The Four of Swords

2 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Nie sądziła, że kiedykolwiek cokolwiek będzie w stanie oderwać ją od ziemi. Wielkie żelazne maszyny wzbudzały prymarny strach, w swych irracjonalnym założeniach, że coś tak ciężkiego mogło unosić się nad lądami i wodami świata. Zamknięcie w metalowej puszce też nie sprzyjało, brak drogi ucieczki paraliżował. Teraz jednak sytuacja była inna, a dwóch mężczyzn sprawiło że postanowiła zaśmiać się swojemu strachowi w twarz. Pierwszym z nich był tajemniczy radny Louis, z którym miała okazję rozmawiać ledwie dwa razy, ale były to spotkania intensywne, wysycone mistycyzmem i aurą potencjalnych tajemnic możliwych do odkrycia. Drugim zaś, znajdującym się niejako na drugim biegunie był Silvan, z którym luźne sploty wspólnej historii ostatnich stu lat zacieśniły się gwałtownie a każdy wspólnie spędzony dzień przydawał ich więzi kolejnej nici, czyniąc - w co Tahira głęboko wierzyła - ją nierozerwalną. Chłodny Dracula w przeciwieństwie do ciepłego podmuchu Wschodniego Wiatru, był gwarantem jej spokojności i bezpieczeństwa, był ozonową świeżością pozostawioną po gwałtownej, wyniszczającej burzy. Był też pomysłodawcą najskuteczniejszego środka uspokajającego dla wampirów i jedyną osobą której kobieta zaufałaby na tyle, by dać go sobie podać.

Do odlotu prywatnego jeta pozostał kwadrans, a początkowa pewność siebie i rezon stopiły się niczym lodowe figury w późnomarcowym słońcu. Warunki mieli bez mała luksusowe, cały pokład dla siebie, obsługę tylko na wezwanie, lodówkę pełną krwi przyjemne miękkie przestrzenie w których można było tak spokojnie porozmawiać, jak i bez skrępowania przy zaciemnionych oknach szukać intensywniejszych form przyjemnego spędzania czasu. Tahirze jednak nie wymyślne pozy na pokładzie samolotu były w głowie. Była cała napięta jak struna, nie umiała znaleźć sobie totalnie miejsca, spacerując po dość szerokim korytarzu między dwoma stoliczkami i ustawionymi przy nich fotelami.

- A co jeśli to nie zadziała? - pytanie które zadawała milion razy, chociaż tak naprawdę myślała "czy to ma w ogóle sens?". - Silvan nie chce zrobić Ci krzywdy, to był błąd może wysiądźmy póki jest czas, ja chyba nie dam rady… - myśli nakręcały się coraz bardziej, nerwowo wyginała palce w mokrych od zimnego potu dłoni. Ostatnio pierwszy i ostatni raz jak próbowała lecieć awionetką zabila wszystkich na pokładzie łącznie z pilotem, gdy ten tylko odpalił silnik. Ucieczka albo atak - nazwisko Darbinyan zobowiązywało do wyboru tego drugiego.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Chociaż Silvan nie miał nigdy najmniejszego problemu z lotem samolotem, to teraz wyjątkowo, czekając na odlot, odczuwał pewien niepokój, co prawda nie dlatego, że obawiał się samego latania, a z powodu strachu będącej z nim wampirzycy.
Słysząc kolejny raz to samo pytanie wstał ze swojego miejsca i poszedł do niej, delikatnie łapiąc za jej ramiona.
Zadziała. Środek był testowany, nie ma możliwości, aby nie zadziałał. – powiedział szczerze. Co prawda po tych słowach, gdzieś w zakamarkach jego mózgu, nagle pojawił się wredny głosik, który szeptał mu A co jeśli nie zadziała? Co jeśli się pomyliłeś, coś pójdzie nie tak i narazisz JĄ na panikę? Co jeśli zrobisz jej krzywdę? Czy to nie byłaby jedna z twoich największych porażek?, ale Silvan z całych sił starał się nie dopuszczać tych podszeptów do siebie. Zadziała. Wiedział, że to działało. Był pewny, że to działało. Znał swoje możliwości i znał efekty substancji.  – Tahiro sama mieszanka wekuronium i ketaminy jest wykorzystywana od dawna w celach narkozy, krew jest dobrze przeliczona, wszystko zadziała i obudzisz się dopiero po starcie. Nie ma możliwości, aby to nie zadziałało. Poza tym to nie jest tak, że nie widziałem działania w praktyce. Wszystko zadziała. Nie stanie ci się krzywda, ani nikomu jej nie zrobisz. Pomyśl o tym co nas czeka na miejscu. – Środek usypiający czekał już w pogotowiu. Tak samo jak relaksujący synthmix, jakby potrzebowała wyciszenia się już podczas długiego lotu. – Pomyśl o tym, że znajdziemy się potem w przyjemnych hotelu, pozwiedzamy miasto, a ty będziesz mogła odkryć tę tajemnicę. Brzmi miło, prawda? – mówił, gładząc ją uspokajająco po ramieniu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Bardzo chciałaby mieć nad sobą taką kontrolę, żeby być w stanie pomyśleć o czymś innym niż fakt wznoszenia się w powietrze wbrew naturze. Ktoś mógłby powiedzieć, że jej istnienie jako tako było już wbrew naturze, wszak śmiała się w twarz naturalnej kolei rzeczy będącej przemijaniem, a jednak prymalny lęk to paraliżował, to pchał do działań destrukcyjnych. Jego dotyk nie śmieżył tego tak jak na ziemi (chociaż machina wciąż na niej stała to cel jej istnienia, abominacja dla świata, były coraz bliżej realizacji). Prywatny Jet pozwalał na pełnię swobody w zachowaniu, dlatego też za fotelami w pustej przestrzeni wampirzyca miała już rozłożony barwny, mięciutki dywan, na którym zamierzała leżeć plackiem i może się modlić, może zaklinać Silvana o kolejną dawkę bezmyślenia. Zastanawiała się czy nie iść tam od razu mimo że przywiązanie się pasami i taśmą izolacyjną też brzmiało Bardzo Kusząco.

–Przypomnij mi proszę, jaki jest plan jak to zadziała co robimy… – drżącymi palcami przeczesała swoje coraz dłuższe włosy, modnie obecnie przycięte. Jej strój był wygodnym jedwabnym dresem utrzymanym w soczystych etnicznych barwach pomarańczu i różu, mocno kontrastującą z ziemista, chorobliwa bielą twarzy.
Szanowni państwo, za pięć minut rozgrzewamy silniki, prosimy o zajęcie miejsc i zapięcie się pasami. Zgodnie z instrukcją w razie pomocy załoga prosi o wciśnięcie niebieskiego przycisku znajdującego się pod klapką przy każdym z foteli.
Uprzejmy głos dobywający się z głośników sprawił że podskoczyła i wyciagnęła obronnie kły, kuląc się przy tym i sycząc niczym zamknięta w klatkę dzika kotka z bardzo złymi doświadczeniami. Jej pierś falowała rytmicznie w zerwanym oddechu, galopujące serce łomotało. Bezmyślnie wtuliła się w swojego towarzysza łkając:
–Silvan to był zły pomysł zły pomysł wyjdźmy stąd, chcę stąd wyjść… – drżała przy tym jak osika zaklinając go bełkotliwym szeptem, prosząc o ratunek niczym dziecko bojące się nadchodzacej pielęgniarki ze strzykawką.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Dobrze. Zaraz wstrzykniemy ci środek, po którym zaśniesz na kwadrans, tak? Dzięki temu na spokojnie prześpisz oderwanie się od ziemi. Potem możesz być nieco otumaniona, ale powinno szybko przejść. Jeśli będziesz chciała dostaniesz od razu relaksujący synthmix, albo nawet dwa. Podczas lądowania powtórzymy to samo z zaśnięciem, a gdyby wynikła taka potrzeba, to dostaniesz też środek podczas samego lotu. I będę cały czas przy tobie – tłumaczył spokojnym głosem, próbując uspokoić ją jak tylko potrafił. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy padło ogłoszenie, a Tahira wtuliła się w jego sweter. Przez chwilę, widząc ją jeszcze bardziej spanikowaną, miał ochotę zgodzić się na jej prośbę. Niech sobie stąd pójdą, wrócą do mieszkania, wezmą kawę, a do Chin najwyżej popłyną statkiem, to nie tak, że im się spieszyło, wszystko byle nie patrzeć, jak teraz drżała w jego objęciach. Wiedział jednak, że zależało jej na tej podróży, a teraz przemawiał przez nią czysty strach. – Tahiro,  pamiętasz? I must not fear. Fear is the mind–killer. Fear is the little–death that brings total obliteration. I will face my fear. I will permit it to pass over me and through me. And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path. Where the fear has gone there will be nothing. Only I will remain. – wyrecytował z pamięci, przytulając ją mocno. Czy postanowił, że użyje cytatu z Diuny traktującego o strachu? Możliwe. Czy wierzył, że to zadziała? Prawdę mówiąc to nie miał pojęcia. Naprawdę nie był dobry w pocieszaniu innych. Zawsze ciężko było mu wyłapać te zmienne i zależne od wielu czynników wzory na poprawę humoru, które pomogłyby konkretnej osobie, ale innej już nie. – Chodź moja droga, usiądziemy i wstrzykniemy ci środek. Będzie dobrze. Poradzisz sobie. Jestem przy tobie. – Z tymi słowami, lekko chociaż stanowczo, pociągnął ją w stronę ich miejsc.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
W trakcie gdy mówił, zdał sobie sprawę, że powtarza wraz z nim, jak słowa przysięgi i uspokaja się, choć jej przerażenie wciąż było wyczuwalne pod palcami.
– Only I… – powtórzyła jeszcze, z determinacją uspokajając oddech. Nie było to odwrócenie się od nadchodzącej paniki, ale złapał tym te kilka chwil by dała się poprowadzić do fotela i przypiąć. Skinęła głową uśmiechając się słabowicie, nieprzerwanie zimną, wilgotną dłonią ściskając jego palce. Chciała coś jeszcze podać ale wtedy rzeczywiście rozbrzmiał odgłos rozgrzewanego. Wbiła paznokcie w podłokietniki i przygryzła mocno wargę spoglądając błagalnie na Silvana:
– Nie czekajmy dłużej proszę… daj mi sen i bądź gdy się obudzę mój Morfeuszu… – jęknęła, cierpiąc z powodu braku kontaktu, ale palce były zesztywniałe a kostki białe od nacisku. Dobrze że jej siła nie była nadludzka, bo samolot już byłby zdewastowany.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Uśmiechnął się, gdy zaczęła powtarzać wraz z nim słowa, a potem dała się zaprowadzić do siedzenia i zapiąć pasami. Wiedział, że dalej nie było dobrze, ale przynajmniej mogli działać.
Oczywiście. Już, już – powiedział pokrzepiająco wiedząc, że nieuchronnie zbliżają się coraz bliżej momentu odlotu, a środek potrzebował minuty na działanie. Odsunął się od niej na chwilę, tylko po to by wyjąć niebieskiego epipena z usypiającą substancją.
Będzie dobrze, zobaczysz. Do zobaczenia za kwadrans. – Z tymi słowami pocałował ją w czubek głowy, po czym sprawnym ruchem odsłonił jej ramię i mówiąc co robił, wbił igłę w pobladłą z nerwów skórę, próbując odepchnąć od siebie myśli, że właśnie podawał jej coś, co zaraz ją uśpi. Wolał jednak niekomfortowy widok nieprzytomnej Tahiry, niż to w jaką panikę mogłaby wpaść w innym wypadku. – Gotowe. Zaraz powinno zacząć działać.
Błyskawicznie schował przedmiot z powrotem do plecaka, szybko sam zapiął swoje pasy, po czym przygarnął wampirzycę do siebie, szepcząc jej, że już jest dobrze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Chociaż bardzo chciała, nie dała rady zmusić ręki, by ta oderwała się od naramiennika. Cały jej kark, jej ciało, wszystko było sztywne i napięte, ale złożyła głowę na jego barku, z mocno zaciśniętymi oczami. Gdy tylko skroń dotknęła kuriozalnych neonowych t–rexów, wzięła głęboki oddech, wypełniając płuca jego zapachem, tym samym od lat, zgodnie z przywiązaniem Silvana do rozwiązań, które działają i nie zaprzątają mu zbytnio głowy. Pośród aromatycznych korzennych przypraw splecionych z zielenią ziół i mchu, wyczuła ciepło bursztynu, miękkość piżma i subtelnie utkane w tym kadzidło. Ostatnią myślą, przywołującą drżący uśmiech na pobladłą twarz, była pewna nadzieja, że choćby nieświadomie, ale konsekwentnie przez lata szukał jej w woni, która w tych trzech tonach znajdowała odzwierciedlenie tego niewielkiego fragmentu duszy, który był ciepły, pełen spokoju i orientalnej miłości. Wiotczała z każdą chwilą, lecz w tym nie znajdowała strachu. Jakby śmierć przyszła ku niej skutecznie, lecz w okolicznościach najlepszych. W ramionach tego, któremu złożyła ufnie swoje życie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Sam stworzył ten środek, a jednak nie potrafił obojętnie patrzeć, jak autorska substancja zagarnia pod swoje panowanie tak bliską mu osobę. Przynajmniej dostała ten kwadrans spokoju, gdy samolot oderwał się od ziemi i wzbił się w powietrze. Silvan bacznie przyglądał się Tahirze, co jakiś czas zerkając na coraz to zmniejszające się zabudowania. Westchnął cicho, już bawiąc się włosami. Teraz nie było odwrotu. Jakkolwiek wampirzyca będzie reagowała po przebudzeniu, nie mogli tak po prostu opuścić pokładu, a to coraz bardziej zaczynało go martwić. Chiny… Czemu to musiała być akurat długa podróż do Chin? Czemu Louis nie mógł wyjawić jej, że rozwiązanie tajemnicy było w kraju oddalonym jedynie o godzinę, lub dwie lotem z Paryża? Starszy wampir po raz ostatni zerknął na pomniejszoną ziemię i zasunął okno, aby oszczędzić wampirzycy stresujących widoków. Minęło pięć minut, dziesięć, a w końcu i piętnaście. W tym czasie samolot zdążył osiągnąć pożądana wysokość. Silvan odpiął pasy i zerknął na Tahirę czekając kiedy się obudzi, co ku jego zdziwieniu, a także wielkiej fali stresu, nie nastało tak szybko, jak powinno. Co się działo? Zepsuł dawkę? Coś źle wyliczył? Owszem, aby preparat idealnie zadziałał na Tahirę musiał przeliczyć dawkę, a także uwzględnić inne czynniki, jak lęki, ale przecież nie sądził, że będą z tym problemy. Serce zabiło mu mocniej, nawet jeśli rozsądek uspokajał, że wampirzyca prędzej, czy później się wybudzi.

Cała ta sytuacja trwała na tyle krótko, aby nie zaczął rozważać najdramatyczniejszych scenariuszy, ale na tyle długo, by jego włosy przypominały pobojowisko.
Dzień dobry – powiedział jakby nigdy nic, przytulając ją jeszcze mocniej na powitanie. – Dobrze się czujesz? Miłe sny?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wilgotny las otulał jej pozbawiony snu sen. Miękkie białe kwiaty łaskotały policzek, pośród pasów soczyście zielonego mchu. Ocknęła się pół, jeśli nie ćwierćprzytomna, nieświadoma okoliczności, w jakich znalazła się tu gdzie się znalazła. Mózg usłużnie nie podsuwał na razie miejsca jej egzystencji, ani ostatnich chwil świadomości. Liczył się tylko zapach, miękki uścisk, kojąca bezmyślność.
– Żaden sen nie może równać się z jawą w Twoich objęciach ukochany…– wyszeptała po arabsku, z wyraźnie słyszalną egipską naleciałością w akcencie. Nie miała jeszcze zbytnio świadomości zdrętwiałego ciała, nie liczyło się nic, skoro on był obok…
– Za moment odzwyczaję się od wieczorów, w którym świadomość przychodzi bez Ciebie obok. – Ileż minęło od jej powrotu? Tydzień, dwa? Niepełny miesiąc lecz szczęście zbyt łatwo uzależnia.

Tęczowa bańka nie mogła trwać wiecznie. Tahira spróbowała podnieść dłoń a dziwnie łaskoczące uczucie rozbudziło ją nieco. Zobaczył z jakim zaciekawieniem przygląda się jej, a potem, opierając głowę o jego bark rozgląda się po luksusowej okolicy wciąż samolotu.
Gwałtownie wciągany świst powietrza potwierdził że ona już wie.
– Czy my… czy nam… czy się udało? Lecimy?!– zapytała zaskoczona, przerażona ale podekscytowana jednocześnie. Nagle spojrzala na swój pas i spięła się.
– Silvan dlaczego ja nie mam pasów? Nie powinnam mieć pasów czy pasy są potrzebne? Miałam wcześniej pasy, czemu teraz ich nie ma? – odwróciła gwałtownie głowę na okno, które szczęśliwie było zasłonięte. Wyciągnęła dłoń żeby je odsłonić ale zawahała się w połowie i oparła o ciało swojego towarzysza nerwowo chichocząc i domagając się ponownego objęcia.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Uśmiechnął się na jej słowa, nawet jeśli nie rozumiał pierwszego wypowiedzianego przez nią zdania. Zdecydowanie musiał się zacząć uczyć arabskiego, chyba poprosi ją, by kilka pierwszych lekcji odbyli wspólnie, głównie dla samej przyjemności płynącej ze wspólnego ślęczenia nad książkami. W słowach, które zrozumiał, było jednak coś prawdziwego. Od ich kawykawy chodzenie spać i budzenie się samemu, jakoś strasznie zszarzało w jego myślach, a przecież w ogóle mu ono nie przeszkadzało przez naprawdę długi czas. Śmieszne jak krótki czas może wpłynąć na czyjąś perspektywę.
Tak. Udało się. – Z jednej strony cieszył się, że nie miała fatalnej pobudki, ale z drugiej wciąż martwił się, co poszło nie tak I dlaczego nie obudziła się na czas. W głowie przerzucał sobie wszystkie dokonane podczas opracowywania dawki obliczenia, próbując dostrzec swój błąd, ale nic takiego nie mógł znaleźć. Zaraz jednak Tahira na kilka chwil odwróciła jego uwagę od tego problemu.
Spokojnie – wyszeptał, przytulając ją do siebie. – Nie, nie potrzebujesz teraz pasów, ale możesz je zapiąć jeśli wolisz, lub położyć się tak jak planowałaś. Chcesz coś do picia? Albo koc?
Cały czas zastanawiał się czemu środek nie zadziałał tak jak powinien, coś musiało się zmienić, tylko co? Wszystko przeliczył. Wszystko uwzględnił. Jeśli nagle coś się nie zmieniło w jej organizmie, to nie było powodu… Nagle coś mu przyszło do głowy.
Może to głupie pytanie, ale ile wzięłaś leków przed startem? – spytał spokojnie, wciąż trzymając ją mocno przy sobie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Chichot przeszedł w niespokojny oddech, gdy przytulił ją do siebie, a dłoń miast kotwiczyć się w poręczy, zakotwiczyła się w brzuchu jednego z dinozurów zdobiących jego sweter. Ukryła twarz w wełnie, przez moment rozważając płakanie, ale było całkiem stabilnie, to miejsce nie trzęsło się, ani nie pikowało gdzieś w ocean, więc może całkiem prawdopodobnie nic złego się nie zadzieje, a jej obawy były mocno na wyrost. Może… Czuła wciąż odrętwienie, mrowiły ją palce u stóp i dłoni, podłokietnik wbijał się, nie pozwolał przylgnąć do jedynej stabilnej istoty, której spokój niespiesznie przelewał się na nią. Ale to działało tylko wtedy, gdy pozwalała na to.

– Mmmmm… może chodźmy na ten koc, chodź ze mną, bądź ze mną, mmmm… mam książkę, zabijemy trochę czas… – wymamrotała, nieco bełkotliwie, koncentrując się na jego dłoniach, na tym jak ją gładził, jak koił. – Ja… nic nie wzięłam, mówiłeś, żeby nic nie brać. – podniosła się, by móc spojrzeć na jego twarz podczas opowiadania. Jej mina przypominała podobną do kota, który ostentacyjnie utrzymuje, że nie widział śmietany, mając brodę całą w gęstym, kremowym nabiale.

– No może wczoraj jak już zasnąłeś… no wzięłam jedną czy dwie więcej… – nie wytrzymała spojrzenia, to nie tak, że chciała go zawieźć, tylko bardzo dokładnie w swojej głowie określiła, że “przed lotem’ to te kilka godzin nerwów, a nie na noc. Inna rzecz, że wszystko skręcało ją na myśl o obecnej sytuacji, doprowadzając do mdłości i drżenia. – No i potem jak się obudziłam w południe to może też jeszcze coś dorzuciłam, bo miałam koszmary i… – urwała wpatrując się w Silvana chociaż zamiast na twarz zapatrzyła się na pozostające w totalnym nieładzie włosy.
– C…coś nie tak? Wyglądasz na… mm… zmartwionego? – jej oczy lekko zeszkliły się, a broda zadrżała, na moment troska o niego przesłoniła mu paniczny lęk przed lataniem. Nieśmiało sięgnęła do jego głowy, by okiełznać choć część nieładu, z trudem utrzymywała skupienie na czymkolwiek od nadmiaru tak wrażeń, jak i narkotyków w żyłach.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Wysłuchał jej uważnie, nie odrywając spojrzenia od oczu wampirzycy. Z jednej strony poczuł olbrzymią ulgę, gdy szybko odkrył przyczynę późniejszego wybudzenia się. Z drugiej strony…Westchnął ciężko, pozwalając Tahirze przynajmniej po części okiełznać swoje włosy.
Środek zadziałał na ciebie dłużej, niż powinien. Nie wiedziałem, co poszło nie tak, a potem pomyślałem o lekach – wyszeptał cicho, dalej wpatrując się w nią z mieszaniną zaskoczenia i zmartwienia. Wziął głęboki oddech. Nie chciał teraz o tym dyskutować, nie gdy była zestresowana lotem, ale obawiał się, że jeśli rzuci jedynie coś w stylu Potem o tym porozmawiamy tylko bardziej ją zaniepokoi. – Tahiro – zaczął, sam odgarniając jej odrastające włosy. – Wiem że wirus daje nam pewne uczucie niezniszczalności i wiem, że ta podróż budzi w tobie naprawdę silne emocje, ale nie możesz… – Zamilkł, marszcząc na chwilę brwi. – Chcesz, abym wypowiedział się jako chemik, czy twój… – Partner? Chłopak? Druga część związku? Jakiego słowa najlepiej użyć? Boże czemu to musiało być takie skomplikowane, nawet jeżeli byli razem. – Partner?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Potrafił już odczytać jej poczucie winy. Tahira wiedziała, że podjadanie śmietanki naruszanie w pocie czoła wyliczonej dawki leku nie jest dobrym pomysłem. Teraz gdy mówił o późniejszym wybudzeniu, pogryzła się w język żeby nie zasugerować że dobrze się stało, bo im mniej świadomego lotu tym lepiej. Z drugiej strony przy ilości godzin które przyjdzie im spędzić na pokładzie samolotu te kilka minut (?) raczej nie zrobiłyby różnicy. Troskliwie układała kosmyki, woląc szczerze gdy sama je mogła zmierzwić, wcale nie z nerwów a czystej radości wynikającej z jego bliskości, gdy padło pytanie. Czarne jak heban oczy zalane zostały dodatkowo źrenicą, jej usta mimowolnie rozwarły się zaskoczone, a ręką zatrzymała w pół ruchu.
– Ja… – zaskoczył ją tak bardzo, wiedział czym i w którym momencie sprawił, że w sumie cokolwiek by nie powiedział, to możliwe że by nie dotarło. W końcu przełknęła ślinę nerwowo i odpowiedziała – jak może wiesz mój partner jest chemikiem, więc zakładam opowieść z obu persssss…. – nagle prywatny Jet delikatnie nabrał wysokości. Uczucie w żołądku było subtelne, maszyna leciała ku górze a jednak przerażone serce było słyszalne z odległości pół metra a może i więcej.
– Co się dzieje, co się dzieje, sssspadamy? czy ja powinnam mieć pasy powinnam, czy cokolwiek to pom...pomoże? – zaczęła jęczeć, wbita całym tułowiem w fotel, trzęsącymi rękoma próbując ogarnąć pasy. Bezskutecznie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Partner. Niby sam użył tego słowa jako pierwszy, a jednak teraz, gdy padło z jej ust I to z wyraźnym podkreśleniem, poczuł się… No tak, że na chwilę spuścił z niej wzrok, wbijając spojrzenie w fotel. Od ich spotkania w kawiarni i wszystkiego co wydarzyło się później tamtej nocy, niewiele myślał o zmianach w jego życiu, po prostu ciesząc się ze wspólnie spędzanego czasu, bliskości i obecności Tahiry w jego codzienności. Były jednak takie chwile, jak ta, gdy docierało do niego, jak abstrakcyjne i wielkie były te zmiany. On, kawaler od wielu dekad, który za swoją wielka miłość uważał sztuczną krew, nagle był w związku. Nie żeby na taki stan rzeczy narzekał. Niestety, a może i na szczęście, nie zdążył się wypowiedzieć jako partner i chemik, bo samolot postanowił zrobić im na złość.
Nie, nie. Wręcz przeciwnie. Po prostu nabraliśmy wysokości. Wszystko jest dobrze. – Uspokajał ją, pewnymi dłońmi, pomagając jej zapiąć pasy. – Jeśli będziemy potrzebować pasów dostaniemy powiadomienie. Może chcesz coś na uspokojenie? – A jeszcze nie natrafili w swoim locie na turbulencje. Cudownie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Może lepiej byłoby na kocyku? Może lepiej byłoby… w kocyku…? jakbyś mnie owinął i udawał, że jesteśmy na statku może... – jej ciało było chłodne i blade, całe ciepło umknęło  gdzieś w dreszczach, ziemista oliwkowa skóra zroszona ponownie potem przywodziła na myśl  zmiennocieplnego węża. Bardzo Przerażonego Węża. W końcu klamra kliknęła, a kobieta  oparła głowę o zagłówek zrezygnowana. – Będziemy wracać jakoś inaczej? – jęknęła. Samochodem na pewno nie byłoby dużo  dłużej. Może trzeba było zabrać się vanem. Co prawda krew by pewnie zwietrzała, ale…

– …i tak, poproszę… – zdobyła się na to, by odwrócić głowę i uśmiechnąć się do niego niepewnie. – Przepraszam, że Cię zdenerwowałam wcześniej. Może spróbujemy tego drugiego, wtedy chyba będziesz widział, że nie wpadłam w letarg.  Czy nie będziesz widział? – w sumie nie dopytała na ile zachowanie świadomości odpowiada jakiejkolwiek zdolności komunikacji, takiej jak mruganie czy ruch gałek ocznych. A przecież paraliż znaczył paraliż. Może było się tak samo nieruchomym jak przy pierwszej wersji, tylko z duszą nieuśpioną, a zamkniętą w klatce z mięsa.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach