Liczba postów : 65
First topic message reminder :
Było kilkanaście minut po północy, kiedy to udało nam się dojechać pod mieszkanie. Dzielnica nie okazała się być taka zła, chociaż nie zdziwiło mnie, że wilkołak wolał mieszkać na obrzeżach, a nie gdzieś w centrum. Sam również stroniłem od zatłoczonych miejsc, gdyż nie przepadałem za tłumami. Wiele razy z resztą myślałem o znalezieniu jakiegoś przestronnego ale i skromnego miejsca gdzieś poza granicami miasta. Kamienica również nie wyglądała okropnie, chociaż nie przyciągała wzroku. Być może zdążyłem już przywyknąć do luksusów, przez co większość domów i budynków nie robiła już na mnie wrażenia.
Samochód zatrzymał się na jakimś miejscu parkingowym, które okazało się wolne. Szukanie takich rzeczy zawsze było dla mnie irytujące, bo większość miejsc, w które się udawałem taksówkami było zawsze obładowane pojazdami. Był to również jeden z powodów, dla którego nie chciałem mieć swojego własnego samochodu. Znałem siebie i wiedziałem, że gdy irytacja sięgnęłaby odpowiedniego poziomu, to po prostu zaparkowałbym na środku ulicy.
W mieszkaniu nie mogłem skupić się na niczym innym niż na zapachu lawendy. Aż dziwiłem się, że wilkołak nie roztaczał wokół siebie tego samego zapachu. No a przynajmniej nie czułem nic takiego w samochodzie. Nie przeszkadzało mi to jednak. Lubiłem lawendę. Dopiero z czasem, gdy mój węch zaczął przyzwyczajać się do tego aromatu, zaczęły przebijać się inne nuty zapachowe, które dodały atmosferze nieco charakteru.
– Całkiem tu przytulnie – powiedziałem, rozglądając się po wnętrzu. Nie było tu nic, na czym można było zawiesić oko, co wskazywało na to, że mężczyzna nie mieszkał tutaj długo. Panował tu surowy porządek, charakterystyczny dla mieszkań, które wynajmowane są dopiero od niedawna. Nie potrafiłem dostrzec bowiem niczego, co wskazywałoby na użytkowanie, zwłaszcza że nieznajomy wydawał się być dość chaotyczną osobą, więc porządek tego miejsca stanowił silny kontrast. Zdjąłem płaszcz i spojrzałem na swojego towarzysza.
– Nie pasujesz tu – stwierdziłem przyglądając się mu uważnie. W świetle żarówek wyglądał zupełnie inaczej niż w półcieniu panującym w samochodzie. Wrażenie jednak się nie zmieniło. Ciągle wydawał się tak samo dziki i nieprzewidywalny, jak wtedy. No i dalej był umazany krwią, jednak ta zdążyła już ściemnieć i stracić swój kuszący szkarłat.
@Joshua Walker
Było kilkanaście minut po północy, kiedy to udało nam się dojechać pod mieszkanie. Dzielnica nie okazała się być taka zła, chociaż nie zdziwiło mnie, że wilkołak wolał mieszkać na obrzeżach, a nie gdzieś w centrum. Sam również stroniłem od zatłoczonych miejsc, gdyż nie przepadałem za tłumami. Wiele razy z resztą myślałem o znalezieniu jakiegoś przestronnego ale i skromnego miejsca gdzieś poza granicami miasta. Kamienica również nie wyglądała okropnie, chociaż nie przyciągała wzroku. Być może zdążyłem już przywyknąć do luksusów, przez co większość domów i budynków nie robiła już na mnie wrażenia.
Samochód zatrzymał się na jakimś miejscu parkingowym, które okazało się wolne. Szukanie takich rzeczy zawsze było dla mnie irytujące, bo większość miejsc, w które się udawałem taksówkami było zawsze obładowane pojazdami. Był to również jeden z powodów, dla którego nie chciałem mieć swojego własnego samochodu. Znałem siebie i wiedziałem, że gdy irytacja sięgnęłaby odpowiedniego poziomu, to po prostu zaparkowałbym na środku ulicy.
W mieszkaniu nie mogłem skupić się na niczym innym niż na zapachu lawendy. Aż dziwiłem się, że wilkołak nie roztaczał wokół siebie tego samego zapachu. No a przynajmniej nie czułem nic takiego w samochodzie. Nie przeszkadzało mi to jednak. Lubiłem lawendę. Dopiero z czasem, gdy mój węch zaczął przyzwyczajać się do tego aromatu, zaczęły przebijać się inne nuty zapachowe, które dodały atmosferze nieco charakteru.
– Całkiem tu przytulnie – powiedziałem, rozglądając się po wnętrzu. Nie było tu nic, na czym można było zawiesić oko, co wskazywało na to, że mężczyzna nie mieszkał tutaj długo. Panował tu surowy porządek, charakterystyczny dla mieszkań, które wynajmowane są dopiero od niedawna. Nie potrafiłem dostrzec bowiem niczego, co wskazywałoby na użytkowanie, zwłaszcza że nieznajomy wydawał się być dość chaotyczną osobą, więc porządek tego miejsca stanowił silny kontrast. Zdjąłem płaszcz i spojrzałem na swojego towarzysza.
– Nie pasujesz tu – stwierdziłem przyglądając się mu uważnie. W świetle żarówek wyglądał zupełnie inaczej niż w półcieniu panującym w samochodzie. Wrażenie jednak się nie zmieniło. Ciągle wydawał się tak samo dziki i nieprzewidywalny, jak wtedy. No i dalej był umazany krwią, jednak ta zdążyła już ściemnieć i stracić swój kuszący szkarłat.
@Joshua Walker