Cyril wysiadł niecałą godzinę później pod adresem 15 Rue Yvonne le Tac, 75018. To tutaj poprzez biuro nieruchomości z którym skontaktował się na długo przed wylotem upatrzył swoje gniazdko. Dwupoziomowe mieszkanie na ostatnim piętrze rogowej kamienicy dawało mu przestrzeń i swobodę, którą wymarzył sobie jeszcze podczas wielokrotnych noclegów w drewnianej szopie u progu Gór Wierchojańskich. Priorytetem było dla niego wyjście na dach jako dodatkowy kierunek ewentualnej ucieczki w razie nieproszonych gości. Wyjście na płaski dach dawało mu okno z dużej sypialni, która znajdowała się na piętrze. To tam odłożył futerał na gitarę, którą wsunął pod łóżko po tym jak przeniósł jego zawartość do antywłamaniowego sejfu ukrytego w podłodze.
Bazowy poziom mieścił kuchnię z pokojem dziennym (salon + jadalnia) oraz łazienkę. Wystrój bazował na ciemnym kamieniu, odcieniach szarości i dużej ilości zieleni. Miał również dostęp do ogrodu na dachu, wychodzący na przeciwną stronę w stosunku do ulicy.
Zakupił również nierzucającą się w oczy bladoniebieską Hondę Accord, którą parkował na podwórku, które było widoczne z zewnętrznego ogrodu. To nią już następnego dnia zaczął wyszukiwać swojej następnej ofiary w rejonach Montmorency. Przechadzał się po tamtejszych terenach, szukając starszej osoby, która podobnie jak on spacerowała sama. Tego dnia wracał właśnie ze swojej trzeciej wyprawy rozpoznawczej, podczas której zidentyfikował siwą staruszkę z laską i jamnikiem. Odbywała z nim regularny spacer, który kończył się około 22 w jednej z chatek przy okolicznych polach. Pies wyczuwał Cyrila i obszczekiwał kierunek w którym się zaszywał kiedy śledził babinkę do domu nieopodal. Teren na szczęście był zalesiony, nie mogła więc dostrzec Rousseua czającego się w zaroślach. Nieidealna sytuacja, pies zaalarmuje właścicielkę kiedy wampir zdecyduje się zaspokoić swój głód ale Cyril nie wypatrzył innego potencjalnego celu. Nie chciał marnować czasu na rekonesans innego rejonu.
Właśnie tą myślą był zafrasowany, gdy wracał koło 23 do domu. Zaparkował auto i wyszedł z powrotem na ulicę by wejść do klatki schodowej przez bramę. W kieszeni płaszcza wymacał klucz kiedy spostrzegł ciemnowłosą piękność energicznym krokiem przeskakującą przez ulicę i zatrzymującą się żelaznymi wrotami. Nie widział jej wcześniej, ale w końcu był tu raptem parę dni. Mógł przeoczyć urokliwą sąsiadkę. Skonfundowana kobieta ewidentnie szukała klucza do wejścia, Cyril więc postanowił ją uprzedzić. Stanął obok niej, przekręcił klucz w zamku a brama ze zgrzytem otworzyła się. Chciał uśmiechnąć się do niej uprzejmie, spodziewając się przelotnego spojrzenia bądź chociażby szybkiego podziękowania jednak kobieta nie spojrzała nawet na niego. Zanim zniknęła po drugiej stronie bramy, Theodore zauważył dziwne rozgorączkowanie w jej oczach. Zmarszczył brwi, zapominając o swoich dotychczasowych zmartwieniach i ruszył za nieznajomą.
Zobaczył ją stojącą pod drzwiami do klatki schodowej, jednak nie klepała się po kieszeniach bądź nie przeszukiwała torebki. Jakby nie wiedziała jak ma dostać się do środka. Nieprzeciętny instynkt detektywistyczny wampira sprowokował jego pytanie:
-
Pani chyba jednak tutaj nie mieszka, prawda? - zapytał miękkim głosem. Dopiero gdy stanął za jej plecami, poczuł specyficzną woń, która sprawiła że w jego umyśle zapaliła się lampka.