Liczba postów : 100
po domowemu
Choć żył już niemal trzy wieki, nieprzewidywalność i przewrotność życia nadal czasami go zaskakiwała. I chociaż podobne refleksje nawiedzały go na przestrzeni ostatnich lat już niejednokrotnie, tym razem jego podziw dla losu był o wiele większy niż normalnie. Jeszcze dwa miesiące temu wiódł całkiem spokojne, pozbawione większych ekscesów życie, w którym największą rozrywką był zbliżający się bal na cześć przymierza, a największym dramatem kolejny kosz od Flore. Obecnie zaś… Obecnie w jego życiu działo się tyle, iż momentami sam nie wiedział, czy połowa ów rewelacji mu się po prostu nie przyśniła. Pojawienie się w ich życiu Claire, małżeństwo, które trwało już prawie rok, a o którym żadne z nich nie miało pojęcia, a teraz także mające pojawić się na świecie ich nowe, podwójne szczęście… Całkiem sporo nowości na raz, musiał to przyznać. Pewnie każdy na jego miejscu myślałby podobnie.
Z zamyślenia wyrwało go niezadowolone burczenie Claire wydobywające się z kołyski stojącej przy kanapie. W salonie ów burczenie niezadowolenia brzmiało o wiele donośniej. Ich mały nietoperek chyba za bardzo zapatrzył się na Flore, bo gdy nie miał nic do gryzienia lub odwrócenia uwagi, zaczynał być marudny. Z uśmiechem wlał do swojego kieliszka resztkę wina, a potem usiadł przy pianinie. Chwilę później pomieszczenie wypełniła spokojna, choć zaimprowizowana melodia. Muzyka dosyć skutecznie uspokajała małą, tak samo jak od zawsze uspokajała jego. Przez chwilę rozważał nawet danie małej korka od wina do ciamkania, ale ostatecznie zrezygnował. Jeszcze by mu Florka zmyła głowę za rozpijanie małej w tak młodym wieku (albo z zazdrości, bo ciamkanie lub wąchanie korka było obecnie jedynym, na co ona sama mogła sobie pozwolić). Tak właściwie to osobiście uważał, że ciamkanie takiego korka przez małe wampirzątko to nic złego. W końcu wampiry rozwijały się trochę inaczej niż normalne dzieci.
Muzykowanie przerwał mu dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi i powoli zakończył swoje popisy muzyczne. Cóż, może i goście stali już pod drzwiami, ale Merlot nie lubił urywać granych melodii tak nagle. Musiał je przynajmniej zakończyć w zaimprowizowany sposób. Dopiero wtedy, z kieliszkiem w dłoni, ruszył do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, więc nie miał pojęcia, czego może się spodziewać.
@Flore Cerise
@LOUIS MOREAU
@SELENA
+ kogo tam ewentualnie weźmiecie ze sobą (pepeclown)
Choć żył już niemal trzy wieki, nieprzewidywalność i przewrotność życia nadal czasami go zaskakiwała. I chociaż podobne refleksje nawiedzały go na przestrzeni ostatnich lat już niejednokrotnie, tym razem jego podziw dla losu był o wiele większy niż normalnie. Jeszcze dwa miesiące temu wiódł całkiem spokojne, pozbawione większych ekscesów życie, w którym największą rozrywką był zbliżający się bal na cześć przymierza, a największym dramatem kolejny kosz od Flore. Obecnie zaś… Obecnie w jego życiu działo się tyle, iż momentami sam nie wiedział, czy połowa ów rewelacji mu się po prostu nie przyśniła. Pojawienie się w ich życiu Claire, małżeństwo, które trwało już prawie rok, a o którym żadne z nich nie miało pojęcia, a teraz także mające pojawić się na świecie ich nowe, podwójne szczęście… Całkiem sporo nowości na raz, musiał to przyznać. Pewnie każdy na jego miejscu myślałby podobnie.
Z zamyślenia wyrwało go niezadowolone burczenie Claire wydobywające się z kołyski stojącej przy kanapie. W salonie ów burczenie niezadowolenia brzmiało o wiele donośniej. Ich mały nietoperek chyba za bardzo zapatrzył się na Flore, bo gdy nie miał nic do gryzienia lub odwrócenia uwagi, zaczynał być marudny. Z uśmiechem wlał do swojego kieliszka resztkę wina, a potem usiadł przy pianinie. Chwilę później pomieszczenie wypełniła spokojna, choć zaimprowizowana melodia. Muzyka dosyć skutecznie uspokajała małą, tak samo jak od zawsze uspokajała jego. Przez chwilę rozważał nawet danie małej korka od wina do ciamkania, ale ostatecznie zrezygnował. Jeszcze by mu Florka zmyła głowę za rozpijanie małej w tak młodym wieku (albo z zazdrości, bo ciamkanie lub wąchanie korka było obecnie jedynym, na co ona sama mogła sobie pozwolić). Tak właściwie to osobiście uważał, że ciamkanie takiego korka przez małe wampirzątko to nic złego. W końcu wampiry rozwijały się trochę inaczej niż normalne dzieci.
Muzykowanie przerwał mu dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi i powoli zakończył swoje popisy muzyczne. Cóż, może i goście stali już pod drzwiami, ale Merlot nie lubił urywać granych melodii tak nagle. Musiał je przynajmniej zakończyć w zaimprowizowany sposób. Dopiero wtedy, z kieliszkiem w dłoni, ruszył do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, więc nie miał pojęcia, czego może się spodziewać.
@Flore Cerise
@LOUIS MOREAU
@SELENA
+ kogo tam ewentualnie weźmiecie ze sobą (pepeclown)
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!