14 III 2023 - C'est une chanson, une chanson pour les vieux cons

2 posters

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

C'est une chanson, une chanson pour les vieux cons

It's a song, a song for old fools




Tant qu'on ne sait pas que tout s'éteint
Tant qu'on ne sait pas que tout éreinte
Tant qu'on n'a pas vu le ciel déteint
Tant qu'on ne sait pas qu'on est heureux
Tant qu'on n'a pas brûlé le décor
Tant qu'on n'a pas toisé un jour la mort
Tant qu'on a quelqu'un qui vous serre fort
On tombe toujours un peu d'accord
C'est une chanson, une chanson pour les vieux cons
Comme toi, petit con d'autrefois
C'est une chanson, une chanson qui vient du fond de moi
Comme un puits sombre et froid


Vanessa Paradis




Pewnego szczególnego dnia marca - dnia, o którym wiedzało grono bardzo nieliczne, pamiętało jeszcze ciaśniejsze, i który świętowano wręcz ascetycznie, o ile w ogóle, i to na własne życzenie skrytego jubilata - a więc tego dnia marca, poza tym, że mieszkanie Silvana zostało upstrzone kolorowymi kopertami ze skrzętnie przemyślaną tajemnicą do rozwiązania, skomponowaną przez jego genialną córkę - późnym wieczorem zadzwonił kurier. Szczupły chłopaczek na motorze, który nawet nie raczył zdjąć kasku przy kliencie, w pudełkowatym bagażniku z logiem Deliveroo dostarczył płaski, prostokątny karton. Ciężkawy, ale nie za bardzo. Karteczka, jaką do niego dołączono, była co prawda wydrukowana jakimś generycznym fontem, ale tekst był po łacinie, więc Silvan nie musiał nawet czytać do końca, żeby domyślić się nadawcy.




_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Dzisiejszy dzień, głównie za sprawką Idy, obfitował w dużo wrażeń, których paradoksalnie nie spodziewał się po swoich urodzinach. To nawet nie tak, że nie lubił ich obchodzić, po prostu jakoś w okolicach setnej rocznicy tego samego wydarzenia, przestało być ono dla niego, aż tak ważne. Zresztą nie w głowie było mu urządzanie przyjęć, nawet bardzo kameralnych, kiedy równie dobrze bawił się spędzając ten dzień w laboratorium, wiedziony często niesłusznym przekonaniem, o czym Renata mogła się już sama przekonać wieki temu, że skoro był to tak specjalny dzień najbliższe mu osoby nie będą miały serca odciągać go od pracy. Najczęściej się wtedy mylił. Najczęściej też wcale tej pomyłki nie żałował.
Kiedy zerknął na karteczkę od razu rozpoznał od kogo pochodziła przesyłka.

Gratias tibi pro dono. Utique, nondum aperui.  Crasne convenit vobis? Locum eligere potes. 😁☕

Wystukał szybko i westchnął cicho. Od momentu ich rozmowy telefonicznej, atmosfera pomiędzy nimi była… Dziwna. Niby narzekali wspólnie na głowę ich rodu, niby wampirzyca pomogła jemu i Idzie z ciałem… A jednak coś było nie tak i pewnie oboje wiedzieli, że powinni to w końcu przegadać. Zwłaszcza, że obie wampirzyce, których niejako dotyczyła ta sprawa, były dla niego naprawdę ważne.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Odpowiedź przyszła dopiero po półtorej godziny, tym razem skomponowana po niemiecku, ale w połowie bez znaków diakrytycznych i interpunkcji. Najprawdopodobniej Renata była czymś zajęta i spieszyła się w piśmie.

Jutro jest super, cieszę się Silvan
Czy moglabym wpaść najpierw do Ciebie? Przynioslabym drugą częsc prezentu
Jeśli chcesz mogłbys najpierw odpakowac obie i wtedy możemy razem zdecydować miejsce
Mam kilku faworytów ale to Twoje swięto, masz ostatni głos

Nawet w tej krótkiej wiadomości dało się wyczuć zdystansowanie, jakiego zwykle nie było między nimi, gdy wszystkie życiowe sprawy układały się jak należy. Zwykle Renata napisałaby po prostu „Przyjadę, przywiozę, odpakujesz, pojedziemy tam i tam”, w trybie prawie dokonanym, niemalże rozkazującym. Jej styl bycia, jak moneta z dwiema twarzami, potrafił być równie irytujący, co przydatny, zwłaszcza, gdy ktoś inny miał trudność z podejmowaniem decyzji – wtedy nie było problemu, Renata zawsze była konkretna, nie marnowała czasu. Teraz pojawiło się rzadko spotykane pytanie, „czy mogę przyjechać” i dużo trybów przypuszczających. Bardzo jasny wyznacznik, że wiele spraw było nie tak.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy tylko odczytał wiadomość z jego ust wymsknęło się ciche westchnienie. Chyba byli za starzy i zbyt dobrze się znali, by udawać, że wszystko pomiędzy nimi było takie samo jak zwykle. Przez chwilę wpatrywał się w ekran urządzenia, aż wreszcie zaczął pisać

Nie musisz się nawet o to pytać. Możesz też wybrać miejsce, ufam twoim wyborom. Mam tylko nadzieję, że uda nam się naprawdę porozmawiać o ostatnich tygodniach.


Kolejna chwilą wpatrywania się w ekran. Zmarszczył brwi. Nie, jakoś to dziwnie brzmiało. Skasował tekst i zamiast tego napisał prostsza wiadomość.

Jasne. Do zobaczenia jutro. Daj znać o której będziesz. Czekam.

Następnego dnia, czekał w swoim salonie, aż przyjaciółka zjawi się u niego, zabijając czas czytaniem najnowszych artykułów naukowych, które go zainteresowały, chociaż prawdę mówiąc nie mógł skupić się na nich tak jak zazwyczaj. Ubrany był oczywiście w sweter, tym razem w niebiesko-białą kratę, a jego włosy, bezwiednie przerzucone na jedną stronę podczas lektury, były w nieco większym chaosie, niż zazwyczaj. Chyba trochę się martwił tym spotkaniem. Nie dlatego, że uważał, że będzie nieprzyjemne, czy dojdzie do wielkiej kłótni, ale dlatego, że naprawdę zależało mu, by wszystko wróciło pomiędzy nimi do normalności i martwił się, że pewne wydarzenia minionych tygodni mogą w tym przeszkodzić. Zwłaszcza, że w pewnych kwestiach, dotyczących pewnej osoby, nie zamierzał zmieniać zdania. Zapakowany karton leżał obok niego na stole. Oczywiście zgodnie z prośbą jeszcze go nie otwierał.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Była prawie pewna, że Silvan musiał słyszeć, jak stała przed jego drzwiami przez prawie minutę, zanim zamek szczęknął metalicznie. Na początku, z rozpędu, chciała wejść jak zwykle, wyciągnęła pęk kluczy z torebki, ale zatrzymała się w pół ruchu, w nagłym zwątpieniu. Okoliczności się zmieniły, pajęcza sieć powiązań ich rodziny nabrała nowych kolorów; może powinna przestać panoszyć się tu jak u siebie i jednak zapukać, jak normalny człowiek? Pomyślała przez chwilę, podniosła rękę, knykcie zbliżyły się do drewna - i też zamarły w powietrzu. Nie, to byłoby bardzo pretensjonalne. Pokazałaby tym samym bardzo dobitnie, że w pełni uznaje i szanuje nową rzeczywistość (co w tamtym momencie jeszcze nie było prawdą), a także że mały świat kamienicy Silvana nie jest już dla niej przyjaznym ani familiarnym miejscem i nie czuje się w nim ani zaproszona, ani potrzebna.
Czy obraziłby się za to na nią? Czy byłoby to zbyt pasywno-agresywne? Co by mu powiedziała, gdyby spytał, „gdzie twoje klucze”? „Och, zapomniałam ich z domu”…? No jasne. A może od razu wyciągnąłby po nie rękę i poprosił, by je oddała? W końcu teraz zaistniał ktoś, kto na dostęp do bezpiecznego gniazda doktora Zimmermana zasługiwał bardziej, niż Renata, a chyba nie byłoby dotkliwiej wymierzonego policzka, jak proste przekazanie kluczy Renaty – Tahirze.
Zmarszczyła brwi i pokręciła głową. Znowu spojrzała na klucze, to na pstryczek dzwonka. Szczerze mówiąc, miała wrażenie, że cokolwiek by teraz nie zrobiła, i tak będzie wyglądało to źle. Szlag by to wszystko. Od kiedy przejmowała się takimi drobnostkami? Tak jakby Silvan jej nie znał. Była zmęczona. Tak piekielnie, kurwa, zmęczona.
Głęboki wdech, wyprostowane plecy i wreszcie otworzyła sobie drzwi, jak zawsze, robiąc przy tym trochę hałasu obcasami. Zapukała pro forma, gdy była już w środku i odkładała torebkę i papierową paczuszkę z kokardką na komodę w korytarzu.
— Jestem! — zapowiedziała się udawanie raźnym głosem, pozując tę nieodłączną pewność siebie, z jaką obnosiła się w świecie zewnętrznym na co dzień. — Ale był tłok w metrze, zamknęli dwie stacje przez jakąś usterkę elektryczną, musiałam iść kawałek na piechotę. — Przez moment, całkiem paranoicznie, spodziewała się zastać pustkę w szafce, gdzie trzymała swoje domowe obuwie. Szarpnęła za drzwiczki energicznie niczym w scenie jak z horroru, jakby z półki miała nagle wylecieć czyjaś odcięta głowa. Kapcie były na miejscu, nikt ich nie wyrzucił. Odetchnęła, zażenowana sama sobą. — Co robiłeś wczoraj?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Rzeczywiście słyszał, jak stała pod jego drzwiami, zastanawiając się, czy powinien czekać dalej w salonie i pozwolić jej wejść kiedy tylko będzie chciała, czy podejść do drzwi i je otworzyć. Może tego od niego właśnie oczekiwała? Może źle wymierzył dystans, jaki się pomiędzy nimi ostatnio utworzył i Renata oczekiwała teraz, że będzie traktować ją jak gościa, który wcale od dawna nie miał kluczy do jego mieszkania? A może po prostu potrzebowała chwili, a on otwierając jej drzwi, jedynie wywrze na niej presję. Tylko czemu potrzebowałaby tej chwili? Dlatego, by wyłączyć muzykę, której mogła właśnie słuchać na słuchawkach, poprawić płaszcz, czy dlatego, że z jakiegoś powodu czuła, że nie może już z nim normalnie rozmawiać? Eh… To było ciężkie. Zbyt ciężkie. Czasem żałował, że nie odzwierciedlał stereotypu naukowca, który z nikim nie rozmawia i całe dni przesiaduje w laboratorium. Zamiast tego potrzebował relacji, jednocześnie samemu się często w nich gubiąc. Szczęśliwie zanim zaczął się jeszcze bardziej zadręczać myślami na ten temat, Renata wreszcie weszła do środka. Pewnie mogła usłyszeć jego westchnięcie z ulgi.
Mieszkanie zastała wyglądające tak samo jak zawsze. Dość chaotyczny porządek, porozrzucane na stole naukowe papiery i notatki, a także leżącą na kanapie Diuna, która próbował ostatnio czytać w wolnych chwilach z myślą o znajdującej się obecnie w zupełnie innym kraju wampirzycy. Poza tym na stole stał oczywiście nieodpakowany jeszcze prezent.
Hej. Chcesz kawy? – przywitał się z Renatą, robiąc kilka kroków w jej stronę, tak by stali teraz naprzeciwko siebie w korytarzu. Ręką próbował poprawić wcześniej zmierzwione włosy z takim efektem, że teraz były chaotycznie zaczesane na lewą stronę, a nie na prawą. Rozluźnił się nieco, gdy spytała się go o wczoraj, bo nawet jeśli to wczoraj obfitowało w pewne wrażenia, o których będzie musiał jeszcze dłużej pomyśleć, to przynajmniej wiedział co powiedzieć. – Pogodziłem się z Idą. Zorganizowała dla mnie… Hm, urodzinową grę terenową? To naprawdę robiło wrażenie, szkoda, że tego nie widziałaś. Na końcu udało nam się wreszcie porozmawiać, więc jest dobrze. – zamilkł na chwilę, rozważając co dalej powiedzieć. – Ale ustaliliśmy, że się wyprowadzi. Zasługuje na własną przestrzeń i zgadzam się z tym.
Zabawne jak trzy lata temu, stali niemal w tym samym ustawieniu, chociaż w korytarzy jego starego mieszkania, kiedy wezwał ją w panice, gdy przemienił Idę. Tę samą Idę, która była już na tyle obeznana w tym całym wampirowaniu, by mieszkać samem i nie potrzebować go u swojego boku cały czas. Tak szybko dorastali. I tak wiele się zmieniało.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach