Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
First topic message reminder :
Silvan nie musiał o niczym wiedzieć. Przynajmniej z takiego wychodziła założenia. Dość szybko pozwolił jej na odzyskanie telefonu i nawet nie komentował tego, że utrzymywała wirtualny kontakt z ludźmi. Ludźmi, którzy teraz powinni być dla niej niczym innym niż pożywieniem.
Jeszcze nie udało jej się do końca pogodzić z tą sytuacją. Wygodne było to, że nie przebywała w swoim ojczystym państwie, więc dopóki w środku nocy (a raczej w środku dnia), znalazła chwilę, żeby porozmawiać z rodzicami, to nie mieli oni żadnych podejrzeń. Nie miała na razie w planach wracać do Polski, dlatego dziękowała wszystkim bóstwom, że chociaż w tym aspekcie jej życia mogła udawać, że wszystko było okej. O wiele bardziej skomplikowana była sytuacja z jej chłopakiem. Byli razem praktycznie od początku jej pobytu w Paryżu, a kiedy zniknęła, był bardzo zmartwiony. Potem mu jakoś wyjaśniła, że musiała nagle wyjechać do miejsca, gdzie nie było zasięgu, ale nadal go kocha i takie tam. Pisała z nim każdego wieczora, utrzymując kontakt. Był jej przepustką do dawnego życia, czymś, co sprawiało, że nie czuła się tak beznadziejnie. Silvan mówił jej, że powinna wyrwać kleszcza, że musi zrozumieć, że jej dawne życie umarło na podłodze w uczelnianym laboratorium, ale ona nie potrafiła sobie odmówić tego przyjemnego uczucia stabilności i normalności.
Minęło pół roku, chyba mogła się w końcu z nim spotkać? Uznała, że zrobi mu niespodziankę i wpadnie z niezapowiedzianą wizytą, powie, że dostała przepustkę. Ubrała sukienkę, która zakryła jej bliznę na ramieniu, ułożyła włosy, zrobiła makijaż (oczywiście, że pomalowała usta na czerwono) i wyszła w ciemną noc Paryża.
Do mieszkania Hugo poszła pieszo, stukając o kocie łby wysokimi szpilkami. Niesamowite było jak bardzo po przemianie polepszyły się jej odruchy i jak łatwiejsze stały się nawet takie prozaiczne czynności. Po kilku minutach dotarła do jego drzwi, w które lekko zapukała. Była pewna, że chłop jeszcze nie śpi, więc nie zdziwiła się jak chwilę później otworzył zaskoczony.
— Ida? — Zapytał zdziwiony, a chwilę później już miał ją w ramionach.
Dużo rozmawiali, nadrabiali stracony czas. Chociaż Ida umykała od odpowiedzi czym się zajmuje, udając, że to jakiś tajny projekt, to chętnie słuchała szczegółów jego życia. Zjedli jakieś resztki pizzy, wypili wino, a potem zajęli się tym, czym zajmują się zakochani po długiej rozłące.
Nie wiedziała co się stało. W końcu jadła przed wyjściem, ale kiedy puls Hugo przyspieszył na finiszu, a ona była wtulona w jego przedramię i praktycznie jego krew szumiała w jej uszach, nie wytrzymała. Wysunęła zęby i ugryzła go w pulsującą żyłę na dole jego szyi. Ten tylko jęknął (chyba lubił takie ostre rzeczy) i nawet się nie wyrywał, kiedy ona piła. Prawie się nie opamiętała. Dopiero, kiedy przestał się wierzgać się ocknęła i odsunęła od niego. O matko, czy ona go zabiła? Zaczęła panikować.
Wyskoczyła z pościeli jak oparzona, wytarła wierzchem dłoni usta, zapewne rozciągając ślad jego krwi po policzku. O kurwa, o kurwa, o kurwa... CO ONA MIAŁA TERAZ ZROBIĆ? Silvan ostrzegał ją przed tym, a ona była idiotką. Podeszła do niego powoli, żeby sprawdzić tętno i odetchnęła z ulgą, bo zdecydowanie jeszcze żył. Zadzwoniła po pierwszą osobę jaka jej przyszła na myśl, no bo przecież nie mogła zadzwonić po Silvana, tak samo jak nie mogła po prostu uciec.
— Halo, Maurice? Mam problem, potrzebuję pomocy, to ważne. Wysyłam ci adres, pospiesz się. Silvan mnie zabije, chyba prawie zabiłam człowieka. Czekam. — Nie dała mu się wciąć, po prostu rozłączyła się i wysłała mu swoją obecną lokalizację. Pokręciła się trochę po pokoju, narzuciła na siebie jakąś koszulę, żeby nie witać Maurycego z gołą dupą i przysiadła na fotelu.
Make me feel like I am human, again
Data: 18 lipca 2020 roku
Miejsce: mieszkanie Hugo (NPC, człowiek)
Kto: Maurice i Ida
Miejsce: mieszkanie Hugo (NPC, człowiek)
Kto: Maurice i Ida
Silvan nie musiał o niczym wiedzieć. Przynajmniej z takiego wychodziła założenia. Dość szybko pozwolił jej na odzyskanie telefonu i nawet nie komentował tego, że utrzymywała wirtualny kontakt z ludźmi. Ludźmi, którzy teraz powinni być dla niej niczym innym niż pożywieniem.
Jeszcze nie udało jej się do końca pogodzić z tą sytuacją. Wygodne było to, że nie przebywała w swoim ojczystym państwie, więc dopóki w środku nocy (a raczej w środku dnia), znalazła chwilę, żeby porozmawiać z rodzicami, to nie mieli oni żadnych podejrzeń. Nie miała na razie w planach wracać do Polski, dlatego dziękowała wszystkim bóstwom, że chociaż w tym aspekcie jej życia mogła udawać, że wszystko było okej. O wiele bardziej skomplikowana była sytuacja z jej chłopakiem. Byli razem praktycznie od początku jej pobytu w Paryżu, a kiedy zniknęła, był bardzo zmartwiony. Potem mu jakoś wyjaśniła, że musiała nagle wyjechać do miejsca, gdzie nie było zasięgu, ale nadal go kocha i takie tam. Pisała z nim każdego wieczora, utrzymując kontakt. Był jej przepustką do dawnego życia, czymś, co sprawiało, że nie czuła się tak beznadziejnie. Silvan mówił jej, że powinna wyrwać kleszcza, że musi zrozumieć, że jej dawne życie umarło na podłodze w uczelnianym laboratorium, ale ona nie potrafiła sobie odmówić tego przyjemnego uczucia stabilności i normalności.
Minęło pół roku, chyba mogła się w końcu z nim spotkać? Uznała, że zrobi mu niespodziankę i wpadnie z niezapowiedzianą wizytą, powie, że dostała przepustkę. Ubrała sukienkę, która zakryła jej bliznę na ramieniu, ułożyła włosy, zrobiła makijaż (oczywiście, że pomalowała usta na czerwono) i wyszła w ciemną noc Paryża.
Do mieszkania Hugo poszła pieszo, stukając o kocie łby wysokimi szpilkami. Niesamowite było jak bardzo po przemianie polepszyły się jej odruchy i jak łatwiejsze stały się nawet takie prozaiczne czynności. Po kilku minutach dotarła do jego drzwi, w które lekko zapukała. Była pewna, że chłop jeszcze nie śpi, więc nie zdziwiła się jak chwilę później otworzył zaskoczony.
— Ida? — Zapytał zdziwiony, a chwilę później już miał ją w ramionach.
Dużo rozmawiali, nadrabiali stracony czas. Chociaż Ida umykała od odpowiedzi czym się zajmuje, udając, że to jakiś tajny projekt, to chętnie słuchała szczegółów jego życia. Zjedli jakieś resztki pizzy, wypili wino, a potem zajęli się tym, czym zajmują się zakochani po długiej rozłące.
Nie wiedziała co się stało. W końcu jadła przed wyjściem, ale kiedy puls Hugo przyspieszył na finiszu, a ona była wtulona w jego przedramię i praktycznie jego krew szumiała w jej uszach, nie wytrzymała. Wysunęła zęby i ugryzła go w pulsującą żyłę na dole jego szyi. Ten tylko jęknął (chyba lubił takie ostre rzeczy) i nawet się nie wyrywał, kiedy ona piła. Prawie się nie opamiętała. Dopiero, kiedy przestał się wierzgać się ocknęła i odsunęła od niego. O matko, czy ona go zabiła? Zaczęła panikować.
Wyskoczyła z pościeli jak oparzona, wytarła wierzchem dłoni usta, zapewne rozciągając ślad jego krwi po policzku. O kurwa, o kurwa, o kurwa... CO ONA MIAŁA TERAZ ZROBIĆ? Silvan ostrzegał ją przed tym, a ona była idiotką. Podeszła do niego powoli, żeby sprawdzić tętno i odetchnęła z ulgą, bo zdecydowanie jeszcze żył. Zadzwoniła po pierwszą osobę jaka jej przyszła na myśl, no bo przecież nie mogła zadzwonić po Silvana, tak samo jak nie mogła po prostu uciec.
— Halo, Maurice? Mam problem, potrzebuję pomocy, to ważne. Wysyłam ci adres, pospiesz się. Silvan mnie zabije, chyba prawie zabiłam człowieka. Czekam. — Nie dała mu się wciąć, po prostu rozłączyła się i wysłała mu swoją obecną lokalizację. Pokręciła się trochę po pokoju, narzuciła na siebie jakąś koszulę, żeby nie witać Maurycego z gołą dupą i przysiadła na fotelu.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!