Liczba postów : 1257
To była długa noc obfitująca w wiele informacji. Nowy wilkołak w mieście, męczące zeznania, zbierające większość tego co się wydarzyło w dniu celebracji sojuszu, a potem jeszcze rodzinna konfa. Laptop został już zamknięty, noc powoli wchodziła w swoją ostatnią fazę dogorywania. Godzina wilka, tak na to mówili, idealny czas na podsumowania, gdy wampir był już bardzo zmęczony, a trzeba było podjąć decyzje do działania, nie rozmyślania. Tahira podniosła się powoli z krzesła, popielniczka wypełniona była ich wspólnym truciem się. Świadomośc tego, że oddychali bardzo namacalnie wzajemnym powietrzem, była dla niej kojąca, choć... wolała nie patrzeć na to jak wygląda w tym miejscu sufit. Podeszła do ściany z tablicą rozdzielczą nowego systemu, który pozwalał nie używać okiennic tradycyjnych, a tych zautomatyzowanych, antywłamaniowych, dających przyjemną przestrzeń w domostwie bez konieczności panikowania, na myśl o promieniach UV wpadających przez ciężką kotarę czy drewno, które łatwo było zerwać.
Paranoja unosiła się nad stolikiem, ich własna, rodziny, znajomych z którymi prowadzili rozmowy od tygodnia. A jednak chciała wydłużyć ten czas spędzony z ojcem, tak mało* go dzielili mimo wspólnego mieszkania.
– Tyle, jeśli chodzi o Szczęściarza. A co z Hannibalem? Ten kutasiarz biega po Paryżu i morduje ludzi, masz jakieś wieści z pozostałych rodów? – zapytała pozornie lekko, z nosem w telefonie pisząc smsa do Adrienne. – U wilkołaków cisza, nie wiem, czy Marco im zabronił cokolwiek robić w tej sprawie, czy może działania są po prostu utajnione. – dodała, wracając już spojrzeniem do stwórcy. Próbowała nie pokazywać, że się o niego martwi. Na szczęście była taka część Tahiry, która cieszyła się z krzyża, który przyszło mu dźwigać, więc jej mina ograniczyła się do wieloznacznego uśmiechu.
*) panie ojciec pan się nie martwi, że jest oskarżany o zaniedbania. To powsinoga Tahira nie miała czasu, korzystając z obecności Carol, która ogarniała po trochę sklep, po trochę dom, dając przestrzeń starszej wampirzycy do lawirowania między wszystkimi zebranymi srokami.
_________________
Paranoja unosiła się nad stolikiem, ich własna, rodziny, znajomych z którymi prowadzili rozmowy od tygodnia. A jednak chciała wydłużyć ten czas spędzony z ojcem, tak mało* go dzielili mimo wspólnego mieszkania.
– Tyle, jeśli chodzi o Szczęściarza. A co z Hannibalem? Ten kutasiarz biega po Paryżu i morduje ludzi, masz jakieś wieści z pozostałych rodów? – zapytała pozornie lekko, z nosem w telefonie pisząc smsa do Adrienne. – U wilkołaków cisza, nie wiem, czy Marco im zabronił cokolwiek robić w tej sprawie, czy może działania są po prostu utajnione. – dodała, wracając już spojrzeniem do stwórcy. Próbowała nie pokazywać, że się o niego martwi. Na szczęście była taka część Tahiry, która cieszyła się z krzyża, który przyszło mu dźwigać, więc jej mina ograniczyła się do wieloznacznego uśmiechu.
*) panie ojciec pan się nie martwi, że jest oskarżany o zaniedbania. To powsinoga Tahira nie miała czasu, korzystając z obecności Carol, która ogarniała po trochę sklep, po trochę dom, dając przestrzeń starszej wampirzycy do lawirowania między wszystkimi zebranymi srokami.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!