Nie ma to jak obcowanie z kulturą... — 15 XII 2023

2 posters

Go down

Alistair Khatri

Alistair Khatri
Liczba postów : 41
Nie ma to jak obcowanie z kulturą, pomyślał sobie i wyszedł z hotelu. No, przynajmniej tak sobie powtarzał, bo w gruncie rzeczy dobrze było czasem wyjść z najbezpieczniejszego miejsca w Paryżu. Nawet dla niego siedzenie w jednym miejscu, z minimalnym kontaktem z drugim człowiekiem, wampirem, jak zwał tak zwał, którym był Vincent, było przytłaczające. Powolutku czuł, że tracił wenę. A nie było nic lepszego na znalezienie jakiejś inspiracji, jak wyjście z puszki pełnej sardynek, które też obawiały się Ordosów.

Był jednak spokojny. Póki nikt go nie miał aż tak na muszce, mógł wychodzić. Pewnie wiele by ryzykował, wchodząc do dzielnicy wampirów, czy samego Novus Ordo, ale galeria sztuki, do której się wybierał, była na neutralnym gruncie. Niby było tak samo niebezpiecznie jak wszędzie indziej, ale neutralność dzielnicy zapewniała względną anonimowość. A przynajmniej miał nadzieję, że to robiła. No ale musiał skorzystać z tego, że galeria była otwarta w nocy.

Jak gdyby nigdy nic chodził sobie po wystawie, co chwilę zatrzymując się przy jakimś dziele, kontemplując na jego temat, gdy nagle usłyszał jakiś hałas. Rozejrzał się, ale, jak pierwotnie przypuszczał, hałas nie dobiegał z piętra, na którym się znajdował. To było coś na górze. Nie za bardzo wiedział, czy warto było się wtrącać, czy może po prostu to zostawić i udawać człowieka, bo przecież zwykły człowiek nie usłyszałby cichych dźwięków, jak naiwnie uznał, walki, jednak nie dawało mu to spokoju, gdy dalej podziwiał obrazy we względnym skupieniu. Nurtowało go to, co właściwie mogło dziać się na górze. I chyba nie byłby sobą, gdyby nie poddał się słodkiemu kuszeniu tej ciekawości.

Jakimś cudem umknął uwadze pracowników i strażnika, i znalazł się na klatce schodowej. Zaczął iść po schodach, starając się stąpać najciszej, jak tylko się dało. W głowie już pojawiły mu się myśli o tym, że może ktoś jest w niebezpieczeństwie i potrzebuje pomocy. Z drugiej jednak strony było to wciąż narażaniem własnej anonimowości i... Oj, szczerze mówiąc, nie wiedział, co robić. Mógł jedynie liczyć na to, że uda mu się dotrzeć na piętro niezauważonym, a tam, jeśli sytuacja będzie tego od niego wymagała, uda mu się uciec. Lub komuś pomóc. Albo... przeszkodzić w czymś raczej przyjemnym, ale wtedy by przeprosił i uciekł.

_________________
I will live in the Past, the Present, and the Future!
The Spirits of all Three shall strive within me. Heaven, and the Christmas Time be praised for this!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
To nie było tak, że Tahira nie była świadoma obecności Alistara w galerii swojego ojca. To nie było tak, że strażnicy i obsługa pozostawali ślepi na jego przejście do góry, gdzie obecna opiekunka tego przybytku spędzała swój czas. Kobieta, na której karku wisiał wyrok śmierci roztaczała wokół siebie aurę niefrasobliwości, jednocześnie pielęgnując swoją paranoję i ostrożność w dobieraniu przeklętych dusz, które dopuszczała do siebie bliżej. Goście hotelu np. byli przez nią prześwietlani zaraz po przekroczeniu progu. Zależało jej na podstawowej informacji - przyjaciel, czy wróg? Na ile osoba, z którą przyjdzie jej kiedykolwiek rozmawiać była powiązana z Novus, na ile nie. Alistar był gościem hotelu i pomimo swojej bezkastowości, jej źródłom nie udało się ustalić, aby pracował dla przeciwnika. Oczywiście dalej mógłby, ale nie było to potwierdzone. Nowa krew. Intrygująca krew...

Wampirzyca wyraziła zgodę, dała zielone światło na ewentualną konfrontację. Ostatnie pół roku pracowała nad swoim potencjałem bojowym, więc kto wie... może gdyby rozmowa obróciła się przeciwko niej, miałaby okazję poćwiczyć z kimś kto realnie chciałby ją skrzywdzić. Tymczasem Alistar postanowił patrzeć na obrazy, kontemplować sztukę i kto wie, może rzeczywiście było to jego celem? Tahira szybko straciła zainteresowanie czekaniem, więc powróciła do tego, co rzeczywiście chciała tu robić. Jej wzrok padł na środek okrągłej sali, oświetlonej blaskiem chyboczących świec.

+++

Gra światłem była normalną sytuacją w galerii sztuki. Odpowiednie oświetlenie dzieł wydobywało głębię i subtelnie sugerowało interpretację, pomieszczenie do którego wszedł zaintrygowany wampir miało w sobie aurę tajemniczości podbitą migotliwym płomieniem. Duża okrągła sala spowita była tańcem poustawianych w okręgu świec. Na samym środku wznosiła się góra rdzawej gliny, a wieloznaczne dźwięki dochodziły z gardła kobiety...
... jej czarne, półdługie kędziory pozornie były okiełznane chustą w krwawe maki, kobieca figura ukryta zaś w zbyt dużych jeansowych ogrodniczkach i luźnym białym t-shircie. To znaczy... on był biały z pewnością u początku aktu tworzenia, teraz zaś nosił na sobie ślady walki, która toczyła się na oczach nieproszonego gościa. Drobna istota z werwą zdzierała kolejne płaty z glinianej góry, ciskając później nimi w preferowane przez siebie przestrzenie. Zdawało się - to już przy bliższej inspekcji - że z bezkształtnej masy wyrastają ręce, dłonie, uda i stopy, w chaosie zmysłów kłębiące się, proszące od wydobycie artystyczną duszę. Powietrze pachniało palonym knotem, gliną i duszącą wonią róży zmieszaną z potem niewiasty.
– Pieprzona kurwo, nie masz prawa się teraz osunąć... – włoskie przekleństwa zawirowały w powietrzu i rzeczywiście, uroda i niewątpliwie krewki temperament pasowałby do słonecznej Italii.
Nieznajoma wyprostowała się i otarła brudnym przedramieniem czoło, naznaczając się barwą gliny. Oddychała ciężko, obserwując czarnymi jak węgle oczami z niezadowoleniem efekty swojej ostatniej aktywności.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach