Wine is the best solution to most problems...

4 posters

Go down

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
po domowemu

Choć żył już niemal trzy wieki, nieprzewidywalność i przewrotność życia nadal czasami go zaskakiwała. I chociaż podobne refleksje nawiedzały go na przestrzeni ostatnich lat już niejednokrotnie, tym razem jego podziw dla losu był o wiele większy niż normalnie. Jeszcze dwa miesiące temu wiódł całkiem spokojne, pozbawione większych ekscesów życie, w którym największą rozrywką był zbliżający się bal na cześć przymierza, a największym dramatem kolejny kosz od Flore. Obecnie zaś… Obecnie w jego życiu działo się tyle, iż momentami sam nie wiedział, czy połowa ów rewelacji mu się po prostu nie przyśniła. Pojawienie się w ich życiu Claire, małżeństwo, które trwało już prawie rok, a o którym żadne z nich nie miało pojęcia, a teraz także mające pojawić się na świecie ich nowe, podwójne szczęście… Całkiem sporo nowości na raz, musiał to przyznać. Pewnie każdy na jego miejscu myślałby podobnie.
Z zamyślenia wyrwało go niezadowolone burczenie Claire wydobywające się z kołyski stojącej przy kanapie. W salonie ów burczenie niezadowolenia brzmiało o wiele donośniej. Ich mały nietoperek chyba za bardzo zapatrzył się na Flore, bo gdy nie miał nic do gryzienia lub odwrócenia uwagi, zaczynał być marudny. Z uśmiechem wlał do swojego kieliszka resztkę wina, a potem usiadł przy pianinie. Chwilę później pomieszczenie wypełniła spokojna, choć zaimprowizowana melodia. Muzyka dosyć skutecznie uspokajała małą, tak samo jak od zawsze uspokajała jego. Przez chwilę rozważał nawet danie małej korka od wina do ciamkania, ale ostatecznie zrezygnował. Jeszcze by mu Florka zmyła głowę za rozpijanie małej w tak młodym wieku (albo z zazdrości, bo ciamkanie lub wąchanie korka było obecnie jedynym, na co ona sama mogła sobie pozwolić). Tak właściwie to osobiście uważał, że ciamkanie takiego korka przez małe wampirzątko to nic złego. W końcu wampiry rozwijały się trochę inaczej niż normalne dzieci.
Muzykowanie przerwał mu dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi i powoli zakończył swoje popisy muzyczne. Cóż, może i goście stali już pod drzwiami, ale Merlot nie lubił urywać granych melodii tak nagle. Musiał je przynajmniej zakończyć w zaimprowizowany sposób. Dopiero wtedy, z kieliszkiem w dłoni, ruszył do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, więc nie miał pojęcia, czego może się spodziewać.

@Flore Cerise
@LOUIS MOREAU
@SELENA
+ kogo tam ewentualnie weźmiecie ze sobą (pepeclown)
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
O rzeczonym spotkaniu było głośno - na pewno w domu radnego, który od dłuższego czasu, aka spotkania z Chmurkiem, szykował oryginał i kopię fakturki do zapłaty za spożycie krwi i związane z tym szkody moralne. Lojalnie uprzedzał - ba, wspominał o przysłudze i masz - powód odwiedzin jak ta la la. Z kolei towarzystwo Selenki: niech będzie ona opatrznością w czasie pertraktacji za występki syna niepierworodnego i ojca, który zapomniał o jego należytym wychowaniu - czyli o hipokryzji i żarcie w całym zgiełku wydarzeń, pod którymi Louis ukrył prawdziwy motyw przyjścia pod czyjeś drzwi.
Ubiór: klasyczny łamane przez zwyczajnie ludzki: bez udziwnień, lansu i stosu logotypów, z których słynęły ciuszki prestiżowych projektantów. Dziś górowały: zwykle jeansowe spodnie, bluza z kapturkiem i ciepła kurtka, co by przetrwać sypanie śnieżku z nieba. A mówili mi, wyłącz aktora, to nie, uparł się osioł gorzej od woła, bo on wiedział lepiej - i faktycznie - muzyka przepięknie zgrała się z opadaniem płatków, na które przez moment spoglądał w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Powrót na ziemię zafundowało mu pojawienie się gospodarza i kto się, czy nie sama Selena.
- Merlot Chardonnay we własnej osobie. Jak zwykle z kieliszkiem winka. Możemy się wprosić na bezczelna? - o radnych mówiło się wiele rzeczy, ale nie wszystkim należało ufać. Po pierwsze: nie wszyscy i nie zawsze nosili kije w dupskach - często i gęsto robili rozeznanie o osobach, z którymi przychodziło im się spotykać - stąd nawiązanie do wina w szacunku do kunsztu wyrobów spod skrzydeł merlotowego przedsiębiorstwa. Po drugie: wbrew powszechnej opinii byli mili, niekiedy nawet szaleni - po trzecie: nadal stanowili część ludzkiej społeczności - starsi czy nie: wciąż czuli i zachowywali się tak, jak większość istot rozumnych: płakali, cieszyli się, żartowali i przynosili prezenty dla malutkich dzieci - tych narodzonych i tych jeszcze ukrywających się w maminym brzuszku z dala od zimna i zła doczesnego świata.
- Mały prezent. - odezwał się Louis, wręczając pakunek w ręce Merlota, będący niczym innym jak uroczym misiem dla malutkiego brzdąca. Nieważne czy skończy jako gryzak, szanujmy się, sen bez pluszaka w większości był snem niespokojnym, zwłaszcza w wykonaniu bobasów. Zwampirzone czy nie, one również wymagały ochrony mięciutkiego bohatera, który co noc przepędzał koszmarne stwory, nawiedzające ich niewinne duszyczki.

@flore cerise
@merlot Chardonnay
@selena

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
O jednoznacznych planach pana Radnego Selenka zielonego pojęcia nie miała. Skoro natomiast Lou zaproponował wpadnięcie do Merlota, wampirzyca nie miała najmniejszego powodu, by się właściwie nie zgodzić. Zresztą któż odmówiłby spotkania z wampirzym maleństwem? Posuwając się nawet dalej, był to główny powód, dla którego zdecydowała się zakłócić spokojne życie gospodarzy. Świadomość, że przyjdzie skosztować dobrego winka była tylko przyjemnym bonusem. A że Merlota znała od dłuższego czasu, wizytacja taka wcale nie była w złym guście, pod warunkiem oczywiście, że nie przychodziło się z pustymi rękami. Raz więc, że przytargali ze sobą ogromnego wręcz misia, na pewno sporo większego od wampirzej dziecinki, ale nic to, w końcu dorośnie. Dwa, pamiętna własnych doświadczeń, zainwestowała w odpowiednio dostosowany gryzaczek. Tych nigdy nie było za mało, wampirki gryzły tak samo jak ludzkie dzieci, a nawet jeszcze gorzej zważywszy na pierwsze testy kiełków.
Plecki Seleny zdążyły się już w miarę wygoić, po co jednak naruszać wciąż wrażliwą i cienką skórkę? W ubiorze królowała więc ciepła, dzianinowa sukienka do kolan, odpowiednio ocieplane rajstopki w kolorze cielistym oraz wysokie kozaczki na płaskim obcasie. W końcu nie chciała wywinąć radosnego orła. A żeby nie zmarznąć gdzieś po drodze, odpowiednio długi płaszczyk z futrzastym kołnierzem i mankietami. Muzyczka z domu? Idealnie słyszała ją gdzieś z wnętrza domu, była więc ostatnią osobą, która była chętna, by przerywać zamyślenie Wiaterka. Sama przymknęła oczka, opierając się boczkiem o drzwi i dopiero, gdy pianino umilkło, szturchnęła mocno Louisa, by raczył ogarnąć swoje skośne cztery litery. Śnieżek wcale a wcale nie był zły, tak długo, jak nie lądował centralnie na nosie Azjatki, a tak się niestety stało.
- Cześć! – przywitała się z ciepłym uśmiechem, troszkę w nostalgicznym nastroju wywołanym graną wcześniej melodią. – Z pustymi rękami oczywiście nie przychodzimy, żeby nie było. – dodała grzecznie, choć ona sama oczywiście aktora wyłączyła, przynajmniej na ten czas. Nie było tajemnicą, że Selenka marznąć nie lubiła, a do tego czego by nie powiedzieć, dziewczątko było zdecydowanie z tych szalonych, nawet jeśli podobnoż piastowała jakże zaszczytne stanowisko panny Radnej. Wbijanie się więc na krzywy ryj? Zawsze, chętnie i do każdego, byle nie z pustymi łapkami. Skoro więc Lou wręczył gospodarzowi  nie tak mały pakunek z misiem, Selence przyszło pokazać na o wiele mniejszy pakunek w swoich łapkach. No ale przecież nie będzie obciążać Merlota wszystkim na raz.

@Flore Cerise @Louis Moreau @Merlot Chardonnay

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Nie miała zamiaru wychodzić ze swojej jamki przez cały dzień. Zabawne, że kończyna która nie istniała mniej więcej od dwustu lat miała zwyczaj nieść fantomowy ból podczas pierwszych lepszych mrozów. Funkcjonowała modląc się, aby nadeszło w końcu ocieplenie i mogła funkcjonować jak normalny człowiek zamiast siedzieć bezczynnie. Widocznie jednak życie miało inne plany, bo znad książki i herbaty z domieszką krwi wywabiła ją muzyka. Lubiła słuchać gry Merlota, więc nic dziwnego, że tym razem też swoje kroki skierowała do salonu. Piłowanie najmłodszej póki co członkini ich rodziny skutecznie odwróciło jej uwagę. Na szczęście na małą melodia też działała, bo inaczej chyba by oszaleli.
Nie czuła potrzeby rozmowy z Chardonnayem. Wzięła zamiast tego małą na ręce i ignorowała jej wgryzanie się w jej dłoń. Przechodziła już przez to niemal sto lat temu, teraz miała poprawkę z rozrywki i zanosiło się na to, że niedługo będzie przechodzić także. Wieczny życia krąg czy jak to tam szło. Nie śpieszyło jej się także do otwarcia drzwi po usłyszeniu dzwonka. Mała wplotła rączkę w jej włosy i Cerise miała wrażenie, że może je stracić przez jeden nieostrożny ruch.
Mężczyzna ruszył swoje zacne cztery litery, a ona rozłożyła się nieco wygodniej. Nie spodziewała się gości, podejrzewała więc, że tym razem odwiedziny były dla Merlota.
- Mały demonie, nie gryź tak mocno - syknęła, czując jak przybrana córka wgryza się w jej kciuk. Podejrzewała, że może nie mieć wstrętu do picia z ludzi jak ona. Mężczyzna podejrzanie długo nie wracał, więc chcąc czy nie chcąc musiała porzucić swoje wygodne miejsce na kanapie. Poprawiając sobie dziecko w rękach i szczebiocząc do niego ruszyła za partnerem i nawet załapała się na przekazywanie czegoś.
Na pewno nie spodziewała się dwójki radnych w progu tak jakby jej domu. Zmarszczyła brwi, bo raczej rzadko zaglądali do nich w duetach.
- Wybaczcie Merlotowi, z wiekiem jego maniery nieco skostniały. Wchodźcie do środka, to nie jest dobra pogoda na stanie na zewnątrz - oznajmiła z uśmiechem.

@Selena
@Louis Moreau
@Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Claude był już na tyle dorosły, że Merlot właściwe od dosyć dawna nie kontrolował każdego jego kroku. Po prostu wierzył w to, iż syn jest wystarczająco odpowiedzialny, by przypadkowo nie zmienić żadnego człowieka w wampira. Nigdy na myśl mu nie przyszło, że pewnego dnia poczynania syna sprowadzą do jego posiadłości aż dwoje członków Rady. Nieświadomy jednak powodu tych odwiedzin, ruszył do drzwi, spoglądając jeszcze na Flore (którą do salonu zwabiła grana przez niego melodia), siedzącą na kanapie z Claire na rękach. Naprawdę uroczy widok. Cieszyło go, że Flore tak po prostu, bez żadnych pretensji czy wyrzutów, zgodziła się zostać dla małej matką. I to jeszcze zanim dowiedzieli się o Vegas czy najnowszym prezencie od losu…
Czy zaskoczył go widok dwojga Radnych przed jego drzwiami? Owszem. Ale jak zwykle, wyraz jego twarzy się nie zmienił. Chociaż na widok Seleny. po jego twarzy przemknął lekki uśmiech. W końcu współpracowali już od jakichś czterdziestu lat. Potem skłonił się lekko na przywitanie.
- Witam państwa Radnych - przywitał Selenę i Louisa, decydując się na bardziej oficjalne powitanie. Niezbyt często pozwalał sobie na luźniejsze rozmowy w sytuacjach takich jak ta - gdy nie wiedział, co jest powodem wizyty. Nie pamiętał, by coś przeskrobał, więc powód tego spotkania był dla niego tym większą niewiadomą. - Oczywiście, zapraszam - powiedział, odsuwając się nieco w bok, by goście mogli swobodnie wejść do środka. Nim jednak to zrobili, wciśnięto mu w ręce prezenty, co było nieco ryzykowne, bo nadal miał w jednej dłoni kieliszek z winem. Zręcznie jednak przyjął miśka, po czym ponownie lekko się skłonił. - Ach, dziękuję bardzo w imieniu naszym i Claire - dodał. Nie zdążył dodać nic więcej, bo właśnie wtedy pojawiła się Flore z małą na rękach. I. oczywiście, rozpoczęła rozmowę od obrażenia go. Nie skomentował tego jednak, a jedynie posłał jej spojrzenie spod uniesionej brwi.
- Tak, zapraszam do salonu. Właśnie miałem iść po kilka nowych butelek wina. Macie doskonałe wyczucie czasu - powiedział, gestem wskazując Radnym drogę do salonu. - Macie może jakieś życzenia co do szczepu winorośli. koloru lub smaku wina? - zapytał. W końcu każdy ma swoje ulubione smaki, a że on posiadał w piwnicach całkiem spory wybór tych dobroci…

@Flore Cerise
@LOUIS MOREAU
@SELENA
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Złośliwe chochliki śmiały się za oczętami - zrób to, zrób to, podaruj Merlotowi fakturkę. O Radnym można było powiedzieć wiele rzeczy - również i to, że potrafił być złośliwy, ale w granicach dobrego smaku. Chociaż mały “sparing” z Claude nie należał do planowanych, Azjata nie widział powodu, dla którego miałby obarczać winą rodzica – jedno to się pośmiać, drugie natomiast wyciągnąć faktyczne konsekwencje – takowych brak. Powodem przybycia na pewno była obecność małej - mimo wszystko rzadkiej latorośli w okręgu nadnaturalnych ras - i być może późniejsze gratulacje stanu błogosławionego gospodyni domu.
- Nie jest chyba aż tak źle. - co prawda Louis nie miał szansy na zawarcie współpracy z winiarzem, lecz to mu nie przeszkodziło w odbiciu piłeczki po przekroczeniu progu poprzedzającym otrzepanie butów i ich natychmiastowe zdjęcie w myśl: Azjaci po domach chodzą w paputkach, skarpetkach lub na boso.
Kolejne klocki domina skierowały niebieskie ślepia wampira na uroczą Claire. Jej widok był rozczulający - mężczyzna od razu przypomniał sobie pierwsze chwile ze swoją córką, gdy jeszcze nie potrafiła machać szabelkami.
- Wygląda na wyjątkowo grzeczną. Można? - uściślając: Radny nie od razu pokusił się o pytanie – wpierw zdjął kurtkę i powiesił - dopiero po oswobodzeniu z dodatkowych warstw garderoby uwagę skupił na Flore i dziecku, czego finałem było rzeczone pytanie skierowane do kobiety, jako osoby dzierżącej bąbla. Gdyby nieśmiertelna zechciała dać małą Louisowi, to nie tylko mogłaby kapkę odsapnąć - być może zaskoczyłby ją widok, z jaką sprawnością i delikatnością Azjata wziąłby dziecko na własne ręce.
- Rogaliku wierzę w Twój gust, toteż zdam się na Ciebie. - z serii: jak wkopać najdroższą towarzyszkę, z którą czasami dzieliło się podobne smaki, a w której wampir pokładał ogromne nadzieje łamane przez zaufanie. Lu wierzył, że kobieta jako dawna “wspólniczka” Merlota dokona właściwego wyboru. On w tym czasie raczy spocząć na sofie w salonie z być może malutką Claire na rękach.
- Mocno popsuliśmy Wam wieczór? - zdziwienia na twarzach nie dało się nie zauważyć: łatwiej, trudniej – na logikę: każdego złapałoby zaskoczenie na widok dwóch truchełek z Rady. Tyle dobrego, że żadne z nich nie przyszło w oficjalnej todze, a i na przekór powszechnej opinii – nie cierpieli na problem uwierającego kija w dupci. 

@Merlot Chardonnay
@Flore Cerise
@Selena


_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Oficjalne przywitanie Merlota wywołało błysk w oczach Selenki. Tak chciał się bawić? Ależ nie ma sprawy. Łapka na bioderko została połączona z lekkim wydęciem warg. Jak już Louis wspomniał, kijka w dupie przedstawiciele Radni nie posiadali, ale o złośliwości Azjatki to już nikt nie wspomniał. I dobrze zresztą. A że z Louisem znali się całkiem dobrze, na czele z wachlarzem swoich wszelkich wad…
- Państwo Radni zostali wydelegowani, co by sprawdzić, w jakich warunkach pomieszkuje nowe wampirzątko. - widok maleństwa na rękach tak zwanej pani domu wywołał ciepły uśmiech na twarzy Selenki. Nowe życie wąpierzy zawsze jakoś tak radowało duszyczkę Radnej, zwłaszcza, gdy mogła napatrzyć się na takie maleństwo. A żeby czasem nie przestraszyć swoją deklaracją kobiety, podchwyciła jej spojrzenie i puściła jej oczko, dając znać tym samym, że całkowicie nabija się z biednego Merlota swoim poważnym i mrocznym głosikiem typowej biurwy z mopsu szukającej, do czego by tu się dowalić. A skoro już Merlot wyszedł im na spotkanie z kieliszkiem wina…
- No wiesz co, chlać przy dziecku… Tsk tsk tsk. – pokręciła łebkiem, powstrzymując uśmiech na twarzy i rysując w powietrzu wielkiego minusa. Po przekroczeniu progu płaszczyk wylądował grzecznie na wieszaku, a butki na podłodze. Wszak nie wypadało po domu łazić w buciorach, choćby nie wiadomo jak były ładne. Uniesieniem brwi skomentowała za to wciśnięcie wyboru w jej łapki. Kusiło zrobić Louisowi dowcip, ale mogła się niestety domyślać, że ten dowcip musiałaby sama potem pić, a nie spodobało jej się to wcale a wcale.
- Czerwone i półsłodkie dla niego, jeśli możesz, a dla mnie białe słodkie. Chyba, że chwilowo nie masz pod ręką, to czerwone też się nada. Ze szczepami zdam się na Ciebie. – uśmiechnęła się delikatnie, świadoma tego, jak smakowały wina Merlota. Bądź co bądź miała je na co dzień w swoim kasynie. – Swoją drogą dziękuję za ostatnią dostawę. Ten nowy szczep jest trochę kwaskowaty, ale z tego, co widziałam, cieszy się największym powodzeniem wśród towarzystwa. Nawet dziewczyny trochę podpijają, gdy nie patrzę. – zaśmiała się cicho, mając już pełne zestawienie, których butelek znika najwięcej i które są najchętniej wybierane.
Kontrolne zerknięcie na maleństwo i Louisa i zostało jej tylko podreptać grzecznie do salonu za gospodarzami. Nie wypadało wtrącać się i wyrywać dziecinki, bo przecież za jakiś czas będzie mogła zapytać o to samo. Pytanie Wiaterka było skądinąd bardzo na miejscu. W oczekiwaniu na odpowiedź podeszła do Flore, wręczając jej niewielki pakiecik.
- Gryzaki. – wyjaśniła. – Specjalne, przeznaczone dla małych wampirzątek i odpowiednio wzmacniane. Domyślam się, że mała weszła teraz w tryb gryzonia… Wierz mi, to minie. Kiedyś. Niewystarczająco szybko jednak. – roześmiała się cicho, zdecydowanie mówiąc tu ze swojego doświadczenia. Wszystkie jej dzieci gryzły głównie palce, a córeczka to już chyba miała największe upodobanie w tym dziabaniu.

@Flore Cerise
@Merlot Chardonnay
@Louis Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Flore Cerise

Flore Cerise
Liczba postów : 59
Odwzajemniła uśmiech Seleny, chociaż w dalszym ciągu nie miała pojęcia czym sobie zasłużyli na tę wizytę. W ostatnim czasie chyba nawet nie nabroili za dużo. Podejrzewała jednak, że to z czasem się wyjaśni.
Kiwnęła głową podając dziewczynkę Radnemu. Miała nadzieję, że ten ma jakiekolwiek podejście do dzieci i nie trzeba będzie za chwilę uspokajać rozkrzyczanej małej.
- Tylko wygląda, w rzeczywistości ma różki i potrafi je pokazać - uśmiechnęła się szeroko. Dobrze wiedziała, że bachorek potrafił być małym diabełkiem. Niemal odetchnęła z ulgą, gdy widziała sposób obchodzenia się z Claire. Niebezpieczeństwo zażegnane, przynajmniej na moment. W gruncie rzeczy cieszyło ją to, że na chwilę pozbyła się ciężaru z rąk. Czasem trzeba było oddać to dla kogoś innego, choćby po to, aby mały krwiopijca mógł zakosztować krwi innej niż jej. Widocznie córka Merlota nie zamierzała nie skorzystać z okazji i wgryzła się ochoczo w rękę Louisa.
- Ząbkuje - wyjaśniła Flore, zastanawiając się czy Radny będzie próbował odsunąć małą pijawkę od swojej ręki. Ze swojego doświadczenia wiedziała, że to bolało i to mocno. Zaskakujące tym bardziej, że przy Claudzie czy Lavender nie miała tego problemu.
- Właściwie to wcale, a przynajmniej w moim przypadku. Nie zamierzałam się dzisiaj nigdzie wybierać. Także wasze odwiedziny to całkiem miła wizyta - uznała już w salonie.
Uniosła brew do góry widząc prezent i uśmiechnęła się. Jej ręce może w końcu przestałyby wyglądać jak po walce z wyjątkowo zażartym kotem. Niewiele myśląc po prostu w ramach podziękowania przytuliła Radną. Może jej głowa pozostanie na swoim miejscu?
- Dziękuję, przydadzą się. Weszła w tryb gryzonia jakiś czas temu i zwykłe gryzaki nie dają rady, mam nadzieję że wyrośnie z tego w miarę szybko. Albo dopóki nie wypije z kogoś krwi - wyjaśniła już po odsunięciu się i zerknęła znacząco na drugiego Radnego.


@Selena
@Louis Moreau
@Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Radnych znał głównie z widzenia i słyszenia, więc ciężko było powiedzieć, by wiedział o nich wszystko. I chociaż prowadził z Seleną interesy od kilku dekad, to i tak uważał, że nie zwalnia go to z obowiązku okazywania jej szacunku jako Radnej. Wpływ na to miało też na pewno to, że Chardonnay nie był zbyt dobry w umiejętności społeczne. I w poczucie humoru, które w jego przypadku też nieco kulało, przez co nie wszystkie żarty (nawet te Radnych) były dla niego oczywiste. Na ogół na żarty pozwalał sobie jedynie z osobami, które dobrze znał. Czy było to uciążliwe? Niewątpliwie. Ale tak już miał. W końcu musiał czymś sobie na miano ameby emocjonalnej zasłużyć.
Słysząc więc słowa Seleny, nie bardzo wiedział, czy odbierać je poważnie, czy jako żart. Rozejrzał się po ścianach holu, zerknął w stronę salonu. No na jego oko warunki wydawały się być całkiem dobre. A przynajmniej nie były tragiczne. We wszystkich oknach szyby filtrujące światło słoneczne, grube zasłony. Kolorystyka zapewne trochę kulała, ale podobno stonowane kolory były zalecane przy małych dzieciach.
- Wydaje mi się, że w przyzwoitych. To nie pierwsze dziecko, które razem wychowujemy, więc trochę już się na tym znamy - odpowiedział po chwili, gdy już rozejrzał się szybko po wnętrzu. Słysząc następny komentarz spojrzał na trzymany przez siebie kieliszek i po prostu uniósł jedną brew. Czyżby naprawdę oceniali ich wedle standardów ludzkich…? - Spokojnie, nie upijam się do nieprzytomności - powiedział, robiąc krok w tył, by goście mogli przejść za Flore do salonu. Sam ruszył dopiero za nimi, wysłuchując wyboru wina, który skomentował skinieniem głowy. Z uwagą wysłuchał również uwag co do ostatniej dostawy. - Tak, ta partia wyszła nieco bardziej kwaskowata, bo przy produkcji dodaliśmy nieco więcej winogron ze szczepu Cabernet sauvignon, jeśli mnie pamięć nie myli - powiedział, kiwając głową. Ewentualnie mogło być w nich nieco więcej Sauvignon blanc. Obie partie produkowane były przynajmniej trzy lata temu, i obie dostarczył ostatnio do kasyna, więc nie wiedział o której dokładnie mówi wampirzyca.
Dopił swoje wino, i gdy Radni skupili uwagę na Claire i Flore, sam ruszył do piwnicy po wspomniane trunki. A że piwnice pod posiadłością były dosyć rozległe (bo kryły w sobie nie tylko hektolitry wina, ale też lochy), to nie było go dłuższą chwilę. Po kilku minutach wrócił jednak z odpowiednimi winami. Z szafki wyciągnął kieliszki, rozlał odpowiednio trunki i podał Selenie oraz Louisowi. Potem napełnił swój kieliszek wybranym winem i usiadł przy fortepianie, wygodniejsze miejsca pozostawiając dla gości i Flore.

@Louis Moreau @Selena @Flore Cerise
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Czasami los bywał przewrotny i nie zawsze, pomijając żarcik z fakturą, wizyta Radnych musiała oznaczać kłopoty. Niekiedy zdarzało się tak, że przychodzili w czysto towarzyskich zamiarach, gdyż, o zgrozo, nie takimi strasznymi się malowali, za jakich próbowano ich przedstawić, czego świadkiem był dla przykładu taki Egonek.
- To najgorszy okres, potem mała powinna się troszkę uspokoić. - Louis pamiętał opowieści rodziców na jego temat. Jeśli im wierzyć, to też miewał w zwyczaju dziabać wszystko dookoła, aż kły nie usadowiły się na swoim miejscu. Niestety na ten etap rozwoju nie było rady i należało go cierpliwie przeczekać.
Cała zabawa zaczynała się później, gdy w grę wchodziła nauka chowania i wysuwania ząbków. Najgorzej mieli posiadacze podwójnej pary – Radny nie znał nikogo, kto chociaż raz nie zaseplenił po ich odkryciu.
- Ujawniły się u niej już jakieś cechy? - spytał Louis, który o dziwo całkiem dobrze radził sobie z dzieciątkiem.
Siedząc na sofie, trzymał małą tak, aby miała zapewniony komfort oraz bezpieczeństwo i tylko czasami podnosił kolanka, co by mogła sobie podskoczyć, będąc w pewnym chwycie wampirzych łapek. Potencjalnych dziabnięć Azjata się nie obawiał - w porównaniu do wojny i wielu innych masakr, starcie z malutką Claire było całkiem przyjemnym doświadczeniem - na pewno też budziło rozczulające wspomnienia z czasów starć z młodziutką Valerie. Wniosek: Louis ani myślał odsuwać dzieciaczka - niech sobie dziabie. ile chce, do wesela się przecież rany zagoją.
- Twoje wina słyną już na cały świat - są wyborne. - kolejny dialog był skierowany centralnie do Merlota, gdy ten powrócił z odmętów piwnicy.
Na napełnienie kieliszka wampir oczywiście podziękował - naturalnie zamierzał uraczyć się trunkiem, lecz odrobinę później, co było raczej zrozumiane ze względu na obecność małego szkraba na kolankach.
- To kiedy przekażesz małej tajniki wiedzy na temat winiarstwa? - chociaż poczucie humoru Merlota mogło troszeczkę kaleczyć, nic nie stało na przeszkodzie, aby próbować je stopniowo naprawiać. Tym razem żarcik spadł z nieco mniejszej wysokości zwieńczony puszczeniem oczka do Selenki. 

@Selena
@Merlot Chardonnay
@Flore Cerise

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Poważna mina Merlota sprawiła tylko tyle, że szczerze parsknęła, nie mogąc już się przed tym powstrzymać. Z tą jego powagą nie szło czasem walczyć, dlatego też machnęła dłonią, potrząsając tylko głową.
- Żartuję. Nie jesteśmy Jugendamtem. – wyjaśniła, trochę rozbawiona. – Po prostu wpadliśmy ot tak w odwiedziny. – dodała, bo w końcu w ich wizycie nie było żadnego podtekstu. Ot po prostu zwykły, towarzyski wypad, nic więcej i nic mniej.
Kącik jej ust powędrował za to do góry, gdy Flore wspomniała o różkach. No oczywiste, że maluchy miewały różki, a pokazywanie ich było wliczone w bycie dzieckiem. Taki niestety był urok małych dzieci, trzeba to było przeżyć. Obserwowanie za to Louisa, który siedział z małą na rękach szybko przypomniało jej dawne wydarzenia z przeszłości. Uśmiechnęła się do własnych myśli, ale nie powiedziała ani słowa, pozwalając za to uścisnąć się Flore.
- Wzmocnione powinny dać. – roześmiała się, odwzajemniając uścisk kobiety. – Lou jest smaczny, to może jej przejdzie. – dodała, uśmiechając się bardzo uroczo, by po krótkim przystanku skierować się również do sofy, gdzie wygodnie zajęła miejsce, uważając jednak, by nie oprzeć się plecami oparcie. Niby była już zdrowa, ale świeżo wygojona skóra ciągnęła i była upiornie wręcz wrażliwa.
Oczekiwanie na Merlota upłynęło jej głównie na obserwowaniu małej. Nawet nie próbowała sięgać po małą, nawet nie dlatego, że obawiała się, że coś jej zrobić – w końcu miała czwórkę własnych – ale bezpieczniej było, żeby mała jej nie dziabnęła. Wymagałoby to zbyt dużej ilości wyjaśnień.
- Pewnie jak będzie odpowiednio duża. Teraz to trzeba poczekać, aż przestanie wszystko gryźć. Tak malutka? – jej ton gwałtownie zmiękł, gdy zwróciła się do dziecka na kolanach Lou i bardzo delikatnie tyknęła ją w nosek ciepłym palcem. Podziękowała Merlotowi za wino, trzymając kieliszek zarówno swój, jak i drugiego Radnego. Najwyżej się pomyli i wypije i jego, problemu w tym nie widziała.

@Flore Cerise
@Merlot Chardonnay
@Louis Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Merlot Chardonnay

Merlot Chardonnay
Liczba postów : 100
Gdy już przeszli do salonu, i każdy zajął swoje miejsce, wysłuchał jeszcze dyskusji na temat ząbkowania. Słysząc uwagi Radnych, jedynie pokiwał głową, bo nie mógł się nie zgodzić.
- Tak, etap ząbkowania bywa problematyczny. Przechodziliśmy to z Claudem, który ze względu na podwójne kły, gryzł jeszcze dotkliwiej. Nawet specjalne smoczki i gryzaki nie dawały mu rady. A co do cech… Jeszcze nie zauważyliśmy nic pewnego - wtrącił od siebie, zanim jeszcze ruszył do piwnicy. Co prawda pewne cechy zaczynali już podejrzewać, ale Claire była jeszcze za mała, by mogli stwierdzić to na pewno. Sam Merlot cieszył się, bo póki co nic nie wskazywało na to, by córka odziedziczyła po nim coś z daltonizmu. On sam nie znał innego życia, ale wiedział, że ślepota na barwy bywa problematyczna w życiu codziennym, i nie życzył tego własnemu dziecku.
Gdy już każdemu gościowi zapewnił odpowiedni trunek, a Florce dał do ciamkania korek od swojego wina, ponownie skupił się na rozmowie. Gdy zajął miejsce przy fortepianie, przejechał jeszcze dłonią po jego klawiszach. Uwielbiał ten instrument.
- Dziękuję za słowa uznania - powiedział, skłaniając głowę. - Ale to chyba za wiele powiedziane. Choć faktycznie, eksportuję swoje wina do wielu krajów - dodał, chwytając ponownie swój kieliszek i pociągając łyk wina. Winiarnie i winnice we Francji były właściwie jedynie częścią jego winiarskiego imperium, ale to był jedynie szczegół.
- Och, właściwie to jeśli tylko wykaże zainteresowanie tą dziedziną, to będzie to oznaczało odpowiedni czas na rozpoczęcie nauki - odpowiedział całkiem poważnie, choć przypuszczał, że pytanie do poważnych niekoniecznie należało. To była jednak prawda. W końcu chyba każdy ojciec chce, by jego dzieci wykazały zainteresowanie biznesem rodzinnym.
- Tak, mamy na to jeszcze czas - zgodził się ze stwierdzeniem Seleny. - A co nowego słychać w Radzie i świecie nadnaturalnych? - zapytał. A nuż dowie się czegoś ciekawego?

@Louis Moreau @Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Charakterystyczne spojrzenie powinno udzielić Selence stosownej odpowiedzi na jej żarcik o walorach smakowych czarnowłosego. Szanujmy się: toż to dziecko było o wiele za małe, aby delektować się krwią! Wstyd i hańba, ale jeśli jakimś cudem wyrośnie na konesera... Niech nikt nigdy nie wpadnie na pomysł posłania małej do szkółki wujka Louisa, bo normalna z niej już nie wyjdzie - za to na pewno z wyrobioną wybrednością na pierwsze lepsze przysmaki. Szanujmy się: o podniebienia należało dbać, a nie każdy płynny szkarłat człowieka, wampira i wilkołaka smakował wybornie. Niektórym brakowało słodyczy - inne cechowało zbyt duże stężenie pikanterii. Najlepsze w odbiorze były przysmaki o walorach delikatnych i miękkich, tylko doprawionych szczyptą ostrości wynikającej z różnego wpływu różnych emocji.
- Sel? Odzywają się w Tobie instynkty macierzyńskie? - natomiast w odejściu od wykładów na temat krwi, raczmy zwrócić się ku wampirzycy. Louis nie byłby sobą, gdyby nie wyhaczył zmiany mimiki jej twarzy i nastawienia wobec malutkiego wampirzątka. To aż prosiło się o komentarz, który nadszedł z prędkością światła.
Aby było zabawniej, Azjata ponownie poprawił brzdąca na swoich kolanach, a potem skorzystał z okazji i swobody ręki na chwycenie i upicie niewielkiego łyku wytrawnego wina z winnic słynnego winiarza.
- Wyczuwam kunsztowny rodzinny biznes. - jego aromat i smak nie tylko wprawił w zachwyt Louisa – przede wszystkim wypuścił samoistnie uformowane słowa, których przesłanie jak najbardziej można było odczytać jako szczerze wypowiedziany komplement.
- Ej Sel... Merlot jeszcze nie nazwał nas starymi truchłami. - potem skośny pozwolił sobie na niewinny żarcik: dalej raczył kontynuować już w bardziej “rzeczowy” sposób - z ciepłem w głosie i uśmiechem na twarzy.
- Pewnie słyszeliście o strasznym mordercy z Paryża. Sprawa wciąż w toku i takie tam, ale są postępy! Poza tym raczej spokojnie. - z tym ostatnim słowem to Louis troszeczkę naginał rzeczywistość, szczególnie jeśli podliczyć kilka ciekawostek, które miały zaszczyt uatrakcyjnić bal u przysłowiowych “Skarpetti”.
Azjata nie widział w nich wielkiej tajemnicy, toteż chętnie: soczyście i gęsto podzielił się co zabawniejszymi ploteczkami, które Selenka jak najbardziej mogła wzbogacić. Takie spędzenie czasu: na wspólnej rozmowie, wymianie informacji, piciu i zabawie z małą z pewnością zabrało trójce mnóstwo czasu, ale czy to źle? Czasami takie luźne spotkania były potrzebne, aby móc się w pełni zrelaksować, tym bardziej w tak doborowym towarzystwie i pod tak dobrą opieką gospodarzy domu.

@Selena @Merlot Chardonnay
Jeżeli ktoś chce coś dodać, śmiało
Jeśli nie, to za zgodą wszystkich
z/t wszyscy <3

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach