Z Lisica problem był taki, iż ona właściwie od wieków po prostu pracowała. Moment, w którym faktycznie pozamykała swoje interesy poświęciła między innymi na doszkalaniu się ze względu na szybko zmieniające się struktury biznesów na świecie, a gdy powróciła w pełni w ten świat to swój wolny czas poświęcała na wychowywaniu Jacka. Jej podróże zwykle związane były z pracą, ewentualnie remontami jej rezydencji, które były dostosowywane do nowszych technologii oraz gromadzenia jej "skarbów". Nigdy nie przywiązywała uwagi na czas wolny. Jej pracoholizm oczywiście wynikał z pewnych spraw związanych z przeszłością, aczkolwiek o tym wiedzieli aktualnie tylko nieliczni. Sprawy zresztą, które w ostatnim czasie były dość mocno poruszane i właśnie wyjawiane owej nielicznej grupce.
-
Oh Lorenzo... To nie tak, iż ja nie posiadam figurantów. Kwestia jest taka, iż wszystko czy tak, czy siak przepływało zawsze przez moje rączki nim faktycznie została podjęta decyzja ostateczna. Chcę dać nieco więcej możliwości właśnie dla nich, aby ze mnie zdjąc niektóre sprawy. Wymaga to jednak czasu, bo nie jestem w stanie wszystkiego zrobić w ciągu jednego dnia. To trochę potrwa - przyznała delikatnie się uśmiechając. Otworzyła oczy w momencie, gdy Egon wparował do jej gabinetu. Patrzyła na niego zaskoczona, jednak zaraz przypomniało jej się, że faktycznie... Wielokrotnie ostrzegał, iż może wpaść niezapowiedziany. Nie przeszkadzało jej to ani trochę. Bardziej zaskoczona była wyrazem jego twarzy gdy spoglądał na nią i Lorenzo, który stał tuż za nią mówiąc tym swym niskim głosem, który przysparzał o dreszcze.
Nie bardzo rozumiała co właściwie teraz się zadziało. Lorenzo masował dalej jej ramiona i kark, a jej samej ogólnie nie wydawało się czymś złym, a zarazem czuła się teraz jak między młotem, a kowadłem.
-
Egon... - rozpoczęła, jednak w tym samym momencie palce Lorenzo trafiły w czuły punkt zmęczonego karku, przez co z jej ust wydobyło się ciche "ohh", które było mieszanką bolesnego zderzenia z rzeczywistością zmęczenia mięśni i lekką ulgą. -
Egon jest cudnym mistrzem porywania mnie. Z czystą przyjemnością wspominam gorące źródła - posłała ciepły uśmiech w kierunku Egona.
Myślała o tym by wstać, wsparła swe dłonie o podłokietniki, ale łapki Lorenzo wstrzymywały jej zmęczone ciało. Niby nie trzymał jej na siłę, ale to był ten moment, gdy mięśnie zbuntowały się przeciwko niej. Jej zmęczenia nie dało się ukryć w żaden sposób, mięśnie rąk zadrżały.
-
Chyba i tak muszę na dzisiaj odpuścić pracę... Może czegoś się napijecie - zaproponowała chcąc jakoś odwrócić wszystko na neutralny grunt. Nie chciała by Egon wychodził, ale bała się też tego co może zajść między nimi. Drżącą dłonią poklepała dłoń Lorenzo z nadzieję, iż zrozumie, że to nie najlepszy pomysł na drażnienie Egona, który był istotką wybuchową.
Było jednak pewne, iż bała się tego, co może potencjalnie się stać. Nie pamiętała kiedy ostatni raz musiała uspokajać kogokolwiek ze względu na swoją osobę. Czuła się w tej materii bardzo niepewna.
@Lorenzo Van der Eretein @Egon Cadieux