Liczba postów : 1257
First topic message reminder :
Jechali prawie 30 godzin bez żadnej przerwy. Ona prowadziła przez większość nocy, gdy robiło się widno, zmieniali się przy kierownicy. Szyby w ich kamperze miały wzmocnioną ochronę przed uv, te w głębi w ogóle nie przepuszczały światła. Wóz kupiony za ostatni grosz, ale Tahira nie dbała o to zupełni, gnana przed siebie potrzebą umęczonego serca i przeciążonej głowy. Towarzyszył jej wilkołak, którego nie znała zbyt dobrze, ale wystarczająco, by móc obdarzyć go zaufaniem. 'Dzienna zmiana' i ochrona, której być może potrzebowałaby, aby przebić się do Kairu. Oczywiście można było lecieć, ale niestety wielkie życiowe zmiany nie szły w parze ze zniwelowaniem patologicznego lęku wysokości, który zwyczajnie nie pozwalał Tahirze choćby wejść na pokład samolotu. Dlatego kamper, dlatego dość niebezpieczna droga lądowa... Z małym przystankiem w Bułgarii.
– Za dwie godziny będziemy.– powiedziała, nie odrywając wzroku od trasy. Oboje z Dorienem najwidoczniej mieli problemy ze spaniem w obcych miejscach. Mimo tego, że pozostawali przytomni, nie mówili wiele, właściwie tyle, co nic. Pytania odbijała zdawkowymi tak/nie, albo bliżej nieokreślonymi chrumknięciami. Dłonią przejechała po swojej nagiej głowie, aż do karku, by przez moment rozmasować zbolały kark. Od samego początku trasy, poza bezbarwnym, lekko spłowiałym czarnym dresem jako jedynym odzieniem, szokował brak loków na głowie i lód ziemistej, trupiobladej skóry, od razu zdradzający z kim ma się do czynienia.
– Cały czas nie jestem pewna czy to dobry pomysł. – mruknęła bardziej do siebie niż do Doriena. Ostatnim razem widziała się z Raisą zaraz po tym feralnym balu. Równie szczęśliwe co wścibskie małżeństwo spodziewające się dziecka. Czy rzeczywiście potrzebowała tego na swojej drodze? Westchnęła ciężko.
@Dorien Crawley
_________________
Jechali prawie 30 godzin bez żadnej przerwy. Ona prowadziła przez większość nocy, gdy robiło się widno, zmieniali się przy kierownicy. Szyby w ich kamperze miały wzmocnioną ochronę przed uv, te w głębi w ogóle nie przepuszczały światła. Wóz kupiony za ostatni grosz, ale Tahira nie dbała o to zupełni, gnana przed siebie potrzebą umęczonego serca i przeciążonej głowy. Towarzyszył jej wilkołak, którego nie znała zbyt dobrze, ale wystarczająco, by móc obdarzyć go zaufaniem. 'Dzienna zmiana' i ochrona, której być może potrzebowałaby, aby przebić się do Kairu. Oczywiście można było lecieć, ale niestety wielkie życiowe zmiany nie szły w parze ze zniwelowaniem patologicznego lęku wysokości, który zwyczajnie nie pozwalał Tahirze choćby wejść na pokład samolotu. Dlatego kamper, dlatego dość niebezpieczna droga lądowa... Z małym przystankiem w Bułgarii.
– Za dwie godziny będziemy.– powiedziała, nie odrywając wzroku od trasy. Oboje z Dorienem najwidoczniej mieli problemy ze spaniem w obcych miejscach. Mimo tego, że pozostawali przytomni, nie mówili wiele, właściwie tyle, co nic. Pytania odbijała zdawkowymi tak/nie, albo bliżej nieokreślonymi chrumknięciami. Dłonią przejechała po swojej nagiej głowie, aż do karku, by przez moment rozmasować zbolały kark. Od samego początku trasy, poza bezbarwnym, lekko spłowiałym czarnym dresem jako jedynym odzieniem, szokował brak loków na głowie i lód ziemistej, trupiobladej skóry, od razu zdradzający z kim ma się do czynienia.
– Cały czas nie jestem pewna czy to dobry pomysł. – mruknęła bardziej do siebie niż do Doriena. Ostatnim razem widziała się z Raisą zaraz po tym feralnym balu. Równie szczęśliwe co wścibskie małżeństwo spodziewające się dziecka. Czy rzeczywiście potrzebowała tego na swojej drodze? Westchnęła ciężko.
@Dorien Crawley
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!