Three kings both great and high

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
30 XI 2022 roku
godz. 21:30

O Aniele radości, znasz ducha niemoce?
Znasz ty łkania i nudy, i wstyd ze zgryzotą,
I trwogi nieskreślone, w długie, straszne noce,
Trwogi, co jak dłoń kartę, serce trą i gniotą?
O Aniele radości, znasz ducha niemoce?

Była to pierwsza strofa wiersza Sprzeczności, Charlesa Baudelaire, jaka została nadrukowana na szklaną płytę i postawiona na wprost wejścia do Galerii SAPHIR. Na drzwiach do lokalu wisiała karteczka, swoim wzorem i fontem pasująca do zaproszenia, jakie otrzymał Louis.
L'événement est clos
Je suis désolé
Galeria zachęcała miękkim światłem, odbijającym się od ścian, na których umieszczono obrazy o tematyce nieszczęścia i melancholii, wraz z innymi fragmentami wiersza, w różnych kompozycjach, malowane na ścianie, wywieszone w kaligrafii średniowiecznej w antyramie czy jako wystające litery, płaskorzeźba.
Pośród dzieł, wypożyczonych oraz nabytych przez galerię, znajdowały się za pancernym szkłem takie perły jak Paul Gauguin Nevermore, Frederic Lord Leighton Lachrymea, barokowa Artemisia Gentileschi Maria Magdalena jako Melancholia oraz Domenico Fetti The Repentant St. Mary Magdalene. Oczywiście oprócz znanych dzieł i klasyków, pojawiły się również płótna współczesnych autorów.
Po wejściu Louisa przywitała kobieta w małej czarnej, na niebotycznych szpilkach, wyglądająca troszeczkę jak Gillian Moore, która odebrała ewentualne okrycie wierzchnie i poprowadziła wampira do miejsca, gdzie siedział Sahak, pożegnała się i obaj mężczyźni mogli usłyszeć, jak wychodzi z lokalu. Cała obsługa w SAPHIRze była ludźmi i nie miała pojęcia o tym, że właściciel galerii jest Dzieckiem Nocy. Sahak nie utrzymywał familiantów od dekad. Tak samo miało się ze wszelkimi innymi biznesami Darbinyana. Wolał obdarzyć ludzi pracą niż zaufaniem.
Sahak siedział na białej ławce w formie topornego prostopadłościanu. Uniósł wzrok na Radnego i poklepał miejsce obok siebie.
Dobry wieczór, Radny — przywitał się zmęczonym głosem, ale miłym dla ucha, może nieco zachrypniętym. Pachniał głównie papierosami oraz paryskim powietrzem, jakby wrócił ze spaceru. Wpatrywał się w obraz przedstawiający nagą kobietę bez twarzy w błękicie, współczesne dzieło. — Mam nadzieję, że ostatnie dni przyniosły ci spokój, a jeśli nie, to obdarzy cię nim wystawa. Ostatnie dni, mistrzowie muszą powrócić do domów.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Zaprawdę dobrze prawili mędrcy - nigdy nie przychodź w gości z pustymi łapkami. I co z tego, że miejscem spotkania była galeria, do której jedzenia raczej się nie wnosiło? Tajemny pakunek z cukierni Jacusia nie zagrażał tutejszym obrazom – co najwyżej linii fit odwiedzających po spożyciu bomby kalorycznej pod postacią ślicznie zapakowanych w papierowe pudełeczko kilku sztuk pączków z podziałem na budyń i marmoladę.
- Szanowna Panienko. - Louis nie zamierzał ukrywać poczęstunku - ba, już na wstępie pokazał urzędującej damie w czerni siateczkę z niespodzianką i zapewnieniem, że pod żadną pokusą nie spożyje łakoci w pobliżu dzieł. Uspokoiwszy dziewkę, pokłonił się jej elegancko, jak na odpowiednio ubranego do okazji Azjatę przystało: ot w przemyślanie dobrany krój stroju, odkryty dopiero po zdjęciu wełnianego płaszcza ku uciesze istot lubujących ochronę przed zimnem nieprzychylnej paryskiej pogody.
Odgłosy stawianych kroków niosły się echem po sali jako i wędrowało spojrzenie po płótnach obrazów spod dłoni wielu znamienitych artystów. Do niektórych mężczyzna żywił wyraźny sentyment – z tutejszej puli ślepia zastygły na dwóch konkretnych egzemplarzach: Lachrymea oraz Maria Magdalena w “roli” Melancholii – najbliższa długowiecznemu sercu, w którym niemalże natychmiast odezwał się niemy głos sentymentu.
- Ojcze Darbinyan... - jako że wiara nosiła wiele twarzy, niestosownym było witanie osoby pokroju Sahaka słowami religii powszechnej. W mniemaniu Louisa najbezpieczniejszy grunt niósł znamiona neutralne – niekiedy również zwane bezpłciowymi. Prócz tego w grę, przynajmniej z jego strony, weszło poluzowanie sznura oficjalnego tonu - stąd też słodki poczęstunek dla Gospodarza i brak wzmianki o przynależności czy zajmowanym stanowisku. Dziś obaj stali jak równy z równym w otoczeniu pięknej publiki, którą aż żal było żegnać.
- Zależy, jak rozumieć pojęcie, bo to, co jednym przynosi spokój, innym może wydawać się nieco szalone. To, co robię, nie musi mieć sensu dla nikogo poza mną - Rachel Wawthorne. - chociaż Azjata mógł sprawiać wrażenie kapryśnego, cenił sztukę na wielu płaszczyznach: zarówno tych namacalnych palcami rąk jak i eterycznych, do których nie sięgał żaden zmysł. W taki czy inny sposób “Wiatr” bowiem tak raczono na niego mówić, przejawiał ewidentne zainteresowanie spotkaniem, czego dowodem było, chociażby chwilowe krążenie po sali z końcowym przystankiem definiującym spoczynek obok mężczyzny i przekazaniem poczęstunku.
- Pączki z marmoladą i budyniem na osłodę smutku przed pożegnaniem. - skoro niektóre “dzieci” galerii miały niebawem opuścić jej mury, to należało załatać dziurę żalu i goryczy czymś przyjemniejszym. Przy okazji był to całkiem sympatyczny podtekst, pod którym tańczyło właściwe przesłanie tytułowane podzięką za zaproszenie. 

@Sahak Darbinyan

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Niech więc będzie takim spokojem, jaki sprawia ci największą przyjemność, szanowny Louisie. Nie potrzeba tytulatury, chociaż tak się przedstawiam, od lat nie pełnię czynnej posługi. Raczej przywiązanie do tożsamości w zmianach przez wieki, gdy nosi się wiele imion. Wystarczy Sahak, najbardziej prawdziwe — Louis mógł wyczuć coś na kształt nieprawdy, ale nie do końca. Nie budziły się na karku alarmy wykrywającego kłamstwa daru Theotokos, a jedynie uczucie niedopowiedzenia. Zapewne nie było to imię nadane na chrzcie chłopcu z Haystanu, a jedynie to, do którego najbardziej się przywiązał wampir przez wieki. Sahak podziękował oczywiście za pączki. Sam lubił jedzenie, jako kolejną formę sztuki, magię przypraw, które dla wampirów tym bardziej musiały być mistrzowsko skomponowane, aby ludzka beztroska nie zaburzyła balansów wyostrzonych kubków smakowych. — Chociaż może okazać się najbardziej adekwatne w najbliższym czasie.
Podał Louisowi beżowy folder, w którym znajdował się w folii list od szczęściary oraz transkrypcja fragmentu rozmowy Scaletti na szyfrowanym kanale komunikacji cyfrowej i płyta CD z tym samym urywkiem rozmowy: nagraniem z ekranu Sahaka, z kamerami członków rodu i czatem tekstowym, gdzie ród wybiera mężczyznę na swojego reprezentanta.
Przykro mi, że jestem aniołem niosącym smutne wieści. W dobie najnowszych informacji rodzina wybrała mnie na swojego reprezentanta, zajmując miejsce, które pozostawiła puste Szczęściara. Dlatego pragnę przekazać ci to, jako że taka była jej ostatnia wola jako Głowy Rodu i moim obowiązkiem jest utrzymać jej dziedzictwo.
Był szczery w swoich słowach, niezaprzeczalnie i bez niedomówień. Egon, Bastien, Halide, Tahira, Marigold, Raisa i Nasir, którzy uciekli daleko, poza łapska Hannibala ze względu na jej ciążę, kochał ich i chociaż tego nie okazywał zbyt często, właściwie wcale, zależało mu na ich dobrobycie. To był jego język miłości.
Dał się zaznajomić z treścią Louisowi. Nie zamierzał wypytywać mężczyzny, nie zamierzał naciskać. Wszyscy mieli tajemnice. Sahak żałował, że okopana w swoim strachu Szczęściara nie zdobyła się na krok ku nim w sposób szczery i otwarty. Może zrozumiałaby, że mają więcej wspólnego ze sobą, niż jej się wydaje. Mężczyzna nieświadomie pomasował ukryty pod czarną koszulą nadgarstek kciukiem, a później dotknął swojego karku, gdzie było widać ślad po wampirzych zębach, bliznę przemiany.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Lepiej, cieplej – wystarczy samo Louis. - ktoś kiedyś puścił plotę: a bo słuchaj mordo, Ci Radni to takie stare badyle z jeszcze większymi we własnych rzyciach – dawno i nieprawda, czego jednym z takich przykładów był Louis: wampir niby wiekowy, a jednak o mocno zmiennym charakterze - poważnym i dziecinnym jak nieprzewidywalna pogoda w górach.
- A nie lepiej by zamiast mi, spokój otoczył szczęściem nas? - imię Sahak faktycznie nie brzmiało jak to nadane komuś przez matkę w dniu jego urodzin. Co prawda Radny nie posiadał zalety “spowiednika”, nie wiedział też na ile mężczyzna mówił prawdę, a jaki procent stanowiły kłamstewka w jego słowach, ale nie było to dla niego istotne, podobnie jak wiele innych spraw, które stanowiły grunt przynależny wyłącznie rozmówcy. On sam rozumiał motyw przyjęcia nowej tożsamości, co zdradził posłaniem Sahakowi charakterystycznego dla siebie uśmieszku, pod którym skrywało się nieme przesłanie: ja też...
- O? - list musiał chwilowo poczekać, bowiem uwagę kapryśnego Wiatru przykuła rzeczona transkrypcja i płyta CD, zapewne w formie dowodu potwierdzającego zawarte słowa w tajemnym dokumencie. Wampir z uwagą odczytał szeregi liter, a gdy skończył, po sali rozniósł się dźwięk entuzjastycznego klaśnięcia w dłonie, po uprzedniej poprawie pozostałych rzeczy: listu od Szczęściary i płyty.
- Nie widzę powodu, dla którego powinno Ci być przykro. Z Triumfu należy się cieszyć, nawet jeśli przyniósł za sobą pewne ofiary. - ostatnie słowo Radnego należało traktować z dużą rezerwą, a wręcz dystansem o mierze kilometrów świetlnych. Jako że nowy Przywódca Rodu mógł poszczycić się pewną wielce przydatną zaletą wyłapywania nieprawdy, nie wyczuł w słowach Azjaty kłamstwa ni szyderstwa – co najwyżej ukrytego gdzieś pomiędzy nitkami splotów drugiego dna: tajemniczego i typowego dla osób nacji, z której się wywodził: nut melancholii i sentymentu. 
Ich obecność w niedawno wypowiedzianych słowach i spojrzeniu skierowanym na najbliższe dzieło na ścianie nie wskazywały na neutralność wobec osoby Szczęściary - wręcz przeciwnie: sugerowały pewne powiązanie pomiędzy nią, a Louisem, co – gdyby pokusić się o małą inwestygację, do której wampir wręcz zapraszał - mogło naprowadzić Sahaka na pewien interesujący trop, mianowicie malutkie podobieństwo pomiędzy tą dwójką: jej w odniesieniu do charakteru działania i jego w metodzie wypowiedzi i zmienności.
- Zostałeś przemieniony, prawda? - rzucił niespodziewanie, tuż po otwarciu listu, którego treść tylko potwierdziła jego przeczucia. Kątem spojrzenia dostrzegł masaż karku – w jaki sposób? Na pewno latami szkoleń, licznych walk i przyjętej profesji po zajęciu żelaznego stołka na szczycie chłodnego piedestału, gdzie zwracano uwagę na każdy detal, mrugnięcie i potknięcie przy najmniejszym ruchu.
- Opowiedz mi o tutejszych obrazach, ale tak od siebie. - i jako pogoda w górach, której przedstawienie nie bez powodu pojawiło się już na samym początku: miejsca kapryśności ustąpił spokój i dziwna łagodność w głosie mężczyzny. Uśmiech ponownie zagościł na twarzy, choć w o wiele skromniejszym wydaniu. Dzieła, które zdołał rozpoznać przed przyprowadzeniem do Sahaka również nie były przypadkowe.

@Sahak Darbinyan

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Mym bratem jest Egon Cadieux, nie znam słowa spokój — odpowiedział na to Sahak, ale nie brzmiało to, jak wyrzut. W tonie mężczyzny brzmiały nuty ciepła, nawet jeśli jego naturalna mina wyrażała nieco zblazowanie przez ciężkie powieki i cienie pod oczami. Było to o tyle zabawne, że mina pogardy, arogancki zarys ust, brał się tylko i wyłącznie z rysów twarzy mężczyzny. Gdy chciał, uśmiechał się promiennie. Problem w tym, że ostatnimi czasy nie bardzo miał powód do tego, aby lśnić uzębieniem, chyba że polował, a i wtedy nie było w tym radości.
Jest taka klątwa, możliwe z twoich ziem, nie jestem pewien. Obyś żył w ciekawych czasach. Uważam ją za bardzo trafną i nie widzę siebie jako triumfatora. Może dlatego, że wiem, jaka jest moja rodzina i jak bardzo teraz wszyscy będą patrzeć mi na ręce.
Wyciągnął przed siebie dłonie. Nie miał rąk artysty ani szlachcica, ani nawet lokaja. Miał ręce kogoś, kto pracował fizycznie, ale nosił też zgrubienia od pióra. Mnisie życie odznaczyło się na nim w bardzo wielu aspektach, nie tylko mentorskiego tonu, skrupulatności w notatkach, wiedzy teologicznej i filozoficznej. Jego życia odbiło na nim piętno wielorakie i rzutowało na postrzeganie świata już jako wampir.
Tak. Z mojej rodziny tylko Raisa urodziła się w ciemności. Reszta doznała chrztu krwi, tak samo, jak Szczęściara od ciebie, jak mniemam. Czy mógłbyś mi pomóc dokończyć jej portret? Chciałbym, aby zawisł w hallu rodowej siedziby. — Zaproponował Sahak. Dzięki raportom Szczęściary, Rada na pewno wiedziała, że Sahak udzielał lekcji malunku późnymi wieczorami, przynajmniej w ostatnich latach, bo w 2022 przestał tak bardzo udzielać się w SAPHIRze i na ścianach galerii nie zawisł żaden jego obraz, ukryty pośród wystaw różnych artystów.
Zgodnie z prośbą wskazał na obraz, który wisiał przed nimi.
Wyobrażam sobie godzinę przed świtem, kiedy światło jest tylko ogniem płynącym przez wszechświat. Wyobrażam sobie, jak wszechświat rozwija się, jak jedwabny pas na wietrze, śpiewając i budując świat, szyjąc go, jak dziecko tworzy pacynki ze starych skarpetek. Niezdarnie przyszywa węgiel, tlen i azot do wodoru i wciska go swoją ręką do gardeł. Nasz wszechświat nie jest delikatny, ale wyśpiewał nas to istnienia. Ostatnio myślę o tym, że linie w kącikach naszych oczu wyginają się jak ogony komet, a serca biją jak umierające gwiazdy. Tak jak wszechświat, jesteśmy skazani na koniec, aby stać się czarnymi dziurami ścigającymi się wzajemnie. Będziemy nawiedzać przestrzeń kosmiczną, jak mgła rozwija się na rzekach. To pewnie będzie najbliższe naszej pieśni o pamięci życia. Bo ja pamiętam życie, tyle go było. Trzymałem życie w dłoniach. Całość. Wszechświat.
Po monologu westchnął ciężko. I jego spojrzenie się lekko zamgliło gdzieś w połowie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Wspomnienie o Egonie spotkało się z – nazwijmy to czymś więcej niż tylko chrząknięciem na pograniczu ze śmiechem i to bez żadnych złośliwości! Tajemnicą to bowiem było żadną, że Cadieux i Louis troszkę się poznali, natomiast w jakim stopniu, hmm... O pewnych rzeczach Sahak zapewne już się dowiedział - dajmy na to dzięki Amelce i jej cwanym wiadomościom z jeszcze ciekawszymi zdjęciami, które Radny zdołał odczytać poprzez spożycie krwi Ereteinki w czasie jej chwilowego odlotu. Zemsta była słodka, a ubaw nieziemski, jak szeroki uśmiech Azjaty po powrocie do tych jakże kolorowych wspomnień zwieńczonych kacem dnia i nocy następnej.
- No nie da się ukryć, że to wyjątkowo energiczna osóbka, a przy tym niezmiernie sympatyczna na swój niekonwencjonalny sposób. - aby jednak nie wyjść na całkowitego ignoranta, Louis potwierdził słowami to, co już padło z ust Sahaka. Raz jeszcze zrobił to szczerze i od serca, tak jak “szczere” i niszczycielskie były poczynania tornad spod egonowych łapek.
Co zaś tyczyło się mimiki na słowa wcześniejsze i te obecne: chociaż Azjata często i gęsto brudził się w dwuznacznościach pod słowami rozmówców, niejako i samemu wychodząc im naprzeciw rzutem podobnych kart, nie robił tego zawsze i wszędzie. Dziś dla przykładu nie potasował i nie przemieszał talii, niejako ukazując jej zawartość w pełnej krasie. Nawet jeśli nie pokazywał tego wprost, szczerze doceniał słowa Sahaka i rozumiał, że nie każdemu dane było wyglądać na wiecznie zadowolonego, bo jak raczyło mawiać przysłowie: nie należało oceniać książki po okładce.
- Tak... To mało przyjemne przekleństwo, ale jak wszystko, co chińskie, tak i pod jego słowami ukrywa się istotny kontekst, a zdaje się, że w przełożeniu na język europejski brzmiałby mniej więcej tak: trudne czasy tworzą silnych ludzi – silni ludzie tworzą dobre czasy – dobre czasy tworzą słabych ludzi i słabi ludzie tworzą trudne czasy. - raczył zacytować, gdyż pamiętał doskonale, jak ze wszystkich podobnych sentencji, powiedzeń i przekleństw rodzina od wieków kazała mu wyciągać odpowiednie wnioski.
Posłuszny jej radom mężczyzna dopiero z czasem zrozumiał trudne lekcje, które przyszło mu odczuwać na własnej skórze. Weźmy dla przykładu Inkwizycję i wszystkich tych, którzy żyjąc w nudnych dziejach dostąpili zaszczytu poznania jej - wtedy te nudne czasy miast błogostanu przynosiły jedynie cierpienie. Czy nie sprawdzała się wówczas przesłanka kręgu, z którego nie dane nam będzie nigdy uciec? Na pewno, tak jak z łona wojny, pożogi, lamentu i krwi rodzili się twardsi i silniejsi przedstawiciele mogący wspólnie dźwignąć spopielony krzyż, na którego prochach miało powstać wkrótce nowe “dobre” królestwo, gotowe wydać na świat kolejne “dobre” dzieci...
I tak oto historia zataczała koło...
- Mawia się, że droga przywódcy często jest drogą samotnika. Z drugiej strony, po co coś powtarzać, skoro można to zrobić po swojemu? Podobnie jest z rodziną: to, że patrzą Ci na ręce nie stanowi żadnego świadectwa, bo być może patrzyli i będą patrzeć z takim samym zaciekawieniem, a właśnie wcale. - to, co mówił Louis, nie miało nic wspólnego z chęcią wzbudzenia niepokoju czy niechęci - wręcz przeciwnie.
Mężczyzna dobrze rozumiał ciężar brzemienia władzy, toteż ciepłem głosu i uśmiechu, chciał niejako wesprzeć Sahaka, dając mu również do zrozumienia, że nie wszystko musiał robić sam. Ochrona przed wejściem sobie na głowę to jedno, natomiast słynne stereotypy – a czyż nie tą ciekawszą opcją było przeciwdziałanie im?
- Masz rację. - wampir wznowił dialog, nieustannie spoglądając na wskazane przez towarzysza dzieło.
- Jej ślad znajduje się po lewej stronie – idealnie nad sercem, które oddała, aby mnie chronić przed Inkwizycją. Wiesz, dlaczego nazwała się Szczęściarą? Bo już za czasów bycia nastolatką potrafiła rozgryźć najcięższe zagadki, przez co stała się moją familiantką. Potem ta sama opatrzność zatrzymała jej duszę, nim ta uciekła z ciała, dzięki czemu mogłem ją zatrzymać na tym świecie na jeszcze dłużej. - dokończył ze spokojem, choć miejscami nuty słów spowiła melancholia.
- Rozlej błękit jeszcze dalej, a stanie się morską falą i bryzą muskającą delikatną bladość cery i poliki każdego przechodnia, którego w podobny sposób dotykały jej smukłe, choć zakrwawione palce. Twarz odkryj w połowie, odtwarzając tak, jak podpowie Ci serce, gdyż każdemu prezentowała coś innego, zgodnie ze skrywaną tęsknotą swojego rozmówcy. Drugą część pozostaw pustą, jako pustym stało się zdeptane serce od czasów tamtej feralnej nocy. Chociaż kochała mnie ponad wszystko, niczym dziecię swego ojca, którym dla niej byłem od dnia jej narodzin, nigdy nie powiedziała wprost, przez co musiała przejść, a ja nie ośmieliłem się wydrzeć jej sekretów, mimo iż były na wyciągnięcie ręki. Złotymi akcentami możesz uiścić cesarskie pochodzenie, ponieważ wychowała się pod moim pałacowym dachem za czasów zajmowania smoczego tronu. Płótno niechaj pozostanie białe, bo wiem, że nawet jeśli teraz odeszła, to być może kiedyś o niej jeszcze usłyszymy. - Louis zamilkł, zastygł i przymknął oczy, przez moment miast wampira, przyjmując rolę jednego z eksponatów. 

@Sahak Darbinyan

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Oczywiście, że Sahak wiedział o pocałunku. Nieustanny Obserwator, Święty, Nocny Wędrowiec, Wieczny Pielgrzym. Z jakiegoś powodu tam, gdzie nie lubili go ci przy władzy, ku niemu lgnęli ci, którzy byli bardziej wiotcy. Ci, którzy znajdowali się nieco dalej od koryta. Podczas gdy Radni przybierali piękne pseudonimy i wizerunki pierwotnych sił natury, on utożsamiał się najbardziej ze szczurem. A jednak, przy tym wszystkim, przynajmniej gdy Louis spoglądał na mimikę Darbinyanina, gdy ten się nie kontrolował całkowicie i pozwalał przenikać światłu przez witraże krzywizn ust, była jakaś miękkość osób patrzących w gwiazdy z nadzieją kogoś, kto był kiedyś nieskończenie delikatnym. Nietrudno było wyobrazić go sobie, jak trzyma w dłoniach ptaszynę, aby wyleczyć jej skrzydło. Jednak ten obraz szybko zmieniał się w kamienną maskę pogrzebową dawnych władców.
Oto Midas, którego dłonie zmieniają wszystko w złoto. Zimne, odległe złoto. Nie dla niego miękkie alkowy i swoboda Wiatru. Nie należał do starszyzny wampirzej, nie mógł sobie pozwolić na swobodę, którą oni operowali, trzymając świat w garści swojego kaprysu. Modlitwa, którą odmawiał w swoich dziecięcych latach, powróciła do niego ostatnio. Dobra Theotokos, błagam, niech nie zostanę zamordowany za grzech bycia małym.
Słuchał uważnie opowieści, która odkrywała szczegóły, jakie w ogóle nie przyszłyby mu do głowy. Nadal tkwił w nim gniew, że dała się sportretować człowiekowi, a nie ukazała się nikomu z nich. Widocznie nie zasłużyli nawet na kredyt zaufania.
Cieszę się, że chociaż jej chrzest krwi odbył z twoich łagodnych dłoni — powiedział mnich szczerze. To samo pomyślał, gdy została przemieniona Ida, po wybuchu w laboratorium. Przebudzenie w Wiecznym Morku. Tak, jak i Louis na chwilę zamilkł, tak i on pozwolił płynąć kolejnym minutom, myśląc o tym, czego Szczęściara o nim nie wiedziała, czego nie wiedziały jego córki, co trzymał tylko przy sobie. Co kryło się w uldze, że Adonis jest wielkim nieobecnym, jak Szczęściara i nie musi oglądać swojego ojca.
Dopiero po chwili zapytał:
Czy to ty i ona przynieśliście nam dar ciepła?

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
- Ona i On otrzymali go ode mnie, ja natomiast odziedziczyłem po rodzicach. Klan, w którym żyłem od zawsze szczycił się zdolnością wtapiania w tłum. To całkiem zabawny żart, nie uważasz? - nawet jeśli zaprzeczało temu wrażenie, Louis nie obawiał się konfrontacji z Sahakiem. Nie był również egzemplarzem, który stał wyżej innych - być może kiedyś, za czasów młodości i buntowniczej natury - z czasem jednak zrozumiałość zastąpiła pokora i nieopisana miłość do ludzi wśród których żył i za którego sie uważał - On, dla wielu potwór z legend, dla siebie zwykły pionek o ludzkim sercu - prosty i szary, jak szare bywało niespokojne niebo i fale niosoce nitki przeznaczenia.
Czy zatem wielkim byłoby grzechem przyrównanie dwóch debatujących że sobą postaci pod kątem podobieństw? Z pewnością ich ilość nie była wielka, lecz tych kilka stanowiło istotny element całości i niejako wzajemnego zrozumienia. Ból przemijania tudzież gniew definiowany rozczarowaniem - Louis aż za dobrze znał jego gorzki posmak.
- Hm... Na twoim miejscu też byłbym rozczarowany takim zniknięciem. Na pocieszenie mogę dodać, że mi też czasami odwalała takie numery. - czy Louis bronił córki? Nie, ponieważ nie dostrzegał w jej zachowaniu winy. Historie wampirów i wilkołaków skrywały wiele tajemnic, z czego nie wszystkie niosły radość. Milczenie wobec jej zachowania było niejako wtlyrazem szacunku wobec sekretów serca i tego wxjaki sposób odbierali to inni. Radny nie zamierzał niczego prostować, gdyż każdy miał prawo do własnego zdania. Jego sercem po ruszyła za to wdzięczność wobec gestu uwiecznienia jej persony.
- Skoro jest taka piękna, to dlaczego się jej wstydzimy? - zapytał o łagodność, choć nie wiedział, czy bardziej Sahaka, czy siebie samego.
- No to jak? Po pączku? Jeśli chcesz, możesz powiedzieć mi coś o swoim stwórcy. Może go znałem? - mężczyzna chętnie odpowiadał i dzielił się informacjami, jednak wierzył także w balans. Jakkolwiek to brzmiało, chciał kontynuować dialog z furtką dlaSahaka, aby i on mógł się otworzyć i podzielić dziejami swojego życia, jeżeli tylko tego zechce. To, że nagle Wiatr zmienił nastawienie... Cóż, nikt nie mówił, że dialog miał przebiegać w grobowej atmosferze, a chociazi lat Azjata majątku miał sporo, lubił pokazywać luźną część siebie.

- pisane z tel x
@Sahak Darbinyan

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Bo łagodność mylona jest często ze słabością charakteru — odpowiedział, nie musząc zastanawiać się nad doborem słów. Zwykle je ważył, ale w tym przypadku nie musiał. Wolał pominąć personalne kwestie, gdy owa łagodność zostaje wyrwaną siłą przez naturę. Nie był osamotniony w wampirzych pragnieniach, wirus nie był żadną karą boską. Może jednak był. Nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej rzeczy, która jego jest. Nie tylko nie bierz, ale również myślą nie skalaj swojego umysłu, a on czynił to tak często za życia. Nigdy czynem, ale w swojej głowie? Dobry Boże.
Poczęstował się pączkiem, ale nie wgryzł się jeszcze w puchaty przysmak, trzymając go jedynie w długich palcach o pedantycznie przypiłowanych paznokciach. Założył nogę na nogę i oparł nadgarstek o kolano, aby nie ubrudzić lukrem swoich wizytowych spodni. Zastygł, w niezmierzonej swojej cierpliwości człowieka nawykłego do trwania w jeden pozycji. Adonis czasami przez tę umiejętność mówił, że Sahak urodził się, aby zostać przemienionym. Da się nauczyć wiele samokontroli, gdy klęczy się godzinami na posadzkach monastyru i wiedzie bardzo pokorne, jednostajne życie, pełne ograniczeń i ciasnych zasad.
Adonis Galanis, grek. Nie wiem nic o jego życiu, poza tym, że urodził się na Krecie. Pielgrzym jak ja. Nie wiem, kogo znał, kogo nie, niestety nie pomogę. Lub przemieniać, ale nie wiem, według jakiego wzoru wybiera swoje dzieci. W swojej menażerii ma zakonnika, spryciarza, kurtyzanę, litewską feministkę i arabskiego księcia. Leticię i Egona właściwie zostawił pod moją opieką, pewnego dnia po prostu znikając. — Sahak rozłożył ręce, trochę bezradnie. Kilka płatków lukru spadło z pączka na podłogę, czym absolutnie się nie przejął. Od tego miał zatrudnioną ekipę sprzątającą. Poprawił wolną ręką swoje wąsy, aby odsunąć je na boki. Jedzenie z pełnym zarostem było czasami problematyczne. Ugryzł przysmak, trochę konfitury wyleciało bokiem. Wytarł je zgrabnie palcem z policzka, po czym sięgnął do kieszeni spodni po materiałową chusteczkę i wytarł zarost. Kolejny raz przyszło mu do głowy, że może powinien się ogolić. — Niespecjalnie bym się zdziwił, gdyby teraz siedzieli na Bali razem i spijali drinki.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Mądrze powiedziane. - pomyślał wampir, kiwając głową na znak zgody ze słowami Sahaka. Całej reszty nie musieli sobie dopowiadać - drogą bezczelności obaj stwierdzimy, że istniała duża szansa na obustronne rozumienie definicji delikatności i tego, jak chętnie inni wydzierali ją z rąk i serc takich osób. Pozbawione protekcji kogoś silniejszego często padały ofiarą brutalności, a wtedy znikały kolory, radość i ckliwe spojrzenie, za którym dusza skrywała nieopisane dobro. Smutny był ich los – Louis szczerze współczuł takim istotom i niejako Zakonnikowi, bo chociaż mężczyzna w jego oczach stanowił niejako personifikację nieugiętej góry, nawał nowych obowiązków i zmartwień mógł mu się stać wodą, która, nawet jeśli nie od razu, to stopniowo zacznie wyżerać tunele wewnątrz stosu skał, krusząc je i naruszając fundament, na którym stała pozostała część jestestwa.
- Wszechstronności mu nie brakowało. - zaśmiał się Louis, idąc niejako w modłę własnych wyborów: wojowniczka, niestabilna dziewuszka i romantyczna sierotka – niech rzuci kamieniem ten, kto chociaż raz nie wyszedł poza obręb logiki w czasie doboru osób zdatnych na przemianę. Azjata był gotów uwierzyć w wiele rzeczy, lecz pewnym zwyczajnie nie wypadało zaprzeczać.
- Walkę i tak zawsze wygrają uczucia. - westchnął, zatapiając ząbki w mięciutkiej powierzchni pączka, z której wkrótce wypłynęła smaczna konfitura. Jednoczesne zajęcie miejsca na ławeczce obok Sahaka nie powinno zrodzić zdziwienia, w końcu wygodą wampir nigdy nie gardził, a i towarzystwo całkiem mu odpowiadało.
- Znikanie bez słowa to chyba częsta przypadłość, na którą niewiele możemy zrobić. Sam nazywam to kryzysem kolejnego wieku egzystencji. - chociaż niektórzy próbowali, nie potrafili pojąć takiego stanu rzeczy – inni po prostu rozkładali bezradnie ręce i często wychodzili z tej potyczki zwycięsko.
Jeżeli życie nauczyło czegoś skośnego, to tego, aby nigdy zbyt mocno nie angażować się w pewne sprawy. Czasami bowiem coś musiało się stać, aby inne coś mogło ujrzeć blask światła dziennego. Jak noc i dzień - przestrzeń między wiosną a zimą - pewne rzeczy po prostu musiały zatoczyć obieg, natomiast walka z nim nie miała najmniejszego sensu. O wiele ciekawszy był za to komentarz o drinkach i ich smak, za którym wielu patrzyło z utęsknieniem.
- Wiesz, że to możliwe? Jak przejdę na emeryturę, to sam rozkręcę jakiś biznes - może we Włoszech? - rzucił bez większego sensu czy ładu - ot tak, dla zabawy i rozproszenia chmur, które tylko czekały, aby zaburzyć luźną w mniemaniu nieśmiertelnego atmosferę spotkania.
- A tak na poważnie... Coś mi mówi, że nie wezwałeś mnie tylko z powodu listu i Twojego awansu na piedestał przywódcy. Czyżby coś jeszcze trapiło Twój umysł? - szkoda, że do pączków nie zamówił kakałka...

@Sahak Darbinyan

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sam Sahak może nie znikał, ale Paryż był pierwszym miejscem, w którym osiadł na dłużej niż kilka miesięcy. Był pielgrzymem, Nocnym Wędrowcem, dopiero zawiązanie się Rady i stworzenie sojuszu oraz naciski ze strony ojca (oraz, a może przede wszystkim, umowa z Tahirą, jego pierworodną), sprawiły, że zatrzymał się we Francji.
Polecam Sycylię, piękne widoki, aczkolwiek na prowadzenie firmy wybrałbym raczej Dubaj lub Singapur. Najlepiej wykupić udziały już istniejącej na rynku, z odpowiednim nazwiskiem kojarzonym z marką, aby zbudować gałąź wobec własnych zainteresowań — zasugerował. Ugryzł kolejny kawałek pączka i powtórzył cały proceder z doprowadzaniem zarostu do porządku, aby nie wyglądać jak ostatni świntuch. Taki był problem z zarostem, dzięki temu nie musiał się golić dwa razy dziennie na gładko, aby wyglądać schludnie, ale jedzenie czegokolwiek inaczej niż przez słomkę lub małymi kawałeczkami na widelcu, sprawiało, że miał przekrój menu na wąsach, a to nie pomagało w zachowaniu powagi. Bo dla niego kwestia biznesu i emerytury żartem nie była. Zresztą, żadne spotkanie dla niego nie było tylko zabawą, czy przyjacielskie, czy służbowe. Otóż nawet utrzymywanie przyjaźni traktował niezwykle serio. Czas to wartość nadrzędna, nawet jeśli pozornie ma się go nieskończenie dużo.
Nawet w przypadku dzieci nocy nie była to prawda.
Jak powiedziałeś, przynieśliście wraz ze 幸运儿, dobrze użyłem słowa? Dopiero zaczynam się uczyć, właściwie od tygodnia — dodał, szybko tłumacząc użycie tego zwrotu w języku chińskim. — Mam dwie córki, sam jestem przemieniony, nigdy ciepłota nie przychodziła od nas, a z krwi, którą dostarczał familiant. To nie magia, nie oczekuję, że nagle dostąpię przemienienia, niczym Jezus na górze Tabor i moja krew będzie służyła za przekaźnik, ale rozumiem, że wiesz, masz możliwość, aby mi pokazać, jak zapewnić ten dar kolejnym pokoleniom. Oczekiwanie, że pozostaniesz z nami na wieki, aby to robić, jest niedorzeczne.
Przedstawił sprawę jasno i bez zbędnego krygowania się. Nigdy nie rozumiał, dlaczego Adonis chciał zrobić z niego dyplomatę. Zdecydowanie zbyt kiepsko owijał w bawełnę, a przynajmniej sam tak twierdził.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Wspomnienie o Sycylii dało Louisowi do myślenia, podobnie jak wymiana pozostałych dwóch miejsc. Z logicznego punktu widzenia Dubaj lub Singapur wypadały lepiej, ale pierwsza propozycja zdecydowanie przeganiała widokami. Wampir pomasował nasadę nosa, gdy już pochłonął resztę pączka, co zdradzało działanie intensywnych procesów myślowych, które miały miejsce w jego głowie. Z transu wyrwały go dalsze słowa, w tym imię Szczęściary wypowiedziane w tradycyjny sposób. Biegłość, z jaką Sahak zaakcentował znaki wprawiła Radnego w zdumienie - niewielu bowiem potrafiło z taką płynnością posługiwać się językiem chińskim, który nie należał przecież do języków prostych.
- Jak na osobę początkującą poszło Ci znakomicie. Masz dobrą dykcję i akcent, dzięki czemu nauka będzie dla Ciebie znacznie łatwiejsza. - jak do tej pory Azjata nie przejawiał wobec towarzysza wrogości - w jego słowach brakowało również złośliwości i dwuznaczności - teraz było tak samo. Szanował chęci poznania innej kultury i ogrom pracy, którą należało włożyć, chociażby na samym początku drogi - chęci w tym wszystkim były równie godne podziwu. Odrobina rozczarowania wpełzła na twarz Azjaty dopiero w momencie wejścia na temat przekazania umiejętności. Tutaj niestety sprawy troszeczkę się komplikowały, co Louis zamierzał szybko wyjaśnić.
- Masz rację, mam taką możliwość. - zaczął. - Mógłbym to zrobić, nawet teraz, ale jest jedno małe, ale… Pomijając drogę wieści o Twoim awansie do pozostałych Radnych - przed przyjęciem ów wiedzy będziesz musiał stanąć przed naszym gronem, a następie zaznajomić się z kodeksem, któremu podlegała i podlega każda głowa rodu. Nie bądź zdziwiony jego istnieniem - nie był nigdy jawny dla żadnego członka rodu. Ty będziesz pierwszym z nowej generacji, który go pozna. Tylko i wyłącznie złożenie przyrzeczenia przed Radą otworzy Ci drogę do otrzymania wiedzy, która pozwoli Ci dzielić się ciepłem z innymi, o ile oczywiście będziesz posiadał odpowiednie predyspozycje. - nawiązaniem do predyspozycji Louis miał oczywiście na myśli poziom wiedzy i stosowną specjalizację. - kiedy dokończył, powaga z jego twarzy zeszła.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Podziękował za komplement. Starał się rozwijać swoje językowe umiejętności, w tym roku zaczął naukę hiszpańskiego oraz chińskiego. Wszystko, byle nie angielski. Dla niego brzmiał jak zmęczona życiem gumowa, piszcząca zabawka-gryzak wilkołaka, którą ktoś używa jako didlosa.
Sahak zmrużył oczy. Czy Louis kłamał? Sahak nie był pierwszym rządzącym z tego pokolenia. Béatrice Van der Eretein oficjalnie miała sto pięćdziesiąt lat, był starszy od niej dwukrotnie, a Mihail Dracula był w podobnym wieku, co on wedle wiedzy publicznej, dwieście osiemdziesiąt. Albo radnemu się coś pomieszało albo była tam głębsza historia. Nie zakładał złych intencji.
Czy 幸运儿 nie była w okolicy mojego wieku? — odpowiedział, bez wyrzutu, po prostu z wątpliwością. Zresztą, nie dziwił się na takie pomyłki. Ilość wampirów, jaka podlegała Radzie, mniejsze rody, wszystkie struktury i komórki społeczne, łatwo było się zgubić bez szczegółowych notatek, a Louis wyglądał raczej na kogoś, kto buduje drzewko konotacji, przyklejając karteczki post-it do ściany, a nie wieloarkuszowy dokument w równych tabelkach.
Pokiwał głową. Biurokracja i sekrety, oto jak się trzymało władzę. Bardzo efektywny sposób, wraz z otoczką mistycyzmu, tworzyły dodatkową warstwę powagi oraz strachu, bo to co nieznane jest przerażające. Uznawał to za bardzo efektywną taktykę ze strony Rady.
Predyspozycje? — poprosił o rozjaśnienie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Kłamstwa w słowach Radnego nie było, a i samo stwierdzenie o nowej generacji tyczyło sie kwestii wielu - ot taka malutka przepaść pokoleniowa. Jedynie słówko "pierwszy" mogło faktycznie źle zabrzmieć. Zreflektowany Lu pacnął się w łepek.
- Ajć wybacz, czasami sam się łapie na słowach. - zaczął, śmiejac się z własnego zaplątania. - I zapominam, że moja córka jest równie wiekowa co Ty i nie tylko. Czy to już starcza demencja? Nieważne. Pozwól mi skorygować: Ty będziesz kolejnym z wybranych z nowej generacji wampirów. - szybciutko wyjaśnił, również chyląc głowę na poczet przeprosin zaslowne zamieszanie. Louis nie miał złych intencji - nie chciał wprowadzić Sahaka w błąd, po prostu się pomylił. Miał tylko nadzieję, że to ludzkie potknięcie nie uderzy większym impaktem od siły uderzenia meteoru o ziemię. Wampiry bywały różne, a niektóre wręcz uwielbiały wypominać potknięcia innych.
- Otwartości umysłu na nową wiedzę oraz doskonale opanowanej sztuki jej przekazywania za pośrednictwem krwi. Nie każdy takowe posiada, a bez ich cały proces może być utrudniony. - mówiąc prościej: nie wszystkie wampiry szczyciły się zdolnością wtajemniczenia, przez co choćby chciały, nie potrafiły precyzyjnie przekazywać poszczególnych fragmentów własnych wspomnień, co znacznie utrudniało,a wręcz uniemożliwiało dzielenie się wiedzą na temat korzystania z pewnych darów. Louis mógł oczywiście przedstawić radzie innego kandydata na wypadek gdyby Sahak nie posiadał owych predyspozycji. Wszystko jednak wymagało omówienia z całym gronem. Nawet jeśli wampir bywał chaotyczny i nie prowadził excela, nie działał zapleczami tych bardziej ogarniętych.
- Mogę Ci zademonstrować, jeśli zechcesz. - zaproponował wrakach zadośćuczynienia za wcześniejszy klops.

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Zaskoczenie ofertą całkowicie przytłoczyło inne przemyślenia Sahaka. Kto by się spodziewał, że chłopiec jak on, stanie w tym miejscu. Mały pastuszek, sierota, wyrzucony z majątku w obawie, że zbałamuci najmłodszą córkę władyki, dzięki litości pani domu odesłany do klasztoru nie mając jeszcze dwudziestu wiosen i tam żyjąc resztę swojej ludzkiej egzystencji. Gdyby nie Adonis, Sahak za rok lub dwa zostałby opatem oficjalnie, wcześniej będąc jedynie szarą eminencją w monastyrze, ukrywając niedołężność najwyższego rangą mnicha swoim prowadzeniem ksiąg. Teraz nagle jego historia zatoczyła spiralę, echo poprzedniego miejsca w świecie. Stosy papierów, pozycja pełniącego rolę Głowy Rodu, zanim padną oficjalne przysięgi i formalności. Glowa Rodu a jednocześnie wcale nie. Zresztą, nie widział siebie tak, jak patrzyli na to inni. On nie lubił monarchii i świętował upadki tego ustroju. Zawsze patrzył na Radę i przedstawicieli rodów jako służbę, wybraną demokratycznie. Służba swojemu ludowi. A wiadomo, co dzieje się, gdy lud jest niezadowolony. Off with his head.
Byłbym zaszczycony. Jeśli jednak byłbyś tak miły... — Sahak podniósł się i podszedł do małego stolika, który zlewał się bielą ze ścianą i wziął z niego pusty kieliszek do czerwonego wina i podał Louisowi. — Odnajduję krew innych wampirów jako coś bardzo ważnego i świętego i nie piję jej prosto ze skóry, aby nie było wątpliwości co do zgody. Widzę to jak sakrament komunii, nie wiem czy jesteś zaznajomiony z liturgią chrześcijańską? Przemienienie, boskość. Prawdziwy dar.
Jeśli Louis się zgodził, Sahak odsunął się pod ścianę, przestał pozorować człowieka, aby nie oddychać i skupił się na zapachu swoich perfum, które wraz z nowym trupizmem ciała, zaczęły pachnieć nieco inaczej.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach