10 I 2023 - On revient toujours à ses premières amours

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Około północy


Tym razem pojechały obwodnicą, co znacznie przyspieszyło ich dojazd. Zjechały z drogi szybkiego ruchu jakieś dwieście metrów przed tym odcinkiem, gdzie wiadukt wznosił się nad zamkniętym już teraz cmentarzem i skierowały się na południowy wschód. Connie nie mogła nie zastanawiać się nad tym, czy delikwent, którego portret nadal miała w swoim bagażniku, już wiedział o tym, że zarekwirowały jego manele. Nieprzyjemne wrażenie wchodzenia w paszczę lwa rozchodziło się mróweczkami po jej karku, jak wtedy, gdy przychodzi fala dreszczu z zimna. A przecież mogło go tu wcale nie być, mógł znajdować się po drugiej stronie miasta. Nie wiedziały o nim niczego.
Rue Émile Level – tam się kierowały. Od zjazdu z obwodnicy prostą drogą, minąć stację Porte de Clichy, jakieś dwie minuty jazdy. Blisko. Postanowiła zaparkować tuż pod budynkiem, żeby mieć stale baczenie na auto jeśli z niego wyjdą, jak i w razie potrzeby móc szybko się stamtąd ewakuować.
— Która to kamienica? — spytała Soni, wjeżdżając w wąską uliczkę jednokierunkową i zwalniając znacznie, by dziewczyna pokazała jej, gdzie stanąć.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Dom, w którym mieszkała Sonia z dziadkami, a później samą babcią znajdował się pod 6 Rue Émile Level. Kamienica czynszowa miała po dwa mieszkania na każdym piętrze. Evans mieszkała z babcią na drugim piętrze, tuż przed zaaranżowanym pod wynajem poddaszem. Ich mieszkanie składało się z wąskiego korytarza, mikroskopijnej łazienki oraz kuchni, oraz dwóch pokojów, salonu i sypialni, która została zaaranżowana na pokój wnuczki.
Pomimo powierzchownego remontu z zewnątrz budynku, klatka schodowa miała zniszczony zamek i pomimo domofonu, wystarczyło mocniej pchnąć drzwi, aby je otworzyć bez używania klucza. Sonia pamiętała to z czasów, gdy wracała z zakupami i nie miała rąk, aby wyciągać je z tylnej kieszeni spodni i używała barku, aby wejść do budynku. Ze swojego miejsca, pod blokiem, Constanza i Sonia mogły zauważyć światło w oknie, które było oknem kuchennym oraz mdłą lampkę w salonie, zmienionym w pokój babci. Pomimo zasłonek mogły też zobaczyć, że w domu ktoś chodzi, zdecydowanie nie jest to obłożnie chora staruszka — ruchy były zbyt płynne.

10 I 2023 - On revient toujours à ses premières amours JUr9KQk
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Sonia bez problemu pomogła wszystko ogarnąć Constanzie i już po chwili ponownie siedziały w aucie. Sama była w totalnym stresie. Co powie babci, jak ona zareaguje co będzie się działo jak się zobaczą. Przecież Sonia nie mogła zostać u babci musiała wrócić do posiadłości. Na szczęście z jej rozmyślań wyrwała ja kobieta za kierownicą pytając o kamienicę. Bez problemu wskazała budynek i już gdy tylko wysiadły zamarła.
- Ktoś jest w mieszkaniu. Babcia nie jest w stanie chodzić.
Zauważyła kierując się w stronę drzwi do klatki, które mocno pchnęła. Nie umiejąc jeszcze dobrze wyważyć siły wiedząc że za człowieka coś co szło opornie trzeba było mocnoej pchnąć by wejść. Zaniepokojona ruszyła przed siebie prosto do mieszkania babci jednocześnie wyciągając klucz do mieszkania z bocznej kieszeni kurtki. Czekała na pozwolenie otwarcia drzwi wiedząc, że ktoś jest w środku najchętniej wparowała by tam z grubej rury nie bacząc na nic. Ale obiecała że będzie grzeczna to raz dwa była wampirem nie chciała ryzykować tego że ktoś mógłby ucierpieć. Nie ważne czy to sąsiad czy może babcia która dziwnym sposobem nagle by ozdrowiała.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

W ostatniej chwili, będąc już jedną nogą na jezdni, Connie cofnęła się i przekręciła malutki, dyskretny dash cam przy przedniej szybie tak, aby objął obrazem wnętrze auta i okna boczne, zamiast maski. Potem wysiadła, włączyła blokadę drzwi i kiedy kontrolka uruchomionego alarmu zamrygała, wampirzyca pognała za Sonią, poprawiając torebkę na ramieniu. Przy drzwiach kamienicy zatrzymała się na moment, rozejrzała po okolicy, a potem wewnątrz klatki schodowej. Zawsze znaj swój teren, pewnych zachowań nie dało się wyłączyć żadnym pstryczkiem.
Nie spodziewała się w tak niereprezentacyjnym miejscu monitoringu, chyba że tego osiedlowego – sąsiadów z piętra niżej i z drzwi naprzeciwko. Zdecydowanie jednak zachowywała czujność, nasłuchując pod każdymi drzwiami, czy w mieszkaniach słychać jakieś odgłosy codziennego życia.
Wreszcie wdrapały się na piętro i stanęły przed mieszkaniem Evansów. Connie położyła dłoń na ramieniu Soni i ścisnęła je pokrzepiająco, po czym pokazując gestem pozwoliła dziewczynie na użycie klucza. Również gestem, odradziła wciśnięcie dzwonka, nie tłumacząc teraz, że jeśli w mieszkaniu był ktoś niepowołany, tylko ostrzegłyby go przed czasem. A jeśli to tylko opiekunka bądź sąsiadka, na widok Soni powinno im ulżyć. Oby tylko zamek w drzwiach był nadal ten sam.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Na kortarzu były drzwi do domu Soni oraz te do mieszkania naprzeciw, gdzie jak Sonia dobrze wiedziała, mieszkało starsze małżeństwo oraz ich wiecznie zabiegana, na oko czterdziestoletnia córka. Pod parapetem stała beżowa kanapa. Wcześniej ona służyła za łóżko małżeńskie dziadków Soni, gdy zaadaptowali swoją sypialnię na pokój wnuczki, ale gdy dziadek zmarł, a babcia została przykuta do łóżka przez chorobę, wymieniono ją na łóżko medyczne dla wygody. Babcia zakazała wyrzucać kanapę, uważając, że jeszcze się Soni przyda, ale w ciasnym mieszkanku nie było miejsca na dodatkowy mebel.
Dzięki wanprzym zmysłom i kiepskiej jakości drzwiom, kobiety słyszały poruszanie się w kuchennej przestrzeni. Pisk gumy butów o linoleum oraz wyciąganie kubków.
Sonia włożyła klucz do zamka, klucz wszedł do środka, ale nie przekrecil się. Zamek został wymieniony. Dźwięki z kuchni zamarły, ale nikt nie rzucił się do drzwi, a jedynie nasłuchiwał.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Nie sądziła by babcia była na siłach zmieniać zamki w drzwiach bo jednak przecież była leżąca a jedynie jej rodzice mogliby się pojawić w domu babci o ile w ogóle by jeszcze o niej pamiętali. W końcu tyle lat minęło od ich ostatniej wizyty więc nie wierzyła w zbiegi okoliczności. Więc jak tylko Constanza dała jej znak, że może otworzyć drzwi i dała jej wyraz wsparcia poprzez położenie dłoni na ramieniu poczuła nieco ulgi i pewności, że podoła spotkaniu z babcią. Wsunęła klucz do zamka i uniosła zaskoczona brew.
- Co u diaska...
Próbowała przekręcić klucz ale ani drgnął. To nie było nic dobrego. W końcu od jej zniknięcia minęło raptem kilka miesięcy...czyżby komuś przyszło do głowy wykorzystać babcię...albo co gorsza...to ON tam siedział i udawał, że wszystko jest cacy. Chciała się odezwać, że słyszy poruszenie się w środku ale nie mogła tego zrobić w końcu jak mogłaby usłyszeć coś, co dzieje się w kuchni. Spojrzała na drzwi na przeciwko chciała zadzwonić tam, nawet już podniosła dłoń do dzwonka, ale powstrzymała się...przecież był środek nocy. Nie mogła od tak zadzwonić do cudzych drzwi w środku nocy! Zaklęła pod nosem i wróciła spojrzeniem do drzwi od mieszkania. Chciała powiedzieć, że ktoś wymienił zamek ale nie wiedziała czy w środku był ktoś taki jak ona czy może wręcz przeciwnie. Wsunęła klucz ponownie i spróbowała jeszcze raz.
- Cholerne drzwi...
Mruknęła pod nosem spoglądając znacząco na kobietę. Ktoś był wewnątrz. Nie mogła ryzykować tym, że nie wejdą do środka a jeśli mieliby wejść nie mogli tego zrobić głośno by nie wystraszyć "gościa" w mieszkaniu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza zmarszczyła brwi i przygryzła dolną wargę. Szlag.
— Na pewno użyłaś dobrego klucza? — upewniła się szeptem. Wymiana zamków leżała na liście potencjalnych trudności, jakie przewidywała, i niestety nic nie mogły z tym zrobić. No trudno, pozostało im tylko zapukać, co też zrobiła. Przecież drzwi nie wyważą. Nawet gdyby chciała, nie dałaby rady, nie bez zaalarmowania połowy dzielnicy strzałem z pistoletu we framugę drzwi. Nie widziała też na razie potrzeby na takie gwałtowne ruchy, przecież nie wiedziały, kto jest w środku, nikogo nie ścigały tak na dobrą sprawę.
Stuknęła trzy razy i nasłuchiwała, czy osoba znajdująca się w mieszkaniu podejdzie do drzwi i spojrzy przez wizjer.
Tak czy inaczej, jeśli nikt nie podejdzie, będzie pukała do skutku, a jeśli tak, to obejmie Sonię ramieniem w opiekuńczym geście i patrząc prosto w wizjer powie coś w rodzaju „Dobry wieczór. Znalazłam zgubę”. Zobaczymy, co się stanie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
W korytarzu rozległy się kroki, bardzo spokojne, ktoś zatrzymał się w połowie korytarza, a następnie znów ruszył. Zaszurała metalowa klapka od judasza w drzwiach, nagle ruchy stały się gwałtowne, szarpanie się z łańcuszkiem przy drzwiach, a później z zamkiem. Drzwi otworzyły się z impetem i pojawiła się w nich ciemnoskóra kobieta z burzą loków, w dresie.
Sonia! — wykrzyknęła kobieta ze łzami w oczach i rzuciła się, aby objąć swoją córkę.
W ten ułamek sekundy Constanza mogła zauważyć, jak szara była twarz kobiety, zmęczona od niewyspania się, a plamy z ketchupu na koszulce wskazywały bardziej roztrzepotanie, niż brak higieny, bo kobieta pachniała jeszcze płynem pod prysznic.

    Soniu, jeśli chcesz uniknąć uścisku, rzuć proszę na spryt.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
- Na pewno...babcia nie wymieniłaby zamków sama...nie jest w stanie...no i tylko lekarka ma klucz...nikt więcej.
Dodała zaskoczona bo to znaczyło, że albo lekarka zmieniła klucz gdy ta zniknęła...chociaż nie...przecież lekarzem jej babci okazała się wampirzyca a to znaczy, że przecież wiedziała co jest grane z Sonią...więc co u diaska...już chciała coś powiedzieć czy zareagować gdy nagle Constanza zapukała. Nie była przekonana czy to dobry pomysł. A co jeśli ten ktoś da nogi? Tym bardziej, że pukały dość późno...Jednak to co stało się chwilę później totalnie ją zaskoczyło. Nim zdołała zareagować ktoś wykrzyczał jej imię i rzucił się na nią obejmując. Zaskoczona nawet nie broniła się nie wiedząc co jest grane. Zaskoczenie wzięło górę w szczególności, gdy kobieta, która ją obejmowała była do niej podobna...Sonia zrobiła wielkie oczy a potem z niedowierzaniem cofnęła się na wyciągnięcie ręki.
- Mama? Jak...gdzie babcia?
Zapytała nawet nie wykazując radości ze spotkania. Teraz? Po tylu latach...dobre sobie!
- Ojciec też jest? Co tutaj robicie?
Zapytała z taką nienawiścią i chłodem w głosie, że włoski dęba stawały. Starała się panować nad wściekłością, która nagle pojawiła się w niej nie wiedzieć czemu.
- Jak się babcia czuje? Musimy z nią pomówić.
Dodała po czym spojrzała na Constanzę.
- To Pani Constanza. Jest ze mną.
Dodała nie mając zamiaru za dużo wyjaśniać. To ona miała sporo do wyjaśnienia...zniknęli zostawiając ją pod opieką dziadków. Nie interesowali się nią od lat...
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Stała za plecami swojej podopiecznej, jak drapieżnik obserwując mowę ciała kobiety, szczegóły jej wyglądu, reakcję Soni – zerknęła także ponad ramieniem pani Evans przez otwarte drzwi do wnętrza mieszkania, wykorzystując ten krótki moment, gdy napadła dziewczynę uściskiem.
Connie nie chciała dać tego po sobie poznać, ale spięła wewnętrznie. Bardzo, bardzo jej się to nie podobało. Stanęła twarzą w twarz z krewną Soni, z kobietą, która zniknęła, z jakiegoś powodu porzucając dziecko… a przynajmniej tak przedstawiała to rozgoryczona Sonia. Wampirzycy przyszła do głowy kwaśna myśl, że Draculowie byli dla Soni lepszą rodziną przez ostatnich kilka tygodni, niż jej właśni rodzice. Poczuła jakiś irracjonalny instynkt obronny wobec dziewczyny, nie mając absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że tej nocy wrócą do domeny razem, tam, gdzie było teraz miejsce Soni i gdzie była ona zadbana i bezpieczna. Nie miała zamiaru zostawić jej na pastwę losu, nawet jeśli matka zaatakuje je obydwie gąszczem niebezpiecznych pytań i zacznie się domagać swoich praw, stawiając Constanzę w niekorzystnej sytuacji.
— Constanza Moreau — przedstawiła się, robiąc fałszywy, bardzo kulturalny uśmiech i wyciągając w stronę pani Evans rękę odzianą w elegancką rękawiczkę. — Jestem… landlady mieszkania, w którym rezyduje teraz Sonia. Zaprzyjaźniłyśmy się i trochę… dotrzymujemy sobie towarzystwa. Sonia trochę pomaga mi w pracy. Miło mi wreszcie panią poznać. Najmocniej przepraszam, że nachodzimy tak późno. Nie przyszłybyśmy, gdyby Sonia nie zauważyła, że w oknie świeci się światło…
Dobrze, że nie były jak wampiry z dzieł popkultury i nie potrzebowały ceremonialnego pozwolenia na przejście przez próg, żeby wejść do czyjegoś domu.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Constanza mogła zauważyć, że drzwi do obu pokojów są uchylone, a z jednego dochodziło pikanie aparatury medycznej oraz pompy z tlenem. Szybki skan wampirzycy potwierdził dane zebrane na temat Soni przez jej szpiegów, odnośnie do mikrego rozmiaru mieszkania, które mogłoby się zmieścić w całości w salonie Moreau, przez stan medyczny babci i umeblowanie. Szybki wgląd na korytarz, dwa okrycia wierzchnie na wieszaku, jeden zdecydowanie babciowy plaszcz i druga, srebrna damska bomberka, dwie pary butów zewnętrznych, jedne babciowe kozaki, drugie to neonowo różowe Nike'i. Nic nie wskazywało na kolejnego gościa.
Mój Boże, jaka ty jesteś zimna, musisz cieplej się ubierać — nie odpowiedziała na żadne pytanie matka Soni. Zmierzyła za to Constanzę ciężkim spojrzeniem, gdy już puściła niechętną córkę, po czym uścisnęła pewnie dłoń w rękawiczce. Nie wydawała się chętna do rozmowy, przynajmniej nie z Constanzą. Spoglądała na nią bardzo podejrzliwie. — Aleksis Evans, matka Soni. Proszę wejść, przebiorę się i wtedy porozmawiamy. Babcia śpi.
Kobieta wpuściła je do mieszkania, weszła do starego pokoju Soni, wyszła z kupką ubrań i zniknęła w ciasnej łazience, mrużąc oczy znów na Constanzę. Śmierdziała strachem, ręce widocznie jej się trzęsły, ale próbowała utrzymać stanowczą postawę. Kluczyk w drzwiach łazienki się przekręcił głośno.
Zostałyście same w korytarzu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Była wściekła to mało powiedziane, gdyby nie to, że to jej matka, pewnie rozszarpałaby ją gołymi rękoma. Gdy matka się odsunęła od niej mamrocząc, że jest wyziębiona Sonia parsknęła tylko wściekle po czym rzuciła toną żalu i bólu jaki nosiła przez te długie lata.
- Teraz się mną martwisz? A trzynaście lat temu jakoś się nie martwiłaś zostawiając mnie z dziadkami. Nie przyjechaliście nawet na pogrzeb dziadka. Nie interesowało Was, to że babcia choruje, że dziadek zmarł...nic Was nie interesowało. Zostawiliście mnie samą jak palec, a gdy nagle zniknęłam pojawiłaś się jakby nigdy nic?! Kpisz sobie ze mnie? Czego chcesz od babci? Dałabyś jej w spokoju odejść a nie męczyć jeszcze swoją osobą.
Warknęła trzymając się tylko dzięki obecności Coni, gdyby nie ona, pewnie skończyłoby się to wszystko bardzo źle. Zapach strachu czuła, jednak nie rozumiała i nie odróżniała go...dla niej strach był obcy. Bardziej zainteresowała ją aparatura pikająca w pokoju obok. Więc gdy matka poszła do łazienki Sonia przeniosła wzrok na Constanzę.
- Przepraszam...ale wejdę na chwilę najpierw do babci. Potem Cię przedstawię dobrze...
Poprosiła, dla niej było jasne, że nie było innej możliwości. Najpierw ona, musiała wyjaśnić nagłe zniknięcie a potem dopiero powiadomi o istnieniu Constanzy. Więc jak tylko powiedziała, tak zaraz skierowała się w stronę pokoju gdzie pikała aparatura. Jednak coś ją zatrzymało. Babcia była za słaba by w ogóle coś pić jedynie mogli podawać kroplówki nawadniające więc skąd dwie szklanki? Stanęła w progu i odwróciła się do Constanzy.
- Coś tu jest nie tak...babcia jest pod aparaturami więc nie jest w stanie sama niczego pić...dostaje kroplówki nawadniające...
Dodała wiedząc, że Constanza będzie wiedziała o co jej chodzi. W końcu dało jej to do myślenia. Jednak na razie chciała zobaczyć babcię. Po prawdzie po to tutaj przyjechała...po części. Uchyliła nieco drzwi i wsunęła się do środka.
- Babciu...
Szepnęła wchodząc do środka i zbliżyła się do łóżka kobiety.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza zdecydowanie nie planowała i nie chciała być ani świadkiem, ani pośrednikiem kłótni pomiędzy córką a matką. Wpadła jak śliwka w kompot i pozostawało jej tylko robić dobra minę do złej gry – czyli jak prawie zawsze. Im bardziej pani Evans okazywała jawną niechęć, tym twardsza robiła się nienaganna skorupa Renaty. Wyprostowana jak struna, łopatki ściągnięte, zimny, elegancki uśmiech na twarzy.
W wymianę zdań nie wtrącała się, nie odezwała się słowem, dopóki nie zostały same. Pomiędzy tym, jak mama Soni zniknęła za drzwiami łazienki, a tym, jak Sonia wystrzeliła do pokoju babci, wampirzyca tylko na chwilę złapała dziewczynę za ramię i pochyliła się ku niej, by szepnąć konfidencjonalnie:
— Pamiętaj, po co tu przyszłyśmy. Na porachunki zawsze przyjdzie czas.
Z młodymi wampirami wszystko mogło pójść dwojako. Z jednej strony Connie poznała już Sonię od najlepszych jej stron i wiedziała, że dziewczyna potrafiła nad sobą panować, było w niej wiele mocno zakorzenionego dobra, była cwana, błyskotliwa i potrafiła odróżnić to, co właściwe, od tego, co właściwe nie było. Z drugiej natomiast, emocje były wybujałe i mogły doprowadzić do niekontrolowanego wybuchu i utraty panowania.
O ile Connie nie wzdragała się przed zabijaniem, tak jednak wolałaby uniknąć bałaganu, którego z łatwością można było uniknąć. Wszyscy zawsze wołali ją do sprzątania po kłopotach, chociaż raz miała nadzieję na jakiś nieco mniej zagmatwany obrót spraw.
Ech, młodzież.
Przed wejściem do pokoju babci nie powstrzymywała Soni. Jeśli już, to postąpiła tych kilka kroków za panienką Evans i stanęła przy futrynie, chcąc mieć oko i na sypialnię, i na resztę pokoi.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Pokój wyglądał tak samo, jak zapamiętała Sonia. Medyczne łóżko, mały stolik kawowy w nogach z telewizorkiem, a obok łóżka nieduży fotel. Ktoś, zapewne matka Soni, zostawiła na nim koc oraz książkę odłożoną na siedzenie, jakieś poczytne romansidło, które zamiast zakładki, leżało z rozgiętym grzbietem otwartym tekstem do dołu. Na komodzie stały leki, lusterko babci, jakieś stare kosmetyki, w tym pomadka, którą Constanza mogła kojarzyć jako bardzo popularną w latach osiemdziesiątych, zdecydowanie przeterminowaną oraz ozdobne puzderko. Babcia zdecydowanie spała, miała zamknięte oczy i oddychała równomiernie.
Nie zareagowała na obecność dwóch gości.
Wampirzyce słyszały również pomruki niezadowolenia matki Soni, która się ubierała w pośpiechu, co rusz strącając coś łokciem i uderzając kolanem o szafkę. Nie miały dużo czasu sam na sam.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Starała się jak mogła byle tylko nie wybuchnąć za mocno i nie ujawnić tego kim była. Prawda była taka, że nienawidziła matki za to wszystko, ciężko było jej zapanować nad sobą widząc kobietę, która od lat nie interesowała się nią, a która teraz nagle pojawiła się i udawała, że nic się nie stało. Słowa Constanzy sprawiły, że nieco ochłonęła i wzięła dwa wdechy nim weszła do pokoju babci. Aparatury tak głośno pikały, że doprowadzały ja do szału. Sonia podeszła do łóżka babci ale widząc, że ta śpi odsunęła się nieco i podeszła do puzderka.
- Powinnam ją obudzić...chociaż na chwilę.
Przyznała bo jednak, musiały dowiedzieć się nieco więcej. Chyba, że...jakby nie było, coś tutaj nie grało. Jej matka w domu babci i to w czasie, gdy ona "zginęła". To było dziwne. Mało tego, reakcja matki, tak jakby ta wyjechała na urlop...jakieś wakacje...zero reakcji w stylu "gdzie się podziewałaś, uciekłaś bez słowa"...dziwne! Nie mniej, Sonia podeszła przeglądając zawartość tego co się znajdowało w pokoju. Koc i książka nie były jakoś czymś interesującym, bardziej była zaciekawiona tym, co babcia miała w puzderku.
- Gdzieś tutaj babcia miała zawsze swoje pudełeczko...o jest.
Dodała sięgając do puzderka i podając go kobiecie. Ona bardziej chciała pomówić z kobietą.
- Myśli Pani, że będzie dobrym posunięciem obudzenie babci? Musimy dowiedzieć się zdecydowanie więcej niż wiemy...
Dodała starając się dobierać słowa tak, by czasem nie wyszło coś co nie powinno. Słyszała pośpiech matki w łazience co tylko bardziej ją irytowało. Nie pojmowała jak można było być tak...obojętnym na to wszystko. Pojawiać się po tylu latach udając, że wszystko jest cacy...nie, zdecydowanie to nie jest odpowiednie. A Sonia była młoda...młoda i dopiero uczyła się wampiryzmu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach