Liczba postów : 34
Piątek, piąteczek, piątunio! Co prawda jest już ciemno, parę minut po 22 i temperatura nie przekracza tych 14 stopni, lecz powiew wolności już niósł Lunę byle do domku! Wcześniej podrzucone tam kwitki same się nie wypełnią, choć niby mogłyby poczekać do poniedziałku, ale po co? Siłą argumentu i argumentem siły, plus stosem dokumentów, szło wywalczyć awansik szybciej… Czy tak w istocie było, diabli wiedzieli, za to taka argumentacja bardziej do świeżaków i pracoholików, czyli i jej, przemawiała. Tak czy inaczej, z pracy w terenie tuptała do dodatkowej, wręcz relaksacyjnej, w zaciszu własnych czterech ścian.
Dzielnica raczej podła, ta sekcja jeszcze gorsza, lecz innej drogi do metra nie było. Tak to już jest, gdy transport był zapowiedziany, ale autko padło i wracać trzeba na własną rękę, lub czekać na lawetę i tym samym opóźniać pochód jeszcze bardziej. A taxi/uber? Panie, drogo i w ogóle weź zaufaj mokebe! Mówi się trudno, włożyła kaptur na głowę i mknęła przed siebie bez nawiązywania kontaktu wzrokowego z potencjalnymi, lokalnymi cwaniaczkami. Łapki profilaktycznie trzymała w kieszeni, na paru banknotach i komórce, zaufanie do innych nie istniało zwłaszcza tu.
I wszystko byłoby cacy gdyby nie odruchowy zerk na boczną uliczkę, skąd dochodziły raczej smutne odgłosy. Klasyczne „zostawcie go! Nie! Ała!” i pacnięcie jakiegoś młodocianego chłopaczka po twarzy, aż mu z noska krew pociekła. Dzień jak co dzień w gorszej dzielnicy, gdyby nie kopanie poniżej dna… i dodatkowe znęcanie się nad pieskiem, którego skamlanie dochodziło do jej uszu. Zatrzymała się więc panna Blackthorn i zrobiła szybkie podsumowanie dnia. Rezultat? Ćwiczenia nie miały dzisiaj miejsca, więc i to należało skorygować.
- Odpierdol się od niego - oświadczyła, zaraz po skręceniu w tę cholerną uliczkę, na co jedyną odpowiedzią było „spieprzaj, cizia, chyba że chcesz mi obciągnąć”. Coś w tym stylu, bo perfekcyjnego francuskiego to nie miała, lecz poszczególne przekleństwa ogarniała idealnie. Zaraz też czarny palant nacisną na biedną łapkę szczeniaka, prawie że ją łamiąc.
- Powiedziałam… - warknęła i chwyciła za pokrywkę od śmietnika, która zaraz poleciała w kierunku jego paskudnej mordy, lądując idealnie na poliku i wytrącając delikwenta z równowagi. - … odpierdol się od niego - dokończyła i to wystarczyło do uzyskania atencji odgrażającego się stadka 3 osób (nie licząc tego co wyrwał żelastwem, coś nie mógł się po tym pozbierać…).
Jej reakcja? „Strzelenie” kośćmi karku i przygotowanie do chwycenia samo co dostrzeżonego, metalowego drąga, by od razu wykonać zamach w tego który podejdzie pierwszy wystarczająco szybko. Trzech cwaniaków to nie jakaś straszliwa dysproporcja ale jak dawać nauczkę to bolesną… a skoro narzędzie samo się do łapki łasiło…
Karą za dręczenie pieseła (no dobra, dzieciaka właściciela też) jest wpierdol.
@Jin Hyun-woo
Dzielnica raczej podła, ta sekcja jeszcze gorsza, lecz innej drogi do metra nie było. Tak to już jest, gdy transport był zapowiedziany, ale autko padło i wracać trzeba na własną rękę, lub czekać na lawetę i tym samym opóźniać pochód jeszcze bardziej. A taxi/uber? Panie, drogo i w ogóle weź zaufaj mokebe! Mówi się trudno, włożyła kaptur na głowę i mknęła przed siebie bez nawiązywania kontaktu wzrokowego z potencjalnymi, lokalnymi cwaniaczkami. Łapki profilaktycznie trzymała w kieszeni, na paru banknotach i komórce, zaufanie do innych nie istniało zwłaszcza tu.
I wszystko byłoby cacy gdyby nie odruchowy zerk na boczną uliczkę, skąd dochodziły raczej smutne odgłosy. Klasyczne „zostawcie go! Nie! Ała!” i pacnięcie jakiegoś młodocianego chłopaczka po twarzy, aż mu z noska krew pociekła. Dzień jak co dzień w gorszej dzielnicy, gdyby nie kopanie poniżej dna… i dodatkowe znęcanie się nad pieskiem, którego skamlanie dochodziło do jej uszu. Zatrzymała się więc panna Blackthorn i zrobiła szybkie podsumowanie dnia. Rezultat? Ćwiczenia nie miały dzisiaj miejsca, więc i to należało skorygować.
- Odpierdol się od niego - oświadczyła, zaraz po skręceniu w tę cholerną uliczkę, na co jedyną odpowiedzią było „spieprzaj, cizia, chyba że chcesz mi obciągnąć”. Coś w tym stylu, bo perfekcyjnego francuskiego to nie miała, lecz poszczególne przekleństwa ogarniała idealnie. Zaraz też czarny palant nacisną na biedną łapkę szczeniaka, prawie że ją łamiąc.
- Powiedziałam… - warknęła i chwyciła za pokrywkę od śmietnika, która zaraz poleciała w kierunku jego paskudnej mordy, lądując idealnie na poliku i wytrącając delikwenta z równowagi. - … odpierdol się od niego - dokończyła i to wystarczyło do uzyskania atencji odgrażającego się stadka 3 osób (nie licząc tego co wyrwał żelastwem, coś nie mógł się po tym pozbierać…).
Jej reakcja? „Strzelenie” kośćmi karku i przygotowanie do chwycenia samo co dostrzeżonego, metalowego drąga, by od razu wykonać zamach w tego który podejdzie pierwszy wystarczająco szybko. Trzech cwaniaków to nie jakaś straszliwa dysproporcja ale jak dawać nauczkę to bolesną… a skoro narzędzie samo się do łapki łasiło…
Karą za dręczenie pieseła (no dobra, dzieciaka właściciela też) jest wpierdol.
@Jin Hyun-woo