Zebranie Rodu 24.05.2023

+3
Theo Lacroix
Kjellmar Storstrand
Marcus Wijsheid
7 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
First topic message reminder :

4 Maja, dotarła do was Informacja, że Marcus powrócił do Paryża, była to dobra wiadomość, chociażby po wiadomości o tym, że kilka dni wcześniej zostaje porwany. W wiadomości tej również Augustino informuje was, że stan Marcusa jest na tyle niedobry, że nie jest w stanie się na razie z wami spotkać, jak tylko dojdzie do siebie, będzie chciał się z wami zobaczyć. Do tego czasu On przejmuje obowiązki, zamiast Mikayli, a na dowód tego pokazuje List z pieczęcią i podpisem Marcusa.

20 Maja 2023
Dociera do was wiadomość o zwołaniu zebrania w siedzibie rodowej na 24 Maja.

24 Maja - Dzień zebrania

Zebranie zwołane było na godzinę 19. Czekał w sali zebrań już godzinę przed zebraniem. Mężczyzna był mocno zamyślony, Widać było na jego twarzy kilka dodatkowych blizn. Spojrzenie również się zmieniło, brakowało w nich typowego dla niego ciepła czy uśmiechu. No Dobra na ostatnim zebraniu też tego nie wiele było, jednak tym razem widać było, że zmiana jest głębsza.
Jego twarz, czy odsłonięte ręce zdobiło kilka dodatkowych blizn. Typowe dla niego garniaczek zniknął na rzecz jeansowych spodni i białego t-shirta. Coś ewidentnie zmieniło się w Marcusie. Czuje badawcze spojrzenie, niezdradzające nawet odrobiny emocji, otaksowywało każdego, kto wchodził do sali zebrań. Czekał na wszystkich w towarzystwie Augustino.
Czekał, aż wszyscy się zbiorą, czekał, bo czuł, że ta rozmowa, nie będzie łatwa, ani dla niego, ani dla wszystkich innych. Dopóki nie zebrali się wszyscy, którzy zadeklarowali obecność, nie odezwał się nawet jednym słowem. Na słowa przyjdzie czas.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]

MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1035
Czy ten mały skośnooki gówniarz był niedorozwinięty? Czy Dorien i cała reszta zebranych wilkołaków powinna przestawić swoje stanowiska prostymi słowami, jak krowie na rowie, bo inaczej nie zrozumie przekazu? “Marcus nas zignorował, pominął, ma w dupie nasze bezpieczeństwo, naszą wspólnotę, zostawił nas na pastwę losu, nie informując o niebezpieczeństwie” - przykładowo tak brzmiałoby wytłumaczenie tego co się stało osobie, której należy wyłożyć wszystko wprost.
- Przepraszam, co? - obruszył się, słysząc słowa Marcusa, bo reakcja z szurnięciem krzesłem zupełnie nie zrobiła na Crawleyu wrażenia - Mówisz nam, że jest jakaś jebana organizacja, która zagraża naszemu bezpieczeństwu, a twoją karą dla mnie jest zawieszenie nie mnie per se, a doświadczonego obserwatora? Czy ty słyszysz sam siebie? Czy ty jesteś w stanie podjąć chociaż racjonalną w tej trudnej sytuacji decyzję? Marcus, do chuja, co się z tobą dzieje? Zresztą, ja byłem wtedy w Anglii. Wydawało mi się, że ustanowiłeś swoją zastępczynię, w dodatku masz tu drugiego alfę, który mógłby skontaktować się z Radą w twojej sprawie. Zrzucanie teraz winy na mnie, w momencie gdy tak usilnie naciskasz, że ukrywałeś się dla naszego dobra, jest co najmniej niepoważne.
Czuł, jak mocno Theo trzyma go za rękaw. I dobrze. Gdyby nie to, to pewnie rzuciliby się sobie z Marcusem do gardeł. A niestety Dorien wiedział, że w takim przypadku konsekwencje byłyby dużo, dużo gorsze. Przede wszystkim dlatego, że nie miał możliwości podbicia sobie aż tak wszelkich statystyk, będąc zaledwie szeregowym wilkołakiem, zatem był po prostu słabszy i o ile nie wszedłby mu jakiś krytyczny sierpowy, to wyszedłby z tego starcia przegranym. No i Theo. Dorien zwrócił na niego swój wzrok, całą swoją uwagę, jakby sytuacja z ich alfą w ogóle nie miała miejsca. Jakby nie był istotny. Szwed wyszedł, Azjata wyszedł, wszedł Lucas. Nieważne. Wzrok Doriena pytał siedzącego obok kolegę, czy ten jest pewien swoich słów, swojej decyzji. A potem tylko kiwnął mu lekko głową, że pogadają o tym później.
- Jeśli to wszystko, to też idziemy. A, i żebyś wiedział, nie zaprzestanę patrolowania miasta. Ale nie dla ciebie, tylko dla nich. Żeby czuli się relatywnie bezpiecznie. A dzisiaj idziemy się napić.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Pytanie Kjellmara zawisło w powietrzu, Marcus nie musiał się zastanawiać, nad odpowiedzią na to pytanie. Było dla niego oczywiste, co jest jego priorytetem. Nie miał żadnych wątpliwości co do tego co powinien, zgodnie z własnym sumieniem odpowiedzieć. - Dobrze powienieneś wiedzieć, że R... - Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Tak zapewne zakończyłby swoje słowa, gdyby nie wypowiedz Doriena, która wywołała wybuch Marcusa. Wszystko wydarzyło się tak szybko, wybuch, który z trudem powstrzymał, słowa, które padły być może pod wpływem emocji, jednak w pełni uzasadnione. Jednak słowa Theo zatrzymały Marcusa w miejscu. Mimo że podejrzewał, że po rozmowie z Theo w jaskini, może do tego dojść, słowa chłopaka uderzyły w niego jak obuchem. Wypuścił powietrze z płuc, przeczekał zawroty głowy, przymknął oczy na dłuższą chwilę, a gdy znów je otworzył, zastanawiał się, co się właściwie wydarzyło.

Kjellmara nie było już pomieszczeniu, Shin właśnie opuszczał sale, dostrzegł nowoprzybyłego Wilkołaka o którym wspomniał mu wcześniej Augustino, Wybuch Katrine, i kolejne słowa Doriena. Wszystko to w ułamku sekund, które przeciągnęły się w jego umyśle, do wieczności. Nagle zdał sobie sprawę, że silny ból przeszywa jego bok. Chwycił się za niego, a czerwień przesiąkła przez białą koszulkę. Kolejny zawrót głowy. - Theo, nie będę cię na siłe zatrzymywał, jednak proszę cię, porozmawiajmy o tym później. Jeśli jednak chcesz odejść, tak jak mówiłem na poprzednim zebraniu, jeśli wskażesz mi Alfę, który zechce cię przyjąć, nie będę ciebie ani nikogo zatrzymywać. - spojrzał na Doriena - Na tym samym zebraniu prosiłem Ciebie o poinformowanie Rady, jednak jak widzę twoja, z niezrozumiałych mi powodów, nienawiść do mnie, przyćmiła chęć spełnienia mojej prośby. Miałeś tylko i wyłącznie zrobić to. - powiedział z sykiem na końcu wypowiedzi. - Katrine, Augustino proszę, zostańcie na chwilę. - dodał. - Resztę proszę, zostawcie nas samych.

z/t

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Wątpliwości, niewiara i ogólne poczucie urazy. Czyli wszystko po staremu? Powrót alfy miał pomóc, ale widać nie bardzo miał dobry wpływ na wszystkich, co w końcu mogli otwarcie powiedzieć co czują, bez poczucia, że muszą udawać, że mają kontrolę nad czymkolwiek. Raz na jakiś czas trzeba się pobić, to pomaga, szczególnie, jak przez dwa miesiące ręka się każdemu trzęsła, żeby pobratymcowi przywalić.
-To już mój problem.-odpowiedziałem Kat, nie z wyrzutem czy uszczypliwością, raczej z chęcią zachowania moich planów w tajemnicy. Jakby nie patrzeć, to nie jest jej sprawa.
Słysząc swoje imię mimo wszystko drgnąłem. A słysząc polecenie, odetchnąłem cicho i płytko, czując jak się spinam. Mam mu wskazać alfę i wtedy mnie puści? A co jeśli uzna, że jakiś alfa nie jest godny zaufania, powie, że nie mogę? Z resztą nie mam alfy do jakiego miałem plan się dołączyć. Po raz kolejny przypomniał mi o głupiej naturze wilkołaka. Nienawidzę tej części. Ciągły przymus mieć kogoś nad głową. Budziło to we mnie silną niechęć i pociąg, żeby zagryźć każdego, kto uzna choćby w niewielkim stopniu, że może mi mówić co mam robić, a czego nie. Czy pójdę do Marcusa i porozmawiam z nim? Nie, nie ma opcji. On może mieć swoje tajemnice, więc i ja nie muszę mówić mu wszystkiego, szczególnie, że kolejny raz będzie mnie pouczał. Został poinformowany o fakcie opuszczenia watahy przeze mnie, tyle powinno mu wystarczyć.
Zapach krwi doszedł do mojego nosa, widziałem jak się zachowuje. Dwa miesiące temu na pewno bym się przejął, a teraz? To wilkołak, miesiąc jest u nas. Człowiek uleczyłby ranę przez ten czas, wilkołak tym bardziej. Jak do tej pory od rany nie umarł, to sobie poradzi.
Skoro zostaliśmy wyproszeni, to pociągnąłem Doriena za rękaw, dając mu znać, że wychodzimy razem. Skinąłem jeszcze tylko głową wszystkim na raz, na ostateczne pożegnanie. Nic mnie z nimi nie łączy, więc nie spotkam ich już więcej poza przypadkowym minięciem się na ulicy. No wyjątkiem jest oczywiście Lucas, który to na pewno wpadnie do salony gier jeszcze nie raz, czy to na podryw czy żeby nauczyć się nowinek technologicznych.

Z/T Theo i Dorien

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Lucas Keller

Lucas Keller
Liczba postów : 18
Zdziwił się, że alfa nie zareagował na to jak młody Azjata opuścił nasiadówkę w taki sposób. Wystarczyło by mu słowo, żeby go zatrzymać. Brzydził się przemocą, ale jak trzeba było jej użyć w słusznej sprawie, robił to z prawdziwą przyjemnością i niekrytym entuzjazmem. Sam z siebie nie podjął jednak żadnej akcji. Za krótko był z nimi, by być odpowiednio zaznajomiony kto z kim trzyma i komu na co się pozwala.
Pod tym względem zebranie było dość ciekawym zjawiskiem natury socjologicznej. Właściwie uznał je za dość pouczające. Mimo iż, faktycznie atmosfera zgęstniała na tyle, że można ją było kroić pod koniec, skończyły się argumenty i nie było już o czym rozmawiać w sposób konstruktywny.
No to się nasiedziałem. - pomyślał, niby to sennym okiem śledząc przetasowanie uczestników. Zanim zdążył się rozsiąść wygodnie - trzeba było się zbierać i opuszczać lokal. Tyle, że kawa jeszcze była ciepła. Tyle dobrego.  

Chwilę jakby zastygł w bezruchu po tym, jak alfa wyprosił ich z pomieszczenia. Po czym z niejakim ociąganiem, ale zebrał się, chwycił kubek i podążył za resztą mamrocząc coś co brzmiało jak pożegnanie, na odchodne. Spojrzał jeszcze na Katerin dając jej tym samym znać, że po wszystkim liczy na krótkie streszczenie. Bardziej był ciekaw jej odczuć niż samych faktów. Zrównał się z Theo i Dorienem.
- Pracujesz w piątek? - zapytał Theo na odchodne. - Brunetki? Blondynki? Czy rude? - uśmiechnął się sugerując, że nie przyjdzie sam. Jednocześnie dając mu niejaki wybór towarzystwa. To, że chłopak opuszczał watahę nie zmieniało między nimi za wiele.
z/t

Katrine Storstrand

Katrine Storstrand
Liczba postów : 315
Dobrze, że Marcus nie dokończył stwierdzenia. Nawet bardzo dobrze. Mina Katrine naprawdę nie wróżyła nic dobrego, gdyby to dopowiedział. Najwyraźniej jej wyobrażenie rodziny zdecydowanie różniło się od tego marcusowego. Zdaniem wilczycy? Zdecydowanie na minus.
Przewróciła oczami na reakcję Theo. Toż przecież nie dopytywała, gdzie idzie ani co chce robić, tylko chciała, żeby się trzymał i na siebie uważał. No ale cóż. Nie zdziwiło jej też, że wszyscy zaczęli się rozchodzić. Dziwiła się w jakimś sensie, że wataha w ogóle jeszcze trwała, choć prawdę mówiąc całość sytuacji przyćmiewała troska o brata. Zresztą gdyby nie on już dawno by jej tu nie było.
Kiwnęła głową Lucasowi, że są umówieni i dopiero wtedy podniosła się z krzesła, by kolokwialnie mówiąc rozprostować tak zwane kości. W zasadzie chciała wcześniej ofuknąć Crawleya, ale to zdecydowanie wyleciało jej z głowy, zastąpione pytaniami, o co tak naprawdę poszło Dorienowi i Marcusowi, bo to nie była sytuacja z teraz. Byli jasnym, że Crawley coś cierpiał do Marcusa i miała niejasne wrażenie, że tego "czegoś" było całkiem sporo.
- No to wyszli. - powiedziała krótko, gdy w pomieszczeniu zostali tylko we trójkę. Zapach krwi świerzbił ją w nosie, roznosząc się po pomieszczeniu, pozwalając skupić się na tym, że z jakichś powodów Marcus był świeżo ranny. Chociaż cisnęły się na usta pytania, milczała, nawet nie licząc na sensowne odpowiedzi. Zresztą dawać i prosić to o jedno za dużo, już raz odrzucił jej pomoc, że poradzi sobie sam. No to właśnie widziała, jak sobie radził.
- O co chodzi? Spieszy mi się, moja rodzina mnie potrzebuje. - cóż, Marcus do niej zdecydowanie nie należał. - Oraz czekają obowiązki. - dodała szorstko, krzyżując ręce na piersiach. Miał Tino pod bokiem, zresztą przecież Marcus nikogo nie potrzebował i sam sobie dawał świetnie radę. A skoro jeszcze tuż przed spotkaniem rodowym postanowił się dać komuś pobić, to już był tylko i wyłącznie jego problem.
W tym momencie jej telefon zapikał. Dosyć bezceremonialnie sprawdziła wiadomość i zaklęła szczerze i uczciwie. No tak, wiedziała, że się tak to skończy.
- Dobra, Tino, ja spadam. Próbują mi obrobić warsztat. - parsknęła. - Będę jutro, to ogarniemy patrole, see ya! - pożegnała się i ewakuowała, zanim ktokolwiek mógł ją zatrzymać.

z/t

_________________
We're gonna be fighting
Fighting hard as stone
We're gonna be dying
Not alone
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach