Liczba postów : 848
/Zapraszam do zabawy CHĘTNE dusze.
Poziom 0 wygląda tak:
Lekka zmiana planów nie powinna zaskoczyć. Z uwagi na spore grono oraz liczbę eksponatów, w trakcie narady podjęto decyzję o przeniesieniu licytacji z poziomu 1 na poziom 0. Oddzielony od pozostałych rejonów muzeum oraz urzędujących nań ludzi “skrawek” w skrzydle Sully stanowił idealnie odseparowane miejsce, takie w sam raz dla chętnych, którzy byli gotowi stoczyć bój o niezliczone eksponaty.
Mimo że decyzję o zmianie lokalizacji podjęto w trakcie trwania wystawy, przygotowanie go do przyjęcia chętnych duszyczek nie przysporzyło wiele problemów. Sprawne działanie pracowników oraz grupy ludzi Canarda, tak, obecnych na wydarzeniu, pomogło w reorganizacji – przeniesieniu rzeczy na sprzedaż oraz tymczasową zmianę miejsca doczesnych eksponatów na poczet zapewnienia im bezpieczeństwa oraz zwiększenia powierzchni użytkowej.
Jak prezentowało się miejsce licytacji? No na wyznaczonym terenie nie brakowało oczywiście piedestału dla licytatora. Przed tak zwaną sceną rozstawiono cztery dość długie rządki równomiernie poustawianych krzeseł. Dalej przy wolnej ścianie znajdował się stół z poczęstunkiem: smacznymi eleganckimi przekąskami oraz butelkami wina z kompletem kryształowych kieliszków. Eksponaty, głównie te mniejsze i średnich gabarytów sukcesywnie miały być wnoszone i ustawiane obok licytatora. Przedmioty o większej “wadze” prezentowano w formie fotografii, a także filmików na potrzeby ukazania autentyczności, gdyż ich transport byłby zbyt czasochłonny i ryzykowny. Potencjalny nabywca miałby je otrzymać po dokonaniu zakupu.
Na pierwszy ogień wystawiono trzy dość stare dzienniki, podobno autorstwa niejakiego Alaina de Lille, francuskiego teologa i poety. Rzekome autentyki miały opisywać badania Alaina w dziedzinie życia wiecznego, dość nietypowej kategorii zagadnień jak na “niego”. Osoby zainteresowane licytacją, w szczególności te zaznajomione z historią, miały prawo kojarzyć osobnika. Pomijając wszelkie ekscesy za ludzkiego, dość dziurawego w znanych faktach, życia i “śmierci”, facet był wampirem (circa w wieku 820/850 lat), w dodatku podczepionym pod linię Ereteinów. Losy pijawki do dziś, były nieznane, nie to, co niezdrowa fascynacja wampiryzmem. Oddanie dzienników, które rzekomo miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, przynajmniej wedle zapewnień “Ereteinów” w ręce śmiertelników mogło, ale i nie musiało brudzić nadnaturalnym.
Wszystko zależało od tego, co takiego zawarł w nich sam Alain.
Jako że środki z licytacji miały iść na cele charytatywne, cena wywoławcza była dość... Spora.
_____________
Ponieważ jestem zwolennikiem prostych rzeczy, to najłatwiej będzie wyłonić zwycięzcę po zliczeniu sumy trzech rzutów kością K20. Najwyższy wynik będzie oznaczał wygraną w licytacji przedmiotu. Jest to jeden ze sposobów - drugi byłby rzeczą czysto storytellingową - do ugadania między sobą przez graczy chętnych do zabawy.
Poziom 0 wygląda tak:
Lekka zmiana planów nie powinna zaskoczyć. Z uwagi na spore grono oraz liczbę eksponatów, w trakcie narady podjęto decyzję o przeniesieniu licytacji z poziomu 1 na poziom 0. Oddzielony od pozostałych rejonów muzeum oraz urzędujących nań ludzi “skrawek” w skrzydle Sully stanowił idealnie odseparowane miejsce, takie w sam raz dla chętnych, którzy byli gotowi stoczyć bój o niezliczone eksponaty.
Mimo że decyzję o zmianie lokalizacji podjęto w trakcie trwania wystawy, przygotowanie go do przyjęcia chętnych duszyczek nie przysporzyło wiele problemów. Sprawne działanie pracowników oraz grupy ludzi Canarda, tak, obecnych na wydarzeniu, pomogło w reorganizacji – przeniesieniu rzeczy na sprzedaż oraz tymczasową zmianę miejsca doczesnych eksponatów na poczet zapewnienia im bezpieczeństwa oraz zwiększenia powierzchni użytkowej.
Jak prezentowało się miejsce licytacji? No na wyznaczonym terenie nie brakowało oczywiście piedestału dla licytatora. Przed tak zwaną sceną rozstawiono cztery dość długie rządki równomiernie poustawianych krzeseł. Dalej przy wolnej ścianie znajdował się stół z poczęstunkiem: smacznymi eleganckimi przekąskami oraz butelkami wina z kompletem kryształowych kieliszków. Eksponaty, głównie te mniejsze i średnich gabarytów sukcesywnie miały być wnoszone i ustawiane obok licytatora. Przedmioty o większej “wadze” prezentowano w formie fotografii, a także filmików na potrzeby ukazania autentyczności, gdyż ich transport byłby zbyt czasochłonny i ryzykowny. Potencjalny nabywca miałby je otrzymać po dokonaniu zakupu.
Na pierwszy ogień wystawiono trzy dość stare dzienniki, podobno autorstwa niejakiego Alaina de Lille, francuskiego teologa i poety. Rzekome autentyki miały opisywać badania Alaina w dziedzinie życia wiecznego, dość nietypowej kategorii zagadnień jak na “niego”. Osoby zainteresowane licytacją, w szczególności te zaznajomione z historią, miały prawo kojarzyć osobnika. Pomijając wszelkie ekscesy za ludzkiego, dość dziurawego w znanych faktach, życia i “śmierci”, facet był wampirem (circa w wieku 820/850 lat), w dodatku podczepionym pod linię Ereteinów. Losy pijawki do dziś, były nieznane, nie to, co niezdrowa fascynacja wampiryzmem. Oddanie dzienników, które rzekomo miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, przynajmniej wedle zapewnień “Ereteinów” w ręce śmiertelników mogło, ale i nie musiało brudzić nadnaturalnym.
Wszystko zależało od tego, co takiego zawarł w nich sam Alain.
Jako że środki z licytacji miały iść na cele charytatywne, cena wywoławcza była dość... Spora.
_____________
Ponieważ jestem zwolennikiem prostych rzeczy, to najłatwiej będzie wyłonić zwycięzcę po zliczeniu sumy trzech rzutów kością K20. Najwyższy wynik będzie oznaczał wygraną w licytacji przedmiotu. Jest to jeden ze sposobów - drugi byłby rzeczą czysto storytellingową - do ugadania między sobą przez graczy chętnych do zabawy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!