Liczba postów : 1182
Kłusownikami miała się zając już wcześniej, ale mimo wszystko cały czas coś się działo. A to to trzeba było zrobić, a to tamto, a to jeszcze coś się działo i po prostu miała za wiele na głowie. Już nawet nie chodziło o brak odpoczynku, bo tu umiała sobie zorganizować czas, ale po prostu banda ludzkich idiotów była ostatnią sprawą, którą należało się zająć.
Przynajmniej do momentu, gdy zwyczajnie nie pękła bańka i nie potrzebowała po prostu upuścić pary. Kłusownicy byli idealnym pomysłem, a że latanie za nimi samemu jakoś jej się nie uśmiechało... Oczywistym było, że nie zgarnie ze sobą Sama. Miała zbyt duże wyrzuty sumienia po ostatnim. Z drugiej strony iść samej było kijowym rozwiązaniem, w emocjach mogła... powiedzmy, że posunąć się nieco za daleko. A po co nam te kwiaty? Dorien w sumie był oczywistym i pierwszym wyborem. Nie będzie narzekał - najwyżej się zdziwi, że zmieniła poglądy co do zabijania - a do tego całkiem chętnie weźmie udział w pozbywaniu się tych śmieci. Zawarczała cicho na samo wspomnienie ran, które opatrywała zaraz po zetknięciu z tym świństwem.
Wiadomości wysłane do mężczyzny umówiły ich w odpowiednim miejscu lasu. W sumie była pewna, że się zgodzi, na wszelki wypadek wzięła jednak ze sobą obrzyna, ukrytego pod skórzaną kurtkę. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać. Strzałki z truciznami i kilka noży też znalazły swoje miejsce na jej ciele. Ubrana w zwykły, obcisły T-shirt, wspomnianą skórzaną kurtkę, dżinsy i wyższe botki czekała na wilkołaka, oparta o drzewo. O dziwo wyłączyła aktora, co praktycznie się u niej nie zdarzało. W trakcie oczekiwania odpaliła papierosa, powoli zaciągając się dymem i zastanawiając się, od czego właściwie zacząć poszukiwania tamtych.
@Dorien Crawley @Universal Person
_________________
Przynajmniej do momentu, gdy zwyczajnie nie pękła bańka i nie potrzebowała po prostu upuścić pary. Kłusownicy byli idealnym pomysłem, a że latanie za nimi samemu jakoś jej się nie uśmiechało... Oczywistym było, że nie zgarnie ze sobą Sama. Miała zbyt duże wyrzuty sumienia po ostatnim. Z drugiej strony iść samej było kijowym rozwiązaniem, w emocjach mogła... powiedzmy, że posunąć się nieco za daleko. A po co nam te kwiaty? Dorien w sumie był oczywistym i pierwszym wyborem. Nie będzie narzekał - najwyżej się zdziwi, że zmieniła poglądy co do zabijania - a do tego całkiem chętnie weźmie udział w pozbywaniu się tych śmieci. Zawarczała cicho na samo wspomnienie ran, które opatrywała zaraz po zetknięciu z tym świństwem.
Wiadomości wysłane do mężczyzny umówiły ich w odpowiednim miejscu lasu. W sumie była pewna, że się zgodzi, na wszelki wypadek wzięła jednak ze sobą obrzyna, ukrytego pod skórzaną kurtkę. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać. Strzałki z truciznami i kilka noży też znalazły swoje miejsce na jej ciele. Ubrana w zwykły, obcisły T-shirt, wspomnianą skórzaną kurtkę, dżinsy i wyższe botki czekała na wilkołaka, oparta o drzewo. O dziwo wyłączyła aktora, co praktycznie się u niej nie zdarzało. W trakcie oczekiwania odpaliła papierosa, powoli zaciągając się dymem i zastanawiając się, od czego właściwie zacząć poszukiwania tamtych.
@Dorien Crawley @Universal Person
_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!