Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1037
First topic message reminder :
1 lutego. 10 stopni Celsjusza. Kiedyś to były zimy, w lutym śniegu po pachy, konie ciągnęły sanie, wieczory spędzało się przy ogromnym kominku, w którym trzaskał ogień. Dorien oczywiście miał stosowne do pory roku okrycie wierzchnie, chociaż przy jego gorącym ciele lżejsza kurtka spokojnie by wystarczyła, niemniej jednak należało stwarzać pozory normalności, a taki długi płaszcz, nawet rozpięty oraz jedwabny szalik dodawały elegancji i klasy. Pod spodem, tak jak zadeklarował, ciemny garnitur, biała koszula ze spinkami w mankietach i krawat.
Nawet się trochę ekscytował tym spotkaniem. Wydawałoby się, że niemal trzystuletni żywot i coś tak niesamowitego jak likantropia sprawiało, że nic nie było w stanie go zaskoczyć, a tu proszę, pani Harrison wprowadziła bardzo przyjemny powiew świeżości do ostatnio zabieganego i przepełnionego dramą życia wilkołaka. Marcus, jego córka, szpital, wampiry, trup w kanałach - dużo się działo jak na do tej pory raczej stateczny tryb. No i jeszcze Gemma. Mógł zgooglować jej nazwisko, ale nie zrobił tego. Zepsułby sobie możliwość odkrywania jej, a uważał kobietę za bardzo sympatyczną zagadkę.
Uliczka, której adres Gemma dostała w smsie, była bardzo wąska, typowy Paryż. Dorien rozważał nawet zostawienie auta pod szpitalem albo rodową posiadłością Wijsheidów, a do samej restauracji wybrać się poprzez skorzystanie z usług jakiegoś przewoźnika, aczkolwiek prawdopodobnie miło byłoby odwieźć panią Harrison po spotkaniu, zatem przyjechał na tyle wcześnie, by znaleźć miejsce, nawet jeśli miałoby być w sąsiadującej uliczce. Na szczęście nie było tak źle, jak przypuszczał, miał jeszcze odpowiednio duży zapas czasu, jeśli i zaproszona przez niego dama pojawiła się nieco wcześniej. Wszedł do środka, zaanonsował się razem z podaniem nazwiska z rezerwacji, a maitre d’ zaprowadził go do stolika w głębi sali. Póki co poprosił tylko o wodę z lodem, lekko gazowaną.
_________________
1 lutego. 10 stopni Celsjusza. Kiedyś to były zimy, w lutym śniegu po pachy, konie ciągnęły sanie, wieczory spędzało się przy ogromnym kominku, w którym trzaskał ogień. Dorien oczywiście miał stosowne do pory roku okrycie wierzchnie, chociaż przy jego gorącym ciele lżejsza kurtka spokojnie by wystarczyła, niemniej jednak należało stwarzać pozory normalności, a taki długi płaszcz, nawet rozpięty oraz jedwabny szalik dodawały elegancji i klasy. Pod spodem, tak jak zadeklarował, ciemny garnitur, biała koszula ze spinkami w mankietach i krawat.
Nawet się trochę ekscytował tym spotkaniem. Wydawałoby się, że niemal trzystuletni żywot i coś tak niesamowitego jak likantropia sprawiało, że nic nie było w stanie go zaskoczyć, a tu proszę, pani Harrison wprowadziła bardzo przyjemny powiew świeżości do ostatnio zabieganego i przepełnionego dramą życia wilkołaka. Marcus, jego córka, szpital, wampiry, trup w kanałach - dużo się działo jak na do tej pory raczej stateczny tryb. No i jeszcze Gemma. Mógł zgooglować jej nazwisko, ale nie zrobił tego. Zepsułby sobie możliwość odkrywania jej, a uważał kobietę za bardzo sympatyczną zagadkę.
Uliczka, której adres Gemma dostała w smsie, była bardzo wąska, typowy Paryż. Dorien rozważał nawet zostawienie auta pod szpitalem albo rodową posiadłością Wijsheidów, a do samej restauracji wybrać się poprzez skorzystanie z usług jakiegoś przewoźnika, aczkolwiek prawdopodobnie miło byłoby odwieźć panią Harrison po spotkaniu, zatem przyjechał na tyle wcześnie, by znaleźć miejsce, nawet jeśli miałoby być w sąsiadującej uliczce. Na szczęście nie było tak źle, jak przypuszczał, miał jeszcze odpowiednio duży zapas czasu, jeśli i zaproszona przez niego dama pojawiła się nieco wcześniej. Wszedł do środka, zaanonsował się razem z podaniem nazwiska z rezerwacji, a maitre d’ zaprowadził go do stolika w głębi sali. Póki co poprosił tylko o wodę z lodem, lekko gazowaną.
_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired the prince was selfish and unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!