Liczba postów : 792
Tytuł: Bunt wieku wampirzego
Data: 21.01.2020
Miejsce: Stare mieszkanie Silvana
Kto: Silvan, Ida, Constanza
Trzy dni. Wystarczyły jedynie trzy dni, by wreszcie przyznał się przed samym sobą, że stracił kontrolę nad sytuacją. Oczywiście nie sądził, że będzie łatwo. Absolutnie nie, byłby kretynem, gdyby tak założył, w końcu chodziło o świeżo przemienioną wampirzycę, ale nie przypuszczał, że tak bardzo nie będzie wiedział, co ma robić.
Teraz, gdy o tym myślał dochodził do wniosku, że chyba nie powinien był tak szybko poruszać tematu jej ludzkiego życia i tego, że kiedyś będzie musiała o nim zapomnieć. Może powinien chociaż zgodzić się na oddanie telefonu? To nie tak, że chciał ją pozbawić kontaktu ze światem zewnętrznym, po prostu obawiał się, co wściekła i zrozpaczona trzydniowa wampirzycę mogłaby zrobić, gdyby miała pod ręką urządzenie, z którego w pięć sekund mogłaby skontaktować się z praktycznie całym światem. I no dobrze. Jeszcze rozumiał wkurzenie z powodu telefonu i wizji stracenia kontaktu z bliskimi osobami, ale za nic na świecie nie rozumiał czemu na jego słowa wszystko będzie dobrze zareagowała, aż taką furią. Chciał ją tylko pocieszyć, a skończył z lecącym w jego stronę kubkiem pełnym krwi (nie jego własnej). Wtedy zrozumiał, że nie poradzi sobie sam.
W tamtej chwili Renata wydawała mu się jedyną osobą na tyle ogarniętą, by wiedzieć, co robić, a przy tym wystarczająco dyskretną, by nikt jeszcze nie dowiedział się o jego nowej podopiecznej. Zresztą przeżyli razem ząbkowanie u ich syna, to teraz też sobie powinni poradzić. Dlatego zaraz po incydencie z kubkiem wysłał jej wiadomości. No może dwadzieścia wiadomości, każda pełna spanikowanych próśb o jak najszybsze przybycie.
Gdy wreszcie usłyszał wyczekiwane pukanie do drzwi, Ida akurat siedziała wściekła w salonie. Silvan bez większego zastanowienia, wciąż z jasnym swetrami ubrudzonym krwią z kubka, już od wejścia Renaty zaczął tłumaczyć o co chodzi.
- To był wypadek - wyrzucił z siebie, zamykając drzwi za wampirzycą. - Zapomniałem o kamykach wrzennych i był dym i ona umarła. Nie mogłem jej tak zostawić. Myślałem, że to zaakceptuje, ale ona jest wściekła i mnie nienawidzi. Zwłaszcza, gdy mówię, że wszystko będzie dobrze. A może to jednak przez ten telefon? Wiesz, normalnie przed przemienieniem kogoś zrobiłbym jakikolwiek research, ale nie miałem na to czasu. Nie mam nawet żadnych książek o tym, nigdy nie kupowałem, bo nie były mi potrzebne, a nie miałem jak kupić, bo Ida… No. Sama rozumiesz. A. Tylko nie mów nikomu. Zwłaszcza Maurice'owi. Przynajmniej na razie. Oczywiście nie chcę jej tutaj trzymać cały czas. Tylko muszę jakoś jej pomóc się przystosować, by nie wiem… Nie zabiła nikogo, albo gorzej, sama się nie zabiła. Proszę powiedz, że wiesz co robić, bo ja chyba nie. A i hej. Nie przeszkodziłem Ci w planach? - powiedział z typowym dla siebie opanowaniem, z nerwów używając wszystkich języków, jak leci. No dobrze. Może nie typowym dla siebie opanowaniem, a niecodzienną paniką i rezygnacją.
Data: 21.01.2020
Miejsce: Stare mieszkanie Silvana
Kto: Silvan, Ida, Constanza
Trzy dni. Wystarczyły jedynie trzy dni, by wreszcie przyznał się przed samym sobą, że stracił kontrolę nad sytuacją. Oczywiście nie sądził, że będzie łatwo. Absolutnie nie, byłby kretynem, gdyby tak założył, w końcu chodziło o świeżo przemienioną wampirzycę, ale nie przypuszczał, że tak bardzo nie będzie wiedział, co ma robić.
Teraz, gdy o tym myślał dochodził do wniosku, że chyba nie powinien był tak szybko poruszać tematu jej ludzkiego życia i tego, że kiedyś będzie musiała o nim zapomnieć. Może powinien chociaż zgodzić się na oddanie telefonu? To nie tak, że chciał ją pozbawić kontaktu ze światem zewnętrznym, po prostu obawiał się, co wściekła i zrozpaczona trzydniowa wampirzycę mogłaby zrobić, gdyby miała pod ręką urządzenie, z którego w pięć sekund mogłaby skontaktować się z praktycznie całym światem. I no dobrze. Jeszcze rozumiał wkurzenie z powodu telefonu i wizji stracenia kontaktu z bliskimi osobami, ale za nic na świecie nie rozumiał czemu na jego słowa wszystko będzie dobrze zareagowała, aż taką furią. Chciał ją tylko pocieszyć, a skończył z lecącym w jego stronę kubkiem pełnym krwi (nie jego własnej). Wtedy zrozumiał, że nie poradzi sobie sam.
W tamtej chwili Renata wydawała mu się jedyną osobą na tyle ogarniętą, by wiedzieć, co robić, a przy tym wystarczająco dyskretną, by nikt jeszcze nie dowiedział się o jego nowej podopiecznej. Zresztą przeżyli razem ząbkowanie u ich syna, to teraz też sobie powinni poradzić. Dlatego zaraz po incydencie z kubkiem wysłał jej wiadomości. No może dwadzieścia wiadomości, każda pełna spanikowanych próśb o jak najszybsze przybycie.
Gdy wreszcie usłyszał wyczekiwane pukanie do drzwi, Ida akurat siedziała wściekła w salonie. Silvan bez większego zastanowienia, wciąż z jasnym swetrami ubrudzonym krwią z kubka, już od wejścia Renaty zaczął tłumaczyć o co chodzi.
- To był wypadek - wyrzucił z siebie, zamykając drzwi za wampirzycą. - Zapomniałem o kamykach wrzennych i był dym i ona umarła. Nie mogłem jej tak zostawić. Myślałem, że to zaakceptuje, ale ona jest wściekła i mnie nienawidzi. Zwłaszcza, gdy mówię, że wszystko będzie dobrze. A może to jednak przez ten telefon? Wiesz, normalnie przed przemienieniem kogoś zrobiłbym jakikolwiek research, ale nie miałem na to czasu. Nie mam nawet żadnych książek o tym, nigdy nie kupowałem, bo nie były mi potrzebne, a nie miałem jak kupić, bo Ida… No. Sama rozumiesz. A. Tylko nie mów nikomu. Zwłaszcza Maurice'owi. Przynajmniej na razie. Oczywiście nie chcę jej tutaj trzymać cały czas. Tylko muszę jakoś jej pomóc się przystosować, by nie wiem… Nie zabiła nikogo, albo gorzej, sama się nie zabiła. Proszę powiedz, że wiesz co robić, bo ja chyba nie. A i hej. Nie przeszkodziłem Ci w planach? - powiedział z typowym dla siebie opanowaniem, z nerwów używając wszystkich języków, jak leci. No dobrze. Może nie typowym dla siebie opanowaniem, a niecodzienną paniką i rezygnacją.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!