4 IV 2023 - Praca nie zając, nie ucieknie

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Lorenzo całkowicie przypadkiem znalazł się dzisiaj w siedzibie rady. Jego praca nie raz zmuszała do podróżowania w różne, ważne miejsca, chociaż przez rozwój technologiczny wiele spraw mógł załatwić zdalnie. Niestety, niekiedy musiał się stawić osobiście, gdyż pokazywało to jego lepszy obraz.
Po załatwieniu swoich spraw postanowił trochę pozwiedzać. Spacerował tutaj i tam, rozglądając się, kogo mógłby zostać. Przypadkiem znalazł się pod biurem Elisabeth. Nie potrzebował nawet ułamka sekundy, żeby wpaść na pomysł aby jej trochę poprzeszkadzać. Ostatnio nie mieli kiedy porozmawiać przez napięte grafiki więc wolał skorzystać z okazji. Wszedł do środka zostając kobietę za biurkiem, która była zawalona papierkową robotą. Podszedł i uśmiechnął się cwanie.
- Wychodzisz stąd czasem? - zapytał się spoglądając na kobietę. - Jeżeli nie to chętnie Cię porwę. - dodał, nie rozwijając myśli. W jego mniemaniu powiedział już dużo, zwłaszcza że Liz pewnie cały czas jest myślami w świecie finansów. Miał chodziarz nadzieje, że zarejestrowała jego wejście.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Już od ponad miesiąca, choć pewnie nawet bliżej tak z półtora, siedziała głównie w swoim biurze ogarniając papierkową robotę. Jak nie jedną, to drugą, a jak nie druga to trzecią. Miała masę pracy, a to, iż coś zeszło z jej barków, nie oznaczało, że ma wolne. Wszystko było teraz związane z jej firmami i nieruchomościami. Sprawy związane z protestami ludzi i zmianą prawa sporo komplikowały jej działania. Niektóre akcje spadały, pewne rzeczy musiała wdrożyć, aby utrzymać na odpowiednim poziomie, co by chociaż w niektórych kręgach uspokoić swoich nieświadomych pracowników. Gdyby nie fakt, iż Louis potrafił ją zaskoczyć ogarnięciem za nią papierologii i zmuszeniem jej poniekąd do dnia wolnego, to pewnie by w ogóle nie wychodziła. Wszystko się piętrzyło, a cholerny rząd nie ułatwiał sprawy. Plan pozbycia się niektórych firm i ustawienia odpowiedniej pracowniczej piramidki był teraz straszliwie utrudniony.
Zestresowana blondynka powoli uniosła swój wzrok słysząc, jak ktoś wchodził do środka. Delikatnie uniosła brwi do góry nieco zaskoczona niespodziewanym towarzystwem Lorenzo. Powoli się wyprostowała odkładając na chwilę dokumenty na bok. Ubrana była dość zwyczajnie można by rzec. Ot miała na sobie biały, obcisły podkoszulek z głębokim dekoltem, a do tego obcisłe ciemne dżinsy podkreślające jej figurę i jasne buty na obcasie. Co prawda tej części ubioru zza biurka nie było widać, ale to tak czysto informacyjnie. Włosy miała rozpuszczone, a na szyi delikatny, długi złoty łańcuszek, z zawieszonym charakterystycznym smokiem rodu Van der Eretein trafiający prosto w dekolt. Posłała mu delikatny uśmiech.
- Za dużo się po prostu ostatnio dzieje w świecie biznesu. Podpisuję teraz potrzebne zgody i przekazania dla pracowników, ale przy każdym jednym musze dobrze spojrzeć na nazwę aby nie pomylić się z nazwiskiem. Posiadanie trzydziestu aliasów bywa problematyczne - uśmiechnęła się krzywo.

@Lorenzo Van der Eretein @Egon Cadieux
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Ostatnimi czasy każdy miał pod górkę. Czas leciał nieubłaganie szybko, co wampiry odczuwały bardziej. Czasu brakowało każdemu, nawet jemu. Dyplomacja, własny biznes, podróże i rozmowy były czasem wyczerpujące, lecz nie dawał tego po sobie poznać. Zawsze starał się zachować zimną krew nie pokazując jak nie raz jest zmęczony. Dla niego była to słabość, o której wolał nie informować innych. Dla dobra rodu musiał pozostać nieskazitelną "wizytówką", aby nie przynieść wstydu rodzinie. Tylko to dla niego się liczyło.
Lorenzo jak zwykle był ubrany w elegancki, trzyczęściowy garnitur. Elisabeth chyba jeszcze nie widziała go w innym przebraniu jak w garniturze czy stroju Adama. Pewnie ubrałby się w dres, gdyby miał do tego odpowiednią misje, chociaż zrobiłby to nie chętnie.
- Podziwiam że większość rzeczy chcesz robić sama, chociaż myślę, że nie wszystko musisz robić. - powiedział niskim tonem głosu, podchodząc powoli bliżej jej biurka. Dotknął dwoma palcami blatu, przejeżdżając nimi, tym samym oceniając doskonałą jakość wykonania. Był pod wrażeniem że przy tak dużej eksploatacji znajdował się w tak dobrej kondycji.
- Nie myślałaś aby zacieśnić "łańcuch dowodzenia" i zatrudnić koordynatorów, którzy by się tym zajmowali zamiast ciebie? - zapytał się i zaczął okrążać biurko, żeby znaleźć się za jej fotelem. Na początku spojrzał na całe biuro z jej perspektywy. Lubił patrzeć na otoczenie z różnych perspektyw, gdyż to dawało często ciekawe pomysły.
- Jak już kiedyś rozmawialiśmy, myślę że przydałby ci się krótkie wakacje. - powiedział ciszej z jeszcze niższym tonem głosu. Położył delikatnie dłonie na jej ramionach i powoli zaczął masować.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Czas przepływał miedzy palcami niczym piasek przesypujący się przez klepsydrę. Każdy dzień to zaledwie ziarenko w życiu nadnaturalnych, którzy mogli żyć setki, a nawet tysiące lat, patrząc chociażby na radnych. Mgnienie oka, a inna epoka. Wszystko się zmieniało, a ludzkie decyzje wpływały i na ich żywoty. Czy jednak faktycznie ujmą było pokazanie zmęczenia? Zależało właściwie od charakteru danej istoty. Większość z nich nie lubiła okazywać jakichkolwiek słabości, jednak czasem branie na siebie zbyt wiele odbijało się czkawką, co właśnie odczuwała starsza wampirzyca. W dawnych czasach to wszystko wyglądało nieco inaczej. bardziej polegało się na familiantach niż aktualnie z prostego względu. Nie dało się ogarnąć wszystkiego co działo się w świecie siedząc w jednym miejscu. Teraz zaś były takie możliwości po przez pędząca technologię. Lisica szybko się do niej przystosowała, a jednak aż za bardzo z niej korzysta, skoro ostatnie miesiące już prawie nie wychodzi ze swego gabinetu.
Prawda jednak było to, iż działo się ostatnio zbyt wiele, co ją nieco przygniotło. Młodsi inaczej spoglądali na świat niż ona, pamiętając czasy Karolingów. Zwłaszcza, że miała sporo "powrotu" do tych wspomnień.
- Nie jesteś pierwszy, który zwraca mi na to uwagę - stwierdziła spokojnie powracając swym wzrokiem do dokumentów przy których aktualnie siedziała. Wielokrotnie słyszała już podobne słowa przez lata, choć ich częstotliwość się wzmogła w ostatnim czasie.
- Właśnie nad tym pracuję ostatnimi czasy. Wszystko jednak musi mieć papierologię w aktualnych czasach. Wcześniej wystarczył jeden kwitek, teraz zaś tysiące papierów do podpisania, aby potem nikt się żaden fiskus czy inny urząd nie przyczepił podczas podejmowania kolejnych kroków w firmach. - Podpisała jeden z dokumentów, zgarnęła odpowiednią pieczątkę i przystemplowała, po czym odłożyła na stertę tych, co już były gotowe do wysłania. Już złapała długopis, co by zabrać się za kolejny, ale dłonie Lorenzo, które znalazły się na jej ramionach powstrzymały ją. Odłożyła przedmiot na blat biurka i oparła się wygodnie przymykając na chwilę oczy. Mimowolnie zamruczała, bo jednak taki masażyk był niezwykle przyjemny dla zmęczonego organizmu.
- Nie wyjadę póki nie rozwiążę pewnych spraw. A nie wiem ile jeszcze to potrwa - przyznała spokojnie.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
W sumie Egon ostrzegał Elisabeth, że był do pewnego stopnia nieobliczalny, prawda? Zresztą wampirzyca zdążyła się już o tym nieco przekonać na przestrzeni ostatnich miesięcy. Egon był typem osoby, która wpadała na pomysł i często natychmiast przechodził do ich realizacji. Tak samo było i tym razem. Znów miał pomysł zgarnąć gdzieś Elisabeth. Nie wiedział jednak jeszcze gdzie konkretnie, aż wreszcie wpadł na odpowiedni pomysł. Deauville. Zupełnie inny wypad niż ostatnio. Tak to było zdecydowanie to.
Skoro już wymyślił, to nie zamierzał czekać. Akurat był w pobliżu budynku Rady, więc zwyczajnie na świecie podjechał na miejsce i nie zwlekając ruszył do miejsca gdzie z pewnością wampirzyca przebyła, czyli do jej gabinetu.
-Lis, mam pomysł! Pojedziemy…- oznajmił głośno równocześnie kiedy otworzył drzwi. Umówmy się, scenka jaka tam się rozgrywała wcale mu się nie spodobała, co łatwo można było odgadnąć po jego minie. Nie ruszył się jednak z miejsca ani nie odezwał więcej, a jedynie spojrzał pytająco na wampirzycę. Nie był pewien czy miał się obrócić na pięcie i pójść w cholerę czy raczej miał spuścić łomot obecnej w gabinecie pijawce. Chociaż… to akurat nie ucieknie. Tak czy siak łapska mężczyzny na ramionach Elisabeth nic a nic mu się nie podobały. Aż żałował, że nie miał przy sobie tego tasaka, którym chciał potraktować Tomaszka, jak nic by się nadał do urąbania łapek.

@Elisabeth Riche @Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Doskonale wiedział jak odbić się moje branie na siebie za dużo obowiązków. Ostatnio starał się to ograniczać i robić jakieś przerwy, aby praca całkowicie go nie pochłonęła. Miał takie epizody w swoim długim życiu, że potrafił nie raz i dekadę poświęcić harując bez przerwy. Miało to jednak na niego destrukcyjny wpływ i okres rekonwalescencji był o wiele dłuższy. Nie chciałby aby podobnie spotkało Lis. Tak zwane resetowanie umysłu było potrzebne, aby zachować czysty umysł. Chwila przerwy zawsze dobrze działała na psychikę i spojrzenie na ten sam problem z różnych kątów. Nabiera się wtedy odpowiedniej perspektywy i można o dużo więcej zdziałać.
- Współczuje. Wiem jak prowadzenie legalnych interesów bywa uciążliwe. Dlatego do ich prowadzenia wolę zatrudniać nielegalnych figurantów, którzy bardzo dobrze pokierują moimi wytycznymi. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Wszystko na papierze wygląda legalnie, gdyż Lorenzo nie widnieje nigdzie jako właściciel. Dla większej dramaturgii można powiedzieć, że w swoich firmach jest szarą eminencją, kontrolując wszystko z cienia. Chyba lepiej to pasowało do dyplomaty, który woli się nie wychylać. W końcu musiał reprezentować Ereteinów na salonach.
- Rozumiem. Jak już uporasz się ze swoimi sprawami to wiec że zawsze możesz zadzwonić. - odpowiedział jego rozpoznawalnym, niskim tonem głosu, który potrafił się zakorzenić w głowie na długo.
Ktoś niespodziewanie postanowił im przeszkodzić. Był to jakiś mężczyzna, którego Lorenzo nie znał. Bo jego słowach, minie, a także reakcji na niego doskonale się domyślił kim był. Spodziewał się że Elisabeth ma wielu adoratorów i najprawdopodobniej dzisiaj jednego pozna. Byłby nie sobą gdyby nie wykorzystał tej sytuacji do delikatnej zabawy w bycie głupkiem. Ostatnio zbyt często padał wszelakim próbą intryg, dlatego postanowił się oczyścić. Swoimi rękoma dalej masował ramiona Elisabeth, delikatnie kciukami masując ostatni kręg szyjny.
- Miałaś z kimś umówione spotkanie? Ah... a już miałem cię porywać. - powiedział w kierunku kobiety doskonale udając, że nie wie co się dzieje.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Z Lisica problem był taki, iż ona właściwie od wieków po prostu pracowała. Moment, w którym faktycznie pozamykała swoje interesy poświęciła między innymi na doszkalaniu się ze względu na szybko zmieniające się struktury biznesów na świecie, a gdy powróciła w pełni w ten świat to swój wolny czas poświęcała na wychowywaniu Jacka. Jej podróże zwykle związane były z pracą, ewentualnie remontami jej rezydencji, które były dostosowywane do nowszych technologii oraz gromadzenia jej "skarbów". Nigdy nie przywiązywała uwagi na czas wolny. Jej pracoholizm oczywiście wynikał z pewnych spraw związanych z przeszłością, aczkolwiek o tym wiedzieli aktualnie tylko nieliczni. Sprawy zresztą, które w ostatnim czasie były dość mocno poruszane i właśnie wyjawiane owej nielicznej grupce.
- Oh Lorenzo... To nie tak, iż ja nie posiadam figurantów. Kwestia jest taka, iż wszystko czy tak, czy siak przepływało zawsze przez moje rączki nim faktycznie została podjęta decyzja ostateczna. Chcę dać nieco więcej możliwości właśnie dla nich, aby ze mnie zdjąc niektóre sprawy. Wymaga to jednak czasu, bo nie jestem w stanie wszystkiego zrobić w ciągu jednego dnia. To trochę potrwa - przyznała delikatnie się uśmiechając. Otworzyła oczy w momencie, gdy Egon wparował do jej gabinetu. Patrzyła na niego zaskoczona, jednak zaraz przypomniało jej się, że faktycznie... Wielokrotnie ostrzegał, iż może wpaść niezapowiedziany. Nie przeszkadzało jej to ani trochę. Bardziej zaskoczona była wyrazem jego twarzy gdy spoglądał na nią i Lorenzo, który stał tuż za nią mówiąc tym swym niskim głosem, który przysparzał o dreszcze.
Nie bardzo rozumiała co właściwie teraz się zadziało. Lorenzo masował dalej jej ramiona i kark, a jej samej ogólnie nie wydawało się czymś złym, a zarazem czuła się teraz jak między młotem, a kowadłem.
- Egon... - rozpoczęła, jednak w tym samym momencie palce Lorenzo trafiły w czuły punkt zmęczonego karku, przez co z jej ust wydobyło się ciche "ohh", które było mieszanką bolesnego zderzenia z rzeczywistością zmęczenia mięśni i lekką ulgą. - Egon jest cudnym mistrzem porywania mnie. Z czystą przyjemnością wspominam gorące źródła - posłała ciepły uśmiech w kierunku Egona.
Myślała o tym by wstać, wsparła swe dłonie o podłokietniki, ale łapki Lorenzo wstrzymywały jej zmęczone ciało. Niby nie trzymał jej na siłę, ale to był ten moment, gdy mięśnie zbuntowały się przeciwko niej. Jej zmęczenia nie dało się ukryć w żaden sposób, mięśnie rąk zadrżały.
- Chyba i tak muszę na dzisiaj odpuścić pracę... Może czegoś się napijecie - zaproponowała chcąc jakoś odwrócić wszystko na neutralny grunt. Nie chciała by Egon wychodził, ale bała się też tego co może zajść między nimi. Drżącą dłonią poklepała dłoń Lorenzo z nadzieję, iż zrozumie, że to nie najlepszy pomysł na drażnienie Egona, który był istotką wybuchową.
Było jednak pewne, iż bała się tego, co może potencjalnie się stać. Nie pamiętała kiedy ostatni raz musiała uspokajać kogokolwiek ze względu na swoją osobę. Czuła się w tej materii bardzo niepewna.

@Lorenzo Van der Eretein @Egon Cadieux
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
Zarówno Elisabeth jak i Lorenzo mogli zaobserwować jak Egon mocno zacisnął zęby i nieznacznie przymrużył oczy, kiedy obserwował poczynania Lorenzo. Nic a nic mu się nie podobały, co chyba było wyraźnie widać. Po jego oczach chyba było widać, że to dzisiejsze spotkanie niczym dobrym się nie skończy.
Młody wampir wyglądał na jeszcze bardziej wkurzonego kiedy z ust Elisabeth wydobyło się ciche westchnienie. No i jeszcze słowa Lorenzo… To podziałało na niego niczym płachta na byka i w sumie… do Cadieux już chyba nie dotarły dalsze słowa Radnej. Nic zresztą dziwnego, Egon raczej słynął ze swojej wybuchowości, a to, że ostatnimi czasy trzymał nerwy na wodzy i nie brał udziału w jakiś większych drakach było jakimś ewenementem w jego wykonaniu. No ale wiadomo, dobra passa musiała się kiedyś skończyć i akurat nastąpiło to dzisiaj. Chuj go strzelił, a jakiekolwiek racjonalne rozmowy musiały poczekać, aż wampir ochłonie. Chociaż istniało prawdopodobieństwo, że Lorenzo tak czy siak zostanie wpisany na czarną listę Egona i będzie miał pod górkę za każdym razem jak go spotka na swojej drodze.
Egon w paru susach dopadł do Elisabeth i Lorenzo. W planach miał zgrabnie kopnąć wampira w kolano od tyłu tak, żeby stracił równowagę i równocześnie odciągnąć łapki od jego Lisa, a i jego pociągnąć nieco mocniej. Proste i eleganckie w wykonaniu, a jak nieznajomy się przy okazji wykopyrtnie i walnie w łeb to tylko będzie na plus, co nie? Może nawet by sobie rozwalił kolanko? Same takie przyjemne myśli przechodziły mu po głowie.

@Elisabeth Riche @Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Przez niespodziewane wtargnięcie wampira do pomieszczenia przerwali ciekawą dyskusje na temat biznesów. Być może kiedyś jeszcze ją dokończą. Lorenzo spoglądając na Egona doskonale widział jak reagował. To go utwierdziło w przekonaniu że nie był dyplomatą. Nie znał się na savoir vivre, które ciągle obowiązywały w dzisiejszym świecie, trochę pod inną postacią. Lorenzo nie miał zamiaru już dłużej męczyć młodego wampira dlatego też przystosował się do instrukcji Elizabeth.
- Cieszę się, że ktoś jeszcze jest w stanie wyciągnąć cię z tych czterech ścian. - odpowiedział z miłym uśmiechem. Relacja jaka łączyła Elisabeth i Lorenzo nigdy nie była nazwana. Jemu i być może jej odpowiadał taki status quo. Byli bardzo zajętymi krwiopijcami, zajmującymi się funkcjami publicznymi co było stresujące i niekiedy meczące dusze. Czasem razem uciekali od rzeczywistości aby odpocząć.
- A chętnie się napiję. Co masz dobrego? - zapytał się z uśmiechem, a gdy poczuł dłoń Lis od razu zrozumiał aluzje i poczynił tak jak chciała. Ściągnął swoje ręce z jej karku. W tym też momencie spojrzał na Egona. Chciał już do niego podejść, ale sam to zrobił.
- Miło... - zaczął powoli podnosząc dłoń chcąc ją wyciągnąć do uścisku, ale poczuł, że otrzymał kopniaka w nogi. Tego się zupełnie nie spodziewał. Lorenzo nie tylko stracił równowagę, ale także wywrócił się do tyłu uderzając tyłem głowy w szafki czy cokolwiek miała Elisabeth za plecami. Przez chwilę trochę go zamroczyło i musiał dojść do siebie.
- Chłopcze, jak się nazywasz i z jakiego rodu pochodzisz? - zapytał się jedną ręką trzymając się za tył głowy. Jego ton był nad wyraz neutralny. Jego koledzy po fachu doskonale wiedzieli, że ton ten był niebezpieczny. Lorenzo zrobił się całkowicie poważny.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
To, co się wydarzyło w tym momencie przerosło wszelkie jej... No nie oczekiwania, a przewidywanie potencjalnych akcji i reakcji obu panów. Miała wrażenie, iż wszystko działo się w zwolnionym tempie, bo jeszcze mówiła, jeszcze nie skończyła dobrze z gestami, jak Egon przeiegał przez jej gabinet nie patrząc na nic, byle dorwać się do Lorenzo. Jej wzrok podążał za nim, a oczy co raz szerzej otwierały się z czystego zaskoczenia. Zmysły krzyczały, iż zbliża się zagrożenie, skupienie samo również zadziałało. Jej wzrok się wyostrzył, uśmiech zszedł z twarzy, a sama zerwała się ze swojego fotela. Co prawda na kwestię kopnięcia Lorenzo już było za późno, jednak nie miała zamiaru pozwolić na dalsze ataki ze strony Egona na drugiego wampira. Krzesło zostało odepchnięte nogą, co by nie zawadzało w tym momencie, a sama blondynka stanęła między nimi mając ich po obu swoich bokach. Rozłożyła ręce wskazując wyraźnie jaka odległość co najmniej ma ich dzielić, a jeśli byłaby potrzeba złapać któregokolwiek, to jej stalowym uściskiem pochwyciłaby delikwenta za bark i nie puściłaby.
- Dość - powiedziała poważnie głosem, który nie chciał słyszeć sprzeciwu. Wpierw zerknęła na Lorenzo i choć martwiła się o to, jak mocno się uderzył, to jednak od razu wyczuła do czego to zmierza. To nie był pierwszy raz gdy słyszała podobne zdania z ust polityka i nie z nią w tym kierunku.
- Nawet nie próbuj... To jest prywata, nie sprawa rodowa... - powiedziała poważnie by zaraz odwrócić się w kierunku Egona. Odciągnęła go dalej od Lorenzo siłą biorąc telefon do ręki. Zadzwoniła po lokaja, co by przyszedł sprawdzić stan Lorenzo i dopiero wtedy zwróciła się w kierunku Egona.
- Czy możesz mi wyjaśnić teraz o co chodzi? Bo osobiście nie widzę powodu do ataku na Lorenzo, skoro nic złego mi nie robił - patrzyła wprost w jego oczy i mógłby się rzucać do woli, ale wampirzyca mimo wszystko była silniejsza od obu mężczyzn czy bym im się to podobało czy też nie. Czuła się dziwnie, bo nikt wcześniej nie reagował w taki sposób widząc, iż ktoś masuje jej ramiona. Nigdy nie miała problemów z... No właśnie z czym? Czy ona dobrze widziała w jego oczach zazdrość? Nawet Ragnar tego nigdy nie okazywał, więc nie była do końca pewna. Chciała wyjaśnień, a na pewno uspokojenia się obu, bo jak było widać, jeden był bardziej ku akcjom, ale drugiemu nerw pozostał również ruszony.

@Lorenzo Van der Eretein @Egon Cadieux
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
No to nie tak miało być. W sensie wpierdol dla Lorenzo jak najbardziej, ale Elisabeth nie miała się znaleźć między nimi, okej. W sumie to Egonowi wcale się nie podobało, że wcisnęła się między nich. Nawet próbował się jakoś wywinąć, żeby znaleźć się pomiędzy Lorenzo a wampirzycą, ale te próby musiały zostać skazane na porażkę, a Lisica mogła odnieść wrażenie jakby młodszy krwiopijca nadal próbował się wyrwać do dyplomaty. No i w sumie by się wiele nie pomyliła, bo gdy tylko padło „chłopcze”, to mimo, że rozwalenie łba niemilcowi sprawiło mu wiele satysfakcji, to chętnie poprawiłby jeszcze rozkwaszając mu nos o blat biurka, koniecznie z takim nieprzyjemnym chrupnięciem, o.
-Nie twój zakichany interes- odburczał tylko w jakże kreatywnej ripoście i w sumie dał się odciągnąć Elisabeth. Głównie dlatego, że dzięki temu znalazła się w odpowiedniej odległości od Lorenzo. Chociaż osobiście to wolałby gdyby ich dzieliło co najmniej 100 metrów. No ale teraz była przynajmniej poza zasięgiem jego łap.
-Nie podoba mi się jego morda. Poza tym z jakiej paki ten wymoczek klei się do Ciebie- wypalił w pierwszym odruchu nawet za bardzo nie myśląc co mówi. Dalej był wkurzony i gdyby tylko miał taką możliwość to jeszcze by doskoczył do przeciwnika i wyładowałby swoją złość. W tym momencie sam Egon nie bardzo panował nad swoimi emocjami i też nie bardzo był w stanie opisać swój stan ducha. To musiało jednak poczekać. Sahak całkiem zgrabnie go opisywał jako płomień. Zazwyczaj Egon potrafił być przydatny tak jak ogień, który służył ludziom. Raz na czas jednak wymykał się spod kontroli. Widać tak miało być i dzisiaj.

@Lorenzo Van der Eretein @Elisabeth Riche
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Całkowicie nie spodziewał się, że wizyta w siedzibie Rady tak się potoczy. Gdyby był tutaj z pobudek czysto polityczno-dyplomatycznych taki obrót spraw byłby błogosławieństwem. To jak wkładanie mocnych kart prosto w ręce w ręce przeciwnika. Nikt kto wiedział jak działa świat polityki tak by nie postąpił, ba... nawet ktoś kto nie jest w nim na co dzień powinien być świadomy ewentualnych konsekwencji.
Słysząc słowa Elisabeth trochę poczuł się urażony. Doskonale widział że także działała pod wpływem emocji, oczywiście nie tak jak Egon.
- Elisabeth, dobrze wiesz że w naszym świecie nie ma takiego czegoś jak "prywata". - odpowiedział jej spokojnie jak to miał w zwyczaju. W świecie ludzi publicznych prywatność nie istnieje. Wszystkie działania są polityczne i nie jednego doprowadziły do prawdziwego upadku. Lorenzo powoli zaczął się podnosić z miejsca, a pierwsze co zrobił to poprawił wygniecioną marynarkę i otrzepał spodnie. Głowa dalej go bolała, dlatego co jakiś czas dotykał tyłu sprawdzając czy nie doszło do rozcięcia.
- Nic nie szkodzi, sam się dowiem. - odpowiedział Egonowi. Lorenzo nie był wojownikiem, nie posiadał odpowiedniej siły, za to posiadał gigantyczną wiedzę, konfekcje i wpływy. Atak na jego osobę to atak na ród Ereteinów. Jeżeli nawet chciałby się wycofać ród straciłby twarz, plotki rozeszły się, że każdy bezkarnie może napadać na jego ród nawet w siedzibie rady nie ponosząc żadnych konsekwencji.
- Jak już sobie porozmawialiście chciałbym złożyć oficjalną skargę za atak na dyplomatę w siedzibie rady, a także poznać stanowisko rady w tej sprawie. - mówiąc to wyrównywał mankiety od marynarki i dokładnie sprawdzał czy wszystko było równe. Gdyby jego garnitur uległ zniszczeniu to przerodziłoby się to w osobistą sprawę.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wampirzyca nie bez powodu utrzymywała między nimi dystans. To, iż Egon miał charakterek wiedziała nie od dziś i to właśnie głównie z jego powodu stanęła między nimi, co by zapobiec potencjalnej dalszej walce. To, co jednak powiedział wywołało lekkie zdziwienie na jej twarzy. Jedno, to nazwanie Lorenzo wymoczkiem, ale najbardziej zaskoczona była pretensją o klejenie się do niej. Uniosła zaskoczona brwi do góry, ale na szczęście nie zmniejszyła swojego uchwytu, bo jeszcze by się jej gdzie wyrwał i byłaby większa draka.
Zaraz potem dotarły do niej słowa Lorenzo, który uważał to za politykę i postanowił złożyć skargę. Powoli odwróciła swoją głowę w jego kierunku, a jej mina z zaskoczenia i osłupienia zaczęła powoli się zmieniać w pełną chłodu i stanowczości. Nawet tonacja jej głosy miała się właśnie zmienić na chłodną i spokojną.
- Lorenzo van der Eretein... Jako radna zaraz zadam ci pytanie, nim jednak to zrobię to jako znajoma poproszę cię, abyś zastanowił się dobrze nad swoimi słowami. Przyszedłeś do mnie w sprawach politycznych czy prywatnie? Jeśli prywatnie, to ta sprawa jest prywatna. Jeśli jednak politycznie, to popełniłeś ogromny błąd spoufalając się ze mną przed chwilą. I tak, w tym świecie jest prywatne życie oddzielone od politycznego, no chyba, że dla ciebie spotkania ze mną zawsze miały na celu polityczną zagrywkę i zwyczajną zabawę moją osobą, co uważam za coś bardzo uwłaczającego mojej osobie. osobiście uważałam, że przyszedłeś tutaj prywatnie, ponieważ nie byłeś ze mną umówiony, a zaraz i sam stwierdziłeś, że chciałeś mnie porwać na mały odpoczynek. Zastanów się nim odpowiesz, a teraz jako radna proszę powtórz, co chciałeś zgłosić? Jeśli chodzi o sprawy polityczne mogę poprosić radną Selenę, aby przybyła i ten spór rozwiązała jako dyplomatka rady. - Powróciła wzrokiem do Egona patrząc mu w oczy. - Wiem, że jesteś w gorącej wodzie kąpany Egonie, ale jakby chyba musisz mi więcej wyjaśnić w tej kwestii, bo osobiście czuję się teraz zagubiona. Wątpię, bym była warta bójki z kimkolwiek i... Zazdrości? - spojrzała na niego poważnie. Ostatni miesiąc był dla niej ciężki. Kilka dni wcześniej miała już skargę na radnego z Niemiec, gdzie było to wynikiem również jej osoby. Wszystko było co raz bardziej napięte i na prawdę miała ochotę zamknąć się w gabinecie i nikogo nie wpuszczać. Ilość pytań rosło, powątpiewań tak samo, nic się nie rozjaśniało a ona sama czuła się, jakby zaczynała topić się w otchłani, z której już nie wyjdzie.

@Lorenzo Van der Eretein @Egon Cadieux
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Egon Cadieux

Egon Cadieux
Skrót statystyk : S: 1/5
SPT: 5/5
PRC: 2/5
OP: 1/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktor
— Kontra
— Pamięć ejdetyczna
— Odczytywanie wspomnień z krwi

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [skorupiaki, -1 PRC]
— Alergik [kiwi, -1 PRC]
— Nerwus [-2 OP]
— Nosiciel

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
Liczba postów : 904
-Powodzenia- rzucił w stronę Lorenzo. Po początkowej próbie jeszcze wyrwania się i chęci rozkwaszenia twarzy wampira o blat biurka, już nic nie zostało. Furia przeszła niczym burza, chociaż… nie można było powiedzieć, że Egon był całkowicie spokojny. Na razie płomień przygasł, ale tlił się dalej i wystarczył odpowiedni podmuch, żeby rozpalić go na nowo.
Prychnął słysząc o oficjalnej skardze. W sumie wcale go to nie dziwiło, typy które lubią kłapać dziobem tak miały. Cieniasy. Oczywiście jego starszy brat był jedynie wyjątkiem potwierdzającym regułę. Sahak lubił sobie pogadać, ale trzeba było przyznać, że w razie potrzeby przedkładał czyn nad słowa. Zaraz potem wydał z siebie, krótki chichot, bo przypomniał sobie o pewnej sprawie.
- Nah, odpuść mu. Niech sobie składa. Chętnie zobaczę efekty jego skargi- zwrócił się do Elisabeth. Nie musiała go bronić, poza tym Egon jak dawał komuś w pysk, to z pełną świadomością konsekwencji jakie mogą go czekać. Oczywiście wolałby ich uniknąć, ale… nie za wszelką cenę. Plus nie chciał stawiać wampirzycy w niezręcznej sytuacji. Lepiej, żeby plotki się nie rozeszły, że jest stronnicza czy coś.
-Ale ja na twoim miejscu…- zwrócił się do Lorenzo- wykonałbym najpierw telefon do Beatki czy aby na pewno życzy sobie być tę skargę składał. Wiesz… ja też mam jedną do złożenia na Ród van Eretein, do tej pory wydawało mi się, że to raczej sprawa prywatna, ale…- wzruszył ramionami. Tak naprawdę nie miał zamiaru robić Amelii koło dupy, ale jak nie będzie wyjścia.
-Porozmawiamy o tym później- zwrócił się do Elisabeth. Nie miał ochoty się wywnętrzać przy obcych i miał nadzieję, że wampirzyca to uszanuje.

@Lorenzo Van der Eretein @Elisabeth Riche
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Wysłuchał bardzo dokładnie tego co w tym momencie mówiła do niego Elisabeth i wręcz nie mógł uwierzyć. Był w szoku, aż umysł postanowił wrócić do momentu kopnięcia i jego wywrócenia. Powtórzył tą scenę raz, drugi, trzeci, a gdy liczba przekroczyła cztery cyfry suma bólu wszystkich tych razy nie miała najmniejszego porównania do tego jaki w tym momencie ból zadała mu Elisabeth. Słowa ranią i to bardziej niż nóż czy pistolet.
- Nie spodziewałem się, że kiedyś pomyślisz, że mógłbym naszą prywatną relacje wykorzystać w politycznej grze. Myślałem że masz o mnie lepsze zdanie. Przez skargę miałem na myśli rozwiązanie tej sytuacji pokojowo, tak żeby przez moje prywatne działania Ereteinowie nie ucierpieli, ale pewnie o to już za późno. - odpowiedział bardzo spokojnym tonem głosu. Czuł że zawiódł ród, a doskonale wiedział, że prywatne życie szkodziło politykowi. Wiedział o tym, ale i tak wszedł w głębszą relacje z Elisabeth. Czy żałował tego? Nie. Czy będą konsekwencje jego działań? Zawsze jakieś są, ale to nie oznaczało że miał zamiar się poddawać. Podszedł bliżej Elisabeth.
- Jak chcesz żeby była to prywatna sprawa tak też będzie. - odezwał się i zrobił coś zupełnie niespodziewanego czyli spróbował pocałować Elisabeth całkowicie ignorując obecnego tutaj Egona i jego docinki. Jak mu pozwoliła na ten czyn odwagi zmieszanej z głupotą i jeszcze nie rzuciła o ścianę dopowiedział. - A z tym zrób co chcesz. - miał na myśli pocałunek.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach