Make me feel like I am breathing

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
First topic message reminder :

Make me feel like I am human, again

Data: 18 lipca 2020 roku
Miejsce: mieszkanie Hugo (NPC, człowiek)
Kto: Maurice i Ida  


Silvan nie musiał o niczym wiedzieć. Przynajmniej z takiego wychodziła założenia. Dość szybko pozwolił jej na odzyskanie telefonu i nawet nie komentował tego, że utrzymywała wirtualny kontakt z ludźmi. Ludźmi, którzy teraz powinni być dla niej niczym innym niż pożywieniem.
Jeszcze nie udało jej się do końca pogodzić z tą sytuacją. Wygodne było to, że nie przebywała w swoim ojczystym państwie, więc dopóki w środku nocy (a raczej w środku dnia), znalazła chwilę, żeby porozmawiać z rodzicami, to nie mieli oni żadnych podejrzeń. Nie miała na razie w planach wracać do Polski, dlatego dziękowała wszystkim bóstwom, że chociaż w tym aspekcie jej życia mogła udawać, że wszystko było okej. O wiele bardziej skomplikowana była sytuacja z jej chłopakiem. Byli razem praktycznie od początku jej pobytu w Paryżu, a kiedy zniknęła, był bardzo zmartwiony. Potem mu jakoś wyjaśniła, że musiała nagle wyjechać do miejsca, gdzie nie było zasięgu, ale nadal go kocha i takie tam. Pisała z nim każdego wieczora, utrzymując kontakt. Był jej przepustką do dawnego życia, czymś, co sprawiało, że nie czuła się tak beznadziejnie. Silvan mówił jej, że powinna wyrwać kleszcza, że musi zrozumieć, że jej dawne życie umarło na podłodze w uczelnianym laboratorium, ale ona nie potrafiła sobie odmówić tego przyjemnego uczucia stabilności i normalności.
Minęło pół roku, chyba mogła się w końcu z nim spotkać? Uznała, że zrobi mu niespodziankę i wpadnie z niezapowiedzianą wizytą, powie, że dostała przepustkę. Ubrała sukienkę, która zakryła jej bliznę na ramieniu, ułożyła włosy, zrobiła makijaż (oczywiście, że pomalowała usta na czerwono) i wyszła w ciemną noc Paryża.
Do mieszkania Hugo poszła pieszo, stukając o kocie łby wysokimi szpilkami. Niesamowite było jak bardzo po przemianie polepszyły się jej odruchy i jak łatwiejsze stały się nawet takie prozaiczne czynności. Po kilku minutach dotarła do jego drzwi, w które lekko zapukała. Była pewna, że chłop jeszcze nie śpi, więc nie zdziwiła się jak chwilę później otworzył zaskoczony.
Ida? — Zapytał zdziwiony, a chwilę później już miał ją w ramionach.
Dużo rozmawiali, nadrabiali stracony czas. Chociaż Ida umykała od odpowiedzi czym się zajmuje, udając, że to jakiś tajny projekt, to chętnie słuchała szczegółów jego życia. Zjedli jakieś resztki pizzy, wypili wino, a potem zajęli się tym, czym zajmują się zakochani po długiej rozłące.
Nie wiedziała co się stało. W końcu jadła przed wyjściem, ale kiedy puls Hugo przyspieszył na finiszu, a ona była wtulona w jego przedramię i praktycznie jego krew szumiała w jej uszach, nie wytrzymała. Wysunęła zęby i ugryzła go w pulsującą żyłę na dole jego szyi. Ten tylko jęknął (chyba lubił takie ostre rzeczy) i nawet się nie wyrywał, kiedy ona piła. Prawie się nie opamiętała. Dopiero, kiedy przestał się wierzgać się ocknęła i odsunęła od niego. O matko, czy ona go zabiła? Zaczęła panikować.
Wyskoczyła z pościeli jak oparzona, wytarła wierzchem dłoni usta, zapewne rozciągając ślad jego krwi po policzku. O kurwa, o kurwa, o kurwa... CO ONA MIAŁA TERAZ ZROBIĆ? Silvan ostrzegał ją przed tym, a ona była idiotką. Podeszła do niego powoli, żeby sprawdzić tętno i odetchnęła z ulgą, bo zdecydowanie jeszcze żył. Zadzwoniła po pierwszą osobę jaka jej przyszła na myśl, no bo przecież nie mogła zadzwonić po Silvana, tak samo jak nie mogła po prostu uciec.
Halo, Maurice? Mam problem, potrzebuję pomocy, to ważne. Wysyłam ci adres, pospiesz się. Silvan mnie zabije, chyba prawie zabiłam człowieka. Czekam. — Nie dała mu się wciąć, po prostu rozłączyła się i wysłała mu swoją obecną lokalizację. Pokręciła się trochę po pokoju, narzuciła na siebie jakąś koszulę, żeby nie witać Maurycego z gołą dupą i przysiadła na fotelu.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Maurice Hoffman

Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Pomylenie jej imienia nie było celowe, po prostu nonszalancko mieszał te różne odmiany, wersje i wszystko inne. Nie znał się na Polsce, bywał tam, ale nigdy na długo. Zdecydowanie preferował państwa ościenne Szwajcarii, te niemiecko języczne, Włochy czy nawet Francję. Paryż nie był jego ulubionym miejscem. O wiele bardziej lubił Wiedeń, Monachium, czy też Rzym. Stolica Francji miała niegdyś urok, który zatraciła wraz z turystami, sprzedawcami durnostójek i masowymi atakami. Gdyby nie to, że właśnie tu miał teraz rodzinę, pewnie zawinąłby się do Szwajcarii, gdzie by jeździł nocą na nartach. Lubił szusować w śniegu, tak samo jak inne sporty zimowe. Sprawiały mu frajdę, a to nie było proste. Mało rzeczy go cieszyło, zazwyczaj był obojętny. Na przykład nie rozumiał fenomenu pływania. Umiał, bo umiał, ale jaka jest zabawa w machaniu łapami w wodzie? Jedynie tyle to daje, że się nie utopisz. A tak na narcie to sobie poskręcasz, poskaczesz i co najwyżej wylądujesz mordą w śniegu. To mu też nie przeszkadzało. Chłód nie był taki straszny wampirom, które same w sobie były lodowate. A szczególnie tym, którzy się wychowali w górach jak Maurice.

Cieszył się, że Ida zrozumiała, że nie można powiedzieć niczego Silvanowi, ani Renacie. Przecież jeden by się zapłakał, a druga pewnie mu powiedziała. Maurycy był dorosły, nie chciał, żeby jego rodzice wiedzieli o wszystkim i było to dość naturalne. Po prostu miał potrzebę pewnej separacji i każdy powinien to zrozumieć. A tym bardziej, gdy Ida zabiła przy nim człowieka, swojego sekretnego chłopaka. To nadawało jedynie dramatyzmu tej całej sytuacji, a choć Maurice lubił oglądać dramaty. To wolał je jednak na dużym ekranie, a nie w życiu. Unikał problematycznych chwil, którą byłaby scena dowiedzenia się o tym wszystkim przez Silvana.

- Dobrze, dobrze. To będzie nasza tajemnica. W końcu coś nas zacznie łączyć poza antypatią. –
Odpowiedział wracając już do bycia lekko złośliwym, ale za to jakże szczerym. Może trochę bardziej ją polubił po tym wszystkim, ale zerowało się to z tym, że teraz musiał odwalić pańszczyznę. A mianowicie jak frajer, za darmo pozbyć się zwłok. No przecież nie wystawi jej faktury, jak Ida i tak pewnie by wzięła środki od Silvana.

Okazało się, że nie posprząta mieszkania w spokoju, ponieważ laborantka wymagała pomocy z ubraniem denata. Oczywiście on miał więcej siły, więc łatwiej mu było operować na wiotkim ciele trupa. Nie było mu szkoda gościa, uważał że tak po prostu bywa. Nie mógł mieć wyrzutów sumienia w takich sytuacjach, bo inaczej całe życie by szedł żałując i rozgrzebując jakieś stare sprawy. Po prostu taka była drabina drapieżników. Ludzie myśleli, że wyszli na sam przód. Ale były jeszcze wampiry, które bez użycia siły, czy też broni, mogły z łatwością zabić gagatka. Niestety ubranie Idy okazało się być we krwi i trzeba było coś wymyśleć. Z dwojga złego, kradzież jednego ubrania i jakiś spodni nie byłaby taka straszna. Policja przecież się nie połapie, że nie ma bluzy na siłownię i dresów do spania. Kluczem było pożyczenie czegoś mało kojarzącego się z nim. Bo gdyby na przykład stracił rodowy sweter w koniki, to ktoś mógłby się połapać. A tak? Kto doliczy ilości dresików? No nikt.

- Możesz, ale weź coś co rzadko nosił, nic wartościowego. Jakieś dresy i bluzę, byle nic sentymentalnego. – Odparł i zaczął się rozglądać. Poszedł po plecak, który przyniósł z niego i wyjął sprzęty do zmywania krwi, aby nie zostały ślady. Były to odplamiacze białkowe i inne temu podobne. Trochę krwi rozlało się na podłogę, a trzeba było to usunąć. Potem zamierzał odkurzyć, aby nie było niczyich włosów. Miał worek na prześcieradło i zakrwawione ubrania. Wszystko było co potrzebował. Wyciągnął rękawiczki i podał je Idzie, żeby również nie zostawiała już śladów.
Słysząc jej pytanie, od razu znał odpowiedź. Nie było szans, żeby to upozorować inaczej. Stracił za dużo krwi, a żadne z nich nie chciało mieć trupa z DNA Idy, na komendzie. Pokręcił głową i spokojnie odpowiedział.
- Nawet jakbym chciał, to nie mogę. Zawiozę go do krematorium, gdzie spalimy zwłoki jak i wszystkie ślady. Nie ma szans, żeby to upozorować inaczej. – Szybko natomiast musiał zmienić temat, więc podszedł do niej bliżej. – Słuchaj mnie teraz uważnie, bo od tego dużo zależy. Przebierzesz się i wyjdziesz stąd, jak gdyby nigdy nic. Pojedź na kawę, cokolwiek, na razie nie do domu. Ja tu zostanę, zadzwonię gdzie trzeba i nie będzie zapisów z kamer, że tu byliśmy, a samochód po ciało podjedzie. Ja posprzątam, wszystko załatwię. Po dzisiaj, nie poruszamy więcej tematu. Rozumiesz? Zapomnij o nim, zapomnij o tym wieczorze. Jak będziesz czuła, że komuś musisz powiedzieć, dzwonisz do mnie, a ja Ci to wybiję z głowy. Jasne?
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Maurice był naprawdę wyrozumiały i Ida nie mogła wyjść z tego lekkiego szoku, że był dla niej nawet... miły? Jeżeli można to było tak nazwać. W końcu przytulił ją, uspokoił i nawet nie wyśmiał jak miała jakieś głupie prośby, kreowane przez ludzką empatię. Łączył ich jeszcze wspólny ojciec, ale nie miała ochoty już dyskutować i sobie dogryzać. Po prostu uśmiechnęła się blado. Na pewni nie miała ochoty na żarty.
Rozumiem. — Odpowiedziała na cały ten jego wywód. Bo co miała się kłócić i dyskutować? Miał rację i to on był tutaj ekspertem. Chwyciła jakąś bluzę z dna szafy, która miała małą dziurę na plecach i nawet znalazła własne spodnie, które musiała kiedyś zostawić i o nich zapomnieć. Były na nią odrobinę za duże i zjeżdżały z je nóg, ale uznała, że jakoś to przeżyje. Chwilę później stała już całkiem ogarnięta, z poprawionym makijażem, związanymi włosami i zupełnie czysta od krwi. Jedyne co mogło zdradzać zdarzenia sprzed chwili to oczy, które nadal były trochę zapuchnięte od długiego płaczu. Stanęła obok niego, już w tych swoich wysokich szpilkach, które nijak nie pasowały do teraźniejszego outfitu i chwyciła go za ramię.
Ja... Dziękuję Maurice. Za to co zrobiłeś i zrobisz. — Nie była zbyt wylewna, przekroczyli już dozę miłych słówek i miłych czynów na następne kilka lat. Nie objęła go, nie zrobiła nic więcej. Po prostu potrzymała chwilę dłoń na jego ramieniu, po czym nie zawracając mu więcej głowy odwróciła się i szybko opuściła mieszkanie, nie oglądając się za siebie, ani nie żegnając. Zamierzała zapomnieć.
I chociaż Maurycy nie wystawił jej rachunku, nie skontaktował się z nią i tak jak wspomniał udawał, że nic się nie zdarzyło to kilka dni później w jego mieszkaniu pojawiła się przesyłka. W ładnie zapakowanym kartonie była butelka szwajcarskiego alkoholu (który kupiła za własne pieniądze, a nie za pieniądze Silvana!) z karteczką na której było napisane "dziękuję, I.".

ztx2

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach