmniej nie w aż tak dużym stopniu co przeciętny turysta, który chcąc spędzić czas w Chinach był zobligowany do załatwienia wizy, uiszczenia niechcianych opłat i załatwienia sprawy szczepień. Dodatkowy problem fanów również odpadał, zapewne z powodu przerwy ich ukochanego idola no i miejsca docelowego, który raczej nie sprzyjał śledzeniu i strzelaniu fotek. Na tapecie widniał więc tylko jeden mankament, mianowicie rozplanowanie trasy no i przede wszystkim odnalezienie odpowiedniego zaczepu, aby w ogóle wiedzieć, od którego miejsca rozpocząć przygodę i który faktycznie górski szczyt wchodził w grę.
A więc...
Od czego rozpocznie Wei?

@Wei Liu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122


Niebo ponownie spowił mrok, a w zasadzie jego zalążki. Jun obudził się jako pierwszy, a ponieważ nie chciał naruszać snu Weia, cicho wymknął się z pokoju, oporządził, a także począł przygotowywać niezbędny sprzęt, który z wiadomych względów przytaszczył razem z sobą, poprzedzając to oczywiście zniesieniem go ze swojego pokoju, do pokoju Feniksa.
Wypoczęty, najedzony (chwała zapasom) oraz ubrany w wygodne termoaktywne ciuszki i odpowiednie obuwie Jun usiadł na krawędzi łóżka, aby w milczeniu przyglądać się śniącemu jeszcze wampirowi.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Feniks uwielbiał wiele sprośności więc jak najbardziej lgnął do jego ciała. Teraz jednak nie liczyło się nic poza wtuleniem się w Smocze objęcia. Ciche pomruki zadowolenia i miękkie pocałunki jego skóry.
- Mhmmm... A mój wierny Sługa? - mruknął ciekawy, ale chętnie dawał się tak dotykać mu i gładzić. To był naprawdę przyjemne, uspokajające i rozczulające. Było mu ciepło w środku od łączącego ich uczucia. Z chęcią wiec przyjmował pocałunki, ale i jego nimi obdarorywał aż nie opłynął w objęcia morfeusza. Czy usłyszał słowa na temat planowania ślubu? Nie do końca... Gdzie tam wpadły do jego umysłu, ale tak. Mogły być tylko sennym marzeniem.

Zbudził się dość późno, rozleniwiony i zadowolony, otworzył zaspane oczka i ujrzał swojego Ukochanego swojego boku. Uśmiechnął się ciepło i sięgnął w jego kierunku ręką, by ując jego, złączyć razem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tu ze mną i nie muszę tej drogi odbywać sam. - powiedział cicho i usiadł powoli, by po chwili złożyć na jego ustach gorący pocałunek. Dopiero wtedy wstał i udał się do łazienki, by się obmyć i ubrać. W końcu musieli się stąd ruszyć. Nie mogli wiecznie tutaj się ukrywać, choć kusiło. Widoki były nieziemskie.
Wrócił po pół godzinie, ubrany i gotowy do drogi.
- Trochę spacerowania nas czeka. Póki szlak istnieje. Później niestety musimy zejść ze szlaku. Co raczej nie dziwi. Wątpię, by coś tak ważnego, było łatwo dostępne. - mruknął raz jeszcze prezentując Junowi drogę wytyczoną przez Weia na mapie.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Podróż po górach przy wampirzej porze nie sprzyjała w eksploracji ich szlaków i szukaniu zakazanych i zapomnianych ścieżek. Mając to na uwadze długowieczny przygotował dwie latarki o silnym świetle, bo o ile mrok chronił ich ciała przed zabójczym słońcem, o tyle nie stanowił najlepszej opcji wyboru na towarzysza.
- Poczyniłeś już pierwsze kroki, to dobrze. Problem w tym, że nawet docierając do punktu widokowego i zbaczając na miejsce o tu, nie wyrobimy się przed nastaniem świtu. - dodatkowy problem: czas. Idąc jednostajnym tempem obaj może i daliby radę dotuptać do pierwszego z punktów, ale co dalej?
Biorąc na talerz dość duże ryzyko w razie “W”, Jun zaopatrzył się w odpowiedni dodatek na łepek (bo rękawiczki i tak obejmowały zestaw standard, chociażby dla ułatwienia wspinaczki i ochrony rąk przed pozdzieraniem sobie skóry), również termoaktywny, aby choćby i wyglądając na przybysza z kosmosu, móc normalnie chodzić za dnia bez obawy przed spaleniem się na tak zwany wiór.
- Robienie częstych przystanków też mija się z celem. Stracimy na tym tylko czas, a i tak niestety mój research twierdzi, że choćbyśmy chcieli, to nie zdołamy uniknąć konfrontacji ze słońcem. Wedle tego, co zdołałem wyłuskać, jego światło stanowi klucz do podjęcia dobrej drogi. - mężczyzna wyjaśnił pokrótce obawy, żywiąc również nadzieje na to, że towarzysz wyprawy był równie dobrze przygotowany na każdą ewentualność.
- Potem powinno być już o wiele łatwiej, bo zejdzie z nas problem światła. - co innego, że czekała ich dzika przeprawa przez ciemne tunele niezbadanej jaskini.
Po domknięciu wszelkich formalności i czułostek Jun raz jeszcze sprawdzić sprzęt, liny, haki i tak dalej, strój, latarki – generalnie wszystko, co miał przydać się w podróży, włącznie z krwawymi szotami w ampułkach na wypadek konieczności uzupełnienia ubytków energetycznych. Weiowi również zalecił podobną procedurę. Potem mogli ruszać w drogę.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wampir nie mógł się doczekać podróży. Teraz we dwójkę przynajmniej nie musiał milczeć. Uwielbiał towarzystwo Juna, szczególnie gdy teraz mieli tyle czasu dla siebie. Po prostu wiedział, że ta podróż będzie jeszcze bardziej ważniejsza, dla nich obojga. W jego głowie jednak odbijały się echem słowa o ślubie... No właśnie. Kiedyś będzie trzeba go zaplanować.
Co do podróży za dnia... Wei miał cały zestaw. Nie zamierzał tylko przemieszczać się nocą. Dobrze wiedział, że niestety, ale nie uniknie igrania ze słońcem.
- Tak. Doskonale zdaje sobie sprawę, że czeka nas zabawa ze światłem. Zwłaszcza, że świt jest wskazówką. - skinął głową, bo trochę już oczytał sobie te legendy i historyjki. Niestety, ale Pierwszy bardzo chyba lubił utrudniać innym zadanie skoro skazywał swoich pobratymców na kąpiele słoneczne. Sadysta...
- Pójdziemy tam najszybciej jak będziemy mogli, by jeszcze przed świtem się tam znaleźć i spróbować odnaleźć właściwą drogę. Powinno nam się to udać. - mruknął spokojnie i zaraz zaczął się pakować.
Sprawdził jeszcze raz czy wszystko ma i niczego mu nie brakuje. Potem już wyruszył wraz z Junem póki co tym publicznym i otwartym szlakiem, który miał id zaprowadzić do owego miejsca docelowego ich poszukiwań.
- Jun... Nie mogłeś tego jakoś lepiej oznaczyć? Wiem, że uwielbiasz zagadki i robić innym pod górkę, ale nawet sobie? - rzucił z lekkim rozbawieniem, podczas gdy maszerowali dość żwawo.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Nie wiem, co miałem, co on miał w głowie. Przekonamy się, o ile krew tam będzie. A w ogóle to nie marudź, mogło być gorzej! Nadal uważam, że jestem teraz najlepszą wersją siebie. - ostatnie słowa Azjata burknął bardziej do siebie niżeli towarzysza, a wcześniejsze już bardziej do niego niż własnego ego. Całość oczywiście otulała nuta komizmu, której nie szło przewiać choćby i podmuchami. Wiatr słał je notorycznie, czyli jak w każdym szanującym się górskim klimacie nocą.
Mimo iż światło zapewniało w miarę dobrą widoczność trasy, przebycie jej do pierwszego z punktów i tak miało zostać opóźnione. Powodem była oczywiście pora oraz idąca za nią konsekwencja konieczności wolniejszego stąpania po kamiennym gruncie. Zachowanie ostrożności stanowiło najwyższy priorytet – nie tylko z uwagi na teren, ale i zwierzęta, które miewały tendencje do prowadzenia nocnego trybu życia. Jun wolał nie zaburzać ich bytowego rytmu ani tym bardziej narażać się na krzyki sumienia po niechcianym naruszeniu delikatnego konstruktu łańcucha naturalnego skarbu narodowego.
- Trzymasz się? - tempo marszu do najwolniejszych nie należało, dlatego też na pewnym etapie Jun zarządził przystanek. Ochłonięcie miało pomóc w zebraniu sił, tak samo jak zrzucenie balastu z pleców, bo chociaż nie zaliczał się do tych najcięższych, przynajmniej dla wampira, to mimo wszystko dodawał cegiełki lekkiego dyskomfortu przy dłuższym tuptaniu. Z tego też samego powodu mężczyzna po zwilżeniu ust kilkoma łykami wody, postanowił rozciągnąć kapkę mięśnie, aby nie uległy przypadkowemu i całkiem ludzkiemu uszkodzeniu przy gwałtowniejszym wysiłku, np. podczas niełatwej wspinaczki.
- Chwila przerwy na rozgrzanie i pójdziemy dalej. - to samo niejako sugerował uczynić Weiowi. Jako że widoczność była raczej ograniczona, Azjata sprzęt położył w zasięgu wzroku.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- Widzę właśnie i do tego niesamowicie skromną... - zaśmiał się cicho, bo oczywiście, że się droczył. To wszystko było przeszłością. Bardzo odległą. Nie wiedzą ile zostało dopowiedziane na przestrzeni lat. W końcu jak kogoś się nie lubiło, to się mu doprawiało najgorsze możliwe rogi. Nawet jeśli był wtedy jaki był, to trudno. Stało się to ponad dwa tysiące lat temu. Nie żeby się ktoś tym tak naprawdę przejmował.
Wędrował wiec wraz z Junem, podziwiając przy okazji widoki okolicznej natury. Nigdy tutaj nie był, ok? Koczował w kompletnie innych górach. Każde jednak miały swój urok...
- Tak, nie martw się. - powiedział z lekkim uśmiechem i pogodą ducha, bo co jak co, ale bycie idolem wymagało dość ciężkiego treningu, a i teraz posada szefa ochrony oraz opiekowanie się Triadą. No nie mógł siedzieć i nic nie robić. Trenował niemal codziennie dla spokoju ducha i własnej przyjemności samodoskonalenia się.
Skinął jednak głową na jego słowa i przystanął, na chwilę zrzucają plecak obok. Rozprostował się i dał plecom odpocząć. To był też dobry moment nie tylko na zwilżenie ust wodą, ale i delektowanie się nocną ciszą górskich szczytów.
- Myślisz, że ktoś tego pilnuje, owy Smok, czy jednak to będzie zapomniane miejsce? - mruknął do niego spokojnie, po prostu ciekaw co o tym sądzi Jun. Niemniej był po chwili rozgrzewki gotowy do dalszej podróży.

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Nie mam pojęcia. - legendy nie wspominały o strażniku, na pewno nie żywym. Z drugiej strony pozostawienie czegoś tak cennego jak krew samopas nie należało do najmądrzejszych rozwiązań.
Na logikę oba wampiry mogły zatem słusznie obawiać się przeszkód, może niekoniecznie w formie potwora, człowieka lub innego nadnaturalnego do skoszenia, ale na pewno pod postacią pułapek, niekoniecznie stworzonych ludzką ręką. Nieznane szlaki, strome ściany, ogółem przyroda sama z siebie często prezentowała mnóstwo niebezpiecznych i trudnych do pokonania przeszkód.
- Przekonamy się, gdy już dotrzemy na miejsce. Jestem wdzięczny za chęć podjęcia się tego. - podziękowania, ich wydźwięk mógł być dziwny, ale szczery. Mężczyzna doceniał gest, bo tak naprawdę towarzysz, niezależnie od relacji, wcale nie musiał się angażować. Mimo wszystko była to sprawa związania z nim, znaczy Junem, tylko i wyłącznie. Nikt poza nim nie musiał się tym interesować i nie żeby sam wampir tego wymagał, bo przecież każdy żył własnym życiem i własnymi problemami. Gdyby jednak miało mu przyjść do spłaty długu w podobnej formie, to z pewnością podjąłby decyzję o asyście drugiej osobie.
Azjata jeszcze kilka razy porozciągał ciało, ponownie napił się wody, po czym ją schował, wszystko dokładnie sprawdzając. Po zarzuceniu plecaka z powrotem na plecy i poprawie rękawiczek oraz latarki ruszył w drogę. Tym razem trasa prowadziła już bardziej pod górkę - mówiąc krótko: robiła się kapkę trudniejsza. Użycie kolejki górskiej bankowo rozwiązałoby ten problem, niemniej było chwilowo niedostępne dla pary wycieczkowiczów - przede wszystkim z uwagi na porę.
Wędrówka trwała długo i pewnie obaj nieśmiertelni zaliczyli jeszcze kilka przystanków. Ostatecznie jednak udało im się dotrzeć do pierwszego z punktów - miejsca widokowego. Obraz przed oczami zapierał dech w piersi i podobnie godzina w mniej lub bardziej pozytywny sposób, a była nią pora... No właśnie, jaka?

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Oby więc nie było strażnika., bo pułapki to na pewno się spodziewał. Raczej nie zostawiłby tak krwi na pastwę kogokolwiek. Niemniej na pewno nie było to miejsce łatwo dostępne. Zważając na to, że szczytów było tu wiele, to zawężenie ich do okolicy obranego szlaku, na pewno było niezwykle pomoce. Wei liczył na łut szczęścia, że a nóż im się uda odnaleźć co powinni n a tej podróży.
- Nie masz za co. Obiecałem ci to i poniekąd chciałem ci to dać jako prezent. Wiesz... Zaręczynowy i przedślubny. - mruknął cicho do niego, bo napędzała go motywacja, a nie tylko dana mu przysięga. Wiedział ile ta krew była dla Juna ważna i po prostu chciał się móc przed nim wykazać.
Niemniej przyszedł czas na dalszą podróż. Wei opatulił się szczelniej no bo właśnie... Niebo powoli się rozjaśniało, co wskazywało na rychły wschód słońca. Nie mieli zbyt dużo czasu... Droga była długa i męcząca, i nawet wprawiony wampir musiał odpoczywać. Teren był po prostu niezwykle zwodniczy. Zwłaszcza, ze wybrali średni szlak, jedyny oznaczony kolorek żółtym na mapie. Ciekawe... Dodatkowo zboczenie z trasy równało się z ryzykiem, bo nie był ten szlak sprawdzony i na własne ryzyko.

MG:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
rzut K6:4

Dotarcie do pierwszego z punktów przed świtem niosło ze sobą kilka plusów. Pierwszym był czas, oczywiście wykorzystany co do sekundy na jednostajny marsz, drugim krótkie postoje, kolejnym chwila na sprawdzenie sprzętu, odzienia, wznowienie wędrówki, a także szybką refleksję na temat słów przy następnym i ostatnim z tej serii.
To, że Jun nie opowiedział wcale, nie równało się z ignorowaniem, przeciwnie. Jeśli tylko oczy Feniksa były dość uważne, mogły z łatwością wychwycić ukradkowe zerknięcia w jego stronę: raz gdy szli pod górę, drugi przy zakręcie i kilka kolejnych podczas pauz - każde ciepłe i poniekąd rozczulone oddaniem dla sprawy.
- Nie zdołamy się ukryć przed słońcem, a gdyby nawet, to nie byłoby to wskazane. Zgodnie z legendą Pierwszy udał się na wędrówkę z tajemniczym towarzyszem aż na sam szczyt, gdzie dostąpił odkupienia. Zakładając, że to prawda, to tym, co wskaże nam dalszą trasę, będą właśnie promienie słońca. Warto więc się rozejrzeć za czymś, co stanowiłoby drogowskaz. - długowieczny nie wątpił w pamięć partnera, prędzej w poczytalność innych starych pijawek, niemniej... Krótkim wywodem chciał nie tyle poinstruować Weia, ile odświeżyć własną wiedzę na temat mitów oraz legend. Jedna z nich wspominała o bramie do Niebios, zgodnie z wierzeniami, ulokowanej w centrum złączenia obu światów: ziemi i tego ponad nią.
Azjata zmarszczył brwi w konsternacji, a potem pomasował przysłoniętą materiałem ubioru nasadę nosa. Łączenie faktów wprawiało machinerię ciała w niemały pęd, ale było warto. W końcu bowiem wampir przypomniał sobie znaczenie jednej z metafor, mianowicie o wzmiance drogi pomiędzy światami.
Góry i niebo - jak mógł o tym nie pamiętać?
- Gdybym był nim, ulokowałbym krew poza zasięgiem innych, na przykład w jaskini, której wejście znajdowałoby się w idealnym położeniu pod słońcem w najwyższym punkcie dnia. - mówiąc prościej: w centrum rejonu, który faktycznie byłby mostem między ziemią a niebem.
Nie tracąc czasu, długowieczny zaraz podniósł się z jednego z kamieni, na których spoczął. Z uwagą zaczął przeszukiwać rejon w chęci odnalezienia symboli lub wzorów, które jakkolwiek mogłyby nawiązywać do starożytnej symboliki: schematu kwadratu w okręgu lub pisemnego znaku oznaczającego niebo, ziemię, mość lub boski pałac.
Weia poprosił o to samo, ponieważ czas naglił.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei wychwycił jego spojrzenia i nie wymagał od niego odpowiedzi. Doskonale wiedział, że jego Ukochany docenia to poświęcenie i nie ukrywajmy, że taka rozrywka była o wiele bardziej ciekawa od siedzenia w Paryżu. Odkrywanie historii było swego rodzaju sztuką, a Wei po prostu łączył przyjemne z pożytecznym. Oczywiście wszystko dla swojego narzeczonego.
Skinął jednak głową na jego słowa i zaraz zaczął rozglądać się ewentualnymi wskazówkami. Opatulił się ciaśniej materiałem, dobrze wiedząc, że słońce ma niedługo wzejść. Każdy skrawek ciała był osłonięty. Nawet oczy. Poniekąd tęsknił za możliwością chodzenia za dnia, z drugiej strony nawet tego nie pamiętał, tego uczucia.
- Na pewno jest to jaskinia, jest ich tu wiele. Światło pewnie jest kluczem, a tylko jeden wierzchołek góry jest idealnie na linii słońca, niezależnie od pory roku... - mruknął do Juna spokojnie, bo choć szczytów było sporo, tak tylko jeden z poziomu tej doliny był na linii drogi słońca. Te nieubłaganie wspinało się wyżej, aż pierwsze promienie zaczęły rzucać cień góry na nich. Jej wierzchołek póki co nie był widoczny, ale co chwile, z każdą sekundą, cień malał podczas wędrówki solarnej gwiazdy na niebie, aż do pewnego momentu...
Wierzchołek owej góry bowiem, nie był zwyczajny. Blisko jej szczytu znajdował się odpowiedniej wielkości kryształ. Był on jakby misternie ulokowany pomiędzy skałami, na tyle by światło przez niego wpadające, padało odpowiednim kątem na pewny rejon przed nimi. Ów światło kryształu było widoczne tylko o tej jedynej porze, bo o zachodzie, zasłaniał go cień naprzeciwległej góry.
Oświetlony przez niego obszar przypominał okrąg... Ale był to na pewno pięciokąt przeżarty warunkami atmosferycznymi oraz czasem.
Wei od razu podszedł do obszaru i zaczął pozbywać się liści, mchu, winorośli oraz narośniętej trawy. Pod nią znajdowała się kamienna płyta z napisem w starochińskim języku:
„Tym, który stoi w nieskończonej chwale, jesteś ty; ten, który wypadł z łask, to także ty. Liczysz się „ty” teraz, a nie ty z przeszłości.”
- No proszę... Chyba ktoś zostawił ci wiadomość. - mruknął do niego cicho z powodu tego tekstu, który bardzo dziwnie pasował do Juna.

MG:
Spoiler:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Szczęście im dopisało, zupełnie jakby sam Pierwszy lub jego dawny towarzysz Smok chcieli, aby przeklęte dziecko dotarło do zakazanego artefaktu, którym była krew. Jun powinien czuć radość, a jednak zamiast niej przysłonięte okularami oczyska tylko się zmrużyły.
- Nie wnioskowałem o dodatkowe towarzystwo. - rzekł wampir, spoglądając na przetarte znaki na kamieniu, a dokładniej na czasowo świeższe zniszczenia dokonane jakby nożem lub innym orężem o charakterze broni tnącej.
- Turyści? Wątpię. Novus Ordo? Być może. - po krótkiej refleksji na temat wydarzeń w Paryżu, Azjata nie wykluczał opcji ingerencji wroga nawet w tak odległych terenach. Jego podejrzenia stały się tym silniejsze, gdy umysł dodał dwa do dwóch, a stopa poczyniła krok w przód i kilka kolejnych przed zarośnięte wejście do jaskini, po czym zatrzymała calutką machinerię ciała dosłownie centymetr od pułapki. Ręka instynktownie uniosła się do góry, blokując drogę również Weiowi.
- Odwrócenie żywiołów jeszcze zrozumiem. - mowa o cyklach zniszczenia oraz odradzania, co oczywiście Jun sprawdził przed zbliżeniem się do szczeliny. - Ale żeby od razu niespodzianka? - tą dokładnie obadał wzrokiem: wpierw kucnął i sprawdził, czy aby na pewno przecinanie liny było dobrym pomysłem. Potem wolno sunął wzdłuż niej aż na kamienie i dalej. Metodyką percepcji chciał poznać nie taki stary konstrukt, aby móc dokonać jak najlepszego rozbrojenia lub... No właśnie.
Swoją krótką wędrówką po skalnej ścianie Azjata szukał nie tylko mechanizmów pułapki - prócz tego wyliczał, jak bardzo szerokie było wejście do jaskini i czy możliwe było przeciśnięcie przez nią plecaków.
- Pomożesz mi? Jeżeli ktoś tutaj był, to bankowo zostawił jakieś ślady. - prośba miała swoje uzasadnienie – pierwszym było oczywiste wyłuskanie odcisków obuwia na ziemi. Drugie natomiast wiązało się z pierwszym i miało na celu sprawdzenie trasy intruza, który albo przecisnął się przez szczelinę, albo znalazł inne wejście do środka.  
Chyba nikogo nie powinien zdziwić fakt, że podczas oględzin, dłoń mężczyzny samoczynnie spoczęła na pasku, do którego był przypięty nóż.

rzut na szczęście: K6: 4
rzut na percepcję na poczet inwestygacji: K12: 5 + 5 (atrybut) + 1 (specjalizacja czujne oko) + 1 (predator) = 12

Też będę trochę MG’ować, a co:
Spoiler:

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
- Ja też nie, jednakże ślady nie wyglądają na świeże. Czas zatarł ślady ludzkiej obecności. - mruknął do niego cicho, bo na próżno było szukać śladów stóp na zewnątrz. Musiały minąć już dłuugie lata od obecności kogoś tutaj. Jednakże nie byli jedynymi, których szukali owej krwi.
Wei chciał powędrować za swoim narzeczonym w odmęty jaskini, ale gdy go zatrzymał to zerknął na niego ciekawy oraz na pułapkę, która ledwo widoczna to jednak pozostawała uśpiona. Nie wyglądało to na dzieło Cesarza, a raczej bardziej nowoczesny choć prowizoryczny mechanizm. Na pewno miał na celu pozbyciu się intruzów, bo przecież kilkaset lat temu wampiry nie miały zbyt wielu możliwości uchronienia się przed promieniami UV jak w dzisiejszych czasach. To była zabójcza pułapka na wampiry. Skupione promienie słońca były wyrokiem śmierci. Pułapka polegała na naciągniętych linach. Te były już dość stare, widać było na nich ślady czasu. TO co jednak jeszcze rzucało się w oczy to to, że jej rozbrojenie nie będzie należało do wielkich trudności. Po prostu trzeba było linę zablokować i pozbyć się tej części napiętej przed ich stopami.
- Ciekawe... Ktoś chyba bardzo chciał, by wampiry nie postawiły tutaj stopy. - mruknął rozglądając się i teraz dostrzegając poukrywane zwierciadła. Zasłonięte starannie roślinnością, ale ich błysk i poświata majaczyła jak by się dobrze przyjrzeć. Można też było po prostu zniszczyć mechanizm kompletnie, ale czy było warto?
Skinął głową na słowa Juna i zaczął szukać śladów intruza. Warunki pogodowe i roślinność zatarły już ślady stóp, przynajmniej z ich punktu widzenia, bo właśnie. Wejście było na tyle spore by na raz zmieściła się jedna osoba z plecakiem w dłoni. Potem korytarz się poszerzał i nabierało to większej przestrzeni.

MG:
Spoiler:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Los sprzyjał nieśmiertelnym - pomógł im bezpiecznie dotrzeć do jaskini, wejść do niej a do tego dostrzec piękno kryształów ulokowanych na kamiennym sklepieniu nad ich głowami oraz w ścianie. Chyba nie dziwotą była reakcja, mianowicie uniesienie głowy na poczet otaksowania minerału oświetlonego latarką - jednego i drugiego. Potem to samo spojrzenie spoczęło na kolejnej zagadce: przetartym napisie równie tajemniczym, co dziwne ślady kiepskiej świeżości.
- Skoro nie Ordo, to strażnicy grobowca lub ktoś z klanu Seleny. - to by się nawet pokrywało czasowo: pomyślał Jun skupiony na sentencji.
- Masz przy sobie jakieś lusterko lub coś innego, co nadałoby się do odbicia światła? - następnie rzucił pytaniem do Weia. On niestety niczego podobnego nie posiadał, a coś zaświtało mu w myślach.
Skoro kryształy symbolizują punkt zetknięcia nieba z ziemią, a światło jest drogą, to szczęściem powinien być Qilin, antyczny chiński jednorożec. - w skrócie: w starożytnych Chinach często utożsamiano smoczego konia z symbolem powodzenia i nie tylko, bowiem z czystością również.
Azjata chciał sprawdzić pewną wykoncypowaną teorię poprzez podjęcie próby nakierowania światła lusterkiem lub innym przedmiotem, o ile Wei takowe posiadał, wraz z użyciem jednego z luster nierozbrojonej pułapki na zewnątrz, a także kryształów wewnątrz jaskini. Cel zabiegu był prosty – nakierowanie promienia słonecznego na ciemność przed nimi w odnalezieniu jakiś ukrytych symboli, w tym wypadku wspomnianego Qilina lub ewentualnych trzech dziewiątek również symbolu szczęścia oraz Cesarza.
Z uwagi na ryzyko poparzenia, przed podjęciem akcji nieśmiertelny dokładnie opatulił ciało: poprawił rękawiczki, założył maskę oraz okulary. Był ciekaw, czy ślady urywały się w konkretnym miejscu i czy zabawa światełkiem pomoże. Weia oczywiście poprosił o zachowanie ostrożności.
Gorzej, jeśli Feniks nie posiadał potrzebnej rzeczy.

K6: 4

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Wei Liu

Wei Liu
Liczba postów : 453
Wei przyjrzał się wszystkiemu uważnie, gdy weszli wgłąb jaskini. To co go zaskoczyło to większa ilośc śladów stóp niż jednej osoby. Co jak ukradli krew, kryjącą się we wnętrzu tego skarbca?
- Możliwe. Mam nadzieję jednak, że nie udało im się zdobyć tego co szukali. - mruknął cicho do Juna, ale na ziemi było widać tylko ślady stóp wchodzących głębiej, a nie wychodzących, chyba że istniała inna droga wyjścia...
- A może padli ofiarą pułapek? W końcu kto wie ile ich tam jest. - przyznał szczerze do niego, ale zaraz położył plecak na ziemi i zaczął szukać. Miał co prawda komórkę oraz lusterko. To był dwa przedmioty mogące odbić światło. Podał wpierw lusterko Junowi i obserwował co takiego chce zrobić. Oczywiście pomógł mu w przygotowaniach i ewentualnej realizacji planu.
- Myślisz, że trzeba te kryształy oświetlić i znaleźć trzeci, a może chodzi o coś jeszcze innego? - spytał się go spokojnie rozglądając się uważnie w poszukiwaniu odpowiednich symboli. Chodził więc przy ścianach i ocierał je rękami ostrożnie szukając śladów. Może były ukryte?

MG:
Spoiler:

@Jun

_________________
In front of the hidden sun
You can’t shut me down

Run without hesitation
Until it burns up
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Kość K6: 1

Tym razem los nie był łaskawy. Poszukiwania symboli zajęły cały dzień, ale to nic. Zniknięcie słońca, mimo iż negatywne w skutkach dla oględzin, przysłało zbawienny mrok, dzięki któremu ani Jun, ani Wei nie musieli dłużej chować się za włóknami tkanin masek oraz barierą googli chroniących oczy.
- Nie wiem. Być może. - przyznanie się do niewiedzy nie każdemu przychodziło łatwo. Smok jednak nie bał się tego powiedzieć na głos, ba, słowom towarzyszył poniekąd cwaniacki uśmieszek, jakoby nutka tajemnicy budziła do życia dawno uśpione instynkty.
Statyczne życie to jedno, planowanie przyszłości drugie, ale spójrzmy prawdzie w oczy – w głębi serca gadzisku brakowało smaku adrenaliny i zewu przygód, którymi żył i sycił łaknienie wietrznych pędów.
- Pomożesz mi? Wpierw proponuję rozrysować na ziemi schemat naszych kamieni i symboli. - oczywiście po przetarciu każdego z kryształów z warstwy pyłu oraz piachu nagromadzonego przez ostatnia lata, stulecia i tak dalej.
Cel zabiegu był bardzo prosty, Jun chciał poznać nie tylko układ, ale przede wszystkim rozłożenie symboli po nadaniu numeracji każdemu z kamieni. Wtem przyszła refleksja, bo o ile znaków szło naliczyć cztery (pechowo, he, he), o tyle samych kryształów było pięć. Który więc w kolejności kamor nie posiadał swojego oznaczenia? Dla Juna było to dość istotne pytanie, ba, na tyle, aby podejść do pacjenta i dokładnie otaksować go wzrokiem przy asyście światła latarki. Jeżeli tkwił tam ukryty mechanizm, Jun chciał go wpierw poznać przed podjęciem kolejnych akcji.

@Wei Liu

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach