24.06 looking for another meaty way part 3

+2
Regis
Universal Person
6 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Podziemia Szpitala Świętego Łukasza były idealnym miejscem na kostnice i archiwa. Skrywały też dla ludzkiej części zatrudnionych przestrzenie, które  @Dorien Crawley otrzymał z dobrodziejstwem zakupionego inwentarza. Niewielkie pokoiki dla zdziczałych, odnalezionych gamm, zwożonych przez członków stada i zaprzyjaźnione wampiry. Teraz opiekuńczego stada nie było, ale sale pozostały - mniej lub bardziej wyposażone, wytłumione, bezpieczne dla wilkołaków wewnątrz i obsługi z zewnątrz. Miejsce idealne do...

... badań. Umowa z Draculami była już dawno wynegocjonowana, spis produktów testowych oraz procedura badawcza dostępne były dla naukowców i samego dyrektora. Chętnych do badań nie znalazło się jednak zbyt wielu - konieczność przebywania w zamknięciu przez dwa tygodnie, na łasce i niełasce Wijsheida i Draculów była nader nieprzyjemną opcją. Nawet jeśli nagrodą za wkład miała być sowita porcja ulubionej ludziny i okrągła sumka na koncie. Nawet jeśli miały to być relatywnie bezpieczne okolice nowu. Łącznie jednak znalazło się 10 chętnych, a czwórka z nich obsadziła jedno skrzydło. Cygański alfa  @Regis wylosował porcję spagetti co trzy dni, przez które każdemu w skrzydle leciała ślinka. Krewka  @Katrine Storstrand w tym samym czasie otrzymywała talerz kanapek, grubo posmatowanych aromatycznymi i kolorowymi pastami (fu! za dużo warzyw w tym mięsie!).  Do @Ayato Shin zaglądano codziennie ze sporych rozmiarów skrzynką, ale przez cały czas trwania badania nie zdradził on przed pozostałymi czym się żywi, w przeciwieństwie do Ziry, cygańskiej wilkołaczycy, która (zdawało się) była tu przez przypadek. Od pierwszej chwili każdy mógł usłyszeć, jak nienawidzi shejków, które dostawała. Ilość przekleństw sięgała zenitu podczas wywiadów, czas w zamknięciu umilała też gadaniem do siebie, śpiewaniem, czy ilościom słodkich "obietnic" tego co zamierzała uczynić Regisowi gdy w końcu stąd wyjdzie. Piątej nocy nawet wydawała się być kompletnie pijana, bełkotała coś na temat starych dobrych dziewiętnastowiecznych czasów, ale to przecież byłoby niemożliwe, przecież nie mieli dostępu do alkoholu...

Aż przyszedł 9 dzień badań. Regis i Katerina czekali na swoje porcje, w skrzydle od wieczora panowała wręcz nienaturalna cisza. Brak skwierczenia Ziry był zaskakująco odczuwalny.

Coś wisiało w powietrzu. Propozycje dietetyczne, które nie działają, powinny już sążniście dawać w kość tym, którzy się nimi żywili. Jak sobie poradzi z tą sytuacją  @Sonia Evans , młoda Draculka oddelegowana do zebrania wywiadu pośród wilków?


Każdy z was ma przyjemny pokój/kawalerkę z odseparowaną wątłą ścianką działową ubikacją i prysznicem. Kanapa, telewizor z podłączoną konsolą i dostępem do różnych streamingów. Doskwierać mógł brak okien i podwójne, wzmocnione drzwi z kratą zamiast okienka oraz niewielkimi podłóżnymi drzwiczkami na dole do podawania jedzenia. Mogliście zabrać swoje ubrania, książki i trinkety. Poza jedzeniem które dostawaliście nie mogliście mieć swojego jedzenia. Nieograniczony dostęp do wody, na prośbę mogliście mieć podawaną kawę lub herbatę w takiej parszywej, podstawowo-biurowej wersji.

Pokoje rozmieszczone są na planie krzyża tak, że nie widać wzajemnie swoich drzwi, ale doskonale możecie się słyszeć. Mapkę udostępniam na kanale discordowym.

Enjoy
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Dnia pierwszego przybył na miejsce z Zirą lub bez niej. Dnia pierwszego, ale minut kilkanaście po zamknięciu, nasłuchał się jej narzekań, ale kim był, aby uniemożliwiać jej udział, skoro i tak się uparła w myśl: JA NIE DAM RADY?!  
Na początku zachowywał się w miarę normalnie: mimo dobrych warunków, specjalnie przemycił harmonijkę, którą przygrywał Zirze w takt jej słów: wcale niezłośliwie. Czasami dorzucał rymy, śpiewał, niekiedy bawił się w przedrzeźnianie, a kiedy już mu się znudziły rzeczy, ignorował wilczycę, zakładając słuchawki na uszy, jeśli takowe były lub (na wkurw też innym), zagłuszając jej skomlenie telewizorem (:V)
Przerwami w zabawie były oczywiście posiłki: częste i gęste, nawet smaczne, bo przynajmniej nie z kogoś naćpanego (fuj), ale jak na gust wilkołaka kapkę za mało doprawione.
Kawa, herbata, nieważne jak obrzydliwe, zmywały część niesmaku jedzeniowego konesera - pozostałą pustkę zapełniała w miarę dobra woda do picia i chłodne prysznice dla oczyszczenia ducha.
I tak czas sobie mijał i mijał stosunkowo spokojnie. Było to na tyle ciekawe, że pod wpływem boskiej inspiracji, Regis przyozdobił ścianę malunkiem karykatury True Alfy z dopiskiem “Tu byłem”, wielkim mięśniami, ale z małą dumą. Całość oczywiście ładnie wyrzeźbił wilczym pazurem – ave połowiczna przemiana, ku chwale niezależności.
- Ej Kat, zagramy w wisielca? Zira kochanie, jak już skończysz wyznawać mi miłość, możesz się przyłączyć. I reszta też, jak chce. - pytanie retoryczne: dobra, alternatywą były również statki – do wyboru do koloru. Opcja jedna z dwóch - aktualne miejsce pobytu w niczym nie przeszkadzało - jeśli nie po bożemu na kartkach, chętni na zabawę mogli przecież rozegrać partyjkę na ścianie.

~***~

W dniach kolejnych aż do dziewiątego, po jakże dobrym starcie i nie najgorszym środku, Regisa w końcu podłapała irytacja, a była definiowana znużeniem po ciągłym jedzeniu tego samego. Niemniej najgorsze w tym wszystkim okazało się dziwne milczenie Ziry.
- Ej Zira. Zira, trzymasz się? Zira! - jedno to z kogoś żartować i udawać niechęć, a drugie zacząć się poważnie martwić. Nieważne jak wkurwiająca była wilkołaczyca - nadal należała do jego stada. Z tego samego powodu Regis zaczął łazić niespokojny.

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Jakby tak pomyśleć, to chyba jej odwaliło kompletnie, by robić za królika doświadczalnego. Ale niech będzie, że Crawley miał całkiem niezłą siłę przekonywania, tak więc dnia pierwszego zjawiła się grzecznie z wielką torbą zawierającą stertę części mechanicznych, w których zapewne zamierzała dłubać. Kilka książek też się znalazło, nudę jakoś trzeba było zabijać.
Prawdę mówiąc na nudę nie dało się narzekać. Wysłuchiwanie kłótni Regisa i Ziry było wręcz bezcenne, a nie raz i nie dwa wtrącała swoje trzy grosze, najczęściej po to, by trochę zdenerwować Regisa. Przynajmniej póki nie doszło do śpiewania, bo w tym brała czynny udział, chociaż prawdę mówiąc w jej wypadku raczej nie można było tego nazwać śpiewem – nie, że nie miała głosu, tylko zwyczajnie teraz darła się, dla funu. Zwłaszcza przy „morskich opowieściach”, których ostatnią zwrotkę przerobiła całkowicie po swojemu.
- A gdy znudzą Ci się szanty i obrzydną Ci Francuzy, to pierdolnij alfę swego i uciekaj w góry! – zawyła radośnie, nie przejmując się całkowicie faktem, że rym był kompletnie naciągany. Zirze powinno się spodobać. Poza tym Francuzów rodowitych tutaj chyba i tak nie było. Zresztą mniejsza. Nudziła się. A skoro już byli przy temacie pierdolnięcia alfy przez łeb to pociągnęła kolejną piosenkę. Zbieżność osób, nazwisk, imion i wydarzeń całkowicie przypadkowa.
Technicznie nawet współczuła innym słuchania radosnego, wilczego zawywania, nawet jeśli melodyjnego… a nie, jednak nie współczuła. To nie było tak, że była głodna. Bo o dziwo nie była. Ale była wkurwiona. Bardzo, bardzo wkurwiona! Jakby nie dosyć było niedoli zamknięcia, kawa była do dupy. Tego nie dało się pić, co oznajmiła gromkim fochem, kierując epitety pod adresem Crawleya. Herbata ogólnie była średnia i niesmaczna, jednym słowem musiała żyć na wodzie. A żeby Dorka coś w dupsko ugryzło!
To jeszcze dałoby się wytrzymać, gdyby nie żarcie. To nie tak, że była głodna, nawet jeśli te cholerne pijawy dawały jeść raz na 3 dni – co było zdecydowanie za mało jak na jej przyzwyczajenia – ale jakoś wołała o pomstę. Była drapieżnikiem, do jasnej cholery, była wilkołakiem, a nie królikiem! A te *(Q^$&Q%#^EQ karmiły ją WARZYWAMI.
- Jasne, że tak! Reg, słoneczko, tylko wiesz, drap porządnie, zostawmy po sobie pamiątkę! – zaśmiała się paskudnie, zaczynając grę. Statki też się nadawały, wszystko oczywiście malowniczo drapane na ścianie, łącznie z dziwnymi wykresami dotyczącymi mechanicznego czegoś, w czym w chwilach wkurzu drapała.

~***~

Każdy dzień wkurzał ją mocniej i mocniej. Ilość epitetów i gróźb pod adresem Doriena zaczynała przekraczać masę krytyczną. Jak się okazywało, Kat nienawidziła zamknięcia. Zdążyła się przy tym zaprzyjaźnić z Zirą, więc jej milczenie tylko dodawało ogólnego wkurzu.
- Zira, słońce? Ja wiem, że masz focha na Regisa i mu wpierdolisz jak tylko wyjdziemy, ale się odezwij chociaż. – rzuciła dosyć proszącym tonem, bo wszystko zaczynało się nakładać.
Wkurw z zamknięcia. Żarcie karmy dla królików, zamiast porządnego mięska. Milczenie Ziry. Tak, rejestrowała, że o dziwo nie jest głodna. Ale aktualnie chciała jedynie, by ktoś otworzył te pieprzone drzwi.
- Ej, Reg! – rzuciła w stronę alfy, bo w końcu słyszała o jego sile. – Te pijawy pieprzone chcą nas chyba zagłodzić. – czy chciała wkurwić Regisa? Oczywiście. Czy myślała w ten sposób? Może trochę. Czy miała wyrzuty sumienia? Nope. Byle tylko stąd wyjść. I zajebać Crawleya.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Dwa tygodnie w odosobnieniu, nie mogły być przecież takie straszne. Shin nie raz bywał sam nawet przez dłuższy czas. Różnica polegała jedynie na tym, że tu nie miał wpływu na to co jadł. Niemniej, nie mógł narzekać, zgodził się na to. O testach dowiedział się od Tahiry, a w jego obecnym stanie, uznał, że dwa tygodnie samotności jakoś mu pomogą. Przyjechał na miejsce z niewielką walizką, gdzie miał swoje ubrania, trochę książek oraz trzy notesy i kilka długopisów. Tak na wszelki wypadek, gdyby naszła go wena, by coś napisać. Claude parokrotnie powtarzał mu, żeby spróbował swoich sił w pisarstwie.

Z początku wizja samotności wydawała się całkiem okej. Nie przewidział tylko hałaśliwej gromadki, za ścianami pokoju. Jedna z kobiet narzekała już od pierwszych dni, a pozostała dwójka, jak się okazało znajomi Shina, zdawali się doskonale bawić. Ayato starał się ignorować wesołe śpiewy i rozmowy, jednak momentami nawet słuchawki nie dawały rady tego zagłuszyć. Do tego dochodziła skrzynka winogron, którą codziennie mu podawali. Te owoce były dla niego neutralne, jednak po kilku dniach, znienawidził je całkowicie. Ileż można.

I tak do dnia dziewiątego. Był zdecydowanie bardziej nerwowy niż na początku. Głód dawał mu się mocno we znaki, a na winogrona nie mógł już nawet patrzeć. Panowała napięta atmosfera, było zdecydowanie ciszej. Nawet Zimą milczała, co było dość dziwne. Słyszał jak Kat i Regis próbują ją zagadać, jednak on sam miał swoje zmartwienie. Był głodny i to bardzo. Wilczymi pazurami drapał ściany, byle tylko nie stracić opanowania. Przez cały czas tutaj, nie odezwał się do nikogo.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Uderzenie.

Pojedyncze, głuche, wymierzone najprawdopodobniej w podwójnie zabezpieczone drzwi. I cisza, niczym kwiat, który... nie zdążył zakwitnąć.

Warkot. Gardłowy, nieprzyjemny. Kolejne cios, szelest kroków i kopniak, wymierzony w stolik - taki sam we wszystkich pokojach. Rzeczy ze stolika zsunęły się powodując kolejną kaskadę dźwięków wieszczących jak grzmoty nadejście burzy. W powietrzu zaczęła unosić się woń wilkołaczej krwi. Subtelna, podobna do tej, którą może wywołać skaleczenie palca, strużka cieknąca z nosa, albo otarte kostki dłoni...

– Nie przełknę... ani... kropli tej ... wampirzej spermy... – cichy gardłowy szept niósł ze sobą groźbę. Wciąż ludzka twarz mogła artykułować słowa, gardło wieszczyło jednak przemianę.

Kolejny cios.

– Robią z nasss ssswoje pudle... jebane sssschronissssko Regisss Ty chuju nienawidzię... nienawidzę Cię rrrragh! – krótkie szczeknięcie, wyprzedziło kłapiącą zębami paszczę, wraz z kruchym trzask pękającej ceramiki okraszonej chlupotem wody wydostającej się z rur.

A przecież koktajle (jak i pozostałe specyfiki ofiarowane przez Dracule) zdawały się działać, przecież byli w tym już 9 dni, razem, bardzo spokojne 9 dni. Gdyby nie działały, wygłodniała Zira zdecydowanie szybciej dostałaby w łeb, tak jak pozostała trójka, prawda?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Na początku było zabawnie, serio! Regis cisnął potężnego łacha, a potem był skory do podjęcia gry statki, wisielca i inne takie z Kat. Gdyby nie monotonia, pf, gdyby nie to, że dotarły do niego te niepokojące odgłosy spotęgowane irytacją ciszy...
- Pierdole to. - jasne, cygan mógł zawołać “obsługę”, ba, byłoby to nawet wskazane, ale kiedy dotarło do niego, z czym mogła borykać się Zira...
Jej głos, warkot i kłapanie zębiskami - w tamtej chwili dwie szare regisowe komórki nie skupiały się nad tym, jak powinien zareagować, a co było jego obowiązkiem wobec siostry watahy. Niewiele więc czekając rzucił wszelkie żarty na bok, podszedł do drzwi i obadał je w poszukiwaniu najsłabszego punktu.
- Tego kurwa nie było w kontrakcie. - a potem niewiele myśląc odsunął się od nich, przesunął też wszelkie niepotrzebne rzeczy, a kiedy zyskał przestrzeń, wezbrał w sobie tyle gniewu, aby przejść transformację.
Ustawiony w swojej pełnej formie Crinosa zamierzał najprościej mówiąc: wyjebać drzwi, czy to metodą barbarzyńską, nakurwiając w nie z całej pety, czy poprzez próbę “wyrwania krat”, czy nawet przy pomocy wetknięcia masywnej łapy w malutkie drzwiczki tylko po to, aby jakkolwiek “zrobić” dziurę.
Brzmiało to jak abstrakcja, niemniej cygan potrzebował tego, tej “swobody”, aby dostać się do Ziry. Tylko tak mógł ją obejrzeć i w razie czego spacyfikować zanim zrobi to ktoś inny.

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Rzec by można, że niby nic wielkiego się nie działo...NIBY. Mijał dzień, za dniem. Początkowo wilczki znosiły wszystko w miarę rozsądnie. Notowała, każdy ich dzień, każdą godzinę. Piąty dzień, był dniem po części kulminacyjnym. Trzepnięty napój ubabrał ją czekoladową nutą. No pięknie. Musiała przyznać, że żałowała iż jej babcia nie pozwalała jej na takie smakołyki. No i co oni w ogóle tak się ciskają. W końcu nie dostawali byle czego a shejki, spagetti czy skrzynki z niespodziankami. Sama chciałaby taką dietę a nie...ale widać byli zdecydowanie bardziej...wybredni. Wyzwiska, które z biegiem czasu również przybierały na sile odbijłay się od niej jak od ściany. Wiedziała, że to eksperymenty i działa na nich wszystkich post, który był...po prostu brutalny. Owszem, gdyby była człowiekiem, cieszyłaby się z takiego jadła...ale jako wampir...czy dałaby radę przetrwać chociaż połowę tego czasu co oni? Wątpiła w to zdecydowanie. Notatki każdego dnia przekazywała odpowiednim osobom. Każde niezadowolenie, każde rzucane przedmioty w jej kierunku, czy ogólnie ciśnięte w nieładzie w chwilach frustracji. Milczenie Ayato również notowała, za każdym razem jak przychodziła czy też drapanie pazurami ściany. Było jej ich żal, to zdecydowanie i naprawdę miała chęci ich wypuścić ale nie mogła. Niestety. Dzisiaj po wejściu do skrzydła pierwsze co ujrzała to pazury. W pierwszej chwili nie zwróciła na to uwagi.
- Ej...że co...
Cofnęła się o ten minimalny kroczek jaki zrobiła i wybałuszyła oczy. W jednym z pokoi stało...bydle. Wielkie jak cholera! Jak się okazało była to "cela" Regisa. Przełknęła ślinę i zanotowała pospiesznie informację jednocześnie wysyłając wiadomość do odpowiednich osób o zaistniałej sytuacji.
- Panie Regisie, proszę o uspokojenie się. Powiadomiłam już odpowiednie osoby. Proszę wrócić do ludzkiej formy.
Odezwała się w miarę możliwości ze spokojem. Czy była wystraszona? A no była! W końcu to byle o mało nie wywaliło drzwi! Pazury normalnie widziała! Ktoś jej zapłaci za wizyty u specjalisty! Oj zapłaci!
- Bardzo proszę Was o wyciszenie się i uspokojenie waszych...wilków.
Rzuciła w sumie nie wiedząc nawet jak ma zareagować. Jeszcze takiej sytuacji nie miała. Przetrwała nie jedno, ale by zobaczyć w pełni okazałości wilka...tego jeszcze nie było! A mówili jej, że wilki istnieją...nie sądziła, że kiedyś zobaczy je osobiście! Przed sobą jak się okazało naprawdę miała przedstawicieli tej rasy. To dopiero była radocha. Chociaż...nie, nie była! Świadomość tego, jak wpadają w szał dzień po dniu, gdzie z dnia na dzień tracili coraz to bardziej panowanie nad sobą...oj nie chciała tego odczuwać na własnej skórze.
- Rozumiem Waszą frustrację. Uspokójcie się proszę...nic nikomu z Was nie grozi.
Mamrotała tą samą śpiewkę jak każdego dnia. Chociaż tym razem zdecydowanie napisała "NIE INTERESUJE MNIE, ŻE NIE MACIE CZASU W TEJ CHWILI...BESTIE ATAKUĄ!" Czy się ktoś pojawi? Nie wiedziała. Jednego była pewna, albo dadzą im w końcu normalne mięso, albo rozniosą ich wszystkich w ciągu kilku sekund. A ona będzie pierwszą krwawą ofiarą! Jedno jednak musiała przyznać. Mimo posiłków jakie dostawali w okrojonych ilościach i dość...rzadko to trzymali się całkiem dobrze! Chociaż dzisiaj...zdecydowanie wolałaby znaleźć się z dala od tego miejsca.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Akurat w tej sytuacji była w stanie w pełni zgodzić się z Zirą. Znaczy początek był spoko, można było sobie odpocząć i udawać, że nie istnieje i w ogóle, ale noż ile kurna można! Poza tym odgłosy z pokoju Ziry mówiły jasno, że wilkołaczyca nie znosi za dobrze tej sytuacji. I prawdę mówiąc Kat ją w pełni rozumiała. Szajby szło dostać z nudów, ile można grać z Regisem w wisielca albo przerabiać stare piosenki?
- Rozerwę tego kurwia na strzępy. – oznajmiła na głos, spokojnie, tak jakoś… bardzo, bardzo morderczo. Pod czyim adresem jednak był to komentarz, można się było jedynie domyślać. – Przepijemy Dorienowi szpital cały. – mruknęła jeszcze pod nosem, zjadliwym głosikiem podłej mendy.
- Zira, ale to nie Regisa wina, tylko tego gnojka, który se siedzi i żre mięcho kilka pięter wyżej! – krzyknęła tak, żeby przebić się przez warkoty zarówno jej jak i Regisa. Dźwięki przemiany w Crinosa były bardzo oczywiste, dlaczego więc miałaby nie pomóc znajomkowi?
- Smash Regis, smash! – bo popkultura ma się dobrze nawet w takim świecie, jak ten. Przy okazji miała nieśmiałą nadzieję, że po uwolnieniu Ziry wkurwiony alfa postanowi zemścić się i na niej, za te wszystkie denerwujące komentarze, a co za tym idzie wyważy i drzwi do jej „celi”. Bo to już nie był pokój, to była ordynarna cela, nawet jeśli w miarę komfortowo urządzona. No, przynajmniej póki nie odezwała się ta małoletnia wampirzyca.
Że kurna co mieli przepraszam zrobić? USPOKOIĆ WILKA? I ona rozumie kurwa FRUSTRACJĘ? Teraz to się Kat wkurzyła i to solidnie. Zaraz i z jej celi można było usłyszeć szelest ubrań, chrupnięcia i potem głęboki warkot kolejnego wilka w Crinos Version.
- Sama se uspokój wilka! – zawarczała z totalnym wyrzutem, by w chwilę potem rozwyć się na całe gardło. Nie ma spokoju, wypuśćcie nas i już!
- Awooooooooooooooooooooooooooo!

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Shin się starał, z całych sił próbował się uspokoić i nie dopuścić do przemiany. Jednak wszystkie bodźce i odgłosy jakie dochodziły do niego, wcale sprawy nie ułatwiały. Woń krwi, odgłos przemiany, krzyki i na koniec słowa wampirzycy, sprawiły, że on również się przemienił. Z celi Ayato Sonia mogła usłyszeć odgłos drapania pazurami po ścianie, dokładnie w miejscu gdzie stała, a chwilę później doszły ją urywane, gardłowo warczące słowa.

- Odważnie... przyjść...samej... - mocne uderzenie w ścianę, nastąpiło kilka sekund, przed wyciem Kat, do którego Shin się dołączył i również zaczął wyć. Praktycznie tuż przy uchu Sonii, bo oddzielająca ich ściana nie tłumiła dźwięku.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
– Khhhhhnojkhhhhha... aaaau .... górrrrrryy....?! – dobyło się z końca korytarza warczenie, a potem trzask pękającego stolika uderzającego o ścianę splecionego z kłapnięciami paszczą. "R" było bardzo gardłowe, mówienie z takim układem pyska nie było niewykonalne, ale widocznie sprawiało Zirze problem. – On khhheż offfciągha fampirrrrom? – destrukcja postępowała jedna za drugą. Brzęczał metal, pękała pleksa telewizora pozostawionego dla rozrywki dla wilków-testerów. – Asz dzifff, sze ten sały Hjuuunnnnn tu się nie odwieził Rrrrrregisssss ssssweluuu – "uuuu" przeszło w wycie, które dźwięczało w uszach wraz z tym, które dobywało się z gardeł Ayato i Katrine.

A potem zawiasy zgrzytnęły i Regis, będący obecnie wielką dwunożną bestią ledwie mieszczącą się w drzwiach zgniótł je jakby był zrobione z cukierniczego lukru. Regis nie miałby najmniejszych problemów również aby przetrącić Soni kark, złamać go jak zapałkę w dwóch palcach. Regis miał niewielkie problemy, żeby zmieścić się w drzwiach w tej formie, ale wyjebał za siebie całą framugę. Był przerażający, znajdował się metr od wampirzej asystentki z rodu Dracul, której śmierć właśnie spojrzała w oczy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Wielkie kilkumetrowe (kawał chodzącego mięcha) bydle okryte czarnym gęstym futrem spojrzało wilczymi ślepiami na maleńką Sonię przed nim. Z najeżonej ostrymi zębiskami paszczy uciekł gardłowy, raczej mało dyskretny warkot, któremu towarzyszyły gorący podmuch oddechu drugiej świeżości, krople śliny oraz groźne kłapnięcie masywnej szczęki tuż przed twarzą.
“Panie Regisie...” - ileż ludzkiej świadomości sterowało myślami i ciałem? Był to raczej średniej wielkości odsetek, działający wyłącznie dzięki wewnętrznej harmonii, choć i ona miała swoje granice. W zachowaniu spokoju nie pomagało podżeganie Kat, wycie Shina, nieskładne, acz prowokacyjne słowa Ziry, czy jakiekolwiek inne dźwięki dobiegające z pomieszczenia.
Szczęściem w nieszczęściu dla Soni było stanie w centrum cyklonu, przez który jej prośby niestety przebijały się z nikłym rezultatem, nie to, co mało przyjemne, może nawet bolesne, ale nadal “bezpieczne” dla jej życia, trącenie drobnego ciała przez potężną wilczą łapę gdzieś na bok, aby utorować sobie drogę na korytarz, a z niego bezpośrednio do celi Ziry, bo to właśnie ją w pierwszej kolejności Regis chciał otaksować czerwonymi ślepiami oraz dać do zrozumienia, że jej tutaj nie zostawi.
Wtedy i dopiero wtedy, po ujrzeniu łobuziary, niezależnie od wzajemnych relacji, we łbie cygana zaświtała myśl o uwolnieniu Kat z celi, by, miejmy nadzieję, jako jedyna mniej lub bardziej świadoma mogła pomóc w opanowaniu sytuacji, aby i on mógł wówczas w spokoju zająć się Zirą.
Z drugiej strony był ty tylko chwiejny plan i tak naprawdę wszystko zależało od tego, jak bardzo otoczenie wyprowadzi cygana z równowagi.

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Kostki

No wszystkiego się spodziewała, ale nie tego co miało nastąpić lada chwila. Próbowała im przemówić do rozsądku, wiedziała że takie testowanie ich wytrwałości jest ryzykowne. Ale no ktoś musiał to wszystko notować i kontrolować. Nie miała trudnego zadania, na domiar złego ponoć miało być bezpiecznie! Cele przystosowane do takich bestii jakimi ponoć mieli być. Jednak nic nie przekonywało jej do tego, że Ci ludzie mogą być wilkołakami. Oni...serio...dobre sobie! Pewnie chcieli sobie zadrwić z biedaków i tyle. No ale...trwała w tym wszystkim po uszy. Do momentu. Gdy niespodziewanie ich zachowanie robiło się dość...nieprzewidywalne a to co widziała okazywało się być zobrazowaniem największych sennych koszmarów za dzieciaka, teraz stało odgrodzone masywnymi drzwiami...nie tego się spodziewała. Wybrany numer do @Dorien Crawley, krótka rozmowa, która w sumie nie miała zakończenia bo nagłe wycie rozniosło się tak nagle, że Sonia aż jęknęła z bólu jaki musiały jej uszy znieść. No...miała szczęście jak cholera! Nagłe wywarzenie drzwi, a potem to coś co warknęła i kłapnęło na nią pyskiem. Wielkie oczy wybałuszone w totalnym przerażeniu. Bestia z koszmarów stała przed nią. Wrzask jaki z siebie wydała został zagłuszony tylko uderzeniem, które dość boleśnie poczuła. Poleciała jak długa za siebie uderzając nawet nie wiedziała o co. Ból był na tyle silny, że nawet go odczuła. Ale co się stało? Czy była cała? Nie wiedziała. Ogłuszona nawet nie wiedziała kiedy upuściła telefon.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
- Tak, Zirka! – rzuciła z humorem w głosie, acz kompletnie szczerze. -  Siedzi taki jeden u góry i sama mu zrobię z tyłka jesień średniowiecza, bo na to kurwa się nie pisałam! – oburzyła się totalnie, popierając Zirę w całej rozciągłości. No może nie z tym obciąganiem, ale na pewno Zira miała sporo racji! Żaden szanujący się wilkołak nie pozwoliłby przeprowadzać takich eksperymentów na swoich pobratymcach!
Wycie natomiast było idealną formą odstresowania. A że przy tym chyba udało się przerazić wampirzycę? W chwili aktualnej Kat ani trochę nie żałowała szczeniary, dając upust złości i frustracji poprzez wydawanie z crinosowego gardła odpowiednio wyjących dźwięków, które przez dobrą chwilę narastały.
Po naprawdę dłuższej chwili wycie Kat umilkło, jako że po spuszczeniu pary złość jej trochę przeszła. Oczywiście tylko troszeczkę, ale aktualnie bardziej istotne było to, czy z warczącą Zirą wszystko było okey. I nawet jak wkurzanie Regisa było fajną opcją, tak niestety, protektorskie priorytety.
- Regis? Z Zirą w porządku? – oczywiście z postaci Crinosa nie zeszła, bo niby czemu by miała, ale przynajmniej teraz nie brzmiała aż tak paskudnie, nawet jeśli głos Crinosa był gardłowy i warkotliwy. Po samym jednak tonie dało się wyczuć, że nie jest już aż tak groźna. Przynajmniej teraz, póki nie dorwie tego dziada, który ją w to wpakował. Żadnych więcej przysług dla znajomych, choćby się zesrali! Żadnych więcej zamknięć.

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 529
Z Zirą jak najbardziej nic nie było w porządku, ciężko było stwierdzić czy w ogóle była świadoma tego co siedziało poza jej klatką. Zaskakująco systematycznie zaczęła natomiast demolować pokój, rozrywać sofę pazurami i zębiskami, rozrzucać swoje rzeczy, drzeć książki, orać pazurami pleksę.
– Sssssssssssssstrata, zzzzzzzzzzzdrrrrrrraaaaada..... – warczała zawzięcie ciskając się, krzywdząc otoczenie, ale też siebie, gdy nie mogła znieść swojego istnienia ograniczonego w ciasnej skórze pokrytej futrem. Wilkołaczyca odbijała się od ścian, coraz więcej wkoło było nie tylko zniszczonych przedmiotów ale też rozchlapanej krwi.

___
Sonia Twój wynik sprawił, że jesteś sparaliżowana strachem i na pół przytomna, nie możesz ruszyć się z miejsca i boisz się podejmować jakąkolwiek akcję, łącznie z ucieczką. Twoje ciało trochę tarasuje wejście do skrzydła.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Regis

Regis
Liczba postów : 484
Potencjalnie tak o, na siłę: 3 + 5 = 8x2 = 16

Początkowo Regis nie połączył faktów, myląc całe paplanie wilczycy z postępującymi pierwszymi symptomami dziczenia. Nie wiedział, w jakim stopniu jego podejrzenia na temat Ziry były słuszne, bo przecież towarzyszce nigdy nie brakowało stada, lecz no właśnie.
Jedna z szarych komórek błysnęła inteligencją, bo o ile Azjata nie do końca się we wszystkim pomylił, to tak na dobrą sprawę ta sama Zira nigdy go przecież oficjalnie nie uznała za swojego Alfę. Do tego jeszcze jej wcześniejsze wspomnienie o Hyunie. Fakt, że nie łączyła go z wampirem żadna wyjątkowa więź, był niepodważalny, lecz i prawdą były wspólnie spędzone chwile, nić porozumienia oraz gorący numerek, o którym sporo się mówiło wśród cyganów.
- Grr... - wtedy właśnie z wilczej gardzieli uciekł wybitnie niski gardłowy warkot, a w metalowe drzwi celi Kat, którą chciał uwolnić jeszcze upierdliwiej walily dwie potężne łapy. Trudno powiedzieć, co bardziej kierowało czarnym Crinosem: złość? Uczucie typowo wilkołaczej zazdrości, że to właśnie jej ręce macały wtedy jego zdobycz?
A może po prostu jedno połączyło się z drugim, przy okazji wciągając w wir furii wewnętrzną irytację z powodu całego tego eksperymentu? Było to nieistotne tak jak prawdziwość powodów. Bez większego doszukiwania się głębi, Regis nie poprzestawał, chciał uwolnić Kat poprzez wyrwanie drzwi jej celi.

_________________
Bilgot, idź tu, idź tam i miej oko na zębacze. Mogłem zostać w domu z moją starą. Tam było tak samo, ale przynajmniej mogłem dobrze zjeść.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach