[17/10/2022] Joshua Walker x Tahira Darbinyan

3 posters

Go down

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
Pokład nocnej 23 kołysał się wesoło, nie dając mu ustać w pełni wyprostowanym ani przez chwilę. Wisiał na rurce w zatoczce na wózki inwalidzkie, rozbiegane spojrzenie swoich przepastnych, głębokich jak otchłań źrenic wbijając w krocze przysypiającego na najbliższym siedzeniu mężczyzny. Starał się nie oblizywać, starał się nie patrzeć za długo, żeby gość czasem nie zauważył co robi, tylko, cholera, tętno miał za wysokie, żeby nic nie zesztywniało mu w spodniach. Kurwa, niezręczne.

Ale i tak lubił to uczucie. Kochał je nawet. Wszystkiego doświadczał mocniej, ostrzej, szybciej. Zapachy były głębsze, kolory intensywniejsze. Mógł się skupić na dotyku lepiej, niż kiedykolwiek. Gdyby tylko miał kogo dotykać. Właściwie nie chciał nawet tańczyć, nie chciał nawet pić... Chciał zaprosić kogoś do domu. Do łóżka. Razem poleżeć. Porozmawiać. Chciałby opowiedzieć temu nieświadomemu facetowi z klubu o tym, co najchętniej zrobiłby z nim. Co najchętniej zrobiłby mu. Chciał zobaczyć jego szok. Jego strach. Od czasu przemiany lęk mógł wyczuć nawet po zapachu.

Za oknem kalejdoskop świateł miasta i samochodowych korków ustąpił na chwilę ciemności - autobus stanął na przystanku. République. Nareszcie. Zakaszlał nerwowo, szybko wyskakując na chodnik. Chłód jesiennej nocy otrzeźwił go trochę, ale nie pomógł z dezorientacją. Gdzieś tu powinien być Gibus Club. Kilka uliczek stąd. Ale w którą stronę?

Kręcił się chwilę po betonowym, wilgotnym od rosy placu, ominął malutki skate park. Pocierał zimnymi jak lód dłońmi, choć nie było opcji, żeby udało mu się je rozgrzać, zanim feta z niego zejdzie. A wolałby, żeby się to nie stało przed rankiem. Może następnym razem powinien założyć rękawiczki? Teraz ubrał się tylko w sfatygowane jeansy, w śliską koszulę w kwiaty i burą, cienką wiatrówkę, którą wyniósł z sieciówki w zeszły weekend. Tylko buty miał ciężkie, jakieś trapery, które były dziwnie luźne? Zapomniał je zasznurować.

Pociągnął nosem. Nie powinien zapierdalać po mieście, depcząc po własnych sznurówkach. Jak to w ogóle wyglądało? Oparł się o automat przy rzędzie rowerów na wynajem, żeby nareszcie się tym zająć.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wieczór jak wieczór, noc jak noc. Przechadzała się uliczkami Paryża niespiesznie, rozkoszując się jesienną aurą. Księżyc powoli ubywał, sprawa brutalnych morderstw wciąż nie została rozwiązana, ale Tahira może nieco lekkomyślnie, uważała, że nic jej nie grozi. Mówiła sobie, że w razie czego zdąży uciec, a ofiary.. cóż, były ludźmi nie wampirami. Dlatego jej wysokie obcasy cichutko stukotały o chodnik, skórzane czarne spodnie trzeszczały trochę przy każdym kroku. Zdecydowanie za duży na nią wełniany czerwony płaszcz zwracał na siebie uwagę, ale nie dbała o to. Gwłaciciel... to typ ofiary, którą lubiła najbardziej. Przyjemne z pożytecznym, jak mawiała ciotka Raisa odpowiadajaca za emancypację w gruncie rzeczy młodej wampirzycy.

W ruchu wsadziła papierosa do podłużnej czarnej lufki i odpaliła go, zaciagając się mocno dymem w płuca. Tytoń podrasowany i tak potrzebował większej dawki, by lekko zmiękczyć jej nogi, ale wystarczył, by czymś zająć ręce i usta. Wtedy go zobaczyła, zagubionego żebraka, rozglądającego się bezradnie to tu to tam. Coś ją tknęło i ruszyła ku niemu, zdecydowanie nie na podryw. Wyciągnęła paczkę niedawno zainicjowaną i podsunęła w jego stronę:

– Masz ochotę sobie zapalić? – zapytała po francusku, nie mając świadomości, że jej rozmówca nie za bardzo ją zrozumie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
Na skraju jego bliskiej chodnikowi wizji pojawiła się para odzianych w rajstopy łydek, co samo w sobie wydało mu się dziwne, ale absolutnie nie spodziewał się, że ta obca kobieta faktycznie go zaczepi. Zadarł głowę znad sznurówek i spojrzał jej w twarz szeroko otwartymi oczami.

Cała sylwetka nieznajomej była lekko rozmazana a za nią jarzyła się aureola zbyt jasnego światła ulicznej lampy. Kreację miała uderzającą, tego nie mógł jej odmówić. Może była...? I dlatego się nim zainteresowała? Nie, nie możliwe. Sex work jest zbyt niebezpieczny, żeby laski tak sobie ściągały losowych klientów z ulicy. Parsknął gorzkim śmiechem na swoje własne myśli, bo zorientował się, że przypominały dziwną fantazję heteryka, że każda wystrojona kobieta chciała się z nim ruchać.

Dowiązawszy drugą kokardkę, wstał i wziął do ręki zaproponowanego mu (chyba) szluga. Głupio mu było odmówić, chociaż tytoniu nie palił od podstawówki.
- Merci pour... a ciggy - wymamrotał, nie mogąc przypomnieć sobie francuskiego słowa na papierosa.

Później już zupełnie przeszedł na angielski:
- Jak się masz? Wszystko jest okej? Znamy się może? Potrzebujesz czegoś?
Wydawał się szczerze zaaferowany, chociaż czuć było, że myślami wybiegał daleko poza obecną interakcję. Był roztrzęsiony, nie mógł się skupić i zgrzytał zębami. Myślał o tym klubie, do którego dalej nie dotarł.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Uniosła brew, słysząc angielską mowę. Bez problemu sczytywała jego zagubienie i rozbieganie. Przyćpany? Na pijanego za mało od niego waliło trawionym alkoholem. Przekrzywiła głowę w zastanowieniu, w sumie... nie chciałaby mieć dostępu do jego wspomnień, nawet jeśli byłaby bardzo, bardzo głodna. Było w nim jednak coś co wzbudzało litość, jak zawsze gdy hycel Tahira trafiała na zagubione w ulicach Paryża kundelki. Nawet jeśli nie miała totalnie świadomości, że może oto stoi przed nią kolejny.

Podsunęła zapalniczkę, by dać mu ogień i chwilę tytoniowego ukojenia.
– Dzięki, wszystko u mnie ok. Ale u Ciebie chyba nie bardzo co? – podjęła po angielsku, nieco twardo, z akcentem zdecydowanie południowym. – Zgubiłeś się? A może czekasz tu na kogoś. Wydajesz się... chory? – krążyła na około, zaciągając się papierosem i przypatrując uważnie @Joshua Walker . Odhaczała w głowie objawy, próbując je dopasować do znanych sobie neurostymulatorów.
– Jestem Tahira. – do imienia wróciła dziesięć lat temu, nie czuła skrępowania by go używać w kontaktach nawet z nieznajomymi. – .. a Ty?

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
Drżącą ręką zapalił papierosa i przyłożył go do warg, aby się zaciągnąć. Ku swojemu zaskoczeniu, po pierwszym razie musiał zakaszleć, ale uprzejmie zagłuszył to szeleszczącym rękawem kurtki. Nie chciał przerywać obcej, zamierzał wysłuchać jej bardzo dokładnie. Głównie przez własną nieufność, to prawda, ale nawet mimo tego myślał o niej z nietypową dozą serdeczności - wydawała się być dziwnie przyjemna. Dziwnie... troskliwa.

Czy jest chory? Przelotny przebłysk strachu zamigotał w jego oczach wraz ze światłem reflektorów przejeżdżającego auta. O ile dotąd nieprzerwanie przyglądał się twarzy Tahiry, teraz rozejrzał się za jej potencjalnym towarzystwem. Ulica jednak wyglądała bardzo zwyczajnie, nie znalazł nań niczego wartego uwagi.
- Cz-czy czekam na kogoś... A kto ty, policja? - rzucił sucho, ale później się uśmiechnął. Szeroko, prezentując pełen komplet zębów. Nie chciał zakwasić atmosfery.

- Nie, nie zgubiłem się. Czuję się świetnie, Tahira, bawię się świetnie, po to tu przyjechałem. Ale nie ukrywam, że zamierzałem pobawić się pod dachem. W klubie Gibus. Gra tam dzisiaj fajny zespół. Słyszałem, że ma bardzo... przystojnego wokalistę. Że jest na co popatrzeć - umiarkowanie subtelnie uprzedził ją o tym, kim jest, wciąż ważąc w myślach, czy powinien zdradzać coś więcej.

Nadmierna skrytość na pewno mogła budzić podejrzenia. Ponadto nadal istniała szansa, że nic złego się nie działo i że zwyczajnie pójdą razem na piwo, dobrze spędzą czas. Biorąc pod uwagę to, ile białego teraz wciągał, powinien pamiętać, że ścierwo często-gęsto powoduje paranoję. Cóż, miło było myśleć pozytywnie. Zamierzał przy tym zostać.
- Hmm, imię to Joshua. Skoro okazało się, że potrafimy się dogadać, to może pójdziesz ze mną? Mam teraz chude miesiące, więc z góry mówię, że nie postawię ci więcej, niż jednego drinka - mówił półżartem.

@Tahira Darbinyan

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Och tak on tak rozkosznie na kogoś czekał i wcale nie czekał. Samotny, zagubiony... Taki biedny, a jednak chętny, by iść do jednego z droższych klubów w mieście. Był perfekcyjny na drogę w jedną stronę, ale akurat dziś była z buta. Szczęściarz? Kto wie, czy nie podwójnie. Już miała coś mu odpowiedzieć na temat psów i swojego stosunku do nich, pochyliła się i mocno wzięła wdech, bo już słowa kłębiły się na języku. A potem, ewidentnie ten język i wszystkie inne sensory doniosły jej, kto przed nią stoi. Dotknęła jego czoła. Palącego czoła.
– Kurcze stary, jesteś pewien, że nie masz gorączki? Bije od Ciebie jak od palącej się szopy. odsunęła się, jakby w obawie, że mógłby ją zarazić. Terytorium wampirów, brawo wilczku. Lepiej nie mogłeś trafić.

– ...albo taki z Ciebie gorący chłopak, bo nie możesz się doczekać koncertu co? Znam Gibusa, często łażę tam z moją dziewczyną. Nie planowałyśmy tego, ale taki spontaniczny wypad na koncercik... Nigdy nie wiadomo, gdzie potem skończy się noc, czyż nie? Wiesz co... zadzwonię po nią, pójdziemy razem, najebiemy się. Będzie fajnie. – nonszalancko sięgnęła do kieszeni po telefon i nim zdążył zaprotestować, już rozmawiała...

– Ella, pustynna różo, tęsknoto moich bezsennych dni, poznałam dzisiaj kogoś, czuję dobry wibe, lubi te same miejsca co my, a zwłaszcza, te same co Ty najdroższa. Z pewnością polubiłby się z Shinem i już płaczę, że ten dzieciak nie ma dzisiaj czasu. Idziemy do Gibusa, będziesz tam na nas czekać? Nie mam samochodu, ale to chyba nie będzie dla nas problem co nie cukiereczku? – szybko sprawnie i na temat.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
To, że stymulanty podnoszą temperaturę ciała, było wiedzą raczej powszechną, więc tylko bardziej zdziwiło go, że kobieta tak bardzo się na tym zafiksowała. Przecież, no kurwa, nie mogło rzeczywiście chodzić jej o to, że złapał jakiś katarek. Na sto procent, na milion procent mówiła o tym, że jest naćpany. To dlatego się tak przyczepiła, wszystko składało się do kupy. Wymacał swoje dziesięć gram w przedniej kieszeni spodni. Na ile lat mogli go za to wsadzić?

W grobowym milczeniu słuchał tej rozmowy telefonicznej, o której ostatnie co mógłby powiedzieć, to było to, że brzmiała autentycznie. Nie chciał ot tak pozbywać się prochu, trochę za niego dał. Musiał znaleźć jakiś inny sposób, szybko. Kurwa, schować w koszu? Przy wyrzucaniu peta? A co jak ktoś weźmie? Co jak zaginie? Co jak ktoś sprawdzi? Psy okazyjnie bywały całkiem cwane, szczególnie w sprawach, gdzie nie ryzykowały niczym.

- No, chodźmy już tam. Do tego klubu. W nocy zimno się robi - mówił z serdecznym uśmiechem i zaraz podjął raźnego kroku. Szedł... gdzieś. Na razie byle do końca ulicy. Jeśli uda mu się rozpłynąć w powietrzu po drodze, to tylko lepiej. Jeśli nie - uznał, że najzgrabniej byłoby zaszyć się w klubowej toalecie i poszukać wyjścia na tyły.

Dwa lata? Piętnaście? Zupełnie abstrakcyjne. To była tylko feta. Wznosił się za blisko słońca, zaczynał czuć na plecach palące krople wosku. Kurwa, może spuści to w kiblu. Nie da się spędzić dobrego czasu w tym mieście.


@Eleonore Ragan
@Tahira Darbinyan

_________________
despite all my rage
I AM JUST A RAT IN A TINY CAR

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Było w tym coś bardzo zabawnego, że wzajemnie wyzywali się od psów w myślach z tym wyjątkiem, że o ile on bardzo chybiał w ocenie sytuacji, o tyle ona niekoniecznie. Żałowała, że nie miała przy sobie strzykawki ze środkiem nasennym mogącym położyć konia, albo nawet i dwa, tak byłoby jeszcze prościej. Z drugiej strony wolała takie rzeczy załatwiać płynnie, po dobroci, z łagodnością niepasującą dwustuletniemu potworowi.

Zobaczyła dokąd idzie i uśmiechnęła się lekko, każdy z okruszków prowadził ją do potwierdzenia tej samej tezy — jak bardzo zagubiony był. Na telefonie niespiesznie odpaliła aplikację z mapą. O tak, zamierzała dotrzeć z nim do Gibusa. Była przekonana, że gdy spotka się z Eleonorą, to zdecydowanie łatwiej da się namówić na przejażdżkę do alfy, niż gdyby miał uwierzyć pijawce na słowo, że pragnie jego dobra.

– Do Gibusa w tamtą stronę. – pokazała mu mapę, z której jasno wynikało, że muszą zawrócić. Byli relatywnie niedaleko. Kilka przecznic, na nogach ledwie kwadrans. – Lubię kiedy jest zimno, lato w mieście jest mordercze, ale nie ma co się spóźniać na event. – dodała dla podtrzymania rozmowy, nieświadoma jego planów. Była jednak gotowa na to, że może mu przyjść coś podobnego do głowy. Nie chciała go zatrzymywać siłą, wystarczyło, aby stała w miejscu tam, gdzie był trop do czasu przybycia gończych (hehe) psów od Cyrille'a.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Eleonore Ragan

Eleonore Ragan
Liczba postów : 20
Nie robiła nic pilnego, kiedy zadzwoniła Tahira. Jak nikt inny potrafiła trafić w jej czas wolny, kiedy potrzebny był ktoś do ogarnięcia zagubionego wilkołaka. Odebrała telefon prawie od razu.
— Tahira, księżycu najdroższy, podjadę tam najszybciej, jak dam radę. Nie przejmuj się samochodem. — Nie dała po swoim łowie poznać lekkiego zbicia z tropu, kiedy Tahira zwracała się do niej, jakby były parą. Najwyraźniej była to ich przykrywka, dlaczego w ogóle dzwoniła do niej i ściągała ją do klubu. Zakończyła rozmowę, wysyłając Tahirze link do śledzenia jej pozycji, a sama szybko przebrała się w obcisłą, krótką sukienkę, która pasowałaby do klubu i której nie byłoby jej w razie czego szkoda. Stopy wsunęła w nie za wysokie szpilki, które łatwo było zrzucić z nóg. Szybko przeszła do samochodu i ruszyła w stronę Gibusa, żeby dotrzeć tam na czas. Najlepiej przed Tahirą i tym, kogo znalazła. Samochód mknął ulicami, aż w końcu zaparkowała gdzieś w okolicach wejścia do klubu. Wolała mieć wóz niedaleko, w razie potrzeby szybkiej ewakuacji z tego miejsca. Wyszła z samochodu i oparła się o jego maskę, czekając na przybycie wampirzycy z towarzystwem. Ciekawe, kogo tym razem znalazła?


@Joshua Walker
@Tahira Darbinyan

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
Kiedy Tahira pokazała mu mapę z dobrą trasą, uśmiechnął się do niej ze źle skrywaną boleścią. Przez chwilę miał ochotę udawać, że nie za dobrze radzi sobie z mapami, ale przecież to byłoby zbyt trudne - dosłownie był taksówkarzem. W ostatecznym rozrachunku po prostu grzecznie podążał za nią. Ciągle szukał tłumu i na każdym rozwidleniu rozglądał się za drogą ucieczki, ale bezskutecznie.

Wyszli zza zakrętu. Zgrzytał zębami i wyłamywał palce, obserwując zbliżające się światła frontu klubu. Nawet tam nie było tłumu. Kurwa, i tak przynajmniej połowa z tych ludzi musiała być haju. Nie mogli zamknąć ich wszystkich. Realistycznie nie starczyłoby im kasy z podatków,  ba!, nawet miejsca w aresztach.

Kątem oka wyłapał sylwetkę drobnej kobiety opartej o zaparkowane pod Gibusem auto. Patrzyła na nich, patrzyła na niego. A on patrzył na nią. Ze strachem, zmieszaniem i pobudzeniem.
- Już jesteśmy spóźnieni, wiesz? - rzucił w przestrzeń, zaczynając przyśpieszać kroku.

@Tahira Darbinyan
@Eleonore Ragan

_________________
despite all my rage
I AM JUST A RAT IN A TINY CAR

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Nienawidziła łowić ryb. Nawet gdy chwyciła haczyk, nigdy nie można było mieć stuprocentowej pewności, że się nie zerwie. W zachowaniu Josha wszystko sugerowało, że on wie, że jego paranoja, podejrzliwość, skołowany głodem/ brakiem alfy/ narkotykami (wybierz dowolnie) umysł nie ma nawet tego szczątkowego zaufania, które miał na samym początku. Przeszarżowała? Gdyby to była jej ofiara odpuściłaby już dwie przecznice temu, z resztą ostatnio gustowała w nieco bardziej edukowanych istnieniach, których wspomnienia wnosiłyby jakąkolwiek wartość dodaną do jej nocnego, wiecznego życia. Josh nie kwalifikował się jako potencjalnie dobra "żywa książka", choć nie wątpiła że w lepszych okolicznościach byłby doskonałym kompanem do wspólnych polowań.
...kurwa, muszę w końcu zaopatrzyć się w te strzykawki z usypiaczem, bo nie wydolę... – zdołała pomyśleć, nim zobaczyła kochaną Ellę. Machnęła do niej ręką. Podchodzenie do samochodu raczej nie przejdzie, zaraz żyłka pęknie, ta rybka tak napiera.

– Wiem wiem, czekaj... beze mnie jeszcze chwilę byś kluczył po Paryżu, więc pod tym względem jesteśmy zdecydowanie wcześniej, niż byśmy byli. Choć Elka idziemy do środka! – zawołała głośniej, by oderwać zgrabny tyłek wilczycy od karoserii jej wozu. Stała i czekała wyciągając kolejnego papirosa, proponując go jeszcze Joshowi. Ostatni small talk, ostatnia szansa przed wezwaniem ogarów Cyrilla, jeśli jednak zdecydowałby się urwać...
– Ella mieszka tutaj od dawna, ma bardzo ciekawą rodzinę, myślę, że moglibyście się dogadać, chociażby przez wzgląd na podobne preferencje żywieniowe. – mówiła lekko, od niechcenia, ćmiąc sobie papierosa, jakby w ogóle nie chodziło o żarcie ludzi.

@Joshua Walker @Eleonore Ragan


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Joshua Walker

Joshua Walker
Liczba postów : 70
W nieskrywanym szoku patrzył w przestrzeń, trzymając w palcach niezapalonego papierosa, którego właśnie wręczyła mu kobieta. Kontemplował swoją wieczorną kanapkę z Vegemitem, masłem orzechowym i ludzką wątrobą. Kiedy ją jadł, to czuł się zupełnie normalnie, ale teraz uderzył go absurd jego życiowej sytuacji.
- Co - wymamrotał w stuporze. - Co, kurwa.
To nie mogła być policja. Policja nie urządzałaby takich komicznych podchodów do seryjnego mordercy, nekrofila i kanibala. Kim one były?

Posłał kolejne nerwowe spojrzenie rzeczonej Elli i zadecydował, że jednak nie zamierza wchodzić do środka. Jeśli jakimś cudem dowiedziały się o tym, co trzyma w lodówce, to na pewno znały jego adres. Ucieczka nie miała sensu. Pochylił się bliżej Tahiry i wymruczał sucho:
- Czego chcecie?

@Tahira Darbinyan
@Eleonore Ragan

_________________
despite all my rage
I AM JUST A RAT IN A TINY CAR

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
O ile moment temu się denerwowała, o tyle teraz jego zakotwiczenie na parkingu Gimbusa, w aurze listopadowej nocy, przy dźwiękach dudniącej elektronicznym basem okolicy sprawiał, że nie potrafiła się nie uśmiechnąć, ćmiąc swojego wiśniowego papierosa.
– Jesteś nowy mon amie – właściwie użyła słowa "newbie" zarezerwowanego dla noworodków. Ale to nie o wiek przecież chodziło prawda? – To miasto ma swoje zasady, ma swoje rewiry, ma rodziny, które dbają o swoje interesy. – ukryła zapalniczkę w przepastnej kieszeni wełnianego płaszcza i zaciągnęła się zachłannie. Jej płuca i tak przecież były martwe, nie robiło im to za bardzo.

– Ten na przykład należy do osób preferujących dietę płynną. Ale... Są tacy szaleńcy, którzy czują misję opieki nad zagubionymi duszami Twojego pokroju. Dają edukację, przyspieszoną edukację, ale też całkiem niezłe zaplecze – pieniądze na start i pełną lodówkę w razie, gdyby los nie był zbyt dla Ciebie łaskawy. – palisandrowe oczy zwróciły się w końcu w kierunku spanikowanego mężczyzny. Spokojne, nieco rozbawione, choć bynajmniej nie szydzące. Była ciekawa jego reakcji, to była ta furtka, odnoga rzeczywistości, która jest miła. Miał dużo szczęścia, że na nią trafił, a nie na siepaczy rady niedługo po jakimś zabójstwie, którzy konsekwentnie pilnowali przestrzegania zasad wiecznych. Ignorantia legis non exculpat.

@Joshua Walker @Eleonore Ragan choć no tu potwierdzić moje słowa i pośmierdzieć wilkołakiem XD

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Eleonore Ragan

Eleonore Ragan
Liczba postów : 20
Oderwała tyłek od samochodu, zaraz jednak przyjmując pół formę i błyskając bursztynowymi ślepiami, dodatkowo jej rysy trochę się wyostrzyły. Dzięki temu mogła ze spokojem podsłuchać rozmowę, która rozegrała się szybko pomiędzy dzikusem, którego nie znała, a Tahirą.
— Tahi... Zabrzmiałaś początkowo, jakbyś mu groziła, nie płosz go. — Mruknęła spokojnie. Cóż, niby powiedziała prawdę, jednak dla niej samej zabrzmiało to trochę jak gangsterskie "gościu, wlazłeś na zły teren, zaraz dostaniesz wpierdol". Chociaż i tak też mogło być, skoro szlajali się po terenie pijawek.
— Może zacznijmy najpierw od tego, że się przedstawię. Eleonore Ragan, należę do rodu Vayssière. Trzymając się analogii diety, z przymusu preferuję tę samą, co ty. — Wyszczerzyła się, pokazując trochę zaostrzone przez pół formę kły. Ot, dla podkreślenia, że nie kłamie. Zresztą, te złote ślepia również wskazywały, że mówi prawdę.
— Dla pewności zapytam najpierw, należysz do jakiegoś rodu? Osoby... naszego pokroju, bez wsparcia rodu tracą poczytalność, a to w dłuższej perspektywie czasu prowadzi prosto do odstrzału, żeby inni nie dowiedzieli się o naszych... przypadłościach. — Wyjaśniła dalej spokojnie. Używała liczby mnogiej, ponieważ brała pod uwagę również wampiryzm. Ot, zrobiło im się tutaj trochę multi kulti, trzeba było brać poprawkę na to, że mieli różne przypadłości.
— Jestem w stanie aktualnie skontaktować Cię z pięcioma przywódcami rodów, w tym z tym, do którego sama należę, które mogłyby Ci pomóc, oraz, jak wspomniała Tahira, zapoznać ze wszystkim, co potrzeba, żebyś nie wdepnął, za przeproszeniem, w gówno i zaopiekować się, żebyś miał wszystko, czego potrzeba do życia. — Nie kłamała ani nie szydziła z wilka. Patrzyła ze spokojną powagą, wiedząc, że jeśli został przemieniony wbrew własnej woli, to pewnie mógł nie do końca się z tym pogodzić. Sama przez to przechodziła, chociaż otrzymała całkiem szybko wsparcie, kiedy stwierdziła, że nie zniesie widoku swojego stwórcy ani przez minutę dłużej.
— Oczywiście, nie mam zamiaru do niczego Cię przymuszać, jeśli wybierzesz życie na własną łapę to Twoja sprawa. — Wzruszyła ramionami. Nie była kimś, kto zakładałby komukolwiek obrożę i ciągał na siłę na smyczy do najbliższego alfy. Pewnie po prostu zgłosi dzikusa wyżej, żeby zajęły się nim osoby odpowiedzialne za utrzymanie w niewiedzy ich egzystencji.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Proces rekrutacji się rozpoczął i Tahira przyglądałaby mu się z prawdziwym zainteresowaniem, gdyby jej nie zabzyczał telefon w kieszeni. Kilka słów napisanych w smsie sprawiło, że pobladła i okazało się, że w trybie natychmiastowym musi powrócić do Temple.
– Dajcie znać czy się dogadaliście! Liczę na dobre piwo, następnym razem jak się będziemy widzieć! – rzuciła przez ramię, odchodząc pospiesznie w kierunku jakiejś porzuconej elektrycznej hulajnogi. Choć aura była jesienna, wilgoć nie stanowiła problemu, by w ten sposób szybko przemieścić się we właściwe miejsce. Cmoknęła jeszcze na pożegnanie Elce, nieświadoma, że za ledwie kilka tygodni cała jej rodzina spakuje walizki i wyjedzie w jakieś lepsze miejsce porzucając dorobek kilku dekad w Paryżu.


ZT

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach