05.03.2023 | Tak właściwie to jest nas dwóch

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
First topic message reminder :

Enzo leżał na łóżku i wgapiał się w sufit, nie bardzo mogąc wrócić do drzemki, a głównie to i tak czekając na sms'a. I w końcu się doczekał, telefon nie skończył nawet wibrować, kiedy on już klikał powiadomienie.
A potem zaczął wgapiać się w ekran.
— To jest kurwa niemożliwe — rzucił po chwili, bo żadnego innego wniosku nie znalazł.

* * *
Choć od wiadomości Katrine minęło trochę czasu, to niekoniecznie był on wystarczający, by przetrawić wszystkie niespodzianki. Theo miał skuter, Theo rozwalił skuter, dobra, zrozumiałe. Że poszedł z nim do warsztatu i to był akurat jej warsztat, to cholernie ironiczne, ale wykonalne. Ale żeby był do tego wilkołakiem i to z tej samej watahy, to już brzmiało jak wyrzut sumienia prawdopodobieństwa. A jednak nie miał innej opcji, jak przyjąć do wiadomości to, co dostał i ewentualnie przekonać się na miejscu. Wciąż istniała opcja, że jest tu jakieś dziwne niedopowiedzenie, że on myśli zbyt prostolinijnie i jego brat wcale nie biega w futrze po lesie. Choć jak zaczął nad tym wszystkim myśleć, to jego wyjazd do Paryża miałby głębokie drugie dno. W końcu o pisarskich dokonaniach Theo nijak nie słyszał. Że o wilkołactwie by nie usłyszał, tego był pewien, w końcu sam milczał, wychodząc z założenia, że tak jest dla wszystkich bezpieczniej. Myśl, że nie musiałby ciągnąć tego teatrzyku przez następne sześćdziesiąt lat, była na swój sposób ekscytująca, ale starał się do niej nie przywiązywać.
Czar jednego pozytywnego wniosku szybko prysł, kiedy jego oczom ukazał się w końcu szyld warsztatu. Było już dobre pół godziny po zachodzie i zarazem sporo po 17, więc miał tylko nadzieję, że psina nie postanowiła zlekceważyć jego zapowiedzi i akurat dzisiaj zamknąć wcześniej. Z tego wszystkiego nawet nie sprawdził godzin na necie.
Przystanął na moment, wyrzucił niedopałek, westchnął cicho i z rękoma w kieszeniach ruszył na podjazd, gdzie spodziewał się znaleźć Storstrand. Nie bardzo wiedział, jak powinien się zachować, ale niczego dobrego się nie spodziewał, a to już jakaś podstawa. Tym bardziej nie wiedział, od czego zacząć, ale chyba i tak gorzej wypaść nie mogło.
— Cześć — rzucił bez entuzjazmu, kiedy tylko zjawiła się w polu widzenia. — Bez owijania, to nie mnie zabrałaś do lasu — dodał szybko, w nadziei, że to ją zastanowi. — To był mój brat.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Coraz bardziej widziała, że z Enzo nadawali na podobnych falach. Może i dzieliło ich mnóstwo lat, może i ona była wilkiem, a on nietoperkiem, ale jak już wyjaśnili sobie co trzeba, musiała przyznać, że naprawdę zaczynała pijawka lubić. Był całkiem spoko, a przekorna mina sprawiła tylko tyle, że odpowiedziała mu własną miną. Tyle, że nie przekorną, a stereotypową miną tępej blondie. Ot tak, żeby go rozśmieszyć, bo dlaczego nie.
- Jakkolwiek niewychowawczo i beznadziejnie to nie brzmi, to jest podstawą, gdy masz bliźniaka. Podszywać się pod niego. Chociaż w moim wypadku problem był taki, że Kjel wcale nie był taki skory do bitki jak ja. Więc na własne życzenie tłukłam się za niego. Niezły miał szacun wśród dzieciaków, nawet tych starszych... - zachichotała w duchu. - A teraz wyobraź sobie minę tych dzieciaków, gdyby się dowiedzieli, że tłukła ich dziewczynka... - cóż, dzieci z tamtych czasów nie różniły się aż tak od współczesnych. Dostać wpierdol od dziewczynki to wstyd dla chłopców... Dlatego lepiej, że dostawali łomot od Kjela, a nie Katrine. Wzruszyła ramionami, słysząc pytanie o białego futerkowca.
- W życiu. Zresztą skoro popierdala w formie przerośnięte psisko, to ma lepszą kontrolę niż ja będę mieć kiedykolwiek, tak stawiam. - przyznała szczerze. - To nie jest ultra częsta zdolność, nawet przeciwnie. Częstsze jest to, co już widziałeś. To się nazywa Crinos, trzeba mieć albo odpowiednią kontrolę nad sobą, albo odpowiedni wiek jako wilkołak. Najlepiej oba, Crinos najczęściej przychodzi podczas wkurwu. No i zwykła forma wilkołaka. Klasyka taka. Lepsze zmysły wtedy, refleks i wszystko. - wyjaśniła beztrosko, nie przejmując się, że technicznie może nie powinna mówić tego wampirowi. Ale hej, miał brata wilkołaka. Przydadzą im się takie informacje. Nie miała też problemu, żeby pomóc Enzo w razie co.
- A mam. - odwróciła się, by przegrzebać szufladę. Wyciągnęła zwykłą szczotkę do włosów, po czym spojrzała na Enzo. Długo. Przeciągle. A potem spod szafy wyciągnęła większą, mocniejszą szczotkę. - Ta będzie lepsza. - oznajmiła radośnie i bezceremonialne zrzuciła z siebie najpierw buty, a potem resztę ubrań, na chwilę pokazując się pijawkowi całkowicie naga. A potem znowu przybrała postać Crinosa i oparła pysk o stół obok niego. Chciał czesać, niech czasze.
- Miło mi. - zawarczała niewinnie. Nie jej wina, że w tej wersji jej głos był bardziej warkotliwy. Miała tylko nadzieję, że wcześniej Enzo nie wyczuł od niej krwi. - Piwo zawsze. I tak, podczas przemiany nasze ciuchy szlag trafia. Więc lepiej jest się po prostu rozebrać. - przyjaźnie zamerdała ogonem, bo dlaczego nie. Kat Storstrand, przyjazny wilkołak z sąsiedztwa.

@Enzo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Nie sposób było się kłócić, choć ich rodzice mieliby zupełnie inne zdanie. Ile to razy oberwało im się po głowie i innej części ciała za kombinowanie. I czego ich to nauczyło? By kombinować tak, żeby nikt nie zauważył. Tak też powstało wiele detali, które niekoniecznie były oczywiste dla ludzi, nawet tych, którzy zdążyli się z nimi zapoznać i na nich nadziać. Teraz pojawiało się nowe wyzwanie, oszukać zmgsły nadnaturalnych. Dużo wyższa szkoła jazdy, ale był pewien, że dało się to ogarnąć. Słuchając natomiast o pięknym budowniu reputacji brata, zaśmiał się serdecznie, choć może i trochę złośliwie, bo bida losu jej ofiar była przepiękna. Chciałby zobaczyć ich miny, kiedy by się dowiedzieli.
— Mogłabyś jednym zdaniem zdruzgotać tyle godności... — Pokręcił głową z rozbawieniem. Z każdym kolejnym tematem rosła jego sympatia do Kat. Zadziwiające było, jak wiele mogli znaleźć ze sobą wspólnego, kiedy już zdecydowali się poszukać. I jedyne, czego żałował, to że nie stało się to wcześniej.
Zaczęła mówić o białym, a jemu przyszło tylko pokiwać głową, bo zapomniał o tym szczególe. Choć też prawda, że nieszczególnie był zorientowany w niuansach wszystkich form.
— No ta — przyznał i dopił kawę. Crinos brzmiał trochę grecko, ale głowy by nie dał. — I termoizolacja — dodał z głupim uśmiechem, bo po prostu musiał. Ale miała rację, takie rzeczy z pewnością się przydadzą. Jak też świadomość, że Theo był zarazem za mało doświadczony i za młody, by jakkolwiek się kontrolować. Enzo będzie musiał sam uważać, a to już tworzyło schody.
Ale za chwilę zrobiło się jeszcze mniej poważnie, a Kat wstała i zaczęła grzebać w szufladzie. Uniósł brwi w rozbawieniu, trochę nadal nie dowierzając, że wzięła to na poważnie. Złowił jej spojrzenie i odpowiedział szelmowskim uśmiechem, jakby kontynuowanie było nowym rodzajem gry w tchórza. Jego wzrok wylądował na szczotce, którą zabrał z blatu.
— Ciężko ci ją będzie doczyścić... — rzucił i podniósł z powrotem wzrok na kobietę. Na jej buty i znowu na nią, i tak przez moment patrzył trochę bezrozumnie, nim nie zerknął w bok, przypomniawszy sobie, że nie powinno się gapić na nagie kobiety. Nie żeby dalej nie widział jej całkiem obszernym kątem oka, bo sama się mogła schować, nie zrobiła tego, na co miałby narzekać? — O kurwa... — wymruczał cicho pod nosem, kiedy ta faktycznie stanęła w futrze.
Ten widok trochę zamurował wampira. Choć rozsądek wiedział, do czego zmierza, to ten sam rozsądek twierdził, że to kompletnie głupia sytuacja, a przecież nie są w podstawówce. Ot i cała jego przydatność, Enzo uśmiechnął się nieco szerzej na jej mrukliwe słowa. Wyglądał trochę, jakby właśnie przypomniał sobie, że miał to zrobić, ale na pewno nie zamierzał uciekać. W końcu miło jej było, no jemu jakby nie patrzeć też. No cześć.
— Too... brzmi trochę niewygodnie, wiesz? — podjął z wolna, układając szczotkę w dłoni. Jak się czesze wilkołaki? On nawet psa nie ma. — Wyobraziłem sobie skłócone klany, które przed bitką zaczynają się agresywnie rozbierać... — zaśmiał się cicho i z lekkim wahaniem przyłożył szczotkę do szczytu jej głowy, dość tak blisko ucha, by pociągnąć miękko w dół. — A więc macie odruchy. Gdybym rzucił Theo patyka... Dobra, nie, to dzikus, pewnie straciłbym rękę... W sumie, gdyby kontaktował, to też bym stracił rękę — mówił, chyba bardziej dla ogarnięcia siebie samego. To zresztą szło całkiem dobrze, a szczotkowanie stawało się wprawniejsze. — A tak poważnie, rozumiesz się ze zwierzętami? — zapytał, na moment łapiąc spojrzenie na wpół psich oczu, których nader inteligentny wyraz dawał dziwną mieszankę. Zaraz jednak wrócił uwagą do czesanego karku, a potem do ucha, na którym położył wolną rękę, powoli gładząc futro. Było zaskakująco miękkie i puszyste, aż chciało się je tłamsić.
Coś w tym wszystkim coraz bardziej intrygowało i drażniło zarazem, jakby umykał mu jakiś drobny, ale ważny szczegół. A im bardziej sytuacja była spokojna, tym bardziej to subtelne szturchanie przeradzało się w krwistą zachciankę. Zerknął na stos porzuconych ubrań, jakby się zastanawiając.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Każdy prędzej czy później kombinował. Taka była ludzka czy wilcza natura, Kat była do tego przyzwyczajona. Tak jak kombinowała, by dożyć pełni 7 marca, choć obecność alfy, watahy i brata bardzo pomagały. W sumie odrobinę było jej przykro, że sprawy poszły w taką a nie inną stronę, bo gdyby przemieniła się porządnie w poprzednie dwie pełnie, to nic by jej nie było. No ale zrobiła co zrobiła i pozamiatane. Jak to ktoś jednak mówił, wszystko da się naprawić, byle obydwie osoby tego chciały.
- Noooooo. Tylko gorzej, że wtedy to by się rozniosło, naraziłabym świat nadnaturalnych i zrobiłby się cyrk. A tego akurat nie chciałam. - wzdrygnęła się lekko na samą myśl. Nawet nie o to, że wydałaby nadnaturalnych, a że ojciec by się o tym dowiedział. Cholerny Marcus, musiał do niego pojechać. Wcale się nie zdziwiła, że Kjel się wkurwił. Zresztą to ona była tym drugim dzieckiem, młodszym o 30 minut.
- A żebyś wiedział, że termoizolacja. Chociaż weź wytłumacz ludziom, żeś rozgrzany albo gorączkę masz... Wystarczająco dużo jest problemów z wytłumaczeniem, że mogę wypić flaszkę na raz i być trzeźwa. - roześmiała się, bardzo chętnie przyjmując zmianę tematu. Miała jednak nadzieję, że kiedyś uda jej się spotkać z Enzo nie tuż przed pełnią i nie będzie wtedy ani odrobinkę rozchwiana emocjonalnie. Narwana i chętna do bitki? Zawsze. I przy okazji gotowa chronić swoich. Co jej o czymś przypomniało.
- Hej, Enzo. Wiesz, jakbyś miał jakiś problem z kimś albo potrzebował wsparcia, to dzwoń. Chętnie pomogę. W rodzie robię za protektora, a prywatnie pracuję czasem jako ochroniarz. Także wiesz, wal jak w dym, doświadczenie mam. - puściła mu oczko, choć propozycja była całkowicie poważna i szczera. Całego świata nie da się zbawić, ale pomóc osobom, które lubiła? Zawsze i chętnie.
Widziała wzrok Enzo, gdy zrzuciła ciuchy i nie mogła powiedzieć, że jej to nie ubawiło. Ale dyskretnie udała, że niczego nie widzi, zresztą chwilę potem była już wielkim, futrzastym Crinosem. I nawet miała ogon!
- Kurwa też kobieta, tylko krocze ma robocze. - zażartowała sobie, cytując powiedzonko znajomego. Nie, wcale nie przejmowała się reakcją, a nawet odczekała stosowną chwilę, żeby nie wystraszyć Enzo. W końcu nie chciała go w żaden sposób przestraszyć. Ułożyła się za to wygodnie, podstawiając się do czesania.
- Wtedy to raczej nikt się nie przejmuje odzieżą. Wiesz, zew bitwy, adrenalina... Raaaawr. - zaśmiała się warkotliwie, choć w przeciwieństwie poprzedniej sytuacji mogłaby robił za zwykłego wilka, gdyby nie stała na dwóch łapach, jak tak zwane "furrasy" z różnych dziwnych anime.
- Enzo. Gdybyś spróbował wilkołakowi rzucić patyka, to powinien Ci ujebać rączki przy samej dupie. Jesteśmy wilkołakami, a nie psiakami. - nie było w tym jednak żadnej złości, ot tylko zwykłe podanie prostej informacji. Zamknęła ślepia, dając się czesać i tylko czasem z zadowoleniem ruszając ogonem. Fajne to było, całkiem przyjemne! Czego się nie robi, żeby oswoić pijawka.
- Niestety nie rozumiem. Szkoda, byłoby w sumie fajnie. Niektórzy z nas, wampirów też, mają w sobie coś takiego, że zwierzęta ich w ogóle nie lubią. Wtedy jest dopiero zabawnie. - mruknęła z nieukrywanym już rozbawieniem. Otworzyła za to ślepie, kiedy zaczął tłamsić wilcze ucho. Czy ona wyglądała na psa? No dobra, brata nie wytłamsi. Niech mu będzie, raz jeden może mu pozwolić, o ile będzie pamiętał że jest wilkołakiem. - Ale ogólnie psy czy wilki wyczuwają w nas dominującego drapieżnika.
Stertka ubrań za to pachniała krwią. Krwią wilczycy rzecz jasna, to nie ulegało wątpliwości. Zapach był niezbyt intensywny, ale był. Czyżby ktoś tu krwawił?

@Enzo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Pokiwał głową na jej uwagę o cieple i trzeźwości. Nie dało się zaprzeczyć, że był to problem, sam w końcu miał nie tak dawno temu dyskusję na tym polu i wolałby jej nigdy nie powtarzać. Czy to już było przewrażliwienie czy zwyczajna ostrożność, to chyba nie jemu oceniać, ale z pewnością miał znacznie więcej powodów do tego, by unikać ludzi, niż kiedyś. A to też niekoniecznie było przyjemne, wieczne pilnowanie siebie i swoich słów, jedna z większych wad obydwu ich ras.
Zaraz zaś Kat wyszła z propozycją, której się kompletnie nie spodziewał. Aż uniósł lekko brwi i uśmiechnął się nieznacznie, jakby dostał prezent kompletnie bez okazji. W dodatku nie całkiem zasłużony, choć z drugiej strony może właśnie owszem. W końcu był potencjalnym potrzebującym w tym zakresie, to już zdążyli ustalić.
— Jasne... dzięki. Nie wiem, czym mógłbym się odwdzięczyć, ale gdybyś kiedyś potrzebowała kogoś takiego, to się nie krępuj — odparł, dodając do tego własne umiejętności na wymianę. Nie sądził, że szybko przyjdzie jej z tego skorzystać, jeśli w ogóle, ale nie zamierzał pozostawać, hm, dłużny, najprościej mówiąc.
Byłby pewnie prychnął na jej komentarz o ulicznej rozpuście i nawet się na to zanosiło, ale był wtedy zbyt zajęty ogarnianiem siebie.
Dziwne to było uczucie, mieć przed sobą wielkiego wilka o dziwnych trochę kształtach i co chwilę się upominać w głowie, że to nie jest wilk. Nie zwierzę. Jej kiwający się na boki ogon wcale w tym nie pomagał, wręcz przeciwnie, kiedy już Enzo zebrał myśli do sensownej kupy, to cały ten obrazek wydał się wyjątkowo uroczy. Z drugiej strony nadal groźny w jakiś sposób, może prędzej by się zapomniał, gdyby z nim nie rozmawiała przez cały czas.
— Słusznie — przyznał z rozbawieniem. Miała bardzo dziwaczny śmiech w tej formie, ale chyba powoli zaczynał go odróżniać od prawdziwego warczenia. Subtelne różnice tonacji i jakiś taki mniej zwierzęcy charakter.
Rzucił swój jakże genialny pomysł i sam zaśmiał się na jej odpowiedź, choć mruczała całkiem poważnie.
— Dobra, dobra, zero patyków. — Przeniósł wzrok z powrotem na futro, którego kłębki szybko wyciągnął ze szczotki i kontynuował czesanie. — Taa, słyszałem o tym, przegrana sprawa. Dobrze, że mnie nie dotyczy, co ja bym wtedy zrobił z Polaire? — wymruczał, na moment nawet skupiając się bardziej na uchu. Przyjemnie odciągało uwagę od innych bardziej rozpraszających i mniej przyjemnych rzeczy, ale wtedy też zauważył jej wzrok. Uśmiechnął się w tak niewinny sposób, jak tylko winny potrafi się uśmiechać i zabrał rękę, by powyjmować kudły ze szczotki. Ale tam, co wymiziane, to jego. — To ma sens, praktyczne dla pasterzy... Znaczy, odstrasza zapachem, nie? — poprawił zaraz tak dla jasności. Swoją drogą, Kat sprawiała chwilami wrażenie, jakby miała uraz do ludzi biorących ją za psa. — Przy tresurze też. Teraz nawet można się zastanawiać ilu z tych cudownie uzdolnionych ludzi było swego rodzaju oszustami... Albo sportowcy... — gadał dalej, ale głównie po to, by zająć swoje myśli, które nie chciały dać się zająć. Jego wzrok zjeżdżał na stos ubrań, raz czy dwa Enzo odetchnął nieco głębiej. Irytujące było wrażenie, jakby gubił własny wątek na rzecz tak przyziemnej sprawy jak jedzenie. Powinien trochę lepiej nad tym popracować, ale za chwilę umysł wampira połączył nieco inne fakty. — Skaleczyłaś się? — rzucił, zerkając najpierw na Kat jako taką, a dopiero potem na jej twarz. Pysk. Wilcze lico. Obok niekoniecznie zdrowej fascynacji całkiem dobrze było widać też szczere zainteresowanie. Nic więcej, bo i nie było się czym przejmować, sądząc po nikłej ilości krwi, ale jednak.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Prawdę mówiąc ludzie zawsze byli podejrzliwi. Teraz czy wcześniej, wszędzie pojawiały się niewygodne pytania ze strony tych bardziej dociekliwych. Trzeba to było przeżyć i tyle, a jeśli za blisko pochodzili do tajemnic… Och well. Wtedy były dwie drogi, obydwie tak samo skuteczne i zamykające ciekawskiemu człowiekowi gębę na zawsze.
- A daj spokój. Nie musisz się niczym odwdzięczać. – machnęła na niego pazurzastą łapą, przewracając oczami. Przecież nie oferowała mu pomocy po to, żeby jej się odwdzięczał. To był wyraz czystej wilczej sympatii! A z tą już różnie bywało, choć Enzo nie musiał się niczego obawiać. No i nawet nie pachniał aż tak tragicznie, jeśli pominąć fakt, że był pijawkiem. Ale był bardzo fajnym pijawkiem!
Wielka, puchata bestia pominąwszy gabaryty wyglądała dziwnie łagodnie, nawet mimo kłów i przymkniętych oczach. No bo kto by nie lubił wyczesywania, tak? A że przy okazji zostanie trochę futra jako straszak na bezpańskie koty… Zamknęła paszczkę, żeby nie pokazywać mu kłów – nie miała złych zamiarów, ale w końcu wiedziała, jak wygląda w tej postaci. Groźnie. Lepiej było więc grozę zminimalizować. I chyba całkiem dobrze jej szło, skoro Enzo aż zaczął miętosić jej wilcze ucho. No dobra, to było zabawne. Chyba właśnie po to jeszcze bezczelnie nim ruszyła.
- Polaire? – zaciekawiła się, dla czystej zabawy ruszając uchem i utrudniając mu skupienie. Widziała jego fascynację, która po części była naprawdę zabawna. – Nooo ja też się cieszę. Zawsze lubiłam zwierzaki. Nie wyobrażam sobie, jakby nagle miały się zacząć mnie bać. – mruknęła ze smutkiem w głosie. – Chociaż bycie naczelnym drapieżnikiem pomaga zwłaszcza wśród zdziczałych psów, nie muszę się obawiać ich ataków. Teraz jest w prawdzie spokój, ale dawniej takie psie watahy były dosyć częstym zjawiskiem. – wyjaśniła, w końcu już mu się przyznała, ile czasu łazi po tym świecie. Kiedyś też go to czeka.
- Nie wiem, nie jestem pasterzem… Ale nie powiem, wilcze futro fajnie odstrasza bezpańskie koty. Chociaż tym się akurat zdarza przede mną wiać. Słynna kocio-psowata nienawiść. – oczy jej błysnęły z rozbawienie, jednak grzecznie przytakiwała jego rozmyślaniom. Swoją drogą też się nad tym czasami zastanawiała, bo jedni mieli jakiś gram zdrowego rozsądku, inni w końcu wręcz przeciwnie. – Wśród celebrytów albo naukowców na pewno jest sporo naszych. To fizycznie niemożliwe, żeby było inaczej. Większość się ukrywa, ale nie wszyscy…
Zesztywniała lekko, słysząc pytanie o skaleczenie. O nie nie nie nie. Wampir i krew. Kurwa mać. Łypnęła na niego wilczym okiem, zastanawiając się, co właściwie mu powiedzieć. Opcja „mam okres” nie wchodziła w grę.
- Niee, skądże. – nie przypomniała też na wszelki wypadek, że wilcza i wampirza regeneracja nie miały większego problemu ze skaleczeniami. – Co, głodny jesteś? – spojrzała na niego współczująco.

@Enzo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Nie musiał się odwdzięczać? Oczywiście, że nie musiał, na nic takiego się nawet nie umawiali, żeby wiązało go jakieś słowo. Ale też nie o to chodziło. Enzo aż takim dupkiem nie był, żeby brać co dają i zostawiać z pustymi rękami, zwłaszcza, kiedy dają zupełnie bezinteresownie. Wzruszył tylko ramionami, nie przejmując się jej odmową, bo też nie było się o co wykłócać. Czas zweryfikuje, co z tego wyniknie.
Tymczasem, starał się podążać wzrokiem i uwagą za szczotką, ewentualnie drobnymi ruchami pyska wilczycy, ale to nie było łatwe. Właściwie było łatwe i trudne zarazem, bo jego ciekawość i fascynacja napotkały rozstajne drogi i nie mogły się zdecydować, która opcja powinna być teraz ważniejsza. Kiedy tak siedziała grzecznie tuż obok, policzkowym futrem rozlana na stole i z machającą kitą, musiał sobie przypominać, że ma przed sobą śmiercionośnego drapieżnika a nie przytulankę. No i przede wszystkim osobę, a to kazało nie głaskać i nie drapać za uchem. Za tym właśnie uchem, które teraz tak złośliwie i uroczo poruszało się w tę i nazad, prezentując swoją puszystość. No okropna kobieta po prostu.
— Mój kot — wyjaśnił rzucone trochę mimochodem imię. Przez głowę mu przeszło, że pewnie dałoby się go wyczuć, ale po pierwsze, miała wcześniej inne rzeczy na głowie, po drugie zaś, fajki pewnie sporo tuszowały, więc nawet się nie dziwił. — Taa i pewnie niezbyt przyjemnym. Zdziczały pies ma w sobie coś dziwnego... — wymruczał w międzyczasie i wydłubał kolejny kłak ze szczotki, który wylądował zaraz na blacie. Już kilka takich się tam zebrało, niedługo będzie można wypychać pluszaki. — Byłoby dobre do ochrony kabli w samochodzie — zaśmiał się. Na wsiach to bywał poważny problem, kiedy kuny czy inne półleśne małe dziadostwa postanawiały się zadomowić pod karoserią. Zjechał szczotką na jej bliższy sobie bark. — Tak, ale... jak to "nie wszyscy"? — Zerknął na Kat, nie do końca rozumiejąc to stwierdzenie. Przecież ukrywać musiał się każdy, prawda? Na tym polegała tajemnica. A że inni nadnaturalni o nich wiedzieli, to było dla niego oczywiste, chyba że o czymś jeszcze tu nie wiedział. Albo nie pomyślał, obydwa równie prawdopodobne.
Ale i to pytanie szybko ustąpiło pola w głowie wampira, bo nęcący zapach zdawał się coraz intensywniejszy, im bardziej on starał się go ignorować. Tym bardziej wyczuwalne było rozkojarzenie w samej rozmowie, również w tym, ile mówił teraz, a ile wcześniej, bo myśli wcale nie chciały się zajmować wyszukiwaniem informacji na dany temat. Wzrok ponownie zjechał mu na ubrania i dopiero wtedy zakodował, co przed chwilą powiedziała Kat. Zaprzeczenie tu nie pasowało ani trochę, ale przecież nie pomyliłby tego uczucia z żadnym innym. Nie po tym, w co już zdążyło go wpakować.
— Co? Nie. Jasne, że nie — zaprzeczył szybko, równie szybko uciekając wzrokiem, jakby było to jawne kłamstwo. Zabrał też szczotkę z jej futra i zaczął czyścić, mimo że przed chwilą już to zrobił. — Wychodzenie z domu na głodnego, to raczej głupi pomysł, nie?
Powinien stąd wyjść. Ugryźć ją albo wyjść, ale to pierwsze nie wchodziło w rachubę, zdecydowanie nie i to z kilku różnych powodów, wśród których przewijała się jedna z najgorszych scen w jego życiu wraz z dziwnym uczuciem, że z chęcią by ją powtórzył. Miał wrażenie, że zwariuje, jeśli zaraz czegoś nie zrobi, choć to naprawdę nie był głód, nie jako taki. Ale pragnienie było prawdziwe, może nie konieczne, ale prawdziwe. Podobne do...
— Muszę zapalić — wymruczał, dalej unikając jej wzroku, odłożył szczotkę i ruszył do wyjścia. Papierosy nie podziałają, ale dadzą przynajmniej zajęcie i zdławią zapach.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Pewnie gdyby nie futrzasta postać wyszczerzyłaby ząbki w odpowiedzi, a tak tylko zgodziła się w milczeniu z jego wzruszeniem ramion. Najważniejsze, że byli dogadani. A wielki zły nietoper wcale taki zły nie był. Jakaś część jej osoby miała jednak nadzieję, że Enzo w żadne jakieś problemy się nie wpakuje, a przynajmniej nie ze swojej winy. No ale to już pokaże czas, na razie bardziej skupiała się na szczotce. W sumie mogłaby się tak nawet zapomnieć na dobrą chwilę, a do przytulania to nawet nic nie miała, ale kto normalny chciałby tulić wielkiego Crinosa?
Widziała jego minę w kontekście puchatego ucha, a raczej jego ruchu. Kusiło parsknąć śmiechem, ale z wysiłkiem się powstrzymała. Nie była też już aż tak wredna, żeby poruszyć uchem ponownie, nawet jeśli ogon ruszył się w tę czy tamtą stronę. Mimo wszystko w jakiejś części była wilkiem, chociaż umysł pozostał ludzki. Noooo może ciutkę nie do końca, ale nadal.
- Koty są fajne. Chociaż ja chyba jednak bardziej za psami jestem… Ale w zasadzie to tak bardziej tylko po to, żeby pogłaskać. Musiałabym komuś tego psa podrzucać, jak wyjeżdżam. Chociaż. – popatrzyła z namysłem na Enzo, uświadamiając sobie, że jako wilkołak i tak miała łatwiej. No bo taki wampir, który nie wyjdzie za dnia, kiedy właściwie wyprowadzi psa na spacer? Można wprawdzie prosić familianta, ale… no to gdzie ta radość wspólnych chwil z pieskiem i aportowaniem patyka? Kot był o wiele lepszym wyborem. – W sumie kot dla wampira spoko sprawa. Puchaty chociaż? – puściła mu oczko, tak jakby w domyśle pytając, czy podobne futro do niej samej. – Zdziczały pies jest… Hmpf. Nie wiem, jak to powiedzieć. On zapomniał, że człowiek może być dobry. Że człowiek = głaskanie, pełna miska, nie trzeba walczyć o jedzenie, kąt do spania… Im się mylą pojęcia. Normalne zwierzę atakuje w samoobronie. Zdziczałe sądzi, że musi się bronić przed wszystkim. – westchnęła cicho, kręcąc głową. Ot na dygresję jej się zebrało. Ale to wszystko wina czeszącej szczotki, mogłaby normalnie zasnąć albo coś… - A co, chcesz? Możesz zabrać. Ja ich naprodukuję więcej. – roześmiała się głośno, kiedy podsunął kolejny sposób wykorzystania wilkołaczych kłaczków. Ale w sumie miewała samochody z przegryzionymi kablami, to faktycznie była plaga.
Pytanie Enzo na chwilę wybiło ją z przyjemnego wyczesywania kłaków. Widziała jednak, że wampir był rozkojarzony i niestety w pełni zdawała sobie sprawę z tego, co jest właściwie tego przyczyną. Ona sama, a raczej tak zwana fizjologia. Nie, żeby zamierzała mu to tłumaczyć, o w życiu. Po to właśnie ruszyła specjalnie ogonem, trochę jak miotłą.
- No bardzo głupi. – zgodziła się ostrożnie, obserwując go uważnie. Nie wyglądał, jakby chciał ją ugryźć, ale kto go tam wie. Pijawki gryzły, taka była prawda, dlatego za specjalnie nie przepadała za przedstawicielami tego gatunku. Dlatego też nie protestowała, gdy wręcz uciekł, żeby zapalić. Postanowiła dać mu chwilę czasu, w którym do doprowadziła się do porządku, czyli przemieniła się i ubrała. W biurku udało jej się znaleźć jakieś perfumy, które wprawdzie nie były aż tak intensywne, by denerwować wilczy nos, ale powinny przytłumić zapach krwi. Dopiero wtedy wyszła do Enzo, jednak stając kawałek od niego, oczywiście już w ludzkiej postaci.
- Lepiej Ci trochę? – spytała łagodnie. Nie zamierzała go okłamywać, że czuł jakiś stary zapach krwi, po prostu nie planowała wcale poruszać tematu. – Nałóg to ciężka rzecz. – uśmiechnęła się wesoło, mając nadzieję, że jednak nie zechce spróbować jej ugryźć.

@Enzo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Poprawne pytanie powinno brzmieć: czy Enzo jest normalny, ale patrząc na obecną sytuację, odpowiedź nasuwała się sama. Co jednak sam by powiedział, to nawet nie miał okazji przemyśleć i może lepiej, bo za dużo wrażeń na jeden wieczór też nie jest zdrowe. Na szczęście i ucho przestało go kusić, choć w pamięci zostało bardzo dobrze.
Pokiwał głową, bo kot był zdecydowanie lepszy niż pies w jego sytuacji. Choć pewnie dałoby się przyzwyczaić zwierzaka do nocnego trybu, tylko wyglądałoby to dziwacznie. Wolał nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, to też powstrzymywało skutecznie przed posiadaniem normalnych sąsiadów.
— Nie aż tak... — odparł na pytanie o puchatość. Oczywiście, że nie aż tak jak ona, ale to dopowiedział jedynie lekkim uśmiechem. Zaraz i temat wrócił do psów, a ona jedynie ładniej i szerzej ujęła to, co sam miał na myśli. — Jak socjopata — podsumował ten opis, choć zaraz potem nie był pewien, czy porównanie jest słuszne. W pewnym sensie tak, ale ludzki wariat to jednak znacznie bardziej złożona sprawa. — Nie mam auta, może kiedyś — rzucił z rozbawieniem. Umawianie się na odbiór kłaków, to by była dopiero ciekawa sytuacja.

Z jednej strony cieszył się, że nie zatrzymała go w żaden sposób, z drugiej jednak, cały czas miał w głowie jej głos i spojrzenie. Tę niewypowiedzianą wątpliwość. Poniekąd ją znał, tak samo niektórzy patrzyli na niego na samym początku jego wampirzej przygody i to było zupełnie naturalne. Obca osoba i ważne sprawy nie łączą się w dobrą mieszankę, ale to tutaj było inną sytuacją. Kiedy tak przylgnął plecami do jednej z zewnętrznych ścian warsztatu, czuł się okropnie głupio. Jakby to była jego wina, że tak właśnie wyszło. Bo w zasadzie była.
Odetchnął głębiej, zaciągając się chłodnym, nocnym powietrzem, a potem odpalił papierosa i zaciągnął się dymem. Z parkingu coś uciekło, może jeż albo szczur, ale uwagę wampira zaraz zwróciły całkiem ludzkie kroki. Zerknął na Katrine, a potem znowu przed siebie.
— Tak, to było... dziwne — wymruczał i pociągnął papierosa.
To było przede wszystkim nielogiczne. Wiedział, co tam czuł, ale źródło nadal mu umykało. A może nie? Jako wilkołak może mieć ludzinę w lodówce, mogła niedawno coś jeść... Z drugiej strony to nadal było bez sensu, bo czemu miałaby jeść surowe mięso.
— Taa, teraz chyba mam dwa... — Zawiesił wzrok na papierosie i obrócił go w palcach. — Przynajmniej na raka nie umrę — dodał, uśmiechając się pod nosem, a za chwilę zerknął na nią znowu. — Ale wiesz, co? Ładnie ci w futrze — zaśmiał się cicho. Na swój sposób był jej wdzięczny, że zachowała dystans, choć gryzienie to było ostatnie, na co miał ochotę. Ufał Kat, że nie rzuci się na niego bez powodu, ale tutaj powód byłby aż nazbyt oczywisty.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Normalność była przereklamowana. Gdyby był normalny, nie uzyskałby nowego doświadczenia w postaci wyczesywania wilkołaka! A to było coś zdecydowanie wartego do wpisania w CV, oczywiście tylko tego dla nadnaturalnych. Ludzie mogliby takiej sytuacji zdecydowanie nie docenić. Przynajmniej istotne było to, że puchatość wilka była większa niż kota – i tego się właśnie trzymajmy. Kat ten fakt wcale nie przeszkadzał, ale lepiej trzymać fason! I zdecydowanie mogła sobie wyobrazić reakcję innych pracowników warsztatu, do których zgłaszaliby się dziwni ludzie po kłaki… Taaaaaak. To byłoby zdecydowanie ciekawe.
Patrząc na reakcję Enzo, nie był zachwycony. W sumie rozumiała go, świeży wampir, do tego coś mu krwawi i nie zdycha, jak mówili niektórzy, a plus to krwawiące to jeszcze wilkołak. Też byłaby niejako rozstrojona taką sytuacją. Jak to mówili, gorzej pewnie już nie będzie, ale na wszelki wypadek nie podchodziła, przykucając sobie przy ścianie. Głupio by było, jakby tak musiała się przed nim bronić, bardzo głupio.
- Nie aż tak dziwne, jak Ci się wydaje. – westchnęła w końcu, odchylając lekko łepek w tył. – Nie jestem ranna, ale tak, krwawię. – mruknęła, lekko odwracając głowę, nieco spięta swoimi własnymi wyjaśnieniami. Mimo wszystko wychowywała się w czasach, gdzie o takich rzeczach nie mówiło się głośno, a kwestie kobiecej fizjologii były raczej mocno tematem tabu. Oczywiście wśród watahy nie sposób było ukryć tego czasu w miesiącu, ale nikt nigdy tego nie komentował, uznając to za tak zwane kobiece sprawy.
- W ogóle teraz będzie Ci trudniej umrzeć. Ale to w sumie fajnie. Wiesz, byle potem nadążać za rozwojem świata. Przynajmniej mechanika nie pędzi do przodu jak informatyka, nawet jeśli jedno z drugim się łączy. – wzruszyła ramionami, by zaraz potem się roześmiać, całkiem szczerze. – A dziękuję. A Ty ładnie pachniesz pod dymem fajek. – odwzajemniła się komplementem. No nie można było zaprzeczyć, że był to niecodzienny komplement, ale to bardzo miłe. I oczywiście nie zamierzała się na niego rzucać, choć gdyby ją zaatakował, miała już pomysł, jak bezboleśnie spacyfikować wampira.

@Enzo Lacroix

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Enzo Lacroix

Enzo Lacroix
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 1/5
PRC: 3/5 (+spec)
OP: 3/5 (+2)
WT: 3/3 (+3)

SPECJALIZACJE I CECHY
— Czarująca Aparycja
— Strzelec [+2 PRC]
— Hakerstwo (WT)
— Czytanie wspomnień
— Przekazywanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [olejki eteryczne, -1 PRC]
— Bezpłodny
— Głodomór [-1 skup/OP/S]
— Nienasycony [-2 OP]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, -1 skup]

MUTACJE POZYTYWNE
— Mistrz skupienia [+2 skup]
— Szósty zmysł [+1 SPT/OP]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 528
Raczej by nie drążył tematu, nie miał tego w zamiarze, bo i czemu by miał mieć. Trupa na warsztacie szukać nie zamierzał, zwłaszcza, że to mógł być i zdechły szczur, choć wątpił, żeby to miejsce miało jakieś zapuszczone kąty. Katrine wyglądała na zbyt ogarniętą na to. Tak samo nie sprawiała wrażenia, jakby miała coś konkretnego ukrywać, choć to było trochę naiwne podejście.
— Hm? — Zerknął w jej stronę, kiedy zaprzeczyła, a zaraz zastygł na moment z papierosem przy ustach, kiedy sens drugiego zdania do niego dotarł. — No to... faktycznie sporo wyjaśnia... Sory. — Odkaszlnął cicho i zaciągnął się papierosem, by zabić ten temat. Nie było czego kontynuować. Zresztą dziś również zdarzali się ludzie, dla których sprawy fizjologiczne były niekoniecznie chętnie poruszanymi, więc jej mętne wyjaśnienia wcale go nie dziwiły. Wręcz przeciwnie, sam nie do końca wiedział, jak powinien to traktować. Swoją drogą, chyba głód mu przeszedł.
Zawiesił wzrok na ogrodzeniu i uśmiechnął się pod nosem. Chyba jeszcze nie zdążył dojść do etapu, gdzie martwiłby się o daleką przyszłość. Ale co ona powiedziała? Wampir uśmiechnął się głupio i oparł głowę o ścianę za sobą, podnosząc wzrok na niebo.
— Dzięki, ale... Pod dymem fajek? To jakaś sugestia? — zaśmiał się cicho. — Właściwie to... całkiem łatwo umrzeć. Ironia losu. Ale o postęp się nie martwię, chyba wręcz przeciwnie... Sama widziałaś jeszcze więcej zmian. To intrygujące, co możemy zobaczyć za sto lat. — Umilkł na moment, a zaraz poszedł do kosza, by zgasić niedopałek na śmietnikowej popielniczce. — Chyba powinienem się zbierać... I chyba jednak nie spowoduję wypadku — podjął, wracając do Kat. Sięgnął do kieszeni, by wyjąć kilka banknotów, które wyciągnął w jej stronę. — Dwieście pięćdziesiąt euro. Nie martw się, nie rozwalę go — rzucił z lekkim uśmiechem.

@Katrine Storstrand
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Machnęła tylko ręką. Nie miał za co przepraszać tak naprawdę, raz, że skąd miał wiedzieć, a dwa co poradzić, taka kobieca uroda. Najistotniejsze było to, że jednak się na nią nie rzucił, chociaż przecież mógł. Tak czy tak wszystko zostało wyjaśnione, drążenie krwawego tematu nie miało sensu i była naprawdę wdzięczna, że Enzo nie poruszał tego głębiej. I tak wystarczająco przesrane było żyć wśród istot z dobrym węchem. A poza tym weź rozmawiaj o czymś takim z obcym facetem. No chyba jednak nie. Na całe szczęście temat papierosów był o wiele lepszy do kontynuowania, dlatego też od razu wyszczerzyła się bezczelnie.
- Nie no, co Ty, gdzieżbym śmiała. – parsknęła szczerze, zerkając z lekkim uśmiechem na wampira. – A tak na serio ponieważ teraz palisz, to dym papierosowy przytłacza pozostałe zapachy. Nie twierdzę, że coś do tego mam, żeby nie było. – uniosła w rozbawieniu ręce, bo przecież nie zamierzała mu wypominać nałogu. Dlaczego zresztą by miała. Zaraz potem jednak zastanowiła się nad jego słowami. W jakimś sensie może i nawet miał rację.
- Chyba niekoniecznie. Wiesz, o ile nie wyleziesz na słońce, to to wcale nie jest takie proste. Chyba. Tak czy tak masz rację, świat leci do przodu w takim tempie, że kto wie, czy za kilkadziesiąt lat w ogóle ludzie będą do czegoś potrzebni, bo zastąpią ich maszyny… Już polegamy bardziej chociażby na sztucznej inteligencji i komputerach. Ale tak, patrząc na czasy współczesne a mojego dzieciństwa… Nazwałabym to krokiem milowym. – zgodziła się z nim, chociaż nie wyglądała na kogoś, kto tęskniłby za tamtymi latami. Ot po prostu nie była jakoś specjalnie sentymentalna, bardziej tęskniła za drewnianymi chatkami czy mnóstwem lasów idealnych dla wilkołaka.
- Jasne, jasne. – dźwignęła się z ziemi, otrzepując ubrania. – Mam nadzieję, że nie spowodujesz, bo kto Cię wtedy wyciągnie ze szpitala? – puściła mu oczko, zgarniając banknoty. Nie musiała ich sprawdzać, wiedziała, że jest tam odpowiednia kwota. – Jak rozwalisz, to wiesz, gdzie mnie szukać. Już Ci daję kluczyki. – roześmiała się szczerze, znikając na chwilę w warsztacie, by schować pieniądze do kasy, a Enzo wyprowadziła skuter jego brata. – Wszystko działa, gra i buczy. Trzymaj się tam i jakby co, to dzwoń. Za specjalnie dużo pracy i tak nie mam. – puściła mu oczko, lekko go przytulając na pożegnanie. Dopiero kiedy Enzo odjechał ze skuterem, ogarnęła warsztat i zamknęła przybytek, żeby wrócić do domu. Czy raczej do siedziby klanu, trochę minie, zanim zacznie ją nazywać domem.

@Enzo Lacroix

z/t x2

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach