Liczba postów : 72
Był oszołomiony. Niewątpliwie, bez dwóch zdań, po raz kolejny w ciągu jednego wieczoru Dorian został wprowadzony w stan jebanego szoku. Mimo to próbował zachować opanowany wyraz twarzy, po tym wszystkim co miało miejsce, nie miał zamiaru nagle okazywać tak jawnie swojego zdziwienia, spowodowanego anormalnym zachowaniem wilkołaka. Chociaż nie był do końca pewien czy było to odpowiednie określenie. Finalnie cały czas zachowywał się dość niestabilnie. Raz agresywny, raz bardziej do dogadania, a jeszcze innym razem zwyczajnie bezczelny.
Relish do końca nie wiedział jak powinien zareagować na zaobserwowany przez niego rozwój sytuacji. Skąd miał mieć pewność, czy mężczyzna nie zaczyna jakiejś dziwnej gry? Nie wiedział tego i być może miał się nie dowiedzieć. Z drugiej strony, po co miałby usilnie udawać bardziej miłego, kiedy osiągnął już swój cel. W końcu wszystkie konsekwencje go ominą: nie będzie psów, nie będzie przeszukania. Za lawetę zapłaci on, tak samo jak za taksówkę, więc finalnie nie dość, że miał zapewnione holowanie to jeszcze bezpieczny powrót do domu. Jedynym, co przychodziło mu na myśl, w kwestii próby jakiegokolwiek zrozumienia był fakt, iż ówcześnie problem leżał w zgoła innym miejscu.
Co jeśli nie był traktowany od początku poważnie? Może nieznajomy wcale nie dostrzegł szczerości w jego pociągu do niego. Na samą myśl miał ochotę się zaśmiać, w końcu był w tym tak bardzo ostentacyjny. Jeżeli jednak to było przyczyną, nie zamierzał poruszać owej kwestii. Zaś jeśli przyczyna była odmienna, kiedyś się o niej dowie.
- Oh, nie jest mi przykro, a przynajmniej nie tak bardzo po tym sprostowaniu. Zadzwonię po taksówkę i u Ciebie się przekonamy, jak bardzo jesteś zmęczony – powiedział depcząc rzuconego na asfalt kiepa.
- Zgodnie z umową, trup i opowieść, a później przejdziemy do sprawdzenia Twojej witalności. – nie miał zamiaru niczego owijać w bawełnę. Jego cele były dwa: zaspokoić ciekawości oraz pozostałe potrzeby.
Relish do końca nie wiedział jak powinien zareagować na zaobserwowany przez niego rozwój sytuacji. Skąd miał mieć pewność, czy mężczyzna nie zaczyna jakiejś dziwnej gry? Nie wiedział tego i być może miał się nie dowiedzieć. Z drugiej strony, po co miałby usilnie udawać bardziej miłego, kiedy osiągnął już swój cel. W końcu wszystkie konsekwencje go ominą: nie będzie psów, nie będzie przeszukania. Za lawetę zapłaci on, tak samo jak za taksówkę, więc finalnie nie dość, że miał zapewnione holowanie to jeszcze bezpieczny powrót do domu. Jedynym, co przychodziło mu na myśl, w kwestii próby jakiegokolwiek zrozumienia był fakt, iż ówcześnie problem leżał w zgoła innym miejscu.
Co jeśli nie był traktowany od początku poważnie? Może nieznajomy wcale nie dostrzegł szczerości w jego pociągu do niego. Na samą myśl miał ochotę się zaśmiać, w końcu był w tym tak bardzo ostentacyjny. Jeżeli jednak to było przyczyną, nie zamierzał poruszać owej kwestii. Zaś jeśli przyczyna była odmienna, kiedyś się o niej dowie.
- Oh, nie jest mi przykro, a przynajmniej nie tak bardzo po tym sprostowaniu. Zadzwonię po taksówkę i u Ciebie się przekonamy, jak bardzo jesteś zmęczony – powiedział depcząc rzuconego na asfalt kiepa.
***
Nie wiedział ile dokładnie trwała ich podróż w taksówce, jednak kiedy dobiegła końca poczuł ulgę. Nienawidził robić za pasażera, plus jego apetyt na wilkołaka z każdą chwilą rósł coraz bardziej. Gdy znaleźli się we właściwym mieszkaniu, niemal trząsł się z niecierpliwości.- Zgodnie z umową, trup i opowieść, a później przejdziemy do sprawdzenia Twojej witalności. – nie miał zamiaru niczego owijać w bawełnę. Jego cele były dwa: zaspokoić ciekawości oraz pozostałe potrzeby.