Liczba postów : 172
Aura Ereteinowa powoli wietrzała mu z głowy, chociaż fascynacja Amelią, a konkretnie jej mózgiem, rdzeniem kręgowym lub jakimkolwiek innym organem odpowiedzialnym za rodową umiejętność wampirów pozostała. Bardzo liczył na telefon od niej, bardzo liczył na to, że się zgodzi, chociaż nie wiązał z tym wielkich nadziei. Teraz, gdy język francuski przychodził mu z większą łatwością, europejskie dziwne pomysły splatały się z amerykańskim rozmachem. Klarował się plan na produkcję syntmięsa, a tu nowe idee badawcze bombardowały go z każdej strony...
– Regis, to był doskonały pomysł, żeby to zorganizować. Stęskniłem się za Tobą. – przyznał otwarcie schodzą z Alfą-Organizatorem w zaplecze kuchni zająć się mięsem czy innymi przygotowaniami niezbędnymi. Zdawał sobie sprawę, że to z pewnością wymówka, ale sam miał sprawę do Regisa, ten najprawdopodobniej miał sprawę do niego. Dobrze, że od czasu wojny i dzięki dość ścisłym koligacjom rodzinnym mogli sobie ufać i polegać. W końcu to dzięki matce cygana Sam mógł w ogóle przeżyć swoją europejską przygodę. Mógł być niedaleko pewnej jaśniejącej wampirzej damy.
Nie o niej jednak chciał z wilkołakiem pomówić. Nie chciał jednak wychodzić z grubej rury, dlatego zagadał bardzo dyplomatycznie:
– To jaką masz do mnie sprawę? Oczywiście... poza pomocy przy mielonym. – jego uśmiech był spokojny, wypracowany latami służby i mówienia "spokojnie, jestem lekarzem".
– Regis, to był doskonały pomysł, żeby to zorganizować. Stęskniłem się za Tobą. – przyznał otwarcie schodzą z Alfą-Organizatorem w zaplecze kuchni zająć się mięsem czy innymi przygotowaniami niezbędnymi. Zdawał sobie sprawę, że to z pewnością wymówka, ale sam miał sprawę do Regisa, ten najprawdopodobniej miał sprawę do niego. Dobrze, że od czasu wojny i dzięki dość ścisłym koligacjom rodzinnym mogli sobie ufać i polegać. W końcu to dzięki matce cygana Sam mógł w ogóle przeżyć swoją europejską przygodę. Mógł być niedaleko pewnej jaśniejącej wampirzej damy.
Nie o niej jednak chciał z wilkołakiem pomówić. Nie chciał jednak wychodzić z grubej rury, dlatego zagadał bardzo dyplomatycznie:
– To jaką masz do mnie sprawę? Oczywiście... poza pomocy przy mielonym. – jego uśmiech był spokojny, wypracowany latami służby i mówienia "spokojnie, jestem lekarzem".
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!