Życie to licytacja, nieustanne targowanie się.

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Nawet w aktualnych czasach warto było zakupić czasem jakieś przedmioty, obrazy czy inne pierdoły. Czasem to była dla niej kwestia odzyskania czegoś zagubionego podczas tych wszystkich przeprowadzek, lub skompletowania. Bywało tak, że ktoś ją w czymś uprzedził, jakiś parszywy człowiek, a że ona nie miała ochoty zazwyczaj od razu ganiać to czekała. Była z niej cierpliwa bestia. Bardzo cierpliwa. Potrafiła czekać po kilka wieków by coś dorwać w swoje łapki. Tak było i tym razem. Pod innym imieniem i nazwiskiem dostała zawiadomienie o prywatnej akcji. Zaproszenie dla dwóch osób.
Przez dłużą chwilę się zastanawiała kogo ze sobą zabrać. Postawiła tym razem na Lorenzo. Znali się już chwilę i chciała dać mu szansę zapoznania się z "jej" śmietanką towarzyską. To nie tak, iż wątpiła w jego znajomości czy coś. Miała jednak tendencję do dbania o młodszych i przekazywania im swojej wiedzy w ten czy inny sposób. Dawała też szansę na to aby lepiej się zapoznać. Mogła dzięki temu poznać ich umiejętności. Oni zaś mieli szansę poznać ją samą, nie tylko jako radną, ale i najstarszą.
Na licytacji miały być głównie obrazy. Ostatnimi czasy polowała na kilka obrazów francuskiego malarza Clauda Lorraina. Była to idealna okazja na zakup kilku dzieł sztuki. Licytacja była prywatna i ukryta przed "władzami" z prostej przyczyny. Komuś się zmarło, rodzinka miała wiele długów... Potrzebowali szybkiej gotówki. Zmarły osobnik był chomikiem, który tylko się zadłużał, ale oddać niczego nie chciał. Dla niej lepiej. Ceny początkowe będą niskie. Może trafi się kilka okazji. O ile oczywiście nie okaże się, że jednak to podróbki. W teorii wszystko sprawdzane, ale ona już za dobrze się na tym znała i doskonale zdawała sobie sprawę, iż są na tym świecie istoty, które potrafią robić podróbki niemalże idealne. Dla zwykłych ludzi... Właściwie nie do odróżnienia. No chyba, że żyło się w tamtym czasie, co było a wykonalne dla śmiertelnych.
Budynek, w którym odbywała się licytacja był wiekową rezydencją, w której został stworzony mini teatr ze względu na widzi mi się właścicieli. Sala była obszerna podzielona na same, prywatne loże oddzielone murowanymi ściankami i kotarami. Deski owego teatry nie były jakoś mega obszerne, ale do wystawiania małych sztuk nadawały się idealnie. Każda licytująca "para" miała swoją lożę co by móc dyskutować nad każdym przedmiotem. Loż było łącznie 10 i w żaden sposób nie dało się do siebie wzajemnie zajrzeć. Zapewniało to pełną intymność i prywatność. Po przedstawieniu przedmiotu zawsze było wpierw 5 minut oczekiwania, aby nie działać na szybko. Można było przemyśleć owy zakup. Niestety wydłużało to przez to cały proces licytacji, ale dzięki temu można było się odpowiednio przygotować.
Blondynka na tą noc odziana była w elegancką, czarną suknię sięgającą podłogi. Była idealnie dopasowana, bez ramiączek, z długim rozcięciem na lewej nodze. Jej szyję ozdabiał delikatny złoty naszyjnik wysadzany diamentami. Do tego miała oczywiście długie acz delikatne kolczyki. Włosy miała rozpuszczone. Lekkie fal układały się głównie na prawym ramieniu. Makijaż świetnie podkreślał jej urodę.
Gdy przybyli do rezydencji zostali pokierowani wprost do ich loży, gdzie mogli swobodnie usiąść i poczekać do rozpoczęcia całej aukcji. Mieli tą chwilę aby się zadomowić i chwilę porozmawiać.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Lorenzo często inwestował swoje pieniądze w przeróżne rzeczy, ziemię czy też walutę. Dywersyfikowanie funduszy było ważne zwłaszcza w momencie gdy przechodzi kryzys. Żeby nie być stratnym, trzeba mieć udziały w innych odłamach gospodarki, która zazwyczaj w takich sytuacjach zyskuje. Nie był jakimś mistrzem w tej dziedzinie, ale jako że nie raz negocjował warunki umów handlowych liznął temat. Potrafił przekonać do siebie innych starając się tak to rozegrać, aby wyjść na plus, ale też żeby druga strona nie czuła się pokrzywdzona. Reputacja w jego dziedzinie była wszystkim. Nie mógł utracić twarzy czy zszargać swojego imienia nie realnymi umowami.
Na początku zaskoczyło go zaproszenie od Elizabeth, ale też zaintrygowało. Ciekawiło go dlaczego właśnie on dostąpił zaszczytu dołączenia do najstarszego członka rady w nie do końca legalnej aukcji dzieł sztuki. Motywów, które mogły za tym stać było dużo i wolał nie zgadywać, a po prostu się dowiedzieć przychodząc na spotkanie.
- Wyglądasz przepięknie. - odezwał się wchodząc do prywatnej loży już mając szklankę whisky w ręce. Lorenzo także wyglądał bardzo elegancko. Miał na sobie czarny smoking z muszką, a wszystko podkręcał złoty roleks na jego lewym nadgarstku. Podszedł do radnej, lekko się ukłonił, chwycił delikatnie za jej dłoń i pocałował jej wierzch. Włoch był dżentelmenem i nie ważne jakie nadejdą czasy z tego nie zrezygnuje. Wampirzyca naprawdę była miła dla oka i skłamałby twierdząc, że nie wygląda pociągająco, ale wiedział także jaki ten piękny kwiat potrafił być niebezpieczny, przez co miał do niej największy szacunek.
- Rozumiem, że jeszcze mamy chwilę do rozpoczęcia? - zapytał się rozglądając się dokładnie po pomieszczeniu.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Radna z uśmiechem przyjęła komplement od mężczyzny. Jaka kobieta przecież takowych nie lubi? Każda to uwielbia, nie każda jednak pokazuje za nie wdzięczność. Wypieranie się jest dość modne w tych czasach. Ile razy się bowiem słyszy "oj przestań" albo "tylko ci się wydaje" czy tym podobne sformułowania. Wiele kobiet udaje cnotki, nawet jeśli mają masę partnerów skacząc z kwiatka na kwiatek. Nie bardzo rozumiała dzisiejszych ludzi, no ale cóż, tak też przecież bywało.
- Ty również  wyglądasz niczego sobie. Pasuje do ciebie smoking - powiedziała z uśmiechem mimowolnie poprawiając mu muszkę. Zwykły odruch. W rzeczywistości nie była przekrzywiona czy coś. Ot po prostu ta kobieta tak miała. Dygnęła delikatnie gdy ucałowała wierzch jej dłoni na przywitanie.  Przyjrzała mu się jeszcze uważnie nadal się uśmiechając. Sięgnęła po kieliszek z winem, jakim została wcześniej obdarowana. Upiła łyk alkoholu i zaprosiła mężczyznę, by zasiedli na niewielkiej acz wygodnej sofie, która tam się znajdowała. Po obu stronach mebla znajdowały się malutkie stoliczki, na których mogli postawić swoje drinki czy też trzymać jakieś przedmioty. Ona po swojej stronie miała niewielką, elegancką lornetkę, niezwykle charakterystyczną pod względem oglądania desek teatru z pewnej odległości. Korzystała z niej, by móc z daleka przyjrzeć się szczegółom przedmiotów, jakie miały być wystawiane na tej licytacji.
- Tak, mamy chwilkę. Wszyscy się jeszcze zjeżdżają i usadawiają w lożach - odparła spokojnie upijając kolejny łyk alkoholu. - Mają pojawić się obrazy Clauda Lorraina. Na nich zależy mi najbardziej. Kojarzysz tego artystę? - zapytała zainteresowana jego wiedzą. Chciała sprawdzić ile wie by w razie czego doinformować go o pewnych sprawach przed rozpoczęciem aukcji i w razie potrzeby wskazać mu na co zwracać przede wszystkim uwagę. Na pewno znał się w pewnych kwestiach, w to nie wątpiła. Jednak każdy malarz miał pewne sekrety, na które się nie zwracało uwagi przy pierwszym rzucie oka. Ona znała takich sekretów masę i nie obawiała się nimi podzielić z Lorenzem. Poklepała go delikatnie po kolanie.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się ta aukcja - powiedziała pogodnie.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Na dzisiejsze realia Lorenzo raczej także wyglądał na bardziej staroświeckiego jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie. Do gustu bardzo przypadły mu lata świetlności dżentelmenów i cały czas kultywował tradycje z tego okresu. Aktualny wiek był bardziej chamski, ale za to szczery. Zwykli ludzie wypowiadali się na przeróżne tematy niekiedy w sposób prosty, często urażając czy nawet obrażając innych aby tylko wykorzystać swój argumentum ad personam, gdyż zazwyczaj brakowało im odpowiedniej wiedzy aby poprzeć swoje poglądy. Było to pod jednym względem smutne, a pod innym dość przydatne, ponieważ łatwo zdemaskować oszustów.
- Dziękuje. - odpowiedział z uśmiechem spoglądając Elisabeth w oczy. Stał spokojnie gdy poprawiała jego muszkę. Nie potrzebował lepszego węchu aby poczuć jej przyjemne perfumy, które zagościły w jego nozdrzach. Już po samym ich zapachu był w stanie stwierdzić, że nie oszczędzała pieniędzy. Bywał na wielu bankietach i czuł przeróżne zapachy, które mieszały się ze sobą, lecz jej się wyróżniał, zachodził w pamięć i jasno dawał znać, że był z wyższej półki.
Usiadł razem ze swoją towarzyszką na wygodnej kanapie delikatnie się rozdzierając, a także odkładając szklankę z trunkiem na stolik.
- Clauda Lorraina, zwany Le Lorrain? Kojarzę. Głównie malował pejzaże. Z tego co pamiętam pochodził z Lotaryngii. Jakie dzieło Cię najbardziej interesuje? - gdyby ktoś jeszcze nie znał Lorenzo to trzeba wspomnieć, że zawsze odrabia pracę domową. Gdy został zaproszony na licytacje dzieł sztuki od razu zaczął zbierać przydatne informacje. Czytał o malarzach, dziełach sztuki, cenach, a także ich wycenach, lecz to nie wszystko. Starał się dowiedzieć jak najwięcej o organizatorach tej gali, miejscu w jakim się znajdowali. W jego zawodzie informacja to jedyna, niepowtarzalna broń i przydatne narzędzie.
- Jak na ten moment mi się podoba. - powiedział z delikatnym uśmiechem spoglądając na swoją towarzyszkę. Poczuł jej delikatne poklepanie po kolanie, co pewnie wielu wampirów by zawstydziło. Owszem, Lorenzo czuł przed nią respekt, lecz nie chciał żeby czuła się w jego towarzystwie jak w towarzystwie każdego krwiopijcy, dlatego zdecydował, że weźmie udział w tym subtelnym pojedynku. Jedną rękę położył na oparciu sofy sprawiając - chcąc czy nie chcąc - że co jakiś czas opuszki jego palców dotykały delikatnie jej ramienia.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Z tą szczerością ludzką bywało bardzo różnie. Niekiedy ludzie bywali niezwykle bezpośredni nie zastanawiając się nad potencjalnymi konsekwencjami swoich czynności. popularne jednak było również to, by udawać cud miód, a internet i socialmedia wykorzystywać do ujawniania swojego prawdziwego ja i wyrzucenia tam całej swojej złości jaką tylko mogli. Potrafili również jednak korzystać z tego by stworzyć "lepszą" wersję siebie samych. Z demaskowaniem więc bywało różnie. Co prawda oni, jako nadnaturalni mieli na to swoje sposoby. Doświadczenie również robiło swoje oczywiście.
Kobieta lubiła używać drogich i trwałych perfum. Zapachy jednak zawsze były niezwykle delikatne, subtelne. Nie miały doprowadzać nikogo do łez swoją mocą. Miały tworzyć wokół niej przyjemną aurę, a nie tarczę ochronną nie do przebicia. Nie miały też mdlić. Używała ich zawsze niewiele. Zapach nie miał się za nią ciągnąć kilometrami przecież. Spokojnie, delikatnie, niewinnie, a jednak pociągająco. Zapach miał podkreślać jej czarującą aparycję.
- Dokładnie tak skarnie. Właśnie o niego mi chodzi. Kiedyś stworzył pejzaż portu, który niezwykle mocno sobie cenię. Niestety obraz mi umknął podczas wojen. Liczę na to, iż tym razem go odzyskam - powiedziała z uśmiechem. - Nie sugeruję się jednak nazwami, jakie nadali ludzie obrazom. Bywają przewrotne - blondynka puściła mu oczko i upił łyk swojego alkoholu. Zadowolona przesunęła jeszcze lekko dłoń po jego kolanie.
- Cieszę się, choć aukcja jeszcze się nie zaczęła - powiedziała rozbawiona. Nie umknęło jej uwadze jak ułożył swą rękę na oparciu kanapy. Nie przeszkadzało jej to jednak. Nawet nie drgnęła, gdy poczuła pierwszy raz dotyk jego palców na swym ramieniu. Zabrała swą dłoń z jego kolanka aby móc poprawić nieco materiał swojej sukienki. Musiała przyznać, że przyjemnie się spędzało czas z Lorenzo. Było miło, spokojnie i na pewno będą mogli sporo porozmawiać na temat sztuki.
- Jeśli masz jakieś pytania to się nie obawiaj ich zadać - powiedziała spokojnie nim znów upiła łyk cudownego alkoholu. Musiała przyznać, iż postarali się z wyborem trunków.

@Lorenzo Van der Eretein

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Dla Lorenzo socialmedia służyły głównie jako niezależne, źródła informacji. Niestety, gdy zbyt wielu ma możliwość publikacji często dochodzi do tworzenia fake news'ów, które w wielu przypadkach są szkodzące. Aby dojść do istotnych, potwierdzonych wiadomości trzeba je odpowiednio filtrować. Nie jest to jednak łatwa sztuka i wymaga podważania każdego, dostępnego faktu.
Spędzanie czasu z radną było miłe, a co ważniejsze ciekawe. Nikt nie przeżył tyle na tym świecie co ona, więc była istną skarbnicą wiedzy. Ciężko mu było sobie nawet wyobrazić jakby się czuł posiadając tysiąc lat na karku. Czy jeszcze coś by go w życiu potrafiło zaskoczyć? Niestety nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Liczył na to, że kiedyś się tego dowie, chociaż będzie to dopiero za parę ładnych wieków.
- Znasz mnie na tyle, że wiesz iż zawsze mam jakieś pytanie. Czy ten obraz ma dla ciebie bardziej wartość sentymentalną niż wartość inwestycyjną? - zapytał się z dość dużym zainteresowaniem. Czytał o dziełach tego artysty i pejzaż portu nie był najbardziej cenionym z jego dzieł. Ciekawiło go czy kryje się za tym jakaś większa historia, czy może nie zauważył przyszłościowej możliwości podniesienia wartości obrazu. Chciałby się dowiedzieć o niej coś więcej. W końcu warto było znać wszystkich najważniejszych graczy w świecie dzieci nocy.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Sama wampirzyca nie wchodziła na social media. Było ku temu kilka względów. Po pierwsze... Głupota ludzka nie znała aktualnie granic dobrego smaku. Odrzucał ja ten fakt straszliwie. Drugą była właśnie ogromna ilość przekłamanych informacji, które ktoś opublikował bawiąc się wcześniej w głuchy telefon. Od grzebania w tym wszystkim miała swoich ludzi. Wolała pozostawać przy czystych informacjach i kursach giełdyjnych obliczając potencjalne zyski i straty. Oczywiście wszystkie nowinki ze świata zawsze były jej dostarczane, dzięki temu miała możliwość szybkiej reakcji na zaistniałe warunki.
- I bardzo mnie cieszy, że nie obawiasz się zadawać pytań. Żadne z nas dzięki temu nie musi zgadywać - powiedziała pogodnie popijając alkohol. Przytaknęła delikatnie swą głową spoglądając w oczy wampira.
-Zgadza się Skarbie. Obraz przedstawia jeden z greckich portów, a dokładniej na wyspie Ios. Właśnie tam mam jedną ze swych rezydencji. Było by miło mieć w Paryżu ten obraz - wyjaśniła mężczyźnie puszczając mu przy tym oczko. Obraz chciała zakupić tylko i wyłącznie ze względu na zwyczajny sentyment. Idealnie odzwierciedlony port z tej wyspy idealnie nadawał się do jej gabinetu. Miała z nim wiele przyjemnych wspomnień. Uśmiechnęła się pod nosem powracając wzrokiem w kierunku desek min teatru.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Oczywiście że w internecie było pełno niesprawdzonych informacji co wymagało dogłębnego odsiewania tych niewłaściwych, ale prawdą też było, że można było dowiedzieć się o aktualnych wydarzeniach o dużo szybciej. Bardzo interesowało go to jaki wpływ mają takie serwisy jak Twitter, które są w stanie manipulować rynkiem giełdowym czy kryptowalut. Ostatnio widział jak jeden, niewinny wpis przyniósł starty międzynarodowej korporacji na dwa miliardy dolarów, z czego okazało się że był nieprawdziwy. Jedna tak mała rzecz, a pewnie przesądziła o życiu tysięcy jak nie więcej ilości osób. Jego skromnym zdaniem była to destrukcyjna siła porównywalna do wybuchu gigantycznej bomby. Idea wojny została tak sama, ale zmieniły się metody walki.
- Oczywiście, jeżeli masz jakieś pytania do mnie to także chętnie je poznam i odpowiem. - powiedział także popijając swój alkohol spoglądając na swoją rozmówczynię. Lorenzo miał zamiar stopniowo badać Elisabeth. Nie chciał wyjść na natarczywego zdając jej milion pytań jednocześnie. Chciał aby obydwoje bawili się swoimi historiami, odkrywając przed sobą przeszłość. Jego zdaniem zawsze lepsza była podróż, niż od razu poznawać zakończenie. Dlatego też pchał dalej.
- Masz rezydencje na Ios? Będę musiał kiedyś odwodzić tą wyspę, nigdy tam nie byłem. - dodał z delikatnym uśmiechem. Wampiry przeważnie miały pełno swoich posiadłości na całym świecie. Lorenzo sam ich kilka posiadał, zwłaszcza w najważniejszych miastach, w których są jakiekolwiek spotkania dyplomatyczne, aby nie musieć cały czas odwiedzać hoteli, w których nigdy nie jest w stanie się wyspać. Woli miejsca, które już zna.
Czuł, że obraz skrywa jeszcze jakąś historię, że nie mówi mu wszystkiego. Chciałby dociągnąć ten temat do końca, ale czy mu na to pozwoli? Powoli i nieznacznie zbliżył się do Elisabeth twarzą będąc blisko jej ucha. Podczas tego procesu nie dotknął jej, a tylko delikatnie jego oddech muskał jej ucho do którego zaczął szeptać.
- Czy na pewno to cała historia dotycząca tego obrazu? Wewnętrzna ciekawość podpowiada mi, że kryje się w tym coś więcej. - delikatny podmuch wypowiedzianych słów muskał jej skórę. Miał swoje teorię na ten temat, lecz wolał poznać fakty.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Tak, ta sprawa była na prawdę głośna i spowodowała sporo strat. Na szczęście Elisabeth woli inwestować w inne firmy, nieco pewniejsze. Czasami lepiej włożyć pieniążki w nieco mniejsze, które również przynoszą wiele dochodów, ale straty są mniejsze w razie problemów. To jednak świetnie pokazywał, jak bardzo destruktywny potrafi być Internet sam w sobie w rękach nieodpowiednich ludzi. Kiedyś handel nie był aż tak zależny od byle człowieka. Teraz niestety wiele spraw było w łapkach zwykłych szarych ludzi, i czy podejmą się pewnych naruszeń czy też walk o czyjeś prawa.
- Będę miała to na uwadze - powiedziała z uroczym uśmiechem na ustach patrząc w oczy mężczyzny. Nie przeszkadzała jej duża ilość pytań. W wolnym czasie lubiła co nieco opowiadać, zwłaszcza w doborowym towarzystwie, jakie miała dzisiejszej nocy przy swym boku.
- Owszem. Na Ios jest jedna z moich czterech głównych rezydencji. Tam jednak mam największe zbiory. Może faktycznie kiedyś Cię tam zabiorę Kto wie - upiła kolejny łyk alkoholu ze swojego kieliszka. Wampirzyca nie liczyła ile ma dodatkowych mieszkań. Większość z tych pomniejszych sprzedała lub zwyczajnie wynajmuje ze względu na to, iż tak od lat przesiadywała już teraz w Paryżu. Nie potrzebowała więc tych pomniejszych. Wciąż jednak posiadała swoje główne rezydencje i poza budynkiem Rady apartament w Paryżu. Niczego więcej na dany moment zwyczajnie nie potrzebowała.
Wampirzyca powoli oderwała swój wzrok od desek sceny, aby móc spojrzeć na mężczyznę. Jej ciemne tęczówki niezwykle nieśpiesznie kierowały się w jego kierunku wraz ze spokojnym odwróceniem całej twarzy kobiety w jego stronę. Ze względu na bliskość mężczyzny ich usta dzieliły zaledwie centymetry. Delikatny, uroczy uśmiech jakże czarującej aparycji nie schodził z twarzy kobiety. Jej dłoń sięgnęła jego podbródka aby pochwycić do delikatnie swymi palcami. Kciukiem przesunęła po jego wargach.
- Na chwilę przestań używać swej czarującej aparycji a i ja to zrobię Skarbie. Wierz mi lub nie, ale będzie nam się łatwiej siedziało tuż obok siebie - wyszeptała przesuwając swą głowę i wypowiadając te słowa wprost do jego ucha. Wciąż dłonią trzymała jego podbródek. - Masz rację. To nie jest cała historia tego obrazu. Na nim jest uwieczniona moja rezydencja w tle. Zbudowana na brzegu wzgórza, wchodząca w głąb skał, gzie wydrążone tunele skrywają skarby z dawnych lat. Choć niewidoczne, to obraz niezwykle mocno zachęca do zwiedzenia tego jakże tajemniczego miejsca - powiedziała cicho przesuwając swą twarz tuż przy jego szyi i powoli się prostując. - Przyjemnie pachniesz - puściła mu oczko i powoli zabrała swą dłoń z jego podbródka. Przestała używać swej czarującej aparycji. Uśmiechała się jednak przy tym delikatnie zadowolona.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Lorenzo aktywnie nie działa na giełdzie, ale ma zdywersyfikowane fundusze w wielu źródłach. Czy to jako akcje większych i mniejszych firm, czy obligacje. Zazwyczaj powiększał majątek gdy jest mu on aktualnie potrzebny do innych celów, czy to politycznych czy bardziej przyziemnych. Jego główną siłą zawsze była rozmowa i pertraktacje, a pieniądze mu w tym tylko pomagały.
- Jedna z czterech głównych? Zdradziłabyś mi gdzie znajduje się reszta, czy ta informacja jest już zbyt cenna? Być może jesteśmy sąsiadami i nawet o tym nie wiemy? - zapytał z miłym uśmiechem. W dzisiejszych czasach świat stał się bardzo otwarty i bardziej dostępny przez ułatwienie transportu dlatego nie wykluczone, że posiadają posiadłości blisko siebie, chociaż zapewne Lorenzo nie posiada wyszukanych zamków czy domostw. Lubił bogactwo ale też prostotę. Posiadał więcej mniejszych apartamentów niż wyszukane rezydencje.
Pomieszczenie już zdążyło wymieszać się ich zapachem, a także aurami. Obydwoje posiadali niebezpieczne umiejętności, które ułatwiały kontakty, a mniej odpornym wręcz zawracali w głowie. W towarzystwie innych Lorenzo musiał tonować tą aurę, lecz w pobliżu tak potężnej wampirzycy nie robił tego. Wiedział, że była na tyle doświadczona i znała ten świat, że mogłaby go zgnieść gdyby miała taką ochotę. Zapewne gdyby był tutaj w sprawach zawodowych zupełnie inaczej wykorzystywałby swoją charyzmę, ale był tutaj prywatnie. Było to spotkanie czysto towarzyskie. Dzisiaj nie reprezentował Van der Ereteinów przed członkiem rady, ale był jednym z dzieci nocy spędzając miło czas z inną wampirzycą. Czuł jej palec na swoich wargach, a także jej dotyk na swoim podbródku. Nie reagował, wręcz zgadzał się to.
- Jeżeli tego właśnie chcesz tak też uczynię. - wyszeptał także do jej ucha powoli tonując czarującą aparycje, lecz nie zgasił jej całkowicie. Pozwolił aby delikatny, niewinny płomień tlił czekając na odpowiednie paliwo aby ponownie zapłonąć.
- Teraz rozumiem dlaczego ten obraz jest dla ciebie tak ważny. To prawda, że ukryty skarb brzmi naprawdę interesująco i pewnie nie jeden poszukiwać przygód mógłby się połasić, aby tam zajrzeć. Nie powiem, że skrycie myślałem o bardziej romantycznym związaniu z obrazem. - odpowiedział cicho czując jej twarz koło swojej szyi. - Dziękuje, ty także cudownie pachniesz. - dodał także uśmiechając się zadowolony.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Choć wampirzyca mogła bawić się w politykę, to jednak jej głównym zajęciem było działanie na gospodarce, giełdzie, handlu. Cokolwiek, co przynosiło dochody, tak jak chociażby same banki. O tak, na tym bardzo dobrze się zarabiało. Badania rynku miała w małym paluszku. A jej gabinet... Jedna ściana samych ekranów aby mieć wszystko na widoku. Pieniążki zaś wykorzystywane były w różnych celach. Wykup nowych akcji, dotacje, przekupstwa i tym podobne sprawy. Zależnie od sytuacji.
- Jedna jest we Włoszech w Como. Jedna na Ios jak już wspomniałam. W Danii, na jednym z półwyspów, teraz wyspie Nørrejyske Ø no i oczywiście tutaj w Paryżu. Siedziba Rady należy całkowicie do mnie. - odpowiedziała z uśmiechem. Ona lubiła okazałe rezydencje. Oczywiście wszystko było dopasowane do rejonu, w jakim się akurat znajdowała. Miała pasować do otoczenia. Paryska rezydencja Rady idealnie się komponowała w końcu z innymi budynkami z dawnych weków. Podobnie było i z resztą jej rezydencji. Były wielokrotnie modernizowane w środku, jednak zewnętrzny ich charakter pozostał. Jedynie Paryski apartament był inny, znacznie mniejszy.
Kobieta ogólnie nie obawiała się jego czarującej aparycji. Sama nie wykorzystywała jej w pełni swych możliwości. Ciekawe było zderzenie aur tej dwójki. To musiała akurat przyznać. Osobiście nie używała jej zazwyczaj w spotkaniach prywatnych. Ta noc byłą nieco inna, ponieważ sam wampir miał ją w swej pełnej mocy, więc lepiej było jej używać, niż dostać nią w pełni. Mimo wszystko wewnętrznie się zastanawiała dlaczego do tej pory się jej nie zapytał właśnie o umiejętność. Jednak sama z tym wyskakiwać nie miała zamiaru. W duchu jedynie się uśmiechała.
Choć dogadali się co do zaprzestania korzystania z czarującej aparycji, to mimo wszystko mężczyzna postanowił jeszcze ją tlić. Czułą to. Zerknęła na niego. Uśmiechnęła się uroczo i sama wznieciła tenże nikły ogienek w odpowiedzi. Nie mogła być przecież w tej kwestii bezbronna. Delikatnie zaś się zaśmiała na wzmiance o romantyczności obraz.
- Oh nie... Ios jest miejscem moich rozmyślań, moim magazynem i miejscem, gdzie wychowywałam przybranego syna. Większość wspomnień jest przyjemnych. Miło by było mieć go w gabinecie. Wpasowałby się tam - powiedziała pogodnie dopijając wino z kieliszka. Ostawiła puste szkło na stolik.
- Pochodzisz z Włoch, prawda? Opowiedz mi swój poczatek - zapytała zainteresowana.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Lorenzo bardzo cenił siłę gospodarki. To ona sprawiała że miasta, czy całe kraje się rozwijały budując odpowiednią infrastrukturę, tworząc miejsca pracy i poprawiając warunki życia. Potężna gospodarka była podstawą do tworzenia wielkich imperiów, lecz jak już historia zdążyła pokazać jeden, nawet mały błąd w tej machinie mógł doprowadzić do upadku wszystkiego. Dlatego gdy już raz się rozpędzi nie może się zatrzymać. Był świadomy tego, że to dzięki Elizabeth dzieci nocy posiadały takie bogactwo i ich status był na wysokim poziomie. Miał tylko nadzieje, że ten stan się utrzyma.
- Wow, naprawdę kuszące miejsca na najbliższe wakacje. Myślę że od takiej znawczyni sztuki mógłbym się wiele nauczyć o wystroju wnętrz, gdyż z tym mam zawsze problem. - powiedział z uśmiechem. Lorenzo całkowicie nie miał talentu do dekorowania pomieszczeń. Zawsze wychodził że praktyczne zastosowania miały pierwszeństwo i nie potrafił ich ładnie upiększyć, aby były wystarczająco miłe dla oka.
Miał swoje podejrzenia, że posiadała czarującą aparycje, a potwierdziła to swoimi, wcześniejszymi słowami. Na początku nie chciał o to dokładnie pytać, gdyż myślał że będzie na to jeszcze odpowiedniejsza okazja. Nie śpieszył się, gdyż dobrze się bawił w jej towarzystwie. Nie chciał tego niepotrzebnie przyspieszać. Liczył na to że ta noc potrwa jeszcze długo i że nigdzie mu nagle nie ucieknie.
- Przebranego syna? Wampirzego, czy człowieka? - zapytał z czystej ciekawości. Był zaintrygowany jej charakterem i chciał poznać jej prawdziwą twarz. Gdy poprosiła aby o sobie opowiedział delikatnie się uśmiechnął i spojrzał w jej oczy.
- Tak, pochodzę z Włoch, a bardziej z wcześniejszej Toskanii. Moja historia pewnie jest bardzo podobna do wielu innych, przemienionych wampirów. Pochodzę z pomniejszego rodu szlacheckiego, który od pokoleń służył radami i zajmował się dyplomacją zagraniczną dla Księstwa. Rola mojej rodziny urosła gdy do władzy doszła dynastia habsbursko-lotaryńska, ponieważ głównym naszym zadaniem stało się uspokojenie Toskańskiej szlachty, że dalej jesteśmy niepodlegli. Już w wieku dwudziestu lat służyłem na dworze zastępując ojca w roli kanclerza, co wielu się nie podobało, ale skromnie mówiąc, nikt w aktualnym czasie nie nadawał się do tej posad lepiej. Udało się ustabilizować kraj dzięki czemu rozkwitał. Po kolejnych latach zostałem dostrzeżony przez wampiry, które zaproponowały mi bardzo kuszącą posadę. - opowiedział po krótce swoją historię, chociaż nie wiedział czy taki format opowieści radnej odpowiada. Dlatego też wpadł na pewien pomysł, który postanowił przedstawić. Obrócił się w jej kierunku, delikatnie się przybliżając. Powoli chwycił za swój kołnierz koszuli i ukazał swoją szyje.
- Może zamiast opowiadać chciałabyś to zobaczyć na własne oczy? - zapytał z uśmiechem na twarzy proponując swoją szyje. Ze swoimi umiejętnościami jest w stanie zabrać ją w odpowiednią podróż po swoich wspomnieniach.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wielkie zębatki rynku światowego musiały być w wiecznym ruchu. Drobny opiłek mógłby je uszkodzić i rozsypać je w pył. Wbrew pozorom ta machina była niezwykle delikatna. Trzeba było na niej ostrożnie działać, aby samemu nie doprowadzić do trwałych uszkodzeń. Elisabeth doskonale rozumiała działanie tego mechanizmu. Od lat nad nim pracowała. Z tego względu w wielu wypadkach wolała posiadać wiele po niewielkiej ilości akcji, zaś w większej ilości przedsiębiorstw. Łatwiej było je wycofać w razie potrzeby, aby móc przerzucić na coś zupełnie innego.
- Wakacje... Ja bym musiała wpierw znaleźć na nie czas - powiedziała nieco rozbawiona. Ona była właściwie wiecznie w pracy. Codziennie sprawdzała giełdowe kursy. Ze snem czekała do otwarcia giełdy i pierwszych porannych wiadomości. Potrafiła nie spać i całe dnie w oczekiwaniu na wiadomości. Bywało tak, iż to w nocy właśnie spała, nie za dnia. Miała wtedy możliwość większej kontroli nad tym co się działo. Miała oczywiście od tego również swoich bukmacherów, specjalny zespół tylko dla niej. Mimo wszystko lubiła mieć rękę na pulsie.
- Jeśli jednak byś chciał mej pomocy w tej kwestii to z przyjemnością użyczę swej pomocnej dłoni - dodała jeszcze. Nie miała problemu w tym, aby komuś w czymś doradzić czy też pomóc. Zawsze to była miła odmiana od jej codziennego żywota.
- Wampirzego. Jack. Tak mu nadałam wtedy na imię. Stracił oboje rodziców. Miał dwa, trzy latka jak znalazł się pod moimi skrzydłami. Flore też się opiekowałam, nie wiem czy o tym wiedziałeś. No i radna Marr jest moją pierworodną, zrodzoną - uśmiechnęła się delikatnie. Całkowicie się od siebie różniły, więc mało kto wiedział w ogóle o tym. Zwykle nawet nie wspominały o pokrewieństwie. To nie tak, że to ukrywały. Po prostu nie odczuwały takowej potrzeby. Zdarzało się jednak usłyszeć ich przekomarzanki rodzinne.
Z przyjemnością słuchała opowiadania Lorenzo. Może i faktycznie wielu wampirów w ten sposób było przemienionych. Dostrzeżeni przez innych, sprawdzone umiejętności. Z nią inaczej w sumie nie było. Choć tu wkradł się też romans i małżeństwo do tego. Nie spodziewała się jednak propozycji, jaką jej złożył. Uśmiechnęła się jednak zadowolona. Oczywiście, że postanowiła skorzystać z takowej możliwości. Wstała ze swojego miejsca, i co mogło zaskoczyć, usiadła na jego kolanach. Ot dla swojej czystej wygody by się aż tak nie wyginać. Dla nich obojga na pewno by było tak znacznie wygodniej. Objęła go jedną dłonią w pasie, druga zaś zawędrowała na tył jego głowy. Jej zgrabne paluszki wplotły się w jego włosy odchylając ją nieco. Nie trzeba było powtarzać jej dwa razy. Odsłoniła swe kły i ostrożnie, z niezwykłą gracją i zadziwiającą delikatnością wbiła je w jego szyję by napoić się jego krwią.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lorenzo Van der Eretein

Lorenzo Van der Eretein
Liczba postów : 88
Lorenzo szczerze podziwiał osoby, które potrafiły sprawnie obracać się w świecie gospodarki. Znał podstawy, a nawet i trochę więcej, ale brak mu było wyobraźni jak można manipulować rynkami światowymi. Był od zawierania korzystnych umów, co też poprawiało życie mieszkańców. Mógł to robić zdobywając odpowiednie informacje od innych osób.
- Jesteś nieśmiertelna, każdemu przydadzą się czasem wakacje, aby móc wrócić do pracy z nową perspektywą. - odpowiedział z miłym uśmiechem. Naprawdę tak uważał. Nie raz borykał się długi czas z pewnym problemem, a pomagało mu odcięcie się od tematu nawet na kilka dni. Dzięki temu był w stanie wrócić z nowymi, świeżymi pomysłami, które okazywały się genialne.
- Bardzo chętnie przyjmę pomoc. W moich apartamentach cały czas słychać echo, ponieważ znajdują się w niej przedmioty, których najbardziej potrzebuje. Przydałoby się spojrzenie doświadczonym okiem w wystroju wnętrz. - odpowiedział szczerze, lekko śmiejąc się ze swojej niemocy. Cieszył się jednak, że jego jedynym problemem było właśnie to.
- Nie spodziewałem się że wielka Radna Elisabeth ma taki dobry dar matczyny. Poprawisz zaskakiwać. - powiedział z podziwem. Lorenzo szczerze wątpił w to, że wampiry czy też wilkołaki są w stanie dobrze wychować dzieci. Sam ich nigdy nie miał, nie mówiąc tutaj o kilku przemienionych osobach, których bardziej traktował jak przyjaciół niż rodzinę. Zawsze uważał, że nie nadawałby się na ojca. Ba... raczej jest marnym kandydatem na męża, ale o tym może kiedy indziej.
Cieszył się że Liz zamierzała skorzystać z jego skromnego zaproszenia. Odważnie usiadła na jego kolanach. Żeby było im wygodnie wyprostował się na sofie i jedną rękę położył na jej plecach, zaś drugą delikatnie ułożył na jej biodrze. Czuł jej miękkość co spowodowało, że jeszcze chętniej nadstawił swoją szyje pod jej zęby. W chwili gdy się wgryzła użył swojej specjalizacji wtajemniczonego, aby odpowiednio przeprowadzić po swoich wspomnieniach.
Cofnęli się w czasie, prawie 250 lat. Liz widziała wszystko jego oczami, słyszała jego uszami, czuła jego rękoma. Lorenzo od zawsze pielęgnował tą umiejętność, próbując osiągnąć perfekcje.  Używał jej dość często do prywatnych celów i "spisywania" w bezpieczny sposób danych wspomnień. Liz mogła poczuć i wczuć się Lorenzo, który jako człowiek podpisywał najważniejsze dla księstwa umowy handlowe, czy wojskowe. Była w stanie odczuć jego emocje, podekscytowanie i przyjemność jaka z tego płynęła, lecz najlepsze dopiero przed nimi. Pokazał jej całkowicie swoją przemianę, rozmowy z jego stwórcą i pierwsze lata jako wampir, które były intensywne pod względem treningu, a także kontroli. Obraz i dźwięki były tak wyraźne jakby tam była i sama to przeżywała. Dłuższe wspomnienie jednak dał po chwili.

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Długowieczna, nie nieśmiertelna. Da się mnie zabić. Inkwizycja miała po prostu ze mną pecha - poprawiła lekko się śmiejąc przy tej okazji. Coś w końcu w tym było. Była najstarszą osobą z rady. No, a ich rada była główną na świcie. Było nie było. - Może i są potrzebne. Jednak jak ja już brałam wakacje, to na długie lata. Nigdy w sumie nie próbowałam takich na tydzień. Dzisiejsza gospodarka jest niezwykle dynamiczna, a ja... Pewnie i tak w czasie urlopu pilnowałabym kursów giełdy - powiedziała dalej cichutko się śmiejąc. Można by było uznać, iż była od tego uzależniona. W teorii nie powinno wszystko rozpaść się z dnia na dzień. A nawet jeśli by zaczęły padać giełdyjne inwestycje, jej ludzie szybko by je sprzedali, aby zmniejszyć straty. No a ona sama posiadała ogromne zapasy nie tylko gotówki, ale i dzieł sztuki, które zawsze będą w cenie.
- No to chyba jesteśmy umówieni - puściła mu w tym momencie oczko zadowolona z całej tej niepisanej transakcji. Kontakt do siebie posiadali, a dla niej to tylko i wyłącznie czysta przyjemność. Kobieta ponownie się zaśmiała delikatnie słysząc słowa o matczyności.
- Och mój drogi. Widzisz... Gdyby nie mój instynkt macierzyński zapewne nie bylibyśmy tutaj. Już od lat zajmuję się paryskimi nadnaturalnymi. To, co jest tutaj zbudowane to moje działania sprzed trzystu lat kochanie. Już za czasów Napoleona tworzyłam odpowiednią infrastrukturę, co by chronić naszych chociażby przed potencjalną inkwizycją. Aby nauczać. - Głos kobiety był niezwykle przyjemny, ale było w nim słychać nutkę zadowolenia i rozbawienia. Nigdy nie ukrywała tej części swej historii. Wszyscy, którzy ją znali z tego czasu, lub też przebywali w Paryżu w tym okresie o tym wiedzieli. Czy jednak uważała się za dobrą matkę? Nie oceniała siebie samej pod tym względem. Wiedziała jedno, dawała z siebie wszystko co mogła, aby wesprzeć, nauczyć i pokazać różne możliwości, jakimi mogła dana istota się pokierować. Może i sama Elisabeth miła swoje ograniczenia, ale nie narzucała ich na innych. No chyba, że chodziło o kodeks. Jednak... Czy nikt go nigdy go nie złamał? Niech pierwszy rzuci kamień.
Przyjemnie było czuć jego dłonie. Może nie były tak ciepłe jak aktorów czy też ludzi, ale nadal bardzo przyjemne. W żaden sposób jej przynajmniej owy dotyk nie przeszkadzał. Z resztą... Gdyby nie chciała go poczuć to by nawet nie siadała przecież na jego kolanach.
Początek otrzymanych wizji był spokojny. Właściwie czysto informacyjny. Pokazał swoje pierwotne życie, to jak został przemieniony i nauczany. Była zadowolona z tego, jak było to przeprowadzone. Czy czuła się wewnętrznie dumnie? Oczywiście, że tak! Z jakich względów? To już zupełnie inna sprawa. Grunt, że była zadowolona. Dalsza jednak część wizji była zaskakująca. Oderwała się od jego szyi. Oczywiście wyjęła kły niezwykle ostrożnie, aby nie zadawać niepotrzebnego bólu. Wyprostowała się jednak będąc wciąż w jego objęciach. Spojrzała wprost w jego oczy. Jej spojrzenie było wyraźnie pytające. Po chwili kącik jej ust uniósł się delikatnie.
- Jesteś bardzo niegrzeczny wiesz? Pokazywać mi takie rzeczy. To, że jesteśmy w prywatnej loży nie znaczy, iż nie byłoby wszystkiego słuchać. - pacnęła go palcem wskazującym delikatnie w nosek. - Jesteś bardzo nie grzeczny, ale i przy tym interesujący - przyznała. Co prawda jedna z jej dłoni już uciekła z jego włosów, jednak wylądowała ona teraz na jego ramieniu. jeszcze mu nie uciekła z kolanek. Pytanie na co tym razem on się odważy.

@Lorenzo Van der Eretein
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach