Liczba postów : 1257
First topic message reminder :
Rok powoli chylił się do swych ostatnich chwil. Każdy zmierzch tutaj, był rozkosznie pokryty śnieżną, migotliwą bielą. Księżyc, podobnie jak mijający 2022 gasł w oczach, ustępując pola rojom gwiazd widocznych z wampirzej, bezpiecznej enklawy, umieszczonej w pewnym oddaleniu od pozostałych domostw. Tahira pomimo dostępu do pokoju w domku gościnnym, większość dni spędzała w swoim prezencie urodzinowym, potężnej oryginalnej ciężarówce Coca-coli, który był jako tako przystosowany do celów mieszkalnych. Mróz co prawda nie za bardzo sprzyjał spaniu, ale też dwustulatka raczej nie spała, tylko patrzyła się w przestrzeń, rozmyślając o swoich życiowych wyborach i demonach wciąż podgryzających jej pięty.
W tę poniedziałkową noc wypełzła niespiesznie ze swojej karminowej jamy pokrytej świeżą warstwą zimowego opadu atmosferycznego. Przeciągnęła się swoim stalowo srebnym termicznym kombinezonie i narzuciła na barki niedbale żarówiaste różowe ponczo z wyszytymi seledynowymi lamami. Rozstawiła leżak (aboslutnie letni) nie mając doprecyzowanych planów, nie chcąc jednak na razie inicjować czegokolwiek. Milczenie było bolesne, podobnie jak brak rozmówcy, ale ból był jej przyjacielem tak jak ekstatyczna przyjemność. Dwie strony tego samego medalu. Po spaleniu pierwszych trzech fajek, które w szwajcarskim kryształowym były intrygującym doznaniem, sięgnęła po otomatone - jedyny instrument, który odważyłaby się używać w takich warunkach atmosferycznych. Bez większego zażenowania rozpoczęła elektronicznym pierdzikiem wypełniać przestrzeń obejścia smętną melodią...
@Constanza Moreau
_________________
Rok powoli chylił się do swych ostatnich chwil. Każdy zmierzch tutaj, był rozkosznie pokryty śnieżną, migotliwą bielą. Księżyc, podobnie jak mijający 2022 gasł w oczach, ustępując pola rojom gwiazd widocznych z wampirzej, bezpiecznej enklawy, umieszczonej w pewnym oddaleniu od pozostałych domostw. Tahira pomimo dostępu do pokoju w domku gościnnym, większość dni spędzała w swoim prezencie urodzinowym, potężnej oryginalnej ciężarówce Coca-coli, który był jako tako przystosowany do celów mieszkalnych. Mróz co prawda nie za bardzo sprzyjał spaniu, ale też dwustulatka raczej nie spała, tylko patrzyła się w przestrzeń, rozmyślając o swoich życiowych wyborach i demonach wciąż podgryzających jej pięty.
W tę poniedziałkową noc wypełzła niespiesznie ze swojej karminowej jamy pokrytej świeżą warstwą zimowego opadu atmosferycznego. Przeciągnęła się swoim stalowo srebnym termicznym kombinezonie i narzuciła na barki niedbale żarówiaste różowe ponczo z wyszytymi seledynowymi lamami. Rozstawiła leżak (aboslutnie letni) nie mając doprecyzowanych planów, nie chcąc jednak na razie inicjować czegokolwiek. Milczenie było bolesne, podobnie jak brak rozmówcy, ale ból był jej przyjacielem tak jak ekstatyczna przyjemność. Dwie strony tego samego medalu. Po spaleniu pierwszych trzech fajek, które w szwajcarskim kryształowym były intrygującym doznaniem, sięgnęła po otomatone - jedyny instrument, który odważyłaby się używać w takich warunkach atmosferycznych. Bez większego zażenowania rozpoczęła elektronicznym pierdzikiem wypełniać przestrzeń obejścia smętną melodią...
@Constanza Moreau
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!