#1. Marcus & Bastien

2 posters

Go down

Bastien Laviscount

Bastien Laviscount
Liczba postów : 65
Noc była wyjątkowo przyjemna. Chłodne powietrze orzeźwiało, gdy jego powiewy ocierały się o odsłonięte fragmenty skóry. Było to miłe uczucie, chociaż przypominało mi o utraconej kiedyś śmiertelności. Jedyną oznaką tego, że kiedyś byłem człowiekiem była tylko temperatura mojego ciała, która upodobniała mnie do ludzi. Na samym początku mi to przeszkadzało. Nie podobało mi się, że żeruję na kimś, kto jest tak bardzo podobny do mnie. Niby głupota, a jednak długo musiałem się z tym oswajać.
Teraz jednak, szczelnie otulony płaszczem, zmierzałem w kierunku ustalonego miejsca. Rzadko spotykałem się z członkami Rady, bo w sumie nigdy wcześniej nie miałem ku temu powodów. Wszelkiego rodzaju uroczystości i bale, na które Rada, i inni nieśmiertelni, byli zapraszani, omijałem szerokim łukiem. Nie byłem powiem znany ze szczególnego upodobania do integracji. Lubiłem określać się mianem samotnego indywidualisty, jednak i tacy od czasu do czasu potrzebują odrobiny towarzystwa. Chociaż spotkanie z Marcusem dalekie było od próby zaspokojenia potrzeby kontaktu z drugim człowiekiem. Bardzo pilnie musiałem dowiedzieć się kilku rzeczy. Nigdy nie miałem do czynienia z wilkołakami dłużej, niż to było konieczne. Nie unikałem ich, niemniej jednak zawsze lepiej czułem się w towarzystwie innych wampirów, które to podzielały moje upodobania. Nie byłem rasistą, bo wilkołaki o dziwo lubiłem bardziej niż wampiry, które to wydawały mi się niesamowicie spięte. Wilki jednak to całkiem inna historia. Były ciekawsze i intrygujące. Nic więc dziwnego, że gdy jeden interesujący osobnik pojawił się w moim życiu, to zacząłem zastanawiać się, jak to z nimi jest. Nie mówiąc już o tym, że ów wilkołak sam chyba do końca nie wiedział, jak to jest być tym wilkołakiem. Nie było chyba lepszego sposobu na ogarnięcie tej zagwozdki, niż udanie się do specjalisty. A Marcus z całą pewnością był specjalistą, bo przecież nie było chyba wilkołaka o większym stażu niż on. Grzechem byłoby niewypytanie go o wszystko, co wiedział.
Usiadłem w umówionej restauracji. Noc dopiero się zaczęła, więc po ulicach wciąż kręciło się sporo ludzi i turystów. Turyści byli wyjątkowo irytujący. Łatwo ich było rozpoznać, bo rozglądali się na wszystkie strony, jakby szukali szczęścia. Restauracja, chociaż również pełna była ludzi, to wydawała się odpowiednim miejscem do rozmowy, zwłaszcza że każdy tutaj zajęty był swoim towarzyszem i rozmową z nim. Rozsiadłem się więc wygodnie i czekałem.

@Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Zdziwiła go chęć spotkania przez młodego Scalletę. No cóż, dla niego wszyscy współcześnie żyjący bili tak naprawdę młodzi. Czym było 180 lat, jak dowiedział się od swoich źródeł, przy jego blisko 1200.  Tym bardziej po balu zastanawiało go, co chłopak mógł chcieć. Ubrał się w skórzane spodnie, koszulkę polo i materiałowy płaszcz. Nie było mu zimno, w końcu wilki miały z natury wyższą temperaturkę.

Szedł na umówione miejsce spotkania, po drodze zapalił jednego czy dwa papierosy. Cóż nie wiedział jeszcze, czy znajdą miejsce w środku, czy na zewnątrz, a nie zamierzał chwalić się tym razem swoimi koneksjami. Umówmy się, stać go było na wiele rzeczy i zamknięcie restauracji na wyłączność nie była dla niego problemem, ale tym razem nie było to konieczne. Przez chwilę dopalając papierosa, przyglądał się z daleka, jak chłopak wchodzi do restauracji. Odczekał dwa pociągnięcia dymka i ruszył na miejsce spotkania. Tuż przed restauracją odrzucił niedopałek do popielnicy i wszedł do środka.

Witaj - podszedł, wyciągając do niego rękę z szerokim uśmiechem na twarzy. - Mam nadzieję, że nie musiałeś długo na mnie czekać. - usiadł po przeciwnej stronie stołu. - Z czym do mnie przychodzisz? Cóż za sprawę do mnie masz? - zapytał bez zbędnego przedłużania grzeczności.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Bastien Laviscount

Bastien Laviscount
Liczba postów : 65
Ja na to spotkanie nie stroiłem się jakoś wyjątkowo. Jedyne co się dzisiaj dla mnie liczyło to to, by było mi wygodnie i ciepło. Jako że temperatura mojego ciała była równa ludzkiej, to różnice temperatury były dla mnie dość mocno odczuwane. Przez dreszcze, wywołane zimnym powietrzem, zaczynałem się czuć jak śmiertelnik, co niesamowicie mnie fascynowało. Było to ciekawe, móc poczuć się człowiekiem chociaż na chwilę, a przynajmniej do czasu, gdy nie poczułem głodu krwi. Wtedy wszystko się sypało.
A więc na spotkanie postawiłem na czarne jeansy, czarny, gruby sweterkowy golf, który sprawiał, że moja górna połowa ciała wydawała się dwa razy większa, niż była w rzeczywistości, a głowa znów nieproporcjonalnie mniejsza. No ale sweterek był ciepły i miękki, tak jakbym ubrał się w namacalne uczucie uścisku. Noszenie tego było po prostu przyjemne. Na całość narzuciłem gruby wełniany płaszcz oraz szary szalik, a na stopy botki z cholewką za kostkę i na niewielkiej podeszwie, żeby dodać sobie ten centymetr albo dwa.
Marcus na szczęście pojawił się niedługo po mnie. Zdążyłem się za to rozsiąść i porozglądać po wnętrzu.
Cieszę się, że zgodziłeś się przyjść – powiedziałem z kurtuazją. Należało być bowiem miłym, nawet jeśli za specjalnie miłego się nie uchodziło. Zawsze stroniłem od tej wampirzo-wilkołaczej społeczności, a to robiło ze mnie osobę, którą wiele osób uważało za nieprzystępną.
Od razu do rzeczy – uśmiechnąłem się, bo właśnie tak lubiłem sprawy załatwiać. Niemniej jednak sprawa nie była łatwa. – Znalazłem niedawno wilkołaka, takiego dość świeżego, nieogarniętego… zastanawiam się po prostu, co z nim zrobić, bo jak wiesz, lub nie, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w obcowaniu z wami – powiedziałem, a przez wy rozumiałem oczywiście wilkołaki.

@Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Przyglądał się chwilę chłopakowi, uśmiechnął się - Nie no spoko, I tak nie mam nic do roboty poza sprawą z mordercą, Thomasem i Szczęściara i paroma innymi kwestiami. - Niby mówił poważnie, ale błysk rozbawienia w oczach dawał wyraźnie do zrozumienia, że jedynie się naigrywał. Skinął ręką na kelnera. - Wiesz co, nie lubię się rozdrabniać na grzecznościowe tête-à-tête. Na towarzyskie pitu pitu przyjdzie czas. - zaśmiał się. Gdy kelner podszedł zapytał się chłopaka - Napijesz się czegoś? Mają tu naprawdę dobrą szkocką, którą, nawiasem mówiąc, poproszę. - ostatnie słowa skierował do kelnera. Gdy przyjął zamówienie, kelner odszedł.

Marcus wysłuchał, co chłopak miał do powiedzenia. - Cóż.. - zamilkł, nieco warząc słowa. - Poza ogólnie dostępną wiedzą niewiele jestem w stanie ci teraz tak naprawdę powiedzieć. - Spojrzał na niego uważnie - Nie zrozum mnie źle, ale nie ufam ci na tyle, by powiedzieć ci o pewnych rzeczach, które mógłbyś wykorzystać przeciw mnie. - Spojrzał chłopakowi w oczy, próbując wyczytać czy chłopak jest mu przychylny, czy też nie zupełnie. - Podstawowe pytanie brzmi, czy ten Wilk ma stado, do którego należy, jeśli tak, kiedy z nimi był, jeśli nie, kiedy miał jakikolwiek kontakt ze stadem. - Wiele od tych pytań zależało. - ⁣ Kiedy został przemieniony, jak dobrze kontroluje się podczas pełni.- Na te wszystkie pytania tak naprawdę musiał znać odpowiedź, od tego zależało dalsze działania. Zastanawiał się też, ile tak naprawdę mógł chłopakowi powiedzieć.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Bastien Laviscount

Bastien Laviscount
Liczba postów : 65
Rzeczywiście nic ciekawego nie robisz – prychnąłem, mrużąc oczy. Nie miałem pojęcia, co tam siedziało na barkach Rady. Nie interesowałem się nimi w takim stopniu. Nie miałem też większego pojęcia, co działo się wampirzym światku, bo lubiłem swoje odklejenie od tej społeczności. Czułem się, jakbym dzięki temu nie musiał przejmować się problemami, które się pojawiały. No ale sprawa mojego rodu była oczywiście czymś, na czym swoją uwagę skupiałem, chociaż nie udzielałem się zbyt mocno.
Nie piję alkoholu, ale z chęcią wezmę wodę z cytryną – powiedziałem, uśmiechając się lekko do kelnera, który się przy nas pojawił. Nie miałem dobrej relacji z alkoholem i jeśli już piłem to mało i przy większych okazjach, głównie po to by nie odstawać za bardzo. Smak alkoholu nie radował mojego podniebienia, a sam fakt, że musiałem wypić go dużo, by zaczął na mnie działać tylko potęgował całą niechęć.
Och, przez takie stawianie murów nie sprawiasz, że ta rozmowa przebiegnie szybko i przyjemnie – zaśmiałem się. Po części go rozumiałem, ale jego słowa i tak mnie zirytowały. I nie robiłem nic, by tę irytację ukryć. – Z resztą po co miałbym wykorzystywać coś przeciwko tobie? Niezbyt się angażuję w ten nasz świat, żeby ściągać na siebie całą radę – zauważyłem. Ostatnie czego potrzebowałem to konflikty.
Tak jak mówię, jest w tym tak świeży jak ledwo złowiona ryba, nic nie ogarnia – wyjaśniłem. Teraz to i ja nie chciałem mówić mu wszystkiego.

@Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Uśmiechnął się delikatnie, z nieco sarkastyczną miną. Był zajęty to fakt, jednak chwilowa odskocznia od ważnych spraw była czasem potrzebna nawet jemu. - Jest ku temu jakiś powód? zapytał, słysząc odmowę w kwestii trunku. - rozsiadł się wygodnie i sięgnął po kolejnego papierosa - Palić też nie palisz? - mówiąc to, wysunął w kierunku Chłopaka papierośnicę.

- Możliwe, że masz rację, jednak obawiam się, że rozmowa nie będzie ani łatwa ani przyjemna. - powiedział z dość poważnie. - Nie chodzie konkretnie o ciebie Bastienie, a o całą waszą społeczność. Dla niektórych jestem dość niewygodną personą, uwierz mi. - dodał z lekkim uśmiechem. Ten jednak szybko zszedł, gdy usłyszał słowa dotyczące nieopierzonego wilkołaka. - Tu się robi nielichy problem. Jeśli ten ktoś nie ma nad sobą Alfy, to przy najbliższej pełni popadnie w obłęd, z którego jedynie bardzo silny i cierpliwy Alfa będzie w stanie go wyciągnąć. - postawa Marcusa nieco zesztywniała. - Znaczy to mniej więcej tyle, że przy kolejnej pełni przemieni się, ale nie będzie umiał wrócić do ludzkiej formy. - wyciągnął telefon, zastanawiając się krótką chwilę. - Znam jednego Alfę, która mogłaby się podjąć tego tematu, ale im szybciej skierujesz go do jakiegoś alfy, tym lepiej dla niego niestety. - spojrzał na Bastiena uważnymi oczami. - Jesli będzie miał nad sobą alfę jedynie on może go poprowadzić, samemu niestety sprowadzisz na siebie i na niego prawdopodobnie śmierć. Przykro mi.





  
   

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach