4 II 2020 - Avec tes souvenirs sur les bras

3 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
First topic message reminder :

4 II 2020
2 tygodnie po tej sesji



Tępo wpatrzona w wiązankę więdnących kwiatów pod tabliczką upamiętniającą Édith Piaf, Constanza stukała palcami w wieko kubeczka z ciepłym mlekiem, czekając, aż zmieni się światło na przejściu dla pieszych. Resztka słodzonego syropem napoju przyjemnie grzała ją w dłonie, podczas gdy nieobecna duchem wampirzyca starała się przypomnieć sobie, jak leciały słowa do “Padam, padam”. Wychodzę na ignorantkę, przecież to taki szlagier, pomyślała, szperając głęboko w zakamarkach pamięci, tylko po to, aby wyłowić z mgły i pajęczyn zapomnienia kilka ostatnich wersów:

Faut garder du chagrin pour après
J’en ai tout un solfège sur cet air qui bat
Qui bat comme un cœur de bois

Mimowolnie nasunęła szalik wyżej na twarz, prawie pod górną wargę. Mrozu co prawda nie było, ale siedem stopni podrasowane zimnym, przenikliwym wiatrem kąsało szczypiąco w policzki.
W tym zamyśleniu prawie przegapiła zielone, przeszła więc przez jezdnię biegiem. Zbliżając się do domu Silvana dopiła duszkiem kasztanowe mleko i wyrzuciła kubeczek do kosza, jak na wzorową obywatelkę przystało.
Jej kroki na klatce schodowej słychać było już od kilku pięter niżej, niskie obcasiki klekotały coraz głośniej, aż wreszcie hałas ustał, a zamiast tego rozległ się szczęk kluczy wsuwanych do zamka, przekręcania oraz otwieranych drzwi.
— Ida? Mogę wejść? — krzyknęła Connie przez korytarz.
Miała zapasowy komplet kluczy, odwiedzała Idę już od dwóch tygodni, przeważnie gdy Silvan był zajęty i mogły posiedzieć same we dwie na babskiej nasiadówce — a i tak za każdym razem, zanim zamknęła za sobą drzwi, pytała dziewczyny, czy może postawić więcej niż jeden krok w mieszkaniu. Prawie jakby powstrzymywała ją magiczna bariera antywampirza znana z dzieł popkultury, gdzie wampiry muszą pytać o pozwolenie na wejście do czyjegoś miejsca, bo nieproszeni nie mieli takiej mocy.
Zresztą w takim pytaniu nie było nic dziwnego, może dziewczyna akurat się kąpała, albo ucinała sobie drzemkę, albo siedziała na czacie głosowym i nie życzyła sobie kolejnego rozmówcy do kupy. Mogła nawet nie robić zupełnie nic, a i tak nie mieć ochoty na towarzystwo. Constanza wykazywała w tym temacie nadzwyczaj duży margines zrozumienia. I tak wróciłaby następnej nocy, chociażby po to, by sprawdzić poziom zapełnienia lodówki. I czy w ogóle mają jeszcze dach nad głową. Biorąc pod uwagę, że w mieszkaniu przebywało dwoje kreatywnych chemików-geniuszy, którym całkiem niedawno przydarzył się wypadek, wszystko było możliwe.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wyszła z kuchni z paterą pokrojonych kawałków karpatki i jabłecznika, wokół których leżała niewielka kiść winogron i pocięte półksiężyce fig. Posuwała się w swoich miękkich balerinach jak duch, na palcach, ułożyła talerz przed Idą i Sahakiem i przeszła do niskiego stolika przy sofie, spod którego wyciągnęła jakiś kolorowy magazyn. Dopiero wtedy usiadła z powrotem przy stole, na swoim poprzednim miejscu, nadal nie wcinając się w rozmowę, ale też wyraźnie dając do zrozumienia, że nie zamierzała nigdzie sobie iść. Za jakiś czas Ida z pewnością przywyknie do sposobu, w jaki utrzymywało się specyficzną bliskość w ich rodzinach, jak nieskrępowanie i naturalnie się zachowywali i jakie tematy poruszali w swoim towarzystwie. Wynikało to nie tylko z wzajemnej sympatii oraz przeżytych wspólnie dziesięcioleci; po prostu nie było najmniejszego sensu w zamykaniu drzwi i wychodzeniu do innych pokojów, skoro ktoś pozostawiony za plecami i tak by wszystko słyszał. Czysty pragmatyzm. Nie było miejsca na wstyd za obierane wątki, wyrażane opinie. Widzieli w swoich życiach już wystarczająco wiele i mieli prawo do pewnych osądów, jak również do ich rozwoju.
Po cichutku otworzyła gazetę gdzieś w środku, gdzie strony przedzielał długopis z logiem jakiejś firmy farmaceutycznej i zaczęła rozwiązywać krzyżówkę. Siedziała z opuszczonym wzrokiem, niby wyłączona. Z perspektywy Idy mogło to wyglądać tak, że Renata po prostu słyszała tę smutną opowieść już wiele razy i nie miała więcej pytań. Nie dała w żaden sposób poznać po sobie, iż historia Sahaka dotyczyła jej samej.
Każdy z nich miał kiedyś kogoś, kogo musiał zostawić za sobą, stracić, pogrzebać. W ich przypadku tylko cud sprawił, że powstali z grobów, które sobie sami nawzajem usypali w swoich sercach, i odnaleźli się w nowym życiu.
Na sam koniec postanowiła się jednak odezwać, nadal nie odrywając spojrzenia od haseł.
— Relacje oparte na poczuciu długu i wymuszonej wdzięczności nigdy nie działają dobrze. W ten sposób prędzej go znienawidzisz. Silvan nie uratował cię po to, żebyś piała mu peany dziękczynne do końca waszych dni, to nie jest w jego stylu. Jest dobrą osobą. Naprawdę. I naprawdę wiele go to kosztowało, wiesz? — powiedziała łagodnie. Ona wiedziała, jak paraliżujący potrafił być strach przed byciem zdemaskowanym,  jak głęboko Silvan przeżywał swój błąd, swoją porażkę, bądź co bądź. — Ale spokojnie, nie próbuję go tłumaczyć ani robić mu reklamy. Próbuję powiedzieć, że nawet w gorzkiej sytuacji jest miejsce na jakąś nową naukę, na kompleksowe poznanie innych aspektów siebie. — Wypełniła hasło, odpowiedzią było nazwisko jakiegoś francuskiego komika z czasów powojennych. Nuda. Za proste. Odłożyła długopis i spojrzała na Idę. — Będą pojawiały się nowe pytania, bardzo dużo pytań. O siebie, o świat. Obiecuję, że nie zostaniesz z nimi sama.
Jednym z nielicznych elementów, jakie łączyły Idę i Renatę (poza wybuchowym charakterem oraz usposobieniem zimnej suki), było to, że obydwie wkroczyły w świat nieśmiertelności otoczone funkcjonalną komórką społeczną. Rodziną. Namiastką plemienia. Ida miała wokół siebie całą gromadę autorytetów, z każdego z nich mogła czerpać garściami odmienne perspektywy, zbierać dane, badać. Od przemienionych w nagrodę, przez przemienionych w wyniku ultimatum bądź agresji, aż po urodzonych; od takich z solidnym kręgosłupem moralnym, po tych zdecydowanie mniej przyzwoitych. Całe spektrum. Mogła umieścić siebie gdzieś na wykresie, znaleźć swoje miejsce i nigdzie nie było powiedziane, że musiało plasować się ono między ekscytacją wampirzym błogosławieństwem a bezwzględną krwiożerczością.
Odebrano jej jeden wybór, lecz w zamian podsunięto pod nos tacę z całym wachlarzem kolejnych.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Słuchała Sahaka ze spokojem wypisanym na twarzy, chociaż miała wrażenie, że jej serce powoli się kruszy. Była mu wdzięczna, że nie mydlił jej oczu, że nie zapewniał, że wszystko będzie proste. Nie zmieniało to jednak faktu, że to nie były informacje łatwe do przełknięcia. Uderzyło ją to, że po przemianie nagle słyszała brzęczenie żarówki, widziała całe spektrum nowych kolorów (przez co jej wszystkie czarne rzeczy, które przed przemianą idealnie pasowały, różniły się nagle półtonami) i czuła który z sąsiadów piecze w tym momencie ciasto, a jej pamięć nie dostała super mocy. Obawiała się, że podobnie jak mężczyzna, dzień w którym uświadomi sobie, że zapomniała jak to było być obok Pawła, będzie dniem w którym umrze nawet bardziej niż umarła w laboratorium. Nie była pewna, czy będzie w stanie to przeżyć, nie była taka silna jak mnich. Nawet jeżeli miała milion zdjęć, filmików czy wysłanych wiadomości głosowych. Co jej to miało dać za sto lat? Głupia wymiana opinii o dennej grze czy głosówka jak śpiewali kompletnie pijani? Być może pozwoliłoby to nie zapomnieć jej fizycznych aspektów rodzeństwa, ale to nie prosty nos czy duże oczy były tym, co w nim ceniła.
Świat prędzej czeka zagłada z powodu katastrofy klimatycznej niż cokolwiek innego. — Skomentowała gorzko, ponownie nie mogąc się powstrzymać. Zaraz po tym westchnęła i schowała twarz w dłonie, pocierając sobie lekko skroń. Nie umiała znaleźć odpowiednich słów na to co chciała przekazać. — A gdybyś nagle musiał zostawić swoje córki też byś twierdził, że wampirze życie to wynagradza? — Bo ona się tak właśnie chyba w tym momencie czuła. Hej Ida, masz tutaj życie wieczne, co prawda musisz zapomnieć o tym, co prowadziłaś do tej pory, ale halo, wiesz jaka wieczna młodość jest super? Jedynie zapominasz o bliskich, musisz się co chwila przeprowadzać, nie możesz nawiązać relacji ze śmiertelnikami, bo zaraz się zorientują, że coś jest nie tak i nie możesz wychodzić na słońce, ale przecież to nie taka wielka cena za takie błogosławieństwo. Mąciło jej to w głowie, a miała wrażenie, ze wszystko dookoła dodaje jeszcze kolejnej trudności w tym wszystkim. I chociaż bardzo ją kusiło, żeby powiedzieć to na głos, to powstrzymała się i wbiła wzrok w kończącą się już kawę.
Temat Silvana był dla niej chyba jeszcze bardziej wrażliwy. Było jej przykro, że chował przed nią taką nieodzowną część siebie, ale rozumiała dlaczego to zrobił (no i nie ukrywajmy, Ida na pewno by mu nie uwierzyła, dopóki by nie włożył ręki do kabiny UV i nie pokazał co się przez to stanie z jego skórą. Wampiry do pewnego styczniowego dnia były dla niej jedynie abstrakcją i nawet kiedy została jednym z nich, to nie potrafiła do końca uwierzyć.
Wiem, że jest dobrą osobą. I wiem, że robił to, co uważał w tamtej chwili za najlepszą i słuszną decyzję. — To czy taka była to był inny problem. Ida jeszcze nie zadecydowała. Problem był w tym, że ona bardzo nie mogła się pogodzić z sytuacją i nie do końca docierało do niej, że innym wyjściem było pozostanie martwą i wąchanie kwiatków od spodu. Spojrzała na Renatkę trochę spode łba. — Inny aspekt mnie bardzo nie lubi jaskrawego żółtego. I tłuszczu w pączku. — Skomentowała trochę zgryźliwie, jednakże bez negatywnych emocji w głosie. Najwyraźniej z kobietą czuła się swobodniej, nauczyła się już trochę interpretować jej odpowiedzi i przeinaczać w swojej głowie tak, żeby jej nie irytowały. Być może to był jakiś sposób, powinna każdą narrację stosowaną w jej kierunku obracać na swoją korzyść. Na koniec cicho podziękowała Constanzie za jej słowa. Silvan już jej obiecał, że jej nie zostawi w tym wszystkim samej, ale bardzo doceniała to, że nie była skazana na jedno spojrzenie na sprawę i jednego towarzysza niedoli 24/7. Nawet jeżeli nie wyglądała na wdzięczną, to bardzo była i nie umiała tego wyrazić słowami.
W końcu nałożyła sobie kawałek karpatki, zdjęła ciasto z góry i zaczęła jeść sam krem ze środka. I chociaż nie smakował jak w domu i mogła wyczuć, że budyń zapewne był z proszku, to nawet się uśmiechnęła na znajomy smak.


_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Gdy Sahak spoglądał na rozpisany wzór życia Olszewskiej, pojmował gorycz, jaka ją musiała trawić, powoli, lecz nieubłaganie. Na chwilę obecną wirus niósł dla niej jedynie stratę, pożegnania, powolne, lecz nieubłagane. Sama w sobie wyglądała młodo, mogła zrzucić na modę na kremy odmładzające, dobre geny czy eksperymentalną terapię przeciwko starzeniu koleżanek z wydziału, jednak jej rodzice będą się starzeć, Paweł może doczeka się dzieci, one będą dorastać. Pewnych rzeczy się nie oszuka. Mogła nawet ich tutaj przywieźć, zapoznać z dziwnym profesorem teologii, który tak często przesiadywał w laboratorium, że miał swój dedykowany fartuch czy z szalonymi koleżankami z ERASMUSA, nadal jednak, w pewnym momencie, będzie musiała porzucić Polskę i jedynie strzec swoich bliskich i ich potomków, jak anioł śmierci.
Bardziej adekwatnym pytaniem byłoby, czy gdyby istniała możliwość wyleczenia wirusa, pozbycia się go z organizmu, czy bym zostawił całe obecne życie na rzecz tych dwudziestu-trzydziestu lat, które mi zostały. I po tych wszystkich dekadach, nie. Nie zrezygnowałbym z tego, co wypracowałem. — Mówił to z pełną świadomością, jak drastycznie wyglądało jego pożywianie, czego oczywiście Ida nie mogła wiedzieć, wiedziała to jednak Narine, z tym że rewelacje Sahaka nie były dla niej żadną nowością. — Jeśli jednak byłbym zmuszony porzucić bliskich, nie. Absolutnie. Wiedząc też to, co wiem teraz, inaczej wyglądałoby moje pierwsze stulecie. Jednak nie wiedziałem i ty też nie wiesz. Oprócz katastrofy ekologicznej, z tym się zgadzam.
Też nałożył sobie karpatkę, popatrzył ze zmarszczonymi brwiami na ciasto, ale nie swoje, tylko to na talerzu Idy.
Tak to się powinno jeść? Czy to własna preferencja, jak z Oreo? — zapytał, nagle zmieniając temat. Chciał zaangażować Idę do mówienia o czymś więcej, niż tylko traumatyczne przeżycie, kolorowe, nieco wyblakłe przestrzenie kamienicy pod numerem 77 nie miały kojarzyć jej się jedynie z koszmarnymi rozmowami, jak przy biurku dyrektorskim.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Renata skwitowała pasywną pyskówkę jedynie wymownym uniesieniem brwi, przy czym równie sugestywnie wepchnęła sobie do ust duży kawałek ciasta, jakby chciała pokazać, że nie ma nic wspanialszego na świecie, niż cukier i tłuszcz, a już zwłaszcza zabójcze połączenie obydwu.
Chciałaby móc powiedzieć, że „jej inny aspekt” miał o wiele większe zasoby cierpliwości, niż kiedy była człowiekiem, lecz niestety, pewne rzeczy nie chciały się zmieniać tak chętnie. Niektóre tylko trochę wyostrzały się lub łagodniały, zaokrąglały na brzegach, by lepiej wpasować się w resztę. Najlepsza definicja człowieka: „istota, która do wszystkiego się przyzwyczaja”.
Ludzka zdolność adaptacji jest niesamowita, choć po prawdzie umiejętność ta tak bardzo nam spowszedniała, że mało kto nadal potrafi się nią zachwycić.
Niestety, nasz najbardziej potężny atut to zarazem nasza pięta achillesowa; sprawia bowiem, że potrafimy nie tylko dostosować się do obcych, nieprzyjaznych nam środowisk i wyjść zwycięsko z walki o byt, ale też, co smutniejsze: równie łatwo przyzwyczajamy się do obniżonych standardów. Przywykamy do biedy, do nędzy i brudu, a nawet do sytuacji, w których otoczenie sukcesywnie, po trochu, odbiera nam cząstki człowieczeństwa. Niczym wściekły pies doskakuje i kąsa, doskakuje i kąsa, raz po raz dziabiąc skrawki ambicji, szarpiąc dumę, rwąc w strzępy honor.
Ani się obejrzymy, a coś, co niegdyś uważaliśmy za rzecz absolutnie nie do przyjęcia, staje się naszą smutną codziennością. Poprzeczka się obniża, a my… po prostu się do tego przyzwyczajamy.
Renata w ten sposób przyzwyczaiła się, między innymi, do roli, jaką pełniła w swojej rodzinie. Czasami, z rzadka właściwie, jeszcze uwierało ją, że wszyscy brali jej obecność i stałość za pewnik, jakby była jedynie rekwizytem, ozdobą tła, służącą jakiemuś większemu celowi. Jak w grze, pierwszy przewodnik mający doprowadzić głównego bohatera do kolejnych nauczycieli. Ten, którego imienia i twarzy się zapomina, gdy tylko wyjdzie się poza palisadę wioski.
Fakt, że była dość nieprzystępną w obejściu i niezwykle prywatną osobą rzecz jasna nie ułatwiał otoczeniu w obcowaniu z nią. Nie opowiadała o swojej historii, rzadko zdradzała swoje prawdziwe emocje. Nawet teraz, trzymała język za zębami, ponieważ wiedziała, że nawet gdyby podzieliła się z Idą dziejami swojego życia, dziewczyna w swoim oślim uporze pominęłaby wszystkie podobieństwa i odrzuciła jakąkolwiek naukę z tego płynącą, a skupiłaby się tylko na różnicach. Że Renatę przemieniono za zgodą, że była przygotowana na to, co nadejdzie. Że dla niej była to forma nagrody za służbę. Cała reszta  by się zwyczajnie nie liczyła. Nie zamierzała więc dodawać swoich puzzli do tej układanki, dopóki nie zostanie o nie spytana.
Nie chciała dla Idy źle. Na tym etapie było to jeszcze poczucie powinności bardziej niż sympatia, ale w stadzie przecież nie wszyscy musieli się kochać, żeby grupa dobrze funkcjonowała i spełniała swoje podstawowe założenia: bezpieczeństwa i dobrobytu.
Kiedyś. Z czasem. Wszystko przyjdzie z czasem. Przecież do wszystkiego można się przyzwyczaić. Im więcej tragedii, tym robi się łatwiej z każdą kolejną.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Wpatrywała się przez chwilę w Sahaka naprawdę rozumiejąc jego punkt widzenia. On już wszystko zostawił za sobą te dziesiątki lat wcześniej. Nawet jeżeli żałoba w jego sercu nie zmalała, to mógł się nauczyć z nią żyć. Ida z drugiej strony zawsze bardzo obawiała się śmierci swoich rodziców, nawet jeżeli wiedziała, że ta w końcu nadejdzie. Teraz była świadoma, że nie dość, że będzie musiała to przeżyć, to dołączy do tego śmierć jej brata, jego dzieci i wnuków. Będzie zablokowana w tej pętli życia, nie mogąc postawić kroku w przód. Najprawdopodobniej będzie musiała też przeżyć własny pogrzeb, chociaż sfingowany, to jednak cierpienie jej bliskich nie będzie udawane. I chociaż docierały do niej słowa zakonnika, rozumiała ich sens, to nie potrafiła tego odbić na swoje życie.
Rozumiem. Ja bym wolała pozbyć się wirusa, żyć ludzkim życiem, wrócić do mojego chłopaka, mieć z nim dzieci, które bawiłyby się razem z dziećmi mojego brata. Wychować je, żyć i zestarzeć się razem. Nie chcę życia wiecznego, nie potrzebuję go, chcę po prostu do rodziny. — Dużo ludzi dałoby się zabić za to co Idzie skapnęło się przypadkiem, a ona tego nie doceniała. Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do myśli, że to była szansa, że zniknęło właśnie większość ograniczeń, które narzucał na nią czas. Była zbyt skupiona na stratach. Stracie bliskich, stracie dnia, a nawet głupiej stracie bagietek czosnkowych. Zyski miały pojawić się później, a ona musiała do nich dojrzeć.
Nie, normalni ludzie jedzą karpatkę w całości. Ja nie przepadam za tym dziwnym ciastem, szczególnie, kiedy nie robi go moja babcia. Krem za to jest najlepszą częścią i rzadko kiedy jest niedobry, nawet jak jest z proszku. — Uśmiechnęła się, oblizując słodką łyżeczkę. Nie zjadła zbyt wiele, dalej przytłaczał ją smak cukru i nowa jakość wanilii, ale i tak zrobiła malutki postęp w porównaniu z bubble-tea, którą praktycznie całą wyrzuciła do kosza. Czy chodziło o formę podania? Czy krem po prostu lepiej rozprowadzał cząsteczki cukru w swojej konsystencji od cieczy? Musiała to potem sprawdzić.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Wampiry były bardzo pomysłowe w kontekście jedzenia. Rodzone wampiry często unikały ludzkiego pożywienia, ale przemienione nadal je uwielbiały. Najlepsze jednak było w wykonaniu właśnie wampirów, bo nie wystarczyło wrzucić byle jakich przypraw, nawet zgodnie z przepisem, aby smakowało. Liczył się precyzyjnie czas przetwarzania i obróbki cieplnej, wszystkie faktury i samo pochodzenie składników. Wampir mógł wyczuć różnicę pomiędzy wiekiem mięsa, na przykład.
Myślę, że takich jak ty może być więcej. Odkryj lek. Pozwól jedynie tym, którzy chcą, pozostać w ciemności, właśnie tam, gdzie są — powiedział, bez aroganckiego przepychania się, czy da się to zrobić. On nie wierzył w to, ale jego wiara nie miała nic do rzeczy w kontakcie z nauką. Długo, bardzo długo nie sądził, aby etyczne egzystowanie jakiegokolwiek wampira było możliwe, a Silvan i inni Dracule dowiedli, że dzięki kreacji sztucznych komórek, są w stanie zaspokoić głód znaczącej części ich społeczności w sposób znacznie lepszy, niż czyniono to dotychczas. Fabryki, psia jego mać i to dosłownie, bo myślał o Wijsheidzie i jego fabrykach, gdzie w tajemnicy poliszynela, trafiali bezdomni. Na krew i mięso. Wielu wolało udawać, że są wielce cywilizowani, bo jedzą z plastikowego woreczka, nie patrząc na to, że zawartość jest taka sama, jak tego rozerwanego na strzępy przez Sahaka biedaka. Taki sam jest efekt.
Śmierć.
Dawał Idzie wyzwanie. Coś, do czego mogła dążyć. Cel w życiu. Masz jeszcze możliwość, aby wrócić do swojego życia. Wiesz, jak ochronić swoją rodzinę, przed takimi jak my. Nie musiała na to odpowiadać, nie tu i teraz. Nawet jeśli szukałaby odkrycia latami, miała do tego prawo, miała taką możliwość. Sahak był niemal pewien, że Silvan rychło wyszukałby wszystkie dotychczasowe badania, jakie wykonał ród, on i Constanza pociągnęliby za odpowiednie sznurki, aby dokonać tak genialnego odkrycia. Zimmerman na pewno by nie powstrzymał swojego genialnego mózgu, gdyby Ida podsunęłaby mu jakąś nieszablonową teorię na ten temat.
Ale zbaw nas ode złego. Amen.

[KONIEC]

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach