04.07.2024. Kamienica na rogu

2 posters

Go down

Cyril Théodore Rousseau

Cyril Théodore Rousseau
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 0/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy [+3 OP/PRC; -0 skup/OP]
— Strzelectwo (WT)
— Czytanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Naznaczony [-1 SPT/PRC]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1]
— Uczony
Liczba postów : 9
04.07.2024. Kamienica na rogu Depositphotos_13858046-stock-photo-facade-of-a-traditional-building

Kamienica na rogu ulic Rue Yvonne le Tac i R. des Martyrs, drugiej przecznicy od placu Pigalle. Zamieszkała głównie przez wynajmujących, choć można także spotkać lokalne rodziny, znajdujących się w okolicy od pokoleń. Na dole znajduje się sklep ze sztuczną biżuterią. Mimo kolosalnego potencjału jaki gwarantuje dzielnica ściągająca jak światło ćmy amerykańskich turystów, budynek nie należy do najbardziej wymuskanych. Właściciel kamienicy oszczędnie przeprowadza remonty, a lokatorzy mają tendencje do ukrywania się w swoich mieszkaniach ze względu na niechęć do tymczasowych najmujących i użytkówników airbnb.

Lilith Frezzevitte

Lilith Frezzevitte
Liczba postów : 6
Paryż powitał Lilith deszczem i chłodem. Od kiedy przybyła do stolicy Francji, niebo nieustannie było zasłane chmurami. Wszystko rozpoczęła paskudna, wieczorna burza która o mało nie rozstroiła jej poważnie nadszarpniętych nerwów. Podczas tygodniowej podróży z Mediolanu dziewczyna usilnie próbowała odnaleźć w sobie nadzieję i sens w ostatnich słowach ciotki.

Była wręcz wściekła na siebie, gdy znalazła wątek, który zdawał się jej jako jedyny mieć sens. Czemu nie wpadła na to sama, czemu nigdy tego nie zauważyła, że przecież jej własne nazwisko jasno wskazywało na Paryż? To podczas nocy Hugenotów jej przodkowie uciekli z oblężonego miasta by znaleźć nowe lokum w Trieście. Z dużym prawdopodobieństwem nie wszyscy opuścili domy.
Niemal przez całą drogę skupiona była na przekopywaniu wszelkich zakamarków internetu żeby znaleźć jak najwięcej informacji, które mogłaby wykorzystać aby okrężną, ale jednak skuteczną drogą dotrzeć wreszcie do rodziny.
Szczęście w nieszczęściu materiałów wspominających osoby o jej nazwisku było dużo. Czasami miała wrażenie, że zbyt dużo. Metodycznie wertowała każdą stronę, rozbudowując bazę notatek, powiązań i nareszcie, dzień przed dotarciem do stolicy, miała adres.
15 Rue Yvonne le Tac, 75018 Paryż, Francja. To tam spodziewała się odnaleźć mężczyznę, emerytowanego zegarmistrza o nazwisku Sebastien Frezzevitte, który na podstawie zamieszczonych w internecie zdjęć zaskakująco przypominał z wyglądu jej ojca. Z tego, co wiedziała miał on 83 lata, był wdowcem i znakomitą większość życia spędził właśnie na rogu ulic Rue Yvonne le Tac i R. des Martyrs.

Zbliżając się do miasta skupiła całą swoją uwagę i nadzieję w nieznanym jej mężczyźnie, próbując zwizualizować sobie pierwsze, tak ważne spotkanie. Jej rozgorączkowany umysł nie potrafił jednak zbudować scenariusza, a Lilith im bardziej chciała tym silniej wpadała w otchłań pędzących, niepowiązanych ze sobą myśli. Jej mózg potrzebował drzemki, ale jeszcze mogła sobie na nią pozwolić. Teraz pociąg wtaczał się na peron osiemnastej dzielnicy, a zapadający zmierzch przechodził wraz z nadciągającymi chmurami w deszczową noc.

Dziewczyna złapała torbę podróżną i kierowana bardziej instynktem niż planem, którego na dobrą sprawę nie miała złapała pierwszą możliwą taksówkę w kierunku kamienicy potencjalnego krewnego. Nie spodobał jej się kierowca, w ludzkich latach wyglądający na około 45 lat, ale brakowało jej energii by się nim przejmować. Jeszcze z pozycji kanapy lekko już zmęczonej ciągłą jazdą toyoty zarezerwowała nocleg w mieszkaniu oddalonym od jej celu o kilka kroków, mimo wszystko zdawała sobie sprawę, że nie może zwalić się obcemu człowiekowi na głowę i oczekiwać, że udostępni jej kąt do spania.

Gdy Lilith wysiadła pod kamienicą, dochodziła 23. Fatalna godzina na odwiedziny, ale nie mogła czekać do następnego dnia. Częściowo dlatego, że nie była w stanie lepiej się przygotować, częściowo ze strachu, że stchórzy. Sprężystym, choć drżącym krokiem skierowała się do bramy. No właśnie, do bramy kurwa jego mać. Jak mogła nie pomyśleć, że przecież pan Sebastien może nie chcieć jej wpuścić. W swoich wyobrażeniach ich pierwsze spotkanie przebiegało twarzą w twarz.
Gdyby w tamtej chwili ktoś mógł widzieć jej wzrok, dostrzegłby nawet bez wprawy dzikość która zamgliła jej oczy. Tak się akurat złożyło, że był taki ktoś. Niemal jak duch zjawił się koło Lilith wysoki, siwy mężczyzna o nietypowej lecz niezwykle pociągającej urodzie. Na dziewczynie nie to wywarło jednak wrażenie lecz niespotykany wręcz spokój. Człowiek też miał coś jeszcze, co wzbudziło zainteresowanie podróżniczki. Klucz. Jakby odczytując myśli nieznajomej otworzył jej bez słowa furtkę i odprowadził z uśmiechem, który nie dosięgał oczu Lilith, pędzącą już przez podwórze.

Cyril Théodore Rousseau

Cyril Théodore Rousseau
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 0/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy [+3 OP/PRC; -0 skup/OP]
— Strzelectwo (WT)
— Czytanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Naznaczony [-1 SPT/PRC]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1]
— Uczony
Liczba postów : 9
Cyril wysiadł niecałą godzinę później pod adresem 15 Rue Yvonne le Tac, 75018. To tutaj poprzez biuro nieruchomości z którym skontaktował się na długo przed wylotem upatrzył swoje gniazdko. Dwupoziomowe mieszkanie na ostatnim piętrze rogowej kamienicy dawało mu przestrzeń i swobodę, którą wymarzył sobie jeszcze podczas wielokrotnych noclegów w drewnianej szopie u progu Gór Wierchojańskich. Priorytetem było dla niego wyjście na dach jako dodatkowy kierunek ewentualnej ucieczki w razie nieproszonych gości. Wyjście na płaski dach dawało mu okno z dużej sypialni, która znajdowała się na piętrze. To tam odłożył futerał na gitarę, którą wsunął pod łóżko po tym jak przeniósł jego zawartość do antywłamaniowego sejfu ukrytego w podłodze.

Bazowy poziom mieścił kuchnię z pokojem dziennym (salon + jadalnia) oraz łazienkę. Wystrój bazował na ciemnym kamieniu, odcieniach szarości i dużej ilości zieleni. Miał również dostęp do ogrodu na dachu, wychodzący na przeciwną stronę w stosunku do ulicy.

04.07.2024. Kamienica na rogu Stara-kamienica-12-683x1024

Zakupił również nierzucającą się w oczy bladoniebieską Hondę Accord, którą parkował na podwórku, które było widoczne z zewnętrznego ogrodu. To nią już następnego dnia zaczął wyszukiwać swojej następnej ofiary w rejonach Montmorency. Przechadzał się po tamtejszych terenach, szukając starszej osoby, która podobnie jak on spacerowała sama. Tego dnia wracał właśnie ze swojej trzeciej wyprawy rozpoznawczej, podczas której zidentyfikował siwą staruszkę z laską i jamnikiem. Odbywała z nim regularny spacer, który kończył się około 22 w jednej z chatek przy okolicznych polach. Pies wyczuwał Cyrila i obszczekiwał kierunek w którym się zaszywał kiedy śledził babinkę do domu nieopodal. Teren na szczęście był zalesiony, nie mogła więc dostrzec Rousseua czającego się w zaroślach. Nieidealna sytuacja, pies zaalarmuje właścicielkę kiedy wampir zdecyduje się zaspokoić swój głód ale Cyril nie wypatrzył innego potencjalnego celu. Nie chciał marnować czasu na rekonesans innego rejonu.

Właśnie tą myślą był zafrasowany, gdy wracał koło 23 do domu. Zaparkował auto i wyszedł z powrotem na ulicę by wejść do klatki schodowej przez bramę. W kieszeni płaszcza wymacał klucz kiedy spostrzegł ciemnowłosą piękność energicznym krokiem przeskakującą przez ulicę i zatrzymującą się żelaznymi wrotami. Nie widział jej wcześniej, ale w końcu był tu raptem parę dni. Mógł przeoczyć urokliwą sąsiadkę. Skonfundowana kobieta ewidentnie szukała klucza do wejścia, Cyril więc postanowił ją uprzedzić. Stanął obok niej, przekręcił klucz w zamku a brama ze zgrzytem otworzyła się. Chciał uśmiechnąć się do niej uprzejmie, spodziewając się przelotnego spojrzenia bądź chociażby szybkiego podziękowania jednak kobieta nie spojrzała nawet na niego. Zanim zniknęła po drugiej stronie bramy, Theodore zauważył dziwne rozgorączkowanie w jej oczach. Zmarszczył brwi, zapominając o swoich dotychczasowych zmartwieniach i ruszył za nieznajomą.

Zobaczył ją stojącą pod drzwiami do klatki schodowej, jednak nie klepała się po kieszeniach bądź nie przeszukiwała torebki. Jakby nie wiedziała jak ma dostać się do środka. Nieprzeciętny instynkt detektywistyczny wampira sprowokował jego pytanie:
- Pani chyba jednak tutaj nie mieszka, prawda? - zapytał miękkim głosem. Dopiero gdy stanął za jej plecami, poczuł specyficzną woń, która sprawiła że w jego umyśle zapaliła się lampka.

Lilith Frezzevitte

Lilith Frezzevitte
Liczba postów : 6
Lilith poczuła oddech nieznajomego na karku. Wydawało jej się, że w głosie mężczyzny przebijała nuta podejrzliwości chociaż brała pod uwagę, że może to być jej własna ostrożność. Ponieważ jednak znalazła się na terenie kamienicy tylko dzięki niemu, postanowiła być szczera. Przynajmniej póki co.
-Nie, nie mieszkam - dopiero przy ostatnim słowie odwróciła wzrok i spojrzała w oczy człowieka stojącego za jej plecami. Dostrzegła w nich dziwny, niepokojący błysk. Cofnęła się lekko lecz utrzymała kontakt wzrokowy - Czy mógłby mnie pan wpuścić?
Nieznajomy milczał, przyglądając jej się przeciągle. Poczuła lekką irytację, mimo to nie drgnęła. Potrzebowała pomocy tego człowieka i nawet, jeśli nie zamierzała tego przyznać, przez jej twarz przemknął uśmiech.
Oczywiście, bycie tak bezpośrednio obserwowaną było drażniące lecz w jakiś sposób imponowała jej ta spokojna bezczelność. Poza tym, dzięki temu Lilith również mogła uważnie przyjrzeć się nieznajomemu. Jej uwagę przykuły niemalże lśniące w ciemności, jasnoniebieskie oczy. Uśmiechnęła się szerzej, licząc na to, że mężczyzna odwzajemni przyjazny gest. Ten jednak spochmurniał, zrobił krok w kierunku dziewczyny tak, że ograniczył jej znacznie możliwości ewentualnej ucieczki i pochylił głowę na bok. Lilith w napięciu czekała na odpowiedź.

Cyril Théodore Rousseau

Cyril Théodore Rousseau
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 0/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy [+3 OP/PRC; -0 skup/OP]
— Strzelectwo (WT)
— Czytanie wspomnień

MUTACJE NEGATYWNE
— Naznaczony [-1 SPT/PRC]
— Konserwatysta [-1 skup]
— Okaleczony [-1 ukrycie w tłumie]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1]
— Uczony
Liczba postów : 9
Cyril zapatrzył się chwilowo w jej fiołkowe oczy gdy się odwróciła i w końcu nawiązała z nim kontakt wzrokowy. Spojrzenie miała rozbiegane, nieco rozgorączkowane. Jej pytanie również było conajmniej zastanawiające.
- Wpuścić mógłbym, nie jestem pewny czy powinienem. - odparł i lekko odwzajemnił uśmiech na co wskazywać mogły tylko delikatne pogłębione zarysy zmarszczek na jego policzkach.
- Wygląda mi madame na psotnicę. Jestem ciekawskim człowiekiem więc intryguje mnie co się może wydarzyć jeśli Cię wpuszczę. - dodał po chwili milczenia. Nagle obok nich szczęknął zamek od drzwi. To Cyril gdy nachylił się w jej kierunku sięgnął swoim długim ramieniem pod pachą Lilith i otworzył drzwi wejściowe.
- Musisz mnie jednak wprowadzić w tą intrygę jeśli mam Ci dalej pomagać. - zapraszającym gestem wpuścił kobietę przodem, jak na dżentelmena przystało.
- Czego lub kogo szukamy? - zapytał gdy drzwi zamknęły się za nimi. Stali u progu kamiennych schodów ze stromymi stopniami.

Lilith Frezzevitte

Lilith Frezzevitte
Liczba postów : 6
Lilith nie spodobało się, jak szybko i jak bardzo nieznajomy skrócił dystans. Zawsze wolała trzymać swoje sprawy w sekrecie i samodzielnie decydować, kiedy i na ile dopuszczać do siebie innych. Z drugiej strony zdawała sobie sprawę, że powodzenie jej misji jest na tym etapie zależne od łaski nowo poznanego mężczyzny.
Rozejrzała się po podwórzu kamienicy z nikłą nadzieją, że w którymś z ciemnych okien dojrzy poszukiwanego krewnego i będzie mogła się wywinąć. Nadzieja ta była jednak płonna.
Odwróciła wzrok ponownie przyglądając się swojemu przypadkowemu towarzyszowi. Chcąc nie chcąc najrozsądniej w tej pozbawionej rozsądku sytuacji uchylić rąbka tajemnicy.
- Cóż, widzę, że przyparł mnie Pan do muru. Właściwie, to do drzwi. - rzuciła żartobliwie żeby dodać sobie odwagi - Nie ma tu jednak intrygi, muszę Pana rozczarować. Powiem, co tu robię, lecz najpierw chcę poznać imię mojego wybawiciela. Zdaje się, że jest Pan gentlemanem, toteż nie powinno stanowić to problemu.
Przy ostatnich słowach uśmiechała się już zupełnie szczerze. To przez zmęczenie, pomyślała. I przez samotność. Nawet ona potrzebowała kontaktu z drugim człowiekiem, a jej nowy towarzysz miał przynajmniej miły głos.

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach