10 I 2023 - On revient toujours à ses premières amours

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
First topic message reminder :

Około północy


Tym razem pojechały obwodnicą, co znacznie przyspieszyło ich dojazd. Zjechały z drogi szybkiego ruchu jakieś dwieście metrów przed tym odcinkiem, gdzie wiadukt wznosił się nad zamkniętym już teraz cmentarzem i skierowały się na południowy wschód. Connie nie mogła nie zastanawiać się nad tym, czy delikwent, którego portret nadal miała w swoim bagażniku, już wiedział o tym, że zarekwirowały jego manele. Nieprzyjemne wrażenie wchodzenia w paszczę lwa rozchodziło się mróweczkami po jej karku, jak wtedy, gdy przychodzi fala dreszczu z zimna. A przecież mogło go tu wcale nie być, mógł znajdować się po drugiej stronie miasta. Nie wiedziały o nim niczego.
Rue Émile Level – tam się kierowały. Od zjazdu z obwodnicy prostą drogą, minąć stację Porte de Clichy, jakieś dwie minuty jazdy. Blisko. Postanowiła zaparkować tuż pod budynkiem, żeby mieć stale baczenie na auto jeśli z niego wyjdą, jak i w razie potrzeby móc szybko się stamtąd ewakuować.
— Która to kamienica? — spytała Soni, wjeżdżając w wąską uliczkę jednokierunkową i zwalniając znacznie, by dziewczyna pokazała jej, gdzie stanąć.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

- Przyjechałyśmy po to, żeby sprawdzić, czy z babcią wszystko w porządku. Bałaś się, że jest w niebezpieczeństwie, to był powód naszej wizyty – przypomniała delikatnie Soni, ani nie zachęcając jej do obudzenia babci, ani też w gruncie rzeczy nie zabraniając jej tego.
Wzięła do rąk puzderko od dziewczyny i bez chwili namysłu je otworzyła, nie przejmując się niczyją prywatnością – poza swoją, oczywiście, stanęła w progu drzwi tak, aby zasłonić matce Soni widok i móc ewentualnie szybko zamknąć pudełeczko i wsunąć je sobie za pazuchę.
- Nie wystarczy ci świadomość, że babcia żyje i jej stan jest stabilny? O co chcesz ją zapytać? Pamiętaj, że zawsze możesz pociągnąć za język matkę, dowiedzieć się, na jak długo tu przyjechała, czy przychodzi regularnie… - wyszeptała jeszcze. – Możemy wrócić do babci kiedy matki nie będzie, żebyś czuła się swobodnie z rozmową.
Sonia sama musiała wybrać pomiędzy tym, co właściwe, a tym, co dobre dla niej, dla jej sumienia i dla spokoju jej ducha. Connie nie dźwigała tego bagażu emocjonalnego na swoich barkach, dla niej obydwie dorosłe kobiety były tylko niuansem, drobną przeszkodą na drodze do poznania prawdy, niemniej jednak zamierzała Sonię wspierać w tym, cokolwiek ona zadecyduje. Przyszło jej nawet do głowy, żeby odciągnąć matkę do kuchni i zagadać ją, by dać Soni czas sam na sam z babcią, ale jednak wzdragała się przed opuszczeniem dziewczyny w tak silnych emocjach. Connie musiała być na tyle blisko, żeby móc złapać podopieczną za rękę w odpowiednim czasie.
Zegar tykał, czas uciekał. Jeśli babcia miała zostać obudzona, Connie nie zamierzała przeszkadzać.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Po otworzeniu puzderka Constanza znalazła dość interesującą zawartość. Obok plastikowych korali i fałszywych pereł, które umiała rozpoznać bez problemu, znajdowały się też kolczyki, które wampirze oko, wytrenowane w drogocennych kruszcach, łatwo określiło, jako biżuterię Art Deco z prawdziwymi kaboszonami szmaragdów. Dalsza inspekcja puzderka przez wprawioną w sekretnych skrytkach Constanzy doprowadziła ją do małej szufladki z podwójnym dnem, gdzie znalazła złożoną na cztery starą, pożółkłą karteczkę oraz medalion. Identyczny do tego, który znalazły w grobowcu, przynajmniej z wierzchu.
Soniu? — odezwał się starty, jak na tarce głos babci, która ledwo otworzyła zaspane oczy. — Czy przyszłaś mnie zabrać do aniołów? Soniu?
Constanza słyszała nieprzyjemny dźwięk zakładania rajstop na stopę, której skórki były zbyt wysuszone lub zahaczone. Tik-tak.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Niby taki był docelowy plan, czy raczej obmyślone tłumaczenie w razie potrzeby. Jednak teraz...musiała dowiedzieć się co u diabła miała wspólnego babcia z jej stwórcą. Westchnęła pod nosem i spojrzała na Constanzę a potem na staruszkę.
- Niby tak, jednak nie dowiemy się od śpiącej tego po co tutaj częściowo przyszłyśmy.
Zauważyła bo jednak znała babcię za dobrze i jeśli już widziała ją na zdjęciach z kimś to ten ktoś musiał coś znaczyć w ich życiu.
- Nie mam z nią zamiaru rozmawiać. Zostawiła mnie dziadkom bez słowa. Odeszła z ojcem nie zostawiając dziadkom niczym śmieć, którego chcieli się pozbyć. Dla mnie znaczy teraz tyle co zeszłoroczny śnieg. To obca osoba.
Przyznała starając się nie unosić chociaż emocje aż nią targały. I jakby na domiar wszystkiego usłyszała głos babci. To wystarczyło, by młoda wampirzyca szybko się opamiętała i doskoczyła do łoża babcinego.
- Buniu...
Wyszeptała z troską przysiadając nieco obok kobiety na wzmiankę o aniołach niemal skrzywiła się i zadrżała czując nieprzyjemne mrowienie. Wzięła wdech i starając się najspokojniej jak potrafiła odezwała się do kobiety.
- Babciu...jeśli tylko chcesz, wpierw jednak proszę byś powiedziała mi i mojej przyjaciółce...wiesz, spotkałam pewnego mężczyznę. Przystojny jasnowłosy...miał Twoje zdjęcie...wasze zdjęcie.
Dodała wyciągając dłoń w stronę babci, gdzie pokazała jej wspólne zdjęcie z jej stwórcą, gdzie obejmował właśnie leżącą kobiecinę.
- Powiesz mi jak on ma na imię? To dla mnie bardzo ważne babciu.
Dodała i spojrzała na Constanzę.
- Mogłabyś sprawić, by w razie czego nie przeszkodziła nam? Chcę pomówić z babcią sama.
Przyznała wiedząc, że sama z bunią będzie mogła na spokojnie pomówić a i Coni będzie też wiedziała wszystko o czym mówiły mając w końcu słuch lepszy niż słoń...no i oczywiście dała jej też do zrozumienia, że nie zrobi kobiecie krzywdy. Nie jedynej osobie, która dała jej swoje własne życie tracąc wszelkie możliwości na poczet tego by ją wychować.
- Wybacz buniu, że zniknęłam bez słowa. Miałam...wypadek. Ale już jest wszystko dobrze. Pomogła mi pewna rodzina. Teraz oni się mną zajęli i pomagają mi tak jak Ty to robiłaś. Jeśli chcesz wszystko Ci opowiem, jednak wpierw proszę byś spojrzała swymi mądrymi oczyma i powiedziała mi, kim jest ów mężczyzna.
Przyznała i ucałowała grzbiet dłoni kobiety. Czuła dziwny zapach w powietrzu, zastanawiała się nawet czy to oznaka śmierci...czy może czegoś innego. Wiedziała, że śmierć ma swój specyficzny zapach, jednak teraz czuła to zdecydowanie mocniej i wyraźniej.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Na kartce znajdował się szkic Temple Romantique de l'Île de Reuilly, którą po wielu latach mieszkania w Paryżu Constanza znała jako popularne miejsce dla zakochanych i oświadczyn. Na spodzie został zapisany coś w rodzaju szyfru, który kobieta z łatwością odszyfrowała dzięki swoim umiejętnościom. Napis głosił: nieparzysty miesiąc, druga środa. Wypadało to akurat dzisiaj.
Babcia rozpromieniła się na słowa Soni i pokiwała głową. Dotknęła wolną ręką, słabowicie medalionu. Na twarz wstąpił rozmarzony uśmiech.
To mój anioł. Zabierzesz mnie do niego prawda? Powiedz mi kochana... powiedz mi... jaki dziś mamy dzień? — zapytała starowinka drżącym głosem. — Twoja matka... ona nie chce mi powiedzieć... ona nie chce...
Dłoń kobieciny zaczęła się trząść w ręce wampirzątka. Była nienaturalnie zimna, babcia miała kłopoty z krążeniem.
Tymczasem, drzwi do łazienki otworzyły się z klik.
Sonia! Mówiłam ci, że masz nie budzić babci!warknęła matka Soni, patrząc spod byka na Constanzę i mierząc ją bardzo złym spojrzeniem.Proszę natychmiast wyjść! Obie!
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Sytuacje, w których Renata posuwała się do złamania barier przestrzeni osobistej obcych ludzi – i jednocześnie pozwalała na to, by ktoś pogwałcił jej własną - zdarzały się naprawdę, naprawdę rzadko. Chłód, jakim się otaczała, w sposób naturalny jej prezencji, jak również ten wyuczony, wystudiowany przez długie dekady, działał na ludzi i wampiry odstręczająco. Tym razem jednak kobieta obróciła się w futrynie drzwi tak, by znaleźć się jak najbliżej pani Evans (co nie było najtrudniejszym zadaniem w tak ciasnej klitce, już chyba w skorupie żółwia było więcej miejsca, niż w tym mieszkaniu), pochyliła się nad nią lekko, utrzymując spięte łopatki i uniesioną wysoko głowę, i usiłowała położyć na ramieniu matki Soni odzianą w rękawiczkę dłoń. Człowieczyna aż cuchnęła trwogą, Connie mocno siliła się, by utrzymać neutralny wyraz twarzy i nie skrzywić się brzydko.
— Z całym szacunkiem, pani Evans, po tym, co pani wywinęła, myślę, że nie wypada pani wyganiać Soni z jej własnego domu powiedziała zniżonym głosem, w kontraście do krzyku tej drugiej.
Stała pomiędzy matką a pokojem babci, robiąc za tarczę. Wprawdzie gdyby pani Evans zamierzała się z nią szarpać, pewnie by wygrała z wiotką Draculą, ale brak tężyzny fizycznej wampirzyca nadrabiała napompowanym do granic możliwości ego.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
- Twój anioł babciu...a powiesz mi jak go zwą? I oczywiście, zabiorę Cię do niego jeśli tylko powiesz mi gdzie mogę go znaleźć. Albo jeszcze lepiej. Przyprowadzę go tutaj do Ciebie dobrze? Zobaczysz się z nim, tylko powiedz mi proszę gdzie mogę go znaleźć i jak ma na imię.
Dodała spokojnym tonem głosu. Była w sumie gotowa powiedzieć starowince o tym co się stało, mniej więcej, oczywiście unikając zdradzenia szczegółów gdy nagle usłyszała wrzask matki. Poderwała się na równe nogi i w mgnieniu oka znalazła się tuż obok Constnzy.
- Jak śmiesz mi mówić co mam robić. To ja jestem u siebie nie Ty. Zostawiliście mnie z ojcem schorowanym dziadkom, nie bacząc na to czy poradzą sobie z wychowaniem dziecka. Nie interesowało Was nic nawet to, czy żyję a teraz nagle sobie przypomniałaś o babci? A gdzie byłaś gdy dziadek zmarł? Nie jesteś moją matką i nigdy nią nie będziesz, moja matka leży tam!
Wrzasnęła wskazując na leżącą babcię. Dla niej ona była jej matką, jej jedyną rodziną tą, która żyła.
- A teraz dla Twojego dobra zejdź mi z oczu nim stracę panowanie.
Wysyczała już nie na żarty. Odwróciła się w stronę łoża babci i wzięła dwa wdechy. Wróciła zaraz do babci biorąc jej dłoń w swoją. Czuła, że kobieta nie ma długiego życia.
- Chcę zostać z babcią sama. Mogłaby Pani zabrać tą kobietę do kuchni?
Poprosiła jednocześnie dając Constanzie do zrozumienia, że starowinka nie ma długiego życia. A ona nie miała zamiaru czekać aż ta skona na jej oczach nie wypełniając ostatniej woli.
- Środa babciu.
Powiedziała do kobiety słysząc, że nawet tego jej matka nie była w stanie powiedzieć konającej kobiecie. Nie pojmowała czemu ta była taka zawzięta.
- Twój anioł odwiedził i mnie. Jednak nie przedstawił mi się...mogłabyś mi zdradzić jego imię babciu?
Ponowiła pytanie mając nadzieję, że ta odpowie jej i będą mogły działać dalej. Jednak ciągle ją zastanawiało, czemu uważała, że był jej aniołem? Może to takie określenie...sama nie wiedziała.
- Buniu...a czemu on jest aniołem?
Gładziła ją nadal po dłoni starając się by dotyk nie był tak bardzo lodowaty chociaż czy to dla niej coś znaczyło? Wątpiła, ona sama była zimna, czuła że krążenie kobiety już nie jest takie jak powinno.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Matka Soni odskoczyła na dotyk Constanzy, jeżąc się jeszcze bardziej.
Starsza pani w przerażeniu dziecka spoglądała to na Sonię, to na swoją córkę, to na panią Moreau. Bardzo się trzęsła z nerwów, od krzyków i oczy zaczęły jej się szklić, wypełnione łzami, które były o krok od spłynięcia na policzki staruszki.
Córeczko... Soniu... Proszę nie kłóćcie się... — błagała, zamykając oczy. — Dobrze, że dziadek tego nie doczekał...
W tym samym czasie matka Soni wyglądała, jakby zaraz miała uderzyć Constanze.
Nie będziesz mi mówić co mam robić. Idź, pytaj babcie o jej mrzonki. Ja wrócę rano, zająć się nią na prawdę, bo ty ją zostawiłaś na śmierć przykutą do łóżka, mała niewdzięczna...
Matka Soni zagryzła zęby, zmierzyła Constanzę ponownie, wzięła z szafki torebkę i z trzaskiem drzwi wyszła z mieszkania. Słychać było tylko jej kroki, jak schodzi w dół po schodach.
Ja... My mieliśmy... Mój anioł na mnie czeka... On... Ja nie pamiętam... Ale czeka na mnie... Mój Raphael o złotych włosach... Musisz go przyprowadzić. To dzisiaj!
I babcia zaczęła płakać.

Od tej kolejki proszę o jedną akcję w poście (np. przeszukała skrzynkę) i maksymalnie dwa krótkie dialogi Wink
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Zimna skorupa Constanzy nie drgnęła nawet na sekundę, gdy gniew pani Evans zderzył się z nią, tak jak słona fala rozbija się w pianę o twardą skałę. Spokój ten był jednak wyłącznie wystudiowaną pozą, wewnętrznie w wampirzycy szalał ogień, jadowite płomienie gotowe obrócić się przeciwko Soni, która wszystko w tej chwili psuła.
Dopiero kiedy matka wyszła z domu i trzasnęła drzwiami, Constanza, udając opiekuńczy, uspokajający gest, żeby zamydlić babuni oczy, chwyciła Sonię za kołnierz, przysunęła do siebie, jakby ją przytulała i warknęła wprost do ucha dziewczyny pół-szeptem:
— SKUP SIĘ!!! Zajmij się babcią!
Miała dosłownie jedną rzecz do zrobienia, jedno zadanie, i mało brakowało, a spieprzyłaby to swoim szczeniackim wybuchem. Dobrze przynajmniej, że nie rzuciła się na matkę z zębami. Gdyby tak się stało, Renata nie dość, że musiałaby skręcić Soni kark, to jeszcze dobić obydwie kobiety. Miała w swoich rękach życie wszystkich trzech i Sonia musiała sobie to uświadomić. Młoda wampirzyca była długowieczna, ale nie nieśmiertelna.
Później miała zamiar odłożyć kasetkę na miejsce, nie wyciągając z niej niczego oprócz tej kartki ze szkicem i kodem. Tę sobie przywłaszczyła.
Temple Romantique de l'Île de Reuilly. Szlag. Przecież do po drugiej stronie miasta…

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Dobrze, że Sonia w miarę panowała nad sobą, chociaż dużo jej nie brakowało a w szczególności gdy matka bezczelnie ośmieliła się nazwać ją niewdzięczną...JĄ?! Ona nie interesowała się nią od wielu, wielu lat a śmiała ciskać się o to, że niby zostawiła babcię na śmierć?! Aż nosiło Sonię i gdyby nie obecność Constanzy pewnie już jej matka leżałaby martwa. Jej słowa jednak zabolały i to bardzo bo nie było jej winą, że zostawiła babcię...nie miała wyjścia. Jednak tamta nie miała pojęcia o tym. A na domiar złego jeszcze Constanza jakby przyklepała rację jej matce bo nawet nie zareagowała na jej słowa, tak jakby to miało być. Bolało ale co miała poradzić? Niepewność i zawahanie pojawiło się w Soni nad wyraz aż za dobrze widoczne. Słowa jakie wypowiedziała do jej ucha kobieta przywróciły nieco jej myślenie. Tak...miały dowiedzieć się więcej. Nie odezwała się do Coni tylko podeszła do babci.
- Przyprowadzę babciu...tak mu na imię? Raphael? Spokojnie nie płacz już obiecuję, że go zobaczysz.
Pogładziła ją delikatnie po czole i włosach. Uśmiechnęła się delikatnie do kobiety. Nie miała zamiaru odmawiać tego babci, jeśli on tam będzie przyprowadzi go do niej, by mogli się chociaż pożegnać, nie wiedziała przecież czy on przeżyje...czy dadzą mu szansę na to by wziął odpowiedzialność za to co zrobił. Czy w jej babcia będzie miała okazję spotkać się z nim jeszcze. A co ważniejsze...czy ona będzie w stanie przeżyć stratę osób, które kochała. Rodzice, zostawili ją dawno temu, dziadek zmarł gdy była nieco młodsza, a teraz...utrata babci na pewno zaboli. A mężczyzna...kim był i czemu ją przemienił? Czy widziała go prędzej? Czy był kimś ważnym w życiu jej babci po śmierci dziadka? No i czemu był on...przecież babcia miała męża...co się stało...kim był ów mężczyzna. Tyle myśli, tyle niejasności...
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Babcia powoli się uspokoiła dzięki działaniom Soni, przestała się trząść. Jej oddech uspokoił się, tak samo jak zapach strachu. W powietrzu pozostały tylko leki, zapach starości, choroby i smuga perfumy Constanzy.
Ja... Wszystko się plącze ale... Ale... Ja... Mój Raphael... Ja go spotkałam przed dziadkiem.... Taki piękny, taki piękny... Najpiękniejszy kawaler jakiego widziałam, wszystkie panienki się za nim oglądały. Ale widzisz... Wezwało go wojsko... On nie był... Nie był stąd. Musiał wracać ale... Ale obiecywaliśmy się, że spotkamy się jeszcze... I... I ona nie chce mnie zabrać... A ja go widziałam, był tutaj... Mój anioł. Pewnie zemarł na tej wojnie i jego duch teraz... — kobiecina znów zaczęła przeżywać. — Jego duch czeka na mnie w tej altanie... W nieparzysty miesiąc w drugą środę... To dzisiaj. W Temple Romantique de l'Île de Reuilly. A ona... Ona nie chce mnie zabrać... Soniu... Ja nie wiem czy dożyję następnego... Czy dożyję marca...
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech, próbując rozegrać w głowie kilka partii szachów na raz. Jeśli pojadą tam obydwie, zostawią babcię samą. Jeśli pojedzie tylko Connie, Sonia będzie znajdowała się poza jej kontrolą i być może posunie się do czegoś bardzo głupiego. Co jeśli pani Evans jednak wróci i znowu zaczną się żreć? A może tego właśnie potrzebowały... i nie, nie mam tu na myśli krwawej rzezi, tylko rozmowę. Czasami wyrzyganie sobie wszystkich przewin i bólu pomagało ludziom w osiągnięciu spokoju.
Co za nadmiernie skomplikowana sprawa. A jej nawet nie zależało na tych kobietach. Jak dla niej obydwie, i matka, i babcia, mogły sczeznąć, wolałaby po prostu nie sprzątać ich zwłok. Liczyła się tylko Sonia, która była pod jej opieką, młodociany wampir, który mógł narobić równie wiele szkód, co wiele pożytku, jeśli będzie potrafił nad sobą zapanować.
— Pojadę tam — zaoferowała wreszcie. — Zostań z babcią, opiekuj się nią. Sprawiłyśmy jej dziś dużo nerwów. Zamknij drzwi, najlepiej zastaw czymś, żeby nikt, pod żadnym pozorem, nie mógł wejść. Nawet matka. Do tamtego parku jest jakieś pół godziny drogi, może trochę więcej. Jeśli znajdę Raphaela i pozwoli mi się przekonać... przyprowadzę go. — Sonia mogła poczuć dziwne mrowienie na karku, jakby nagle przeszedł ją zimny dreszcz. Czy to był strach? Może plan Connie nie brzmiał bezpiecznie...? W końcu we wszystkich filmach rozdzielanie się było złym pomysłem. Ale czy Sonia naprawdę wolałaby zostawić babcię samą sobie, bez niczyjej opieki, znowu...?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
No i wszystko stało się jasne, wampir, który ją przemienił, był z jej babcią jeszcze nim ta poznała dziadka. Jednak czemu mężczyzna nie przemienił babci, nie wspomniał jej kim jest...no tak gdyby tak zrobił oboje byli by martwi...a teraz. Czemu przemienił ją...jakby nagle dotarło do niej czemu. Jednak w tym samym momencie usłyszała słowa Constanzy. Odwróciła się do niej z wielkimi ze zdziwienia oczyma. Chciała zostać z babcią, ale czy podoła? Czy nie odbije jej nagle i nie zaatakuje? Bała się i nie wiedziała co ma powiedzieć, ale skinęła głową zgadzając się z nią. Ale dotarło do niej też jeszcze jedno.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Zorientuje się, że to nie babcia...ani ja.
Przyznała z powagą to, co jej siedziało teraz w głowie. Przecież, jeśli to ten sam wampir, który ją przemienił nie podejdzie do Coni, a co gorsza jeśli tam będzie zacznie uciekać. W końcu znał zapach jej babci i jej samej. Inny zapach mógłby go wypłoszyć. Wszystko jednak zależało od starszej wampirzycy.
- A gdybym to ja poszła? Wiem gdzie to jest. Byłam tam z babcią gdy jeszcze nie raz dobrze się czuła. I nawet nie zwróciłam uwagi...ale i dni się zgadzają...mogłabyś zostać z babcią...Tobie ufam.
Parsknęła pod nosem dopiero teraz łącząc fakty. Jednak jakoś nie pamiętała by widywały tamtego wampira. czas mijał musiały podjąć szybko decyzję. Jeśli Constanza uzna, że sama pojedzie, ta nie stawała okoniem, została wówczas z babcią czuwając u jej boku pozwalając by Coni poszła po wampira, który ją przemienił.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Tobie ufam. Tylko dwa proste słowa, a tak wiele znaczyły, zwłaszcza gdy padły ze strony młodej, zagubionej istoty, dla której przecież Connie jeszcze do niedawna była zupełnie obcą osobą. Złość w starszej wampirzycy, czająca się niczym tykająca bomba zegarowa gotowa w każdej chwili do wybuchu, została rozbrojona, licznik zastygł w odliczaniu. Kobieta westchnęła ciężko i w odruchu wskazującym na gorączkowe myślenie, zastukała prędko obcasem o parkiet. Trochę jakby dzięcioł wystukiwał rytm w korze drzewa.
Sonia miała trochę racji, nie można powiedzieć, że nie. Raphael, o ile naprawdę tak się nazywał, na pewno wolałby zastać tam młodego klona swojej dawnej lubej, niż depczącą mu po piętach agentkę, która nie dość, że zastraszyła jego koleżkę z cmentarza, to jeszcze zarekwirowała wszystkie jego prywatne graty zgromadzone w ossuarium, włącznie z obrazem ze znajomą postacią Nikolaia Draculi. Ale w głowie Constanzy to było jak wystawienie Soni na talerzu drapieżcy. Absolutnie kurwa nie. Facet już raz ją skrzywdził i porzucił, nie ma w ogóle opcji, by Constanza zawierzyła mu życie swojej podopiecznej i karmiła się jakimiś urojonymi nadziejami, że gość może się nawróci, gdy zobaczy znajomą twarz.
Takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach.
— Ja tobie też, Soniu — odparła powoli. Trochę kłamstwo, a trochę nie. — Ufam, że poradzisz sobie z tym zadaniem i właśnie dlatego myślę, że powinnaś zostać. Jesteś jej to winna — spojrzała na starszą panią. — A mnie naprawdę będzie łatwiej dostać się tam autem, niż tobie komunikacją miejską, o takiej porze. To niebezpieczne. Mam pomysł. Pożyczę od babci płaszcz, kapelusz, może jakąś inną, ulubioną część garderoby, którą on na pewno rozpozna. Nie chodzi mi o to, żeby go oszukać, że ja to ona… — Aż tak głupi na pewno nie był. Connie też nie, żeby w ogóle próbować takiego podszywania się. — Ale kiedy zobaczy znajome elementy, na pewno zrozumie, że się znamy. Że jestem od was i że przyszłam po niego. Może będzie przynajmniej zaciekawiony i zechce porozmawiać. Możesz dać mi też coś swojego, jeśli chcesz. Na szczęście — zażartowała, siląc się na łagodniejszy wyraz twarzy.
To była jej decyzja. Jeśli ktoś miał się wystawić jako przynęta, to Constanza zrobi to sama. Była w końcu matką, była gotowa na naprawdę wiele, żeby chronić swoje młode.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Heh...to wszystko było takie w cholerę ciężkie. Nie chciała zguby stwórcy...Ojca. Nie chciała też śmierci babci a jednak widmo śmierci wisiało nad obojgiem. Czemu to wszystko było takie niesprawiedliwe?! Ktoś, kto poświęcił jej całe swoje życie konał w męczarniach, a ktoś kto porzucił ją bez słowa na długie lata nie dając nawet grosza na utrzymanie, żył sobie jakby nigdy nic...albo czemu ktoś, kto wysłuchał jej próśb miał za nie zginąć? Przygryzła nieco wargę rozmyślając nad tym wszystkim jednocześnie słuchając tego co ma do powiedzenia Constanza. W między czasie dostrzegła, że babcia zasnęła, co nie było dziwne, kobieta chorowała i to poważnie, a ostatnie minuty były dla niej bardzo ciężkie. Westchnęła pod nosem i skinęła głową.
- Weź co potrzebujesz.
Przyznała i zdjęła z szyi wisiorek, który zawsze nosiła. Nie było w nim nic niezwykłego, od wisiorek jak wiele innych.
- Nie mam nic innego.
Przyznała z powagą na twarzy. Była gotowa zostać z babcią. W końcu miały nieco do nadrobienia. A ona może miałaby tyle sił i odwagi powiedzieć jej coś więcej...w końcu kobieta i tak umiera...co jej pozostało?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Za przyzwoleniem i z pomocą Soni, Constanza skompletowała sobie odzienie specjalnie na ten akt sztuki, korzystając z rzeczy wiszących luźno na wieszaku w przedpokoju, ale też w szafie. Na koniec wzięła od dziewczyny wisiorek i ścisnęła go mocno w ręku, chcąc pokazać, że wie i rozumie, jak bardzo był dla panienki Evans cenny.
— Przyniosę go z powrotem, obiecuję — powiedziała.
Chciała położyć ręce na ramionach Soni ruchem mającym dodać otuchy.
— Dasz sobie radę. Będzie dobrze. Jeśli nie wrócę za… trzy, cztery godziny, zadzwoń do pana Silvana Zimmermana. Miej przy sobie telefon i pamiętaj, nie wpuszczaj nikogo. Nikogo, proszę cię o to — dodała z naciskiem, zupełnie jakby to ona była panią Evans, która zostawia pięcioletnią córkę w domu. Ale wcale nie chodziło o to, że traktowała Sonię jak berbecia; po prostu ich świat, ten nowy dla Soni, mroczny świat, pełen był niegodziwości i niebezpieczeństw, o jakim zwykłym ludziom nawet się nie śni.
Była gotowa do wyjścia. Z płaszczem babci Soni na ramionach, z jej kapeluszem, chustą i z wisiorkiem Soni schowanym w bezpiecznym miejscu, zbiegła po schodach i wsiadła do samochodu.


[ KONIEC ?? ]

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach