Noworoczne Arcydzieła Luwru

+15
Anais Lesnicki
Gwen Schneider
Dorien Crawley
Gemma Harrison
Ida Olszewska
Tahira
Theo Lacroix
Sander Fiazzo
Wei Liu
Egon Cadieux
Enzo Lacroix
Valerie von Rosenthaler
Xavier Larousse-Page
Asmodeus Lang
Mistrz Gry
19 posters

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Goście schodzili się tłumnie. Większość stanowili koneserzy – obrzydliwie bogaci, mniej lub bardziej butni kolekcjonerzy, gotowi oddać każde pieniądze, aby tylko dorwać w swoje ręce oryginały rzadkich okazów dorobku kulturowego cywilizacji.
Podłogi oraz ściany muzeum w Luwrze uginały się od prezentowanych eksponatów. Nie brakowało wśród nich obrazów, starodawnych ksiąg, zwojów, listów, dzienników, map, tajemniczych figur (rzeźb mniejszych/większych), monet, waz i całej masy innych namacalnych obiektów wydobytych spod tak zwanej ziemi starożytnej ludności.
Nie wszystkie dzieła połyskiwały złotem - niektóre odbijały poblask kamieni szlachetnych, srebra, a inne barwy czegoś na wzór miedzi lub zwykłego "kamora". Nie wszystkie też opowiadały historię tylko i wyłącznie ludzi. Były i takie, które nie bez powodu cieszyły się większym zainteresowaniem lewitujących w powietrzu sępów. To właśnie one, wyjątkowe w swojej tajemniczości, przyciągały wzrok najbardziej.  
Organizatorem wystawy był niejaki Jacque Canard, filantrop jak ich mało, założyciel fundacji pomagającej wszystkim bezdomnym w Paryżu. Renoma mężczyzny była spora, a jego opinia wręcz nieskazitelna. Chłop obracał się w ważnym towarzystwie, często przeprowadzał masę wywiadów, a do tego, wedle dostępnych źródeł, wiódł stosunkowo skromne życie, które tylko poprawiało wizerunek śmiertelnika.
Na wystawie obowiązywał ścisły dress code: elegancki. Ze względów bezpieczeństwa każdego gościa dość dokładnie przeszukiwano. Dodatkowo panował zakaz robienia zdjęć oraz macania obiektów. Poza tym nie brakowało poczęstunku - dobrego wina i przekąsek. Niestety z uwagi na charakter wydarzenia łakocie obejmowały zaspokojenie brzuszków istot wyłącznie śmiertelnych.
Agenda wystawy nie była wielce skomplikowana. Na dobry początek każdy mógł swobodnie pospacerować i nacieszyć się przepychem wydzielonej części muzeum. Pozostałe rejony oraz poziomy odgrodzono barierkami na znak zakazu wstępu.
Pierwszym eventem miało być wystąpienie Canarda w towarzystwie właściciela muzeum oraz kilku ważniejszych szych, między innymi z towarzystwa kulturowego oraz krótka przemowa powitalna. Dalsza część przewidywała wywiady, witanie gości, rozdawanie autografów, uściski dłoni (i takie tam) oraz punkt główny programu, a więc licytację wydzielonych eksponatów. Zgodnie z założeniem środki z niej miały w całości zostać przeznaczone na pomoc bezdomnym.
Póki co nie dało się wyniuchać obecności kogokolwiek z Novus Ordo. Wielce dziwne to nie było, przede wszystkim na fakt przebijającej ilości ludzi – zapewne w znacznej większości niewtajemniczonych. Zapach jedzonka, perfum – wszystko wokół było ciut zbyt przytłaczające, aby pozwolić na pełne skupienie, szczególnie nadwrażliwców węchowych.
Z drugiej strony oczy potencjalnego wroga ewidentnie "paczały", szczególnie na osoby z rozpoznawalnością od 3 w górę.


*post na rozruszanie

Instrukcje gry poniżej (koniecznie przeczytać):

Spoiler:

W razie pytań, bardzo proszę o kontakt (Jun) czy to na drodze prywatnej, czy poprzez oznaczenie mnie na kanale eventowym.

Plan muzeum:

podgląd ogólny: klik
poziom 0: klik
poziom 1: klik
poziom 2: klik

@Asmodeus Lang - post dodany
@Egon Cadieux - post dodany
@Enzo Lacroix - post dodany
@Ida Olszewska - post dodany
@Gemma Harrison  - post dodany
@Sander Fiazzo - post dodany
@Valerie von Rosenthaler - post dodany
@Tahira - post dodany
@Wei Liu - post dodany
@Vincent Baum
@Xavier Larousse-Page - post dodany
@Dorien Crawley - post dodany
@Gwen Schneider
@Theo Lacroix - post dodany
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sander Fiazzo

Sander Fiazzo
Liczba postów : 137
Bo Sander był idealnym pozorem. Czy był pamiętliwym socjopatą? Haaa....
Sam widział, jak mięsień na policzku Sander delikatnie drgnął. Czyli zaraz przejdą do zatapiania. Myśli Sandera były zadziwiająco spokojne. Były analizą logicznie następujących po sobie scen. Prostuje ramię z kieliszkiem, rozbijając naczynie o słupek barierki. Dłonią drugiej ręki łapie za fraki Whittakera i przyciąga, zarazem ponownie zginając pierwsze ramię, celując ostrym szkłem w w najbardziej inwazyjne punktu. Serce, tchawica, żołądek. Czynność nabijania powtarza aż...
- Tato, poznaj Samuela. - głos Clary w głowie wampira pilnował, by zachował pozory. O poczytalności już dawno mogli zapomnieć.
- Tak, to była Aida. - Od tamtego momentu nie mógł już słuchać Verdiego. Wzrok przeskoczył na prezentowaną instrukcję. Wrócił na Sama, pozwalając by obie brwi uniosły się sceptycznie. - Nie sądzę, żeby licytacja Cię interesowała, skoro wszystko, na co Cię stać - nie wymówił tego na głos, ale powietrze wokół nich krzyczało szczeniaku.
Potem coś się zadziało. Coś, co wymogło na Sanderze zachowania zimnej krwi... Znaczy to nie była jakaś szczególna trudność w jego wypadku, ale zachował! Sam opuścił pomieszczenie, trzymając rękę na ramieniu Sandera, zabierając go na ekskursję po ermitażu.
z/t x2
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Seraphine Ainsword

Seraphine Ainsword
Liczba postów : 12
Była spóźniona, była strasznie spóźniona. Wybieranie kreacji na wieczór zajęło zdecydowanie za długo, potem jeszcze dojazd... czym ona w ogóle się przejmowała? Była głosem z radia, nikt i tak jej nie rozpozna, a mimo to... bardzo jej zależało na tym by wyglądać tego wieczoru ładnie, a także by czuć się dobrze. Właśnie dlatego wybrała wygodną kobaltową sukienkę na którą miała założoną białą marynarkę. Z makijażem tego wieczoru również się postarała. Chciała wyglądać zjawiskowo, nawet jak nikt jej nie rozpozna, to przynajmniej umili swoim rozmówcom wywiad.
Tak musiała przeprowadzić kilka wywiadów, ale była pewna że teraz to już po ptakach. Większość gości pewnie była na licytacji... będzie musiała łapać ich później.
~ Nie martw się, dasz sobie radę ~ Jej głos jak zawsze uspokoił Serę i sprawił, że prościej było jej przywdziać uśmiech.
Z uśmiechem rozglądała się dookoła, próbując wypatrzeć jakichś znanych czy też rozpoznawalnych ludzi. Kogoś z kim mogłaby przeprowadzić wywiad.

@Mistrz Gry

_________________
If Hell is forever, then Heaven must be a lie!
If angels can do whatever, and remain in the sky
The rules are shades of gray when you don't do as you say
Hell is forever!.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wywiad trwał, a w tym czasie na salę ludzie przychodzili i z niej wychodzili. Rozpoznawalność @Seraphine Ainsword może i nie była duża, ale na tyle wystarczająca, aby po ujrzeniu jej tuptania z miejsca na miejsce, jeden z pracowników ośmielił się podejść.
- Pani Ainsword? - ukłonić się, a także skojarzyć! No tak, to tłumaczyło ten cały uśmiech na twarzy w radości na sposobność spotkania z głosem radia.
- Pani też na wywiad? W takim razie proszę za mną. - no a skoro już doszło do spełnienia marzeń, to za zgodą kobiety, mężczyzna był skłonny zaprowadzić ją do pomieszczenia (pseudo loży VIP, w którym aktualnie przebywali Jacque Canard oraz dziennikarka @Gemma Harrison.
- Panie Canard? Ktoś do Pana. - filantrop uśmiechnął się na widok kolejnej osóbki. Przepraszając na momencik Gemmę, wstał, podszedł, ukłonił się, po czym wyciągnął rękę w kierunku przybyłej.
- Jacque Canard. Zapraszam Panią. - zaś po wymianie uprzejmości zachęcił do spoczynku obok dziennikarki, również proponując coś do picia i przegryzienia na ząbek.
- A więc na czym stanęliśmy Panno Harrison? - obie kobiety mogły zacząć zadawać pytania. Canard był ich do pełnej dyspozycji, tak samo jak dyrektor muzeum, o ile zdołają go odszukać w pragnieniu przeprowadzenia z nim wywiadu. Facet z pewnością latał po calutkim muzeum – czyli jak na dyrka przystało.

@Gemma Harrison
@Seraphine Ainsword
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Seraphine Ainsword

Seraphine Ainsword
Liczba postów : 12
Spojrzała na pracownika zaskoczona. Mało kto ją rozpoznawał, nim się odezwała. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego uśmiech.
-Tak, to ja - odpowiedziała używając głosu typowego dla audycji radiowych. Dzięki temu może zwróci na siebie uwagę kilku osób. Miała głęboki, bardzo kobiecy głos, który niekoniecznie pasował do jej bardzo młodzieńczego wyglądu. -Och! Tak, tak na wywiad!
Jak zwykle miała więcej szczęścia niż rozumu. Bez wahania ruszyła za pracownikiem, a raczej dała mu się zaprowadzić do tej pseudo loży dla VIPów.
Oczy jej rozbłysnęły radością, kiedy zobaczyła z kim jej przyjdzie rozmawiać. Bez wahania podała panu Canard rękę i delikatnie uścisnęła posyłając przy okazji swój słodki uśmiech numer 1.
-Sera Ainsword, miło mi w końcu poznać pana osobiście - znów użyła radiowego głosu, który równie dobrze mógł służyć do uwodzenia.
Usiadła i podziękowała za jedzenie, ale prosiła o jasne wino do picia. Wprawdzie nie powinna, bo jednak jej głos był na wagę złota, ale mogła od czasu do czasu zrobić mały wyjątek.
-Wspomniał pan, że cała kwota z licytacji pójdzie na cele dobroczynne, a dokładniej mówiąc na sprawy związane z bezdomnymi. Od dawna bierze pan udział w takich eventach? I co pana skłoniło do takiego działania? - Chwilę przed zadaniem tych pytań wyciągnęła niewielkie urządzenie do nagrywania, mikrofon pozwoliła sobie położyć w pobliżu pana Canarda.

@Mistrz Gry @Gemma Harrison

_________________
If Hell is forever, then Heaven must be a lie!
If angels can do whatever, and remain in the sky
The rules are shades of gray when you don't do as you say
Hell is forever!.

Jacque Canard

Jacque Canard
Liczba postów : 2
Błoga nieświadomość otuliła dwie kobiety. Jak dobrze, że nie wiedziały, z kim tak naprawdę przyszło im rozmawiać i jakich okropieństw dopuszczał się Canard po zdjęciu szat filantropa i przejęciu sterów swoich Novus Ordo. Stwierdzenia o nieroztropności gościa oraz głupocie nie były złe, ale też nie w pełni zderzały się z prawdą. Smutek, żal, nienawiść - emocje doprowadziły wielu ludzi na skraj, zaś tych najtwardszych na wyżyny własnego okrucieństwa. Może gdyby nadnaturalni tak mu nie podpadli, to nie byłby tym, kim był dla nich obecnie?
- Pomocą samą w sobie zajmowałem się od dawna, od momentu zarobienia pierwszego solidnego pieniądza, wiadomo, wtedy to na skalę moich możliwości. Do dużych eventów przeszedłem kilka lat temu, gdy solidniej ugruntowałem fundację założoną właśnie na poczet walki z bezdomnością. Tutejsze wydarzenie jest moim pierwszym paryskim. - i nie babrałby się w tłoczenie bajeczek o pomocy. Mimo iż chłop intencje miał poniekąd szczere, to i tak pod ich przykrywką gotowały się te mniej szlachetne w pragnieniu śledzenia bezdomnych na poczet monitoringu aktywności nadnaturalnych, którzy miewali tendencje do żerowania na tego typu osóbkach.
- Do chęci pomocy? Poniekąd smak biedy, który nie był, nie jest i nigdy nie będzie mi obcy. Na własnej skórze przekonałem się, co to znaczy być osobą potrzebującą. Pamiętam, jakby to było wczoraj, że w najczarniejszych latach życia, kiedy nie liczyłem już na nic, podszedł do mnie mężczyzna, po czym wyciągnął w moim kierunku rękę. Przyznam się, że wtedy nie wierzyłem w jego słowa i intencje. Może sobie Pani wyobrazić, jak ogromnym zaskoczeniem było dla mnie, gdy pomógł mi doprowadzić siebie do porządku, zapewnił tymczasowe lokum, a nawet nową pracę. Kiedy kilkoma gestami wspomógł w odbiciu się od dna. Zdaję sobie sprawę, że być może zabrzmię prozaicznie, ale to właśnie on zainspirował mnie do ponownej walki o siebie, a także do pomocy innym. Wiem, że każdy zasługuje na drugą szansę i tak jak ja otrzymałem swoją, tak teraz chciałbym dawać ją innym. - choć słowa nie do końca pokrywały się z prawdą, lata “biedy” miały swoje odzwierciedlenie, gdy Canard postanowił odciąć się od rodziny, porzucić łatkę “łowcy” i zacząć żyć na swój własny rachunek. Co z tego, że publika nie znała jego faktycznej przeszłości? Dziś nie miała większego znaczenia - liczyło się wyłącznie kreowanie twarzy.
Tyle dobrego, że czasami inni serio na tym korzystali.

@Seraphine Ainsword
@Gemma Harrison

Seraphine Ainsword

Seraphine Ainsword
Liczba postów : 12
Kiwała głową w ramach okazania zrozumienia. A jednocześnie dokładnie przyglądała się mężczyźnie. ~ Coś jest z nim nie tak ~ Zabrzmiał On. Jego melodyjny głos sprawił, że Serę przeszedł lekki dreszcz. Kiedy On się odpalał, to zdecydowanie trzeba było mieć się na baczności.
-Jest Pan zatem doskonałym dowodem na to, że zawsze można pomagać - stwierdziła z uśmiechem. Było to... coś pozytywnego. ~ Pomogę ci w rozmowie z nim, a Ty słuchaj uważnie ~ Zadecydowała Ona. W tym momencie zmieniła się mowa ciała Sery. Usiadła prosto z rękami elegancko splecionymi w nadgarstkach - obie ręce było widać, co nie zdradzało wrogich zamiarów - uniosła również nieco brodę, tak że teraz spoglądała bez nieśmiałości na mężczyznę. Na jej usta wpłynął delikatny, aczkolwiek nadal miły uśmiech. Największą zmianą, był kolor oczu, które z niebieskich stały się zielone.
-Więc na własnej skórze poznał Pan smak biedy, można powiedzieć że mnie również jest to bliskie doświadczenie - jej głos stał się bardziej dojrzały, chociaż nadal był radiowy. -Stworzył Pan całą fundację dla bezdomnych, ale czy zdarzyło się Panu, podobnie jak temu mężczyźnie kiedyś wyciągnąć do kogoś bezpośrednio rękę? No i czy zawsze była to pomoc czysto finansowa czy może były jeszcze inne formy pomocy? Bo szczerze mówiąc fundacja i wspomaga pieniężna nie zmieni tych ludzi, ani... może nie koniecznie zmotywować ich do zmiany.

@Gemma Harrison
@Jacque Canard

_________________
If Hell is forever, then Heaven must be a lie!
If angels can do whatever, and remain in the sky
The rules are shades of gray when you don't do as you say
Hell is forever!.

Gemma Harrison

Gemma Harrison
Liczba postów : 46
Gemma rozmowę z Jacquiem zaczęła bardzo neutralnie i pokojowo. Zapytała o jego samopoczucie, zagadała o piękno Luwru i wystawy, a także o jego osobiste zainteresowania. Nic szczególnie pikantnego, ani juicy, ale według redakcji pytania pozwalające prostym ludziom postawić się na miejscu miliardera filantropa sprawiały, że oglądalność była większa. W końcu kto nie chciał pomyśleć "ten typ to swój chłop, może ja też mógłbym zostać miliarderem, skoro jemu się udało".
Kiedy dołączyła do nich Sera, Gemma grzecznie wstała i uścisnęła młodszej kobiecie dłoń. Raczej bywały już na tych samych eventach i mogły się kojarzyć, ale wiedziała, że wymienianie dłuższych uprzejmości nie byłoby pożądane przez zajętego filantropa, więc z kobietą będzie musiała porozmawiać później.
Z kurtuazyjności zawodowej pozwoliła Seraphine na nadrobienie rozmowy i przejęcie na chwilę pałeczki w rozmowie. Sama w tamtym momencie wyciągnęła notatnik i siorbnęła kawy, którą zrobiła sobie kilka chwil wcześniej. Wyczuwając jeszcze nieco zbyt mocny smak goryczy, dodała kolejną porcję śmietanki.
W jaki sposób udało się panu wyjść z biedy? Moi widzowie kochają historie o tym, że wystarczy przestać pić kawę na mieście, żeby zarabiać miliony. — Uśmiechnęła się, chociaż nie był to szczery uśmiech. Jej samej bogacze działali zazwyczaj na nerwy.
Czym zajmuje się pan zawodowo? Może fundacja to pralnia pieniędzy? — Puściła mu oczko i zachichotała, ale pytanie było dla niej w stu procentach poważne.
No i najważniejsze, moja mama kazała zapytać co pan robi w wolnym czasie, jakieś hobby? Może jest szansa na wpadnięcie na pana w parku podczas joggingu i zdobycie pańskiego serca? — To też nie była prawda. Jej matka nie miała pojęcia kim był Jacque, ale to pytanie miało drugie dno. Gemma trochę żałowała, że musiała trzymać się pewnej formy, którą narzucały na nią francuskie wiadomości i program śniadaniowy największej telewizji, ale cóż mogła w tym momencie na to poradzić. Taka praca, za to jej płacili.

Jacque Canard

Jacque Canard
Liczba postów : 2
Masz prawo do milczenia, wszystko co powiesz, może zostać użyte przeciwko Tobie – oj “mondrzy” bywali czasami policjanci. Canard miał gadane, bo pewnie wielokrotnie toczył “boje” z dziennikarzami. To, że czasami kłamał w niczym nie przeszkadzało, o ile całość zgadzała się z faktami a te przedstawiały się następująco:
- Dokładnie tak. Są osoby, które mogą nie dostrzec znaczenia gestu, jednak dla kogoś w potrzebie nawet najmniejsza szansa równa się szansie wyjścia na prostą. Fundacja stała się dodatkowym krokiem na drodze pomocy. Jest dla mnie bardzo ważna, tak samo jak dobro osób, którym pomagam. Oczywiście nie sprowadzam się wyłącznie do suchej wspomogi finansowej z powodów, które sama Pani pięknie wypunktowała. Środki przeznaczamy na opłacenie kursów językowych, szkoleń zawodowych, zmiany wizerunku na świeży czy opłat za tymczasowe lokum. W skrócie: dajemy naszym podopiecznym grunt na nowy start, a także opiekę specjalistów, gdy w grę wchodzi konieczność walki z depresją, uzależnieniem czy inną chorobą wymagającą leczenia. W całym tym procesie staram się brać aktywny udział, poświęcając potrzebującym taką samą ilość czasu. Rozmawiam z nimi, słucham ich, żartujemy, wymieniamy się życiowymi doświadczeniami. - Canard nie kłamał, no nie do końca. Ludzie faktycznie często widywali go w towarzystwie bezdomnych, znaczy no w gazetach na internecie i filmikach, na żywo zresztą też.
Z uwagi na konieczność zachowania twarzy mężczyzna serio wyciągnął z dołka wiele osób, ot dla potwierdzenia wiarygodności poczynań przez tych, którzy lubowali się w kopaniu dołków pod jego osobą. Pozostałe jednostki przebranżawiał ku innej drodze, tworząc z nich dobry materiał pracowniczy organizacji Ordo w myśl: przecież mięsko do toczenia wojennych potyczek nie spadało z nieba. Cierpliwość, słowa wsparcia, zrozumienie, pomoc materialna – to były tylko środki, operowane dobrymi łapkami stanowiły idealne narzędzie do prania mnóstwa mózgów. Reszta dopełniała się sama, bo i w podobny sposób w sieci wpadali nadnaturalni.
W dobrym ciele charyzma potrafiła zdziałać cuda lub pogrążyć całe rzesze ofiar.
Więc tak, pod utopijną kołderką ewidentnie coś nie grało. Trochę jak z owocami, które tylko z wierzchu wyglądały apetycznie.
- Tak jak ja teraz, tak i kiedyś mi podarowano szansę. Na początek musiałem pokonać przeszkodę o tu, w głowie. - poważnie czy nie – tym razem słowa Canarda była więcej niż szczere. Do dziś pamiętał smak smutku, goryczy i gniewu po utracie ukochanej. Wtedy faktycznie musiał pokonać wiele wewnętrznych barier, aby móc wrócić, ukorzyć się przed ojcem, po czy, wybić na sam szczyt.
- Psychika, to od niej należy zacząć. - w skrócie motywacja i... Nagle rozmowę pomiędzy filantropem a niewiastami przerwało wejście dyrektora muzeum.
- Najmocniej przepraszam za przerwanie. Panie Jacque, mogę prosić na minutkę? - intruz pokłonił się damom, a zaraz za nim Canard, który po przeproszeniu ich na pięć minutek, poszedł za dyrkiem. Ciekawe, co się mogło stać?
Macie jedną turę na wymianę spostrzeżeń. Słowa filantropa pozostawiały spore pole do interpretacji. Mężczyzna spokojnie odpowiadał na pytania, ton głosu miał ciepły, a twarz uśmiechniętą. Całe zło skrywało się za oczami, ale któż umiał przez nie przejrzeć skoro i mową ciała niczego nie zdradzał?

@Gemma Harrison
@Seraphine Ainsword

Alexandra Lincoln

Alexandra Lincoln
Liczba postów : 22
Alex nie musiała przeprowadzać wywiadów. Jeśli chciała z kimś porozmawiać, to zapraszała go do studia. Nie szukała tanich tematów wśród drogich eksponatów. Szukała za to inspiracji. Jej najbliższy program miał być o słynnych złodziejach, stworzony we współpracy z dyrekcją Luwru właśnie. W trakcie uzgadniania szczegółów dostała zaproszenie na licytację i uznała, że skoro i tak nie ma planów sylwestrowych, to niegłupim pomysłem jest się trochę odchamić.
Wcisnęła się w burgundową sukienkę opinającą jej ciało i odkrywającą plecy. Włosy upięła, a smukłą szyję przyozdobiła delikatną, złotą biżuterią. Wyglądała poprawnie, wtapiała się w tłum, a wygodne szpilki pozwoliły pokonywać jej drogę od przystawek do kolejnych eksponatów.
Zatrzymywała się przy obrazach, ale w głowie kłębiły jej się myśli na temat jej kolejnego programu o nadnaturalnych zdarzeniach. Może też poruszyć wątek muzeów i galerii? Może o duchach i opętanych przedmiotach?
Upiła łyk czerwonego wina, lustrując salę wzrokiem. Zwróciła uwagę na kilka bardziej wyróżniających się postaci. Zarejestrowała media. Domyśliła się, o jakie wywiady dziś może im chodzić. Dyrekcja, organizator aukcji... Zastanawiała się, jakie oklepane teksty sprzedadzą dziennikarkom. Czy jutro przyjdzie jej tego słuchać w trakcie porannej kawy? Przypomniał jej się były narzeczony i aż musiała zjeść kilka oliwek, aby zabić zniesmaczenie, jakie ją ogarnęło. W końcu ten był politykiem, a ona poznała go właśnie w trakcie takiego wywiadu. Sprzedał jej tyle frazesów...
Nagle w oko wpadł jej dyrektor muzeum, a zaraz później dołączył do niego organizator aukcji. Dyrektor wyglądał na zaaferowanego. Alex przechyliła z zainteresowaniem głowę, popijając dalej alkohol ze swojego kieliszka.

/rozpoznawalność 4

Gemma Harrison

Gemma Harrison
Liczba postów : 46
Biedne dziennikarki, które wykonując swoją pracę musiały słuchać frazesów. Na szczęście Gemma nie musiała przedstawiać tego w telewizji śniadaniowej, miała za zadanie zebrać informacje, bo jako jedyna nie miała oporów przed pracą w sylwestra. Odpowiednio nagrane odpowiedzi, dobry post editing i nikt nie będzie wiedział kto siedział po drugiej stronie mikrofonu.
Kobieta tak naprawdę najbardziej lubiła pisać reportaże. Do telewizji poszła dla nowych wrażeń, ale to cięty język doprowadził ją do tego miejsca w którym teraz była.
Słuchała jak Canard nawija im makaron na uszy. Kursy językowe, serio? Bierze menela z ulicy i uczy go hiszpańskiego?
Skoro bierze pan aktywny udział jest pan w stanie wymienić chociaż pięć imion podopiecznych swojej fundacji? — Zapytała, zanim ugryzła się w język. Tak naprawdę mógł zacząć wymyślać, a ona nie miała tego jak sprawdzić, ale ludzie, którzy kłamali i których się zbijało z pantałyku często zaczynali się jąkać, gubić i brakowało im pewności w głosie.
Kiedy przyszedł dyrektor, Gemma oczywiście powiedziała, że oczywiście, to nic takiego. Jednocześnie przeprosiła Seraphine, wymawiając się, że musi skorzystać z toalety i podążyła za mężczyznami, by podsłuchać o co chodziło. Dziennikarstwo rządziło się swoimi prawami, a ona chciała sensacji.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wywiad trwał w najlepsze, a tyle ile media zdołały wyłuskać, było ich do dowolnej edycji. Potem cały teatrzyk przerwało wyjście Canarda z Dyrektorem muzeum. Nie minęła nawet minuta, no dobra, poszły ze trzy od momentu wyjścia i przybycia nowej duszyczki - NIEWAŻNE!
Aura rozmowy obu Panów nie wyglądała na kolorową. Mężczyźni byli zdenerwowani, znaczy no najbardziej to dyrek, który martwił się przebiegiem licytacji z powodu donosu o dziwnych odgłosach dobiegających z poziomu 0. Jako osoba odpowiedzialna za obiekt naturalnie chciał sprawdzić rzetelność informacji, lecz kiedy próbował wejść do sali...
Odbicie się od zamkniętych drzwi nie było najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Zaniepokojony Dyrektor postanowił więc porozmawiać z filantropem w obawie o... No właśnie? Co?
- Powinniśmy wezwać policję. - Canard w tym czasie stał spokojnie, chociaż no nie tak do końca. Na czole bowiem pojawiła się zmarszczka, gdy usta próbowały coś z siebie wydukać. Niestety na chęciach się zakończyło.
- Na ziemię! - bo jak rozległ się krzyk zamaskowanego faceta w garniaku z pukawką w dłoni, tak pozostali ludzie na sali od razu zaczęli krzyczeć, krzątać się i w ogóle... Niektórzy instynktownie kucnęli, chcąc się ochronić.
A wtedy na tej samej sali z bóg wie której strony pojawił się drugi zamaskowany facet. Dwa oddane strzały trafiły dwie ofiary. Jedna, dyrek, zginęła na miejscu, druga, Canard, oberwał, chyba w ramię, na pewno opadł na kolano.
Co zrobią Gemma oraz Alex?
Chciały sensacji, to ją właśnie dostały, stając się świadkami rozboju w muzeum!
No to tak gdyby ktoś pytał, czy Ordo miało na sercu los ludzi.
Z drugiej strony Ci przecież ich nie znali.
Ale kto by się tam przejmował, skoro jeden zamierzał, najpewniej, wycelować w Alex? (bo rozpoznawalność)

@Gemma Harrison
@Alexandra Lincoln
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Alexandra Lincoln

Alexandra Lincoln
Liczba postów : 22
Właściwie kilka rzeczy stało się jednocześnie. Padł strzał, kieliszek wypadł z dłoni Alex, dyrektor upadł na ziemię. Kolejny strzał, kobieta skuliła się bliżej posadzki, kątem oka widząc, że drugi pocisk trafił organizatora imprezy.
Nie chciała sensacji, a jedynie inspiracji. Gdyby nie to, że poza krzykami słyszała głównie swoje przyspieszone tętno, pewnie przez myśl by jej przeleciało, że wykrakała tę sytuację. Wdech, wydech i kolejne... Widziała, że jeden z napastników na nią patrzy. Rozejrzała się po ludziach. Bardzo nie chciała, by ktoś jeszcze ucierpiał, jednak co miała zrobić nie mając broni... Pięści na broń palną były słabym pomysłem. Wręcz samobójstwem.
Pojawiła się natrętna myśl, że trafienie tych konkretnych osób może nie było przypadkowe. Napastnicy mieli w tym cel, a więc nie byli kompletnymi szaleńcami. Chwyciła się tej myśli i resztek odwagi, unosząc powoli ręce do góry. Pokazywała napastnikom, że nie stwarza zagrożenia.
- Spokojnie, czego chcecie? - Zapytała, ze wszystkich sił starając się opanować drżenie głosu. Powoli też się prostowała, uważnie śledząc napastników i ich otoczenie, szukając wskazówek, jak wybrnąć z tej sytuacji. Być może mieli konkretne żądania, mogłaby przeciągnąć to w czasie, odwrócić ich uwagę od ludzi, aż do czasu pojawienia się policji. - Nie musicie krzywdzić nikogo więcej, po prostu powiedzcie, czego chcecie i pozwólcie opatrzyć rannych. - Mówiła powoli i wyraźnie. Nawet w tak stresującej sytuacji miała miły dla ucha głos, jakby chciała napastników uspokoić, powiedzieć że nic się nie stało.
Kolejne zlustrowanie sali, w poszukiwaniu wskazówek, czy udało jej się coś zauważyć? (zaleta detektyw)

/ zgadzam się na skrócenie czasu do 24h na odpis

Seraphine Ainsword

Seraphine Ainsword
Liczba postów : 12
Gdy padły pierwsze strzały podniosła się przerażona. Ona momentalnie wycofała się w głąb jej umysłu, chociaż nie ze strachu. Zrobiła miejsce dla Niego. Zdjęła buty na obcasach, bo te na pewno będą teraz tylko przeszkadzać.
Kucnęła i cichcem wyszła z pokoju dla VIPów. Rozejrzała się i po zorientowaniu się w sytuacji nadal idąc w kucki zaczęła zbliżać się do mężczyzny, który celował w bogu ducha winną kobietę (Alexandrę). Przez chwilę dosłownie się wahała, przecież to głupi pomysł! Na pewno coś jej się stanie! ~Spokojnie moja droga, nic ci się nie stanie. Daj mi przejąć kontrolę~ Jego słodki głos spływał po jej sparaliżowanym strachem umyśle. Nic dziwnego, że mu pozwoliła.
Jeśli udało jej się niepostrzeżenie zbliżyć do napastnika (pan nr 2 celujący do Alex) to wyciągnęła spod sukni (paska na udzie) paralizator i przyłożyła go do odcinka lędźwiowego kręgosłupa mężczyzny i uruchomiła na pełnej mocy. Powinno wystarczyć, by gościu poskładał się z bólu i przestał stanowić zagrożenie.

@Mistrz Gry

_________________
If Hell is forever, then Heaven must be a lie!
If angels can do whatever, and remain in the sky
The rules are shades of gray when you don't do as you say
Hell is forever!.

Gemma Harrison

Gemma Harrison
Liczba postów : 46
Na wszystkich szkoleniach z takich sytuacji prowadzący zawsze mówili jedno – nie dyskutuj z napastnikami, nie wystawiaj się na cel. Z tego powodu Gemma faktycznie posłuchała i opadła na ziemię. Co prawda nie rozłożyła się na niej jak bezbronne ciele, bardziej ułożyła się tak, by jakby co mogła się odczołgać lub przeturlać w bardziej bezpieczne miejsce.
Kiedy usłyszała strzały przymknęła oczy i zdusiła niemy krzyk. Bywała w nieprzyjemnych sytuacjach, w końcu rozpracowywała duże grupy, a praca dziennikarki śledczej często wystawiała ją na celownik. Jednak zamiast stawiać siebie w pozycji zagrożenia, podczołgała się do mężczyzn, których jeszcze przed chwilą podsłuchiwała z dość bliskiej odległości. Jako, że dyrektor oberwał w głowę, więc ciężko było już mu jakkolwiek pomóc, zdusiła szloch i przyjrzała się Jacquowi. Nie miała przy sobie żadnych pomocy medycznych, ale porządny kurs pierwszej pomocy przeszła, więc pomogła zatamować krwotok, który mógł wystąpić po postrzeleniu Canarda. Rwąc rąbek własnej sukienki upchała materiał w ranie, a następnie wykorzystując pasek, zacisnęła go ponad miejscem, gdzie padł strzał. Poprosiła też Jacqua szeptem, by nie ruszał się z podłogi, gdzie sama zamierzała zostać.


// ja nie dam rady odpisać w 24, niech zostanie 72

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Gdyby tylko którakolwiek z kobiet wiedziała, jak wielki spisek krył się za rzekomą strzelaniną i zranieniem Canarda. Może wtedy cała sytuacja byłaby o stokroć klarowniejsza, ale nie, nie tym razem, gdy dominowała błoga nieświadomość oraz gra aktorska filantropa.

- Co z... - rana bolała jak diabli, pewnie dlatego, że utknęła w ciele, drażniąc delikatną strukturę, a także wyciskając szkarłat uwielbionej przez wampiry vitae.
Krwotok nie równał się wodospadowi, tyle dobrego, niemniej był na tyle obfity, że gdyby nie ingerencja @Gemma Harrison mógłby poważnie zaszkodzić mężczyźnie. Swoją drogą w agonii bólu facet, zamiast jęczeć, od razu spytał o stan dyrektora. Kiedy doszło do niego zajście, zaklnął pod nosem na widok trupa.
- Trzeba wezwać policję... - filantrop czy nie, podnosić się nie zamierzał. Z drugiej strony bezradne siedzenie również nie wchodziło w grę. Kontynuując zatem grę aktorską, poprosił dziennikarkę o wezwanie policji. Gdyby nie rana z pewnością zrobiłby to sam.

- Zamknij się i siadaj. - facet warknął wściekle na @Alexandra Lincoln. Póki co nie zamierzał do niej strzelać. Maska przykrywała twarz, za to sporo mówił ubiór. Garniak, błyszczące dodatki... Mówiąc wprost: nietania stylizacja raczej wykluczała u napastnika chęć kradzieży czegoś drogocennego. Czy więc mógł należeć do grupy gości? Najpewniej, tylko w takim wypadku, w jaki cholerny sposób zdołał kurka przemycić broń? Okej, pukawka nie była wielce wygórowana, ot zwykły pistolet 9mm, ale nadal... Skąd ją miał? Jak wniósł do muzeum, skoro trzymano się procedur bezpieczeństwa? Czyżby doszło do zaniedbania? A może ktoś specjalnie “przeoczył” akurat tych napastników? I czemu akurat TERAZ postanowili zaatakować, gdy licytacja trwała w najlepsze?
Coś tutaj EWIDENTNIE nie grało.

- Chcemy prawdy! Niech Ci terroryści się do wszystkiego przyznają! Dyrektor z nimi współpracował! Knuł! Oszukiwał Was! I on tak samo! Jest z nimi w zmowie! Powinni zapłacić za swoje przekręty! - gość celujący do Alex wydarł się na cały regulator i tym głośniej, gdy został poczęstowany elektryzującym torcikiem w wykonaniu @Seraphine Ainsword. Tak, tyle wystarczyło, aby faceta poskładało i przy okazji wywołało reakcję u pierwszego?
- Jest z nimi! - tą było oczywiście instynktowe oddanie strzału do samej Seraphine.
Ponieważ napastnik działał pod wpływem adrenaliny, nie skupiał się na wycelowaniu w konkretne miejsce. Gracze więc sami mogą sobie podkręcić dramę, tj. czy ktoś oberwie, jeśli tak, to gdzie, czy jednak nie. Aby było śmieszniej, nabuzowany przeciwnik zamierzał oddać jeszcze jeden strzał, gdyby ktoś zamierzał wykonać jakiś gwałtowny ruch.

@Gemma Harrison
@Seraphine Ainsword
@Alexandra Lincoln
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach