17.01 The Three of Swords

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Słońce zaszło krwawą łuną nad smrodliwym miastem pełnym szarości i deszczowo-śniegowej pluchy. Tak oto nastała druga doba jej nieistnienia, nawet jeśli gospodarz tego miejsca dwoił się i troił, aby kwiat pozbawiony korzeni podlać ukorzeniaczem. Pomimo godzin spędzonych na rozmowie, wciąż czuła się jak oszust, korzystając z cichej przystani, przytulnego doku gościnnego pokoju. Słońce zaszło, a ona obudziła się z mózgiem konsystencją przypominającym watę. Z trudem słyszała cokolwiek, zapuchnięte oczy pozostawały nadwrażliwe na światło. Serce bolało przepełnione żałobą i smutkiem, którego skali nigdy wcześniej niedane było jej odczuć. Kojący, neutralny wystrój kontrastował z bielmem myśli i trudną do zdzierżenia beznamiętnością, bezcelowością istnienia. Podniosła się jednak z łóżka i przeniosła na fotel. Kotary pozostawiła zasłonięte, nie chcąc patrzeć na obmierzłe jej miasto. Wolała ustawić sobie siedzisko przy regale z książkami i w milczeniu ześlizgiwać się niewidzącymi oczami, osadzonymi na bladej twarzy, po okładkach. Spróbować, chociaż nadać myślom inny nurt w oczekiwaniu na przestrzeń psychofizyczną do podejmowania jakichkolwiek działań. Teraz było na to zdecydowanie za szybko.

@Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
To nie problem, ważne jest żebyś dobrze się czuła. — Uśmiechnęła się do Tahiry. Nie mogła mieć przecież pretensji, czy obrażać się o to, że ktoś może potrzebować więcej czasu. Jak dla niej Tahira mogła nawet tydzień unikać lustra. Ida była na to trochę zbyt próżna, zawsze musiała się upewnić, że wygląda dobrze. Poprawiała szminkę po jedzeniu, szybko naprawiała rozmazany od łez tusz do rzęs, a w torebce nosiła szczotkę, którą zawsze gładziła włosy po spacerze. Bardzo szanowała granice Tahiry i starała się ich ani trochę nie przekraczać.
Cieszę się, że jakoś mogę ci w tym pomóc. Uśmiechnęła się, a następnie wyciągnęła rękę do dziewczyny, by mogły razem wstać na jakieś wygodniejsze miejsce i nie pić kawy na zimnej podłodze. Nie to, żeby Idzie przeszkadzała temperatura, ale jakoś wolała zrobić to bardziej cywilizowanie. Oddała wampirzycy fotel i dałą jej wybór, czy ma przysiąść obok niej, czy woli, by przesunęła sobie krzesło.
Jeżeli wolisz słodką kawę mamy jakieś fajne syropy. Ja i Maurice pijemy czarną, ale Silvan pije te dziwne wynalazki. — Podsunęła ciepły kubek w stronę kobiety, jednocześnie nakładając sobie samej ciasta i oddała nożyk towarzyszce. Na chwilę zapadła cisza.
Tahiro, jeżeli potrzebujesz się wyżalić, to ja zawsze wysłucham. Możemy też obejrzeć film albo po prostu posiedzieć razem. Powiedz tylko czego potrzebujesz, bo nie chcę przypadkiem popełnić jakiegoś błędu. Wiem, że jestem dużo młodsza i wychowana w innych czasach, dlatego wolę zapytać wprost: czy mogę ci jakoś pomóc? — Powiedziała to ze słabym uśmiechem, cały czas próbując utrzymać kontakt wzrokowy z ciemnym oceanem smutku w jej oczach.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Cieszę się, że możesz mi z tym pomóc... – przyznała otwarcie, wciąż pozostając przy angielskim, choć akcent miała mocno orientalny, niczym emigrant, który ledwie kilka miesięcy wcześniej dostał się na wyspy. Mimo wszystko ów starobrytyjski brzmiał ciekawie, tak inaczej w ustach wampirzycy, która zwykle mówiła w tym domu po francusku. Zapłakała z nią pozbyła się części włosów, czując niezwykły chłód na karku i lekkość głowy. Wraz z lokami opadły wszystkie skręty nasączone toksyką, miała wrażenie, że na poziomie samych skojarzeń w końcu przestała czuć swąd spalenizny i rozkładu. Powróciła na fotel i przyjęła kawę. Odmówiła słodziwa, w kierunku mleka nawet nie spojrzała, pozostawiła dla siebie refleksję, że wie jaką kawę pija ojciec dziewczyny, że specjalnie dla niego trzyma krowią wydzielinę gruczołu mlekowego w swojej lodówce. Wciąż tam jest. Domek na kółkach po tysiąckroć bardziej rzeczywisty, niż kamienne mury kłamstw i niedopowiedzeń. Zapatrzyła się w toń kawy, nie widząc w niej swojego odbicia. Jej myśli sączył się powoli, nieco bezwolnie zważywszy na okoliczności. Przyjmowała słowa Idy, rozmyślała o nich, o tym jak różne są ich losy.

– Zgarnął mnie z ulicy niedługo po pierwszych krwawieniach. Nie wiem... miałam wtedy dwanaście, może trzynaście lat. Wszystko co wiem, pochodzi od niego. Wszystko co umiem, o czym marzyłam, do czego aspirowałam. Do bycia wampirem przygotowywał mnie dziesięć lat. Chyba... byłam młodsza niż Ty, kiedy obudziłam się dla nocy. Nie byłam pewna czy się uda, on nigdy wcześniej tego nie robił, rytuał dyktowało mu serce i wiara. – jej głos był pozornie spokojny, gdy tak patrzyła na czarną toń. Przeszkadzało jej, że coś z dawnego życia wciąż ma na głowie, ale może to było potrzebne, taka forma przejściowa. – Lubiłam jeszcze jako człowiek chodzić do hammamów. Kobiece miejsca, bardzo... inne, niż świat poza murami. Niewiele mówiłam, one często patrzyły na mnie ze współczuciem, widząc jak młodo zostałam wydana za mąż, choć była to tylko przykrywka. Potem martwiły się, że moja ziemia jest jałowa. Że nie urodzę dziecka mężowi i on mnie odprawi. – upiła łyk czarnej goryczy, która zdawała się być i tak lżejsza, rozwodniona, daleka od tego co czuła, co przesądzało się w słowach. Dawne życie.
– Uwielbiałam wschody słońca, czasem, gdy spał, wymykałam się w przebraniu i brałam naszego konia, by galopować przez wydmy okalające wioskę w której się zatrzymaliśmy na jakiś czas. Lubiłam gwar rozmów, zapach targowiska za dnia, kiedy wszystko tętniło życiem. Lubiłam suchość w ustach po tygodniach wędrówki i sytość żołądka. Sok owoców ściekający po brodzie po tym, jak przez jakiś czas nic nie dane było mi jeść. Chciałabym tam wrócić i odejść na dobre. Mam dość tego wszystkiego, tego miejsca, w którym znalazło się moje życie. Zazdroszczę Ci bardzo wiesz? – w ostatnim stwierdzeniu nie było agresji, wręcz przeciwnie, jakaś miękkość przegranego, który wie, że i tak nigdy nie miał szans na wygraną.

@Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida uśmiechnęła się pokrzepiająco do Tahiry, chociaż sama nie wiedziała czy będzie wystarczającym pocieszycielem w tym wszystkim. Mogła jedynie słuchać, przytulać, uśmiechać się i próbować powiedzieć coś, co polepszy, a nie pogorszy sprawę.
Dlatego też, piła powoli kawę, wsłuchując się w opowieść, próbując chociaż trochę sobie wyobrazić miejsca o których mówiła; czasy, które znała jedynie z kart podręczników od historii, a i to nie do końca było prawdą, bo w Polsce skupiano się praktycznie tylko na Europie, i jej konfliktach. I chociaż słuchała i nawet na chwilę nie opuściła wzroku, to nie mogła zmienić tego, że robiło jej się po prostu przykro. I w pewnym momencie już nie wiedziała, czy ciężar na jej żołądku spowodowany jest przez los Tahiry, czy jej własny.
Wiedziała, że jej życie nie było nawet w połowie tak smutne jak życie starszej kobiety. Ona miała kochającą rodzinę, wychowywała się w naprawdę szczęśliwym otoczeniu. Mogła decydować o sobie, o tym gdzie i jak będzie chciała się uczyć, o tym czy wolała nosić spodnie czy sukienki. Nie była praktycznie nikomu podporządkowana, jak zadecydowała, że będzie naukowczynią i wyjedzie do Paryża, to po prostu to zrobiła. I ona rozumiała, że Tahira nie miała takiej możliwości. Z drugiej strony, Idę po prostu bolało to całe wspominanie. Ona też tęskniła za tym wszystkim. Chciałaby znowu przytulić się do mamy tak, aby ona nie myślała, że jej córka zaraz umrze przez hipotermię. Chciała zobaczyć i poczuć na twarzy wschód słońca, nie krzywić się przez ilość cukru jaką babcia Jadzia dodawała do sernika. Chciała wyjechać na jakieś wyspy i poopalać się w cieniu palmy, chciała znowu uczestniczyć w normalnym życiu młodej doktorantki w stolicy jednego z największych europejskich państw. Chciała nie martwić się za każdym razem jak pojawiała się wśród ludzi, że kogoś zagryzie. I chociaż życie z Mauricem trochę zmieniło to co czuła i może już nie nienawidziła bycia wampirem tak mocno jak zazwyczaj, jednakże dalej czasami w środku nocy marzyła, by do tego wrócić. Tahira nie musiała o tym wiedzieć, ale bardzo źle trafiła ze stwierdzeniem, że jej zazdrościła. Następnego dnia mijały trzy lata od momentu kiedy Silvan sprawił, że została wieczna. I to Ida zazdrościła Tahirze, że mogła się przygotować do tego wszystkiego, że wiedziała co się wydarzy. Olszewska nie miała żalu do swojego opiekuna, że zrobił to co zrobił, ona pewnie na jego miejscu postąpiłaby podobnie. Co nie zmieniało faktu, że opowieść wampirki, a najbardziej jej podsumowanie sprawiła, że coś pękło w Idzie, chociaż blondynka nie była tego jeszcze świadoma.
Postanowiła zignorować retoryczne pytanie postawione na końcu, nie chciała obracać rozmowy w inną stronę, nie chciała pokazywać jak w nią to wszystko trafiło.
Przykro mi. — Tylko tyle zdołała z siebie wydusić, w końcu opuszczając wzrok. Niby taka mądra, niby geniusz i przyszła lauretka wielu nagród w dziedzinie chemii, a pokonały ją uczucia i słowa. — Mogę się jedynie domyślać co czujesz i naprawdę, naprawdę mi przykro.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Nie spodziewałam się, że ten czas, data bez większego numerologicznego sensu, że to będzie moment na to, by robić tego typu podsumowania. Ludzie tak teraz robią prawda? W grudniu, przed nowym rokiem? Zbierają swoje dokonania i słabości, a potem obiecują sobie, że będą inni. To takie smutne, ze nigdy nie przeskoczą samych siebie. – upiła łyk kawy, zdając sobie sprawę, że ciężko jej w pamięci odtworzyć moment, gdy piła ją poprzednio. Jakby jej los spisany na papirusie, został przedarty i nadpalony, a oko jaźni uciekało dużo bardziej w przeszłość niż tu i teraz, w ostatni tydzień czy miesiąc. Tam pozostała tylko czarna ziejąca rana.
– Zazdroszczę Ci, bo widzę ile Silvan wkłada energii w to, żeby mieć z Tobą kontakt i wychodzić naprzeciw Twoim oczekiwaniom, naginać się do myślenia istoty urodzonej teraz, na przełomie wieków, wyrosłej w tak odmiennym świecie. My... mój... – słowo "ojciec" nie było w stanie przejść jej przez gardło. Jej ziemista, chłodna twarz zapadła się w żałobnej drętwocie. – Jesteśmy niby z tego samego pola, dzielimy język, wiarę i czas. Dziesięć lat przygotowywał mnie do tej roli i po co? Jaki to ma sens, skoro potem... – jej pierś zafalowała boleśnie, z trudem powstrzymywała łzy. Milczenie i odraza. To wszystko, co miał jej do zaoferowania. A przecież znał ją najlepiej ze wszystkich. W końcu uczynił ją na obraz swój i podobieństwo. Poczucie krzywdy nie miało już jak wzrosnąć, infekować dalej. Utożsamiała się z nią i była nią cała. Chciała tylko, by był z niej dumny, a teraz sama ta myśl mieszała gniew z dojmującą rozpaczą. – Mówią, że martwi nie czują. Martwi nie tańczą. Jak myślisz Ida... może my już jesteśmy martwe, a odchodzimy wtedy, gdy zdamy sobie z tego sprawę? Dlaczego zatem to wciąż tak boli? – bełkot złamanej kobiety przechodził płynnie z angielskiego w arabski, którym zmartwiała dusza złorzeczyła modląc się. Podwinęła nogi, dla własnej wygody a łzy płynęły dalej, choć zdecydowanie ciszej. – Ja po prostu chciałabym przestać to czuć. Nawet teraz, gdy zniszczyłam swoje więzienie, nawet teraz czuje tę zależność. Nie ma łańcucha, nie masz sznura, ale jest wciąż nić. Nie mogę przestać o tym myśleć... – zaskamlała w końcu, nie myśląc o tym jak trzydziestolatka posiadająca wciąż swoją ludzką rodzinę, nie posiadająca perspektywy choćby wieku, miała jej na to odpowiedzieć i dopomóc. Z drugiej strony czasem właśnie dziecko mogło obnażyć prawdę najskuteczniej, nie posiadając umysłu skażonego nadmiarem doświadczenia, które wykrzywiałoby obraz. Nie na darmo trójjedynia miała prócz staruchy i matki w swoich szeregach dziewicę.

@Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida trochę wewnętrznie się skrzywiła, kiedy zrozumiała że ona też kiedyś będzie traktować ludzi jako oddzielny byt, ciekawostkę socjologiczną, a nie część społeczności do której należy. Teraz rok to dla niej nadal był szmat czasu, a kiedyś przyjdzie taki moment, że nie będzie sobie zaprzątała tym głowy. Koncepcja uciekającej młodości była już dla niej żartem ze śmiertelnych. Kiedy kończyła się młodość, skoro niektórzy żyli ponad millenium?
To nie chodzi o numerologię. Bardziej o upływ czasu. Kiedy jesteś rok bliżej do śmierci i masz wrażenie, że nic nie osiągnąłeś to taki nowy start wydaje się atrakcyjną opcją. Zamykasz jakiś rozdział, by otworzyć kolejny. — Dla niej w sumie było to zabawne, bo takie postanowienia czy rozliczenia ze sobą w jej przypadku, bardziej sprawiały, że odsuwała rzeczy na wieczne poczekaj, zamiast zająć się nimi tu i teraz. — Myślisz, że my możemy przeskoczyć samych siebie? Wątpię. Tylko nasza świadomość własnej porażki i własnych wad jest rozciągnięta na wieczność, zamiast ledwo kilka dekad. — Zakończyła gorzko, chociaż być może powinna pocieszać kobietę i przytakiwać jej, zamiast wchodzić w iście dekadencki humor.
Opuściła wzrok, kiedy Tahira mówiła o Silvanie. Czy faktycznie tak było? Czy musiał się dla niej naginać? Miała jakieś szczególne wymagania co do niego? Nagle jej też zrobiło się strasznie przykro. Zawsze myślała, że z Zimmermanem byli jak dobrzy przyjaciele-współpracownicy. Czasami się kłócili, czasami było gorzej, ale większość czasu po prostu byli zakręceni na punkcie tych samych rzeczy, więc wszelkie konflikty znikały, kiedy pojawiali się razem w labie. Nawet różnica wieku nie była straszna, kiedy zaczynali rozmawiać o różnych transporterach glukozy w krwi.
Objęła wampirzycę, przyciskając ją lekko do własnej piersi, sunąc opuszkami palców po skórze głowy.
Nie definiuje cię to, kto cię stworzył. Nie definiują cię więzy krwi, pozycja w rodzinie. Liczy się to. — Mówiąc to stuknęła w pierś Tahiry. — Jest wiele ludzi którzy cię kochają i lubią po prostu za ciebie. — Uśmiechnęła się, głaskając dziewczynę po plecach. Ona sama nie mogła powiedzieć złego słowa o Sahaku, ale wiedziała, że często troska i miłość w tak bliskich relacjach jest wyrażana przez hardość i surowość.
Zastanowiła się chwilę co jeszcze mogła powiedzieć. Często nie można było nic poradzić na ból, trzeba go było po prostu przeżyć, nauczyć się z nim żyć. Ciężko było jej cokolwiek na ten temat powiedzieć, szczególnie, że tutaj wchodziły w grę naprawdę skomplikowane uczucia i związki.
To nie przestanie boleć. Będzie bolało mniej, pewnie dlatego, że przyzwyczaisz się do pełnej siły tego uczucia, ale to dalej będzie jak zadra na sercu, która pojawia się w najgorszych momentach. O niektórych rzeczach, niektórych krzywdach i niektórych osobach nie da się zapomnieć. Musisz po prostu dać sobie czas kochana, na szczęście masz go całe mnóstwo. I nie jesteś z tym sama. — Sięgnęła po filiżankę, by jedną ręką nadal obejmując Tahirę, napić się kawy. Współczuła jej bardzo i starała się wkładać w swoją wypowiedź jak najwięcej emocjonalności, zamiast suchej laboratoryjnej analizy i wykładu na temat poradni leczenia długotrwałego bólu.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Śmierć i czas to coś, co nie dotyka nas tak samo, jak kruche istnienie ludzi. – odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy, należycie rozważając słowa towarzyszącej jej kobiety. Jej myślenie o ile absolutnie adekwatne do sytuacji, empatyczne i mądre w kategoriach ludzkich, spajające się w słowa terapeuty, któremu kilka lat temu Tahira odważyła się zwierzyć się ubierając opowieść w odpowiednie ludzkie formy, brzmiały w jej uszach nierealnie. Lęk przed śmiercią był motywacją do zmian, lęk przed starością w samotności, lęk przed niedołężnością i słabością, która zbijała ludzkość w rodziny, we fronty wzajemnej pomocy. Te obawy nie dotykały w żaden sposób wiecznych, bolesna zadra jaką uczyniła inkwizycja na społeczności indywidualistów zacieśniła w pewnym sensie kręgi rodowe, te współzależności wynikały jednak z czegoś innego. Wampiry i wilkołaki pozostawały młode i sprawne, w imię kaprysu mogły rozmnażać się w każdej niemalże chwili. Podobnie czas zdawał się mieć takie znaczenie tylko pozornie. Tahirze zdawało się, że wraz z czasem było tylko gorzej, a wszelkie jej próby odzyskania równowagi w układzie w którym występował jej ojciec spełzały w ostateczności na niczym. Logicznym wnioskiem było odciąć się z tego równania, ale nawet teraz, ledwie dwa dni po widowiskowym zerwaniu rodzinnych więzów, Tahira intuicyjnie przeczuwała, że musiałaby wyrwać sobie serce, aby nie było już miejsca w którym posępny Ormianin mógłby się znaleźć. Serca, w które przed momentem dotykała ją Ida.

Oparła się na jej barku, smutna i zniechęcona.
– On mnie zdefiniował. Nim go spotkałam byłam ulicznym śmieciem. Nie mam nic do zaoferowania światu bez niego Ida...– wyszeptała zdruzgotana tą myślą.

@Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach