15 I 2023 أدعي على ولدي وأكره من يقول أمين

4 posters

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
18 Rue La Boétie, Paryż
Restauracja SPHERE
Wczesne godziny wieczorne

The SPHERE wita wszystkich odwiedzających przestronną salą podzieloną na trzy strefy, barową oraz dwie, rozdzielone prostymi ściankami z drewnianych słupków, jadalne. Pierwsza, gdzie dominowały stoliki dla dwojga i krzesełka, była najbardziej adekwatna i oblegana w porze lunchu, druga, bardziej przytulna, z aksamitnymi kanapami i głębokimi fotelami, zachęcała do nastrojowych rozmów przy kolacji i winie. Miękkie światło nadawało intymności całej przestrzeni.
Sahak zarezerwował i wykupił jeden ze stolików z dwiema wygodnymi kanapami oraz te znajdujące się w pobliżu, aby zapewnić sobie i córkom swobodę rozmowy.
Pojawił się wcześniej, przed umówioną godziną. Rezerwacja na nazwisko Darbinyan sprawiała, że gdy jego córki dotrą na miejsce, szef sali przyprowadzi je do stolika. Zamówił za całą trójkę menu carte blanche z dopasowanymi doń winami. Był ciekaw, co zaserwuje im szef kuchni w sześciu daniach, jakie miały zostać im podane, gdy zjawią się kobiety.
Odwiesił płaszcz na wskazanym wieszaku, usiadł na fotelu. Kelner zaproponował mu lampkę wina na oczekiwanie, z której skorzystał. Białe, lekkie wino uprzyjemniło mu lekturę Influence et manipulation: L'art de la persuasion, którą zakupił oglądając w skupieniu Księcia. W skupieniu nie dlatego, że nie znał dzieła Machiavellego, ale zastanawiając się, jak wiele rzeczy działało w systemach ludzkich, a w tych wampirzych już nie, skoro mistrz zarządzania, na którego powoływano się współcześnie, nie dał rady wobec umiejętności Szczęściary.
Zabawne.
Bardzo gorzko i nieprzyjemnie. Dlatego wziął inną książkę. I czekał. Ciekawe co będzie pierwsze, gotowość szefa kuchni do serwowania czy Halide.
Jak cień, siedział na kanapie, ubrany od stóp do głów w czerń, garnitur z miękkiej wełny, nie najnowszy, raczej taki, który można nazwać codziennym, w którym czuł się normalnie, nie jak małpka w cyrku. Na serdecznym palcu jak zwykle lśnił różaniec-obrączka.

@Halide Darbinyan
@Tahira Darbinyan

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Halide Darbinyan

Halide Darbinyan
Liczba postów : 81
Nie często zdarzało się, aby młodsza Darbinyan pojawiała się gdzieś zgodnie z umówionym czasem. Głównie dlatego, że paryskie ulice zdawały się jej nigdy nie sprzyjać, ale po części również dlatego, że nie zależało jej na punktualności na tyle, aby się spieszyć i wyruszać w drogę z wystarczającym zapasem czasu. Gdyby mogła, to spóźniłaby się pewnie i na własny ślub. Chociaż do tego też już prawie doszło ostatnim razem. Jednakże jeśli istniały jakieś spotkania, na które wolała być na czas, były to spotkania zaplanowane przez jej ojca. A przynajmniej zazwyczaj starała się być na miejscu przynajmniej na styk.
Po krótkim spacerze, za swoją drogą przyjemnym dla oka szefem sali, odwiesiła swój płaszcz oraz szalik, którym jednak zdecydowała się owinąć na ostatnią chwilę przed wyjściem. Oczywiście mogła po prostu nie korzystać z umiejętności rodowej i pozwolić sobie zamienić się w chodzącą kostkę lodu, ale z jakiegoś powodu bardzo lubiła sprawiać wrażenie żywej. Z nadal delikatnie zarumienionymi przez zimowy wiatr policzkami skierowała się w kierunku Sahaka, który w swoim garniturze wyglądał, jak jakiś mafiozo czekający na swoich równie niebezpiecznych partnerów biznesowych. Faktem było, że był na swój sposób szefem mafii. W końcu mafia była rodziną, a i Scaletti byli rodziną, więc wszystko się zgadzało. Aczkolwiek na spotkanie z nim nie przybył nikt na pierwszy rzut oka niebezpieczny. No, chyba że ktoś przyjrzał się Halide na tyle, aby dostrzec ukryty za jej wszystkimi promiennymi uśmiechami śmiercionośny błysk w oczach.
Zanim jeszcze zdążyła usiąść starszy Darbinyan mógł poczuć jej perfumy. Tym razem padło na męża numer pięć, czyli delikatne nuty pomarańczy i bergamotki doprawione jaśminem, goździkami oraz mirrą. Zapach bardzo bogaty, intensywny na tyle, że nieprzyzwyczajony nos jakiegoś nieszczęsnego wilkołaka bądź wampira mógłby uznać, że aż dusi.
Zajmując w końcu miejsce na kanapie przy stoliku pozdrowiła Sahaka używając arabskiego, jednakże jej następne słowa były już po francusku. 
— Niemożliwe, wyprzedziłam Tahirę? — Zapytała po przywitaniu ojca, rozglądając się dookoła, jakby jej siostra miała potencjalnie wyskoczyć spod któregoś stołu. Obok siebie odłożyła również swoją torebkę. Jasne może i traktowała swoją Birkin Bag niczym sama Jane Birkin, wypychając ją teczkami, notesami i bóg wie czym oraz przyczepiając do niej wszelakie breloczki, ale no bez przesady, na ziemi jej kłaść nie będzie.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Gdy więc pozwolił Bóg, by noc istniała,
I gdy gwieździsta rozlśniła powała,
Na cień swój spojrzał – i pragnąc wydostać
Zjawę – zamierzył dać jej własną postać


To nie było tak, że ona nie była na czas. Po prostu wyszła zakładając, że jej siostra się spóźni a sam nie chciała pozostawać w otoczeniu ojca, nie chciała dzielić z nim dojmującej ciszy, której żadne z nich nie zamierzałoby przebijać. Drugiemu na złość. Sobie na złość. Wyszła więc i przechadzała się z dala od wielkich szklanych okien, paląc niespiesznie papierosa za papierosem. Jej głowa była pulsująca zżerających ją odśrodkowo myśli i emocji kłębiących się tuż pod powierzchnią skóry, unoszących się na tłuszczu jak rozległe przezroczyste oka, łypiące na nią przeraźliwym strachem.

Dopiero gdy zobaczyła wchodzącą do restauracji Halide, ruszyła za nią bezgłośnie jak cień. Starsza siostra, anioł stróż nad niewinnością człowieka, rzemieślniczki osadzonej tak mocno w ziemi, czerpiącej z niej profity, dobra umieszczone weń ojcowską dłonią. Kroczyła za nią jak drzewo, z rozłożystymi gałęziami ciemnych kędziorów, z twarzą pozbawioną uśmiechu, sękatą dwoma wiekami użerania się z mrokiem zaszytym we własnym dna istnienia. Roztaczała wokół siebie inną aurę, ziemistą, drzew zwilżonych ożywczą wodą, mchem i wetywerią, kadzidłem wychwalającym boga i mirrą, nieodłącznym elementem tejże miłości.
– Można tak powiedzieć. – powiedziała tuż za nią, bardzo niedbale, choć to nie wina przecież była Halide, nie pchała się pomiędzy nich, nigdy nie była to jej intencja. Tak po prostu wyszło. Taka decyzja została podjęta. Po prawdzie, cieszyła się z obecności swojej ukochanej siostry. Bez niej nie przyszłaby na to spotkanie.

Wsunęła się na swoje miejsce, możliwe odległe od Sahaka, drapiąc się po odsłoniętej kości obojczyka. Czarna koszula, którą miała na sobie była ewidentnie męska, wpuszczona w równie czarne, wełniane spodnie ściągnięte minimalistycznym skórzanym paskiem. Dopiero czwarty guzik licząc od kołnierzyka był zapięty, a za nim niknął rzemień – jedyna ozdoba, na którą zdecydowała się Darbinyanka tego wieczoru. Druga dłoń trafiła na błyszczący blat. Opuszek mimowolnie zaczął wybijać chiftetelli, gdy patrzyła w bok, ze ściągniętymi brwiami wypatrując kelnera, chociaż jak znała życie, to pewnie już dawno wszystko było zamówione. Tyle, jeśli chodzi o wolną wolę. Ostatecznie mogła nie jeść, to w końcu też był jakiś wybór.

@Sahak Darbinyan @Halide Darbinyan


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Nie zdążył przeczytać zbyt wiele. Ledwie kilka akapitów minęło, a zjawiła się, ku jego zdziwieniu jako pierwsza Halide. Odstawił kieliszek, zamknął książkę i odłożył ja na bok. Uśmiechnął się do Halide oczami, tylko kącikami, w których pojawiły się zmarszczki. Zauważył Tahirę chwilę później, nie dość, że pachnącą odrzucająco papierosami, to w znajomej koszuli. Był pewien że na samym dole znajdzie ormiańskie Սահակ wyhaftowane na jego życzenie.
Nieco — jego głos nałożył się na ten należący do pierworodnej Darbinayna. — Zamówiłem dla nas sześć dań z Carte Blanche. Nie wiem, co nam podadzą. Jak wcześnie wyjechałaś? — zapytał. Obrócił nóżką kieliszek, ale już nie pił. — Przyniosłaś ze sobą papiery?
Wskazał głową na wypchaną ekskluzywną torbę młodszej Darbinyanki. Skrupulatna kobieta o ostrym jak żyletka humorze uwielbiała cyferki i tabelki prawdopodobnie podobnie jak on, chociaż zapewne z zupełnie innych względów. Nie dziwił się temu, sam przecież wpoił im, że pieniądze są jedną z najważniejszych wartości, które pomogą im przeżyć, gdyby niebo miało spaść im na głowy.
Sam również rozumiał, że wakacje się skończyły. Wrócili z rauszu, który otworzyła impreza urodzinowa Tahiry, a kończył Sylwester (lub później dla niektórych), gdzie kokaina sypała się lepiej niż śnieg w Alpach, alkohol lał strumieniami, a sama rezydencja Maurice widziała rzeczy niewyrażalne w języku ludzi i aniołów. Czy też tak im się zdawało na kacu. Nadszedł czas, aby wziąć się w garść i wrócić na utarte tory.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Halide Darbinyan

Halide Darbinyan
Liczba postów : 81
Przybycie Tahiry, pomimo jej ciemnego stroju oraz równie ponurego nastroju, rozpromieniło młodszą Darbinyan. Widok Tahiry zawsze ją cieszył. Od lat witała ją tym samym szczerym uśmiechem, nieważne jak ciężka była ich aktualna relacja. Można by powiedzieć, że pod tym względem naprawdę wcielała się w rolę najmłodszego dziecka, patrzącego na swoją starszą siostrę spojrzeniem pełnym podziwu oraz zaufania. Przywitała się z nią, obserwując  jak zajmuje ona, najbardziej oddalone od ich ojca, wybrane przez siebie miejsce.
— Bardzo wcześnie. — Mruknęła, ewidentnie niezadowolona przez to, do czego zmuszają ją paryskie warunki drogowe. W odpowiedzi na kolejne pytanie kiwnęła głową na potwierdzenie i sięgnęła do swojej torby, wyciągając z niej różową, plastikową teczkę wypełnioną prognozami oraz różnorakimi innymi dokumentami, którą następnie podała ojcu z lekkim uśmiechem. Pretensja spowodowana dłużącą się drogą zniknęła zastąpiona pogodnym nastrojem, jaki budziła w niej praca. — Uznałam, że przekażę ci je osobiście, korzystając z okazji, że i tak się widzimy. Swoją drogą, pogoń rodzinę, żeby przesłali wszystkie dokumenty do rozliczenia, niektórzy się ociągają, a mamy już piętnastego.
Po tej prośbie zamilkła, kończąc tym samym swój halidowy bełkot księgowej. W końcu niektórzy podobno nie lubią rozmawiać o pracy podczas posiłków. Halide może i nie należała do grona takich osób, jednak uznała, że z dobroci serca oszczędzi reszcie Darbinyanów słuchania jej monologów na temat tabelek, rozliczeń i podatków. Chociaż pogrążenie swoich myśli w tematach pracy przynajmniej pozwalało jej łatwiej ignorować nieprzyjemnie napiętą atmosferę panującą przy zajmowanym przez nich stoliku.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
We wszystkich językach, które Tahira poznała w ciągu swojego życia, nie sposób było opisać jak bardzo zazdrościła Halide. W jej oczach drugie dziecko reprezentowało wszystko to właśnie, czego ojciec mógł oczekiwać od obu córek - właściwą odległość, właściwą samodzielność, właściwe stonowane emocje, właściwe zaangażowanie i porządek, którego próżno było szukać u pierwszego dziecka. Cóż, nauczony doświadczeniem z pewnością wprowadził pewne modyfikacje w proces wychowania i edukacji, dopieścił niedociągnięcia i pomyłki prototypu. Stukanie palców przyspieszało, kompulsywnie, Tahira zapatrzona w okno nie miała kontroli nad myślami wybrzmiewającymi w opuszkowym accelerando.

– To po co nas właściwie tu zaprosiłeś. Jaki jest cel tego spotkania?– powiedziała nagle, do własnego odbicia w szybie, a jej dłoń zamarła w bezruchu. Burza wisiała w powietrzu, ciężką ciszą, napięciem oczekiwania. Od balu październikowego wiedziała, że będzie źle, ale jakościowa zmiana tektoniki ich relacji była znacznie głębsza, niż się spodziewała. Szwajcaria tylko potwierdziła jej najgorsze obawy. A może marzenia? Ta pozycja w układzie krzyża, zawsze była tak bardzo niejednoznaczna. Słońce i niesione z nim opadnięcie masek... Uciekała przed tym, czy tegoż właśnie pragnęła? Policzki jej płonęły, liczyła, że spacerując po okolicy i czekając na Halide choć trochę wytraci nagromadzone iskry. Myliła się. Zebrała ich cały pokaźny pakiet.

@Halide Darbinyan @Sahak Darbinyan

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Różowa teczka Darbinyanki korespondowała ze stertą brokatowych teczek, które kiedyś Sahak kupił na promocji w popularnym dyskoncie i które nadal od czasu do czasu pojawiały się w ramach ochrony dokumentacji, chociaż były warte swojej ceny i szybko się rozpadały. Przejrzał szybko sprawozdania Halide, przekładając kartki tak, aby nie zrobić bałaganu i skanując
Silvan zasugerował, że powinniśmy spędzać więcej czasu ze sobą, zwłaszcza że w Szwajcarii było tyle osób, że nie sposób znaleźć chwilę tylko dla waszej dwójki — odpowiedział Tahirze, unosząc tylko jedną brew i przelotnie spoglądając na starszą wampirzycę. W jego głowie obie dziewczyny wyglądały jak młode wyrzutki, które zgarnął z ulicy, z wielkimi oczami zafascynowanymi nowym światem, który się dla nich otwierał.
Tahira, dotykająca swoich nowych, czystych włosów, skręconych w sprężynki, dzięki zabiegom pomocnych kobiet w hammamie i kosmstykom od ojca czy Halide wybierająca swoją pierwszą parę kolczyków, pożerająca wzrokiem wystawę u jubilera w poszukiwaniu największych, najbardziej dzwoniących okazów.
Zaniedbałem was obie w ostatnim roku — dłużej, ale już to krótkie przyznanie się do winy było dość niespodziewane, jak na niego. Widział coraz wyraźniej co zrobił źle. Gdzie zachował się nie tak. Nawet on miał sumienie, nie zamierzał naśladować wszechmocnego, który zabija córki Hioba, aby testować mężczyznę.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Francis, starszy szef sali z daleka obserwował stolik przy którym siedziały wampiry. Mężczyzna zamówił trzy razy komplet dań, a on nie mógł dopuścić, by kelnerzy zaczęli przynosić dania zanim wszyscy zaproszeni goście się pojawią. Takimi klientami zawsze zajmował się osobiście, kiedy wykupywana została jakaś część sali, pragnął zrobić wszystko, by spotkanie przebiegło w sposób, który zapewni jego restauracji pozytywne recenzje i polecenia wśród równie bogatych znajomych.
Za każdym razem gdy do Sahaka dosiadała się jego córka, do stolika podszedł sommelier, oferując wybór win, które miały się idealnie komponować do pierwszego posiłku. Oferował również inne napoje, jeżeli kobiety nie zdecydowały się na żaden z trunków proponowanych przez niego.
Kilka minut po przybyciu Tahiry, do stolika podszedł młodziutki kelner, zgrabnie niosąc trzy talerze jednocześnie. Ubrany był w elegancką koszulę i fartuszek, na dłoniach miał jedwabne rękawiczki. Jego włosy były zaczesane na żel, by przypadkiem niesforny włos nie zrujnował nikomu posiłku. Wpierw postawił naczynie przed Halide, następnie swoją porcję dostała Tahira, a na koniec talerz wylądował przed Sahakiem.
Barwione plasterki jabłka, wzbogacone różnorakimi dodatkami smakowymi. Przed państwem ser z majerankiem, boczek z cynamonem, burak z chrzanem i marchew z goździkami. Czy życzą sobie państwo dolewkę wina? — Zapytał spokojnie kelner, po czym odpowiedział na ewentualne pytania co do posiłku, skłonił lekko głowę i oddalił się, zostawiając miejsce na prywatność i rodzinne rozmowy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Halide Darbinyan

Halide Darbinyan
Liczba postów : 81
Niespokojna atmosfera otaczająca spotkanie Darbinyanów zdawała się zagęszczać z każdym uderzeniem palców Tahiry. Przynajmniej z perspektywy Halide, bo Sahak wydawał się, jak zawsze zresztą, niewzruszony. Szatynka nie była pewna, czy ten faktycznie tego nie widział, czy ignorował to z premedytacją.
— Więc planujesz spędzać z nami od teraz więcej czasu? — Zapytała krótko, nie do końca przekonana co do postępowania mężczyzny, nie kryjąc zwątpienia w swoim głosie. — Czy może to takie jednorazowe spotkanie pro forma, żeby uciszyć poczucie winy spowodowane jego słowami?
Z dwóch córek Sahaka, Halide bez wątpienia była tą spokojniejszą, bardziej ustępliwą. Jednak kto z kim przystaje, takim się staje, więc nic dziwnego, że po latach spędzonych z Tahirą zdarzało jej się pokazać od mniej pokornej strony, odnajdując w sobie namiastki swojej hardej osobowości sprzed wielu laty.
Zanim otrzymała odpowiedź na swoje pytanie, przy stoliku pojawił się kelner niosący zamówione przez Sahaka dania. Chociaż nazwanie tego, co znajdowało się na położonych przed nimi talerzami daniem, byłoby jak nazwanie kałuży oceanem. Niemniej jednak te cztery malutkie plasterki jabłka wystarczyły, aby doprowadzić Halide do śmiechu, który usilnie próbowała zamaskować kaszlem, zasłaniając zdradzające jej rozbawienie usta wierzchem dłoni.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Silvan..., leśny zagajnik, przestrzenie dżdżystego wytchnienia od piekła codzienności, choć teraz raczej, gdy narzucili sobie dystans, dodatkowy ciężar drenujący z energii nostalgią i tęsknotą. Mimowolnie uśmiechnęła się - pierwszy raz tego wieczoru - na wspomnienie dobrotliwego mężczyzny, który widział tylko wierzch góry zatopionej w arktycznym, słonym morzu. Co by musiało się wydarzyć, żeby jedna kolacja mogła cokolwiek zmienić? Słodka naiwności...

Nagle zesztywniała, a fala wściekłości ponownie przyszła, tym razem rozogniając jej policzki, błyszcząc czerwienią w czarnych oczach patrzących się w stół. Cień uśmiechu zniknął, zaciśnięte zęby sprawiały kobiecie fizyczny ból. Kiedy bowiem zakłada się złą wolę drugiej osoby, każde słowo z łatwością można było odebrać jako atak, szyderstwo, kpinę. Albo test. Nocny wędrowiec ukształtował w niej bestię, poranioną, wygłodniałą, z futrem poszarpanym bliznami i ranami, które nie chciały się zagoić. I teraz ów czarny kundel warczał wściekle, dopatrując się w samym przywołaniu Silvana nad darbinyańskim stołem, jako podstęp, próbę, w której Sahak chciał sprawdzić, jakie ów imię wywoła efekt u starszej córki. A ona dała się złapać na haczyk, odsłoniła się jak nowicjuszka, dając oręż w nierównej walce o przetrwanie. Gniew na niego i siebie nasilił się, zawłaszczał kolejne połacie ciała i umysłu, tym jaskrawiej błyszcząc na tle zielonego kontrastu.

– Zdecydowanie więcej wina. – wycedziła do kelnera, przez czerwoną mgłę nawet nie widząc skrawków wyrżniętych z tego samego owocu dla całej trójki. To nie była prawda, ale paranoiczna wampirzyca i ten talerz uważała za kolejny policzek, zmuszanie do jedzenia tego samego robaczywego owocu. Rodzinny wieczór. Bardzo chciałaby zatrzymać się w tych myślach, wycofać, odejść, ale kostki domina upadały w niej jedna po drugiej, jedna po drugiej...

@Sahak Darbinyan  @Halide Darbinyan  @Ida Antonina Olszewska

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Jabłko.
Owoc poznania dobra i zła. W teorii oczywiście, bowiem było to błędne tłumaczenie ze względu na bliskość jabłka oraz owocu w zapisie greckim. Językowe błędy prowadziły do niezamierzonej symboliki, stawiając tak niepozorny owoc za symbol zmiany i obnażenia, symbol grzechu.
Jednak to co leżało na talerzu nie było w żadnym zakresie prawdziwym jabłkiem, a jedynie deformacją, nasączoną aromatami czego innego. Nie dość, że niemal przejrzyste, to jeszcze żałośnie smutne. Jak jego próby stworzenia rodziny ze swoimi córkami. Z perspektywy czasu wiedział, że powinien był przemienić ukochanego Halide, tego pierwszego, zanim doszło do tragedii i nie pozwolić Tahirze na jej ucieczki. Bardziej sterować światem, niż być dającym wolność Wszechojcem, którego spojrzenie cały czas czuje się na karku.
Telefony działają w obie strony, Halide — powiedział jej, unosząc brew w górę, nieco rozbawiony. — W korku też da się rozmawiać.
Tahira chociaż dzwoniła.
Spróbował jednego plastra jabłka, ale zdecydowanie przytaknął na decyzję Tahiry. Więcej wina. Musiał czymś zmyć dziwny aromat boczku, który nie wchodzi w symbiozę z fakturą miąższu jabłka. Zimny tłuszcz zwierzęcy Sahak tolerował jedynie w formie bezpośredniego, surowego trupa, którego właśnie rozszarpał. Nie na talerzu.
Nie tyle poczucie winy, co zbudowanie czegoś nowego. Żebyś nie musiała marznąć samotnie na spacerze.
Gdy Maurcy i Ida uprawiają swój akrobatyczny seks. Tego już nie powiedział na głos. Właściwie mentalnie też tamta trójka robiła niezłe akrobacje.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Kelner szybko wrócił z odpowiednim winem, które powinno pasować do obiadu. Wymienił szkło, stawiając przed wampirami trzy czyste, wysokie kieliszki, a następnie pokazał wybór butelek, gdzie najtańsze z win zaczynało się od kilkuset euro za kieliszek. Pierwszy był oczywiście w cenie menu degustacyjnego, kolejne jednak były już doliczane do rachunku.
Tutaj mamy wino wytrawne, ale lekkie i świeże. Jest to wino białe, z ręcznie zbieranych winogron w zaprzyjaźnionej restauracji winnicy. Subtelne o średnio intensywnym zapachu z nutami cytrusów i jabłek zachwyca swoją mineralnością. Delikatne białe letnie owoce, mokre kamienie, wysoka kwasowość na podniebieniu. Bardzo orzeźwiające, lekkie i przyjemne. Można wyczuć zielony agrest, białą porzeczkę i cytrynę. — Kelner naopowiadał się o winach, a następnie polał wszystkim to, które wybrali. Nastęnie zerknął na nieruszone przez większość danie.
Przepraszam, czy wszystko w porządku? Nie dostaliśmy wcześniej od państwa wiadomości na temat alergii żywieniowych, ale jeżeli możemy jakoś poprawić państwa komfort to możemy zaproponować wersję ograniczającą niektóre alergeny bądź respektującą wybory żywieniowe. — Kelner z poważną miną spojrzał na klientów. Zazwyczaj jeżeli takich informacji nie podano przy rezerwowaniu stolika, to nie pozwalano na nagłą zmianę menu, ale kierownik sali tak bardzo chciał wypaść dobrze przed tymi gośćmi, że prawie dostał palpitacji, kiedy zobaczył jak Halide się śmieje, a reszta ledwo rusza ich wyborne przystawki.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Przestrzenie pozornie neutralnego terenu, eleganckiego i wytwornego, na miarę statusu jakim cieszyła się rodzina Darbinyan, były wypełnione trucizną i zgnilizną, przeciekającą przez wycięte oczy w nałożonych na twarze maskach. Młodsza z sióstr musiała obserwować z rosnącym niepokojem, jak pomiędzy jej ojcem a Tahirą z każdym zdaniem — tym wypowiedzianym i niewypowiedzianym — rosło napięcie. Tylko tematy z nią związane, neutralne, dotyczące pracy i zainteresowań, sprawiały, że oboje na moment spuszczali z tonu, by chwilę potem znów okrążać się jak wściekłe koty, bez słowa, nastroszeni do granic możliwości.

Ten wieczór nie mógł skończyć się dobrze...

W krzywym tańcu pozorów i kłamliwej kurtuazji w końcu Sahak postanowił podzielić się nowiną o swoich zaręczynach. Ciężko było rozeznać, czy właśnie ta informacja przelała czarę goryczy w starszej wampirzycy, czy może fakt, że na pytanie dotyczące jej wyprowadzki z Rue des Archives na rzecz nowożeńców dowiedziała się, że Ci posiadają od dawna własne mieszkanie, a kamienica zawsze należała tylko i wyłącznie do Tahiry, zaś jej ojciec bywał tam tylko gościnnie. Blada jak ściana, w wielkim rozgoryczeniu bez słowa pożegnania opuściła to miejsce, kończąc tym samym rodzinne spotkanie, które w założeniu miało doprowadzić do ocieplenia stosunków między rodzicem a córkami. Cóż, ogień który niedługo potem strawił ściany wiekowej kamienicy, również nie dał tej relacji zbyt wiele ciepła...

[KONIEC]

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach