Bunt wieku wampirzego 

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Tytuł: Bunt wieku wampirzego 
Data: 21.01.2020
Miejsce: Stare mieszkanie Silvana
Kto: Silvan, Ida, Constanza

Trzy dni. Wystarczyły jedynie trzy dni, by wreszcie przyznał się przed samym sobą, że stracił kontrolę nad sytuacją. Oczywiście nie sądził, że będzie łatwo. Absolutnie nie, byłby kretynem, gdyby tak założył, w końcu chodziło o świeżo przemienioną wampirzycę, ale nie przypuszczał, że tak bardzo nie będzie wiedział, co ma robić.

Teraz, gdy o tym myślał dochodził do wniosku, że chyba nie powinien był tak szybko poruszać tematu jej ludzkiego życia i tego, że kiedyś będzie musiała o nim zapomnieć. Może powinien chociaż zgodzić się na oddanie telefonu? To nie tak, że chciał ją pozbawić kontaktu ze światem zewnętrznym, po prostu obawiał się, co wściekła i zrozpaczona trzydniowa wampirzycę mogłaby zrobić, gdyby miała pod ręką urządzenie, z którego w pięć sekund mogłaby skontaktować się  z praktycznie całym światem. I no dobrze. Jeszcze rozumiał wkurzenie z powodu telefonu i wizji stracenia kontaktu z bliskimi osobami, ale za nic na świecie nie rozumiał czemu na jego słowa wszystko będzie dobrze zareagowała, aż taką furią. Chciał ją tylko pocieszyć, a skończył z lecącym w jego stronę kubkiem pełnym krwi (nie jego własnej). Wtedy zrozumiał, że nie poradzi sobie sam.

W tamtej chwili Renata wydawała mu się jedyną osobą na tyle ogarniętą, by wiedzieć, co robić, a przy tym wystarczająco dyskretną, by nikt jeszcze nie dowiedział się o jego nowej podopiecznej. Zresztą przeżyli razem ząbkowanie u ich syna, to teraz też sobie powinni poradzić. Dlatego zaraz po incydencie z kubkiem wysłał jej wiadomości. No może dwadzieścia wiadomości, każda pełna spanikowanych próśb o jak najszybsze przybycie. 

Gdy wreszcie usłyszał wyczekiwane pukanie do drzwi, Ida akurat siedziała wściekła w salonie. Silvan bez większego zastanowienia, wciąż z jasnym swetrami ubrudzonym krwią z kubka, już od wejścia Renaty zaczął tłumaczyć o co chodzi.

- To był wypadek - wyrzucił z siebie, zamykając drzwi za wampirzycą. - Zapomniałem o kamykach wrzennych i był dym i ona umarła. Nie mogłem jej tak zostawić. Myślałem, że to zaakceptuje, ale ona jest wściekła i mnie nienawidzi. Zwłaszcza, gdy mówię, że wszystko będzie dobrze. A może to jednak przez ten telefon? Wiesz, normalnie przed przemienieniem kogoś zrobiłbym jakikolwiek research, ale nie miałem na to czasu. Nie mam nawet żadnych książek o tym, nigdy nie kupowałem, bo nie były mi potrzebne, a nie miałem jak kupić, bo Ida… No. Sama rozumiesz. A. Tylko nie mów nikomu. Zwłaszcza Maurice'owi. Przynajmniej na razie. Oczywiście nie chcę jej tutaj trzymać cały czas. Tylko muszę jakoś jej pomóc się przystosować, by nie wiem… Nie zabiła nikogo, albo gorzej, sama się nie zabiła. Proszę powiedz, że wiesz co robić, bo ja chyba nie. A i hej. Nie przeszkodziłem Ci w planach? - powiedział z typowym dla siebie opanowaniem, z nerwów używając wszystkich języków, jak leci. No dobrze. Może nie typowym dla siebie opanowaniem, a niecodzienną paniką i rezygnacją.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
     W pierwszym momencie, przewijając wszystkie dwadzieścia spanikowanych wiadomości naraz,  Constanza pomyślała, że Silvan spił się jak nieboskie stworzenie. Albo to, albo ktoś – i tutaj, oczywiście, natychmiast pomyślała o synu – zajumał mu telefon i zasrywał jej skrzynkę odbiorczą dla żartu. Sytuacja wyglądała bardzo źle. Pomińmy całe tło, czyli wypadek w laboratorium i wściekłą młodą kobietę w domu profesora; w końcu nie przez takie problemy się przechodziło.
Gorzej: Silvan stracił głowę. A to, mili państwo, to już było osiągnięcie.
     Z nich dwojga to Renata była narwańcem z natury. Tą, która w złości rozpędzała się od zera do setki w trzy sekundy, w skrajnych emocjach zrzucała ze stołu narzędzia, łamała długopisy, płyty CD, kopała odkurzacze, rwała papiery i niszczyła kable. W kontraście do niej Silvan jawił się jako istna oaza spokoju. Wyciszony kwiat lotosu na spokojnej tafli jeziora. Jebany wagon pełen dobrotliwych, medytujących tybetańskich mnichów. Momenty, w których mężczyzna tracił rezon i coś było w stanie zaburzyć jego pogodę ducha Connie była w stanie policzyć na palcach jednej dłoni, a przecież znali się od ponad dwustu lat.
     Dlatego też, chociaż zmuszona była wyjść w połowie koncertu i przejechać pół miasta, buląc za taksówkę jak za zboże, pospieszyła swojemu partnerowi na ratunek. Bardzo przyjemna noc, cztery stopnie i czyste niebo. Idealna na rozpoczęcie nowego etapu w życiu.
     Silvan wylewał z siebie potok słów, nakręcony jak katarynka, a w tym czasie Renata, sprawiając wrażenie, że w ogóle go nie słucha (a tak naprawdę nie przepuszczając mimo uszu ani jednego słowa), spokojnie i niespiesznie rozdziała się w korytarzu. Ściągnęła trencz, szalik, beret. Dwa ostatnie wsadziła do rękawa kurtki. Zdjęła buty i sama wyciągnęła sobie kapcie z szafki, jakby się rozgaszczała we własnym domu. Nie lubiła chodzić w pończochach bez domowego obuwia. Poprawiła włosy przed lustrem, małym palcem otarła kąciki ust z lekko rozmytej szminki – i na sam koniec tychże przygotowań odwróciła się przodem do Silvana i sięgnęła po jego twarz, ujmując ją w obie dłonie. Ścisnęła jego poliki czule jak maszyna Temple Grandin przeznaczona do uspokajania przerażonych krów.
      — Nie — skłamała gładko, najbardziej opanowanym tonem, na jaki było ją stać. Nie miała serca mu mówić, że jest jej winien bilety na koncert, który chciałaby jednak kiedyś obejrzeć do końca, niedopite wino i rachunek za Ubera przez całe centrum Paryża. Później mu powie. — Gdzie ona jest? Po jakiemu mam z nią rozmawiać?
      Aż dziwne, że w ogóle zasugerowała rozmowę, a nie spytała od razu, czy przygotował  sznur i chloroform.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
To nie było tak, że Silvan nagle stracił głowę
Należałoby powiedzieć, że raczej tracił ją powoli i stopniowo od tego okropnego momentu śmierci Idy, przez trzy kolejne dni, aż do dzisiejszej nocy, gdy racjonalne myślenie opuściło go całkowicie. Zbyt dużo rzeczy wydarzyło się w tak którymi czasie, by nawet on zachował spokój. Sytuacji pewnie nie sprzyjał również fakt, że przez ten czas naprawdę mało spał w obawie, że młoda zrobi coś głupiego, gdy on tylko zaśnie. Zresztą i tak pewnie miałby problem z zapadnięciem w dłuższy sen, ale przecież od czego była kawa?

I właściwie to wiedział, że Ida ma wszelkie prawa do wkurzania się i rzucania kubkami z krwią we wszystko, co popadnie, ale przecież musiał coś zrobić, jeśli nie chciał doprowadzić do jeszcze większej tragedii. Tylko co? Wiedział jak szczegółowo i rzetelnie wyjaśnić młodej doktorantce cała biologiczną stronę bycia wampirem (co zresztą próbował już robić), wiedział jak rzucać żartami, by spróbować chociaż na trochę odwrócić jej uwagę od problemu (czego w tej chwili nie odważyłby się zrobić) ale, jak się właśnie okazało, nie wiedział jak przeprowadzić ją przez ten etap wampirzej furii, rozpaczy i szału, której właśnie doznawała. I tu właśnie wchodziła Renata. Cała na spokojnie. 

Nie wiedział co dokładnie sprawiło, że jako tako wrócił mu zdrowy rozsądek. Może sama świadomość tego, że oto przybyła kawaleria z odsieczą, a może spokój Renaty i jej zachowanie, jakby nic się nie stało, tak na niego zadziałało. Bo skoro ona nie okazywały żadnych oznak zdenerwowania, to przecież i on nie powinien. W każdym razie, gdy wampirzycą dotknęła jego twarzy, myślał już na tyle jasno, by wziąć kilka głębszych wdechów i uspokoić się. Nie, że nagle zaczął uważać, że wszystko skończy się dobrze, do tego mu było bardzo daleko, ale przynajmniej przypomniał sam sobie, że paniką nic tutaj nie zdziała. 

Posłał jej słaby uśmiech.
- Już mi lepiej. Dziękuję - oznajmił, krótko ściskając prawą dłoń na jego poliku i cofnął się o krok. Skinieniem głowy wskazała w głąb korytarza. - Jest w salonie. Mów po francusku. Myślałem, że sam sobie poradzę, ale… - zaśmial się cicho i bez radości - Po prostu potrzebuję kogoś kto jej pomoże, porozmawia z nią, a kogo nie nienawidzi. Wiesz, to mądra dziewczyna. Bardzo mądra. Straciła swoje dawne życie, ale nie chcę by straciła i to.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
     Ślady zmęczenia odbijały się na twarzy Silvana bardziej, niż chyba sam przypuszczał. Trochę zarósł, wąs też opadał mu jakoś tak smutniej niż zwykle na poszarzałej twarzy.
— Hmmm — mruknęła na to jedynie. Nie będzie przecież obiecywała mu gruszek na wierzbie, czasami trzeba było mieć cywilną odwagę aby przyznać się przed samym sobą, że eksperyment się nie udał i powinno się go po prostu zlikwidować i zasypać ślady. Czy Silvan coś czuł do tej dziewczyny? Miał z nią romans w pracy, a może przebudziły się w nim na nowo instynkty rodzicielskie? Nie spytała. Renata bywała przyjemna w obyciu jak gruboziarnisty papier ścierny, lecz kiedy jej zależało – potrafiła wykazać się taktem. Zresztą to nie tak, że byłby to z jej strony jakiś wyrzut, skądże znowu. Silvan mógłby znaleźć sobie kobietę, z workiem syntetycznej krwi nie da się porozmawiać o ulubionym serialu albo osiągnięciach zawodowych przy lampce wina, ani przespać.
…prawda, że nie da się z nim przespać…? Błagam, powiedzcie, że miała rację…
Ruszyła w głąb korytarza, nasłuchując jakichś odgłosów agresywnego przemeblowania z salonu. Wyjęła ze swojej torebki duży notes w twardej okładce i wzięła go ze sobą, torebkę natomiast zsunęła z ramienia i zostawiła po drodze na dywanie.
— Mam nadzieję, że nie zostawiłeś jej dużo naczyń pod ręką… — rzuciła jeszcze do Silvana po łacinie, zerkając na niego przez ramię. W końcu laborantka nie mogła mieć nieograniczonego arsenału szklanek. Dobrze, że Ida nie została zamknięta w kuchni. Obawiam się, że wówczas profesor mógł skończyć w o wiele gorszych tarapatach.
Renata nacisnęła na klamkę bez pukania. Zanim jednak otworzyła drzwi, zrobiła zaledwie niewielką szczelinę, żeby utrudnić Idzie trafienie do celu. Odczekała chwilę, nasłuchiwała reakcji. Czy dziewczyna się przemieszczała? Stała gdzieś niedaleko drzwi, a może zwinięta w kłębek gdzieś w drugim końcu pokoju?
Oby w ogóle jeszcze tam była i nie zdążyła spierdolić świeżo upieczonemu tatusiowi przez okno.
— Ida? Słyszałam, że nie podoba ci się prezent od profesora Zimmermana — usłyszała Ida zza drzwi. Głos bez żadnego wątpienia kobiecy. Stanowczy, ale jednocześnie łagodny, miękki, brzmiący nienaganną francuszczyzną. — Zrobimy coś z tym?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Czuła się oszołomiona. Wszystko co mówił do niej Silvan przez ostatnie trzy dni nie miało w ogóle sensu. Wampiry istniały, ona umarła i zmartwychwstała jak Jezus (gdyby powiedziała o tym babci Stasi to ta by zeszła na zawał), a w dodatku musiała zrezygnować z czosnku, a przecież bagietka czosnkowa to był jej comfort food. Życie ssało i ona też miała zacząć.
Bawiła się kłami, wysuwając je i chowając. Jeździła po ostrych krawędziach językiem i oglądała się w lustrze. Czy to mogła być zbiorowa halucynacja? Czy nawdychali się dymu, który w połączeniu z chemikaliami, które się paliły stworzył jakiś gaz rozweselający? Czy Silvan próbował ją wkręcić? Za tą tezą stało też to, jak ją wszystko wkurzało. Miała straszny światłowstręt, bo nagle żarówki zdawały się emitować zbyt jasne światło. Miała wrażenie, że słyszy każde spuszczenie wody u sąsiadów, a zapach żelu pod prysznic Silvana pozostawał w pomieszczeniu na długo, jak z niego wyszedł. Bardzo ją to irytowała, czuła się cały ten czas jak przebodźcowane dziecko.
Przez te trzy dni przeszła wszystkie etapy paniki jakie ktoś mógł wymyślić. Histeryzowała, płakała, była wkurzona, później patrzyła tępo w ścianę i próbowała to wszystko zracjonalizować.
Silvan gdzieś wyszedł, więc usiadła na kanapie. Rozejrzała się za kartkami lub zeszytem, a kiedy takich nie znalazła, chwyciła podręcznik do fizyki jądrowej, który stał na półce i otworzyła na końcowej stronie, spoglądając na białe kartki. Nie lubiła niszczyć książek, ale nie była to jej książka. Obok znalazła jakiś cienkopis, więc zaczęła pisać w jaskrawoczerwonym kolorze.

Hipoteza: NIE jestem wampirem, cała ta sytuacja to bardzo spóźniony i mało śmieszny żart primaaprilisowy.
Próba 1: Ciecz w szklance
Kolor czerwony
Gęstość podobna do wody, około 1 g/cm^3
Lepka
Zapach specyficzny, lekko metaliczny, bardzo przyjemny
Smak metaliczny, dobry, przypominający krew, ale lepszy
Wniosek: może być to krew, ale nie musi, brak wymiotów po wypiciu
Próba 2: Kły i ślad na ramieniu
Na ramieniu pojawiła się nowa blizna, której nie było wcześniej - dwa okrągłe ślady w odległości około 4 cm. Możliwość wysunięcia kłów, które wydłużają się i stają się ostrzejsze.
Prawdopodobieństwo halucynacji. Konieczność konsultacji ze stomatologiem.
Próba 3: Czosnek
Brak danych
Próba 4: Lustro
Odbicie się pojawia. Ciężko stwierdzić, czy jest to istotny czynnik.
Próba 5: Słońce
Brak danych
Próba 6: Woda Święcona
Brak danych
Wnioski: Zbyt mało danych do potwierdzenia lub obalenia hipotezy. Możliwy wampiryzm.

Postawiła ostatnią kropkę, kiedy drzwi od salonu uchyliły się. Już miała powiedzieć Silvanowi, że chce być sama, kiedy usłyszała kobiecy głos. Oczywiście jej zmysły zarejestrowały, że ktoś wszedł do mieszkania, ale się nie przejęła na tyle, żeby podsłuchiwać rozmowę. Zarejestrowała, że kobieta użyła innego nazwiska, niż pod jakim ona znała Silvana. Kolejne kłamstwo, kolejna manipulacja. Poza tym, prezent, serio? Westchnęła tylko, nawet nie obracając się w stronę dobiegającego głosu. Nie chciała się wdawać w dyskusję, nie chciała rozmowy z jakąś... wampirzą terapeutką.

Jeżeli przyszłaś pozbyć się problemu, to proszę, upewnijcie się, że mama na mój pogrzeb nie weźmie księdza. — Odezwała się mniej perfekcyjnym francuskim. No bo w końcu co miało znaczyć "zrobimy coś z tym?", jak nie zakończenie działania tego "prezentu"?
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Oczywiście, że nie zostawił jej dużo naczyń pod ręką. Nie po tym, gdy rzuciła w niego jednym z fajniejszych kubków w tym domu. Tym białym z roześmianą torebką herbaty i podpisem "Tea-Rex.

Musiał przyznać, chociaż wcale nie było mu do śmiechu, że cała sytuacja, z Renatą na czele, prezentowała się nieco komicznie. Nic nie mógł na to poradzić, ale w tym momencie kobieta, ostrożnie uchylając drzwi do salonu, z grubą książką pod pachą, w pończochach, szarej, prostej spódnicy i jasnym swetrze, przypominała mu bardziej bohaterkę jakiegoś starego, francuskiego sitcomu, która próbowała upolować szerszenia, niż poważna wampirzycę starającą się uspokoić wściekłą doktorantkę.
Boże… Chyba był bardziej zmęczony niż zwykle, skoro mózg podsyłał mu tak głupie myśli.

Zmarszczył brwi, gdy usłyszał jakich słów użyła Renata. Prezent… To brzmiało, jakby rozmawiali z Mauricem o nieudanych urodzinach. 
Maurice? Podobno nie byłeś zadowolony z pokazu magicznych sztuczek ojca? Chcesz o tym porozmawiać?
Ufał jednak na tyle przyjaciółce, by po prostu dać jej dokończyć wypowiedź. Faktu, że użyła jego prawdziwego nazwiska zupełnie nie traktował jako problem. Przecież powiedział Idze o tym. To znaczy nie oznajmił tego wprost, ale wyjawił ile tak naprawdę ma lat, a to chyba było logiczne, że jako wampir przy takim wieku, nie przedstawiał się niewtajemniczony jako on sam. Ida na pewno sama doszła do takich wniosków, więc nie było nawet o czym rozmawiać.

Oh… Myślała, że chcą ją zabić. Świetnie. Robiło się coraz lepiej. Tylko czemu? Czy w jakiś sposób to zasugerował? Na pewno nie celowo.
- Co? Nie. Dziecko uwierz, że gdybym planował cię zabić to - pewnie też zadzwoniłbym po Renatę z prośbą o pomoc, dokładnie tak jak zrobiłem to dzisiaj. Zły argument. Bardzo zły, nawet jeśli Ida mogła tego nie wiedzieć. Pokręcił głową. - Obiecuję, że żadne z nas cię nie zabije.

Tu ma wszelki wypadek, mimo całej swojej wiary w kobietę, spojrzał znacząco ma Renatę. Jakkolwiek brutalnie mogło to zabrzmieć, był w stanie przymknąć oko na wiele śmierci. Zwłaszcza ludzi, którzy służyli za posiłek jego przyjaciołom i rodzinie, ale to była zupełnie inna sytuacja. Już raz Idę zabił i teraz nie planował zabijać jej ponownie. Nawet jeśli miał przy tym przeżyć jeszcze sto załamań nerwowych. Nie. Ida miała to przeżyć i tyle w temacie.
- Ido to moja przyjaciółka Re… Connie… Constanza - dodał jeszcze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
     My name is Inigo Montoya. Prepare to die.

— Mama? — powtórzyła za dziewczyną, symulując w głosie niedowierzanie. — Chyba żartujesz. Wykluczone. Załatwimy wszystko tutaj, na miejscu, zadbamy o mniejszy carbon footprint. Mamy zaprzyjaźnionego Rosjanina w hurtowni chemicznej, gdy się tobą zajmie – nie będzie czego zbierać — rzuciła z humorem. — To jak? Mogę wejść? Daj sobie pomóc, obiecuję, że będę szybka. Najlepsza przyjaciółka, jaką kiedykolwiek miałaś. Jeśli chcesz, zatrzasnę Silvanowi drzwi przed nosem, żeby się nie wtrącał — zaproponowała, a mówiąc to, po szelmowsku patrzyła wymęczonemu mężczyźnie prosto w oczy. Brzmiała absolutnie, ale to śmiertelnie poważnie, tylko Zimmerman widział, że Renata prawie że się uśmiecha, a w jej spojrzeniu tańczą zadziorne kurwiki.
Renata była wprost niezastąpiona na każdą okazję.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Mogli chociaż umówić się na wspólną wersję, zamiast mówić dwie kompletnie skrajne rzeczy. W końcu da pokręciła oczami dalej nie odwracając się w stronę drzwi. Czy Silvan nazwał ją dzieckiem? Czy była aż taka młoda i naiwna? Chyba zaczęła żałować, że zmusiła go do podjęcia rąk drastycznych kroków i zapraszania przyjaciółek. Nie była głupia, kobieta za drzwiami też na pewno była wampirem (jeżeli to wszytko było prawdą). Może Silvan wkurwił się przez jej zachowanie i postanowił coś z tym zrobić?
Miło cię poznać ReConnie. — Powiedziała głośniej w stronę, gdzie prawdopodobnie stała kobieta, po czym westchnęła głośno i poprawiła swoją pozycję na kanapie, żeby było jej odrobinę bardziej wygodnie. Założyła ręce za głowę, po prostu szczyt ignorancji. Chyba naprawdę myślała, że zaraz zginie, albo po prostu dalej nie wierzyła w tę całą szopkę. Trzysta czterdzieści jeden lat, jeszcze czego.
Radziłabym  ci, czy tam wam, wybrać kwas fluorowodorowy, najmocniejszy z beztlenowych. No i wiadomo, w pojemniku z neoprenu, bo inaczej będziecie mieli tutaj istne Breaking Bad. Chociaż podobno to nie działa, sprawdzali w pogromach mitów, ludzkie ciało jest za duże. Ale pewnie taki chemik jak doktor Rohrer, a przepraszam, profesor Zimmermann wie takie rzeczy i znajdzie najlepsze rozwiązanie. Dream team. — Westchnęła i oparła brodę na złączonych dłoniach, które położyła na kolanach przyciągniętych do klatki piersiowej. Niepotrzebnie była niemiła, ale miała już tego wszystkiego dość. Martwiła się wszystkim, czuła się jak jebany zakładnik w tym wielkim domu. — Ale spokojnie, nie będę wam utrudniać. Od trzech dni nie dałam mamie znaku życia. Jak wy mnie nie zabijecie, to ona już jest pewnie w samolocie do Paryża, żeby mnie własnoręcznie udusić. I chyba wolę ten kwas.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
A więc obie wybrały sarkazm.
Oczywiście wiedział, że Renata nie mówi na poważnie, więc w odpowiedzi na jej szelmowskie spojrzenie, jedynie przewrócił oczami, ale nie zdołał powstrzymać kącików ust od ułożenia się w nieznaczny uśmiech. 
-Cieszę się, że przynajmniej ty się dobrze bawisz - rzucił do niej, a następnie znowu skupił się na Idzie, bardzo starając się powstrzymać, by nie przytaknąć na jej słowa o kwasie (w końcu zawsze mówił, że jest mądra), ani nie spytać się czy Breaking Bad to był ten pornograficzny serial fantasy dla młodzieży o pseudoelfach, czy książka o tym nauczycielu chemii, co robił metamfetaminę.

- Rozumiesz już mój problem? - spytał szeptem starszą wampirzycę. Jak nie latające kubki, to złośliwości. I jak on miał jej pomóc? Westchnął ciężko. W sumie to nawet nie pomyślał o rodzicach dziewczyny, gdy zabierał jej telefon. Teoretycznie mógłby spróbować zdobyć hasło do niego i sam wysłać uspokajające wiadomości, ale nie chciał tego robić. Nie kiedy próbował zdobyć zaufanie doktorantki.

- Świetnie. To może zrobimy tak. Ja oddam ci telefon, będziesz mogła skontaktować się z rodziną, a ty nas wpuścisz i porozmawiamy na spokojnie. - Miał tylko nadzieję, że nie popełniał właśnie ogromnego błędu, a Ida w pierwszym odruchu nie zadzwoni po policje i doniesie, że jakiś dziwny pan zabrał ją z laboratorium, zamknął we własnym domu i próbuje jej wmówić, że jest wampirem. - Nie ma co fatygować twojej matki, aż do Paryża, nie? A jeśli nie obronimy cię przed nią, to możemy już ustalić w jakim worku zakopać twoje ciało. Z tego co słyszałem to te po ziemniakach są lepsze, ale podobno te z IKEI też się nadadzą. Chyba nawet mam tu gdzieś jeden. - powiedział, siląc się na żartobliwy ton głosu, bo widocznie Ida na żarty o morderstwie reagowała lepiej, niż na próby zapewnienia, że wszystko się ułoży
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Kiedy tak stała za drzwiami salonu, uzbrojona w gruby zeszyt na szerszenia i słuchała, jak Silvan przez wąską szparę żartuje o chowaniu swojego nowego dziecka w niebieskiej torbie z molochu meblowego, Renata doznała osobliwego uczucia ciepła w klatce piersiowej. To mogła być miłość albo zgaga po alkoholu, gdyby spytać lekarzy zdania co do tego pewnie byłyby rozbieżne. Kobieta w każdym razie skryła usta w dłoni, żeby się nie roześmiać na głos.
Czasami Silvan miewał swoje momenty, gdy zdarzało mu się przypomnieć Renacie, dlaczego tak spodobał jej się, gdy byli młodsi.
- W porządku, wchodzę – zapowiedziała się Idzie oficjalnie, odczekała jeszcze chwilę (tak na wszelki wielki), po czym pchnęła drzwi, z kalendarzem gotowym do reakcji (też na wszelki wielki, gdyby Ida jednak zdecydowała, że to nie koniec wymiany ognia).
ReConnie okazała się być wysoką, schludnie ubraną kobietą o twarzy, która w jakiś niejasny i trochę trudny do wytłumaczenia sposób łączyła w sobie przyjazną miękkość z zimnym, zmanierowanym bitchfacem. Ubrana na jasno, w sweter i wełnianą spódnicę, z wystającymi spod niej lycrowymi cielistymi rajstopami, wyglądała jak nauczycielka, zwłaszcza z tym dużym, czarnym dziennikiem z kolorowymi karteczkami. Z powodzeniem mogłaby robić tyleż za promienną przedszkolankę, co i surową pedagog w służbie więziennej. Ale raczej nie sprawiała wrażenia kogoś, kogo ulubioną rozrywką byłoby oglądanie w czasie rzeczywistym jak kwas wyżera czyjeś ciało.
Jeśli Ida nie cisnęła niczym w stronę drzwi, Constanza uśmiechnęła się do dziewczyny lekko, prawie samymi oczami. Nie mogła się powstrzymać przed ostentacyjnym, głębokim wdechem powietrza przez nos, jakby dając do zrozumienia, że w powietrzu unosił się zapach zaduchu, bo ktoś, nie pokazując palcami, zalągł się tutaj na zbyt długo.
Zrobisz mi kawę? - poprosiła Silvana. - Taką jak zwykle. Albo nie, trochę więcej cukru. Dziękuję.
Podeszła bliżej sofy, ciągle z zeszytem gotowym na odpieranie pocisków.
Co byś powiedziała swojej mamie, gdybyś dostała telefon? - spytała spokojnie, prawie przyjaźnie. Czarne oczy Constanzy świdrowały twarz Idy na wylot. Pytanie brzmiało niezobowiązująco, ale krył się za nim haczyk: jeżeli dziewczyna skłamie, Renata będzie o tym wiedziała.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Oddasz mi telefon? Nawet jak kilka godzin temu mówiłeś, że no sorry, ale muszę zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu i lepiej, by stało się to prędzej niż później? — Nie musiał nawet powiedzieć czegoś takiego, Ida często nadinterpretowywała słowa kierowane w jej stronę, kiedy była na kogoś zła. Doszukiwała się jakiegoś podwójnego, a nawet potrójnego dna, obracała wszystko na swoją niekorzyść. W takich chwilach naprawdę ciężko było jej coś powiedzieć, bez przeinaczenia tego przez kobietę.

Chyba nikt się nie spodziewał tego, że Ida zaśmieje się na sugestię spakowania ją w worek na ziemniaki, nawet ona sama. Dźwięczny chichot wydobył się z jej gardła, a ona sama wyglądała na o wiele milszą niż jeszcze kilka minut temu, kiedy z jej oczu ciskały błyskawice. Może dlatego starsze wampiry uznały, że mogą bezpiecznie wejść, nie obawiając się o pobrudzenie jasnego sweterka AB Rh-. Renata wyglądała... przyjemnie. Może nie porównałaby jej do Golden Retrivera, ale na Dobermana też (aż tak) nie wyglądała. Przynajmniej w tym momencie.

Na ciskanie czymkolwiek w swoją stronę trzeba było sobie zasłużyć. ReConnie na razie mogła czuć się bezpiecznie. Nie zrobiła nic na tyle oburzającego, żeby zdjęcie jakiegoś chłopaka, które stało na stoliczku blisko niej, zostało ciśnięte w jej kierunku. Chociaż mimo wszystko Ida i tak się spięła, kiedy pozostałe wampiry weszły do pomieszczenia. Przez chwilę poczuła się bezradna, nawet kiedy w oczach Connie dostrzegła jakieś przebłyski uśmiechu.
To wy tak po prostu pijecie kawę? Bez dodatku krwi dziewicy? — Zapytała niby złośliwie, ale jednak nie do końca. Przecież widziała milion wypitych kubków kawy przez Silvana, kiedy spędzali długie godziny w labie. Ba, przecież sama mu tę kawę robiła, a czasami on przynosił im napoje z pobliskiej kawiarenki. Ona sama zjadła posiłki, które podsunął jej przez te ostatnie dni doktor Zimmermann, ale nie była pewna, czy nie robiła tego z przyzwyczajenia. Próbowała kiedyś diety sokowej, ale brak gryzienia jej nigdy nie odpowiadał.

Nagle Renata pojawiła się bardzo blisko niej i zadała jej pytanie, którego się nie spodziewałą. Westchnęła głośno, bo co miałaby powiedzieć.
Hej mamo, nic mi nie jest. Nie umarłam. Chyba. Nie porwali mnie kosmici, nie martw się. Nie przetrzymuje mnie też w mieszkaniu ten doktor o którym mówiłaś, że jest super przystojny. Nie martw się, przyślij paczkę z ptasim mleczkiem i prince polo. Buziaczki. — Odegrała scenkę rodzajową, gdzie telefon udawała jej prawa dłoń, złożona w odpowiedni sposób. W jej głosie pobrzmiewał sarkazm, jednak było widać, że dziewczyna serio denerwuje się tą sprawą i tak naprawdę ominęłaby fragment o superhot współpracowniku, upewniając jedynie mamę, że nic jej nie jest.
Chcesz mnie palnąć tym zeszytem, czy jesteś jakąś terapeutką i będziesz mi wmawiać, że moje uczucia są ważne i mam prawo je czuć? — Podniosła jedną brew. Cała ta sytuacja była trochę kuriozalna.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Nie o to mi chodziło, tylko o… - westchnął ciężko. Tak, doskonale zdawał sobie sprawę z tego co wcześniej mówił Idzie, chociaż w jego głowie brzmiało to znacznie delikatniej. Wiedział, że dziewczyna nie zerwie kontaktów z rodziną od razu, a telefon jej zabrał głównie po to by za jego pomocą zrobiła niczego głupiego, jak dzwonienie na policję
Teraz dochodził do wniosku, że może trzy dni to było znacząco zbyt wcześnie, by mówić o zrywaniu kontaktów z rodziną, ale jednocześnie nie chciał jej łudzić, że zdoła tego uniknąć. Prawdę mówiąc trochę się w tym gubił, bo sam nigdy nie musiał zmierzyć się z czymś podobnym. Gdy został wampirem jego rodzice już od jakiegoś czasu nie żyli, z dalszą rodziną nie utrzymywał szczególnego kontaktu, a żony nigdy nie miał. Zresztą on był zdecydowanie bardziej zachwycony z przemiany, niż Ida. Mógł tylko wyobrażać sobie przez co teraz przez niego przechodziła.
Prośba Renaty w tym momencie była dla niego prawdziwym wybawieniem. Nawet jeśli Ida wydawała się być obecnie mniej… sobą z ostatnich trzech dni, to i tak, gdy tylko wszedł do salonu, poczuł, że dalej nie panuje nad sytuacją, a cokolwiek powie wywoła u niej chęć rzucenia w niego kubkiem. Znowu. Dlatego też skinął głową i chętnie wyszedł z pomieszczenia, do którego przed chwilą dopiero co wszedł, by zrobić kawę i nieco się uspokoić. Przed wyjściem nie mógł się jednak powstrzymać, by nie parsknąć cichym śmiechem na wzmiankę o krwi dziewicy. Nawet chciał coś Idzie odpowiedzieć, gdy przypomniał sobie, że przecież ich relacja posypała się na tyle, że pewnie nie mógł już sobie na to pozwolić.
Po drodze jeszcze skorzystał z okazji I szybko zmienił w swoim pokoju sweter z jasnego zalanego krwią na czarny, którego może za często nie nosił, ale wiedział, że w razie czego plamy będą na nim mniej widoczne.
W samej kuchni ociągał się jak tylko mógł  Najpierw po prostu oparł się o ścianę i przymknął na chwilę oczy, zastanawiając się, gdzie w jego planach na ten tydzień było zrobienie sobie wampirzego dziecka, którego nigdy nie planował, i przetrzymywanie go wbrew woli w swoim mieszkaniu. Najgorsze było to, że radził sobie gorzej, niż zakładał, czego najlepszym dowodem była panika, jaką odstawił na oczach Renaty, a przecież to on miał być tym spokojniejszym. Zerknął na korytarz. Chyba mógł tu chwilę postać w spokoju, prawda? Dopóki nie było słychać żadnych krzyków, czy dźwięku upadającego ciała, to nie musiał interweniować. Przynajmniej przez te kilka minut.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Constanza kompletnie zignorowała pytanie Idy o kawę. Głównie dlatego, że pierwsze, co jej przez myśl przeszło, to żeby powiedzieć coś w stylu: „dzisiaj odpuszczę krew, i tak nie widzę w tym mieszkaniu żadnych dziewic”, ale bardzo szybko wybiła to sobie z głowy. Miała pomagać Silvanowi, a nie jeszcze bardziej zaogniać sytuację.  
— Nie będę cię biła po ciemieniu, dziecko — zapewniła cierpliwie. — I bez tego masz już srogo… — …najebane we łbie… — …pomieszane pod kopułą. Zakładam, że wszyscy geniusze tak mają. Za dar przenikliwości płacicie przytomnością umysłu…
Weszła głębiej do pokoju, zrelaksowany krok z miękkim szuraniem domowych kapci doprowadził ją do samej sofy, gdzie siedziała świeżo przemieniona dziewczyna. Usiadła sobie jak u siebie, kompletnie nie licząc się z tym, że być może Ida sobie tego nie życzyła. Ale przecież nie będzie piła kawy na stojąco, na litość boską. Potrzebowała wygody stolika w zasięgu ręki.
Umościła się na samym krańcu kanapy i obróciła się lekko w kierunku blondynki, trzymając nogi złączone, a plecy prosto, jakby połknęła kij.
— Rozmawianie o uczuciach to niezupełnie moja specjalność, na twoje szczęście. Ale możemy pomówić o konkretach, po kobiecemu. — Położyła czarny zeszyt na kolanach, zabębniła lekko palcami o skórzaną oprawkę. Przekrzywiła głowę w bok. Przez chwilę nawet mogło się wydawać, że skoro „po kobiecemu”, to Connie spyta Idę o tego „super przystojnego profesora” albo o historię ich znajomości, lecz nic takiego nie padło, a zamiast tego kobieta skupiła się na technikaliach. — Jesteś głodna? Twoje bóle już przeszły? Miałaś wcześniej jakieś uczulenia, urazy, rany?
To mówiąc, wpatrywała się w Idę badawczo. Uprzejmie pogodny wyraz twarzy w połączeniu z przygaszonymi, czarnymi węgielkami oczu nadawał ReConnie aurę trochę rodem z Doliny Niesamowitości. Tylko na chwilę spojrzenie jej zbłądziło, a padło wówczas na popisaną czerwonym długopisem książkę z przebiegiem eksperymentu naukowego, jaki Ida prowadziła sama na sobie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida znowu zaczynała się denerwować. Po pierwsze, czemu wszyscy nazywali ją dzieckiem? Okej, może była od nich młodsza o ponad 250 lat, ale to nie znaczy, że była dzieckiem! Po drugie, Renata chyba ją obrażała i komplementowała jednocześnie. Bo niby była pierwszą osobą, która powiedziała na głos, że była geniuszem (bo komplementy mamy się nie liczyły, ona mówiła też, że jej rysunki są piękne), ale jednocześnie stwierdziła, że ma coś nie tak z głową. Od rzucenia w nią zdjęciem w ramce uratowało ją tylko skonfundowanie Idy związane z tym pokracznie przedstawionym komplementem.
Jak masz zamiar mnie obrażać, to jednak wolę Silvana. — Założyła ręce na piersi, jak obrażone dziecko i spojrzała w drugą stronę. Scenka rodzajowa była bardzo zabawna, ktoś bardziej biegły w fotoszopie mógłby dorobić w dłoni Renaty widelec ze szpinakiem. Spięła się trochę bardziej, kiedy Connie usiadła obok. Głównie ze względu na to, że kąt do rzucenia czymkolwiek się zmienił i musiała znowu dokonać odpowiednich wyliczeń. Była słaba ze sportów, ale akurat to, to była czysta fizyka.
O konkretach, po kobiecemu? Zapytasz mnie o datę ostatniej miesiączki? — Pokręciła oczami i westchnęła głęboko. Swoją drogą, czy jeżeli ta przemiana była prawdziwa to oznaczało to koniec męki okresowej? Chyba zaczynała widzieć jakieś pozytywy i miała nadzieję, że nikt jej prędko nie wyprowadzi z tego błędu. Czekała aż wróci Silvan, bo jednak z samą Constanzą się czuła odrobinę niekomfortowo, ale uznała, że odpowie jej na pytania.
Zjadłabym sushi. Nic mnie nie boli. Jestem uczulona na penicylinę i orzeszki ziemne. Co do urazów to nie wiem, chyba się tak mocno uderzyłam w głowę, że zaraz wam uwierzę, że zostałam wampirem rodem ze zmierzchu. — Burknęła. Jej humor się w ogóle nie poprawił, bo dalej nie odzyskała telefonu. Ciekawe ile rzeczy ją ominęło przez te trzy dni. Storisków na instagramie przecież nie nadrobi. — Na więcej pytań odpowiem po telefonie do rodziców. — Uparła się i usiadła tak, żeby opleść kolana ramionami. W sumie to też by się napiła kawy, pożałowała, że nie dodała tego jak jeszcze Silvan był obok. Ale okej, to była okazja do kolejnego riserczu. Jeżeli doktor Rohrer serio był wampirem, to pewnie usłyszy jak wymruczy pod nosem, że ona też chce kawy. Nie patrząc na Constanzę zrobiła to i nawet z małym zaciekawieniem czekała, czy Silvan spełni jej prośbę. Dusza badacza is strong with this one.


_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— W porządku. Z telefonem musimy poczekać na Silvana. Swoją drogą, o miesiączce też możemy kiedyś porozmawiać, jeśli poczujesz taką potrzebę — powiedziała Constanza z totalnie pokerową twarzą, zupełnie jakby była półgłówkiem i kompletnie nie wyczuła sarkazmu. — Normalna funkcja biologiczna jak każda inna, wypróżnianie, chociażby. Rzecz w tym, że twoje ciało zaczęło się teraz zmieniać i menstruacja też może ulec wahaniom, nie ma powodów do niepokoju. Zauważysz różnicę w postrzeganiu stanu głodu, w odczuwaniu spadków energii, zapotrzebowaniu na płyny. Wszelkie alergie, jakie wcześniej u ciebie występowały, mogą przestać dawać objawy, za to możesz zacząć źle reagować na inne czynniki. Penicylina i orzeszki, mówiłaś...? Mhmmm. — zakodowała to sobie. Warto będzie to sprawdzić, nie omieszka kiedyś przynieść Idzie podstępnego pączka czy innego wafelka z ukrytymi fistaszkami dla celów czysto badawczych. I tak nie mogły już dziewczyny zabić, co najwyżej wpędzić w lekki dyskomfort.
Renata znów skupiła się na pomazanej okładce. Przekrzywiła głowę, jakby czytała notatki. Pozycja obronna, w jakiej usiadła Ida, pozwoliła kobiecie sięgnąć po książkę bez obaw, że zostanie sprytnie zaatakowana przez młódkę. Wzięła ją więc do rąk i przestudiowała uważniej pismo dziewczyny.
— Czosnek groźny. Święta woda nie wiadomo, jednym szkodzi, drugim nie. Co to znaczy „brak wym… wymiotów”? — spytała po polsku, ze śmiesznym wschodnim akcentem, powoli wymawiając sylaby i trochę za mocno przedłużając zgłoski.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach