Serce Nocy

+5
Tahira
Jun
Ida Olszewska
Raisa Litauer
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Serce Nocy
vibe do posłuchania

Wrota otworzyły się wraz z wybiciem dziesiątej godziny, odsłaniając przed gośćmi oświetlone czerwonym neonem zejście do piwnicy. Jest ono dość szerokie, stanowi wbite czarne stopnie w gołą, nieregularną kamienną ścianę. Korytarz udostępniony gościom prowadzi do sporych rozmiarów komnaty pozbawionej okien o łagodnym owalnym sklepieniu. Tuż przy wejściu znajduje się tablica informacyjna przedstawiająca oznaczenia grupy krwi, dla wybrednych smakoszy – z zaznaczeniem, że Gwiazda przy nim pobudzi, a Serce rozluźni. Za tablicą rozstawione było jarzeniujące czerwienią stanowisko DJ’a, młodego wampira odpowiadającego za dobór odpowiednio ambientowej muzyki do bankietu. Drugim źródłami światła było kilka stolików w głębi sali, które również emitowały przyjemną czerwień. Nosy wilkołaków bez trudu odnalazły drogę do podłużnego stołu znajdującego się przy ścianie, uginającego się od estetycznie podanej ludziny. Finezyjnie ułożone carpaccio, ruloniki z szynki, sakiewki z wątróbką i pięknie wyeksponowane faszerowane serca.

Serce Nocy - Page 2 GAK_2249-FrrrBetty-Blood-Consciousness-EMAIL-976x1024-976x1024Serce Nocy - Page 2 GAK_1602-Pieta-Blood-Consciousness-EMAIL-976x1024

Co jednak przykuwało momentalnie największą uwagę, to ściany, pokryte kilometrami czerwonej i niebieskiej liny, tworzącej ażurową nieregularną makramę imitującą sieć krwionośną, w którą wplecione zostały otumanione narkotykami nagie ofiary. Misterne sploty japońskiej sztuki shibari umożliwiały podwieszonym ciałom przepływ podrasowanej krwi, czekającej tylko na ukąszenia degustatorów. Na pośladkach wymalowano estetycznie grupę krwi wpisaną w gwiazdy lub serca. Ponadto, dookoła poruszających się co jakiś czas spętanych figur, przypięte były jabłka – szczelne, przezroczyste naczynia z krwią, również adekwatnie opisane do zawartości.

Mapa lokacji:
Serce Nocy - Page 2 Unknown
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Cerise zajrzała do Serca Nocy głównie dlatego, że o to poprosiła ją Tahira.
Rozejrzała się, spoglądając na liny, sznury, nagie ciała. Czy ją to wszystko brzydziło? Niezbyt. Nie, nie było w jej guście, ale też prawdą było, że jakiejkolwiek empatii wobec ludzi Dracula nauczyła się dopiero w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, i to głównie dzięki książkom. Ale... choć bywała hipokrytką, to nie aż tak wielką, by nie pamiętać, że w czasach przed krwią syntetyczną polowała na ludzi i nie raz, nie dwa, nie zostawiała ich przy życiu. Z prostego powodu: nie byłoby dobrze, gdyby ktoś opowiedział reszcie o tym, że wampiry istnieją. Przyjaźniła się z wilkołakami, które ludzi w gruncie rzeczy zjadały. Podejrzewała, że ci odurzeni ludzie to bezdomni, żebracy, może imigranci, których nikt nie będzie szukał, a którzy normalnie trafiliby do jednej "z fabryk".
Dlatego rozglądała się ze względnym spokojem, choć nie zamierzała przyłączyć się do uczty. Od lat była na syntetyku, głównie z czystego pragmatyzmu. I ten sam pragmatyzm kazał jej wyjść, kiedy dojrzała, że ktoś robił zdjęcia.
Musiała o tym wspomnieć Sahakowi albo Tahirze, tak na wszelki wypadek, i zaoferować swoje usługi, gdyby wyciekły, gdzie nie trzeba. Za dobrze wiedziała, jak łatwo włamać się na dyski czy telefony. A że nie chciała na żadnym się znaleźć, czym prędzej zrobiła w tył zwrot, chcąc znaleźć albo gospodarza, albo Carol - by razem z nią zabrać się z imprezy.

/zt z balu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Gdyby tylko znała myśli Azjaty, zapewne zaraz raczyłaby rzec: nie jesteśmy Bogami. Owszem, byli potężniejsi od ludzi w walce twarzą w twarz, w większości konfiguracji, jednak i Wampiry i Wilkołaki miały swoje słabe strony. W przypadku starć asymetrycznych lub kompletnie innej kategorii - bywało różnie. Ostatecznie sami wywodzili się od śmiertelników; ten sam schemat działania, ino wirus nieco zmienił reguły gry. To oznaczało jedno, zachwyty i zniesmaczenia mieli pokrewne niczym pewien procent populacji, nie ma osób oryginalnych, są jedynie ci którzy jeszcze nie natrafili na własne lustrzane odbicia. Choćby taka Marr, niby stara i godna własnej gablotki w Muzeum Brytyjskim, a klasykę literatury i filmów w postaci Władcy Pierścieni znała. Ponadto...
- By uchronić świat od dewastacji... - wybrała opcję nr 2. Pytanie o pochodzenie bydła, prośba! Daremny wysiłek, nie z uwagi na skalę trudności lub zbędny opór, lecz użyteczność samych informacji. Serdecznie nie tolerować pewnych zabaw to jedno, robić z tego powodu sceny i raban to drugie. Wszakże litera prawa zostanie złamana dopiero, gdy ta zabawa odbije się czkawką. Jednocześnie, bowiem żaden ród nie składa się z przeważającej większości szaleńców, próżno szukać tutaj stada celebrytów o których zapytają dziesiątki tysięcy fanów i powiązanych z nimi biznesmenów. Taki Ferdynand Kiepski, po śmierci Halinki, dawno wylądowałby na ulicy i gdyby tkwił w obecnej tutaj sztuce - a kogo to obchodzi, panie? I kim w ogóle jest ten człowiek? Cóż, ona z ciekawości sprawdzi, podczas grzebania w swych zabawkach na osobności, dla sportu aniżeli czegokolwiek innego. Ponadto, mieć podejrzenia a pewność, to dwie różne sprawy - a jak mawiają, jeśli chcesz mieć coś zrobionego porządnie; lub absolutny brak wątpliwości - zrób to sam.
- Zobaczyć znaczy uwierzyć, aczkolwiek pluć nie wypada, więc uznajmy tę czynność za przysłowiowo wykonaną - była wredniejsza od Louisa, więc dołożyła własną cegiełkę, tylko dla jego uszka. W przysłowiach i innych anegdotach mu ustępowała, za to w zdolności do wbijania rozumku do głowy bóg - jedyny w wyklęty w płonący krzak zaklęty - wynagrodził. Co do samych słów, nie było w nich niczego więcej jak szczerej prawdy i pewnej obawy wynikającej ze zboczenia zawodowego. Miłowała pokój niczym Chamberlain, jednak w jego zachowaniu miałaby w sobie wiele z, dajmy niesłusznie mniej kontrowersyjny przykład względem innych dyktatorów, Stalina.
Jej wzrok w końcu powędrował i na stoliki, z powodu dostrzeżonego kątem widowiska, w trakcie nagrywania swego filmu przyrodniczego. Belkę w cudzym oku dostrzegła, teraz przyszła pora na drzazgę we własnym.
- Szkolenie z zakresu, dlaczego nie mieszamy alkoholu i używek, powinniśmy przeprowadzić we własnym gronie - pokusiła się o równie złośliwy, co do atrakcji balu, komentarz. Ich najmłodszy, przynajmniej względem kadencji w radzie nabytek - o ile dobrze rozpoznała Selenę - chyba zapomniał, że nie jest kompletnie na te dodatki uodporniony. Na litość matki i dzieciątka, to ci dopiero wizerunkowa wpadka, odpaść w przedbiegach! Ciekawe ile i czego da, byle pozbyć się dowodów w bardzo dobrym formacie graficznym. - Brak w tym chwały - dodała, zaraz po uwadze Louisa; dwie pieczenie na jednym ogniu. Wampir powinien kojarzyć jeszcze z okresu Republiki Pirackiej, iż Marr miała swą specyfikę obijającą się o barwy wojenne i umiłowanie do toporków. Z kolei taka forma zwalczania ludzi biletu wstępu do konkretnej loży w zaświatach nie zapewni nikomu; łącznie z ofiarami. Na koniec drobny smuteczek, ząbków nie wyszczerzyła. Szczery uśmiech wymagał bodźca, a fakt że znajdowali się przed atrakcją wieczoru, wcale nie napawał jej optymistycznie.
- Prawdę mówiąc mam szczerą ochotę zakończyć ten spektakl - skinęła głową na shibari. Nic ponad naruszenie kręgosłupa; szybka śmierć. Dla jasności, nie ze szczerego współczucia i chęci uratowania tych istnień, leczy jedynie ucięcia nieuzasadnionego niczym męczenia tych, którzy i tak zostali już skazani na zagładę. Bardzo subtelna różnica, jednak z jej perspektywy, istotna. - Mam jednak wątpliwości co do poprawności z protokołem dyplomatycznym - innymi słowy paragrafy nie zostały złamane, co jest faktem. Może ta myśl o nierobieniu rabanu nie była aż tak twardo ugruntowanym konceptem, wszakże nie była tą idącą ramię w ramię z dworską ogładą. Powinna zagryźć ząbki, hobbicie?

@Bastien Laviscount  @Elisabeth Riche  @Garland Cerise  @Selena  @Egon Cadieux  - tak mi się na was przypadkiem spojrzało, urocza z was gromadka!
@Louis Moreau Mr Hobbit?
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Do bóstwa Wam brakowało - przede wszystkim rozumu, bo boskości wylewało się aż nad to. Słabością nie ustępowaliście przeciętnemu człowiekowi: głód, słońce, dekapitacja czy spopielenie – tego i półbogiem zwać się nie dało, a jednak pycha wciąż rosła - dumnie i radośnie, jak chwast, którego za żadne skarby nie dało się wyeksmitować z ogródka. Myśl Pan trzeźwo i kreatywnie, a może dożyjesz lepszego jutra – Tobie sroga lekcja “wpierdolu”dwukrotnie zapukała do drzwi. Trzeciej wizyty nie chciałeś - no chyba że u okulisty, bo czy dobrze widziały Twoje ślepka?
- By zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji... - cyk – o zgrozo – to doprawdy zabawne, jak bardzo słowa postaci z kreskówki pasowały do Twórczości Gala Anonima – autora dzisiejszych obrazów o nadzwyczaj interesującej tematyce.
Ciekawe ilu zebranych potrafiło zrozumieć, co jeszcze niosło ze sobą dziecięce motto. Lasu rąk wampir nie uświadczył, a szkoda – z drugiej strony kogo to obchodziło, gdy na horyzoncie lśniło tyle przekąsek - w tym i jedna już martwa. Panie czuwaj nad jej duszą - przynajmniej odeszła bez większych męczarni, o ile takowe nie zahaczały o kilkukrotne ugryzienia, które z samej charakterystyki nie zaliczały się do najprzyjemniejszych.
- Głupota rodzi strach – ten staje się paranoją. A jak kamień zalegnie w nerce, to pacjent wpierw płacze, a dopiero potem idzie do lekarza. - i to by było na tyle z Twoich rozmyślań na temat poczytalności niektórych jednostek.
Pewnie się teraz powtórzysz, ale cóż - ideę balu szanowałeś, wykonanie również. Muzyka, stoliki, żarcie - pierwsza klasa, dałbyś duże sześć. Całość psuła nieostrożność: bezdomni, imigranci, złodzieje i bandyci – niech da i Bóg, aby społeczeństwo nigdy się o nich nie upominało. Smutna prawda – Ty aż za dobrze znałeś Los i jego tendencje do wciskania się w najmniej odpowiednie sprawy w najbardziej “ciulowym” czasie. A skoro o nim mowa. Cyk.
- Dlatego jedno pójdzie na pamiątkę. - wielka szkoda, że Marr nie uraczyła Hobbita uśmiechem. Na pocieszenie uwiecznił przeuroczą Selenkę w jej najchwalebniejszej pozie całkowego odlotu. Z pewnością będzie o czym gadać, bo o plotkach...
Panie drogi, a kto Panu tak spierdolił: tylko czekać, aż wieści o pijano-naćpanej radnej rozniosą się po posesji: od DJ’a przez orkiestrę, kelnerów, pomywaczy a na innych wampirach kończąc. Tyle dobrego, że gorszego zdania tutejsze komary i futra o radzie już mieć nie będą. Dobry Boże tu wilkołak ni wampir nie pomoże: w perspektywie czasu cykanie fotek w porównaniu do TAKICH widoków było prawdziwie niewinnym wybrykiem.
- Zważywszy na kruczki – takowych złamano aż nadto. Deklaracja rzeczą prostą: niech sami pokażą, co uczynią z nienaruszonymi. Napoczętym zawsze pomóc. - mówiąc w skrócie: żywego kurczaka dotykać nie należało, wszak nie należał do Rady, a rezydentów posesji. To, co zechcą z nim uczynić, będzie miało ogromny wpływ na smak ugotowanego rosołku.
Dokumentacji parze Mr i Mrs Smith nie brakowało - istotą było odpowiednie porównanie, czyli “przed” i “po” zabawie. Z kolei losy nadgryzionych skrzydełek - takich przecież do zup się nie dodawało - polizane, zaklepane, bądź skradzione – jak kto woli. Tutaj ziemniaczków się nie jadało, natomiast marnowanie mięska stanowiło grzech śmiertelny. Ubój krótki i bezbolesny – sprawa pozbycia się ciał nie była już ich problemem.
Swoje stanowisko wobec biedaków przedstawiłeś - metodą wymiany spojrzeń i słów przeznaczonych tylko Jej uszkom.

@Marr
@Selena - smile?

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Miłości i prawdzie nie przyznać racji, by gwiazd dosięgnąć będziemy walczyć - nie powiedziała już na głos, jedynie uśmiechnęła się pod noskiem. Skoro stare pryki znały pierwsze wersy, logicznym jest, iż mogliby dokończyć aż do samego: miau to fakt! Jednocześnie powstrzymała się o komentarzu odnośnie dentysty, wszakże to również lekarz - słusznie będący na szczycie tych, których należało się bać. Tutaj, o ironio, nie zawsze musiało boleć żeby coś nieodwracalnego i mającego finał w wyrywaniu miało miejsce. Zwłaszcza próchnica - dobrze że ich ras nie dotyczyła - to prawdziwy skurwol. Gorszy jest tylko rak.
A pstrykaj to pamiątkowe, Panie Radny, ona również swoje dograła nim nie kliknęła przycisku raz jeszcze. Główna część materiału, i cały powód do pozyskania, został już przedstawiony. Z kolei utarczka pomiędzy częścią radnych i młodzieżą? Z całą pewnością to nie Marr będzie interweniować, o ile nie zaczną wyrywać sobie kończyn. O co poszło - nie wiedziała - więc nawet jeśli rozstawiać po kątach to każdego z taką samą siłą. Buzujący testosteron? Wypełnienie kremem nie tego pączusia co trzeba? Interesy? Przegrana w gwinta? Diabeł wie. Jedno jest pewne, nie należało pozwalać skośnym na mieszanie napojów wysokoprocentowych, profilaktycznie używek innych niż lekka zieleninka.
Jedyne co to westchnęła na słowa Loiusa, aczkolwiek zostawienie tematu ludzkiego bydła gospodarzom wcale nie sprawi, że jej noce będą bezsenne. Tak długo jak temat zostanie zamieciony pod dywan razem z pozostałościami - oczy nie widzą, uszy nie słyszą, usta milczą - a dyski w końcu będzie trzeba przeczyścić.
Reszta potoczyła się już lawinowo i raczej nie była częścią atrakcji. Awarią zasilania nie przejęła się wcale, jeśli nie energetyka miejska to wypadek przy pracy, zdarza się. Dopiero włamanie na głośniczki faceta rzucającego im groźbą - lub w mniemaniu Marr, wyzwaniem - to co innego. Aż zachichotała!
- Może to przyjęcie nie będzie wcale takie nudne - rzuciła pod noskiem, aczkolwiek wystarczająco głośno, by to dotarło do uszu Louisa. Według wzorowanych ma m. in. Mongołach Dothraków, impreza bez trupa uchodziła za wręcz nieudaną. Zarazem tylko jeden artysta przychodził jej na myśli, upierdliwy i szalejący po Paryżu, jednak z tupetem. Ta grupa zawodowa tak miała, za bardzo błądziła głowa w chmurach, by zrozumieć w jak wielkie gówno wpadła. - Ciekawe co nabroił... - dodała, analizując ich obecne położenie i ostatecznie kierując się na górę. Słowa niczym wiatr, ulotne - więc powinien zostawić jakąś bardziej namacalną groźbę. I kto wie, może nie robił tego w sposób zdalny?
Może chciał zagrać w grę...?

z/t Marr, Louis
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257

koniec imprezy


Sms od Cerise zmierzwił jej wszystkie myśli i otrzeźwił w ułamku sekundy. A może nie otrzeźwił, tylko podbił stymulant. Tahira wyprowadziła młodą wampirzycę bocznymi korytarzami, by ochronić ją przed nieprzyjemnymi konsekwencjami działania idiotów, pragnących robić sobie w podziemiach foteczki. Przez moment rozważała pozostanie na górze, ale tu z kolei ewentualna konfrontacja z Sahakiem była jej na tyle niemiłą wizją, że ostatecznie powędrowała znów schodami w dół, udawać dobrą gospodynię, która idzie zwracać uwagę nieśmiertelnym, jak ryzykownie się zachowują. Cynk od koleżanki nie znalazł jednak odbicia w rzeczywistości, uznała, że nie ma co wypytywać bawiących się i siać ferment. Potem zapyta Cerise, na razie mogła się po prostu rozluźnić...

I wtedy jebło kolejnym newsem. Jak to mówią — nieszczęścia chodzą parami. Z głośników odezwał się nieznany głos pierdzielący coś... Kolejna zabawa Szczęściarza? A może... Tak czy inaczej, doskonale zdawała sobie sprawę, że głos mówiący by bawili się dalej właśnie powiedział wszystkim wiecznym "spierdalajcie stąd" tylko ładniej. Podeszła do skołowanego DJa, który próbował ogarnać konsoletę i zrozumieć co w ogóle się stało. Przejęła od niego mikrofon i powiedziała bardzo poważnie, gasząc neonową czerwień, a zapalając jasne, zimne światło przeznaczone do sprzątania i splotów. Nie drażniło oczu, ale wyraźnie mówiło, że to przygody kres.

– Ze względu na naruszenie zasad bezpieczeństwa, rodzina Scaletti prosi wszystkich o opuszczenie budynku. Nasze życia nie są zagrożone, ale... po co ryzykować. – wymuszony uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy, gdy tylko skończyła mówić. – Dopilnuj, żeby wyszli głównym wejściem, a jak będą problemy, to przyślemy tu Egona czy coś. – mruknęła cicho, dbając czy jest słyszalna. Bez bijącej muzyki serce zdawało się takie... martwe. Westchnęła ciężko, na myśl o nadchodzących chwilach. Ojciec będzie niepocieszony. Z tą myślą udała się na górę.


ZT do Sali balowej. KLIK do ciągu dalszego.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach